Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mała Czarna 1983

Rak jelita z przerzutami do wątroby.Jest ktoś w temacie?

Polecane posty

Gość ruda ziuta
Mój Tata od 3 lat walczy z nowotworem jelita z przerzutami do wątroby. Lekarze po operacji (ma wyłonioną stomię) nie dawali mu zbytniej nadziei (jakieś dwa lata). Dzięki Bogu i wszystkim innym mija już 3 rok, w między czasie Tata miał już 3 przerwy między chemioterapią, bo miał bardzo dobre wyniki, i markery same spadały. Trzymam kciuki za Twoja Babcię i życzę wszystkim chorym żeby walczyli. Warto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domm
herceptyna jest finansowana przez NFZ tylko trzeba spełniać pewne wymogi, odpowiadać warunkom. Czekamy na scyntygrafie kości i wtedy do szpitala mam nadzieje, że dostanie ten lek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...NATALA...
dommm___________ bardzo Ci dziękuję . Twojej mamie życzę dużo zdrowia.Oby dostała jak najszybciej tę herceptynę. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot na plocie
moja mama ma wrzodziejące zapalenie jelita, ale na szczęście nie ma raka. myślę, ze dzięki chemoprewencji jaką zalecił lekarz. mam bierze asamax, znacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Czarna 1983
Witam po roku. Temat niezbyt się rozwinął,ale postanowiłam napisać.Babcia jest ciągle z nami. Dwa lata temu miała 67 lat,a wyglądała na 60.Rok temu miała 68 lat i wyglądała na 70. Teraz ma 69 lat , a wygląda na 90. Jest potwornie chuda,potwornie żółta, ma duży twardy brzuch. Mówi szeptem,bo nie ma siły.Niewiem,co to będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kia4olikq
Mała Czarna 1983, dziękujemy za wpis, wielu śledzącym wątek będzie bardzo przydatny. I dzięki niemu wielu ludzi się za Twoją babcię modli, powiedz jej to. Ty też się trzymaj, kochana, odwagi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kia4olikq
Max Zander vel Klaun, jakim cudem ty jeszcze nie masz bana, szalbierski obwiesiu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mój wujek to ma
Została wycięta już mu nerka , czeka na dobre wyniki , żeby przyjąć chemię . Załatwia się już do woreczka niestety od kilku lat , przechodzi dializy . Przeszedł dużo skomplikowanych operacji . Ja jednak od czasu kiedy została mu wycięta nerka , każdą komunię św ofiarowuje w jego intencji . Uczęszczam także na Msze św z intencją o uzdrowienie . Bardzo zasmuciła mnie informacja , że Twoja babcia uczęszcza na jogę . Może to wasza niewiedza , mam nadzieję , ale joga to nic innego jak otwieranie się na złe moce . TO OKULTYZM . Trzeba jak najszybciej zerwać wszelkie praktyki okultystyczne , jak joga , magia , horoskopy itp . Nie mówię , że nie trzeba chodzić do lekarza , absolutnie !!! Ale pojednajcie się z Bogiem i proście o siłę i uzdrowienie . U mnie w rodzinie jest parę osób , które już zwątpiły , a ja nadal wierzę i ufam . I jakoś narazie wujek żyje . Życzę i Twojej babci powrotu do zdrowia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam raka
Nie masz racji pisząc że wszystko prowadzi do złego. Gdybym ja się wszystkiego bała to prawdopodobnie umarłąbym w męczarniach. Ja korzystałam z bioenergoterapii i według innych stałam się lepszym człowiekiem, bardziej pomagam innym. Są jeszcze ludzie którzy wolą umrzeć niż przyjąć dar od innego człowieka jakim jest medycyna niekonwencjonalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mój wujek to ma
Ja się nad tym kiedyś nie zastanawiałam . Wierzyłam w horoskopy , nawet moją siostrę woziłam do bioenergoterapeuty . I nic to nie pomagało . Po latach się dowiedziałam , że robiłam źle . Moja siostra jest daleko od Boga , moja mama i cała rodzina . Matka zbankrutowała , siostra nie skończyła szkoły , lubi w towarzystwie wychlać . Te zło wychodzi po latach . Na początku jest dobrze , bo o to chodzi szatanowi , żeby tak było . Ale prędzej czy później dojdzie do złego .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam raka
Twoja wola w co wierzysz. Ja się dobrze czuję i to jest najważniejsze. Ksiądz cię nie uzdrowi a człowiek który dostał dar to zrobi.. Dlaczego kościół wmawia nam że to jest zło, przekonałam się w chorobie chodzi o kasę. Gdyby taki człowiek zarabiał dla księży to było by to dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój wujek to ma
Zgadzam się z Tobą , ksiądz nie uzdrowi . Bo to Pan Jezus uzdrawia , a ksiądz się o te uzdrowienie modli .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka prawda jest...
Tylko dlaczego nie robi tego za darmo . ślubował żyć w ubóstwie a to są chyba najlepiej zarabiajćy ludzie. Wstay za nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka prawda jest...
trochę w nerwach napisałam powinno być, wstyd mi za nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgfhfghf
poczytaj o kapsaicynie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój wujek to ma
Dlaczego wychodzisz z założenia , że wszyscy księża tak dobrze zarabiają ? Dlaczego wszystkich wrzucasz do tej samej beczki ? Myślisz , że np . wikariusze są bogaci ? Powiesz może , że ten ma takie auto , a ten takie . Jaka błędna jest czasami czyjaś logika . A nie pomyślałaś , że może właśnie temu księdzu te auto kupili w prezencie jego rodzice ??? Ja nie twierdzę , że wszyscy księża są doskonali , niestety szatan wdarł się też do Kościoła , ale każdy ksiądz otrzymał dary sprawowania Eucharystii . I to nie My powinniśmy ich rozliczać , Oni reprezentują Boga przez samo przyjęcie Sakramentu Kapłaństwa . Oni będą bardziej od Nas rozliczani po śmierci . A jeśli chodzi o Msze z modlitwą o uzdrowienie , to mylisz się . Za to nie trzeba płacić .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Czarna 1983
To znowu ja piszę,ale już ostatni raz.Babcia zmarła 8 marca,w dzień kobiet :( Jak wykryto Jej chorobę,powiedziano,że jak nie podejmie leczenia , zostało jej 9 miesięcy życia.Podjęła walkę i wywalczyła 15 miesięcy,z czego ostatni był straszny.Trudno się z tym pogodzić.Babcia mieszkała 2 domy dalej ode mnie,miałam z nią kontakt całe życie jak z matką.Zaraz po jej śmierci trochę mi ,,odbiło'',zaczęłam się interesować życiem po śmierci,duchami itp.żeby się dowiedzieć/łudzić (?) , że ona nadal jest,że tylko ciało pochowaliśmy.Obsesyjnie wyczekiwałam jakichś znaków od niej,myślałam,że zwariuję.Niewiem co jeszcze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buncikowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi zawsze zależało....
żeby się dowiedzieć czy jest życie po śmierci,chciałabym wiedzieć czy moja zmarla rodzina gdzies tam jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ten sam problem
12 maja zdiagnozowali mi w uk to samo tyle ze ja ma przerzuty do mozgu i pluc choroba sie podstepnie rozwijala kilka lat i dala o sobie znac dopiero teraz jakies 2 mce temu jestem po chemii ale lekarze nie daja szansy jestem sam operowac nie chca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ten sam problem
ja mam 39 lat:( poddalem sie nie bede walczyc bo po co zeby przedluzyc o 12 mcy zycie? zostalo mi 5 mcy juz nie moge chodzic prawie ale czerpie z zycia ile moge najgorsze to bole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Czarna 1983
Babcia zmarła na raka,ciotka na raka,dziadek na raka,mama ma naczyniaka.Też jestem w grupie ryzyka. ,,Ja mam ten sam problem'' , bardzo mi przykro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ten sam problem
zadne wspolczucie nic nie pomoze do sylwestra czulem sie normalnie w nowy rok zaczal mnei bolec kregoslup na dole ale bol byl taki ze czolgalem sie po zoemii blagajac o pomoc trafilem do lekarza pierwsza diagnoza chybiona nerki potem usg i rtg i wyszlo ze guz nacieka juz kregi wycieli guza z jelita na szczescie bez stomii ale sa przerzuty do watroby pluc i mozgu lekarz mi jasno powiedzial ze pluca i watraoba jeszcze mozan dzialac ale mozg odpada najbardziej boje sie bolu przysieglem sobie ze jak juz bedzie duzy to sam ze soba skoncze zeby sie nie meczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ten sam problem
teraz na lekach czuje sie dobrze schudlem z 80 kilo waze 56 i dostaje wysoko energetycne drinki zeby jak najmniej ograniczyc redukcje wagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Czarna 1983
jest ktoś kto Ci pomaga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam ten sam problem
nie na szczescie mieszkam w kraju gdzie wszystko mi do domu przywioza co chce i nie musze pracowac bo panstwo doklada mi tyle ile moze i z pracy czasem ktos wpadnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anielkakal7458
Choroba spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Zawsze byłam zdrowa. Pewnego dnia po wypróżnieniu zauważyłam ciemnoczerwony skrzep krwi w misce klozetowej. Bylo to dla mnie zagadkowe. Pierwsza myśl, jaka przyszla mi do głowy, to to, że być może mam hemoroidy. Nie był to dla mnie jakiś szczegłlny problem, ponieważ wiedziałam, że istnieją metody zmniejszające ból w tej chorobie, ale ja przecież nie odczuwałam żadnego bólu. Zaczęłam się martwić. Od ponad miesiąca stale towarzyszył mi ból pięty. Masaże nie przyniosły mi ulgi. Gdybym choć trochę znała się na refleksologii, być może miałabym swiadomość, co dzieje się w moim brzuchu. Już pózniej się dowiedziałam, że bolące mnie miejsce na piecie ma zwiazek z jelitem grubym, a gdy wybudziłam się po operacji, zdałam sobie sprawę, że ból pięty zupełnie znikł. Gdy udałam się wcześniej do lekarki, zbadała mnie.. W trakcie badania odczuwałam niewygodę, ale nie było to bolesne. Lekarka powiedziała mi, że krwawienia z hemoroidów są jasnoczerwone, a skrzep, który zauważyłam, był ciemnoczerwony, oceniła, że przypadek jest pilny i tego samego dnia umowiła wizytę u chirurga naczyniowego. Wszystko działo się tak szybko, że nie miałam czasu by się zastanawiać, co się dzieje w moim brzuchu. Wydawało się, że moim życiem zaczął kierować lekarz. Byłam w szoku i tak oszołomiona, że nie sprzeciwiałam się zaproponowanej metodzie leczenia. Nie miałam żadnych innych objawów: nie miałam żadnych bóli w brzuchu ani dużych zaparć, ani biegunki. Przy postawieniu wstępnej diagnozy wszyscy orzekli, że będąc tuż po czterdziestce, jestem zbyt młoda, by mieć raka, szczególnie że nikt w mojej rodzinie nie miał takiej choroby. Chirurg zbadał mnie tą samą metodą co lekarka pierwszego kontaktu, ale głebiej i to bylo bolesne. Okazało się, że istniało zgrubienie u nasady jelita grubego. Badanie kolonoskopowe zostało wyznaczone na kolejny tydzień. Gdy zgłosiłam się na badanie do szpitala, zostałam uśpiona. Gdy wybudziłam się z narkozy, lekarz potwierdził, że zgrubienie jest guzem rakowym. Potem, gdy byłam z wizytą u chirurga, pokazał mi zdjęcie, w moim jelicie w pewnym miejscu była tylko jedna ósma normalnego prześwitu, resztę zajmował guz. Musiałam zglosić się na operacje. To wszystko było jak zły sen. Chirurg powiedział, że do chwili operacji nie wiadomo, jaką część jelita będzie usunięta. Nie było to pocieszające, ale guz musiał być usunięty. Wtedy nie przyszło mi do głowy, że mogłam umrzeć. Przyjęłam do wiadomoćci, że jaki by nie był wynik operacji, będzie to dla mnie korzystnie. Operacja miała miejsce dwa tygodnie później. Powiedziano mi, że trwała cztery i pół godziny. Chirurg stwierdził, że zakończyła się sukcesem, guz rakowy był otorbiony i można go było usunąć w całości. Nie spenetrował ściany jelita, więc nie było konieczności dodatkowego agresywnego leczenia. Miałam szczęscie. Opanowało mnie uczucie ulgi i uwolnienia się od ciężaru. Powrót do normalnego sposobu odżywiania się zabrał kilka miesięcy. Obecnie nie mogę jadać niektórych pokarmów, które w przeszłosci jadałam z przyjemnością. Po operacji poddawałam się regularnie badaniom krwi i chodziłam do chirurga na sprawdziany. Ostateczne badanie sprawdzające miało miejsce po upływie pięciu lat od opoeracji, ale badaniu kolonoskopowemu poddaje się co trzy lata. Udałam się też do lekarza stosującego terapie naturalne, biore suplementy, zmieniłam dietę. Zauważyłam też inne korzysci tej kuracji, a mianowicie jestem mniej podatna na grypę i przeziębienia, i lepiej znoszę stres. Dopiero teraz, po upływie pięciu lat od operacji, zdaje sobie w pełni sprawę, że wiele przeszłam, zarówno emocjonalnie jak i fizycznie. Musiałam się dostosować do problemów fizycznych będących następstwem raka jelita oraz pogodzić się z uszkodzeniami, jakich doznało moje ciało w wyniku operacji. Gdy wcześniej coś negatywnego wydarzało się w moim życiu, w większości spychałam to ze swej świadomości. więcej na: http://www.facebook.com/TransferFactorInfoPl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
HEJ Mam wspaniała książkę elektroniczną w której kobieta opisuje krok po kroku jak pokonała raka i czego używała w jaki sposób metodami naturalnymi. Książka jest darmowa, napisz do mnie to Ci ją wyślę mój email to: ania@annakrawczyk.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to my to wiemy,leczenie przebiega szybko i dobrze rokuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja wam opowiem historie mojej babci ktora ma 90 lat I okolo 2 miesiecy temu zauwazyla krew w kale wiec lekarz od razu skierowanie do chirurga a ten po kolanoskopii od razu powiedzial ze jest to rak I na 90% zlosliwy. Wiec teraz decyzja co dalej????? Lekarze jednoglosnie OPEROWAC!!! My w strachu czy babcia sie obudzi po narkozie? Czy serce wytrzyma???? Nadeszly wyniki badania histopatologicznego I okazalo sie ze jest to poczatek I jak najbardziej do wyciecia. Placz strach modlitwa. Babcia podjela decyzje idzie na operacje. Operacja byla dluga I ciezka trwala 4 Godz babcia byla niestabilna. Po operacji zostala przewieziona na Oiom stan bardzo ciezki. Placz strach I modlitwa. Po 2 dniach zostala przewieziona na chirurgie:-) po kolejnym 2 znowoz Oiom serce warjuje cisnienie tez!!! Lekarze mowia ze jest bezposrednie zagrozenie zycia i musimy liczyc sie ze wszystkim. Babcia nie mowila ale mrugala do nas oczami ze rozumie co mowimy. Byla slaba...... A teraz przeczytajcie Koniec. ZA 4 DNi BABCIA wychodzi ze szpitala jelita sa Zespolone a ona czuje sie swietnie!!! Wyniki o.k. Wiec wszystko jest mozliwe wazne jest pozytywne myslenie I modlitwa. Pozdrawiam I wszystkiego dobrego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×