Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zagubionaaaaaaaa

niech ktos poradzi prosze

Polecane posty

Gość zagubionaaaaaaaa

moj facet ma dom, mieszkamy tam razem, jestesmy ze soba 3 lata, planujemy slub.on ma dzieci z poprzedniego malzenstwa, jeden syn ma 20 lat. moj partner sam podjal decyzje o tym ze syn wprowadzi sie wraz ze swoja dziewczyna do nas i zajmie polowe domku (góre).nie spytal mnie o zdanie.wiem ze to jego dom,jego dziecko,ja to wszystko rozumiem i z tego powodu mam wyrzuty sumienia ze mi to przeszkadza.nie wiem,nie chce mieszkac z obcym facetem (jego syna znam przelotnie,przez te 3 lata spotykalismy sie ze dwa razy na miesiac po kilka godzin),czasem jakis wspolny grill i to tyle.a tej jego dziewczyny to w ogole nie widzialam na oczy (sa razem 3 miesiace).byc moze jestem złą osobą,ale boli mnie to ze on taka wazna dla nas obojga decyzje podjal sam,nie spytal co o tym sadze,chociaz nalegal zebym zamieszkala z nim,ja mialam watpliwosci.a teraz okazuje sie ze jestem tylko "lokatorka" ktora musi na wszystko sie godzic. druga sprawa jest to, ze staramy sie o wlasne dziecko.wlasciwie "staramy sie" to zbyt szumnie powiedziane,bo czuje ze mojemu facetowi jest dobrze tak jak jest - to znaczy on ma dzieci i ok.o mnie nie mysli.młodzi pewnie jak sie wprowadza to zaraz przyjdzie dziecko,slub,a ja bede musiala patrzec na to wszystko i chyba mi cerce peknie :( czy myslicie ze ja jestem okropna i nie powinnam sie wtracac w jego decyzje? juz nie wiem czy mam racje czy przesadzam,ale bardzo mi z tym zle:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
jak sie za bardzo rozpisalam to wybaczcie ale chcialam dokladnie opisac sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
ja 29, on 44.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
ja juz sama nie wiem,wydaje mi sie ze powinnismy to jakos razem przedyskutowac,wziac pod uwage rozne rzeczy takie jak na przyklad ewentualnosc ze przyjdzie na swiat nasze dziecko, lub tez ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no mercy...
To jest bardzo delikatny temat. Ja miałam podobną sytuację, tyle że dziecko mojego faceta miało wtedy 7 lat. Mieszkalismy razem i często odwiedzał nas jego syn... Tata sam najczęściej inicjował te spotkania (chyba, żeby się wykazać przed sądem), ale.. na inicjowaniu się kończyło, bo wszystkie kwestie związane z gotowaniem dla małego (jak większość dzieci miał swoje ulubione dania: 5 na krzyż), zabawianiem go, organizowaniem mu czasu, szykowaniem kąpieli, prasowaniem ubrań, lekcjami itd- spadały na mnie. Nie mieliśmy wspólnych dzieci. Miałam 25 lat i dobra wolę (i sympatię dla tego dziecka), żeby się na to godzić. Oczywiście nie raz podejmowałam rozmowy na temat tego, że powinniśmy jakoś się dzielić obowiązkami (absurdalne, co?), ale na to mój facet zawsze miał jedną odpowiedź- że ja mam problem z akceptacją jego dziecka (no comment). Dochodziło do takich sytuacji, że np.: środek zimy, -20 stopni na dworzu, godzina 19sta, ja wracam z pracy (dojeżdżałam 50 km pociagiem) obładowana torbą, laptopem, jakimiś zakupami, które udało mi się zrobić w ciągu dnia, a ten do mnie radośnie dzwoni (siedząc od kilku dobrych godzin w domu), żebym kupiła jeszcze kilka rzeczy, bo mały jest (o czym informował mnie w trakcie rozmowy, nigdy wcześniej) Wreszcie kiedyś, po jakiejś akcji z matką jego dziecka spakował rzeczy małego i zabrał go do domu. Zrobił wtedy błąd, bo laska nie zrobiła nic złego, a on chciał pokazać, jaki to TATUŚ z niego: pewnego dnia wracam więc wieczorem po pracy do domu, a on mi oświadcza, że odtąd dziecko mieszka z nami. (Sytuacja nakręcona, zupełnie niepotrzebna, stresująca tylko dziecko). Tak mnie wryło, że nie skomentowałam zajścia (w jego rozumieniu nie miałam takiego prawa), ale następnego dnia poprosiłam go o 2 minuty rozmowy. Powiedziałam, że ok- niech mieszka, ale ja nie mam w związku z tym obowiązku nagle stania się matką i opiekunką 24/h. Będzie musiał rano wozić go do szkoły (ja muszę biec na stację), będzie musiał odrabiać z nim lekcje zanim wrócę z pracy, będzie musiał przygotować mu obiad, bo on z pracy wraca wcześniej, a dziecko nie może czekać na obiad do 19stej.. itd.. I wiesz co? Następnego dnia konflikt cudownie się zażegnał i wszystko wróciło do normy. Tyle z mojego życiorysu. U Ciebie ten chłopiec ma 20 lat i dziewczynę. Pewnie opierze się sam, albo laska mu pomoże. Pogadaj z mężem, jak wygląda kwestia zachowania odrębności. Zaakceptować musisz, jeśli godzisz się na życie z facetem z przeszłością, ale nie musisz brać sobie na bary całego ambarasu. Jasno określ, gdzie kończy się Twoja rola. I- nie pamiętam teraz, czy pisałaś, że jesteście po ślubie, czy nie- podpisz, na Boga, intercyzę. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam jednaa
Tak to jest jak się miesza w związki z przeszłością... Fakt, że wprowadzi się na górę syn uważam za naturalne. Nie nastawiaj się do niego negatywnie, on jest częścią twojego ukochanego. Jeśli to pewne, zaproś na kolację jego i jego dziewczynę, spróbuj ich poznać. Nie powinnaś mieć pretensji o przeprowadzkę syna, ale raczej o to, że Twój partner nie skonsultował się z Tobą. O tym wypadałoby z nim porozmawiać. Jeśli stosunki są między wami w porządku to nie powinno być problemów ze szczerą rozmową, o tym że jest Ci przykro, o tym że chcesz mieć dziecko i co on o tym sądzi. Nie ma sensu pytać się forumowiczów tylko partnera. Odnoszę wrażenie, że czujesz się niepewnie i boisz się rozmawiać z partnerem. W tym tkwi największy problem i o to trzeba zmienić. Wszystko co dzieje się wokół i Twoje obawy to tylko skutki braku porozumienia, strachu przed odrzuceniem. Przecież żeby być szczęśliwym w związku, dwie strony na raz muszą realizować swoje plany i marzenia. Co Ci po mężczyźnie z którym boisz się rozmawiać, albo nie masz wspólnych celów? Zastanów się nad tym, przygotuj się do rozmowy i wybierz odpowiedni moment. Życzę wszystkiego najlepszego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
jeszcze moze dodam ze na parterze domu jest mala sypialnia,salon,kuchnia,lazienka. na gorze-3 pokoje.gdy jego syn zajmie gore,a nasza rodzina sie powiekszy to nie wiem jak bedzie to wygladalo.moze wybiegam za bardzo w przyszlosc,nawet nie mamy slubu,ale przeciez planujemy wspolne zycie,wprowadzilam sie do tego domu na wielokrotne prosby mojego faceta,wczesniej nie bylo mowy o zadnych przeprowadzkach jego dzieci do nas.jakos to spadlo na mnie jak grom z nieba. moze ktos napisze ze "widzialy gały co brały" ale chyba ja tez mam prawo do szczescia..czy zawsze musze byc na drugim planie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfsvsr
szczerze to nie wiem co robisz z tym facetem. sama piszesz o dzieciach i ślubie. nie wiem czy on ci to da. a synem i jego dziewczyna bym sie nie przejmowała, co ci szkodzi :) zajma się soba sami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ty sie martw żeby nie poprosili cię o opiekę nad ich dzieckiem jak się im urodzi , bo z tego co widzę jeśli chodzi o postawę twojego faceta to wam się może nie urodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
te wszystkie rzeczy o których tu mówisz to powinnaś omówić ze swoim partnerem a nie nami.... czego od nas oczekujesz? my nie znamy zamierzeń czy planów Twojego partnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz sporo racji....ja bym się głupio czuła mieszkając w domu z obcym facetem jeszcze do tego sporo młodszym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
powiem wam ze jego syn jest strasznie konfliktowy,z opowiesci mojego faceta wiem ze klotnie syna z mamą, jak z reszta i z tatą - sa na porzadku dziennym,syn nie pracuje,nie uczy sie.wiem ze powinnam zaakceptowac,tylko ze mi ciezko bo ja z gory wiem jak to bedzie wygladalo.my bedziemy ich utrzymywac,ja zostane kucharka,gosposia i ogolnie "pania domu" z calym dobrodziejstwem inwentarza:o owszem,moge o tym pogadac z partnerem,zrobie to rzecz jasna,moze ktos mi wierzyc lub nie,ale zawsze dyskusje dotyczace dzieci koncza sie klotnia:( on jest zaślepiony.ja rozumiem ze to ojciec,gdybym miala dziecko pewnie postapilabym tak samo,przygarnelabym po dach,ale moj partner nie dostrzega uczuc innych osob.chce ze mna tworzyc partnerski zwiazek a nie liczy sie ze mna,syn jest jak swieta figurka na oltarzu.nie jestem niepewna jego uczuc,nie boje sie odrzucenia jak ktos napisal,boje sie tylko tego ze nasze zycie bedzie sie krecilo wokol mlodych,a nasze klotnie beda spowodowane ich problemami,przestaniemy miec wlasne zycie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Catie , z księżyca spadłaś? przecież tu wszyscy dzielą się problemami, niektórzy to większe głupoty wypisują , więcej tolerancji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
catie - wyobraz sobie ze niczego od was nie oczekuje oprocz rozmowy, co jest chyba glownym celem FORUM,no ale moze ty masz inne zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko masz rację we wszystkim , mam nadzieję że masz nadal własne mieszkanie , tzn to w którym mieszkałaś wcześniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
tak mam mieszkanie,ale szczerze mowiac to nie bralam pod uwage przeprowadzki,to dla mnie ostatecznisc,kocham go i chce z nim stworzyc rodzine,wiem natomiast ze jak sie jego syn wprowadzi to nasze plany pojda w odstawke i z tego powodu mnie normalnie żal rozdziera na pół :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ja jej wcale nie atakuję, źle mnie zrozumiałyście zawsze staram się jakoś doradzać ale ten temat jest trudny. przecież nie chodzi o to żeby jej napisać jak ktoś wyżej że co ona jeszcze z nim robi? trochę mnie dziwi bo tak wnioskuję że jak ją partner poinformował o swojej decyzji to że ona nic się na ten temat nie odezwała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
jeszcze chcialam sie odniesc do tego co ktos wczesniej napisal o 7-letnim dziecku. mysle ze byloby mi latwiej zaakceptowac takie dziecko niz doroslego obcego w sumie faceta.moglabym takie malenstwo pokochac,a co ja mam wspolnego z 20-letnim gosciem,no i jeszcze jego dziewczyna?:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
catie - nie odezwalam sie,bo dowiedzialam sie o tym przez telefon :o to juz w ogole paranoja jakas.nie bede dyskutowac na taki temat przez tel.jestem teraz kilkadziesiat km od domu.chcialabym jednak pogadac w cztery oczy,ale mysle o tym caly czas,nie chce sie żalić mamie (jestem u niej wlasnie), wiec pisze na forum.chcialam tylko zeby ktos napisal ze nie jestem potworem,bo nie chce zeby sie syn wprowadzil..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może da się tam zrobić osobne wejście i jakoś odizolować....tę górę , inaczej synek będzie wam wyjadał z lodówki to co ty ugotujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
nawet nie wiem skad taka nagla decyzja o przeprowadzce.pewnie sie z mamą poklócił i ma kaprys zeby teraz mieszkac z tatą.smutne to jest bo gdy syn nie ma problemow to nawet do taty nie zadzwoni :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
germanotta - wlasnie o tym samym pomyslalam,tylko nie wiem czy sie da to zrobic,to w sumie malenki domek,razem 120 m2 (gora 60 i dol 60), teren wokol tez niewielki.no i koszty bylyby pewnie wielkie,dodatkowa lazienka,kuchnia.moze bbyloby to mozliwe ale pewnie za kilka lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne ze nie jesteś potworem chcesz sobie uwić gniazdo a nagle dowiadujesz się że w twoim gnieździe będzie drugie :-O ciekawi mnie jak to Twój facet widzi a ten Jego syn pracuje? może moglabys zaproponować zeby zamieszkali w twoim mieszkaniu? wiem ze to moze dziwny pomysł ale zawsze coś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
o tym wyjadaniu z lodowki to trafilas w sedno.on sie nie krepuje jak do nas przyjezdza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym może to tylko tymczasowe? piszesz że syn jest z tą dziewczyną 3 miesiące, z tym ich ślubem to pewne czy to są twoje obawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ten synek to się do rachunków nie dokłada? a ta jego dziewczyna to mieszka już czy ma zamiar się wprowadzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
on nie pracuje i sie nie uczy,dziewczyna tez nie pracuje bo ma dopiero 17 lat.ja marze o wlasnej rodzinie a nie o "wychowywaniu" doroslego faceta:O nie wiem jak moj partmer sie na to zapatruje (to ze oboje sa pez kasy)..dziewczyny doradzcie mi,jak przeprowadzic ta rozmowe zeby nikogo nie zranic??ja nie jestem jakos szczegolnie negatywnie nastawiona do jego syna,rozumiem to ze jest mlody,to ze czasem ma "humory",ze chce byc ze swoja dziewczyna,ale czy moj (nazwijmy go Tomek,bo brakuje mi juz okreslen) tomek nie za wiele odemnie wymaga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaaaaaaaa
catie - raczej moje obawy,bo wiadomo jakie sa zwiazki w tym wieku,dzis ta jutro inna..ale maja podobno powazne plany,wiec wszystko mozliwe. germanotta - oni oboje maja zamiar sie wprowadzic,nie mieszkaja na razie u nas.syn mieszka z mama a jego dziewczyna z rodzicami swoimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×