Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość biegajaca w miejscu

a ja mam pytanie do kobiet, ktore pracuja na pelen etat,

Polecane posty

Gość trgblee
lecz się jagoda lecz, chociaż czy to ma sens? chyba za późno :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tam wolne normalne zycieeee
wiecie co, jak czytam was, ze nie ma sensu zajmować sie domem, to czy jest sens rodzenia po kilkoro dzieci i zapieprzać. Przecież dzieci dorosną i odejdą z domu, pól biedy jak dobrze sobie ułożą życie, a jak wyrośnie rozrabiający urwis, gdzie trzeba będzie chodzić po pilicji albo więzieniach albo kurwa , gdzie każde dziecko z innym i trzeba będzie je wychowywać, no bo szkoda dzieci. samo tłumaczenie, że nalezy dobrze wychować nic nie da, bo środowisko też wychowuje dzieci, tak samo jak samo tłumaczenie, ze należy się dobrze zabezpieczać nic nie da bo pomimo dobrego zabezpieczania sa wpadki. Także ja tam wolę jedno i mieć w domu czysto i na starość święty spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagoda myślę że każdy kto Cię tu czyta wie, że napisałam prawdę, a jeśli nie, to wskaż gdzie się mylę. A Twoje słownictwo swiadczy o Tobie i o tym, że nie umiesz radzić sobie z własnymi emocjami. Ale do tematu. My radzimy sobie tak, że jemy poza domem (w pracy lub na mieście) bo oboje pracujemy i szkoda nam czasu na gotowanie w domu, mały je w przedszkolu dwudaniowy obiad, Gotujemy w weekendy ale często też wtedy jedziemy gdzieś np na wycieczkę i jemy "w drodze":) - u mnie obiad nie jest najważniejszą częścią dnia i nie trzymam się kurczowo zasady że ma byc codziennie o 13. Jak mam ochote (tak samo mąż) na upichcenie czegoś to owszem, ale nigdy z musu tylko dla przyjemnosci. Pranie robię na bieżąco, często włączam tryb cichy na bardzo wczesny poranek i wieszam przed pracą, albo pierze sie wieczorem i wieszam na noc, dobrym rozwiązaniem jest opóźnienie startu i sama pralka właczy się kiedy Ci pasuje, np godzine przed Twoim przyjsciem z pracy. Prasuję raczej zwykle jak pranie wyschnie, bo to trwa chwile, a jakbym odkładała na kupę, to bym chyba nigdy tego nie wyprasowała. Oczywiście nie popadam w skrajności i prasuję to co jest pogniecione a nie wszystko jak leci (np majtki, piżamy, ręczniki hehe) Mamy teraz remont kuchni i będzie zmywara więc zmywanie bedzie też sie robiło samo:) teraz zmywam na bieżąco, jak zjemy coś czy wypijemy to zmywam bo nie lubie jak mi rośnie sterta w zlewie. Śmieci wynosimy rano jak idziemy do pracy, zależy kto pierwszy idzie, ten wywala. Mąż zawsze zaprowadza syna do przedszkola bo zaczyna zwykle pozniej, a ja go odbieram bo koncze wczesniej niż mąż prace. Co tam jeszcze... Odkurzam tak ze trzy razy w tyg albo i częsciej (zależy od stanu podłogi) bo mamy jasne panele i wszystko od razu widać na nich, zmywam podłogi mopem raz w tyg, może dwa jak jest brudna. Nie mam czegoś takiego jak dzień sprzątania, po prostu staram się nie doprowadzić do burdelu na codzień. Mąż robi to co ja, zależy kto jest w domu, jak razem, to razem sprzątamy czy gotujemy. Chyba że jedno z nas ma wielka potrzebe zrobić coś samo i pozwolić drugiemu odpocząć. Mój mąż świetnie myje okna, ja zawsze zostawiam smugi i poprawiam sto razy a on kurde od razu robi na błysk:) więc generalnie to jego robota:) nie mamy firanek, tylko rolety więc trzeba przelecieć okna częściej niż dwa razy w roku:) bo widać czy czyste czy nie. Łazienke, kuchnie raz w tyg mniej wiecej myjemy porządnie, ale to w sumie też sie robi na bieżąco, jak ktoś sie umyje, to myje wanne, jak jest kurz, to poświęci sie 5 min na pościeranie półek itd, jak sie juz jest w tej toalecie. Zakupy najczesciej robimy w weekend takie większe, tylko pieczywo dokupujemy świeże. Jak jedziemy gdzieś na weekend to któreś robi zakupuy np w czw po pracy. Mamy dwa auta więc nie ma z tym problemu. Trudno mi powiedzieć więc dokładnie ile razy w tyg cś robimy, bo w sumie na bieżąco wszystko. Staramy sie ułatwiać sobie życie i nie skupiać sie na tym tak bardzo, no i nie ejstesmy domatorami więc nasz dzien nie jest uzależniony od obiadu, sprzątania itd. Aha, no i nie jestem z tym sama, bo mam partnera a nie faceta którego mam "obsługiwać":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzisiaj na pommmaranczowo
mi, prosze nie karmic trola!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajasne
"Jagoda369 - Tylko ze to mala mi wkleila to zdjecie." najpierw piszesz ze ktoś wkleił jej zdjęcie, a potem ze sama wkleiła... kręcisz, kręcisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mam nadzieje ze bedzie z nami wiecej tak trzeźwo myslących kobiet jak mi mała. Zaglądaj do nas i nie zrażaj się "doświadczoną" 28-latką;) pozdro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kitkaaaa kiteczkaaa aaa
wiecie co kobiety. weszlam tu znowu, bo probuje przestac byc syfiara i uporzadkowac jakos swoja codziennosc, liczylam, ze czegos ciekawego sie dowiem - jedna osoba mi pomogla za co bardzo dziekuje, pisal ktos o grafiku. Mysle, ze na poczatek to dobry pomysl. grafik juz zrobiony, obowiazki podzielone, zaczynamy od poniedzialku :) Ale ja nie o tym chcialam. Wiecie w Polsce zyje sie srednio, uwazam, ze to wszystko wina naszego braku tolerancji, naszego bicia piany, zlosliwosci, zazdrosci i zawisci. patrze sobie na mi mala i na jagode. No ludzie! Jezeli kobieta chce pracowac i to robi i czuje sie szczesliwa to brawo!!! A jesli kobieta chce siedziec w domu z dzieckiem i sie tym cieszyc i i czuje sie szczesliwa to tez brawo!! Czemu Wy sie tak wpierdalacie w czyjes zycie? Czemu kazdy musi zyc na Wasz wzor? Bo jak ktos robi inaczej to jest glupi, jest go zal, jego zycie jest puste i smutne ..... czemu Wy sie baby nie ogarniecie i zajmiecie doskonaleniem swojego zycia? Skad w Was tyle jadu. Dajcie innym zyc. kazdy ma prawo zyc jak ma na to ochote i nic Wam do tego. Jesli ktos prosi o rady jak sie zorganizowac to dajcie mu rady a nie sie wyzywajcie. Jestesmy cholernie nietolerancyjnym narodem. Jak patrze na wszystko to naprawde wlos sie jezy. Kazdy ma prawo do wlasnych przekonan, kazdy ma prawo wierzyc w co chce, ale jego klase, honor, dume i charakter rozpozna sie po tym co zrobi z tymi swoimi przekonaniami, jak sie zachowa na codzien w obliczu kogos kto ma odnienne zdanie. Wiec wedlu mnie jestescie sobie rowne. dwie furiatki. kazda z Was zyje dobrze, po swojemu i ma do tego pelne prawo, ale charakteru Wam obu brakuje. I kultury. I ja wiem, ze teraz sama sie wtracilam, ale moze to pomoze zatrzymac to niekonczaca sie historie wyzywan. Po co to Wam? I iewazne kto zaczal, dajcie innym zyc jak chca, dopoki nikogo tym nie krzywdza, to nic zlego sie nie dzieje. I taka swieta prawda na koniec, moja najdrozsza babcia mnie nauczyla "chamstwo sie ignoruje", wiec jesli ktoras z Was uwaza, ze ta druga byla chamska, to zamiast odbijac pileczke i znizac do jej poziomu - zignorujcie. I sie usmiechnijcie. I przepraszam za moralizowanie, ale to jest straszne co sie z konietami dzieje. powinnismy sie trzymac razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też było trudno
się zorganizować. Wróciłam do pracy, jak mój synek miał 6mcy. Pracuję w szkole, ale wziełam 1,5 etatu, bo liczyłam na to,że zmienię pracę i dostanę tę wymarzoną na stałe. Byłam w rozsypce. W niedziele gotowałam obiad dwudaniowy, rosół,żeby w pn zrobić zupę pomidorową:D Więc zupa zawsze była. (zupa 3dniowa u mnie odpada:/) Wracałam o 15:30 dostawałam dziecko do rąk i miałam 30min na ugotowanie obiau ew. zrobienie zakupów, ale było zimno na dworze, mały chorował,więc nauczyłam się robić zakupy na vcały tydzień. Po prostu planowałam co ędzie na obiad każdego dnia. Kupowałam to, mroziłam i jakoś szło-obiad zawsze był.W piątki musiałam gotować rano bo wracałam po 17ej, ew. w srody. Raz w tygodniu odkurzałam dywan i przecierałam podłogi, bo mamy psa a w sobotę robiłam gruntowne (jak dla mnie porządki): kabina, kibel, kurze, podłogi, kuchnia,łazienka itp. Pranie wstawiałam rano lub po powrocie z pracy. Mąż czasami prasował. Ale też nauczyłam się nie prasować wszystkiego, zwłaszcza body dziecka i pieluch tetrowych używanych za śłiniaki. Sprawiłam sobie kuchenkę mikrofalową w której rozmrażam potrawy (a często o tym zapominałam). Okna myłam na święta i mniejsze świątka, jak dziecko spało, firanki wieszałam jak mąż wrócił z pracy. Mimo to czułam się pdanięta i o 21ej padałam na pysk. nie wiem czy to kwestia pracy, gdzie przez 8h musiałam być na pełnych obrotach i dawac z siebie wszystko w tym 4hdziennie praca w wielkim hałasie, czy to stres związany z zostaiweniem dziecka i powrotem do pracy.. Boję sie września. Acha, mąż jak pisałam prasował, wychodził z psem, wynosił smieci i w sobotę gotował obiad. I albo w sob sprzątał albo zajmował się małym i ja sprzatałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kitkaaaa kiteczkaaa aaa oj ale zes to ladnie ujela :) co prawda mi tez czasami darza sie 'poplynac' troche za bardzo, ale generalnie zgadzam sie :) i powodzenia w trzymaiu sie grafiku! Ja czekam az dzieci sie obudza zeby poodkurzac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam co prawda jedno dziecko w wieku dwa i pol roku.Ale jesli chodzi o sprzatnie to tyle samo obowiazkow.Tylko ja je dziele na pol.Sprzatam raz w tygodniu,bo i tak przez caly tydzien nie ma nas w domu wiec nie ma kto brudzic.Pranie robie co trzy dni zanim pojde do pracy(pracuje na popoludniowa zmiane).Nie prasuje(prasuje jak trzeba znaczy koszule na wyjscie np.),nie myje okien,nie wywieszam firanek(bo ich nie mam).Mam zaslony,ktore piore raz na pol roku(zreszto to sie robi przy okazji to duzo czasu nie zajmuje).Okna na calym naszym osiedlu myje firma sprzatajaca.Tyle co zmyje jakies "paluszki" synka z wewnetrznej strony.Kibelek codziennie przemywam plynem do toalety.Obiadow raczej nie robie,bo zjadam w pracy.Moj facet tez.Moj syn je obiady u opiekunki.Zakupy w weekendy.Sprzatanie tez.Ja np.odkurzam i sprzatam lazienke,a moj facet zetrze kurze i posprzata w kuchni.Wymopowac podloge w kuchni i lazience to jakies dziesiec min roboty:P W innych pomieszczeniach mam karpety,ktore odkurzam.Obiady w weekendy tez robimy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namiętny palacz
ja pomagam żonie jak moge. Lubie i potrafie gotować więc obiady w domu robie ja. Żona sprzata i prasuje. Ja opłacam rachunki,załatwiam sprawy urzedowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość palenie tez powód do rozwodu
no i inna by ciebie pomimo tego wypieprzyła z domu za nam namiętne palenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ?????????????????
naćpana czekoladą- co to są karpety???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opoopopoopopopopoo
kobity!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nanannananana
up up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpet diem
karpet diem- codzienne sprzątanie dywanu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idealna pani domu 44 lat
ja jestem z domu nauczona wszystkiego. Gotowania,prania, sprzątania,prasowania, pieczenia ciast. Mąż pracuje a ja zajmuje się domem. Zawsze mówi ,że taka żona jak ja to skarb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość je5ykju6k
tak idealna pani domu :) myśle, że te które siedzą w domu i zapominają powoli,że poza garami itp. istnieje jeszcze inne życie, to tutaj się zwyczajnie dowartościowują :D że taki idealne a mężowie są zachwyceni,że ich "damy" w domu siedzą i ciasteczka pieką :D a to taki kamuflarz- ma inną na boku :D bo co im zostało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiolkka
no jasne, dla chłopa to skarb - dorwał jelenia, naiwniarę, która wszystko wokół niego robi, a pan i władca czeka na kanapie z piwem aż żonka przyniesie kapcie w zębach. Tego cie mamusia nauczyła? Usługiwania meżowi i siedzenia w domu???? BRAWO. O partnerstwie chyba nie słyszałaś, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiolkka
zapamiętaj sobie że zona to nie służąca!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nikt cie nie bedzie szanowal jak sama sie nie szanujesz i robisz za kuchare i sprzątaczke całe życie. Gorzej jak chłopa zabraknie, to co ze sobą zrobisz jak nic innego nie robiłaś, żadnego doświadczenia zawodowego? takie sieroty jak ty potem giną w świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paula 24
taka zona to skarb hahahahahahahahhahahaaaa!!!!!!!!!! No pewnie, zamknął w domu a ona bez słowa sprzeciwu zachowuje sie jak komunistyczna pani domu, żona górnika, hahahahhaa. Chłop nienauczony pewnie nawet jak sie robi zupe czy podłoge myje, zgadłam??? Wezcie tą laske boi nie moge... i jeszcze jaka dumna z siebie że ma w domu lenia, sma dupy do pracy nie ruszyla a jedynym jej osiągnieciem jest codzienna orka w domu W XXI WIEKU!!!!!! Gdzie wiekszosc kobiet juz nie gotuje, bo sie nie opłaca, i nie zapierdziela jak wół!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jezyczekkkk
up up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kozakowa
jcie jej spokuj babochlopy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nie nie nie
babochłopy? a od kiedy bycie kobietą oznacza bycie kurą domową? dla mnie to antykobiece jest wręcz!!!!!! nie żyjemy już w latach 40 tych!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zapracowana_mamusia_lat27
Nie jestem idealna, nie miałam grafiku co i kiedy należy zrobić, mam 1 dziecko i męża, córeczka chodzi do żłobka, ja dodatkowo studiowałam, obroniłam się w lipcu i po bardzo intensywnym roku zrobiłam sobie 26 dni wakacji kiedy to moja mała miała przerwę wakacyjną w żłobku. Przez cały sierpień zajmowałam się córką 24h na dobę, odbudowałam utracone relacje matka-córka, poznałam swoje dziecko na nowo, bo przez ostatni rok nie miałam dla niej czasu. Zostałam się sama w domu, bo mąż pracował, nagle zostałam kurą domową lub wakacyjną gdy "odpoczywałam" z dzieckiem nad jeziorem, na pełen etat i nie potrafiłam się w tym odnaleźć. Sprzątanie przestało być ważne, najważniejsze to poświęcić czas dla małej, bo w domu i tak po naszej zabawie ciągle był bałagan. Ale zakupy i obiady musiałam robić i nie było łatwo. Bo przez cały rok wyglądało to tak, ja wracając z pracy robiłam zakupy, rano przed przygotowywałam coś tam na obiad, mąż odbierał małą ze żłobka i wracał do domu, robił obiad i zmywał(chętnie jednak kupię zmywarkę, bo to naprawdę wkurzające zajęcie), śmieci wyrzucał rano. Gdy odbierała małą moja mama, bo mężowi tak wypadały zmiany, to u niej mąż jadł obiad, a ja zamawiałam coś ciepłego do pracy. Sprzątanie było na dalszym planie, ale ogółem u nas zawsze jest czysto, bo na bieżąco ogarniam wszystko lub wieczorem gdy dziecko już śpi. Zajmowanie się DZIECKIEM 24h n DOBę jest TRUDNIEJSZE niż praca w firmie. mimo, że moja do łatwych nie należy, bo jestem kierownikiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przesadzaj
zależy w jakiej firmie bycie kierownikiem, bo w mojej kierownik się opieprza, ma 3 pracownikow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie przesadzaj - zależy w jakiej firmie bycie kierownikiem, bo w mojej kierownik się opieprza, ma 3 pracownikow" to ze ma pracowników nie znaczy że sie opieprza. zapewne robi inne rzeczy, od czegos jest keirownikiem w koncu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam ten sam problem ja wychodze do pracy po 9 wracam około 19 :( w domu nic nie robie procz nadrabiania czasu z synem, gdyby nie moja mam , tobym zarosła :( może to brak organizacji, ale wole czas spedzic z dzieckiem niz sprzatac... mysle nad zmiana pracy, takie mam rozwiazanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×