Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
JoannaMŁ

NIE KOCHAM MĘŻA

Polecane posty

Dobra "przegrane zycie" to nie jest skrzywdzona i wszystko z toba ok, wiec powiedz mi dlaczego zaczelas mnie opluwac, przeciez moja wypowiedz nie odnosila sie teoretycznie do ciebie (skoro nie jestes skrzywdzona), wkleje zebys dobrze widziala "Isaadora, jestes kobieta czy facetem? Tak pytam dla pewnosci. Zgadzam sie z Twoimi slowami w 100%, w tym temacie pisze zgraja bab, ktore nie wiedza czego chca i maja sie za wielce k**wa skrzywdzone, gdy tak na prawde gowno im sie dzieje. W d**ach sie wam poprzewracalo tak jak powiedziala(?) Isaadora, uczucie wygaslo? o k**wa " " Isaadora gratulucje madrosci zyciowej, masz w glowie lepiej poukladane niz te tu wypisujace, a wam radze doceniac co macie i cieszyc sie z zycia, a nie znajdywac bezsensowne problemy, ktore w istocie same tworzycie ( i tak sie ze mna nie zgodzicie, napisalem co mialem napisac, chcecie robcie pojazd, i dalej sie nad soba uzalajcie)" Bezposrednio po tych 2 wypowiedziach zaczelas swoj atak na mnie. Z logicznego punktu widzenia jesli, wiesz czego chcesz i jestes z zycia szczesliwa to te na pewno nie mogly byc przyczyna robienia gnoju na tym forum. Gubisz sie we wlasnej gadce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przegrane zycie
isaadora uwazam ze zatraciliscie watek.Napisalam tylko czym grozi zycie bez milosci i ze lepiej sie rozstac jak sie kobieta lub mezczyzna zorietuje ze milosc odeszla.Nie trzeba utrzymywac zwiazku na sile albo z litosci bo konsekwencje tego sa w przyszlosci tragiczne.Nie da to szczescia nikomu.Podalam na to przyklad swojego zycia.W zamian spotkalam sie tu z niezrozymieniem miedzy innym z Twojej strony i wojownika.Wmawiacie mi ze jestem pokrzywdzona.Ja nie jestem pokrzywdzona.Czytajcie co pisze do cholery a nie atakujcie,bo topik zmienil temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przegrane zycie
ojownik przepraszam Cie.Oczywiscie masz racje.Tylko czytaj troche uwazniej moje wypowiedzi i z zastanowieniem a moze przez przypadek dojdziesz do w niosku ze sie w nich nie pogubilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okojono
Ja też miałam taką sytuację jeszcze rok temu i też cierpiałam w milczeniu. Myślałam że jestem zła, że on jest dobrym człowiekiem, że nie mogę mu tego zrobić, nie umiem mu tego powiedzieć...że go już chyba nie kocham. Rezultat: pojawił się ktoś inny , dałam się ponieść, oszukałam go, on się dowiedział i było dwa razy gorzej niż bym mu powiedziała prawdę . Chyba rok jeszcze od rozstania nie mogłam się pozbierać i sobie wybaczyć. Ale teraz jestem w nowym związku i staram się żyć na nowo- odrazu mówię , nie jest lekko, będziesz już z pewnym bagażem. Ale nie żałuje bo wiem że pomimo tego że był dobry dla mnie nie żyłabym nigdy według własnego ja, własnego sumienia...wolę już być sama niż żyć w kłamstwie pomimo wszystkich konsekwencji które poniosłam. Oto lekcja z mojego życia a Ty musisz sama podjąć decyzję bo nikt za Ciebie tego nie zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" izadora wlasnie tu jest problem bo nie wiem gdzie Ty wyczytalas ze jestem przez meza pokrzywdzona,oszukana i niekochana.Jezeli nie czytasz co ja pisze tylko masz juz ulozone teorie tonie dziwie sie ze nie rozumiesz i nigdy nie zrozumiesz." Dobra czyli zakladasz, ze tego nie wyczytalismy wiec mamy myslec ze jestes kochana, nie jestes oszukana i nie jestes pokrzywdzona wiec powiedz mi do ciezkiej co pisalas wczesniej: Wkleje kilka motywow. "Po jakims czasie zauwazylam ze maz mnie oklamuje.Wiedzialam ze mnie zdradz,chociaz nie mialam na to dowodow.Kochalismy sie raz na 2 miesiace.Wdomu sytuacja bardzo sztuczna.Oboje udawalismy ze jest ok" Aha, czyli oszukiwal cie czy nie bo juz nie wiem o czym gadasz? Raz cie oszukiwal raz nie, zdecyduj sie o.0? Nastepny bezsens: "Nie jest to juz teraz takie proste.Proste bylo po 2 latach malzenstwa,to wtedy tego nie zrobilam z litosci nad nim a teraz mam zmarnowane zycie i musze jeszcze z 5 lat w tym tkwic.Dlatego aurorko nie lituj sie ze bedzie cierpial.Pozniej bedziecie cierpiec oboje.Zycie ucieka.mi ucieklo." Aha czyli skrzywdzona nie jestes, ale uwazasz ze zycie ci ucieklo i zmarnowalas je? Ale skrzywdzona nie jestes czujesz sei swietnie i radzisz sobie na kazdym gruncie doskonale z tym, ze kilkanascie lat zmarnowalas? Raz piszesz tak a raz srak twoje wypowiedzi to wzajemne zaprzeczenie czyli nonsens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość revana
ja jestem zdania, że kto tego osobiście nie przeżył, nie ma w ogóle pojęcia o czym mówimy. Kobieta-szmata-usuwa cudownego faceta na boczny tor-woli gbuboskórnego gościa spod ciemnej latarni. BZDURA!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość isaadora.
A ja uwazam, ze nalezy zrobic wszystko, zeby uczucia wskrzesic i nauczyc sie wspolnie zyc. Kazdy zwiazek ma swoje lepsze i gorsze dni. Wtym temacie spora wina lezy po stronie kobiet. Dlatego pytalam, co zrobilas na poczatku by ratowac zwiazek? I co takiego zrobil twoj maz, ze przestalas go kochac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha i chyba sie naogladalyscie zbyt duzo bajek albo komedii romantycznych, gdzie milosc zostala tak przedstawiona , ze nijak sie to ma do realnego swiata, zycie to nie bajka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość revana
Taki związek nie jest do uratowania, chyba, że ktoś lubi litość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie i zle zrozumialem , ale na to wskazywaly wypowiedzi, jesli zle ocenilem to przepraszam, jednak i tak trzymam przy swoim, musisz cieszyc sie z zycia i byc optymistką. Inny sposob patrzenia na swiat nie ma za bardzo sensu i korzysci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Revana, taki zwiazek nie jest do uratowania wlasnie z tego powodu, ze z zalozenia twierdzisz , ze nie jest do uratowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość isaadora.
revana - ja nie mowie o wszystkich przypadkach. Mowie o sytuacjach, gdzie kobieta mimo, ze ma wszystko, chce wiecej. Autorka tego topiku napisala, ze maz jest dobry, opiekunczy a mimo to przestala go kochac, uczucie wygaslo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość revana
Ja walczyłam, próbowałam coś zmienić, coś poczuć, po prostu się nie udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak isadora wlasnie o tym gadalismy i nawet sprecyzowalem to w swoich wypowiedziach, szkoda ze zostalismy opluci, ide pod prysznic splukac te plwociny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość revana
Słuchajcie, mój związek był po prostu fantastyczny, nigdy nie będzie takiego drugiego. Facet był fantastyczny, sex był kosmiczny (miałam na niego wiecznie ochotę), problem się zaczął wtedy kiedy zaczęłam być facetem w tym związku: 95% zbliżeń inicjowanych przeze mnie, więcej pracowałam, więcej zarabiałam, żyłam własnym życiem - on zaczął żyć moim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość isaadora.
revana - czym innym jest zwiazek nastolatkow, a czym innym malzenstwo,ktore ma dzieci. Kobieta, ktora jest zona i matka chce odejsc od meza, ktoremu nie ma nic do zarzucenia, tylko dlatego, ze uczucie wygaslo - dla mnie to paranoja po prostu. Wojownik ma racje - za duzo filmow i ksiazek typu " kochaj albo rzuc" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość isaadora.
revana - czym innym jest zwiazek nastolatkow, a czym innym malzenstwo,ktore ma dzieci. Kobieta, ktora jest zona i matka chce odejsc od meza, ktoremu nie ma nic do zarzucenia, tylko dlatego, ze uczucie wygaslo - dla mnie to paranoja po prostu. Wojownik ma racje - za duzo filmow i ksiazek typu " kochaj albo rzuc" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakłdając ten ten topik nie nie przypuszczałam, że ludzie będą się tutaj tak obrażać. To przykre, nie o to mi chodziło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość revana
Ja widziałam problem, rozmawiałam, nic nie przyniosło efektów. Teraz on jest w granicach 40-tki i sam przyznał, że sporo mi zawdzięcza, chociaż zraniłam go na prawdę mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość isaadora.
joannaMł - nie jest znowu tak zle. Dyskusja jest po prostu ozywiona :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakłdając ten ten topik nie nie przypuszczałam, że ludzie będą się tutaj tak obrażać. To przykre, nie o to mi chodziło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość isaadora.
revana - podalas konkretny przyklad dlaczego bylo ci zle w tym zwiazku. Ok, niezgodnosc charakterow, zero zobowiazan. Koniec. Nie mam wiekszych zarzutow. Mnie bardziej denerwuja inne sytuacje, o ktorych caly czas pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a gdzie jest autorka???
założyła temat i poszła sobie. Pewnie do kochanka. Zapominacie ludzie że ślub bierze się na dobre i na złe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" a gdzie jest autorka??? założyła temat i poszła sobie. Pewnie do kochanka." Nie mierz ludzi własną miarą. Nie mam ochoty brać udziału w tych przepychankach i dyskutować choćby z takimi osobami jak ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość właśnie autorko
powinnas się ode mnie uczyć. Bo dla mnie małżeńśtwo to poważna sprawa, nie odwracam się gdy mąż ma kłopoty. W przeciwieństwie do ciebie. Po jaką cholerę wychodziłaś za mąż, skoro wiedziałaś że nie chcesz być z tym facetem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość isaadora.
recepta na udane malzenstwo to umiejetnosc dostrzegania malego szczescia i przyjemnosci dnia codziennego. To zauwazenie podziwu w oczach meza i radosci z tego, ze jestes. To docenienie spokoju, poczucia bezpieczenstwa, ktore oboje sobie dajecie. Wspolne sniadanie, herbata zaparzona przez meza - to jest prawdziwe szczescie. Nie szukajcie pozorw szczescia, ktore znacie z filmow, nie żadajcie sniadan do lozka i kwiatow w kazda sobote. Docencie to co macie. To nie kosztuje wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pajacyk czerwony
niezupelnie. Z poprzednim nigdy nie bylo prawdziwej milosci, po prostu dobrze nam bylo ze soba, bez wzlotow ale tez bez upadkow. I wlasciwie mogloby to kontynuowac ale zrozumialam ze chce cos wiecej od zycia. W ciagu tych 4 lat zylismy ze soba ale obok siebie. Ani razu sie nie poklocilismy (sic!) ale tez nie bylo wspanialych momentow... po prostu prosta linia przez 4 lata. Z moim obecnym facetem zycie jest pelne niespodzianei, klotnie tez sie zdarzaja, ale po to tylko zeby sobie uswiadomic jak wspaniale zycie mamy kiedy zyjemy w zgodzie. Zgodze sie ze byc moze za kilka lat i ten zwiazek umrze smiercia naturalna, chociaz w tej chwili wydaje mi sie ze to niemozliwe... ale zycie nie jest po to zeby w nim cierpiec i zeby na koniec zalowac sposobu w jaki sie je przezylo. W przeciwienstwie do wiekszosci Polakow uwazam ze wszystko mozna zaczac od nowa, nawet kilka razy. A malzenstwo na dobre i na zle... wielu ludzi popelnie blad wychodzac za maz/zeniac sie zbyt wczesnie, ta decyzja nie jest przemyslana, a czesto nawet z niewlasciwych powodow (nie znajde lepszego albo przynajmniej ma dobra prace, albo rodzice go lubia itd) a potem cierpia idac przez zycia. Trzeba pamietac ze zycie mamy tylko jedno. Dla tych ktorzy maja troche szczescia bedzie trwalo 70-80 lat dla innych duzo krocej. wiekszosc z nas moze sie pochwalic przezyciem 1/3 - 1/2 swojego zycia. Jak tak pomyslec niewiele nam go zostalo, czyz nie trzeba dazyc do tego aby przezyc je jak najlepiej??? Mowi sie ze na starosc ludzie zadko zaluja tego co zrobili, a bardzo czest tego co mieli mozliwosc zrobic i czego nie zrobili "bo".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wtedy byłam pewna, że to jest jedyna, dobra decyzja. Dla mnie małżeństwo było poważną decyzją i z tego powodu robię wszystko, żeby je ratować. Wiem, że można w małżeństwie żyć w przyjaźni i tego właśnie próbuję. Nie wiem, czy wyjdzie ale się staram.Wiem, że do małżeństwa nie trzeba motyli w brzuchu jak to wiele osób mi uświadomiło na tym forum. Ja tego nie oczekuję. Nie mam kochanka, ani nikogo "na oku" - żeby była jasność. Jednak to moje życie i nikt go za mnie nie przeżyję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×