Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Gość merkabaa
ANIOŁ STRÓŻ jako istota mająca łączność z Bogiem i pojmująca Boga posiada przez to samo, od niczego niezależny rozum doskonały. Ponieważ jednak ma on być człowiekowi nieodstępnym towarzyszem we wszystkim, co człowiek przeżywa - rozum Anioła Stróża posiada zdolność dostosowywania się i naginania do każdego wieku i poziomu człowieka. Dlatego można by powiedzieć, że Anioł Stróż rośnie razem z człowiekiem, choć określenie to oczywiste nie jest ścisłe. Gdyby ludzie umieli żyć pełnym życiem duchowym, czuliby przy sobie tego najmilszego, najbardziej dobranego towarzysza. Od niemowlęcia poprzez dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały, aż do starości mogliby z nim współżyć, jak z niedostępnym, najwierniejszym, najbardziej oddanym przyjacielem. Dzięki temu jednak, że świat materialny przysłonił człowiekowi prawie zupełnie świat duchowy tylko niemowie zna jeszcze cudowny kontakt ze swoim Aniołem. Uśmiechy, przelatujące ledwie uchwytnym dreszczem po twarzy śpiącego dziecka, to odblask tego radosnego kontaktu. Potem z winy i niedoskonałości natury ludzkiej ten wyraźny kontakt się zaciera i w bardzo rzadkich jedynie wypadkach umie go człowiek nawiązać z powrotem. Opieka Anioła Stróża nad człowiekiem ogranicza się do chronienia go przed tym, co z dopustu Bożego mogłoby go spotkać. W tych wypadkach Anioł Stróż ma prawo interwencji u Opatrzności Bożej i może niejedno wstawiennictwem swym od człowieka oddalić. Stać się to może jednak wtedy tylko, gdy dobra wola człowieka słucha wewnętrznych podszeptów i ostrzeżeń swego Anioła Stróża, choćby podświadomie. Odnośnie do życia wewnętrznego człowieka, rolą i obowiązkiem Anioła Stróża jest też zatrzymywanie, utrwalanie i przypominanie mu natchnień i świateł, zsyłanych od Boga za pośrednictwem Świętych, natchnień, które bez jego działania, mógłby człowiek przeoczyć i zmarnować częściej, niż się to niestety dzieje, pomimo jego działania. Ponieważ Anioł Stróż jest stale przy człowieku, na wielki ból, smutek i udrękę naraża go człowiek grzesząc. Jako istota miłująca Boga miłością świadomą i pełną nie znosi on atmosfery grzechu. Z woli Boga jednak łączność jego z duszą nie przerywa się nawet w upadku człowieka, w przeciwieństwie do łączności z Bogiem i Świętymi, którą świadomy wybór zła przecina. Anioł Stróż kocha duszę człowieka jak bliźniaczą siostrę i pragnie jak najszybszego jej zbawienia, od czego zresztą jest ściśle uzależniona pełnia doznawanej przez niego samego szczęśliwości. Gdy dusza odbywa karę czyśćcową, jej Anioł stróż czeka z utęsknieniem na przeznaczonym jej najwyższym poziomie Nieba, tym, który po oczyszczeniu i ona osiągnie. Mimo tego, łączność ich w dalszym ciągu - trwa. Anioł Stróż, jako Duch doskonały, nie może wprawdzie cierpieć z nią razem, ale póki się plan Boży w zupełności w stosunku do danej duszy nie wypełni nie zazna on również zupełnego szczęścia. Pełnia wiecznego szczęścia Anioła Stróża nie będzie nigdy pojemniejsza od pełni szczęścia powierzonej mu duszy. Obowiązuje ich niejako w tym wypadku prawo naczyń połączonych. Tylko że wtedy, gdy oboje osiągną już szczytowy punkt wiecznego szczęścia, ulegnie pewnej zmianie wzajemny ich stosunek. Dusza zbawiona przez zrozumienie i zbliżenie się do Boga, osiągnie wtedy ten sam stopień rozumu, który Anioł Stróż posiadał od początku, przez samą swoją naturę. Porównać by to można do zatartej z czasem różnicy między braćmi, z których jeden jest o wiele starszy od drugiego. W dzieciństwie i młodości różnica ta jest uderzająca. Gdy obaj bracia przekroczą jednak pewną granicę wieku, zaciera się to zupełnie. Anioł Stróż nigdy już nie opuści zbawionej duszy, którą się opiekował. Pozostanie z nią i przy niej na wieczność całą. Tylko Anioł, ponieważ ma poznanie Boga z natury swej istoty, a dusza wypracowała sobie to szczęście, łaską zasługami, od chwili osiągnięcia popartymi przez nią zbawienia, Anioł Stróż będzie jej służył" w radości, miłości i nieustannym wielbieniu Boga, będąc jej równocześnie przewodnikiem po niebiańskiej szczęśliwości. Nić łącząca duszę z jej Aniołem Stróżem jest tak mocna, że dopiero i jedynie potępienie duszy może ją przerwać bezpowrotnie. Wtedy Bóg oddaje osieroconemu Aniołowi inną duszę w opiekę, a pamięć o tej, która mimo wszystkich jego wysiłków, wszystkiej łaski i pomocy Bożej, własnowolnie wybrała zło niknie z świadomości Anioła Stróża zupełnie. Zadaniem Duchów świętych i Jasnych, oprócz opieki nad człowiekiem, jest nieustanna adoracja Eucharystii na ziemi. W każdym kościele czy kaplicy, gdzie jest przechowywany Najświętszy Sakrament, na straży przed Tabernakulum trwają prócz Aniołów różni Święci na zmianę. Najczęściej tę honorową wartę czci i miłości pełni Patron danego Kościoła. Ani na chwilę Najświętsze Ciało i Krew Pana nie są pozostawione bez tej niewidzialnej asysty. Póki na świat nie przyjdzie Królestwo Boże i póki Pan Jezus będzie więźniem tylko Tabernakulum, a nie więźniem wszystkich dusz ludzkich i serc poty Kościół Tryumfujący dbać będzie o to, by ani przez chwilę w Chlebie i Winie utajony Bóg nie przestał być na ziemi wielbiony. Cały świat niewidzialny pełny jest Duchów rozmaitego pokroju. Jakiego ducha dopuści człowiek dobrowolnie i na stałe w swe pobliże, taki stanie się jego zausznikiem, doradcą, opiekunem wreszcie panem. Mylą się ci, którzy sądzą, że jakakolwiek myśl dobra czy zła jest ich własną myślą. Nie zdając sobie sprawy, człowiek nachyla się zawsze, by słuchać podszeptów świata duchowego, którym albo ulegnie, albo nie. Wszystkie pragnienia, myśli, pomysły, w jakimkolwiek kierunku idąca twórczość, wszystko co człowiek zwykł uważać za swoje" jest mu tylko podsunięte przez otaczający go z wszech stron świat nadprzyrodzony. Nie ma myśli, która powstałaby sama z siebie w jego mózgu. Mózg jest tylko jeśli tak można powiedzieć odbiornikiem fal przesyłanych z zaświata, od rozeznania zaś i wolnej woli człowieka zależy to jedynie, czy się danej fali podda, czy ją przyjmie i czy pójdzie za jej wskazaniem. Tak złe, jak dobre duchy mogą tylko radzić, namawiać, podsuwać to czy tamto narzucić nie mogą nam niczego. Jedyną bowiem prawdziwą własnością człowieka której nawet Bóg, skoro mu ją raz celowo przyznał, nie odbiera jest jego wolna wola!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2a7
mam 27 lat i najchętniej to bym położył się do trumny, i czekał na śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do autora b.s.
autorze opowiedz jak to jest u was z tymi koleżankami w twoim związku, ciekawi mnie to i może innym się przyda🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj budzac sie-- uwaznie czytam, co piszesz i bardzo przemawiaja do mnie twoje słowa. mam ostatnio dylemat czy strach to iluzja pewnie tak czy w takim razie wszystkie rady by go najpierw zaakceptowac, przestac z nim walczyc maja sens jesli to iluzja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
🌼 Wciąż podtrzymujesz ten topik ..... 🌼 Gdy poznaję jasno, w świetle, wszyscy są przyjaciółmi, a ich płeć jest bez znaczenia, bo w świetle nawet seks jest śmieszno-tragiczną iluzją. Gdy postrzegam przez ego, mogę mieć złudzenie przyjaciół, ale tak naprawdę ego nie ma przyjaciół, bo wszyscy są dla ego tylko narzędziami (co oczywiście jest mniej lub bardziej skrywane przed świadomym umysłem). 🌼 Trumna i śmierć nie jest rozwiązaniem, jest fazą w kole życia i śmierci, z którego wyzwoleniem jest oświecenie - miłość. 🌼 Co do strachu i walczenia z nim - takie rady mają sens, jeśli pozwalają na zastosowanie psychologicznych technik, które uwalniają od strachu. Walczenie z czymś przywołuje to z czym walczymy - to jest podstawowa zasada. Z tym, że na poziomie ziemskim, psychologicznym, nie ma całkowitej wolności od lęku, bo ziemski poziom został zbudowany na fundamencie lęku. Tylko w Bogu, Miłości istnieje całkowita wolność i całkowity brak strachu. 🌼 Poszukującym i zrozpaczonym polecam blog krystal28.wordpress.com. Jest do szpiku new age'owy. Nie zgadzam się z podstawowymi założeniami new age'u. Jednak na moderowanym blogu Krystal jest niesamowicie dużo pozytywnej energii, są tam osoby wierzące w miłość i widzące absurd naszego świata. Poza tym założenia new age'u, obraz świata jaki przedstawia new age, są dużo bardziej strawne dla ego niż obraz pokazywany przez Kurs cudów. A cel jest ten sam - lepszy, piękny, radosny, szczęśliwy świat, bez śmierci, chorób, przemocy, samotności, cierpienia. Można więc z blogu Krystal zaczerpnąć dużo świeżej, pozytywnej, dobrej energii. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze budzac sie tylko nie do konca rozumiem przyznaję.. nie chodzi mi o walke ze strachem, a o akceptacje, by przystac na to, ze pojawil sie strach, zauwazyc go czyli poddac sie i wtedy ponoc strach mija. kolejna rzecz czy w takim razie jest mozliwe by tu na ziemi zbudowanej na lęku mimo wszystko uznac go za iluzję i więcej nie doswiadczac czy nie jest to mozliwe? dziekuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwfegrtyh
a autor chyba poznaje tych co tu pisza co rusz pod innym nickiem :P jak baba powyzej :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Rozmawiamy na bardzo ogólnym poziomie. Ale generalnie tak ja piszesz - nie walczyć ze strachem, to nie zaprzeczać mu, to nie zaprzeczać odczuwanym emocjom. Samo pozwolenie sobie na przeżywanie określonych emocji, nie oznacza jednak, że one automatycznie odejdą. Może czasami tak, ale chyba częściej nie. I jak zwykle wracamy do podstaw, do tego w co w istocie wierzymy, bo wiara w pewne podstawowe założenia dotyczące świata, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy, jest obecna za kulisami wszystkich naszych działań, myśli, słów. Na przykład odczuwam lęk o dziecko, o to by nie przytrafiło się nic złego. Dla mnie sama świadomość tego lęku i nie walczenie z nim, absolutnie nie powoduje, że lęk znika. Wierzę w Boga, Miłość i Dobro, wiem, że śmierć nie jest końcem. Tylko to pozwala mi wyzbyć się lęku o bliskich. Gdybym w to nie wierzył, musiałbym wierzyć w świat, w którym dowolny przypadek, czyjaś nieuwaga, głupota, itd., mogą w każdej chwili spowodować krzywdę moim bliskim. Jak niby miałbym nie czuć wówczas lęku? Nie rozumiem tego i żaden psychologizujący bełkot tu nie pomoże, jeśli jest się ze sobą szczerym. Można wówczas jedynie nauczyć żyć się z tym lękiem, można od niego odwracać uwagę, można tłumić go, ale nie można się go pozbyć. Na pewno by cokolwiek zrobić z danym lękiem, czy strachem, nie można z nim walczyć poprzez zaprzeczanie. Czy w tym świecie można nie doświadczać lęku? Pewnie na jakimś bardzo zaawansowanym poziomie jest to możliwe. Pomijam rzesze ludzi, którzy ukrywają lęki przed sobą, tłumią je, manipulują sobą, myśli mylą z emocjami, itd., udając, że lęków nie mają. Tak jest w przypadku 99,99% ludzi głoszących, że są wolni od lęku. W danym momencie, dniu, tak, ale nie w sposób ostateczny. Sądzę, że możliwe jest życie bez lęku, gdy doświadczenie obecności Boga, Miłości staje się codziennością, gdy stajemy się mistykami na co dzień, w najlepszym rozumieniu słowa mistycyzm. Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napiszcie jaak
chcialbym wypowiadac sie tak jak autor/ka. Ciekawe czy to facet czy kobieta, w jednym poscie napisal, że nigdzie tego nie podał. Skad czerpiesz wiedze, słownictwo? czy to kwestia sprawnosci umysłu, odziedziczona? serio pytam jak to jest, słowa same przychodza do głowy czy robisz pauzy co kilka zdan i zastanawiasz sie dłuższy czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
🌻 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
🌼 Nie mam pewności czy pytasz serio ;)1. Przeczytałem w życiu sporo książek z bardzo różnych dziedzin. 2. Gdy piszę cokolwiek w odniesieniu do Boga, tekst w zasadzie wypływa gotowy, nie muszę się zastanawiać, ani robić pauz. Poza tym mam jednoznaczny obraz świata, nie mam raczej znaków zapytania co do tego czym świat jest, dlaczego jest taki, a nie inny, itd. Nie mając wątpliwości, nie waham się, więc nie muszę robić pauz ;) Pozdrawiam :) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie poczytuje i
zdaje mi sie ze odkad /budzac sie/ nie pisze pod czarnym nickiem to jego wypowiedzi sa czesto jakies inne :P:P:Pjakby czasem pisala za niego jakas baba :D:D:D nie on sam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie poczytuje i
zreszta autor nigdy nie uzywal takich emotikonow jak ten ->;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesprawiedliwy los
Nigdy nie ufałem Bogu. Uważam, że mści sie...czuję sie zaszczuty :( jestem tylko zabawką w jego rękach i żadne modlitwy, największe błagania nie oszukaja przeznaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bs2012
Po co Bóg miałby się mścić? I za co? Uwierzyłeś w bardzo fałszywy obraz Boga, obraz Boga karzącego. Lepiej chyba nie wierzyć, niż wierzyć w takiego Boga. Chociaż obraz rzeczywistości w świetle ateizmu nie jest wiele weselszy, niż obraz z karzącym, paranoicznym bogiem. Bóg to przede wszystkim idea. Jest całkowicie realny. Ale łatwiej Go można zrozumieć, gdy zaczyna się patrzeć na Niego jak na ideę, niż jak na byt osobowy. Jako byt osobowy nie może być w ogóle zrozumiany, biorąc pod uwagę ilość cierpienia w naszym świecie. Łatwiej zrozumieć Boga jako ideę, gdyż tak jak idea jest całkowicie, absolutnie niematerialny, nieuchwytny zmysłami. Bóg to idea doskonałej miłości. Po co miałby się mścić? On nawet nie zna naszego świata, gdyż nie zna szaleństwa. Wie tylko, że jakaś Jego część nie komunikuje się z Nim, gdyż śni. Życzę Ci wszystkiego najlepszego, jaśniejszych, radośniejszych dni. I choć chciałbym by było inaczej, to zapewniam Cię, że w tym świecie cierpienie jest dużo bardziej powszechne niż Ci się wydaje. W domu szaleństwa cierpią miliardy. Część skrywa rozpacz poprzez wyłączanie sobie świadomości na mnóstwo sposobów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc-się
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość y2.7
Mszczą się demony,nie bóg,jeśli już o tym...;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesprawiedliwy los
Wyłączanie świadomości to kolejny powód przez którego znienawidziłem Boga (piszę troche w czasie przeszłym, bo waham sie). Nie rozumiem dlaczego tkwiac w tym bagnie, nie poszukując, nie kształcąc sie wytrzymałem tyle, tak z perspektywy czasu teraz patrząc mam żal...bo metody rozwiązujące problemy były proste do zrozumienia. A jednak zauwazyłem je dopiero po latach, ZMARNOWANYCH latach. Nawet z rówieśnikami nie idę na równi...dlaczego tak jest? Uwział się na mnie. W swej nieomylności, wszechmocy nie może pozwolić sobie na zmianę dcyzji względem mnie, gdyż straciłby nasz odpowiednik męskości, niew iem jak to ująć...ale ciągle odnoszę wrażenie, że jego gniew jest tysiąckroc intensywniejszy. Wybaczcie chaotyczność, ale u mnie rozmyślanie o Bogu kończy sie lękiem, nigdy nie iwem co mnie czeka. Cały rozwój przestał sie dla mnie liczyć, bo jestem tylko marionetką, nie osiągnę niczego co nie jest zapisane w mojej karmie. Nie wiem jak was ale mnie boli to, że Bóg jak cos postanowił to nie cofnie tego...świadczą o tym m.in. modlitwy, czemu one służą? Poklepywaniu go po ramieniu, podsycaniu jego ego? gyby było inaczej nasze pragnienia by urzezywistniały się natychmiast, a tak każe sobie czekać we frustracji i niepewności, gdy inni mają wszystko i wygląd i inteligencję. Ja też chcę, a nie że wszystko kiepskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesprawiedliwy los
Próbowałem częściej zagłębiać się w swój umysł, jakby na dystans trzymać złe emocje, frustracje itp. ale cos ewidentnie czuwa co nie chce bym odbił sie od dna i otworzył na ludzi, a nie bezmyślnie siedział. Rodzice nawet w dzieciństwie ksiażek mi nie czytali, ac o za tym idzie dziś sam musze usiłować je polubić...trochę zbaczam z tematu, ale chodzi o to, że nie wszystko jest moją winą. Mogłem lubić książki, być bardziej odporniejszy, samodzielny, ale wychowanie do najlepszych nie należało. A może tak musiało być? po co mi jakieś lekcje ?? (jeśli już niby spojrzec miałbym szerzej na boży plan). Nie chcę tego. Chcę być szczęśliwy, ulegać ego i mieć w du** rozwój. Dajcie mi warunki, czyli inteligencję min. ponadprzeciętną, a będzie sens uczenia sie, a tak to zadowolę się prędzej smacznym obiadkiem co mi nie odpowiada :( mogłem być lekarzem, sportowcem, mieć własną firmę....niestety, ktoś lub "coś" uniemożliwiło mi to poprzez m.in. zbyt póxne uświadomienie głupiej sytuacji w jakiej sie znajduję. Mogłem działać 2 lata temu czy 5 . budząc_się nie zrozumie tego, spójrzcie na jego posty . Tylko on nie musiał czytać, kwestia genów = czyli tak jak z domem po rodzicach. Nie musisz nic robić, po prostu to dostałeś w loterii .. farciarze !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesprawiedliwy los
wiadomo, gdy nie złapało sie tego bakcyla do ksiązek w dziecinstwie to później trudno pokochać czytanie. Ja tak mam właśnie. I gdzie to moja wina? co mogłem majac kilka lat. Nic. Ale inni już tak, byłem bardziej podatny na sugestie z zewnatrz, a jednak zawalili sprawę...Byłbym niezłym chirurgiem czy też miał przyjaciółkę. A tak, z moim głupim trudnym ale nie znowu skomplikowanym charakterem, raczej zniechęcam do poznania mnie i sam sie zamykam na kontakt. Nie umiem rozmawiać z ludźmi, cześć-cześć, co słychać i koniec rozmowy. Prawdopodobnie w poprzdnim wcieleniu byłem złym i dzis mści sie na mnie los/przeznaczenie, nazywajcie to jak chcecie....czuję się taki wyalienowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesprawiedliwy los
Chciałbym przede wszystkim pomocy ze strony Boga, ale on nie chce....i jak mam mu zaufać? Byłem trzykrotnie u spowiedzi po wieloletniej przerwie. Iluzja rzekłbym, iluzja wewnętrznego spokoju i harmonii z Bogiem, niech lepiej da mi to co dał każdemu byle nie mnie, bo gorszy jestem i brzydszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffd
do niesprawiedliwy los 1 a ile masz lat?? ni wygladu,ni kasy ni masz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesprawiedliwy los
15

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drzemiąc
Los nie jest sprawiedliwy, bo Ziemia nie jest miejscem sprawiedliwości. Nie oceniaj innych, bo zawsze pomylisz się (owszem czytałem jako dziecko i jako młody człowiek bardzo dużo książek, ale była to forma ucieczki przed straszliwą samotnością, poczuciem nieszczęścia i całkowitego niedopasowania do świata, nie wiesz ile chwil, dni, miesięcy i lat rozpaczy przeżyłem). A może już wszystko miałeś? Może już byłeś księciem i playboyem, a teraz płacisz cenę? Skąd wiesz? Jedno jest pewne, absolutnie z każdej perspektywy, psychologicznej, religijnej, filozoficznej, rozwoju, z każdej - użalanie się nad sobą prowadzi donikąd. Użalanie się nad sobą powoduje programowanie siebie samego na negatywną samoocenę. Negatywna samoocena prowadzi do negatywnych doświadczeń i złego samopoczucia. Porównywanie się z innymi nic nie daje, daje albo doła, albo fałszywe, zgubne poczucie sukcesu. Skąd wiesz jak szczęśliwi są ludzie, których Ty uznajesz za takich? Dlaczego wśród np. bogatych gwiazd jest tyle picia i narkotyków? Z poczucia szczęścia? Znałem sporo ludzi. Także bogatych ludzi sukcesu, którzy codziennie wieczorem musieli wypić flaszkę. Jak myślisz, po co? Ze szczęścia? Znałem piękne kobiety sukcesu, niby z super udanym życiem, które nie wyobrażały sobie choćby jednego dnia bez butelki wina wieczorem. A gdy skrobnąłeś, to za fasadą była kupka niepewności, kłębuszek kompletnie niepewny swej wartości, które życie poświęcał, by sobie i innym tę wartość udowadniać. Gdy w chwili wysokiej samoświadomości popytałbyś przenikliwym umysłem różnych ludzi o różne rzeczy, zobaczyłbyś najczęściej jedno - zaprogramowane, pozbawione samoświadomości robociki. Wiesz gdzie widać prawdziwe szczęście człowieka? W oczach. Przejdź się ulicą jakiegokolwiek większego miasta i patrz ludziom głęboko w oczy. Szansa, że spojrzysz i będziesz wiedział - oto szczęśliwy człowiek, jest bardzo niewielka. Świat jest oszustwem, nie dodawaj oszustw do oszustwa, nie buduj na iluzji kolejnej iluzji, iluzji, że oto Ty pognębiony w szczęśliwym świecie, który Ci to uczynił. Może jesteś dużo bliższy chwili swego wyzwolenia niż ci, którym zazdrościsz. Jesteś inteligentny, to czuć w tym co piszesz. A skoro nie jesteś oczytany, to jesteś raczej bardzo inteligentny. Nie kieruj ostrza swego inteligentnego umysłu przeciwko sobie samemu. Wygląd. Potrafiłem się tak ubrać, wystajlować, tochę zarostu, że kobiety rzeczywiście zwracały na mnie uwagę, czasami mocno. Ale porównałem to z ze złymi dniami, gdy sam uważałem się za brzydkiego, nie zwracałem uwagi na ubiór. Stawałem się jak powietrze. I wtedy poczułem to z całą mocą. Ludzie patrzą na siebie jak na opakowania, jak na towar, ja na przedmioty. I wtedy po raz kolejny dziękowałem niebiosom, że nie jestem takim samoistnym ciachem. Dzisiaj olewam kompletnie wygląd, ubiór, itd. A gdy jakaś kobieta nie daj Boże spojrzy na mnie z cieniem zainteresowaniem, odczuwam to jako coś ohydnego. Ludzie patrzą na siebie jak na rzeczy na targu. Monetą przetargową są pozory. Jest to koszmarnie brzydkie. Ci "piękni" ludzie targujący się jak przekupy na najgorszym bazarze, choć skrywają to pod "ładnymi" pozorami, traktują się wzajemnie jak klacze i rozpłodowe byki. I tak pozór piękna skrywa ohydę. Przestań się użalać, to równia pochyła. A Bóg może i jest w konfesjonale, ale przede wszystkim jest w TOBIE. W sobie musisz Go znaleźć, a nie na zewnątrz. Gdy użalasz się nad sobą, oddalasz się od Boga w sobie, oddalasz się od siebie samego. Nie rób tego, bo tylko pogłębisz swoje poczucie nieszczęścia. Chcesz pomocy Boga, ale negatywnie się oceniając, negujesz Boga, Jego doskonałość i to, że jest Twoim Najlepszym Ojcem. Równocześnie więc, w tym samym czasie prosisz o pomoc Ojca, którego potępiasz i nienawidzisz. Myślisz, że to może zadziałać? Nie, bo gdy nienawidzisz, to tym samy dajesz znak, że nie chcesz pomocy. Równocześnie więc prosisz o pomoc i w tym samym czasie w sposób ukryty odrzucasz ją, atakując tego kogo o pomoc prosisz (pomniejszanie swej wartości jest atakiem na Tego, kto nas stworzył). Pozdrawiam Cię serdecznie 🌼 🌼 🌼. Kwiatki dla Ciebie, żebyś poczuł promyk nadziei i wiary w siebie. A potem by ten promyk zamienił się w oślepiające światło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa...
budzac się - dziękuję za wszystko. chcialam cie bys ustosunkował sie do tych słow "Darmo dostaliście, darmo dawajcie. czy twoim zdaniem za praktyki duchowe np powinny byc pobierane pieniadze czy korzystanie z nich powinno byc darmowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dreamcast)
@niesprawiedliwy los Proponuję ci chociaż raz obejrzeć program na tvnstyle '' Dżoana i jej przyjaciółki z Miami ". (leci na pewno w poniedziałki o 00.15). Wczoraj pierwszy raz przez przypadek oglądaliśmy to ze znajomymi. Potem rozgorzała gorliwa dyskusja ;]. Właśnie wczoraj pierwszy raz od bardzo dawna zrozumiałam wiele rzeczy. Jeden ''głupi'' odcinek tandetnego programu uświadomił mi tak wiele. Ja mam ''dane z góry'' urodę, itd..nie będę w tym momencie grzeszyć fałszywą skromnością. Z czym się spotykam? - żeby dojść do czegoś w mojej pracy mężczyźni - szefowie tych firm chcą ode mnie seksu - żeby się z nimi po prostu przespać, a wtedy droga do celu jest ''wolna' i szybka'. Tylko, że wybrałam już inną (drogę) i nie zamierzam wrócić do poprzedniej. Kiedy idę ulicą czy jestem w sklepie i widzę te obleśnie uśmiechy mężczyzn lub chrząkania kierowane w moją stronę czuję tylko niesmak. ( przy ich boku jest żona z wózkiem lub jakaś kobieta). (Pisałam nawet w tym topiku, ale bardzo dawno, i też było ''o wyglądzie'').

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewgrtrhg
wszyscy zaczeli zmieniac nicki jak rekawiczki :D:D:D:D:D lacznie z autorem :D:D:D:D merkaba vel oststni moherianin = zew ryczacej gesi :P grazyna co wypina juz nie wspomne :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewgrtrhg
wszyscy zaczeli zmieniac nicki jak rekawiczki :D:D:D:D:D lacznie z autorem :D:D:D:D merkaba vel oststni moherianin = zew ryczacej gesi :P grazyna co wypina juz nie wspomne :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bs ...
Witaj aa... 🌼 Ostatecznie wszystko będzie za darmo .... Zależy od której strony patrzymy, pobierającego owe praktyki, czy ich udzielającego i czy opłata jest skromnym datkiem zapewniającym minimalne przeżycie, czy czymś więcej. Każdy sposób dążenia do zysku materialnego, czy za pomocą sprzedaży "porad duchowych", czy usług blacharskich czy usług finansowych - jest gonieniem za iluzją. Z punktu widzenia odbiorcy praktyk, to może mieć znaczenie. Bo jeśli zwracam się do kogoś po pomoc duchową, a on to robi dla zysku, to znaczy, że sam tkwi w zamęcie. Jak miałby mi pomóc? Osobiście unikałabym wszystkich "duchowych doradców" robiących to ewidentnie dla pieniędzy, ale nie jest to żadną regułą. Generalizowanie może być niewłaściwe. Bo pewnie możliwe są sytuacje, gdy porada jakiegoś pazernego np. duchownego odniesie swój skutek, skieruje na właściwą drogę, czy da chwilę ukojenia. Bóg działa zawsze, gdy mu to umożliwiamy. Gdy poszukujący sam ma czyste intencje, jest uczciwy wobec siebie, to pomoc w końcu dostanie, a może ona przyjść na różne sposoby. Także od pazernego duchownego, by poszukujący nie utwierdzał się w swych schematach myślowych, ocenach i by nikogo nie skreślał. Ale generalnie, w moim bardzo osobistym odczuciu, praktyki duchowe powinny być za darmo, by intencja zysku nie zwiększała zamętu i iluzji. Pozdrawiam serdecznie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×