Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość współuzależniona

życie z pijakiem/alkoholikiem

Polecane posty

Gość hemper
Chodzi o Michała Bartkiewicza - właśnie ze stolicy. Nie wiem czy i w tym przypadku będzie w stanie Wam pomóc, ale zakładam, że zdecydowanie tak. Myślę, że wiele może dać jego doświadczenie, trzymajcie namiary - http://uzaleznienie.info/napisz Na pewno jedyne dobre rozwiązanie to działać, a nie czekać z rozwiązaniem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do wszystkich kobiet żyjàcych z alkoholikami ten stan nie zmieni się kobieto to życie zmarnowane to łzy i ból oni nie są tego warci zrób rachunek jakie masz pozytywy z tego że z nim jesteś a teraz wypisz negatywy porównaj ,wiesz jedno facet nie zmieni się a będzie tylko gorzej taka jest szczera prawda jeśli uważasz że nie warto żyć normalnie bez bólu to z nim zostań -jesteście pod wpływem współuzależnienia jest jakiś głębszy powód dla którego tkwisz w tym masz jakieś korzyści ukryte daleko w twojej podświadomości musisz je wywalić na zewnątrz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość memfis
Zgadzam się z Tobą, ale w wielu przypadkach kobiety pamiętają tego faceta, którego znały przed alkoholizmem - i chcą mu przywrócić normalność. To również trzeba doceniać, bo jest to strasznie trudna droga. Z Bartkiewiczem rozmawialiśmy, wygląda kompetentnie, pokazał kilka ciekawych historii. Zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli odejdziesz od niego jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki otworzy Ci się rozum teraz jesteś jakby w takim zamgleniu bardzo trudno mi to opisać bo niby świadomość jest ale brak racjonalizmu np po rozstaniu zaczyna sie myslec tak jak osoby z zewnątrz i to jest właściwe dociera wówczas cały idiotyzm sytuacji .Masz w sobie potrzebę tkwicia w tym bagnie uczuciwym .Stres któremu jesteś poddawana też robi swoje .to co bylo kiedys dobre .to było i minęło dawno teraz jest dziś i to się liczy nie On tylko Ty .Bedąc z nim rezygnujesz ze szczescia normalnosci miłosci szacunku spokoju z dobrego sexu ze wsparcia jesteś teraz tylko dla niego nie mając w zamian nic kochasz cierpienie?Co chcesz przez ból osiągnąć ?szacunek?słowa rodziny -jaką on ma wspaniałą żonę a sam taki drań?musisz dojść do sedna problemu do swojego wnętrza a on nie żyje dla kolegów i wódy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A widzisz przeczytałam dokładnie Twoja wypowiedź i widzę już pierwsza Twoją potrzebę którą tworzysz Jesteś wspóuzależniona .to znaczy że potrzebujesz go masz z tego korzysci i to pewnie kilka pozdrawiam Cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hemper
memfis - moje zdanie jest takie, że każdemu można pomóc, trzeba tylko chcieć spróbować to zrobić. Pewnie, że droga do wyjścia z nałogu jest bardzo trudna, jednak w ten sposób ratuje się życie. A chyba ten ktoś przed nałogiem był całkowicie normalnym człowiekiem. Zgadza się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gartwik
Jaki jest przebieg leczenia? Tak zazwyczaj? Bo rozumiem, że jedni opierają się mniej, a inni bardziej temu leczeniu. Czy mieliście w swoim otoczeniu taki przypadek, że dana osoba wyszła z tego i później wróciła? Terapia powinna być już na zawsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hemper
Zawsze początkowy opór jest bardzo duży. I właśnie tym kluczowym krokiem jest jego przełamanie. Musi zrobić o co w tym chodzi, że każdy chce mu pomóc. Jeśli da się przekonać to wtedy naprawdę jest z górki, bo chory sam powinien chcieć pojawiać się na terapii. Tak się wzmacnia. Porozmawiaj o tym z Michałem Bartkiewiczem - na pewno wszystko Ci rozjaśni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość memfis
Trudno mi powiedzieć co Michał Bartkiewicz dokładnie zrobił, ale efekt jest taki, że terapia będzie. Po pierwszym skończy się na pierwszym spotkaniu, które już się odbyło. Nie chcę chwalić, że coś się zmieni, ale sama chęć próby chodzenia na terapię, znaczy dla nas już wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radek perski
Terapeuci mają swoje sposoby - z nałogowcami nie można rozmawiać jak z normalnymi ludźmi, bo takimi nie są. Trzeba wiedzieć jakimi sposobami można do nich dotrzeć. I jeśli ktoś faktycznie ma do czynienia z takimi ludźmi na co dzień, to wie jak z nimi rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ciekawe może powiedz co poruszył terapeuta na spotkaniu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie tak, że chcielibyście wykrzyczeć alkoholikowi prosto w twarz jak bardzo was skrzywdził i jaki jest beznadziejny? Ja tak mam, ale i tak wiem, że by tego nie zrozumiał, bo, pomimo wychodzenia z nałogu, alkoholik nie dopuszcza do siebie myśli, że to ON jest problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radek perski
Takie rozmowy odbywają się zazwyczaj w 4 oczy - bez publiczności. I chyba tak lepiej, bez wpływu innej osoby, która by prędzej doprowadziła nałogowca do flustracji, niż faktycznie pomogła w wyjściu z problemu, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duśka39
Przeczytałam wypowiedzi i taka myśl mi przyszła do głowy: Dziewczyny, zacznijcie najpierw od siebie. Wiem, że może to Was zezłościć ale prawda jest taka, że tracicie energię nad rozmyślaniem i wymyślaniem kolejnych sposobów na "niepicie". Najważniejsze w tym całym bałaganie jesteście Wy same i Wasze dzieci, które przechodzą przez prawdziwe tragedie. Poszukajcie poradni/ pomocy nawet na początek mailowej ze specjalistą od terapii współuzależnienia. Dowiecie się czym tak naprawdę jest ta choroba i jak z nią postępować. Przy tym, co uważam za najważniejsze, dowiecie się jak dbać o siebie, jak chronic swoją rodzinę, jak odżyć. To jest możliwe! Naprawdę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się tu z duśką 39, warto udać się po pomoc, do terapeuty można skorzystać nawet z wyszukiwarki szukamterapeuty.pl , iść całkiem anonimowo jeśli się wstydzicie. Nie ma sensu zmagać się z tym w samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
alkoholik powinien zacząć od detoksu, żeby się oczyścić z trucizny, wtedy można pomyśleć o dalszym leczeniu, mój mąż odtruwał się w http://www.alkater.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olgga
Ja miałam ojca alkoholika to byl straszny czlowiek jak demon kopal wszystko.Bardzo agresywny i zawsze przepraszał ale i tak nigdy się nie poprawil.Ja bardzo winie kobiety ze z takim oprawcom rodzą dzieci a potem takie dziecko ma jak w piekłe.Kobiety nie mają prawa rodzic w patologi są egoistyczne niech same w bagnie mieszkaja albo niech sobie macice usuną by nie rodzic potworowi dzieci.Wstyd zeby kobiety z takimi facetami były nie maja kobiety godnośći i napewno dzieci nie kochają bo dają bagno.Ja przez to bagno mam cięzka chorobe i cierpienie całe zycie.Zaluje ze się urodzilam.Przez kobiety idzie wiele zła aborcja i rodzenie w patologi.Niech kobiety same sobie zyja w takim bagnie ze swoim ukochanym pijakiem przeciez one dla pijaka zrobia wszystko a dzieci podeptaja.Niech się wstydzą kobiety czym są

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto zna dobry ośrodek w Łodzi dla wspoluzaleznionych kobiet? Dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość0006
Naszła mnie potrzeba wyżalenia się. Otóż jestem jeszcze dzieckiem , chciałabym wyżalić się w kwestii alkoholizmu . Otóż mam brata który strasznie nadużywa alkoholu ,byl juz na odwyku . Bylo wszystko porządku do póki gdy został jakby. "głód piwa" strasznie go ciągło żeby wypic to bylo nawet do zauważenia. , otóż chodził zdołowany stawał sie agresywniejszy . Jeździ na miting w każdą niedzielę ale co jest według mnie najgorsze to ze nie rozumiem po co jeździ skoro okłamuje ze nie pije, on nie daje sobie pomóc . Moj brat ma żonę która duzo w zyciu przeszła bardzo mi jej szkoda i jej synka. Wszyscy mieszkamy w jednym domu i akurat zostałam prawie ze sama , moja mama wyjechała za granice do pracy a taty nie mam . Jestem z bratową ale za niedługo zostanę sama z bratem . Bo bratowa jedzie do swojej rodzinnej miejscowości na uroczystość. Strasznie boje się zostawać z bratem otóż jestem strasznie wrażliwą osobą i bardzo boje się ze będzie on nadużywał alkoholu a ja będę bezradna . Co mam w takiej sytuacji zrobić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"jeszcze fajniejsza"? Chyba we własnym, zamroczonym alkoholem, mniemaniu. Pijącym wydaje się że jest fajnie, ale ktoś trzeźwy w tym czasie patrząc na nich z boku może mieć inne mniemanie. Faceci tylko postrzegają podpite kobiety jako "fajniejsze" ale głównie dlatego że są łatwiejsze. Jak ktoś jest w sytuacji uwiązania z alkoholikiem to jedyną rozsądną szansą jest się jak najszybciej uniezależnić (głównie finansowo) i ewakuować od niego, jak z tonącego statku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
byłam z alkoholikiem niecałe 2 lata. dość szybko się zorientowalam o co chodzi ale też były obietnice i rozstania i powroty. poza tym to tylko przecież piwko jak zwykl mawiac. nic wielkiego. z mojej perspektywy taki związek to porażka. alkoholik jest osobą na wskroś egoistyczna a nie na tym związek polega. armosfera jest okropna bo osoba wspoluzalezniona żyje humorami i zachowaniami alkoholika. kochałam i chciałam pomóc ale byłam tak zdolowana i zmęczona że decyzja o odejściu była jedyną słuszną. na szczęście nie byliśmy małżeństwem ani nie mieliśmy dzieci. miałam dość wiecznej walki o cokolwiek dla siebie (kino, spacer). wieczny smród piwa. oczywiście cały dom na mojej głowie i wieczne roztargnienie i nieodpowiedzialnosc partnera. wstyd przed znajomymi gdy wydawalo mu sie że jest taki zabawny albo kiedy się posikal nie raz w spodnie. tego że ludzie sie nade mną litowali i pomagali zatargac go do domu. tych nocy i dni kiedy nie wiedziałam gdzie jest bo tel wylaczony lub nie odbieral. często jeszcze mnie winil że czegoś nie zrobilam że nie dbam o niego itd... kilka razy mnie uderzył a na drugi dzień nic nie pamietal no ale że się czepiam to przepraszal. do tego wszystkie kace gdzie nie można było nic zrobić w domu ani nigdzie z nim wyjsc bo źle się czuł a ja musialam chodzić na paluszkach bo księciunio śpi. długo wierzylam ze nie jest tak zle i ze jakoś sie ułoży. los sprawil mi niespodzianke i musiałam usunąć wyrostek. niby nic wielkiego ale szpital i potem w domu trochę rekonwalescencji przed powrotem do pracy. a co na to mój luby? w szpitalu mnie nie odwiedzal bo nie jak mówił nie lubi tego smrodu (ja jego smród, pranie brudnych gaci i skarpet oraz sprzątanie rzygowin musialam znosić). w domu nawet jednej herbaty mi nie zrobil i urządzal awantury czemu nie gotuję nie sprzatam nie piorę. siedząc w domu na chorobowym mialam czas na refleksje i wystawilam dziada za drzwi. przyszedł znajomy wymienić mi zamki i jesteśmy teraz tylko na dzień dobry. najlepsza decyzja mojego życia. były nadal jest alkoholikiem mimo iż ma żonę i 2ke dzieci. na szczęście nie mój problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tutaj jest duży wybór literatury na temat uzależnienia, najlepsze poradniki dla osób uzależnionych i ich bliskich: www.przemiana.otwarte24.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobiety to pragna bad boyow i alkoholikow a normalnych porzadnych i niepijacych mezczyzn olewaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno szkoda zycia na pomaganie alkoholikowi oni sa nic nie warci wywal z domu zanim zmarnujesz zycie jak moja matka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i jeszcze jedno .Zycie z alkoholikiem odbilo sie tez na moim zyciu jestem zdjagnozowanym DDA nie jest fajnie i nie zycze nikomu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joka5
Każdy alkoholik zasługuje na szansę aby mu pomóc. Gorzej jak każdą szansę po kolei odrzuca i nie wykorzystuje. Wtedy faktycznie nie ma co już do takiego ręki wyciągać... Na całe szczęście mój mąż pozwolił sobie pomóc, więc nie wiem jak to jest namawiać kogoś na leczenie, ale jednak przez dłuższy czas żyłam z alkoholikiem. Leczył się w ośrodku leczenia uzależnień Wiosenna w Ściejowicach. Naprawdę dobrze mu wyjazd z domu i terapia u nich zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość en po prostu ja
jest tu ktos jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem ale dopiero pierwszy raz tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość en po prostu ja
mam 22 lata i od 4 lat jestem w zwiazku z alkoholikiem, z poczatku sielanka, wielkie szczescie bardzo zakochana..w koncu wybudzona ze snu..idealny na trzezwo do czasu picia..nie chce sie leczyc. a ja umieram, cierpie bo musze odejsc, paralizujacy lek ..jestem wypalona, wiem ze powinnam odejsc bo juz mialam posmak podobnego w dziecinstwie pytanie jak to przerwac zaczac zyc na nowo zanim sama sie poddam i zrezygnuje z siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×