Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość Jesienna Roza
Mam pare kolezanek - psychologow: jedna magister psychologii - trzykrotnie zamezna, aktualnie rozwiedziona, syn - problemy. Druga - doktor psychologii - dwukrotnie rozwiedziona. Trzecia: panna w wieku srednim. Wielu specjalistow dzisiaj, takich jak lekarze, dentysci, psychologowie, psychiatrzy przyjmuja ludzi na peczki aby tylko zarobic i wypchac za drzwi. Wiec nie mozna tez ich tak idealizowac, ze tylko oni moga pomoc. Ktos kto to robi zawodowo wedlug schematow wyuczonych z ksiazek czesto robi to bezdusznie i bez zaangazowania. Jak wszedzie zdarzaja sie przypadki rzetelnego podejscia do pacjenta. Nie uwazam, ze wejscie tutaj na to Forum to porazka. Nic nie jest porazka. I jesli ktos wchodzi, zeby krytykowac innych, ze tu wchodza, to co chce tym osiagnac?? Kazdy przyjmuje to co mu odpowiada i pasuje akurat. Czesto tutaj zawiazuja sie przyjaznie. Czy to jest zle?? I do tej pani anonimowej, co to pisze, ze tutaj niektore tkwia dniami i nocami: skad tak wiadomo, ze ktos dniami i nocami?? Zlosliwym byc jest bardzo latwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gziugzium
:) wejście na forum, porażką? :) to swoista psyochoterapia :) zamiast zadręczać po raz setny znajomych, rodzinę i przyjaciół, to można tutaj spokojnie się "zaklikać do upadłego" :) klawiatura, jak widać ma cierpliwość nawet dla złośliwych ;) A jeśli chodzi o właśnie tych złośliwych, to sądzę,że oni też się potrzebują wygadać :D chociaż pożądanym byłoby, gdyby robili to w sposób mniej dokuczliwy dla innych piszących :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Acha, ktos tu napisal, ze jak ktos wchodzi na taki Portal jak ten, to mimo, ze opuscil toksyczny zwiazek, znaczy to, ze nie wyleczyl calkowicie. Zgadzam sie z tym. Ale po takich przezyciach strasznych wyleczenia calkowitego raczej nie ma, moze byc czesciowe i tylko zalecznie. Wspomnienia na zawsze juz pozostana i byc moze nawroty pewnych zakodowanych zachowan czy myslenia. Tak juz jest i bedzie. Ale dobrze jest miec swiadomosc sytuacji. Omawianie roznych przypadkow bardzo pomaga w identyfikowaniu i rozumieniu mechanizmow dzialania osoby zniewalajacej i zniewolonej. To nic wiecej jak edukacja, bardzo pozyteczna. Ktos tu pisze, ze przypadki sa rozne. No tak jednemu toksykowi nie podoba sie ugotowana zupa, a drugiemu zle wyczyszczone buty. Ale cele ich sa takie same. I taki jest wspolny mianownik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszujaca 3 m- ce to twoj sukces.... ale daj sobie wiecej czasu na dojscie do siebie to nie jest tak ,ze pstrykniesz palcami i to co kaleczylo cie, tpo co sprawialao ci bol, to co cie krzywdzilo zniknie . to tak nie dziala. trzeba dac sobie szanse na przezycie w spokoju tych wszystkich targajacych toba uczuc i emocji nie zapierac sie, ze nie czujesz ... jak czuujesz. daj sobie samej zgode na przezywanie bolu, straty, poczucia krzywdy.zapewniam cie ze mamy w sobie taki mechanizm,k tory w ktoryms momencie sie obudzi i po bolu wyjdzie slonko i przyjda inne uczucia takie jak spokoj, jak zrozumienie, jak zgoda i chec by ruszyc do przodu.ale nie walcz z tym co czujesz bo to tylko przedluza ten przykry stan. mozesz sobie postanowic, ze poroztrzasasz pewne sprawy jeszcze jakis czas a potem ....gdy mysli beda wracac do tego czego juz nie chcesz .... do tego na co nie masz juz wplywu, do tego na co kiedys nie mialas wplywu ,bedziesz je stopowac i myslec o czyms innym... odwracajac tym samy swoja uwage i skupiajac sie na czyms bardziej pozytywnym. i tu zalecam upor a wrecz maniakalne dązenie do szukania rzeczy ktore poprawiaj ci samopoczucie. wypisz sobie co lubisz robic, co sprawia ze zapomiasz o klopotach, co cie pochlania bez pamieci i w trudnych momentach chwyc sie tego i trzymaj.zadbaj o kondycje fizyczna , ruch, spacer, rower , plywanie to co lubisz to tez bardzo ale to bardzo pomaga. Buszujaca uswiadom sobie , ze nigdy ale to nigdy nie zapomnisz tego co cie spotkalo. jak to w sobie przetrawisz , przepracujesz to i tak zawsze bedzie w tobie.... ale twoje reakcje zmienia sie, zmienia sie twoje wybory ... beda lepsze bardziej ciebie chroniace.to ze bedziesz je miala w pamieci bedzie cie chronic od powtarzania starych bledow, twoje cialo wysle ci sygnal ostrzegawczy ooo uwazaj kochana to juz kiedys bylo i jak bedziesz uwazna na siebie i zaufasz swojej intuicji to masz szanse nie wejsc juz nigdy w toksyczny uklad. a teraz ze spokojem ukladaj zycie od nowa ze zgoda na uczucia ktore sie w tobie pojawiaja pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Yeez dobrze napisala. Trzeba sobie pozwolic na bol. Tylko od nas samych zalezy jak dlugo ten okres bolu bedzie trwal w zaleznosci od tego jak do tego podejdziemy. Jaka bedzie nasza percepcja tego co sie stalo, jezeli bedziemy myslec racjonalnie, to ten okres sie znacznie skroci, a jesli poddamy sie negatywnemu mysleniu, bedziemy obwiniac siebie, to mozemy w takim marazmie tkwic lata cale. Rowniez jak pisze Yeez nalezy wyjsc, nawet na sile robic cos dla wlasnej przyjemnosci, z czasem dostrzezemy jak to nam pomaga. Jezeli nic nie pomaga trzeba czasem siegnac po leczenie farmakologiczne i psychologiczne. Cholera, nie moge tak duzo pisac, bo ktos napisze, ze tkwie tu dniami i nocami. No wiec z gory zastrzegam sie, ze w nocy spie, mam jeszcze inne zajecia we dnie, a w przerwach zasiadam tutaj czasem, bo to jest kacik przyjaciol i moze moje wypowiedzi choc w malym stopniu przyczynia sie komus do zmiany zycia, a rowniez i ja korzystam z madrych wypowiedzi innych. Pozdrawiam Wszystkich przedswiatecznie zyczac milych i spokojnych Swiat Bozego Narodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczyny Yezz, chwała Ci za te mądre słowa: "Uwazam, ze nalezy korzystac z kazdej mozliwej formy pomocy nie kazdego stac na specjaliste a i nie kazdy specjalista jest wart zaufania miec oczy uszy i dusze otwarte analizowac naplywajace informacjie ufac sobie , ufac w swoja umiejetnosc oceny informacji a co brudow .... hmmm a co to są brudy ? wg mnie ta są sprawy do zalatwienia, nie czas na toksyczny wstyd a czas na nauke jak sobie radzic w zyciu z tym co do nas codziennie przyplywa" Buszująca 🌼 Kwiatuszku kochany, tak dużo już sobie zawdzięczasz, że nie powinnaś się przejmować obecną żałobą - tak myślę.. Ona przejdzie, specjaliści mówią że trwa rok do dwóch. To jak śmierć najbliższej osoby, jak rozwód.. Przeszłaś wiele, teraz już jesteś ma prostej. A pamiętasz, kiedy mówiłaś, że nigdy nie zobaczysz światełka w tunelu? A ja myślę, że nasz podstawowy błąd to niewidzenie tego światełka. Trzymaj się, ściskam Cię mocno! Silna K. 🌼 Jeśli mnie czytasz, to wiedz, że bardzo się cieszę, że zrealizowałaś, co postanowiłaś. I że jesteś świetną dziewczyną, która zasługuje na dobre, szczęśliwe życie. Amen. Ja skończyłam terapię DDA, darmową, polecam każdej potrzebującej, obolałej duszy. Może napiszę Wam, co najważniejszego z niej zyskałam. Przede wszystkim wiedzę, autentyczną świadomość, że mam wiele praw, o których wcześniej może wiedziałam ale nie wierzyłam, że je mam. I druga rzecz, że wszystkie decyzje, jakie podejmujemy sami, mają określone konsekwencje. Rzecz w tym, aby mieć ich świadomość i je akceptować (te konsekwencje). Wtedy życie nie stanie się dla nas krętą, depresyjną drogą a jasnym celem. Do osób, które negatywnie wypowiadają się o sensie istnienia tego wątku, zadam tylko jedno pytanie: Czy macie świadomość, ilu osobom ono pomogło? Może nie znacie odpowiedzi, ja też nie znam tej liczby, ale mnogość wyrazów wdzięczności i podziękowania świadczy o tym, że niejednej, w tym również i mnie. I za to dziękuję Założycielce oraz wszystkim forumowiczkom w tego wątku. Te historie są lepsze niż niejedna psychoterapia, jest tu cała baza wiedzy, jak wygląda przemoc w związku, jakie mamy prawa, jak się zachować w określonej sytuacji, gdzie się udać po pomoc. Proszę pamiętajcie, że takie forum jest czasami jedyną furtką na świat dla zastraszonych, bitych i nie widzących przed sobą nadziei na spokojną przyszłość kobiet. Tak więc zaskakujące jest dla mnie krytykowanie tego typu formy pomocy. Wydaje się, że osoba która tego nie rozumie, jest zupełnie poza problemem, a więc nie powinna komentować treści tego forum. Trzymajcie się cieplutko, bo zima sroga:-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osoba ,która podważa sens
istnienia topiku ,występująca pod różnymi nickami sama ma problem i to ze sobą:albo jest to jakiś sfrustrowany facet albo matka polka teresa ,która tkwi w takim związku ,albo osoba z zapędami małego faszysty.Droga osobo jeśli wyszłyśmy z takich związków to jakaś śmieszna anonimowa osóbka z neta nie narzuci nam tego co mamy robić i jak. Nie podoba się to wypad, a i proponuję ignorować te wypowiedzi ,bo żadna z nas nie musi się tłumaczyć po co wchodzi na ten topik.A co do uzależnienia ,które podobno mamy ,droga dr freud ,istnieje w psychologi pojęcie projekcji czyli przenoszenia na inne osoby problemów które sami posiadamy.Typowy mechanizm obronny.Więc droga dr freud proponuję ci udać się do specjalisty z twoim problemem uzależnienia i jadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe Ewo 😍 że właśnie teraz wkleiłaś ten tekst o roli dziecka, rodzica, dorosłego. Bo ja właśnie przez ostatnie 3 dni rozmawiałam sama ze sobą o tym. Bo właśnie miałam okazję znowu doświadczyć, jak to jest wejść w manipulację z rozpisanymi rolami. Przez ostatnich 15 miesięcy w moim związku było po prostu normalnie i zdrowo. Przez kilka ostatnich lat tak jest, przerywane jest to krótkimi atakami agresji mojego borderlejna. Przedostatni był 15 miesięcy temu. Okres spokoju był tak długi, ze straciłam czujność. Uwierzyłam w całkowite wyleczenie. A przecież wiem, że to jest niemożliwe, bo sama mam pierwsze reakcje często chore, więc i on musi mieć. Wieczorem przy alkoholu mieliśmy różnicę zdań, pewnie byliśmy trochę oboje agresywni, oże nawet ja bardziej. Zdarza się. No i mój mąż dał się ponieść emocjom i wykrzyczał „Jesteś zerem, spierdalaj. Jak na dawne ataki to i tak delikatnie. Natychmiast otrzeżwiałam, powiedziałam „ To, że jesteś moim mężem nie daje Ci prawa do takiego traktowania mnie I wyszłam. Kolega usiłował go uspokoić, ale on już poooszedł i wykrzykiwał dalej to samo. Pewnie znacie to dobrze. Ja tak. A jednak szybko weszłam w rolę ofiary i tkwię w niej trochę do dzisiaj. Jednakże włączałam sobie Dorosłego i Obserwatora. Jego zachowanie znam, zaczął szybko racjonalizować swoje zachowanie, że gdyby ja nie to i to, to on..... itd. A ja mam stale dylemat: czy jest możliwe normalne reagowanie na nienormalne jego zachowanie? No i wiem, że cudów nie ma. Z jego strony było jak zwykle. Ale zaczęłam analizować coś innego. Był z nami jego kolega. Kiedyś latem też u nas był, wieczór z alkoholem kilkoro ludzi. I po tym wieczorze powiedział mojemu mężowi, „ Ja nie wiem, o co chodzi, ale ona Cię nie lubi. Coś jest nie tak. A po ostatniej akcji, której był świadkiem powiedział mojemu mężowi „ Rozwiedż się z nią, ona Cię nienawidzi. Zachowania mojego męża nie ocenił, powiedział tylko, że nawet jak jego żona go zdradziła, to on jej nigdy tak nie powiedział. W sumie jego zdanie mnie nie obchodzi, ale poruszył coś we mnie. Myślałam o sobie, swoich uczuciach w stosunku do męża. Coś w tym było. Ja rzeczywiście nie akceptuję mojego męża w całości. Nie akceptuję tej jego chorej części, szczególnie tej związanej z agresją. No bo jak można akceptować chamowate zachowania i agresję skierowaną przeciwko mnie? Z normalnego punktu wiedzenia nie da się. Ale w związku z tym, jak mogę go kochać, jeżeli nie akceptuję go w całości? Z tego robi się węzeł gordyjski.. Wkleję tutaj teks z „Potęgi terażniejszości, akurat przed chwilą na niego wpadłam. On daje obraz tego, o co mi chodzi . Czy związek oparty na nałogowym uzależnieniu można przemienić w prawdziwy? Owszem. Uda ci się to, jeśli postarasz się stopniowo być jeszcze bardziej obecny i skupiony na chwili obecnej, coraz głębiej wnikając uwagą w teraźniejszość: jest to kluczowa sprawa niezależnie od tego, czy żyjesz samotnie, czy z kimś w parze. Jeśli miłość ma rozkwitnąć, blask twojej obecności musi być dostatecznie silny, żebyś nie oddawał się już bezustannemu myśleniu, osądzaniu lub robieniu z siebie ofiary. Wiedzieć, że tak naprawdę jest się Istnieniem, które tylko przesłania bezustannie racjonalizujący umysł, cichym bezruchem pod warstwą umysłowego zgiełku, miłością i radością pod pokładami bólu oto wolność, zbawienie, oświecenie. Wyzbyć się ciągłego utożsamiania z osobowością ofiary, to znaczy ogarnąć to poczucie własną obecnością i świadomością, a zatem poddać przeistoczeniu. Wyzbyć się utożsamienia z myśleniem, to stać się milczącym obserwatorem własnych myśli i zachowań, a zwłaszcza powtarzalnych klisz umysłowych oraz ról, które gra ego. Kiedy pozbawiasz umysł rangi niezawisłego ,ja, przestaje on natrętnie ci się narzucać; natręctwo to w zasadzie polega na przymusie osądzania i opierania się temu, co jest. Opór ten powoduje konflikty, dramaty i nowy ból, gdy natomiast przestajesz ferować wyroki i zgadzasz się na to, co jest, uwalniasz się od wiecznie osądzającego umysłu. Robisz tym samym miejsce miłości, radości, spokojowi. Najpierw przestajesz osądzać siebie, a potem partnera. Największy przełom w związku dwojga ludzi dokonuje się, gdy w pełni akceptujesz drugą osobę, biorąc ją z dobrodziejstwem inwentarza, nie pragnąc w żaden sposób osądzać jej czy zmieniać. Natychmiast przekraczasz wtedy granice ego. Kończą się wszystkie umysłowe gry, ustaje nałogowe przywieranie. Nikt nie jest już ofiarą ani sprawcą, oskarżycielem ani oskarżonym. Przestaje zarazem działać sprzężenie zwrotne, które dotychczas sprawiało, że dawałeś się wciągać w cudze nieuświadomione schematy, tym samym przedłużając ich żywot. Wtedy zaś albo rozstajecie się ale w atmosferze miłości albo też razem wnikacie jeszcze głębiej w teraźniejszość, w Istnienie. Czy to aby nie za proste? Nie, to właśnie takie jest: całkiem proste. Miłość jest stanem Istnienia. Nie można jej osiągnąć. Ona po prostu jest w Tobie. Twoja miłość nie mieszka gdzieś na zewnątrz ciebie tkwi głęboko w tobie. Nie możesz jej utracić i ona także nie może cię opuścić. Nie jest zależna od żadnego innego ciała, zewnętrznej formy. W pełni obecny, ogarnięty cichym bezruchem, czujesz prawdziwego siebie bezpostaciowego, ponadczasowego jako życie nieprzejawione, dzięki któremu twoja fizyczna forma w ogóle żyje. Zaczynasz też wtedy czuć, że to samo życie trwa we wszystkich ludziach i w innych istotach, w samej ich głębi. Przejrzałeś zasłonę formy i odrębności. To integracja. To jest urzeczywistnienie jedni. To właśnie jest miłość. Czym jest Bóg? Jest życiem wiecznym trwającym we wszystkich formach życia. A czym jest miłość? Tym, że czujesz to Jedno życie głęboko w sobie i we wszystkich stworzeniach. Ze nim jesteś. A zatem wszelka miłość jest miłością Boga. Miłość nie działa wybiórczo, tak jak i blask słońca pada na wszystko bez wyboru. Nie wyróżnia jednej osoby spośród innych. Nie wie, co to wyłączność. Kiedy opiera się na wyłączności, nie jest miłością Boga, lecz „miłością ego. Ale siła, z jaką odczuwa się prawdziwą miłość, bywa rozmaita. Zdarza się, że ktoś odbija ku tobie twoje uczucie z większą niż inni wyrazistością i mocą, a jeśli osoba ta czuje do ciebie to samo, co ty do niej, można powiedzieć, że łączy was związek miłosny. Ma on dokładnie taki sam charakter jak więź między tobą a sąsiadem z autobusu, pierwszym lepszym ptakiem, drzewem lub kwiatem. Jedyną różnicę stanowi intensywność odczuwania tej więzi. Nawet w związku opartym skądinąd na nałogowym uzależnieniu może chwilami przeświecać spod powierzchni coś prawdziwszego, głębszego niż wzajemne potrzeby dwojga nałogowców. Wasze umysły zawieszają wtedy działalność, a ego chwilowo przysypia. Może się to zdarzyć w momencie fizycznej bliskości albo kiedy oboje jesteście świadkami cudu narodzin, w obliczu śmierci lub gdy jedno z was ciężko zachoruje: w każdej sytuacji, która obezwładnia umysł. Miłość pogrzebana zazwyczaj pod umysłem, zawarta w Twoim Istnieniu objawia się wtedy, umożliwiając prawdziwą komunikację. Prawdziwa komunikacja to komunia urzeczywistnienie jedni, czyli miłość. W większości wypadków nie udaje się jej podtrzymać przez dłuższy czas, chyba że oboje potraficie wytrwać w stanie obecności dość intensywnej, aby nie miał do was przystępu umysł i jego stare klisze. Gdy tylko bowiem powraca on i twoje utożsamienie z nim, nie jesteś już sobą, lecz umysłowym wyobrażeniem o sobie, a wtedy znów zaczynasz toczyć gry i wcielać się w rozmaite role, żeby zaspokoić potrzeby ego. Znowu przepoczwarzasz się w ludzki umysł, który udaje ludzką istotę, prowadzi wymianę z drugim umysłem i odgrywa dramat zwany „miłością. Chociaż mogą wam się zdarzać krótkie przebłyski miłości, nie rozkwitnie ona, dopóki oboje raz na zawsze nie uwolnicie się od poczucia tożsamości z umysłem i nie staniecie się wystarczająco obecni Tu i Teraz, żeby rozpuścić bezustanny ból i walkę ego lub przynajmniej nie nauczycie się trwać jako przytomni obserwatorzy. Emocjom i ego nie uda się już wtedy zawładnąć wami i odciąć Was od wewnętrznego źródła miłości. Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
a przeciez oswiadczalas z fanfarami, ze uleczylas syna miloscia. :) a tu popatrz zonk. twoje teorie o milosci sa guzik warte. teraz zbierasz burze bo posialas wiatr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo 😍 To ja zdiagnozowałam m jako borderline. Jest to dosyć szerokie pojęcie, taki worek bez dna. A ja oczywiście nie jestem ani psychologiem, ani psychiatrą.Ale ma to sens. Po 40-stce borderline wygasa i jest diagnozowany w 20 %. U mojego m albo w naturalny sposób wygasa, albo jest to wynikiem pracy nad sobą. Przez ostatnie kilka lat m jest bardzo fajnym mężem i ojcem. I "tylko" raz na kilka, a ostatnio na kilkanaście miesięcy ma "atak agresji". A wiadomo, że agresja od osoby, która powinna dawać poczucie bezpieczeństwa jest bardzo wyniszczająca. Gdybym tą świadomość miała 20 lat temu, nie byłabym z nim, bo ten związek był dla mnie bardzo wyniszczający. Ale dzisiaj jest o.k. "Tylko" te ataki, które są antraktem. Próbuję się w tej sytuacji znależć, ale jest to trudne.No bo nie jest możliwe pozwalać na brak szacunku i ubliżanie. Z drugiej strony to po prostu dobry człowiek. Gdyby mu czasami wyłączyć fonię, to byłoby fajnie :D No i widzę bardzo dużą zmianę w czasie. Jednak dla mnie to sytuacja nierozwiązywalna. W bilansie wychodzi mi na plus. Jednak z minusem też nie chcę się pogodzić. Nie umiem być ponad chorobą i dawać mu w pełni wsparcie.Chodzi mi o zachowanie np. Dlaczego mówisz mi takie rzeczy, przecież wiem, że mnie kochasz? itd. Ja wtedy jednak wchodzę w zwarcie. No i zdaję sobie sprawę, że też jestem zaburzona, pewnie mam bardziej ukrytą agresję. Na przestrzeni lat widać zdrowienie. Ale jest to trudny związek i długi proces. Pewnie zdrowienie jest jednak bardziej wynikiem "wygasania" jego choroby. Chodzi mi o to, że ataki stają się zdecydowanie rzadsze i mniej nasilone. Ale nadal pozostaje fakt, że choć rzadziej i mniej to jednak występują "ataki". Daleka jestem od usprawiedliwiania agresji. To fakt. I choroba. Życie z borderline ma swoją cenę. Pocieszeniem jest dla mnie to, iż dzieci nie mają tego. No i to, że jakość mojego życia się poprawiła. Postawiłam świadomie nie na życie i miłość idealną, ale na wystarczająco dobrego mężczyznę i wystarczająco dobrą kobietę. Ale z borderline może się to oczywiście zmienić. I być może będziemy musieli się rozstać. Cały czas szukam dla siebie wsparcia i wewnętrznej pewności w tym nieprzewidywalnym związku. Choć wiem, że to raczej niemożliwe. Chcę być szczęśliwa bez względu na okoliczności zewnętrzne. I coraz częściej jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ja mam do Was pytanie, któe troche odbiegnie od tematu - czy któraś z Was korzystała kiedyś z prywatnego detyktywa? Dzieją sie wokół mnie dziwne rzeczy, policja nic z tym nie robi i zastanawiam się czy kogoś nie zatrudnić.Tylko nie wiem ile takie usługi mogą ksoztować moze któraś z was się orientuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
niczym nie rzucam. przypominam twoje slowa. czy umiesz byc odpowiedzialna za swoje slowa i swoje czyny? czy dalej klamstwo jest twoja metoda na zycie. o milosci pojecia nie masz. to moja opinia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo 😍 Nie wiem, jakie problemy ma Twój syn, ale skoro studiujesz psychologię to i dostęp do wiadomosci masz duży. Wkleję dla dokładniejszego zobrazowania, co na temat ataków werbalnych borderline mówią fachowcy: „Osoby z BPD zdają sobie sprawę, że niektóre ich zachowania są irracjonalne (np. zbytnie idealizowanie kogoś), jednak ich emocje bywają tak silne, że nie są w stanie ich powstrzymać np. za kimś mocno akurat tęsknią, kochają tę osobę i nie są w stanie pomyśleć o niej nic złego, a gdy ich czymś rozzłości potrafią nienawidzić i często tutaj też nie potrafią kontrolować swoich uczuć; ich emocje są niczym żywioł, którego nie mogą opanować. „ „Acting-out to agresja skierowana w innych winienie bliskich za ich problemy; krytykowanie, czynienie niesprawiedliwych, przesadzonych zarzutów, atakowanie werbalne. „Atak osoby z BPD jest praktycznie zawsze czymś sprowokowany, ale jego siła jest często znacznie większa niż wymaga tego sytuacja.Trwanie na siłę przy osobie z BPD (gdy ona tego nie chce) to też nienajlepszy pomysł iproszenie się o kłopoty. Osoby z BPD, które zdają sobie sprawę, że mają BPD częściej "zaciskają zęby" istarają się kontrolować swoją złość. Ale należy mieć świadomość, że któregoś dnia i taka osoba może wpaść w szał agresji iprzestać się racjonalnie kontrolować. Osoby z BPD nie są jednak groźne dla społeczeństwa od strony fizycznej: ich ataki (jeśli mają już miejsce) są tylko w postaci werbalnej; są jednak celne ibolesne. „Przebywanie w bliskiej relacji z osobą mającą BPD wpływa destruktywnie z powodu huśtawek nastroju, które wpływają również na innych, jej wewnętrznego bólu, projekcji projekcja: przypisywanie własnych wad innym, skłonności do krytykowania innych, nierealistycznego-uproszczonego-niestabilnego spojrzenia na świat, niestabilności emocjonalnej, jej ucieczek od osób na których jej zależy; osoby z BPD potrafią kochać kogoś w jednym momencie inienawidzić iniszczyć 15 minut później a atak ze strony bliskiej osoby, która mówi że kocha, bywa wyniszczający „ Zainteresowanych odsyłam na stronę borderline w googlach Co do dzieci to jak wiesz miałam problem z synem. Psychologowie (2) mówili "ciągnąć go na studiach i pomagać, aż zaskoczy). Efekt - 3 lata pseudostudiowania, z wielkim trudem przepchnęliśmy go na 2 rok. Potem powiedzialiśmy - dość. No i zawalił najbliższy semestr na II roku. Daliśmy mu wybór. Powiedzieliśmy, że nie wyrażamy zgody na dalsze studia dzienne w naszym domu. Więc albo idzie do pracy normalnej na 8 godzin dziennie i studiuje, jeśli ma ochotę, albo wyprowadza się z domu. Syn podjął decyzję, że wyprowadza się z domu No i wyprowadził się do przyjaciela kilka domów dalej w maju tego roku Było nam przykro,ale uznaliśmy, że to jego wybór Od pażdzienika mieszka w Poznaniu Z moim bratankiem, bratannicą i jeszcze 2 osobami wynajmują mieszkanie. Jest teraz na I roku studiów na podobnym kierunku. Pracuje od 3 lat dorywczo jako telefonistka, ma nawet jakieś tam osiągnięcia w tej pracy. No i okazało się, że to dla nas wszystkich najlepsze wyjście. On uczy się samodzielności, podejmowania decyzji, ponoszenia konsekwencji itd. A my mamy spokój, nie widzimy jak żyje i co robi. W związku z tym nie wkurzamy się jego sposobem życia. On praktycznie co tydzień na wikend jest w domu. Tęsknimy i kiedy jest, z reguły jest miło. Yezz 😍 Ty tak radziłaś, ja też miałam taką intuicję. Teraz myślę sobie, że my mu już daliśmy to, co mogliśmy dać. On ten plecak z rodzicielstwem naszym może i wyrzucił. Ale ja mam nadzieję, że zacznie zbierać z powrotem do plecaka rzeczy wyniesione z domu. Okazujemy mu miłość, dajemy wsparcie wtedy, gdy o to prosi. Ale szczególnie ja pilnuję, by sam podejmował decyzje. Myślę, że jak ma 22 i pół roku to czas na wzięcie odpowiedzialności za siebie. Twój syn Ewo ma 20 lat. Ty zrobiłaś, co mogłaś. Co on dalej zrobi ze swoim życiem to niestety już jego sprawa. Nam matkom trudno przyjąć to do wiadomości i odciąć pępowinę. Jak wiesz Ewo nie zawsze się z Tobą zgadzałam. Byłam też uparta w tkwieniu przy swoich poglądach. Myślę, że teraz już odpuściłam :D A nawet Cię lubię, bo ciekawie piszesz. Choć oczywiście w sprawie idealnej miłości nadal sie różnimy :D Jeśli kiedykolwiek uraziłam Cię to przepraszam. Złóż to na karb niedojrzałości mojej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niniejszym przepraszam wszystkich, których kiedykolwiek uraziłam. 😍 Zacietrzewienie zawsze było moja mocną stroną :D Postaram się tonować swoje wypowiedzi. Lubię to forum. Uważam, że pomogło mnie i wielu innym osobom. Uważam, że każdy ma prawo do swojej drogi, do dokonywania indywidualnych wyborów. I nikomu nic do tego. Dzisiaj dojrzałam do tego, by próbować nie oceniać i nie wartościować nikogo. Ja mogę tylko podzielić się swoim doświadczeniem. 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do renty
przeprosiny przyjmuje. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak to prawda nam matka najtrudniej puscic nasze dzieci ale ja na wlasnej skorze przekonalam sie jak to puszczenie dziala a dziala cuda dzieci w pewnym momencie trzeba zostawic w tym sensie, ze trzeba im zaufac, ze wiedza czego chca, jak to zdobyc, ze to czego chca jest dla nich dobre a jesli nie to my may musimy okazac im zaufanie, ze wierzymy w to , ze one dadza sobie rade same, bez naszych dobrych rad na wyrost, nieproszonych, ale z zawsze otwartymi na osdziez drzwiami, ze gdy poprosza to otrzymaja taka jest nasza rola dac gdy to dzicie tego potrzebuja a nie wtedy gdy nam sie "wydaje" ze bedzie dobrze bo my tak myslimy woem,wiem jak zawile to napiuasalam ale te nasze tematy sa zwyczajnie trudna Renia 🌼 mysle, ze kluczem do spokoju u ciebie jest zmiana reakcji na okresowe poczynania twojego meza.skoro wybralas taka a nie inna droge i uklad to = zgoda na swiadomosc ze m. moze od czasu do czasu miec cofke....tak? w takim razie pomysl co sie stanie gdy ty zachwasz spokoj i przeczekasz ? a potem gdy on ochlonie powiesz mu co czulas gdy on wrzeszczal wiem, ze trudno usprawiedliwiac brak panowania nad soba...ale skoro ty tak wybralas to to sa wlasnie konsekwencje twojego wyboru cieplo pozdrawiam i czekam wypatruje naiwnie wiosny :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość promyk11111
Żyję życiem mego ojca ,co mam zrobić by przeżyć pierwszy dzień własnego życia???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może spróbuj wyobraźić sobie
jak twój ojciec umiera i odchodzi ,poczuj ,przeżyj w sobie tę samotność ,pomyśl co wtedy byś robiła ,na co w życiu byś się odważyła ,czego zapragnęła ,co jest twoją prawdziwą ja promyku , a później zrób to:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yezz 😍 Tak masz rację. Ja już umiem zachować spokój w momencie jego ataku.Potem jednak wchodzę w rolę ofiary, bo mam to przetrenowane od kilkudziesieciu lat. Schemat sie toczy.Potrzebuję wtedy odosobnienia, by dojść do siebie. A akurat byliśmy na nartach, trochę skazani na siebie na małej przestrzeni. Jeszcze nie jestem tak silna, by pochylić się nad nim. Ja najpierw muszę pochylić się nad sobą. Teraz na drugi dzień rano on mnie przeprosił za te słowa. A co do dzieci to wydaje mi się, że trzeba słuchać swojej intuicji, tej matczynej |:D Mój syn jest inny, niż reszta rodziny (mąż, corka, ja) i będzie żył inaczej. Inaczej, nie znaczy gorzej. I ja to już akceptuję. Ale wiem, że w jednym domu długo bym z nim nie wytrzymała. Moja córka była z nim tydzień, gdy byliśmy teraz na nartach. I meldowała mi przez telefon, że przez niego płakała. Pierwszy raz, bo są bardzo zgodnym i kochającym się rodzeństwem. Bo on wprowadził swoje rządy.I raczej się nie liczył z nią. Wiem, jak trudno jest zaakceptowac odmienność, szczególnie u swojego dziecka. Krew z krwi, kość z kości. Ale matka nie ma wyjścia, a tylko akceptacja uzdrawia 😍 Akceptuję swoje dzieci takie, jakie są. Bo jestem matką i dlatego jest mi łatwiej. Męża jest mi dużo trudniej zaakceptować z chorobą, bo tutaj winno być partnerstwo. Ewo 😍 Ty akceptujesz syna z chorobą w pełni. Przez całe życie on do Ciebie będzie przychodził po wsparcie, bo z innymi może będzie miał bardzo nieharmonijne układy. Twoja rola w jego życiu będzie więc ogromna. Dasz radę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Zycze Wszystkim Paniom milych, pogodnych, snieznych, a zwlaszcza spokojnych, pelnych radosci Swiat Bozego Narodzenia oraz samych dobrych, szczesliwych dni w Nowym Roku 2011. Zycze tym Panion, ktore jeszcze sa w niedobrych zwiazkach, aby te zwiazki albo sie polepszyly, albo rozwiazaly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam ogromną (pewnie ok. 3 m średnicy) choinkę, podobną jak te w kościele :D I strasznie kiczowatą. I dobrze. Życzę Wam kochane Spokojnych i Pogodnych Świąt. I samych pogodnych i spokojnych myśli. Wczoraj byłam na nartach biegowych. biegłam lasem, dookoła jeziorka.Było biało, samotnie i ... cudnie. I takiego zatrzymania i cudu Wam życzę na Święta 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dolaczam do swiatecznych zyczen - niech Wam Gwiazdka przyniesie wszystko co najlepsze i niechaj te Swieta uplyna w cieplej atmosferze i spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 Zycze Zdrowych, Spokojnych ,Pogodnych i Szczeliwych Swiat 🌼 Pamietajmy, ze wszystko czego potrzebujemy mamy w sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdrowych, pogodnych, wesolych, szczesliwych Swiat 🌻 Oby ten czas, tak pelen milosci przyniosl wszystkim Wam ukojenie, spokoj i radosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja chciałabym życzyć Wam wszystkim dobrych Świąt ... wszystkiego, co najlepsze dziewczyny :) Nie piszę ale jestem z Wami cały czas ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje Kochane Kobitki;-) Dziekuje za to, ze mi pomoglyscie i ze tu jestescie. Zycze Wam pieknych,spokojnych i milych Swiat, bez zlych mysli,zycze Wam nowych pomyslow i sily do walki o siebie i lepsze jutro. Sciskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane Kobiety. Dziekuje ze bylyscie ze mna zawsze, kiedy Was potrzebowalam. Zycze Wam wszystkim pieknych,radosnych, spokojnych Swiat, bez ani jednej zlej mysli;-) Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....wszystkiego, co najlepsze Wam Wszystkim.... oby to, co dobre, mnozylo sie w Waszym zyciu, a co zle - zniknelo jak najszybciej. sciski, sciski, sciski...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właściwie to już prawie po Świętach, ale że tylko prawie, można chyba złożyć jeszcze życzenia? :) Bo zyczę nam wszystkim tylko dobrego, ale przecież nie tylko na Święta ❤️ Tu na tym forum, ponad 4 lata temu, zaczeło sie moje NOWE ŻYCIE. Nowe, cudowne życie o ktorego istnieniu nie wiedziałam przez tyle, tyle lat. A ono naprawdę istnieje, a jest jeszcze o wiele, wiele piękniejsze niż sobie to wyobrażałam :) Renta - tak dawno cię nie było, pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiunia0404
czy jest ktoś kto ktwi w toksycznym zwiazku i chciałby o tym porozmawiać a także wysłuchać mnie::(:(:( jestem zrozpaczona. prosze o odp na aska92_13@poczta.onet.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×