Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dżesa

byłam u psychologa - powiedział, że mam depresję :( co dalej?

Polecane posty

Gość taa niedobra pupa
Codzienne wychodzenie do pracy, zajęcia, pozytywnie stymulują mózg. Jak tego brak, u osób ze skłonnościami do niedoboru serotoniny pojawia sie depresja. Brak serotoniny objawia się właśnie apatią -- w skrajnnym przypadkuu osoba jest tak słaba, że nie jest w stanie wstać i na noszach biora ją do szpitala. Dopamina - odpowiada za uczucie szczęścia. A noradrenalina - reguluje m. in. bicie serca. Zdarzają się typy depresji, kiedy może być niewystarczająca ilośc tylko serotoniny, i wtedy pacjent nie czuje typowego doła, a jedynie nie ma na nic siły. Sporo osób uważa te osoby mylnie za leniwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie czytałam całego topiku, od razu się przyznaję; są takie "samouczki" czy "podręczniki" dla osób z depresją, o tym, co samemu można dla siebie zrobić w takiej sytuacji; np. David Westbrook "Depresja pomóż sobie" np. tu jest dostępny: http://www.eneteia.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=shop.flypage&product_id=155&category_id=32&option=com_virtuemart&Itemid=40 majątku nie kosztuje; zanim tego psychiatrę znajdziesz, coś tam konstruktywnego możesz dla siebie zrobić; powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze tak: ja wiem co u mnie bylo zrodlem depresji, wiem jakie czynniki mialy wplyw co moglam wyeliminowalam, reszty nie przeskocze co moge to dla siebie robie, do tego mam inne dolegliwosci ktore jeszcze bardziej wszystko utrudniaja ale staram sie dbac o sobie, tylko o siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam pracę, ale na razie ona bardziej mnie stresuje niż daje radość, bo pracuję tam on niedawna. Co do rodziny mojego męża to jego mama i tata nie akceptowali mnie przez 9 lat naszego związku. Po ślubie nastąpiła "cudowna" przemiana, teraz oczekują ode mnie, że urodzę dla nich pierwszego wnuka, a ja nie mogę i nie chcę. Chyba też przez moją chorobę nie mogę zapomnieć o tym, jak mnie przez te 9 lat traktowali i po części naprawdę ich za to nienawidzę. Mój mąż jest ich najmłodszym dzieckiem. Między jego starszym bratem męża, a mężem jest 13 lat różnicy. Mąż był wyczekiwanym dzieckiem, na którego przelała się cała zgromadzona frustracja i miłość. Jest tak do teraz, że jak przyjeżdżamy do rodzinnego domu męża - bo właśnie tam niestety musimy mieszkać przyjeżdżając do miasta, w którym się urodziliśmy - to czuję się masakryczne źle, bo jego rodzice wciąż mu nadskakują, jego mama traktuje mnie tak, jakby niczego zupełnie nie umiała i daje nam mnóstwo jakiegoś jedzenia - chyba po to, aby jej synek nie był głodny... Teraz, jak mąż wyjeżdżał do pracy to specjalnie gotowałam mu leczo w słoikach do 2 w nocy, bo miał przejeżdżać przez swój rodzinny dom i oczywiście dostać mnóstwo jedzenia od swojej mamy. Chciałam żeby opadła jej kopara i żeby wiedziała, że ja też potrafię ;) Ta kobieta tak, jak nikt gra mi na nerwach!!! Przez cały czas do niego wydzwaniają, nawet jak mieliśmy rocznicę ślubu to życzenia złożyli tylko i wyłącznie mężowi... Mój mąż ich broni, dopiero jak zrobię awanturę masakryczną to czasami przyznaje mi rację, ale nie mogę liczyć na to, żeby stanął po mojej stronie, bo w rozmowie zawsze wychodzi, że to jest i tak wszystko moja wina. Jeśli to z czasem się jakoś nie ułoży to nie wiem, czeka mnie chyba tylko rozwód, bo nie mam już siły na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Leczylam sepresje u psychiatry, bralam rexetin i prozac, pomogl mi bardzo. minal rok a ja czuje sie dobrze;))) nie zwlekaj tylko idz do psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie tez rodzina eksmeza nigdy nie akceptowala, ale ja w przeciwienstwie do ciebie mialam to w d.u.p.i.e.bo do czego oni mi byli potrzebni? nie raz tak bylo ze eksmaz chodzil sam do mamy, bo mi sie tam nie podobalo i nie lubilam tam chodzic i wcale nie mam wyrzutow sumienia... kiedy byla na ten temat dyskusja mowilam eksiowi ze ja go nie ciagam po swojej rodzinie, niech on mnie nie ciaga po swojej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlaczego oczywiste, a dlatego moja droga ze bylo... bo wiem czego chcesz...tez jestem kobieta...tez kiedys chcialam byc kochana, tez chcialam zeby mezczyzna ktorego wybiore sobie na meza, byl tym ktory bedzie u mego boku zawsze, pragnelam oparcia, zrozumienia, ciepla i myslenia "TERAZ MY"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzeba jak najszybciej udać się po pomoc i nie czekać na kase chorych tylko działać od razu, samemu ciężko może być z powrotem do zdrowia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie mogę mieć ich w dupie, bo to jest ważne dla męża, a powinnam ich mieć, wiem o tym. Tak, chciałabym żeby zawsze przy mnie był, żeby był po mojej stronie, a nie po swoich rodziców. Żeby dbał o nas, a nie o nich. Żebyśmy nie musieli niezwłocznie udawać się do naszego starego miasta, ponieważ jego mama rzuca słuchawką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzesa prawda jest taka ze to TY POWINNAS BYC NAJWAZNIEJSZA DLA MEZA!!! i twoje zdanie i to ciebie pierwszej powinnien maz wysluchac a nie latac do mamusi rozumiem ze trzeba okazac szacunek rodzicom, ale co innego sporadyczne wizyty a co innego wpieprzanie sie w zycie, kiedy zaklada sie swoja rodzine, rodzice przechodza na plan dalszy a to nie oznacza zerwania kontaktow, to oznacza jedynie inny rodzaj kontaktow twoj maz jest jeszcze mlody i jak widac bardzo zalezny od matki oj kobieto masz problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy mogę liczyć na to, że sytuacja z mężem i jego rodzicami się ustabilizuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To było głupie pytanie z mojej strony... Tak wiem, że to jest bardzo duży problem, czuję to doskonale... :( I to jest jeden z czynników, który wpływa na mój stan...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
badz realistka a pytanie wcale nie jest glupie a odpowiedz na to pytanie --> to postawa twojego meza bo od niego wiele zalezy czy w koncu przecieta zostanie ta pepowina laczaca go z matka czy bedzie umial sie postawic i powiedziec - mam zone kocham ja i wszystko zrobie by byla szczesliwa? jak myslisz? jest na tyle madry i dojrzaly zeby wytlumaczyc swoim rodzicom ze ciebie kocha i kochac nie przestanie co wcale nie oznacza ze nie darzy ich juz uczuciem i szacunkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcę wierzyć, że to się kiedyś stanie i że będzie całkowicie po mojej stronie. Chcę w to wierzyć, bo kocham go najbardziej na świecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz jesli chodzi o relacje rodzice-dzieci to sa zazwyczaj skomplikowane uklady, dla mnie osobiscie czesto nie zrozumiale ale jak widze wsrod 'rodziny' i przyjaciol i znajomych, uklady z tesciami zazwyczaj sa problematyczne z tego wzgledu iz wybranka/wybranek nie podoba sie, a najwazniejsze ze rodzice dla swojego dziecka chca zawsze kogos innego, lepszego, madrzejszego, bogatszego...niz ta osoba ktora zostala wybrana jezeli twoj maz popatrzy na osoba swojej matki krytycznie i zauwazy pewne niedobre zachowania, pewne niesprawiedliwosci w stosunku do twojej osoby jest jakas szansa ale nie wiem poniewaz przez 9 lat tego nie widzial

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze jak rozmawiamy na ten temat to wychodzi z tego ogromna awantura. Poza tym, co ja mogę wyegzekwować przez taka rozmową? Nie zmienię zachowania jego rodziców, a jedynie mogłabym zmienić jego zachowanie, ale jak ja mam to zrobić, jeśli przez 10 lat to się nie stało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podsumowujac: najwiecej bolu i cierpienia zadali mi wlasnie najblizsi: moi rodzice i maz i jego rodzina dlatego mam taki stosunek i go nie zmienie i ciesze sie ze nie mam takich problemow moze samej mi ciezko ale gdybym miala wybrac jeszcze raz to wole zyc tak jak zyje i gadac do sciany...niz do meza ktory ta sciane przypomina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jestem gotowa na to, by odejść od męża, ale często się nad tym zastanawiam. Mam jeszcze nadzieję, że to wszystko się jakoś ułoży...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najwazniejsze to zdawac sobie sprawe w jakiej jest sie sytuacji -mozecie byc razem i probowac cos z tym zrobic pod warunkiem ze on tez widzi problem -bedziesz musiala chcac z nim byc zaakceptowac ta sytuacje i sie z nia pogodzic i robic dobra mine do zlej gry celowo nie poruszam sprawy macierzynstwa bo nie sadze aby to byl dobry pomysl i absolutnie nie namawiam cie do rozwodu dla mnie bylo to bardzo dobre wyjscie dla ciebie moze byc ostatecznosc lub mozesz nie brac takiego rozwiazania pod uwage

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu mam jeszcze nadzieję, że mąż zmieni swoje postępowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ze twoj maz wezmie pod uwage ze to co mowisz jest istotne, ze cos cie boli, ze ci przeszkadza, ze ktos traktuje cie nie tak jak powinien... ze twoje uwagi dotyczace jego rodziny nie sa z twojej strony krytyka, lecz subtelnym przypomnieniem iz to wy dwoje podejmujecie decyzje dotyczace swojego zycia a to ze matki wyszukuja preteksty by sciagnac synalka do domu jest zagraniem starym jak swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×