Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CallMeBlondiee

FOBIA SPOŁECZNA, NIEŚMIAŁOŚĆ. Są chętni na spotkanie??

Polecane posty

Gość 33 na karku
Mala ...wewnętrznego mikroklimatu,...na który pogoda też może mieć wpływ;) hmm, tak się zastanawiam, czy w ogóle podejmuję ryzyko...?:) Zatem niech się spelnią! Wszelkie cuda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość helpingones.com
POMOŻEMY POMAGAMY POMOGLIŚMY www.helpingones.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie Wszystkich! :) Zycze Wam szczęśliwego Nowego Roku i owocnej walki z fobia. Oby w końcu nastąpił pewnego rodzaju przełom i otworzył się przed nami nowy rozdział w zyciu. Wspaniale było to spotkanie z Mala suu i CallMeBlondiee. Dziewczyny są super. Dzieki temu spotkaniu przekonałam się, ze istnieją ludzie bardzo wartościowi, i z nieukrywanym entuzjazmem pisze, ze ta znajomość jest dla mnie niezmiernie ważna. Nauka jazdy na nartach jak najbardziej udana. Dzieki wskazówkom i niesamowitej cierpliwości Malej suu ;) udało nam się opanować podstawy niezbędne do zjechania i zatrzymania się. Chociaż na wyciągu było tragikomicznie. :D Chętnie skusze się na lesson no 2 aby ponownie się ponownie doszkolić i spotkać z dziewczynami. Zajrzę tu jeszcze niebawem aby nadrobić zaległości i popisać z Wami. Teraz jestem z boku- doskoku. Zima jest piękna i wspaniała. Uwielbiam zimę i wszelkie jej odmiany, począwszy od 20 stopniowych mrozów na topniejących, rozmakających zaspach kończąc. :) Ale może to kwestia tego, iż szczelnie lubię się ukrywać pod zimowymi szalami, czapkami, płaszczami, co daje mi pewnego rodzaju azyl podczas ulicznych przechadzek. Ludzie zgaszajcie chęć udziału w spotkaniu, to nasza wielka szansa na poznanie się. Ja osobiście chciałabym poznać Was wszystkich. :) Niech ten Nowy Rok będzie naszą szansą! Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło w te mroźne dni. Pa! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawszenowy dzięki za zyczenia :) pisz,pisz, każdy temat mile widziany ;) katalinka witam Cię na tym forum :) miło, że jesteś, choć oczywiście miłe nie jest to, co nas wszystkich tu sprowadza... jak sobie radzisz? Anke zaglądaj częściej :) 33 na karku ale zero ryzyka, to zero emocji płynących z nowych wyzwań, zero tego cudownego dreszczu, gdy jeszcze nie wiemy czy zaraz zatrąbią fanfary, czy uderzą grzmoty, to pustka ... oj, niedobrze :P ...(napisałam jeszcze 5 linijek ale głupio brzmiały i zrobiłam back space :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja mam takie pytanie do całej grupy . Oczywiście nie musicie odpowiadać . W jakim wieku dowiedzieliście się że macie fobię ? I czy to w jakiś sposób zmieniło wasze życie ? Pytam o to , bo z tego co wiem to w takim powiedzmy USA ludzie dowiadują się o tym w wieku mniej więcej 12 lat , od psychologów dziecięcych. W Polsce to wygląda zupełnie inaczej . Tutaj jeśli dziecko da radę chodzić do szkoły i na nic się nie skarży to znaczy że jest OK. A to że dzieciak prawie nic nie mówi i że chowa się do pokoju kiedy przychodzą goście to nic nie znaczy . Wszyscy ci mówią że z tego wyrośniesz. Jeśli chodzi o mnie to dowiedziałem się o FS o wiele za późno. Miałem już 27 lat i 6 lat depresji za sobą . A depresja zamieniła ten kłębek nerwów którym byłem kiedyś w 29 letnie warzywo jakim jestem teraz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Mala oj, chyba się przyzwyczaiłem:) z drugiej strony dreszczyk można poczuć bez większego ryzyka. Ugaa przypomniała mi, że dreszczyk poczułem, gdy byłem następny w kolejce do wyciągu. nie było to cudowne uczucie, raczej niepokój, że coś nawyprawiam;) odnośnie 5 linijek: trzeba było ZARYZYKOWAĆ i zostawić:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
UgaaBugaa miło Cię znowu widzieć na forum :) choć wiem, że ciągle z doskoku... wiesz, jeszcze a'propos naszych narciarskich poczynań - doceniam, że weszłaś ponownie na wyciąg po tej pierwszej 'scence' ;) :) -widziałam ile trudu Cię to kosztowało i pamiętam, jak pisałaś, że masz osobowość unikającą - a jednak ZROBIŁAŚ TO ! :) brawo! ZawszeNowy również zdecydowanie za późno dowiedziałam się o istenieniu fobii społecznej - ale z drugiej strony gdyby problem został nazwany już w szkole podstawowej (było okropnie...) to nie wiem, czy coś by to zmieniło, czy ktoś byłby w stanie mi pomóc, czy ja chętnie poddałabym się w tym wieku jakimś zabiegom psychologicznym... w Polsce ciągle jeszcze zdrowie psychiczne jest tematem tabu... a czy teraz pomogło mi znalezienie odpowiedzi na temat przyczyn moich zachowań i obaw? i TAK i NIE: NIE - ponieważ pozbyłam się uspokajających złudzeń, że taki charakter został mi dany, takie wady i zalety, każdy ma swoje, a ja właśnie takie... TAK - ponieważ wiedza o mechanizmach mojego strachu i nieuzasadnionych obawach, daje mi jakąś tam broń w walce z tymi demonami ;) 33 na karku w sumie masz rację - gdy ktoś ma stracha przed zwykłymi ludzkimi sytuacjami, to nawet przemowa przed klasą dostarczy mu takiego dreeszczyykuu, że nie trzeba chcieć więcej ;) ale ja własnie w zamian za takie wrażenia 'społeczne' (że tak to nazwę), które nie są dla mnie jednak super-miłe, nadrabiam ryzykiem w innych dziedzinach... dlatego długo edytuję tekst przed wysłaniem, usuwam, zmieniam (a i tak mam wrażenie, że piszę głupoty :P ), za to nie zawahałabym się przed skokiem ze spadochronem i innymi tego typu atrakcjami i dlatego w moim zyciu było pare przygód mrożących niemalże krew w żyłach - czego nikt by się nie spodziewał patrząc na moje zachowanie społeczne :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Mala aha;) chyba rozumiem, w pewnym stopniu.:) zjeżdżając na nartach, jeżdżąc na łyżwach,... czy nawet biegając zapominam/nie myślę o tym, co dzieje się wokół, nie czuję skrępowania... Wolność!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 :) łyżew nie próbowałam... polecasz? trochę jeździłam na rolkach ostatnimi laty, ale głupio mi tak samej w moim mieście :( 2 lata temu zaczęłam jeździć konno -super sprawa- niestety za sprawką fobii zaprzestałam (kontakty z trenerką i innymi jeźdzcami-prawie bezsłowne-były ciężkie do zniesienia)... :( kolejny sport - wspinaczka! -uwielbiam ten strach, gdy wiszę wczepiona palcami na pionowej ścianie 30m nad ziemią...), ale żeby sie powspinać trzeba się z kimś umówić na skałki... całe szczęście, że z nartami i rowerem nie trzeba gadać :P ale z tym ryzykiem to nie chodzi mi tylko o sport

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Mala mogę polecić,... ale widzę, że próbowałaś wiele innych, wydaje się, że ciekawszych rzeczy w mojej hierarchii łyżwy są nad rolkami, ale są gorsze od nart, więc dobrze wybrałaś;) też czasem czułem się jak dziwak jeżdżąc samemu, ale... mówi się trudno. poza tym rolki to też sport indywidualny;) podczas biegania nie czuję ryzyka, więc to nawet nie o to chodzi. po prostu można dobrze poczuć się bez ryzykowania jednak Twój wybór dyscyplin świadczy, że jesteś ryzykantką;) a w jakich innych dziedzinach podejmujesz ryzyko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 to pewnie warto spróbowac i tych łyżew (w ogóle to w życiu wszystkiego trzeba popróbować ;) ) z rolkami w mojej sytuacji jest o tyle problem, że w moim miasteczku to sport popularny raczej wśród 10-15-latków, a do tego nie ma odpowiednich miejsc/dróg, dlatego pozostaje mi wystawiać się na widok publiczny jeżdżąc po mało ruchliwych ulicach (oczywiście mam już całą teorię o tym, co sobie o mnie myślą ludzie obserwujący mnie zza firanek swoich okien :P ) a o innych moich wyczynach to tu nie napiszę :P ale jak chcesz to chętnie wgłębię się z Tobą w bardziej prywatną dyskusję mailową... bo tu od paru dni rozwymawy topik ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Mala twierdzisz, że nie potrafię rozmawiać na temat?:P A może masz rację...? ale chyba ważne, że w ogóle rozmawiam;) nie przywyklem do zostawiania swoich adresów mailowych, więc może poczekamy do Wroclawia?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam późnym wieczorem. 🖐️ Podczytalam troszkę i widzę, ze mamy tu podobne sportowe pasje. :) Łyżwy wprost uwielbiam choć nauka jazdy na nich kosztowała mnie dwukrotnym stłuczeniem łokcia i kolana. Jeżeli znalazł by się tylko ktoś do towarzystwa to z mila chęcią bym się wybrała na lodowisko. Narty już oswojone wiec tez nie widzę przeciwwskazań. :) Jak najbardziej zgadzam się ze słowami 33, ze podczas właśnie sportowych wyczynów nie myśli się zupełnie o tym co myślą o tobie inni. Całkowita wolność umysłu i ciała. Takie jakby odcięcie się od fobii, wyrwanie się z jej objęć. Mala suu -- jako, ze mam dystans do siebie i potrafię się sama z siebie śmiać udało mi się spróbować ponownie okiełznać wyciąg. Jednak na początku całego zamieszania nie było mi do wcale do śmiechu i czułam się potwornie zażenowana. Pewnie gdyby to były inne okoliczności odpięłabym narty i uciekła w popłochu. ;) Ryzyko nie jest mi obce, w zasadzie to, ze żyję jest już samo w sobie ryzykiem. :) Zresztą podejmę każde. Chciałabym się jeszcze ustosunkować do pytania zadanego przez Zawszenowy i przy okazji witam nowego forumowicza. :) U mnie wyglądało to tak, ze mój wstyd i wycofanie z życia społecznego było bardzo negowane przez otoczenie. Zawsze byłam takim dzikusem i jak właśnie przychodzili goście to ja uciekałam do innego pokoju. Zawsze kontakt z nowymi osobami wyzwalał we mnie takiego "uciekającego dzikusa". Gdybym wtedy wiedziała, ze to już fobia przejmuje nade mną kontrole, to może dzisiaj nie byłabym taka jaka właśnie jestem. Zamiast unikać wielu rzeczy stawiałabym im po prostu czoła i parła do przodu. Na dzień dzisiejszy prowadzę warzywny żywot. :) Teraz "mowie" już Wam dobranoc. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 na karku nie, nie, bardzo dobrze się z Tobą rozmawia i całkiem na temat :) - napisałam w znaczeniu, że może za bardzo zdominowalismy topik i inni nie chcą się wtrącać w te pogaduchy ;) bardzo dobrze, że się 'rozgadałeś' :) (ja bym też nie wstawiła maila :P ) UgaaBugaa o takiej godzinie, to chyba już od siebie nadajesz?? tak? :) już lepiej na drogach? CallMeBlondiee gdzieś Ty się zagubiła w tym roku??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najbardziej szara mysz
Cześć, dawno mnie tu nie było. Jak to w końcu wyszło z tym spotkaniem?? U mnie troche się działo przez ten okres przedświateczny i świateczny, jakoś nie miałam czasu na zagladanie na forum. Juz zabieram się za czytanie Waszych postów, bo chyba sporo mnie ominęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Ugaaa kurde, a w Opolu chyba jest lodowisko:P Mala też zauważyłem, że wszyscy gdzieś się pochowali:) fajnie, że rozumiemy się z tym mailem:) można byłoby w zasadzie założyć sobie nowego maila, ale sam nie wiem...już mam 3 adresy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Helena Trojańska.
Toropol - lodowisko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
O!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rEloAd.!x
ja wam powiem tak fobie też mam i to ostrą na dodatek nieśmiałość i nie wiem jak Sobie z tym poradzić :D a mam dopiero 18lat :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najbardziej Szara Mysz doczytałaś już? spotkanie zrobiłyśmy sobie jedno regionalne w górach - 3 dziewczyny :) u Was pod Warszawą coś się tworzyło -drugi termin to był miniony weekend, ale nie wiem czy znowu wyszło...? SlabiutkaMisia jak tam?? Matias martwię się o Ciebie... pisz! 33 to Cię zastrzelę -we Wrocku też są lodowiska ! :P :P jeżeli chodzi tylko o niechęć wystawiania maila na widok publiczny - to mógłbyś to obejść pisząc do CallMeBlondiee (ona podawała swój mail na tym forum) myślałam, że po prostu napisałeś w zakamuflowany sposób, że nie chce Ci się ogólnie mailować o pierdołach ;) można to zrozumieć :D a jeśli jesteś chętny na forumowe spotkanie, to jakiś kontakt w sprawie szczegółów i tak będzie raczej nieunikniony ;) reload !X a to zapraszamy do pozostania na naszym topiku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Wszystkim :) Powracam po kilku dniach z lekko spóźnionymi życzeniami Noworocznymi. No więc wszystkiego naj naj najlepszego. Niech się Wam spełni w tym roku to, o czym sami marzycie :) Widzę, że nawijka się rozkręciła :) I coraz częściej sportowy duch się tu objawia. No no... Mała Suu - Zmiana stopki wraz ze zmianą roku? ;) Jest niezła. Ugaaa - Fajnie, że zajrzałaś. Ja też mam nadzieję, że znowu zobaczymy się w podobnym, lub większym gronie :) 33 - potwierdzam, we Wrocku są lodowiska. Kiedyś w zimie było specjalnie przygotowane na samiutkim Rynku i ludzie bawili się przednio. Nie wiem jak jest teraz. Co do wymiany mailowej, to oczywiście służę jakby co pomocą jako pośrednik ;) Zawszenowy - u mnie nieśmiałość + kilka innych dziwnych zachowań z niej wynikających można było obserwować już od dawien dawna, czyli od późnej podstawówki. Tyle, że wtedy jeszcze ani ja, ani moi rodzice nie słyszeli o czymś takim jak fobia. Często natomiast spotykałam się z chybionymi prognozami że z tego wyrosnę :) Niestety nie rosnę już od 10 lat, a fobia jak widać nie ma zamiaru odejść :P Z tym, że dopiero od niedawna potrafię ją nazwać po imieniu. rEloAd.!x - (jakoś ciężko powtórzyć ten Twój nick ;) dobrze, że jest opcja kopiowania) moja rada - wykorzystaj swój młody jeszcze wiek i walcz z tym dziadostwem, obyś jak najmniej kolejnych lat zmarnował(a) Najbardziej szara mysz - Witaj. O naszym spotkaniu już pewnie przeczytałaś. Ja natomiast ciągle nie mogę doczekać się wieści od Mazowszanek ;) Wszystkie tak bardzo zajęte? Matias - czekamy też na Twoje relacje. I pozostałych również! Jak tam Wam się wiedzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matias
Mala Suu Nie ma co się martwić jeszcze żyję... Sorry że tak zaniemówiłem, ale tak wyszło. Nie było mnie tu ostatnio bo nie było się czym "chwalić". Miałem powiedzieć o tym że rzucam studia w czwartek, a wyszło tak że powiedziałem dopiero dzisiaj... Postanowiłem że zajrzę tu i coś napiszę dopiero jak zrobię to co zrobić powinienem już dawno temu. Najpierw miało to być w czwartek, następnie w piątek, potem w niedzielę, a wyszło że dopiero doszło do tego dziś... No cóż jestem jednym wielkim tchórzem. To wszystko jeszcze bardziej mnie przytłoczyło, nienawidzę tego że się boję innych ludzi, nawet rodziców. Czy kiedykolwiek będzie normalnie? Dlaczego nie mogę być taki jak inni ludzi którzy potrafią inny powiedzieć wprost to co myślą, czują itd. W czwartek miałem zacząć rozmowę, wcześniej sobie coś tam przygotowałem co powiem, nogi miałem jak z waty, siadłem miałem zacząć mówić ale nie potrafiłem się odezwać ani słowem, totalna niemoc i blokada... I tak było za każdym razem gdy się do tego zabierałem, a zbierałem się kilka razy. W końcu dziś rano nie wstałem, nie pojechałem na studia zostałem w domu no i dłużej już się nie dało unikać tematu. Zawsze jakoś łatwiej gdy to ktoś inny zaczyna a nie muszę tego robić ja sam. O szczegółach dziś nie będę pisał, może napiszę coś jutro, dziś po prostu nie mam ochoty... Zresztą szczegółów na razie brak, w sumie nie wiem na czym stoję, ale pewnie jutro będzie ciąg dalszy. Ogólnie po okresie lepszego nastroju szczególnie w piątek-sobotę, znowu wpadam w dołek... Po raz pierwszy od jakiegoś czasu znowu w głowie pojawiła się myśl że takie życie nie ma sensu i nie warto się męczyć. PS. Widzę że sporo popisaliście jak mnie nie było, będzie trzeba odrobić zaległości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Wszystkim! :) Mala suu -- tak zgadłaś, ja już nadaje od siebie z bazy. ;) Musiałam ponownie się w niej pojawić. Nie rzutuje to jednak na wrocławskie spotkanie, bo moja gotowość jest 100%. Widze, ze zmieniłaś stopkę i jakże prawdziwe jest jej przesłanie. :) CallMeBlondiee -- jak tak dalej pójdzie to niedlugo założymy pewnego rodzaju klubik sportowy i będziemy wzajemnie zagrzewać w sobie sportowego ducha. :) Ciekawie by tez było, gdyby było możliwe spotkanie na takim właśnie lodowisku. Jak pisała CalllMeBlondiee zabawa byłaby z pewnością przednia. :) Mnie bardzo korciły łyżwy i lodowisko ale niestety nie miałam się z kim wybrać. Kto wie, gdyby się nad tym tak głębiej zastanowić to może udałoby się nam skrzyknąć, zorganizować i połączyć przyjemne z pożytecznym. Czyli spotkanie w iście łyżwiarskim stylu! :D 33 na karku mógłby instruować tych mniej zorientowanych. Ewentualnie zaprezentować jakieś axle czy inne piruety. ;) Tez jestem niezmiernie ciekawa czy wcześniej ustalane spotkanie, grupy z bardziej centralnych obszarów Polski doszło do skutku i jak przebiegło. Dziewczyny piszcie co z tego wyszło! :) rEloAd.!x -- jeżeli jesteś świadomy tego, ze to fobia to walcz jak tylko się da. To jeszcze dobry czas. Nie pozwól się pokonać i dopaść fobii, wykorzystaj wszelkie okazje aby Twoje życie weszło na właściwe tory. Później to już się robi bardzo grząsko a grunt spod stop usuwa się iście wielkimi płatami. Ciekawa jestem co słychać u reszty naszego forumowego towarzystwa i jak sobie oni radzą. :) Piszcie śmiało! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katalinka
Mala Su, dziekuje za powitanie na forum:) Przybieram sie od kilku dni do sklecenia jakies posta,ale mam zawsze trudnosc z dotarciem do konca,jakos nie moge zebrac mysli:O Moze tym razem sie uda:) Jako,ze pisze tu pierwszy raz,krotko opisze swoja historie... Od zawsze bylam troszke niesmiala dziewczyna, ale nie jakos przesadnie, troche bylam zalękniona i zahukana,pozbawiona wiary w siebie-wychowałam się w rodzinie z problemem alkoholowym:( Ale funkcjonowałam wśród ludzi dość dobrze,czułam się swobodnie. Wszystko zaczęło się od...czerwienienia się w niektórych sytuacjach społecznych.Tak z czasem wpędziłam się w fobię zwaną erytrofobią(lęk przed czerwienieniem się w sytuacjach społecznych),a to z kolei wpędziło mnie w FS. I tak oto z wesołej dziewczyny stałam się odludkiem...zresztą wiecie co mam na myśli. Mala Su,zapytalas mnie jak sobie radzę... Gdyby to pytanie padło jeszcze kilka lat temu,gdy to był początek moich zmagań z fobią,powiedziałabym,że nie radzę sobie i nie chcę już zyc-takie miałam myśli...Teraz jest dużo lepiej,choć nie mówię,że w dalszym ciągu nie jest lekko...Ale jest już we mnie nadzieja,a to dużo:) To na początek tyle:) Narazie przeglądam Wasz topik,widzę że odbyły się już spotkania,kurde...ale chciałabym kiedyś i ja w takim uczestniczyć,brakuje mi w realu choć jednej osoby,która rozumiałaby mój problem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie w zasadzie od ostatniej wizyty tutaj nic się nie zmieniło. Dalej sobie wegetuję. Chociaż nie. Jedna rzecz się zmieniła. Złapałam jeszcze większego doła. Wczoraj rodzice znowu się kłócili. Dodać do tego moje problemy... U Matiasa pojawiła się pewna myśl, a we mnie siedzi ona od bardzo dawna. Tylko że nic z tego nie wynika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matias
fobia to ja - U mnie ta myśl wraca jak bumerang, jeśli mam lepszy okres i wydaje mi się że może idzie ku lepszemu to znika, a jak się wszystko wali dookoła to wraca... Pod koniec roku czułem się naprawdę bardzo dobrze, niestety nie trwało to długo, bo od niedzieli złapałem doła, a wczoraj to już w ogóle większość czasu spędziłem w łóżku. Ja nie jestem odważnym facetem więc nic z tym nie zrobię chyba że byłbym już naprawdę zdesperowany. Nie dość że tchórz to jestem jeszcze naiwny i wierzę że życie może być bajką, że może być fajną przygodą, że może kiedyś spełnię swoje marzenia i ciągle łudzę się jak małe dziecko... Mala Suu pisała o skoku ze spadochronem w sumie chętnie bym sobie skoczył, może by się spadochron nie otworzył? Wracając do dnia wczorajszego to wyszło beznadziejnie... Miała być poważna, szczera rozmowa, a wyszło jak zawsze. Po prostu nie potrafię być szczery... Powiedziałem po prostu że nie wracam już na studia, bo po prostu nie dawałem rady (powiedziałem też że mam już dość tego że od roku nie funkcjonuję normalnie, bo fizycznie czuję się zle). O fobii niestety nie wspomniałem bo coś mnie powstrzymywało, zresztą i tak nikt by nie zrozumiał... Matka oczywiście wkurzona, że znowu nie spełniam jej oczekiwać, nie pamiętam już dokładnie co powiedziała ale było to coś w tym stylu że znowu sobie zmyślam, i szukam sobie po prostu wymówki. Na koniec że mam sobie szukać szkoły policealnej i do pracy. Wszystko było mówione w agresywny sposób którego strasznie nienawidzę, wtedy odbiera mi jakąkolwiek ochotę na rozmowę. Nie wiem jak mam rozmawiać z kimś kogo tak naprawdę nie interesuje mój problem, to że coś jest nie tak, a dla kogo liczy się tylko to czy spełnię jego oczekiwania. Nie powiedziałem nic o fobii, ale przez całe życie już wysyłałem tyle sygnałów że coś jest nie tak że nawet ślepy nic by zauważył że coś jest nie tak. Wracając jeszcze do wcześniejszych dni to koniec roku był optymistyczny. Co prawda na sylwestra jak zawsze siedziałem w domu, ale już do tego przywykłem. Choć było smutno że po raz pierwszy od dość dawna nikt mi nic nie zaproponował, jak widać moi znajomi nie widzą sensu do mnie pisać... 1 stycznia byłem na Treningu Noworocznym Cracovii, co mnie cieszyło to nawet specjalnie nie stresowałem się przy wejściu na stadion. Przeważnie na mecze chodzę z ojcem więc jest łatwiej, zresztą chodzę już od bardzo dawna więc do tego przywykłem, ale kiedyś jak byłem sam to złapała mnie taka panika że prawie uciekłem spod stadionu ostatecznie się przełamałem. W te ostatnie dni roku znowu zacząłem myśleć że może jakoś to wszystko się ułoży, że musi się ułożyć. Planowałem że może znalazłbym jakąś pracę od lutego do czerwca, w lipcu myślałem by pojechać na Camino de Santiago liczyłem ok.40 dni na całą wyprawę, następnie po powrocie znowu poszukać jakiejś pracy, zacząć kurs instruktorski. I gdyby nadarzyła by się okazja to z końcem roku, początkiem przyszłego wyprowadzić się. Nawet znalazłem sobie już rower który chcę kupić, miałem w planie w tym tygodniu iść do sklepu i się przełamać, spróbować porozmawiać ze sprzedawcą. Zacząłem też rozmyślać by może w przyszłość wymyślić jakiś pomysł na swój biznes, żeby być sobie sterem i okrętem. Ale to wszystko tylko fikcja i nigdy się nie spełni... Chyba nigdy nie zacznę żyć. Wczoraj zacząłem o tym wszystkim myśleć i to nie ma sensu. Jakim cudem miałbym znalezć pracę? Jeśli coś znajdę to będzie to coś gdzie będzie trzeba zasuwać na maksa a dostanę pewnie za to jakieś grosze... Jaką pracę można znalezć bez wykształcenia wyższego, skoro dziś wszyscy wyznają taką filozofię jak moi rodzice czyli bez tego papierka jesteś zerem. Zresztą jak mam znajdę pracę z fobią? To jakieś science-fiction... Jak dotrę do Hiszpanii by przebyć Camino? To tylko podróż palcem po mapie, nie wychylę się nawet z domu bo będę się bał... Jak kupię rower skoro będę się bał wejść do sklepu? Jak wyprowadzę się z domu gdy będę zarabiał jak dobrze pójdzie góra 1500zł, przecież za taką kasę nie jest możliwe utrzymanie się... Kursu na instruktora też nie zrobię nawet jak się na niego zapiszę, tak samo jak nie zrobiłem prawa jazdy... Jak w ogóle będę żył w przyszłości z taką pensją. Jak założę swój biznes skoro trzeba mieć jakiś swój kapitał by to zrobić? Jak spełnię swoje marzenia? To wszystko jest bezsensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najbardziej szara mysz
Matias, masz bardzo fajne plany. Wiem, że teraz czarno to wszystko widzisz, ale wszystko da się zrobić. Masz może jakiegoś kolegę, albo brata z którym mógłbyś wyjść na miasto czy gdziekolwiek? Mnie zawsze jakoś lepiej jest z kimś niz samej. Pamietam jak byłam sama w Krakowie, nie znałąm miasta, nikogo nie znałam i czułam się jakoś dziko. A jak byłam z koleżanka to już zupełny luz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matias
Widzę że na forum pojawiło się kilka nowych osób a ja się nie przywitałem. Tak więc witam wszystkich serdecznie. Nowym i starym bywalcom forum życzę szczęśliwego Nowego Roku, bo o tym też zapomniałem przez to wszystko. Ostatnio pisaliście sporo w temacie sportowym. Dla mnie sport pod jakąkolwiek formą jest czymś niesamowitym, często mam po prostu wrażenie kompletnego odcięcia, liczy się tu i teraz. Nie myślę wtedy co pomyślą sobie inni. Dlatego może tak to kocham, bo jestem po prostu sobą. Na nartach kiedyś jak byłem mały to próbowałem uczyć się jeździć, ale jakoś nie wychodziło :) Może kiedyś jeszcze spróbuję. Na na łyżwy kochałem chodzić, ale nie byłem na nich gdzieś... 8-9 lat. Jak byłem ostatnio to kiepsko mi szło, jednak tu chyba jest różnica niż z rowerem, jazdy na rowerze się nigdy nie zapomina na łyżwach jak widać chyba tak :) zawszenowy - W sumie nie pamiętam jak dokładnie dowiedziałem się że mam fobię. Na pewno dowiedziałem się za pomocą internetu. Coraz bardziej denerwowało mnie moje zachowanie i szukałem jakiś wyjaśnień. W google wrzuciłem jakieś hasło, pojawiły się wyniki, zacząłem czytać o fobii społecznej i jak ulał zaczęło wszystko pasować. Czy zmieniło to jakoś moje życie? W sumie nie wiem... Na pewno teraz już wiem że to jak się zachowuję to nie jest moja prawdziwa natura, a wiele osób wmawiało mi że po prostu jestem cichy, nieśmiały, zamknięty w sobie - taka uroda. Od momentu gdy dowiedziałem się że to jest fobia to tak naprawdę jest ze mną coraz gorzej, ale czy miał na to wpływ fakt że wiem co mi jest to nie wiem. Raczej nie, po prostu tak wyszło że z wiekiem jest coraz gorzej. Gdy dowiedziałem się o fobii byłem już na pewno po liceum, to było gdzieś tak chyba niecałe 2 lata temu, może 1,5, tak więc miałem coś wtedy 19 lat z kawałkiem. Gdybym wiedział wcześniej to może dziś byłoby inaczej. Szczególnie że gdy chodzimy do szkoły ciągle żyjemy wśród ludzi, stawia się przed nami jakieś wyzwania że tak to nazwę, więc gdyby znało się powód swojego zachowania to można by było spróbować podjąć wyzwanie, przełamywać się. Teraz jest ciężko siedząc w domu i coraz bardziej się zamykając... Mi wszyscy mówili że taki wiek, że wyrośnie z tego, albo że taka moja uroda. Zawsze uciekałem przed tym jak ktoś do nas do domu przychodził, na imprezach rodzinnych nic nie mówiłem. Gdy się zaczynałem denerwować to cały się czerwieniłem co denerwowało mnie jeszcze bardziej i tak pętla się zaciskała. W szkole to była masakra szczególnie na polskim, gdy nauczycielka o coś się pytała. Powtórzę to co napisałem post wyżej nawet ślepy zauważyłby że coś jest nie tak. Uczyłem się dobrze, nie sprawiałem żadnych problemów wychowawczych więc wszystko dla moich rodziców było pięknie i cacy, a tak wcale nie było. Przez wszystkie szkolne lata nie rozmawiali ze mną tak szczerze, od serca. A nie było dobrze, bo myśli o samobójstwie zaczęły się u mnie pojawiać gdzieś w drugiej klasie liceum czyli jak dobrze liczę w wieku 17 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matias
Najbardziej szara mysz - Na dziś tych planów nie widzę, po prostu po raz kolejny wzięła we mnie górę dusza marzyciela, znowu poniosła mnie fantazja i bujna wyobraźnia, a chyba pora wreszcie zejść na ziemię. Wiem że to co napisałem to dla zwykłej osoby nie jest science-fiction, ale dla mnie tak to właśnie wygląda. Też tak mam że jak idę gdzieś z kimś to czuję się lepiej, pewniej i fobia jakby maleje, ale na dzień dzisiejszy nie mam z kim wyjść. Codziennie włóczę się samotnie po Krakowie... Brata nie mam, koledzy jacyś są ale nie widziałem się z nimi już od wieków, zresztą oni pracują, nie mają czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias - ja podobno też ciągle szukam wymówek. Ojciec często powtarza, że jakie ja mogę mieć problemy? Siedzę sobie w domu, powinnam się wziąć za jakąś robotę i tyle. Też nikomu nie mówię o fobii. Nie ufam własnej rodzinie. Wczoraj rodzcie jak zwykle się pokłócili. Coś tam padło o mnie i później mama powiedziała, żebym poszła do jakiejś pracy, bo ojciec mnie zniszczy. A ja myślę, że gorzej już być nie może. To jest bardzo agresywny człowiek, nietolerancyjny. On pewnych rzeczy nie przyjmuje do wiadomości. Gdyby najlepszy specjalista na świecie powiedział mu, że jest coś takiego jak fobia społeczna to tylko by się zaśmiał. No nie mam z nim o czym rozmawiać. Matka jak to matka, na pewno trochę jest za mną, ale też potrafi dowalić. Z bratem w ogóle nic nie mam wspólnego. Czasem sobie myślę, że to niemożliwe, żebyśmy byli rodzeństwem. A więc jestem sobie sama. Męczy mnie to ciągłe rozmyślanie jak będzie wyglądało moje życie. To znaczy wiem, że nie za dobrze, ale szczegółów nie potrafię sobie teraz wyobrazić. Wiem, że muszę iść do jakiejś pracy, ale jak pomyślę, że będę musiała wyjść do ludzi na te osiem godzin to nie jest to dla mnie wesoła perspektywa. Coraz rzadziej mam optymistyczne nastawienie do wszystkich i wszystkiego. Ty przynajmniej masz jakieś plany i chyba wiesz co byś chciał w życiu robić. Ja żyję sobie z dnia na dzień i tylko myślę, że będzie źle. Na pewno za dużo myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×