Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CallMeBlondiee

FOBIA SPOŁECZNA, NIEŚMIAŁOŚĆ. Są chętni na spotkanie??

Polecane posty

Gość Najbardziej szara mysz
Zauważyłam, że lubicie kolekcjonowac cytaty. Ja to moze tak nei koniecznie, chociaz tak sobei myślę, ze może zacznę, bo to fajna sprawa. Znam tylko kilka, które jakoś tak bardzo utkwiły mi w pamięci. Odnosząc się do sytuacji większości z nas, tzn. osób nieśmiałych, truchlejacych przed podjeciem ryzyka mam takie jedno zdanie wyrwane z pewnego fajnego, poruszajacego kawałka: "Bo tak już jest ze drogo płaci ten który wybrał nic nie tracić" Jak dla mnie to 100procentowa prawda, bo chyba kazde doświadczenie jest lepsze niz brak doświadczeń, oczywiście nie mówię o jakichś skrajnych przypadkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm żeby była jasność ja nie stawiam znaku równości jeśli idzie o fobię społeczną a kalectwo fizyczne. Nie porównuję się do ludzi bez nóg, czy niewidomych bo moim zdaniem nie da się w jakikolwiek sposób dokonać tutaj porównań. Tym co napisałem odniosłem się do tego co napisał lokoes. Wolę fobię niż gdybym miał żyć bez rąk czy nóg. Wiadomo że osoby niepełnosprawne mogą być szczęśliwe, kwestia podejścia do życia. Megi89 - Eee tam dentysta nie jest taki zły, bo nie trzeba nic mówić jak nam wierci w zębach :) Gorzej jest z innymi lekarzami... Ech muszę teraz znowu zacząć chodzić po lekarzach bo czuję się niedobrze fizycznie... Istnieje jakieś prawdopodobieństwo że to też wszystko dzięki fobii, ale lepiej wszystko sprawdzić. Strasznie nie lubię chodzić do lekarzy, bo po prostu panikuję, głos zaczyna mi drżeć, zaczynam się denerwować, czerwienić, totalna maskara... Wtedy nie potrafię się skupić na rozmowie z lekarzem, nie potrafię powiedzieć wszystkiego co chciałbym powiedzieć, mówię zdawkowo by mieć to wszystko jak najszybciej za sobą... Do tego rodzina uznaje mnie za duże dziecko i wszędzie posyłają ze mną kogoś. Nie potrafię powiedzieć że wolę sam, więc zawsze u lekarza mam towarzystwo i jeszcze bardziej się blokuję. W konsekwencji lekarz za dużo ode mnie nie może wyciągnąć, nie mówię wszystkiego i dalej nic nie wiem... Szczerze to chętnie chciałbym by mnie wzięli do szpitala na jakiś czas przebadali pod każdym kontem i mieć spokój i wiedzieć na czym stoję. A były takie momenty że szukając oczywiście w internecie chorób pokrywających się z moimi objawami wyszukiwałem różne niewesołe rzeczy, wpadałem w dołki. Na dziś zmieniłem podejście i póki co wychodzę z założenia że dopóki nic nie jest stwierdzone nie będę się zadręczał tym co będzie. zawszenowy - Nie wiem co jest w tych kolejkach w przychodniach :) Czasem potrafię totalnie spanikować, zacząć się ni w pięć ni w dziewięć czerwienić i denerwować. A czasem sam zaczepiam ludzi, oczywiście tylko wzrokiem :) i widzę że niektórzy się mnie boją, tak jak ja boję się ich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm szkoda że nie ma opcji edytuj bo coś mi się nie spodobało w swoim wpisie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najbardziej szara mysz
Matias - Wszystko ok:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedna trudność wyrasta za drugą. O ile Wy macie problem z czekaniem w kolejce o tyle ja mam problem z bezpośrednim kontaktem na linii lekarz - pacjent. Jeszcze jak sobie pomyśle, ze to będzie lekarz - mężczyzna to już w ogóle masakra. Weź tu bądź kobieta i rozbierz się przed obcym facetem. Kurcze tu dopiero zaczyna się jazda. Raz zdarzyło mi się nawet nawiać w monecie, gdy już nadchodziła moja kolej. ;) Objawy podobne jak u Matiasa, nawet bardzo chcąc, nie można swobodnie opisać objawów bo zaczyna się robić wstydliwie i nerwowo. Na moje szczęście zdrowie jako tako dopisuje i nie jestem częstym gościem przychodni. Najszybciej jednak wybrałabym się do dentysty właśnie. Otwierasz usta ale na pewno nie z zamiarem rozmowy. :) Szara Myszo -- czy to nie przypadkiem wers z piosenki "W sam raz" Czesław Śpiewa? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias - to prawda, szkoda że nie ma możliwości edycji. Ja bym też chętnie dodała opcję "usuń". Mam wrażenie że czasem wypisuję jakieś źle odbierane rzeczy, np. ten post o kalekich. Nie miałam zamiaru szukać podobieństw, raczej starałam się pokazać pewne różnice. I napisałam, że mimo wszystko wolę walczyć z fobią, niż... Zresztą wolę już nic nie pisać o tym. Nie chciałam nikogo urazić. Ja na lęk przed wizytami u lekarzy mam swój sposób. Nie chodzę do nich wcale :) Z wyjątkiem dentysty. Na szczęście jestem (odpukać) w miarę zdrowa (na ciele), więc nie jestem zmuszona (choć kontrolnie chyba powinnam). Nie wyobrażam sobie rozmowy z lekarzem :/ Czekanie w kolejce, wśród tylu obcych spojrzeń jakoś bym zniosła, do momentu aż nie musiałabym zabrać głosu na takim "forum" czekających.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najbardziej szara mysz
UgaaaBugaaa - dokładnie tak:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O właśnie CallMe już sprostowała wiec i ja się dołączę. Matias -- W moim poście napisałam tylko i wylacznie własne zdanie na ten temat. I masz racje, porównywanie tych dwoch rzeczy jest całkowicie bez sensu z racji tego , iż są to sprawy wielce odlegle od siebie. Także jakby coś to bez urazy w moim kierunku. :) 🖐️ CallMe -- pisz, pisz. Lubie czytać Twoje przemyślenia. :) Szara Myszo -- świetny kawałek, uwielbiam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lepiej skończyć temat o ludziach niepełnosprawnych bo ja już się tak zamotałem że nie wiem o co biega :) Dlaczego ktoś miałby poczuć się urażony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias, już nieważne ;) Po prostu fobicy to z reguły wrażliwi ludzie, więc stąd moja obawa, że ktoś coś może źle odebrać. Ale ja po prostu już tak mam, zawsze pełna obaw i tylko analizuję co kto może pomyśleć i czy aby czymś nie uraziłam ;) Takie skrzywienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kilka lat temu miałem naprawdę udaną wizytę u lekarza rodzinnego .(a raczej lekarki). Poszedłem tam ze zwykła anginą. Ale po kilku godzinach siedzenia w kolejce doszedłem do wniosku że to jest ten dzień . Dzisiaj przyznam się komuś że mam problem z depresją. No i stało się . Wypisała mi te leki na gardło i już miałem wychodzić ale odwróciłem się i zadałem pytanie . " Co mam zrobić jeśli myślę że mam depresję?" No i zaczęło się . Ta lekarka od razu się ożywiła. Zaczęła się zachowywać jakby od dawna na to czekała. (w końcu trafił się jej jakiś psychiczny ) Ich chyba szkolą na taką ewentualność . Szybko wyjęła z pod lady jakiś formularz z którego zaczęła mi zadawać pytania o objawy. Najśmieszniejsze było to że ja już te pytania znałem dawno z internetu :) Później zapytała mnie czy chciałbym to wyleczyć . Powiedziałem że chcę . Od razu zadzwoniła do przychodni zdrowia psychicznego i zaczęła rozmawiać z jakąś lekarką . Powiedziała jej coś w stylu :" Mam jednego dla ciebie" Wtedy się trochę przestraszyłem .:) Umówiła mnie na wizytę . Narysowała mi nawet mapkę jak mam tam trafić . I tak to się skończyło . Wróciłem do domu . Niestety na żadną wizytę nie dotarłem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dochodzi do tego jeszcze nieustanne poczucie winy. Już tu wcześniej o tym wspominałam. Przynajmniej ja tak mam. Co bym nie zrobiła, (i nawet ja mi o dziwo dobrze to wyjdzie) to i tak występuje to zjawisko. Jest bardzo dręczące, nie daje mi spokoju. Czuje się czasami jakbym to ja ponosiła winę za to, jaka jest cala ludzkość z jej negatywnymi stronami. CallMe -- właśnie to samo chciałam napisać, ciągle tłumaczenie się za siebie i swoje wypowiedzi i analizowanie ich pod każdym katem tez jest bardzo dobijające. Czlowiek nieustannie się głowi czy oby jednym słowem kogoś nie uraził i tym samym go nie zniechęcił do siebie. Kolejne dziwactwo, które obserwuje u siebie od niedawna jest takie, ze wysyłam posta o godzinie z pełna ilością minut. Ja skończyłam go pisać była 21:07 wiec ekstra czekałam do 21:10 aby moc go spokojnie wysłać. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 Ale sadzicie posty :) Ja się już postrzymam od gmatwania tematu, chociaż czasem też robię to po mistrzowsku (=że nikt nie wie, o co chodzi ;) ) CallMe zawszenowy dobrze zauważył, że analizowanie i nadinterpretacje to nasz 'konik' ;) Ja przed chwilką obejrzałam film i jestem w trakcie zdobywania następnego: "Idiotów" - po weekendzie zapoznam się z twórczością von Triera :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mogę wysyłać postów, czy ktoś z Was ma podobny problem czy tylko ja? :O Napisałam już 2 i wcięło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O działa już! :) Witaj Mala suu! :) Co za ciekawy film oglądałaś? Jak mi nastrój pozwoli to tez zapodam sobie właśnie "Idiotów". Intryguje mnie owe dzieło mistrza. Czyżbym Cie zaraziła? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
UgaaaBugaaa - Niestety poczucie winy to jest coś co mnie prześladuje cały czas... Nawet gdy robię coś dla siebie, gdy coś chciałem zrobić, gdy byłem z czegoś zadowolony to przeważnie w pewnym momencie pojawia się poczucie winy... Jestem przekonany że jak sobie kupię w końcu ten rower (w najbliższych dniach planuję wybrać się na misję do sklepu, ech... będzie ciężko ale muszę się przełamać!!!) to mimo że będę się z tego strasznie cieszył to zaraz pojawi się poczucie winy, czy dobrze zrobiłem itd. Jak pójdę na Camino (już widzę te pretensje co ja wyprawiam...) to tu też pojawi się poczucie winy. Pamiętam jak graliśmy mistrzostwa szkoły w siatkówkę, mimo że byłem jednym z lepszych w klasie to gdy przegraliśmy to zawsze czułem się winny bo coś tam akurat mi nie wyszło. Nie miało znaczenia że grałem dobrze, liczyły się błędy które według mnie w konsekwencji sprawiły że nie wygraliśmy. Mimo tego że błędy popełniał każdy, jedni mniej, drudzy więcej, rzadko miałem pretensje do kogoś, ale do siebie miałem potworne pretensje. W sumie czegokolwiek bym nie zrobił pojawia się to głupie, niczym nie uzasadnione uczucie. Też mam to że zastanawiam się co ktoś sobie o mnie pomyśli jak powiem lub napiszę to czy tamto. Gdy zdałem sobie sprawę że pisząc o niepełnosprawnych weszło się trochę na delikatny temat, zacząłem zastanawiać się czy to co napisałem nie zostało odebrane w zły sposób. Szczerze to czytając to co na ten temat napisałyście miałem wrażenie że zostałem zle zrozumiany, stąd następnie moja odpowiedz która miała sprawę wyprostować, choć chyba bardziej ją zagmatwała bo następnie przeczytałem że nie chciałyście nikogo urazić i ja już kompletnie zgłupiałem bo nie wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi :) W każdym razie nie ma to jak fobia społeczna, każdą sprawę potrafimy skomplikować i zamieszać tak że nie wiadomo o co chodzi :) A teraz już lecę :) Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja może jaszcze o objawach :) Nie analizujemy tylko tego co my mówimy ale także to co ludzie mówią do nas a czasami nawet obok nas . Wszędzie doszukujemy się skierowanej przeciw nam wrogości albo pogardy . To poczucie winy to też standard (często połączone ze strachem i uczuciem "motyli w żołądku". W rozmowach z przyjaciółmi zdarza się że naśladujemy ich styl mówienia lub zachowanie . O atakach paniki z czerwienieniem się i bardzo przyspieszoną akcją serca chyba wam nie muszę wspominać. Przy niektórych rozmowach możne nam "zanikać osobowość ". Możemy w tedy odpowiadać na proste pytania ,ale nic po za tym . ( ja często w tedy nie pamiętam swojego numeru telefonu lub daty urodzenia ) Z braku powodu do obwiniania się często przypominamy sobie jakieś poniżające zdarzenia z dzieciństwa i się nimi "katujemy" Ja się trochę rożnie od większości socjofobików bo ja się prawie nie czerwienię . Zazwyczaj jestem blady jak ściana a czasami zielony . W atakach paniki serce mi zwalnia a umysł odpływa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Mała Suu 🌼 Dobranoc Matias Za mną również poczucie winy chodzi krok w krok. I nie ważne, czy to ja zawiniłam, czy ktoś inny - zawsze zinterpretuję całą sytuację tak, że to ja coś zrobiłam źle. Poza tym zauważyłam, że zaczynam odmawiać sobie prawa do zabawy i przyjemności. Na ostatnie wakacje miałam zaplanowany wyjazd nad morze. Dostałam małe dofinansowanie od rodziców. Oczywiście cieszyłam się, aż nadszedł termin wyjazdu. Nagle zaczęło mi być potwornie smutno, że jadę wypoczywać, podczas gdy moi rodzice zostaną sami i będą musieli zajmować się "biznesem". Przejmowałam się tym tak, że dostałam gorączki i zamiast wyspać się przed podróżą, leżałam i płakałam. Ostatnio zaś uznałam że jestem kompletnie porąbana, bo w mroźne lub deszczowe dni, kiedy usiądę przed oknem, zaczynam łapać doła, że podczas gdy ja siedzę sobie w ciepłym domku, bezdomni ludzie i zwierzęta gdzieś tam marzną. Ciągle czuję się winna, że mam lepiej niż ktoś obok. A jednocześnie nie jestem zadowolona ze swojego zafobiowanego życia i zazdroszczę innym normalności. Jakiś obłęd :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawszenowy - jakże trafnie potrafisz wskazać wszystkie objawy. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jestem typową socjofobiczką. Włącznie z czerwienieniem się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ugaaa - dopiero teraz zauważyłam, że Twoje posty zawsze były wysyłane w "pełnej" ilości minut, tzn. musi być na końcu 0 lub 5 ;) Ale wg mnie to akurat całkiem fajne "dziwactwo". Taki znak rozpoznawczy :) Ja też mam kilka, np. wszystkie kosmetyki w łazience muszą stać etykietkami do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaa, i jeszcze mam coś takiego, że jeśli ktoś zrobi lub powie w mojej obecności coś głupiego lub się w jakiś sposób skompromituje, to ja przejmuję na siebie cały wstyd za tą osobę. Wstydzę się za coś, co zrobił ktoś inny. Nieźle, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam to samo . Dlatego czasami nie mogę oglądać programów typu Mam Talent. Bo ja się wstydzę za tych idiotów.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CallMe witaj zatem w klubie dziwaka. ;) Zapewne każdy ma jakieś dziwactwa choc u fobika pewnie jest ich więcej. Nie jeżdżę również taksówkami bo się panicznie boje , to kolejne z moich zdziwaczeń. Ooo właśnie trafnie to ujęłaś razem z Zawszenowy, ja tez przyjmuje na siebie czyjeś głupie zachowania i przewinienia. Objawia się to oczywiście w postaci rumieńców i tak wielkiego zażenowania, iż momentalnie zapadam się od ziemie. Nawet jak oglądam film w którym zdarza się jakaś grubsza miłosna scena, twarz plonie mi wszystkimi odcieniami czerwieni. To dopiero jest żenada. A to, ze czasami płaczesz, myśląc o innych i ich trudnej sytuacji ,świadczy tylko i wylacznie o Twojej wielkiej wrażliwości. Ja choć z wierzchu nie daje tego po sobie poznać tez mam tego typu fazy. Sama nawet się nakręcam do płaczu. Czasami to jest potrzebne. Ot takie z nas wrażliwe istotki. :) Dobranoc tym, którzy już udali się w objęcia Morfeusza. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
UgaaaBugaaa - tylko skąd tę wiarę w siebie wziąć? Matias - no właśnie cały problem w tym, że ja siebie również nie akceptuję i z tej sytuacji też wyjścia nie widzę. vjhbjbjk - widzisz, to jest tak, że gdybym miała powiedzieć komuś to wszystko co napisałam w tym temacie - fobikowi czy normalnej osobie - to postarałabym się to streścić w trzech słowach, czyli nikt niczego by nie zrozumiał :) Poza tym nie wszyscy stąd się spotkają (np. ja), więc nie muszę mieć oporów. Jednak co innego jest rozmawiać twarzą w twarz, a co innego siedzieć sobie spokojnie i pisać, gdy nikt cię nie widzi. No i masz czas na zastanowienie się co chcesz przekazać. lokoes - no właśnie. Ojciec często mi powtarza, że ludzie po podstawówce pracują, a ja nie mogę dać sobie rady. To znaczy nie chcę, bo jestem leniem, pasożytem i taki stan mi odpowiada. Chociaż mówi też, że boję się ludzi, ale ja wtedy ucinam temat. Co do założenia rodziny to tak sobie myślę, że nie chcę jej zakładać. Nie chcę spędzić życia samotnie, ale mąż i dzieci to raczej nie dla mnie. Co ja bym mogła dziecku przekazać? Nie wyobrażam sobie mieć takie plany będąc fobikiem. Ale ja sobie wielu rzeczy nie wyobrażam. A chodząc do lekarza zawsze mam obawę, że spotkam kogoś znajomego. Obcy ludzie może aż tak bardzo mi nie przeszkadzają, chociaż też bym wolała z nimi nie rozmawiać. Czasem będąc już w gabinecie, jak mam wielki stres to nie bardzo mogę zapamiętać co mówi do mnie lekarz. Na przykład wypisuje receptę, tłumaczy co i jak, a ja potem i tak nic nie wiem. Nawet jeśli zapisze mi jak mam brać leki to nie mogę się połapać. Wczoraj zaliczyłam kolejną ucieczkę. Odwiedziła nas rodzina. Była to niezapowiedziana wizyta, a ja takich wręcz nienawidzę. Co innego jeśli wcześniej wiem, że ktoś przyjdzie i mogę oswoić z tą myślą. Stać mnie było tylko na to, żeby się przywitać i uciekłam do siebie. Na szczęście nikt nie wchodził do mojego pokoju. Pewnie znowu sobie wszyscy pomyśleli, że dzikus jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To teraz kolej na mnie ;) Nie minęło jeszcze 5 godzin odkąd wstałem ale jestem w totalnej euforii :) Tak to właśnie działa naciśnij guzik i jestem na dnie, łapię doła tak jak kilka dni temu, naciśnij guzik i jestem na górze, mam dobry humor i zdaje mi się ze mógłbym góry przenosić :) Przejdę do rzeczy. Miałem dziś ambitne plany, najpierw poszedłem odebrać zamówione książki, starałem się puszczać negatywne myśli i o dziwo nawet się to udało... Może nie było rewelacji ale aż tak bardzo się nie stresowałem, przynajmniej nie tak jak to bywało. Wyszedłem ze sklepu i zastanawiałem się zrealizować punkt numer dwa czy nie. Punktem numer dwa była wizyta w sklepie rowerowym. Stwierdziłem co tam, jadę najwyżej nie wejdę do środka. Wysiadam na przystanku, w głowie tysiące myśli, żeby jednak zobaczyć tylko w którym miejscu jest sklep i wracać... Ale za chwilę myśli że tak samo będzie w przyszłym tygodniu, że zawsze znajdę wymówki, i tak jedne myśli biły się z drugimi. Idę w stronę sklepu, widzę że nikt tam nie wchodzi ani nie wychodzi tak więc w środku będą tylko sprzedawcy. Już miałem wracać, kręciłem się przy sklepie, przechodziłem obok wejścia, więc w tej chwili musiałem podjąć decyzję, i w tym momencie nie wiem czemu poszedłem w stronę drzwi, wszedłem do środa i wtedy pojawiła się myśl: "co ja zrobiłem..." :) Ale jak już wszedłem to jeszcze głupsze byłoby takie wyjście ni w pięć ni w dziewięć, więc podchodzę do sprzedawcy i pytam się o rower. Następnie przynieśli go i składali i tak leciały minuty które dla mnie trwały całą wieczność, ale jakoś nie panikowałem. Po raz pierwszy w sklepie nie czułem że wszyscy się na mnie patrzą, nie czułem się że bierze mnie się za potencjalnego złodzieja a przeważnie takie mam odczucia (wiem że to głupie ale tak mam...). Złożyli rower i dali mi się nim przejechać, byłem w szoku że nie chcieli ode mnie żadnego dokumentu bym nie uciekł czy czegoś w tym stylu. Jak z nimi rozmawiałem to wiadomo nie byłem nie wiem jak wygadany, ale nie czułem kompletnej pustki, dla mnie to już wielki postęp. Co do typowych objawów to chyba rumieńce ze zdenerwowania się pojawiły, ale nie zrobiłem się czerwony jak burak co czasem ma miejsce. Czasem myślałem co oni sobie o mnie myślą, że przyszedł taki dziwak, ale... te myśli się pojawiały i przechodziły, nie trzymały się mnie. Praktycznie w 99% jestem już zdecydowany jaki rower kupię i gdzie, bo mi się tam spodobało :) Wiem że to głupie ale czulem się w tym sklepie dobrze, w każdym razie nie odczuwałem takiego dyskomfortu jak w innych różnych sklepach. Jak wyszedłem to pomyślałem sobie że pewnie wzięli mnie za jakiegoś dziwaka, ale... jakoś się tym nie przejąłem bo dla mnie to że tam w ogóle wszedłem i potrafiłem jako tako rozmawiać było w jakimś sensie sukcesem. Dla ludzi którzy nie mają fobii to co napisałem pewnie wydałoby się śmieszne, gdybym to komuś opowiedział pewnie by mnie wyśmiał, ale dla mnie było to ważne. Na koniec jeszcze stwierdziłem że skoro mi tak dziś idzie to ładuje się do banku bo chciałem zlikwidować lokatę. Wparowałem do banku bez żadnego zahamowania, powiedziałem co chcę, ale pani w kasie wytłumaczyła mi że nie ma sensu teraz likwidować lokaty tylko poczekać 3 miesiące bym miał z tego jakieś odsetki. Tak więc kasę na rower będę musiał chyba pożyczyć od rodziców, choć chciałem tego uniknąć. Z negatywnych rzeczy w tym dniu to jest tylko jedna, wszyscy zaczynają mnie zadręczać czemu zrezygnowałem ze studiów... Temat totalnie mnie blokuję, nie potrafię nic odpowiedzieć, nie potrafię ściemniać, ale nie potrafię powiedzieć prawdy że to chodzi o fobię, zresztą nie wiem czy chcę to powiedzieć. Czuję że tego nikt nie zrozumie... I wygląda to teraz tak że wszyscy wiedzą że zrezygnowałem z kilku powodów, ale nie chcę wyjawić tego najważniejszego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CallMeBlondiee - nigdy nie mów nigdy, może kiedyś najdzie mnie ochota, żeby wyjść za mąż, ale to pewnie odległe czasy. Mi jednak nie marzy się typowy ślub, a wesele to już w ogóle. Najlepiej byłoby iść załatwić sprawę do kościoła czy samego urzędu i tyle. I chyba nie chodzi tu nawet o moją fobię, ale jakoś te białe suknie i cała otoczka nie robią na mnie wrażenia. Ja tak naprawdę tylko raz byłam na ślubie i weselu. Było to dawno temu i niewiele pamiętam, bo z wesela zawinęłam się po jakichś trzech godzinach. Od tamtej pory zawsze odmawiam i ciągle dziwię się, że ludzie jeszcze mnie zapraszają. Pewnie myślą, że nie wypada inaczej. Matias - ja dziś właśnie jestem na dnie. To przez te wczorajsze odwiedziny, chociaż ja uciekłam. Ale wiem, że dyskutowali o mnie. Fajnie, że się przełamałeś. Zawsze to jakieś doświadczenie dla fobika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CallMeBlondiee - Coś w tym jest, też mam często tak że sobie odmawiam zabawy, przyjemności itd. a jeśli sobie nie odmówię to przeważnie następnie czuję poczucie winy... Błędne koło. Czerwienienie się to jest coś czego najbardziej nie lubię, bo niestety ale ujawnia się na zewnątrz. Nasze chore myśli, nasza pustka w głowie, to wszystko jest w środku, ale czerwienienie się widzą wszyscy, tym bardziej że ja czasem robię się czerwony jak burak... Przejmowanie czyjegoś wstydu na siebie też mi się niestety zdarza. UgaaaBugaaa - Jak czytam większość waszych objawów to tak jakby czytał o sobie. Na filmach też zdarza mi się czerwienić, jak zaczynam to odczuwać to zaczynam się denerwować coraz bardziej i robię coraz bardziej czerwony, i wtedy robię wszystko by po prostu uciec. U mnie do czerwienienia się przy denerwowaniu się dochodzi jeszcze łzawienie oczów... Wygląda tak jakbym miał się zaraz rozpłakać. Masakra. Niestety łapię się też że potrafię się wzruszyć (choć nie wiem czy trzeba rozpatrywać w kategorii niestety) i łzy mi napływają do oczów, na przykład jak słyszę w tv hymn Polski odśpiewany przez kibiców przed meczem siatkarzy czy Polak staje na podium na jakiś zawodach i widzę jego radość :) Gorsze jest to że jeśli ktoś w pobliżu płacze to mi samemu się zbiera na płacz... Tego nie lubię. Ale najgorsze jest to że o ile jeszcze jak kobieta, dziewczyna się wzruszy to jest ok, ale jak facet nie wytrzyma to wiadomo... Muszę się pilnować, choć szczerze w niektórych sytuacjach wolałbym móc wszystko puścić i nie musieć zakładać maski. Jeśli idzie o płacz to gdzieś kiedyś przeczytałem że człowiek powinien płakać bo dzięki temu ma piękniejsze oczy :) Zresztą oczy to jest coś niesamowitego :) szkoda tylko że nie za bardzo potrafię patrzeć w oczy innych ludzi, ale czasem udaje się dyskretnie popatrzeć jak druga osoba nie zdaje sobie z tego sprawy :) fobia to ja - Też nie lubię jak ktoś przychodzi do mnie do domu z wizytą. To jest tak naprawdę jedyne miejsce bezpieczne, a jak ktoś przychodzi to czuję się nieswojo. Najczęściej uciekam do swojego pokoju, ale i tak dyskomfort jest bo przecież zawsze ktoś może wejść. Dziś przed chwilą miałem właśnie taką "wizytę" przyszła ciotka i oczywiście temat studia... Nic nie powiedziałem, trochę dostało mi się po głowie, ale już do tego przywykłem. Z tego co zapamiętałem to wyląduję w warzywniaku lub jako dozorca, i muszę jakieś studia skończyć. Boję się tylko że zaraz cała rodzina się na mnie rzuci... A jeśli idzie o związek to ja zgadzam się z CallMeBlondiee. Chciałbym założyć rodzinę i mieć dzieci. Może dlatego że sam nie miałem takiej prawdziwej rodziny? Może chciałbym się przekonać jak to jest, może chciałbym stworzyć prawdziwą rodzinę. Wczoraj też rozkładałem w nocy na czynniki pierwsze moich rodziców. Doszedłem do przedziwnych wniosków, których sam się nie spodziewałem, ale dużo mi to dało. Trochę zrozumiałem działanie, zachowania moich rodziców i co się stało że nasza rodzina wygląda tak jak wygląda, jednak wydaje mi się że jeszcze tego nie zakończyłem. Czasem warto coś takiego zrobić. W sumie zasnąłem o 2:30, jak tak dalej pójdzie to niedługo przestanę w ogóle spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias - mój brat jakiś czas temu przyszedł do domu i powiedział, że w pobliżu jego pracy jest jakiś biurowiec i szukają osoby do sprzątania. Patrzę się na niego i mówię: no i co? Chesz złożyć CV? Wkurzył się na mnie niesamowicie. Stwierdził, że jak zwykle nic nie rozumiem i nie znam życia. Poleciała cała wiązanka epitetów. Oczywiście wiedziałam, że chodzi mu to, żebym to ja złożyła swoje CV, ale udałam głupią. A on chłopak po studiach przecież taką pracą by się splamił. Mimo tych wyzwisk w moją stronę, których zresztą się spodziewałam, miałam wielką radochę, że tak go wkurzyłam :) Ja się też czerwienię, ale najbardziej wstydzę się tego, że trzęsą mi się ręce. Chyba już o tym kiedyś pisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×