Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość poczucia wartosci brak
Kochana,cytuje Ciebie,bo to jak ulał pasuje do mnie.Zanim go spotkałam byłam pewną sibie dziewczyną. Za obrazę i zniewagę chłopak dostawał w twarz. Nie dawałam sobie w kaszę dmuchać. Nie jestem w stanie zrozumieć co się ze mną stało !!!!! To nie jestem ja. Już nie wiem kim jestem .Wiesz ja myslę ze taki jest mechanizm działania psychopaty,doprowadzic do tego,że nie wiesz kim jestes,ze nie masz poczucia godnosci,bo wtedy łatwiej manipulowac.Mój tez sprowadził mnie do pionu,wmówił mi,że jestem nikim,ze kiepska ze mnie kobieta.I ja uwierzyłam.Ale skonczyło się.Poczułam wypalenie takie na maksa.Czasem mam jeszcze chwilę zawahania i chce z nim byc,ale jest tych chwil coraz mniej.Nie chce juz nigdy słyszec ze nie jestem kobietą,ze wszystko co robie jest beznadziejne.Nie chce do cholery i juz.Tacy psychole jak mój i Twój są beznadziejni i do niczego a my uciekajmy,ratujmy siebie,a przede wszystkim nasze dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Statata2010
Na tej stronie można zakupićksiążki na temat przemocy w rodzinie: www.przemiana.otwarte24.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biała Lilia - napisałam taką długą odpowiedx do Ciebie , i przepadło :( Spróbuję jeszcze raz, krócej. Problemem każdej z nas nie jest to ze nie wiemy CO zrobić. Nie wiemy JAK. I o nie w kontekscie, z enie wiemy jak napisać pozew albo gdzie jest sąd. To jest tak naprawdę do pokonania, to sa "techniczne" problemy. Prawdziwy problem tkwi w naszych głowach - jak POTRAFIC to zrobić. I na tym tzreba się skupić. Czyli NIE pytać - dlaczego on taki jest? - czy on w ogóle rozumie to co robi? - czy to jest świadome? - co moge zrobić aby go zmienić ALE pytać - dlaczego na to pozwalam? - dlaczego godzę sie na krzywdzenie mnie? - czy kocham siebie na tyle, aby nie pozwalać sie tak traktować? Myśleć należy "Co moge zrobić w tej sytuacji". Ja dla siebie. Tylko przez pryzmat samej siebie. Dlatego tak ważna jest miłość do samej siebie. Jak pokochamy siebie, nigdy nie pozwolimy na robirnir nam krzywdy. Nie będzie wąpliwosci. Wróć do terapii, pisz u i czytaj. I nie wierz w to, z eon moze sie zmienić. Nie zmieni się. To Ty masz sie zmienić. Wiem bo przezyłam. W czwartek jadę na badania do RODKa, ja, on i 17 letni syn (mam nadgorliwą sędzinę, która pomimo ze nie żadam orzekania o winie i nie chcę pozbawić go praw rodzicielskich, tak sobie umyśliła). Nie powiem, ze nie napawa mnie to lękiem. Owszem, ale jakos przeciez musze to przezyc. Prawdę mówiac bardziej obawiam sie o syna, jak on to zniesie (nie utrzymuje z ojcem żadnych kontaktów - jego samodzielna decyzja). Jesli macie jakieś doświadczenia w tej dziedzinie, i znajdziecie chwile czasu, podzielcie sie ze mną. :) Pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
- dlaczego na to pozwalam? - dlaczego godzę sie na krzywdzenie mnie? Moja odpowiedź jest prosta - bo w nim i w rodzinie stworzonej z nim widziałam SWOJE SZCZĘŚCIE. Czyli zanim go poznałam musiało mi dużo do szczęścia brakować... Poa ❤️ Trzymam kciuki. Będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ginger - ale skoro nie widze tego szczescia tylko jestem nieszczesliwa, dlaczego nadal z nim jestem? Dlaczego jeśli 1000 razy tego szczescia nie czułam, uważam, ze za 1001 poczuje? skoro to ten sam facet? I ja taka sama? To jak chomik, który gryzie bez końca metalowe pręty klatki. A wyjść z klatki można tylko otwierając drzwiczki. CHomik nie potrafi - ale my tak!! Jesli gryzienie pretów nic nie daje, trzeba szukać innego sposobu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poa🌼 Doswiadczenia w tych sprawach nie mam,ale trzymam za Ciebie kciuki i jestem przekonana,ze wszystko pojdzie po Twojej mysli. Jak Ci idzie praca nad soba? Milego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poa, napisalam do Ciebie na adres zamieszczony tutaj. Mam nadzieje, ze otrzymalas wiadomosc. Serdecznosci dla wszystkich kobiet :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BialaLilia_1986
Dziękuję Wam wszystkim serdecznie za odpowiedzi i wsparcie. Bałam się i nadal boję chyba tego NIEZNANEGO. Tego, co będzie jak już odejdę, czy wytrwam i jak wszystko się potoczy. Wiem, że muszę się ratować i nie tkwić w jednym miejscu. W tym bagnie, które mnie wciąga :( Zaczęłam od umówienia się do mojej psycholog i do psychiatry, bo czuję, że wariuję (płaczę już z byle powodu, nie panuję nad sobą, nad emocjami, codziennie zalewam się morzem łez). Najbardziej jednak boję się samej wyprowadzki i wątpliwości, które ciągle mną miotają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BialaLilia_1986
"Siszejda" - dziękuję za ciepłe słowa. "poczucia wartości brak" - jak długo nie jesteś już ze swoim facetem? Jak dajesz radę? "Eutenia" - jak jeździłam rok temu na terapię indywidualną i grupową dla osób doświadczających przemocy dowiadywałam się również o tym, że problem ze mną i moją niską samooceną może być skutkiem przeżyć z dzieciństwa. Tyle, że ja uważam swoje dzieciństwo za szczęśliwe. Może nie było idealne, ale... No oceńcie sami. Jako dziecko mieszkałam z rodzicami i dziadkami (rodzicami mojej mamy) na wsi. Wychowywałam się wśród zwierząt w zdrowym środowisku. Rodzice nigdy nie kłócili się przy mnie, ani przy moim starszym bracie. Jeżeli się kłócili, to robili to na zewnątrz, tak żebyśmy nie słyszeli (tak przynajmniej mówią). Zawsze zwracali się do siebie z szacunkiem, bardzo się kochali i kochają do dzisiaj. Jeżdże do moich rodziców i do dziś widzę jak tata "łasi" się do mamy, jak się wygłupiają i potrafią śmiać z głupot. Jedyne co "obraźliwego" słyszałam z ich ust, to jak tata do mamy mówi "no czy Ty jesteś niepoważna?", a mama "no czyś Ty zbaraniał ojciec?". Ale wypowiadane było to w taki sposób, że my z braciszkiem to właściwie ubaw mieliśmy z tego. Do dziś tata mame pocałuje chociażby w czółko, a mama tatę przytuli i pogłaszcze po łysince :) Taki miałam obraz małżeństwa, partnerstwa, miłości, czułości i szacunku obojga ludzi. Tata zawsze starał się być dla nas wyrozumiały i szanował nasze odmienne zdania, poglądy, samodzielbne decyzje... Jak byliśmy małymi dziećmi często go nie było, bo wyjeżdżał w delegację, ale kiedy był to był cały dla nas. Opiekuńczy, troskliwy, kochany. Z mamą niestety było troszkę inaczej. Tata ciężko pracował, żeby zarobić na rodzinę i żeby mama była z nami w domu. Tak więc mama zajmowała się nami i domem. Była kochana i troskliwa. Niczego nigdy nam nie brakowało. Dbała o nas i o dom. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, co zawsze mi przeszkadzało, to fakt, że była bardzo wymagająca co do nauki. Miałam wrażenie, że ciągle było jej mało. Może więc to zaważyło na moim podejściu do samej siebie? Jak mało trzeba, żeby zachwiać w dziecku poczucie własnej wartości. Nie chciałabym tego dla mojej córeczki. Jak się przed tym bronić? Jak postępować, żeby wychować córeczkę na pewną siebie, szczęśliwą kobietę? "Statata2010" - cenny link, dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie w imieniu wszystkich potrzebujących "Poa" - dziękuję za wypowiedź. Chyba właśnie stąd rodzą się ciągłe watpliwości w mojej głowie, bo NIE KOCHAM SIEBIE DOŚĆ MOCNO. Ale ... jak mam siebie pokochać? Ps. Powodzenia i wytrwałości. "gingerbread new" - coś w tym jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BialaLilia_1986
Jeszcze coś przyszło mi na myśl. Żyję w strachu i ciągłym rozmyślaniu "jak to będzie". Jak więc mam dać poczucie bezpieczeństwa mojemu dziecku, skoro sama tego poczucia nie mam? To okropne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
BialaLilia - Poczucie wlasnej wartosci Ci sie obnizylo wlasnie dlatego, ze Twoja mama oczekiwala od Ciebie ciaglej perfekcyjnosci w nauce. Tak jak piszesz: nigdy nie bylo wystarczajaco dobrze. A dlaczego sie boisz przyszlosci: no wlasnie moze dlatego, ze mialas takie sielankowe dziecinstwo, rodzice zapewniali Ci cieplo i bezpieczenstwo, bylas chowana jakby pod kloszem: bylas pewna, ze nic Ci sie nie stanie zlego: takie cieplarniane warunki. Nie bylas zmuszona walczyc o cos, nie bylas zmuszona uczyc sie walczyc. Tego samego oczekiwalas od swojego meza. Ale ten poczucia bezpieczenstwa Ci nie dal wiec dlatego, ze nie mialas wczesniej takich zlych doswiadczen zyciowych, nie posiadlas zdolnosci do obrony, do walki o godne traktowanie, do racjonalnego wykalkulowania co dalej, jak dalej postepowac. Musisz korzystac z doswiadczen innych jak takie cos przetrwac i jak sobie poradzic. Dobrze, ze tu jestes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny... Tak czytam co piszecie i mysle.... New Ginger... tak ladnie napisala o zawiedzionych marzeniach, nadziejach na szczesliwe rodzinne zycie przy boku ukochanego...ktore to popychaja nas do pozostawania w toksycznym i niszczacym nas ukladzie ....z idiotyczna nadzieja na lepsza przyszlosc,ktora istnieje tylko w naszych glowach. Pamietam,ze pod koniec mojego zwiazku, m tak strasznie mi dokuczal iz myslalam,ze oszaleje...budzilam sie w nocy i wlasne mysli mnie zabijaly, przypominalo mi sie jak sie nade mna znecal,jak grozil, jak deptal to wszystko co bylo kiedys piekne miedzy nami,jak mnie wyzywal,upokarzal mojego syna....brrr...a ja ciagle czekalam na maly cud...heh, ze on zrozumie,ze przeprosi...taki sadomasochizm...rano wstawalam i podsuwalam mu pod nos ciepla herbatke...staralam sie byc mila a w zamian za to znosilam kolejne upokorzenia i przytyki...Poa ma racje, jak czlowiek kocha siebie to nigdy na to nie pozwoli, tylko w tych przemocowych zwiazkach , w tych cholernych ekstremalnych emocjach...czlowiek nie tylko przestaje sie kochac ale rowniez przestaje miec do siebie jakikolwiek szacunek... Zaczelam walczyc o siebie, kiedy uswiadomilam sobie,ze moj syn przesiedzial kolejny weekend w pokoju, a ja skupialam cala swoja uwage na facecie,ktory byl dla mnie katem...a ja nie potrafilam tego przelamac,tylko zalewalam sie lzami cale dnie.... Zaczelam walczyc,kiedy kolezanka w pracy mi powiedziala,ze wygladam koszmarnie,wszystko na mnie wisi i zaczyna mi sie robic taka nieproporcjonalnie duza w stosunku do ciala glowa...nie mialam czasu jesc...heh,albo dbalam o m. albo bylam w pracy,albo plakalam albo palilam jeden za drugim.... Zaczelam walczyc,kiedy uswiadomilam sobie,ze pracuje, zarabiam wiecej od niego i tylko ja kupuje jedzenie , za ktore jeszcze on robi sceny,ze nie takie, tylko ja place rachunki i jeszcze daje zeby sobie jaranie biedaczek kupil,a sama nie mialam dnia urlopu od 1,5 roku... Boze, mam w sobie wielka potrzebe mowienia o tym,chcialabym rowniez pomagac kobietom,ktore znalazly sie w takiej sytuacji i nie widza wyjscia...sluchac,nie potepiac,nie krytykowac,pomagac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paulinka25
WITAM WSZYTKIE PANIE. CHCIALABYM OPOWIEDZIEC WAM MOJA HISTORIE.,PODZIELIC SIE NIA. 3 LATA TEMU ZAKOCHALAM SIE W PEWNYM FACECIE KTORY BYL ANGLIKIEM.OD POCZATKU WSZYTKO NAM SIE PIEKNIE UKLADALO.SIELANKA,WYJAZDY ZA GRANICE,ROMANTYCZNE WIECZORY WE DWOJE ITP......AZ DO MOMENTU KIEDY ..........POJECHALISMY ODWIEDZIC MOJA RODZINE.ON TEGO BARDZO CHCIAL. ZE WZGLEDU NA T OZE NIE MOIL PO POLSKU JA MUSIALA WSZYTKO TLUMACZYC. P.S(RODZICE BARDZO GO POLUBIELI),ON ICH TEZ. I OD TAMTEJ PORY ZACZELO SIE COS PSUC.ZACZELA SIE PRACA DO POZNA,POTEM WYJSCIE DO PABU . ZAWSZE KIEDY WRACAL DO DOMU CHWYTAL ZA LAPKE WINA I TAK W KOLKO AZ DO DZIS. Z ZCASEM ZACZELY SIE ODZYWKI TYPU ...F...OFF,I DUZO BY TU PRZYTACZAC.NAJBARDZIEJ BOLI MNIE TO ZE JA PROBUJE Z NIM ROZMAWIAC ,GADAM I GADAM A ON NIC.MOWI TYLKO ZEBY W KONCU PRZESTANE GADAC .BO GO DRAZNIE. JAK CHCE GO PRZYTULIC TO ZAWSZE ZAJETY CZYMS, TO WLASNIE OGLADA TELE,A TO TO A TO TAMTO.MAM DOSYC JEGO WYZWISK POD MOIM ADRESEM. KOCHAM GO ALE NIE WIEM CZY ON NADAL MNIE,ZASTANAWIAM SIE CO ZROBIC Z TYM WSZYKIM.NIE JEST LATWO. PROSZE PISZCIE CO O TYM MYSLICIE. POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
"To jak chomik, który gryzie bez końca metalowe pręty klatki" To jak obsesja ;-) A obsesja to chory mózg. I z tym trzeba walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Z ZCASEM ZACZELY SIE ODZYWKI TYPU ...F...OFF,I DUZO BY TU PRZYTACZAC.NAJBARDZIEJ BOLI MNIE TO ZE JA PROBUJE Z NIM ROZMAWIAC ,GADAM I GADAM A ON NIC.MOWI TYLKO ZEBY W KONCU PRZESTANE GADAC .BO GO DRAZNIE." hmm gosc kaze Ci spierdalac. kaze Ci przestac gadac , bo go draznisz. Naprawde myslisz, ze to jest wyraz milosci? Bo z tego, co wiem, wyrazy milosci po angielsku to 'I love you'... PS. moj toksyk tez byl Anglikiem. pomimo tego, ze znamy ten jezyk, jakos ladniej brzmi 'fuck off' niz spierdalaj. Jakos mniej do nas dociera 'bitch' niz 'suka'.... nie czujemy tego jakos, bo to nie nasz jezyk... tlumacz sobie na polski , co on do Ciebie mowi. To Ci uswiadomi, jak bardzo on Cie poniza...bo jestem pewna, ze do konca tego nie czujesz - inaczej nie pytalabys sie, czy on Cie kocha... witam...i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PAULINKA25
Abssinthe MASZ RACJE... TO ZE NIE MOWIMY TYM SAMYM JEZYKIEM JAKOS NIE BARDZO DO MNIE DOCIERA. WIEM ZE NIE POWINNO NIGDY SIE ZDAZYC ALE TO JA JESTEM GLUPIA ZE SOBIE NA TO POZWOLILAM...... CZY TY MIALAS PODOBNA SYTUACJE? DZIEKI I POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Paulinka - Odpowiedz sobie na pytanie: "za co go kocham??" Dlaczego nie sluchasz co on Ci mowi, czyli "f...off". Cos zle tlumaczysz to jego kochanie. Pakuj manatki i f...off. Taka jest rada. A po drugie, to nie rozumiem co Polki maja wspolnego z Anglikami??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna :) podoba mi sie - faktycznie chlopak radzi, z glebi serca...dobrze dla swojej dziewczyny chce - bo jesli one nie fucknie off, to bedzie tylko gorzej.... a z Anglikami, jak z kazda inna nacja, mozna miec bardzo wiele wspolnego....moj obecny jest tez Anglikiem, i jest najlepszym facetem, jakiego w zyciu mialam...dobrym i uczciwym czlowiekiem, z niesamowitym poczuciem humoru i podobnym do mnie gustem jesli chodzi o ksiazki...tez po swoich przejsciach z toksyczna kobieta, czyli moze mnie zrozumiec zamist powiedziec po prostu 'ale glupia bylas ze sie tak dalas' :) jedyne, czego nie mozemy razem, to smiac sie z polskich komedii :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" była bardzo wymagająca co do nauki. Miałam wrażenie, że ciągle było jej mało. Może więc to zaważyło na moim podejściu do samej siebie?" jest to calkiem mozliwe...ja mialam to samo od mojego ojca...jesli przynioslam ze szkoly 5-, od razu sie pytal ile osob dostalo lepsza ocene. jesli 5, to mowil, ze i tak musze sie bardziej starac...albo, ze mi sie fuksem udalo...ze musze byc zawsze najlepsza...z mojego doswiadczenia wiem, ze to niszczy. Stad sie nauczylam, ze jestem cos warta tylko wtedy kiedy jestem doskonala, na 100% mozliwych punktow, ze cokolwiek ponizej 100% nic nie znaczy, ze dostaje pochwale (czyt. milosc) tylko wtedy, kiedy zostawiam wszytkch, na kazdym mozliwym polu, daleko w tyle... kurna, ciezkie to troche dla dziecka...ciezki balast na dorosle zycie, gdzie oczekujesz tylko krytyki, bo przeciez nigdy nie bedziesz miec 100% we wszystkim... i tez przez dlugi czas myslalam, ze moja rodzina byla idealna:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Absinthe - Za moich czasow piatki byly najwyzszymi ocenami w szkole, wiec jesli na koniec roku dostalam same piatki i dwie czworki, to bylo pytanie mojej mamy: "dlaczego nie same piatki?" "a Krysia ma same piatki". Zawsze byla krytyka: a to, ze za malo jem, ze jestem taka chuda, zebym sobie kamienie do kieszeni wkladala, bo mnie wiatr porwie, a to, zebym sie nie czesala za uszy, bo mam twarz wtedy bardziej okragla, a to zebym sie nie garbila. I ciagle tez krytykowanie innych ludzi. Jak sobie to wszystko przypomne, to mi sie niedobrze robi. Potem mialam tak straszne kompleksy, ze myslalam, ze calkiem jestem do niczego. Wyleczylam sie, jak zaczelam na sile i na przekor wszystkiemu chodzic na rozne konkursy i wygrywac. Moja matka do dzisiaj za nic mnie nie pochwali tylko wyszukuje to co zrobilam albo zle, albo nie calkiem dobrze. To samo jest z toksykiem. Zrobisz dobrze 95 procent, to wyszuka te 5 procent, za co cie zgani. Toksykow zatruwajacych otoczenie nie brakuje. Teraz moga mnie oni w d.... pocalowac. Ja sama znam swoja wartosc. Przypomnialo mi sie pytanie mojej siostry kiedys: "jak kobieta nie jest ladna i mila to co jest warta?" Straszne! W tej samej rodzinie chowana, wiec nic dziwnego takie poglady. Dobrze, ze ja jestem czarna owca w rodzinie, co to sie nie podporzadkowala tym regulkom. Ha ha ha! Ale czasem te kody sie mnie trzymaly kurczowo. Dowod: bycie dlugo z toksykiem i znoszenie jego humorow, delikatnie mowiac. Moja matka byla wciaz i ciagle krytykowana przez mojego ojca (rowniez toksyka), wiec przenosila krytyke na nas, bo na niego nie mogla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PAULINKA25
WIEM DZIEWCZYNY WIEM TYLKO JA TAKA GLUPIA. TO ZE JEST ANGLIKIEM WCALE MI NIE PRZESZKADZA,,,,TAK SAMO JAK MU, ZE JESTEM POLKA. POPROSTU ROZNICA CHARAKTEROW TO RAZ,NIE WPOMNIALAM WCZESNIEJ ALE MOJ CHLOPAK JEST STARSZY ODEMNIE O 10 LAT... CZASEM POPROSTU JEST CIEZKO....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulnka - to nie roznica charakterow, tylko zwykle chamstwo i skurwysynstwo. mysla, ze sobie znalazl mlodsza, a jeszczce imigrantke, to moze sobie po niej jezdzic jak chce bo jest o nizszym statusie, co? a Ty mu pozwalasz. roznica charakterow nie tlumaczy mowienia do kogos 'spierdalaj'. jesli ja mam roznice z moim facetem to on mowi 'let's talk about it' albo 'I didn't know that you wanted to do it differently, I'm sorry'. A nie 'fuck off' aaa w ogole- skad jestes w Anglii? Ja Londyn :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Roza - za moich czasow tez :) i oh jak ja to znam ze 95% super, ale sie ktos czepi, ze 5% nie tak...pamietam jak przyszlam kiedys do taty, jeszcze w czasie, kiedy chcialam z nim rozmawiac, i powiedzialam: tato, to mnie rani naprawde i wcale nie pomaga w niczym, ze jesli przyjde do Ciebie i i sie pochwale 'Tato, popatrz jaki fajny sukces mam', to ty powiesz, 'tak fajny sukces, ale tutaj jest malutka skaza' i bedziesz mowil o tej skazie jakby to byla wielka sprawa a w ogole nie dostrzezesz, ze to tylko malenkie cos, a reszta jest piekna i wspaniala nie dotarlo. opieprzyl mnie za to, ze nie doceniam jego wysilkow , bo on mi chce pomoc sie doskonalic. mialam wtedy jakies 10 lat.... ehh no tylka klac mi sie chce jak o tym pomysle. aaaaaaaa i za niska jestem , kto mnie bedzie chcial, bo faceci lubia wysokie kobiety - jakby to byla moja decyzja, ile urosne :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ,że jesteście
Az mnie dreszcze przeszły jak was czytam.Dokładnie tak samo.A córka sąsiadki to to i to ( w domyśle ty nigdy tego nie osiągniesz).Największy komplement mojej matki -wreszcie się do czegoś przydała.Tylko ,ze też już tego nie wałkuję.Ogólnie cała rodzina typu ciotki ,kuzynostwo jest rozpieprzona.Jak wpłynęło to ,że matka była dda i jej siostry- widzę.Kuzyni ,siostry cioteczne nie utrzymują z ciotkami kontaktów.I to jest chyba najlepsze odciąć się i iść dalej.Absinte podaj łapkę ,ja co prawda jestem aż tak brzydka ,że nikt,,, ale niska tez jestem.Małe jest piękne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podaje lapke :):):) male jest piekne o tak :) i Ty tez jestes piekna, tylko masz zle lustro...skrzywione wlasnymi problemami xxxxxxxx ----- wczoraj po odpisaniu tutaj zajrzalam na inne forum...i, w calkowicie innym temacie, calkowicie innej osobie, ktos odpisal cos, co mnie totalnie uderzylo w zwiazku z tym, o czym piszemy tu....: "ja bym powiedziała, żebyś spróbowała zrozumieć, ze Twoja samoocena, to nie co Ty o sobie myślisz, ale to, co wmówił Ci ojciec pod Twoim adresem, to, co myśli o sobie." .... no wlasnie. i tak nasi rodzice pod wplywem wlasnych problemow z samoocena, z zyciem, powmawiali nam takie bzdury...przekazali nam swoje wlasne problemy... moj ojciec - co on chcial powiedziec do mnie o tym wzroscie, to to, ze - jemu sie podobaja wysokie kobiety i uwaza wysoka kobiete za idealna... i dlaczego moja mama mu nigdy za to nie dala z plaskacza w twarz, jak tak chodzil i powtarzal, ze tylko wysokie...(mama ma ponizej 1,60) dlaczego ona sie na to zgadzala? ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Abssinthe🌼 Dobrze ze jestescie🌼 Jesienna Roza🌼 Paulina🌼 Heh,witajcie w klubie...u mnie bylo tak samo jak Dobrze ze jestescie napisala...moja matka zawsze dawala mi za wzor corke sasiadki, albo pani Zosi albo Czesi....ja zawsze wszystko robilam zle,ubieralam sie do doopy,mialam zlych przyjaciol i sluchalam durnej muzyki;-) Widocznie tego bylo mi malo bo przyciagnelam do siebie toksyka,ktory bez mala,bije wszystkich na glowe w krytyce.Mysle,ze ciagla krytyka i ocena to jego hobby....krytyka wszystkich dziedzin zycia, rodziny, przyjaciol, sprzatania,gotowania,zainteresowan i generalnie tego co mysle w danym temacie.Doszlo do tego,ze starajac sie go nie draznic z usluznym usmiechem gadalam to co chcial uslyszec...czulam sie jak manekin...ale i tak zawsze bylo cos nie tak,zawsze biedaka zdenerwowalam,ze musial zakonczyc rozmowe sakramentalnym; S.....ALAJ;-) Chcialabym miec taki pstryczek w glowie,zeby wylaczyc jakiekolwiek wspomnienia zwiazane z tym czlowiekiem,naprawde nie wiedzialam,ze jego widmo bedzie mnie przesladowac i przesladowac...jak dlugo jeszcze? Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BialaLilia_1986
Dziewczyny Kochane. Te, które dołączyły się do tematu dzieciństwa i rodziców w budowaniu niskiej samooceny i wszystkie pozostałe : PODAJĘ WAM "ŁAPKĘ", NÓŻKĘ I WSZYSTKO CO TYLKO MOGĘ PODAĆ :P :)) NIE MACIE POJĘCIA JAK SIĘ CIESZĘ, ŻE TRAFIŁAM NA TEN BLOG, NA WAS ( chociaż wolałabym oczywiście, żeby nie było powodu, żebyśmy się pojawiały na blogach "przemocy") :) Wiecie co jest w tym wszystkim najciekawsze? Że byłam przekonana, że tak jak ja mam w domu, jest w każdej innej rodzinie. Że to normalne, że rodzice czy tylko jedno z nich są wiecznie niezadowoleni. Bo np..... różnica charakterów, różnica pokoleniowa, a bo przecież jestem w "trudnym wieku dojrzewania"..... Ja byłam święcie przekonana, że każdy ma tak przes...ane jak ja. Byłam i jestem w szoku, że... jest nas tak dużo :) Teraz moja mama czasami zamiast mnie przytulić kiedy płaczzę, mówi: "A nie mówiłam? Było nie wychodzić za niego za mąż :/" Wcale mi te teksty nie pomagają, a wręcz przeciwnie. Znowu czuję, że... jestem beznadziejna, bo wybrałam na męża toksyka i że nawet tą jedną z najważniejszych decyzji w życiu podjęłam błednie. Że nawet męża nie potrafię sobie wybrać dobrego :/ Jestem z Wami dziewczyny. Trzymajmy się razem. Pozdrowienia dla wszystkich stałych i przelotnych bywalców :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BialaLilia_1986
Ps. A wiecie jak mój mąż reaguje na mój płacz? Śmiechem, tekstem w stylu: "już? skończyłaś?" albo jeszcze większym wkur...em. Kiedyś stwierdził, że to ja się nad nim znęcam psychicznie, bo szantażuję go emocjonalnie swoim płaczem :/ Szkoda gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ,że jesteście
Biała ,mnie się wydaje ,co już wielokrotnie pisałam ,ze biorąc statystycznie ,szanse trafienia na takiego miałyśmy spore.Kwestia młodego wieku ,braku doświadczenia ,które pomogłoby trafnie ocenić kandydata.Nawet kwestie kulturowe czy społeczne.Po wojnie przy deficycie facetów kobiety brały każdego byle na przykład pomógł utrzymać gospodarkę.Ile jest małżeństw fikcyjnych ,które są bo są.W czterech ścianach rozgrywają się niezłe teatry nienawiści ,czy wzajemnych patologi.Ile kobiet, jak rozglądam się dookoła ,nawet w "zacnym " wieku , łapie pierwszego lepszego żula byle z kimś być.Polscy faceci nie szanują kobiet , mając przy tym bardzo wygórowane wymagania.Więc nie obwiniaj siebie ,bo to nie ma sensu.Statystyczny polak w średnim wieku to z moich obserwacji zaniedbany facet , żłopiący piwsko przed telewizorem ,z pilotem w łapie.I niestety 80% związków ,które znam tak funkcjonuje.nawet jeśli w okresie godowym ktoś się starał to później powieli wzorce domowe.Jak matka latała po orbicie koło ojca to prędzej czy później facet będzie oczekiwał tego samego.Zagmatwałam ale chodzi mi o to ,żebyś siebie nie obwiniała .Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×