Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciekawskaciociaklocia

kontrowersyjny temat (pytanie do matek)

Polecane posty

Gość ciekawskaciociaklocia

czy po urodzeniu dziecka stało się ono ważniejsze niż wasz ukochany mąż/ partner?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamantika
nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie:) kocham męża i chętnie oddaje mu małą pod opiekę. nie jestem taka szaleńczo zakochana w dziecku, że chce z nim być 24h na dobę,świata poza nim nie widzę i nikogo do niego nie dopuszczam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamusia_Mamusia_Mamusia
trudno powiedziec .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liskaaa
chyba tak, ale między nam juz wczesniej nie bylo najlepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem i wazny jest dla mnie narzeczony i dziecko w taki sam sposob. Ale nie zeby dziecko było najwazniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roznie .....
osobiscie uwazam ,ze dla wiekszosci jednak staje sie wazniejsze dziecko niz partner.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze bunt 2latka - w tym wieku
nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawskaciociaklocia
pytam, bo przeraża mnie postępowanie moich znajomych, wszystkie ślepo i tępo zapatrzone w swoje dzieci, a wszelkie potrzeby swoich facetów (nie oburzajcie się, juz nawet nie mówię o seksie, ale np o potrzebie przytulenia, poswięcenia uwagi, rozmów) totalnie ignorują! ja się dziwię jak ci faceci funkcjonują tak nagle zepchnięci na margines:( ja na ten moment myślę, że w zyciu bym czegos takiego mojemu nie zrobiła, ale boję się, że jak urodze dziecko, o tez mi taka palma odbije:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak sobie zdajesz z tego sprawę, to Ci nie odbije. Może tak zachowują się kobiety, które swoich partnerów traktują jedynie jako samców rozpłodowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W jakim sensie ważniejsze? To pytanie jest zbyt ogólne i nie da się na nie jednoznacznie odpowiedzieć. To są dwie zupełnie odmienne rodzaje miłości i nie da się ich porównać która jest "ważniejsza"... Przede wszystkim zarówno mąż jak i dzieci potrzebują miłości i czułości. Jednak mąż jest osobą dorosłą i sam za sibei odpowiada, dziecko zaś jest całkowicie zależne od swoich rodziców dlatego też w sposób naturalny i instynktowny matka po porodzie skupia sie na zaspokajaniu potrzeb dziecka, bo bez dziecko po prostu zgnie... myślę że w sytuacjach sktremalnych typu ratowanie życia przeważnie matki uratują swoje bezbronne dziecko w pierwszej kolejnosci a nie męza który bezbronny nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseódonim
zalezy o czym mowa. jak maz i dziecko glodne, to jasne ze najpierw nakarmie dziecko a potem meza ;p a tak poza tym, oboje sa wazni - to jakby pytac dziecko - a kochasz bardziej tatusia czy mamusie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zstałam gsposią
U mnie na odwrót .Dla mjeg męża dzieck jest najwazniejsze ja jestem po t by spełniać zachcianki dziecka:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meza zawsze mozna zmienic
a dziecko zawsze bedzie Twoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dla mnie tak
Dzieci sa dla mnie całym światem i bez zastanowienia oddałabym za nie życie gdyby zaistniała taka potrzeba. Wychodzę z założenia, mimo że moje małżeństwo jest raczej udane, ze mężów mogę mieć w życiu bez liku, a moje dzieci od pierwszej chwili, aż do ostatniej zawsze nimi będą, a ja będę ich matką. Takiej więzi nie mam z nikim innym (no chyba, ze z moją mamą)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ćma ćma
to powiem Ci, ze masz bardzo złe podejście, owszem inaczej kocha się dziecko inaczej męża, ale nie można powodowac sytuacji w której ktoś jest ważniejszy, na starość dzieci mają swoje rodziny a Tobie zostaje tylko ten mąż. mój ojciec ciężko pracował całe życie i pamiętam, ze w czasach gdy się nie przelewało to o niego najbardziej dbała mama, w sensie rozpieszczala, nam niczego nie brakowało, ale wiadome było, ze jak obiad to tata dostanie najlepsze kąski mięsa żeby miał siły do pracy na przykład. teraz można powiedzieć zyje w dobrobycie, ale bardzo dbam o męża, przy tym nie zaniedbując dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ćma ćma
a w ogóle myślenie, ze męza moge wymienić jest dla mnie niepojęte, chyba zależy od tego czy sie dobraliście, ja sobie życia nie wyobrażam bez mojego męża i patrzę na to, ze gdyby nie moj mąż to nie miałabym takiego cudownego synka, jest dla mnie nieodłaczną częścią rodziny i bardzo ale to bardzo ważną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zaloguję się tym razem
No to ja mam odwrotny dylemat. Mamy po 27 lat , więc czas na dziecko w sam raz ale ja się boje , ze nie umiałabym go pokochać tak jak męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tu nie chodzi o to
że męża można wymieniać (choć owszem można) ale o to, ze za 10-20 lat mąż - ukochany i taki, ze świata poza nim nie widzisz, nagle znajdzie sobie inną i co wtedy? Trzeba zyć dalej i tyle. A to ze dziecko kiedyś założy rodzinę? To wspaniale. Po to je wychowuję! Po to urodziłam żeby kiedyś miało swoją rodziną, a jeśli nie rodzinę to swoją drogę w życiu i było szczęśliwe. Ja nie oczekuje od mojego dziecka że wiecznie będzie malutkie i będzie się maminej spódnicy trzymało. Nie w tym rzecz. Moja miłość dojrzewa wraz z nim, ale zawsze jest! i zawsze będzie. Niezależnie od wszystkiego. Właśnie w tym tkwi cale sedno. Mąż może mnie tak skrzywdzić ze nie będę chciała go znać i widzieć, a dziecko? chyba nie ma takiej rzeczy która by spowodowała ze przestanę kochać. Pewnie będę się gniewać, będzie mi smutno, poczuje się zraniona, ale miłość nie umrze nigdy. To ta różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meza zawsze mozna zmienic
do cma cme to sie ciesz ze dobrze ulokowalas uczucia i zycze ci jak najdluzej takiego szczescia, az do starosci. niestety jak wiesz, albo i nie wiesz, w zyciu bardzo roznie bywa i to co dla ciebie dzis jest niepojete, jutro moze byc jak najbardziej zrozumiale. nie zawsze wszystko sie tak uklada jak w romantycznych komediach z julia roberts ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do cma ćma
dlaje nie pojmuję jak możesz zakładać, ze mąż cię zostawi, mi to nawet w głowie ani razu nie postało, prędzej myśle i boje się, ze szybko umrze i tylko w ten sposób widze siebie opuszczoną przez niego. w ten sposób można też myślec, ze może dziecko wyrośnie i będzie mnie bić tak jak serialowy januszek...nie zakladam przyszłości, kto mnie zostawi a kto bedzie mnie kochał lub kogo ja. zyje kochając dziecko i męża na równi. i pewnie po to dziecko sie chowa by kiedyś moglo założyć swoją rodzinę, usamodzielnić się, nie zmienia to jednak faktu, ze Twoim przyjacielem na stare lata będzie ten własnie mąż...nie rozumiem w ogóle stwierdzenia kochac bardziej, mniej...czy jeśli z dwójki dzieci jedno jest ideałem a drugir czarną owcą, to któres kocha sie mniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja wcale nie pisała o wymianie męża.. Dziecko jest dla mnie wazniejsze i tyle.. Nie napisałam nigdzie ze zaniedbuje męża itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do cma ćma
do męża zawsze można zmienić - pewnie, ze dla ciebie moja pewność może być naiwna, za nikogo się reki nie da uciąć, to prawda, to nie o to chodzi, że zakładam, ze pewne rzeczy w mim zyciu nigdy się nie wydarzą, ale ja w ogóle nie zakladam, nie piszę, ze nie możliwe, ze mąż mnie zdradzi, ja w ogóle nie myślę o tym, bo po co? nie spisałam intercyzy, wyszłam za mąż z miłości i mam nadzieję na życie do późnej starości razem. prawie 20 lat jestesmy ze sobą i jeszcze ani jednego dnia nie zwątpiłam, nie wiem...może jesteśmy idealni? ale myślę, patrząc choćby na moich rodziców,że takich par jest naprawde sporo:) w kazdym razie dziewczyny zycze wam wielu pozytywnych myśli i dbajcie o swych chłopów i kochajcie,a na pewno to się wam opłaci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tu nie chodzi o to
Ja zakladam ze na stare lata moim przyjacielem będzie pies (jesli dożyje i nie ucieknie) niczego innego pewna być nie mogę. Jeśli będę jeszcze z mężem to świetnie. Będzie to na pewno znaczyło ze osiągnęliśmy w życiu pewien kompromis i ze kiedyś dobrze wybraliśmy. Ale jeśli z nim nie będę to przecież tez się świat nie zawali. Ludzie się poznają, rozstają. Takie życie. A dzieci się pojawiają i sa w sercu matki na zawsze. Wiesz jak miałam 16 lat to się zakochałam na zabój i też myślałam, ze to na cale życie i jesteśmy dla siebie stworzeni, rok później znów przez to przechodziłam. Teraz nabrałam dystansu. Wychodzę z założenia ze trzeba się starać żeby było jak najdłużej się da, ale nikt nie da mi pewności, ze to będzie na cale życie więc nie mogę swojego życia uzależniać od miłości do męża. Kocham go i chce zrobić wszystko żeby ta miłość przetrwała, ale jeśli się nie uda to po prostu będę żyła dalej i tyle. On tak samo. A co do miłości do dzieci to tu nie ma takich rozgraniczeń. Mam więcej niż jedno i kocham wszystkie tak samo i tak samo mogą na mnie liczyć zawsze i niezależnie od wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×