Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CallMeBlondiee

FOBIA SPOŁECZNA, NIEŚMIAŁOŚĆ. Są chętni na spotkanie??

Polecane posty

Misia sama chciałabym wiedzieć ile to jeszcze potrwa i czy w ogóle kiedyś się z tego wyleczę. Da się to w ogóle wyleczyć? Ja zdaję sobie sprawę, że jeżeli się nie ogarnę to całe życie będę już taką kaleką życiową, która nie zadba o siebie, nie załatwi sobie nic i będzie samotna i nieszczęśliwa. Jeszcze o ile czasem się wezmę w garść i załatwię cokolwiek, zapytam o jakąś sprawę, pójdę do sklepu, zrobię zakupy. To po prostu mimo wszystko będę zawsze nieśmiała i nie będę miała życia towarzyskiego. A jednak mimo, że Michał daje mi ogromnie dużo szczęścia to wiem, że nie tylko facet jest w życiu potrzebny. Brakuje mi przyjaźni, spotkań, rozmowy itd. A na to nigdy się nie zdobędę. Po prostu nie potrafię. Jeśli chodzi o konkrety to sobie ustalę co mam powiedzieć, o co zapytać, ale żeby pociągnąć jakąś towarzyską rozmowę.. nie da się po prostu się nie da. I ludzie mnie przez to nigdy nie polubią. Lata lecą, a mi coraz gorzej, bo coraz mniej mam okazji by się próbować otwierać. Teraz tylko siedzę w domu. I mam przed sobą komputer i to jedyny kontakt ze światem i jaka kolwiek rozmowa. Nie mieszkam już z rodziną więc nawet z siostrami przestaję mieć o czym rozmawiać, bo po prostu zaczynam się ich krępować i nie jestem taka jak byłam. Święta idą i to będzie dla mnie strasznie trudne. Bo nawet wstydzę się połamać opłatkiem z rodziną. A teraz już będę musiała pojechać na święta do mojego narzeczonego no bo jak to.. Teściowie sobie nie wyobrażają by mnie nie było. Przepraszam, że dzisiaj jestem taką marudą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ugaa jak dobrze, że nie zwiałaś przed Mikołajem ! :D to by już było naprawdę tragi-śmieszne ;) masz rację, co do naszych dzieci musimy być odpowiedzialni i starać się dawać raczej dobre przykłady; po troszę dziecko działa mobilizująco i pomaga nam robić rzeczy, na które dla samych siebie pewnie byśmy się nie zdecydowali... Matias bo gdy już się skompromitujemy (przynajmnie według naszych niezbyt mądrych kryterii) w jakiejś grupie, to nie ma już szans, żeby się podźwignąć i dalej starać być normalnym - przekreślamy sprawę i męczymy się samotnie :( ja też jak coś zawalę, to nie widzę szans na odbudowę, dlatego poprzednie studia skończyłam jako outsiderka, ale na tych postanowiłam walczyć dzielnie i to od samego początku - póki nie jest za późno; i chociaż już na 2-3 zjeździe usłyszałam od dziewczyny, że jestem zbyt mało asertywna i tłumię emocję (to wyszło na ćwiczeniach grupowych) i straszliwie mnie dobiła ta opinia, bo ja właśnie starałam się być wyjątkowo otwarta i rozmowna od samego początku tych studiów i WYDAWAŁO MI SIĘ , że jest OK - (w tym właśnie momencie załamania zaczęłam grzebać w necie i znalazłam to forum) - to przez kolejne dni udało mi się (z trudem nieziemskim) przekonać siebie, że ta dziewczyna nie skrytykowała MNIE, tylko zauważyła objaw mojego zachowania się podczas fragmentu naszego kontaktu, zresztą nie powiedziała tego złośliwie, raczej życzliwie (zrozumiałam to po czasie), nie chciała mi dopiec ani stwierdzić, że to najgorsza wada świata, ani że jestem z powodu tych cech beznadziejna; po prostu szczerze stwierdziła niezbyt nawet ciężki do przełknięcia fakt... teraz zresztą trzymam się w jej towarzystwie i ją całkiem lubię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominko -- wiem jak się czujesz, ten zwrot brzmi banalnie ale cóż. Ja właśnie podobnie ja Ty znajduje się w takim dołku związanym z brakiem przyjaciół, znajomych, kogoś do rozmów. Jedyne okno na świat jakie w tej chwili posiadam to okno Windowsa. :) Licze na to, ze spotkanie będzie przełomowym momentem dla Nas wszystkich. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mala suu -- pewnie bym zwiała gdyby to były inne okoliczności, gdybym nie miała motywacji w postaci synka. :P Prezenty również były dostarczane wcześniej. Ja się dowiedziałam o tym po fakcie. Bylo to zaaranżowane przez kogoś i miało być pewnego rodzaju zaskoczeniem również dla mnie. A ze akurat wiedziały te osoby, ze będę tam dzisiaj robiła zakupy w postaci prezentów dla rodzinki to okazja sama się nadarzyła. Właśnie jak napisała CallMe nie chodziło o Mikołaja ale o tłum gapiów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matias
Nie wiem może macie rację... choć dalej uważam że naprawdę wszystko jest w naszych rękach a raczej głowach ;) i uważam że w jakimś stopniu jestem odpowiedzialny za to w jakim jestem stanie. W sumie nie wiem skąd u mnie wzięła się fobia, szukałem jakiś wydarzeń w przeszłości i za bardzo nie widać takiego kluczowego zdarzenia. Od początku szkoły byłem cichy, nieśmiały jak wtedy mówiono. Może wszystko zaczęło się od tego że jako maluch nie miałem praktycznie żadnego kontaktu z rówieśnikami, dopiero w szkole to się zmieniło, ogólnie mało miałem kontaktu z innymi ludzmi poza rodziną. Nie potrafiłem się komunikować z innymi i może stąd gdy poszedłem do szkoły zaczęła pojawiać się blokada. W każdym razie dziś jest coraz gorzej, mam problem by załatwić cokolwiek, nawet jakąś kompletną pierdołę... Zresztą ja siebie kompletnie nie rozumiem, bo wydaje mi się że specjalnie nie przejmuję się innymi ludzmi, ich opinią. A jednak mam blokadę w kontaktach z innymi, jak mam iść coś załatwić to przeżywam horror. Jeśli przychodzi czekać to co mnie czeka nie chce mi wylecieć z głowy, zaczynam się szykować co powiem, a jak przychodzi co do czego to serce zaczyna przyspieszać i ogólnie czuję się bardzo dziwnie. Nie zawsze tak jest ale bardzo często. Dominika.K - Łamanie opłatkiem to jest coś czego strasznie nie lubię, szczególnie gdy odbywa się to w większym gronie rodzinnym. Dla mnie to jest wtedy po prostu koszmar, ogólnie święta nie sprawiają mi specjalnie radości... Czy kiedyś wyjdzie się z fobii? Ja innej możliwości nie widzę, inaczej to nie ma sensu. Mala Suu - Dokładnie. U mnie tak było dwa lata temu i w tym roku, uciekałem od grupy, nie rozmawiałem z nimi, uważałem że mają mnie za dziwaka i w końcu zwiałem ze studiów bo stwierdziłem że tu już jest po prostu spalona ziemia, nie ma powrotu, bo co niby teraz tak po paru tygodniach mam zacząć próbować ich zagadywać, wyszedłbym na jeszcze większego idiotę... I tak to się kręci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JOANNA1221
Cześć A ja wariatka,zwiałam dziś z przychodni...pewnie pomyśleli,że mnie się czekać nie chciało....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JOANNA1221
Dokładnie:) Raptem 9 osób i kilkoro dzieci,a ja w te pędy do drzwi...wszystko przez to,że "znów będą się gapić"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JOANNA1221
Ze mnie to taki czubek pokrajcowany:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Joanno! :) Czyż to nie jest przypadkiem dzień uciekającego fobika? ;) :D Joanno dlaczego uciekłaś z przychodni, rzeczywiście była aż tak duza kolejka ze nie chciało Ci się czekać? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JOANNA1221
Witaj Ugaaa! Idealna nazwa dla dzisiejszego dnia:) przynajmniej w moim przypadku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdyby ktoś, chciał kiedys wydać książkę o Nas mogłabym podsunąć dobry tytuł : Niezliczone przygody uciekających fobikow. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyjątkowo milczący dzisiaj jesteśmy. To pewne z wrażenia, ze co poniektórych odwiedził dzisiaj mikołaj i rózgi zostawił . ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was wszystkich :) Przyznam się szczerze, że jeszcze nie przeczytałam dokładnie najświeższago rzutu postów, ale nieskromnie powiem wam, że ostatnio większość rzeczy mi się w miarę udaje :) Nie chcę wam tego mówić, żeby się pochwalić, ale chcę pokazać, że można się z tego wygrzebać i sypnąć tu trochę optymizmem ^^ Oczywiście wymaga to pracy, pracy i jeszcze raz pracy nad sobą. Mam zaobą już kilka "odważnych wyczynów" Kilka miesięcy temu pojechałam sama na koncert do Warszawy. Wiedziałam, że jak to przegapie to po prostu umre :P XD Oczywiście to było już po jakimś czasie od rozpoczęcia terapii. Trochę później poleciałam do swojego chłopaka na drugi koniec świata. Nie miałam bezpośredniego lotu i nie obyło się baz proszenia o pomoc na lotniskach. Tam przeżyłam chrzest bojowy :P Mój kochany zabierał mnie na spotkania ze swoimi znajomymi. Tu przynajmiej był ze mną, ale będąc tam chodziłam też na kurs, żeby uczyć się języka. W szkole już go ze mną nie było i byłam zdana na sibie. Mieszkałam w apartamencie z innymi uczniami i też udało mi się złapać jakiś kontakt. Jeszcze przed wyjazdem pomyślałam sobie, że jak TO przetrwam to już ze wszystkim sobie poradzę. I idzie całkiem dobrze :) Było jescze pare wydarzeń po drodze, ale to już szczegóły. Jeśli chodzi o party u sąsada to poproszono mnie, żebym na chwilę przyprowadziła swojego pieska więć było mi raźniej ^^ Terapia nie jest jedyną rzeczą jaka przyczyniła się do poprawy mojej sytuacji. Może wyda wam sie to śmieszne, ale zbawienne było dla mnie pozytywne myślenie. Tak wiem, że w naszej sytuacji to trudne, ale możliwe. Pomocna była również książka "Potęga podświadomości" i film "Sekret. Prawo przyciągania". Każdego ranka wmawiałam sobie, że wszystko jest dobrze. Wyobrażałam sobie siebie jako osobę towarzyską, bez lęków. Wpajałam to w swój umysł to zrzygania. A kiedy chciały mnie dopaść wątpliwości natychmiast zajmowałam się czymś co bardzo lubię, żeby nie dopuścić złych mysli. Użyłam czasu przeszlego, ale wciąż to robię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Matias Trzeba dać sobie szansę. Ale to oznacza DZIAŁANIE, a więc przełamywanie barier, wyrzeczenia itp. Nie wystarczy mówić, trzeba coś robić! Wiem, bo wiele mówiłem, a nic nie robiłem. Teraz jest postęp: przestałem mówić.:D Problemy zdrowotne to faktycznie problem, bo jak tu wtedy należycie przygotować się do "sprawnościówki". Nie wiem co to za problemy, a poza tym nie jestem lekarzem. Tak na marginesie, skoro znasz swoje słabe punkty (pływanie), to wystarczy nad nimi popracować i sukces gwarantowany. Przepraszam, jeśli nie odpisuję wszystkim. Wszystko (prawie;) ) czytam! Dziękuję za pozytywny odbiór i słowa poparcia.;) Dobranoc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""Nie wystarczy mówić, trzeba coś robić! Wiem, bo wiele mówiłem, a nic nie robiłem. Teraz jest postęp: przestałem mówić." - prawie spadłam z krzesła :D :D :D Noc w BA - zarówno Ty, jak i zielona malinka (też z Poznania) dużo wspominacie o tym, że chodzicie/chodziłyście na terapię, która Wam pomogła. Szkoda tylko, że nie piszecie na czym taka terapia polega, jak można coś takiego załatwić i gdzie. Myślę, że wiele osób byłoby zainteresowanych, może komuś też by to pomogło. Dlatego proszę Was o jakieś info na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich ;), rzadko piszę, bo coraz bardziej wciąga mnie życie realne, również pod względem towarzyskim. Słabiutkamisia, ja chętnie się zobaczę, ale dopiero w przyszły weekend mogę. Dajcie znać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobia to ja
Cześć. Ja jakiś czas temu miałam wizytę u dermatologa. Musiałam iść, już nie dawałam sobie rady. Ale przedtem oczywiście mama zadzwoniła i zamówiła mi tę wizytę. Okazało się, że dermatolożka przyjmuje w innym miejscu. Jak zobaczyłam nazwę ulicy to nie bardzo kojarzyłam gdzie to jest i ojciec wymyślił, żeby mama ze mną poszła (mam lat 24) :O Ale nic. Wyszukałam w internetowej mapie gdzie to mniej więcej jest, poszłam sama i trafiłam. Na miejscu okazało się, że jest kilka gabinetów. Na samym korytarzu było ze dwadzieścia osób, a później ludzie jeszcze dochodzili. Wstydziłam się zapytać, który gabinet należy do pani dermatolog, więc pobłąkałam się i znalazłam. Na tym poprzestałam. Stanęłam pod ścianą i tyle. No i potem poczułam, że zrobiłam z siebie idotkę, bo kto normalny wchodzi i nie pyta się kto jest ostatni w kolejce? A ludzie naprawdę patrzyli się na mnie. Może myśleli, że chcę wejść bez kolejki? Ale w końcu zapytałam, dostałam odpowiedź i tak stałam ze dwie godziny wśród tylu osób. Z jednej strony było mi ciężko, bo wokół sami obcy ludzi, z drugiej strony cieszyłam się, że nie spotkałam nikogo znajomego, bo przed nimi też zawsze uciekam. Kilka dni temu wydawało mi się, że widzę pewną koleżankę. Szła na wprost mnie. Oczywiście nie miałam pewności, że to ona, bo miała założony kaptur, ale i tak zrobiłam w tył zwrot i tyle mnie było na mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matias
Noc w BA - Też czytałem książki Potęga podświadomości i Sekret i... trzeba przyznać że coś w tym jest. Wiemy że nasz problem tkwi w głowie a pozytywne myślenie naprawdę potrafi zdziałać cuda. Ogólnie uważam że najlepiej byłoby odciąć się od przeszłości i nie myśleć o przyszłości tylko tu i teraz, żadnych nawyków zachowań z przeszłości, każde działanie powinno się opierać na terazniejszości. Fajnie by było jakby kiedyś coś takiego się udało. Z książkami jest też tak że trzeba trochę uważać na co się trafi, jeśli idzie o te sprawy. Ja gdzieś prawie 3 lata temu trafiłem na książkę "Droga Miłującego Pokój Wojownika" i... książka totalnie przewróciła mi w głowie. Dzięki niej i kilku następnym książkom które wpadły w moje ręce zrozumiałem chyba po raz pierwszy że coś ze mną jest nie tak. Postanowiłem się wyrwać z tego jakiegoś marazmu, chciałem żyć tu i teraz, wyrzucić z głowy przeszłość i przyszłość, chciałem po raz pierwszy w swoim życiu zacząć żyć naprawdę. Wewnątrz mocno się zmieniłem, tak mi się zdaje :), ale na zewnątrz pozostałem tym samym człowiekiem, a moje problemy zaczęły narastać. Dziś nie wiem czy dobrze się stało że wtedy trafiłem na tą książkę. Może jakbym nie przeczytał pewnych książek (de Mello, Osho) to dziś dalej miałbym fobię, ale jej objawy byłyby takie jak dawniej czyli dużo mniejsze? Byłby takie jak wtedy kiedy nie zdawałem sobie z tego sprawy co mi dolega i tak jakoś bym egzystował, uważałbym że tak po prostu być musi, a dziś wiem że można się z tego wyrwać. Zacząłem dostrzegać swój problem i widziałem jak się miotam i nie potrafię się z tego wyrwać, jak mój umysł potrafi zawsze znaleźć sobie różne wymówki. Po raz pierwszy zobaczyłem swoją blokadę, poczułem się jak w jakimś więzieniu, zawieszony między dwoma światami, do tego starego nie ma już powrotu, a by dostać się do tego nowego nie mam sił. I tak trwam pośrodku. Zacząłem obserwować też innych ludzi, i ogólnie świat, i to mnie jeszcze bardziej przybijało, bo niby jak można być szczęśliwym, normalnym człowiekiem, skoro dookoła jest to co jest. Ale w sumie cieszę się że trafiłem na tą książkę, choć... zastanawiam się co by było jakbym jej nie przeczytał. Książkę chyba czytałem już z 10 razy albo i więcej, często do niej wracam, jak wyjdę z tej fobii to będę mógł powiedzieć że to od tej książki wszystko się zaczęło, jak nie wyjdę z fobii i nie będę w stanie normalnie funkcjonować to będę mógł powiedzieć że ta książką przyczyniła się do zrujnowania mi życia... Jednak nie wierzę w przypadki i widocznie miałem wpaść na tą książkę, tak jak na to forum. Ostatnio czytałem Ojca Chrzestnego (bynajmniej jeszcze nie zakładam mafii w Krakowie ;) ), jest tam fajny cytat: "Każdy człowiek ma tylko jedno przeznaczenie", widocznie mi musiała przypaść fobia społeczna, tylko jaki to ma wszystko cel, bo wierzę że jakiś ma. Kolejny przydługi wpis, widocznie muszę nadrobić to że mało mówię :) Mam nadzieję że nie zanudzam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Anke 🌼 Cześć fobia to ja 🌼 Cześć Matias 🌼 Anke - Czyli u Ciebie też postepy? Fobia - A więc witaj wśród "uciekających fobików". Ja jeszcze nigdy nie odważyłam się zadać pytania "kto jest ostatni w kolejce?", zawsze w takich przypadkach kończyło się tak, że albo zwiałam, albo stałam z boku i udawałam że gadam przez tel. itp, czekając na jakiś rodzaj "zbawienia". Matias - W takim razie aż się boję sięgnąć po takie książki. Choć ja akurat w przeznaczenie nie wierzę. Nie jestem fatalistką. Myślę raczej, że nasze życie kształtują właśnie przypadkowe lub zaplanowane działania (nie tylko nasze, ale również te mające miejsce na całym świecie) plus jakieś tam okoliczności przyrodniczo-klimatyczne. No ale to tak lekko odbiegając od topicu ;) Mam książkę "Potęga podświadomości", ale jakoś nie mogę się zebrać aby całą przeczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobia to ja
Akurat jeżeli chodzi o kolejki to ogromnych problemów z pytaniem "kto jest ostatni" nie mam. Pójdę gdzieś, postoję chwilę i w końcu zapytam się. Ale np. chodzę do sklepów samoobsługowych. Sporadycznie chodzę tam, gdzie trzeba samemu o wszystko prosić. To istna katorga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matias
CallMeBlondiee - To ja akurat wyznaję właśnie zasadę że nic w naszym życiu nie dzieje się przez przypadek :) Po prostu ciężko mi wierzyć w coś takiego jak przypadek. Tylko nie wiem dlaczego na mnie padło że mam fobię, ale może kiedyś się to wyjaśni, oby. Książka Potęga podświadomości i Sekret są książkami które tak wielkiego wpływu na mnie nie miały, więc je akurat chyba można przeczytać :) choć nigdy nie wiadomo jaki wpływ będzie miała na daną osobę. W sumie to i jednej i drugiej nie skończyłem czytać bo zaczęły mnie męczyć... Zauważyłem też że w moim przypadku książki, dobre filmy potrafią mocno poprawić humor i sprawić że na nowo wierzę w możliwość wyrwania się z tego marazmu, ale przeważnie entuzjazm nie trwa długo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fobia to ja - powiem Ci, że sklepy samoobsługowe i możliwość zakupów i płacenia rachunków przez internet ratują mi życie. Najchętniej konsultacje z lekarzami też przeprowadzałabym przez neta ;) No ale tak się nie da, trzeba wychodzić do ludzi i przyzwyczajać się do nawiązywania bezpośrednich relacji... Matias - a oglądałeś "Efekt motyla"? Zgadzam się z tym, że każde zdarzenie w naszym życiu do czegoś prowadzi i często niesie za sobą lawinę innych zdarzeń, które bez tego pierwszego by się nie wydarzyły. I we wszystkim można odnaleźć jakiś sens i pozytywy. Jednak uważam, że często są to właśnie przypadki i nie należy się w nich doszukiwać przeznaczenia. Gdyby się nie wydarzyły, nasze życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, ale wtedy i tak wielu powiedziałoby że "tak musiało być" i też znaleźliby jakieś dobre strony, tudzież sens tych zdarzeń. Jeśli człowiek przyjąłby założenie, że "co ma być to będzie", mógłby po prostu niczym Kubuś Fatalista Diderota nie robić nic, aby poprawić swój los, a jedynie czekać na to co ma się stać. Jeśli zaś już koniecznie mamy się doszukiwać przeznaczenia człowieka, to myślę że jedynym takim jest śmierć, a przedtem ewentualne przedłużenie gatunku. Ale to też chyba bardziej prawo natury, niż przeznaczenie. Ech... wystarczy rzucić hasło, a mnie zaraz bierze na filozofowanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć moi drodzy współfobicy! 🖐️ 🌻 Za chwile okaże się, ze wszyscy odejdą z tego forum bo robiąc takie postępy jak co poniektórzy, nie będzie im już do niczego potrzebne! ;) Matias -- czy rzeczywiście aspekt książki mógł wpłynąć na twoje nagle pogłębienie fobii? Moze to tylko pewnego rodzaju autosugestia, powstała na skutek tego, iż za bardzo dosłownie przejąłeś się pewnymi watkami? Książki nie czytałam ale jetem w stanie podjac to ryzyko aby na własnej skórze się o tym przekonać. :P Noc w BA -- milo słyszeć, ze tak dobrze sobie radzisz. Jak sama twierdzisz nie jest to takie straszne jak się nam najczęściej wydaje. Tym bardziej gdy sprzyjają ku temu dobre okoliczności. Oby tak dalej! :) Fobia to ja -- tez mam tendencje do robienia wszelakich uników i jak tak czasami się zastanowię nad tym wszystkim to nasuwa się jedno pytanie: co ma na celu wieczne uciekanie od wszystkiego. Moze najwyższy czas stawić temu czoła? Stopniowo właśnie zaczynać od miejsc publicznych, od jakichś krótkich pytań, np. o godzinę. 33 -- jak wlasnie przestac mówić? :D Bardzo mnie intryguje od czego właściwie zacząć stawianie tych pierwszych kroków? Jak wykrzesać z siebie te (przypuszczalnie domniemane) :)pokłady odwagi i motywacji? Na koniec dołączam się do prośby CallMe o jakiekolwiek info odnosnie terapii i jej przebiegu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odnosząc się jeszcze do poruszonego przez Was motywu przeznaczenia i jego funkcjonowania muszę przyznać, ze średnio w nie wierze. Raczej nie nazwałabym tego przeznaczeniem bo dla mnie jest to coś nieokreślonego. Bardziej jednak pokusiłabym się o termin : mania prześladowcza. We wszystkim upatruje się drugiego ukrytego dna. I tak na przykład: majac zamiar leciec samolotem jestem przekonana, ze sie rozbije jak ja bede na pokladzie. Pisząc tu z Wami na forum nachodzą mnie myśli, ze to może jakaś gra z Waszej strony a ja jako jedyna nie wiem o co w niej chodzi. [wiem, wiem ze głupie] Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Wiecznie tylko krąży mi nad głowa nieustanna podejrzliwość a we wszystkim zawsze węszę jakiś spisek. :) Ogólnie rzecz ujmując, wszystko co złe zawsze musi spotkać mnie ;)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Ugaaa 🌼 Mam nadzieję, że osoby którym uda się zrobić milowy krok w pokonywaniu fobii (czego wszystkim życzę), nie odejdą jednak tak po prostu z tego forum, ale będą się dzielić z pozostałymi swoimi radami i pomocnymi informacjami. Przede mną np. chyba jeszcze długa droga. Uważam że nie da się ot tak wyleczyć, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Choć każdy udany mały kroczek jest niezwykle motywujący i ważny. Ugaaa - coś jest na rzeczy z tą "manią prześladowczą". Już samo to, że mamy lęk przed społeczeństwem, świadczy o tym, że podejrzewamy je o bycie w jakimś stopniu przeciwko nam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×