Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość paulinko36
Dziekuje Radosnka za to co napisalas. My nie wiemy co to milosc, jesli juz "kochamy" to obowiazkowo za bardzo, a przeciez to nie jest milosc. Facet "poukladany" wydaje sie byc nudny, nie ma w nim co naprawiac, ulepszac, nie mozna pocierpiec ani o co z nim walczyc. Coz, takie "obciazenie genetyczne" domu rodzinnego. Najwazniejsze, ze mozna to zmienic, ba! nawet trzeba koniecznie - zeby zyc pelnia zycia. Milego wieczoru 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulina36 - podoba mi się Twój wpis z 0.15 , podpisuję się pod nim :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Brakuje mi Was. Dusi mnie ból. Wiem ze tak musi być. Nawet komputera nie mam, zagłuszacza ... Zostałam sama ze sobą. ... tyle się dzieje Paulino, to nie zupełnie tak wygląda jak piszesz :-). Teoria jest teorią, ale nawet ta najlepsza praktykowana jest zawsze przez innego człowieka. W moim wydaniu ostre cięcia i ich konsekwencje będę musiała papusiać sama, lub wrócić ponownie z podkulonym ogonem do ojca. Jestem dziś za słaba żeby dokonywać zmian o jakie wszystkie tu apelujecie. Ja nawet nie wiem jak o siebie dbać. Alfabetu nauczyłam się od doopy strony. A przecież, kto inny jak nie ja jest żywo zainteresowany tym żeby było mu lepiej? Za każdym razem kiedy już prawie wiem jak mam coś zrobić, nie zareaguję jak powinnam, przegapiam ważne i decydujące o tym czy będzie mi dobrze czy źle momenty i znów się okazuje, że zostałam wykiwana, wykorzystana - czyli, nie potrafię o siebie dbać - więc jak mam iść w świat, skoro w tym świecie chodzi o to, żeby umieć o siebie dbać? Tak - jestem tchórzem i w sumie to nie daleko mi do toksyka jeśli czegoś z tym nie zrobię. Już dziś nie popiszę, gościnnie korzystam z komputera. Będzie ryk i zgrzytanie zębami, ale może skoro sama nie potrafiłam sobie być 'katem' przeszłości, ktoś na górze przypalił procesor w moim komputerze i wysłał na banicję i do pustelni na poszukiwanie siebie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS Nie nie o to mi chodzi, że owe konsekwencje ma ze mną lub za mnie spożywać kto inny - chodzi mi o to, że już dość ostatnio się najadłam. Chcę odpocząć, chcę poczuć ulgę, a nie ciągły strach. Paulina - zgadzam się w 100%, ale za Boga nie jestem gotowa, po prostu się boję! Papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betty-boops
chyba i ja potrzebuję pomocy, nie wiem do ogo sie z tym zgłosić... chce się uwolnić z toksycznego związku. facet z którym jestem jest furiatem, raz podniósł ne mnie rękę (wg niego oddał mi, po tym jak go spoliczkowałam) ale teraz krzywdzi mnie w inni sposób: poniża, wyzywa, pluje, szarpie kiedy tylko ktoś lub coś wyprowadzi go z równowagi. zrobił też cos o czym wstyd mi tu pisać ale co bardzo mnie poniżylo.... przeprasza ale robiąc to mówi:no bo mnie sprowokowałąś, trzeba było siedzięc cicho itp. spakował się właśnie i wyszedł ale ja boję się że sama będę go prosiła, żeby wrócił... bo nie wyobrażam sobie, życia bez niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duze dziecko
Betty-pottsy,doskonale Cie rozumiem.Ja juz pare razy o sobie pisałam.Teraz sytuacja jest taka,ze od tygodnia sie nie widzielismy,ale ja znowu szukam kontaktu z nim,wierząc,że moze on cos zrozumiał i przemyslał.Oczywiscie,to znowu moje chore urojenia,bo tacy ludzie sie nie zmieniają,a jak jeszcze kobieta zabiega szuka kontaktu,mimo ze wczesniej została ponizona,to ich utwierdza w przekonaniu,że mają rację.U mnie dochodzi problem borderline.A więc zachwiane granice,ktore on przekracza na maxa,szukanie burzliwych związków,kontrola,próba udowodnienia,że on zrozumie,że sie zmieni.Dochodzi tez kwestia alkoholu.Jak mi przeszkadza to nie moge przebywac z jego znajomymi.Tak mi powiedział.Wyjscie z takiego związku jest cholernie trudne.Po kolejnej kłótni,którą jego zdaniem znowu ja sprowokowałam,jestem wsciekła i silna,ale tylko na 2 lub 3 dni.Potem zapominam i czekam kiedy on sie odezwie.On tego nie robi,wiec ja,bojąc sie ze on mnie zostawi,szukamjego.Błędne i chore zamknięte koło.Moj humor,moje nastawienie do zycia zalezą od niego.To jest uzaleznienie.Pracuję nad tym ale efekty kiepskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betty-boops
@duże dziecko. rzeczywiście mamy bardzo podobną sytuację. chyba obie jesteśmy świadome tez beznadziejności i tego jak bardzo się poniżamy. ja swojemu D powiedziałam nawet, że ja to chyba zniosę wszystko. dziś jestem silna, jutro też ale za kilka dni kiedy on będzie milczał ja zacznę sobie to wszytsko tłumaczyć w inny sposób: że on się zdenerwował na swoją pracę (de facto od tego się zaczęło), że miał ciężki dzień i co najgorsze jeszcze sama zadzwonię i zapewne powiem, że wybaczam (choć jemu nawet nie zależy na tym wybaczeniu) oceniając się z boku mam ochotę powiedzieeć sobie: dziewczyno puknij się w głowę, zostaw go ale nie umiem. u mnie jeste jeszcze jedna rzecz: będąc z nim poroniłam i teraz nie mogę mieć dzieci dlatego wydaje mi się, że już żaden inny facet mnie nie zechce. on to wykorzystuje.... help

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajednadruga
Dziewczyny, witam w niedzielny poranek! Wasze historie znam z autopsji - ponizenia, wyzwiska, a z drugiej strony strach przed samotnoscia i nadzieja, ze on sie zmieni. Nie zmieni. Odejscia i powroty przerabialam juz kilka razy, zawsze po fazie miesiaca miodowego nastepuje eskalacja przemocy. Jestem juz po rozwodzie, ale na wlasne zyczenie wplatalam sie znow w "zwiazek" z nim. Dlaczego? Bo zobaczylam go z inna, wiec pomyslalam, ze skoro jest z kims innym, to moze dojrzal, zmienil sie. Nie zmienil, a ja sie teraz lecze znow z nalogu bycia z nim... Obrzydzam go sobie, by wzbudzic w sobie zlosc i niechec. I ucze sie postawy, ze to ktos musi zasluzyc na mnie, a nie ciagla ja na kogos. Dziewczyny, nie mowmy juz "co to bedzie, jak nikt juz mnie zechce"! Zmienmy to na "To ja musze kogos zechciec"! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betty-boops
dokładnie to jest najgorsze. sama myśl, że on może być z inną. przecież był mój tyle czasu... znam siebie i wiem, że sama nei dam rady - muszę poznać kogoś nowego, żeby o nim zapomnieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajednadruga
Betty-boops, metoda "klinem -klin" to prosty sposob na wejscie w kolejny uzalezniajacy zwiazek...wiem, bo przerabialam... Trzeba podarowac sobie czas bez faceta, pokochac siebie, zaakceptowac. Przeciez jestesmy wartosciowe nie dlatego, ze mamy u swego boku faceta. To cholernie ciezkie, wiem...Mnie pomagaja afirmacje, np."Kocham siebie i akceptuję tu i teraz. Zasluguję na wszystko co najlepsze." A co do naszej zaborczosci i zazdrosci - toksyczni faceci nigdy nie stworza zdrowego zwiazku, to mizoginisci nienawidzacy i bojacy sie kobiet. Musza kobiete upodlic, by poczuc sie lepiej. Moj ex tez urzadzil pieklo z zycia swej nastepnej wybranki. To co do niego czuje, to nie milosc, to "tylko" uzaleznienie. Dam radę je pokonac, Ty tez :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betty-boops
@takajednadruga: tylko że TY jesteś już najakimś dalszym etapie a ja na początku drogi. boje się, że jak zacznie bi go brakować to nie będę już widziała, że mnie opluł, zwyzywał itp - tylko, że się zdenerowował na swoją pracę i poprostu nerwy mu puściły. ja jestem strasznie słaba i swiadoma swej słabości i bezradności. z nim większość czsu jest bardzo dobrze a czasem raz na jakiś czas jest źle a bez niego... bez niego będzie ciągle źle. analizując lepsze bycie z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajednadruga
Betty - boops, zaslugujesz na to, by w przyszlosci byc w zwiazku, w ktorym za pare cudnych momentow nie bedziesz musiala sie godzic na bycie opluwaną i wyzywaną!!! Obudz w sobie wscieklosc, nie litosc! Walcz o swoją godnośc - czy Twoj facet bylby z Toba, gdybys na niego np. pluła? Nie, prawda? Dlaczego cenisz się mniej? Znasz powiedzenia "zamienil stryjek siekierkę na kijek" czy "z deszczu pod rynne"? No wlasnie, jezeli teraz zaczniesz kurczowo szukac faceta, bezblędnie wybierzesz jego klon... Ile masz lat? Chcesz, to bedziemy codziennie tu się wspierac w odejsciu od toksyków - u mnie to tez swieza sprawa i ciagle mną szarpie. Ale zrozumialam, ze nie jestem byle kto, ani dziewczyna do zabawy i nie pozwolę juz sobą manipulowac. Howgh :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betty-boops
takajedna- mam niecałe 25 lat, ale boję się, że nie spotkam już nikog, no po jaki facet będzie chciał spotykać się i wiązać na stałe z kobietą która nie może mieć dzieci? dla D to nie był żaden problem-akceptował ten mój "defekt". pewnie że chce waszego wsparcia, po to tu zaczełam pisac. ale nei wiem czy dam radę... już sie zastanawiam, dlaczego on nie zadzwoni, nie przeprosi, kuźwa ja na jego miejscu przyleciałabym z kwiatami itp a on nic,milczy, chyba czeka az ja pierwsza przyjdę.ale wiem ze gdyby przyszedl i przeprosil uległabym, dlatego wczoraj zanim wyszedl poprosiłam go, jak zapytał czy moze coś dla mnie zrobić, żeby wyszedl i nie wrócił i żeby nigdy nie pozwolił abyśmy byli razem. mowi ze kocha i tak zrobi, i kuzwa przeciez jak mysle o nim jaki byl dobry, jak mnie wspierał po poronieniu i nie tylko... boze nie moge sie pogodzic z tym ze to jedna i ta sama osoba, któa potrafi tak kochac i tak poniżać zarazem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajednadruga
Kochana, gdy mialam tyle lat co Ty, pierwszy raz zdecydowalam sie zostawic meza -toksyka (pol roku po slubie...), tak mi dal popalic. Przez pierwsze 4 miesiace po rozstaniu dokuczal mi strasznie, na zmiane lekcewazyl i grozil. Potem zmienil front - przez pol roku byl jak aniol, wszystko "ZROZUMIAŁ". Wrocilismy do siebie, bylismy malzenstwem jeszcze ponad 8 lat, urodzila sie nasza corka. A ze jestesmy po rozwodzie, to juz wiesz - nie zmienil sie. Oni sie nie zmieniaja. Daj sobie szansę. Ja mam 35 lat i uwazam, ze jestem na tyle mloda, ze jesli bede chciala, to ułoże sobie zycie z facetem, fajnym facetem. A moze będę chciała pozostac singielką? To moje zycie i odpowiadam za nie. Brak dzieci? Dojrzały męzczyzna nie będzie tego traktował jak defekt, tylko pajac bedzie to wykorzystywal. Głowa do góry, los się odwróci, tylko musisz mu pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betty-boops
tak pieknie brzmi to co piszesz... jak ja bym bardzo chciała wytrwać i być bez niego. ale juz mi w głowie krążą myśli "kocham go, tesknie, wybacze" staraqm się je zagłuszyć, tak jak piszesz wzbudzić w sobie waleczność, gniew itp ale ciężko jak pomyślę, że tyle moich /naszych znajomych ma normalne zwiazki, tylu facetów szanuje moje koelzanki itp a ja musiałam trafić na takiego kutasa. i 4 lata zmarnować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajednadruga
Słonko, tylko 4 lata :) Ja "zmarnowalam" 10, no nie tak calkiem zmarnowalam, bo nauczylam sie wielu rzeczy o sobie. A co mają powiedziec kobiety, ktore są zonami takich typow 40, 50 lat? a uwierz, są takie... Zaskocz go i siebie inną reakcją, nie dzwon, nie wybaczaj swinstw. Uśmiech na twarz, dasz radę! Znikam na dziś, buźka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duze dziecko
Moj mnie ignoruje.Chciałabym zachowac resztki godnosci i nie odzywac się.Ale boję sie ze znowu nie dam rady.Nie wiem juz sama co czuję.Z jednej strony wiem ze wielokrotnie zle mnie traktował i wiele razy płakałam,a z drugiej strony brakuje mi go.On zakodował mi ze nie ma dobrych związkow i ze ja nie umiem zwiazku budowac.A teraz kiedy on juz chyba nie chce ze mną byc,ja cierpię.Bo ja wciąż mam nadzieję ze on okaze się inny,wciąż myslę ze to moja wina,bo nie jestem taka jaka powinna byc kobieta w związku.Znowu to cholerne poczucie winy.Nie dam rady.Jak to przetrwac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betty-boops
duze dziecko-mam dokłądnie tak samo. moj mowil mi ze i tak nikt inny ze mna nie wytrzyma, taka jaest beznadziejna i wkur****ąca. i tez nei wiem jak wytrzymam. na tyg mam prace wiec jakos bedzie ale weekendy, kiedy spedzalismy je razem.... ja juz tęsknie za nim. ale za dobrym, kochającym z resztą zaraz innego nei bede pamietała, zostaje mi w glowie tylko jego dobry obraz.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
betty-boops piszesz, ze nie wyobrażasz sobie życia bez niego. To znaczy dokładnie - bez czego? Zycia bez wyzwisk, życia bez poniżania, życia bez opluwania? Czy tego sobie nie wyobrażasz? Wiem, czasami, a moze nawet czesto bywa miły. A potem znów niemiły. i tak na zmianę. Buzi, kopa. Buzi, kopa. Buzi, kopa. A jesli za każde oplucie da ci 1 piękną różę - to jest ok? Nie jest?... A jesli za każde oplucie da ci 10 pięknych róż, to jest ok? A jelsi za kazde oplucie da ci 1000 pięknych róż, to jest ok? Czy istnieje taka liczba róż, za którą mozna dać sie opluć? Czy mozliwe tu jest jakaś równowaga? Równowaga, DOSKONAŁA równowaga, to jest w przykazaniu miłości: "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Jak siebie samego, nie mniej, nie więcej. Dokładnie tak samo. JAK SIEBIE SAMEGO! Nie wyobrazasz sobie życia bez niego. A życie bez siebie samej sobie wyobrażasz? Ja tez kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Wiele razy błagałam o wybaczenie gdy to ja byłam poniżana. BYłam z z nim 25 lat. A 2,5 jestem bez niego. I wyobraźcie sobie - zycie bez niego jest możliwe. Takie prawdziwe życie, którego włąśnie sobie nie wyobraząłam! To właśnie takiego życia sobie nie wyobrażałam. Anno - ja robie często to samo co Ty! Przyponinam sobie rózne sytuacje z mojego życia i wyobrazam, jak TERAZ bym sie zachowała. Np kiedyś byliśmy na weselu u jego kuzyna. Wracaliśmy w środku nocy, z dziećmi, autem pozyczonym od jego siostry, bo nasze akurat było u mechanika. Za dużo wypił (co jest okolicznością nie łagodząca bynajmniej). Cała drogę ubliżał mi, zgłaszał jakieś niestworzone uwagi do miejego rzekomego niewłąściwego zachowania na tym weselu, opowiadał jak to nie moze już na mnie patzreć, pytał jak to jest byc takim ograniczonym człowiekiem jak ja? Czy zdaję sobie w ogóle sprawę jaka jestem głupia? czy doceniam jego poświęcenie że zyje z taką miernotą? itp itp itd, znacie. A ja jechałam i słuchałam tego łykając łzy. No bo co miałam zrobić? Zatrzymać sie na środku autostrady, w środku nocy, z dziećmi, zostawić go samego pijanego, i do tego z autem nieswoim za które czułam sie odpowiedzialna? No sytuacja zupełnie bez wyjścia. Tak wtedy myślałam - nie mam innego wyjscia, muszę do tego domu dojechać. MUSZĘ! A dziś??? Dziś wierzcie mi, napawdę zrobiłabym dokłądnie włąśnie to: zatrzymała sie (no moze na najblizszej stacji benzynowej), wzięła dzieci i zostawiła go tam. Złapała okazję, zadzwoniła do kogoś z przyjacióeł lub rodziny, zeby po mnie przyjechali, nie wiem. Ale COKOLWIEK innego niz to co zrobiłam. wiem to dziś na pewno - nie POZWOLIŁBYM, aby mnie obrazał. Za ŻĄDNĄ cenę. TYm sie właśnie róźni życie gdy sie kocha siebie od życia jak sie nie kocha. Bardzo pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jeszcze w sprawie spotkania. Otóż ja bardzo chętnie! W kilku już takich forumowych spotkaniach uczestniczyłam, i uważam ze to swietna sprawa! Na pewno w Krakowie, Łódz mniej ale nie wykluczam. Proszę dopisać mnie do listy. :) Jakby coś trzeba było organizacyjnie chętnie pomogę. W Krakowie znam niedrogie miejsca gdzie mozna przenocować (właśnie wykorzystywane już z okazji naszych zjazdów czarownic).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betty-boops
poa dzięki za miłe słowa. nic nie zrekompensuje plucia i wyzwisk. tylko, że ja go tłumacze... bo on nigdy bezpośrednio do mnie nei ma pretensji. nie jest tak, że ja coś robie źle i wtedy wpada w furie. ja zawsze dostaję przy okazji. zepsuje mu sie komputer-winna ja, zle w pracy winna ja. do mnie samej nigdy nie ma pretensji, ze jestem głupia itp. tylko jak cos go wkurzy to wyżywa się na mnie. i widzisz dla mnie to jest teraz okoliczność łagodząca... chociaż wiem, że nie powinna nią być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poa 🌼 Witaj serdecznie:) I gratuluję wyzdrowienia!!! Fajnie, że chcesz dołączyć do naszego Zlotu. Na koniec maja zrobimy sobie tutaj listę Czarownic chętnych na oba zloty w Krakowie i w Łodzi i będziemy działać:) Pozdrówki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
betty-boops 🌼 Witaj:) Zacznij swoje leczenie od czytania książek o wspóuzależnieniu oraz DDA lub DDD (jeśli jesteś)- linki są na 1.stronie tego wątku. Potem udaj się do psychologa. Przydałaby się też grupa wsparcia dla kobiet uzależnionych od miłości. Adresy są podane w linku na 1.stronie. Jeśli nie zaczniesz sama robić pewnych kroków, to nie wyzdrowiejesz. I możesz uzależniać się od kolejnych partnerów, którzy mają dysfunkcję oraz tworzyć toksyczne związki. Pamiętaj, że my też mamy dysunkcję - nie tylko nasi partnerzy..taka smutna prawda. Więc trzeba się leczyć ..Powodzenia!!! Bierz los w swoje ręce, uda się , uwierz w to! Pozdrówki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Cześć dziewczynki :) u mnie leje brrrr,juz w domu więc będe miała dostep do neta {słonce} dla wszystkich smutnych ,i przygnebionych,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Betty.... pamietaj, ze zycie masz tylko jedno i jak je przezyjesz zalezy od Ciebie. bardzo silne emocje sie przyciagaja i to nie wazne czy zel czy dobre. Po prostu organizm uzaleznia sie od nich. Napisz w czym jest twoj maz taki wyjatkowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anonimowy Zbirek 🌼 dzięki!!! Trzymaj się ciepło:) dziekuje ze jestescie 🌼 ciskam w ten deszczowy dzień:) Wszystkie Dziewczyny - miłego dnia:) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje ze jestescie oczywiście, że ściskam (nie inaczej) w ten deszczowy dzień :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
betty-boops - czyli: - jeśli ktoś na mnie pluje jednocześnie mówiąc ze jestem głupia - to jest nie do zaakceptowania - jesli ktoś na mnie pluje, bo popsuł mu sie komputer - to już jest do zaakceptowania? To co jeśli ktoś na mnie pluje, bo to faktycznie ja zepsułam mu komputer - to jest moze zalecane???? Przecież to cały czas rzecz, która ZAWSZE jest nie do zaakceptowania. To jest NIGDY - nie do wytłumaczenia. NIgdy. Plucie na kogoś jest nie do wytłumaczenia. Nikt, nigdy nie ma prawa na nikogo pluć. Ani jak jest wkurzony, ani jak sie komputer zepsuł, ani jak jest z natury nerwowy. Nic tego nie tłumaczy. A zwłaszcza że to nie chodzi o jakis absolutnie pojedynczy incydent - tylko o schemat. Ja tak na przykładzie tego plucia, ale to chodzi o wszelkie przemocowe zachowania. Poczytaj o współuzaleźnieniu, koniecznie. Pamiętaj - to nie musi tak być. Ja chociażby jestem tego przykładem , a było ze mną jak każdą z nas. Da się. Tak piszę do betty, ale to dla kazdej z nas 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betty-boops
macie całkowitą rację. zgadzam się w 100%. kiedy to czytam myśle sobie "spierd.... jak najdalej ode mnie" ale... kiedy odchodzę od kompa, kładę się w łóżku, czuję się sama. telefon nie dzwoni, nie ma kto przytulić i wtdy znikają te racjonalne argumenty, że opluł, zwyzywał. poczytam o tym współuzaleznieniu chociaż nie do końca wiem jaki to ma związek ze mną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×