Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jednym slowem wstyd

Odwiedzilam kolezanke na porodowce i sie przerazilam!

Polecane posty

Gość do wkrótce mama
będzie dobrze! miliony kobiet rodzi, ból da się znieść, od niego się nie umiera:) wiem, że łatwo mówić, bo już to przeszłam, ale naprawdę nie masz się co przejmować, jak już się zacznie to będziesz skupiona tylko na tym, żeby urodzić wreszcie swoje maleństwo, a potem to już z górki:p szwy zdjęte po kilku dniach przez położną w domu, po 14dniach już nic nieprzyjemnego nie czułam, po kilku tygodniach "pierwszy raz" i znów wszystko wróciło do normy:) dziecko przez pierwsze tygodnie właściwie ciągle śpi, więc masz czas dla siebie i żeby też wypocząć, nie jest to takie straszne jak się wydaje...pozdrawiam, trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko co za brednie!
przeczytalam caly temat. Pomijam juz jego niby glowny watek czyli poczucie wstydu, bo podpisuje sie pod slowami innej osoby, ze kazdy ma swoj i nic nikomu do niego. Co natomiast mnie zastanawilo? Wasze wypowiedzi, to jak dajecie sie traktowac na porodwce. Tak by nie miec szacunku do siebie, jak maciory bez godnosci- wasze slowa kobiety. Rodzilam pierwszy raz kilka lat temu, koszmar, meczylam sie 19 godzin. Potem lezalam w sali 6-osobowej. Przyjsc mogl tam kazdy i przychodzil, o dziwo zawsze bylo wiecej mezow, ojcow, tesciow niz kobiet. Facet za facetem. Ale do rzeczy. Kilka godzin po porodzie (traumatycznym, ale nie czulam sie sponiewierana) przyszlo polozna bardzo nieprzyjemna kobieta i do mnie bym krocze pokazala. Ja wtedy bylam strasznie obolala, wzielam prysznic i zalozylam majtki. Jak ona to zobaczyla to z krzykiem, ze mam natychmiast zdjac. To byl moj pierwszy porod, troche byla przerazona wiec zdjelam z ledwoscia. Wtedy to ona kazala mi rozsunac nogi, podciagnela koszule i powiedziala ze mam tak troche polezec. Doslownie az zaniemowilam, tu co chwila jakis facet wchodzi, a ja mam z pipka na widoku lezec? Pytam jej wiec po co i dlaczego, a ona ze krocze trzeba wietrzyc. I wtdy pomyslalam (nigdy wczesniej o tym nie slyszalam), ze ona sobie jaja ze mnie robi i chce bym wyszla na idiotke:D To odpowiedzialam jej, ze krocze to sie myje a nie wietrzy. Na co zostalam zwyzywana od glupich. Kiedy wyszla dziewczyny z sali mi wytlumaczyly, ze tak podobno trzeba. O zgrozo! co za glupoty!Nie moglam uwierzyc wtedy, ze ktos wierzy w takie rzeczy, a tu prosze caly temat o tym;)Nie wietrzylam krocza i nie mialam zamiaru, nie jestem glupia by mi taka ciemnote wciskac. Drugi raz rodzilam przez cc i tez niczego nie wietrzylam:D za to za drugim razem jak lezalam w szpitalu to po korytarzu sie paletala taka kobieta z cyckami doslownie na wierzchu i nie patrzyla czy ktos przychodzi (nie o gosci juz mi nawet chodzi) i czy na nia patrzy;) Mi to tam kolo tylka latalo, dla mnie nago mogla chodzic. Ale teraz juz wiem chyba czemu te piersi wystawiala. Pewnie naczytala sie na tym forum, ze piersi tez sie wietrzy:D Na koniec tylko napisze, ze ktos slusznie zauwazyl, tu skaczecie sobie do gardel, wyzywacie sie, a na porodowce nie umiecie upomniec sie swoich praw. A moze tu chcecie odreagowac stres zwiazany z tym jak was potraktowano? Wspolczuje okropnych porodow i zycze tylko tych lzejszych i wiecej rozsadku, nie dajcie sobie wmawiac jakichs glupot odnosnie wietrzenia i nie tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam się z niektórymi tutaj
(niestety tylko niektórymi) opiniami. Dwa razy byłam na oddziale poporodowym (jako pacjentka, żeby nie było) i niektóre z kobiet zwyczajnie przeginają... I podobnie jak autorkę- nie obrzydza mnie to (powiedzmy, że nic co ludzkie nie jest mi obce :)), ale dziwi, jak potrafią zachowywać się kobiety po porodzie. Nie oceniam tych, które rzeczywiście nie mogą wstać. Ale nie przesadzajmy- tych jest zdecydowana mniejszość... A większość, jaką widziałam czuła się zdecydowanie lepiej ode mnie. I wyobraźcie sobie, że byłam w stanie się umyć, nawet zrobić delikatny makijaż. Tak po prostu, dla własnego dobrego samopoczucia. Miałam szwy, ból był okropny, ale nie byłam w stanie zwolnić samej siebie z obowiązku jako takiego dbania o siebie. Piszecie o rozpinanych koszulkach i tych z dziurami na piersi. W porządku, paradujcie w nich (sama miałam jedną z guzikami), ale wyobraźcie sobie, że istnieją też inne, które równie dobrze nadają sie do karmienia, a nie wygląda się w nich okropnie... Np takie na ramiączkach lub z zakładanym dekoltem... I naprawdę nie trzeba ich podciągać pod sam biust (jak to niektóre sugerowały). Kolejna sprawa..wietrzenie krocza... W moim szpitalu nie było takiego "wymogu" (zresztą nawet gdybym miała to robić, to najzwyczajniej w świecie chociaż prowizorycznie nakryłabym się kołdrą...). Byłam na sali (czy salach) z różnymi paniami- jedne miały potrzebę się umyć, zakryć, ubrać biustonosz do karmienia (choćby po to, by pokarm nie lał im się po koszulach, a piersi nie wyłaziły na wierzch przez dziury koszuli), a inne- mimo że miały siłę latać po korytarzu jakoś nie kwapiły się do dbania o siebie i na cały pobyt w szpitalu wystarczyła im jedna koszula. Ta która wie, jak się poci kobieta po porodzie, chyba jest w stanie wyobrazić sobie zapach... Nie demonizujcie stanu kobiety po porodzie. Wiem, że są takie, które czują się fatalnie i im daję spokój, rozumiem. Jednakże ja na takie nie trafiłam (może miałam szczęście). Widziałam za to matrony, które sprawiały wrażenie, jakby fakt urodzenia dziecka zwalniał je z jakiegokolwiek dbania o siebie i przejmowania się przed otoczeniem. I jeszcze raz- nie przeszkadzało mi to, co najwyżej budziło niesmak... W moim odczuciu dbanie o siebie nie wiązało się ze stanem (lepszym czy gorszym) po porodzie, ale z jakimś ogólnym podejściem do tego typu spraw. Piszę tak, bo miałam "okazję" pobyć trochę na patologii ciąży i tam sprawa wyglądała podobnie (choć może nie aż tak "drastycznie")- jedne myły się codziennie, inne przez tydzień nie zmieniały piżamy, a wieczorne "mycie" zajmowało im minutę. Większość nie byla przykuta do łóżek;) I wszystko to nie jest tylko kwestią, że widzi nas ktoś z zewnątrz (odwiedzający pacjentkę obok np). Dla mnie to jest głównie kwestia widzenia samej siebie. Po prostu gorzej się czuję, gdy mam świadomość, że wyglądam źle (a mogę lepiej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zgadzam się z niektórymi tu
taj --> OTÓŻ TO !!! ZGADZAM SIĘ I PODPISUJE POD TYM !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za ciemnogród
do wkrótce mama: żadnych gąbek! to siedlisko bakterii a jesli bedziesz miala szwy to wyobrazasz sobie jak się zaczną o tę gąbkę zaczepiac? Po prostu delikatny strumien lekko cieplej wody, na reke troche delikatnego plynu do higieny intymnej i oczywiscie papierowe reczniki (wez sobie takie dobrej jakosci reczniki kuchenne bo te z dozowników w toaletach są zbyt sztywne i nieprzyjemne). Polecam jeszcze coś: wez sobie pollitrową butelkę po wodzie mineralnej z takim otwieranym dziobkiem i rob sobie w niej roztwor tantum rosa i takim roztworem polewaj sobie krocze pod koniec brania prysznica i po skorzystaniu z toalety. i nie martw sie na zapas, moze faktycznie nie bedziesz miala szwow a jesli nawet to wcale nie musi byc strasznie i bolesnie. Ja mialam ale nie byly bardzo dokuczliwe, bez problemu chodziłam, moglam kucac pod prysznicem a nawet bez problemu zalatwialam w toalecie grubsze potrzeby ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkrótce mama 111
Dzięki za pomysł, kochana. Faktycznie ten roztwór z Tantum Rosa wydaje się niezłą metodą :) A szwy niestety się szykują, bo mój szpital tkwi jeszcze w głębokim średniowieczu i nacięcie krocza serwują hurtowo jako usługę gratisową :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wkrótce mama
a może masz jakiś inny szpital w okolicy? nie zawsze trzeba to krocze nacinać, niektóre położne przeginają...u mnie obyło się bez, miałam 10cm rozwarcie, dziecko sobie powolutku wychodziło i je wyparłam, fakt, że miałam 4szwy, ale wolałam to niż 10 czy ileś po nacięciu...po 7dniach zdjęła mi je położna, a po 2tygodniach nie czułam już żadnego dyskomfortu, z tym nacinaniem jest chyba gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkrótce mama 111
No właśnie cały czas myślę o tych szpitalach, ale zawsze przerażała mnie myśl dojazdu kiedy już np odeszły wody i nie kontrolujesz co się dzieje. Muszę jakieś wywiady przeprowadzić odnośnie pobliskich szpitali. Zawsze byłoby to co najmniej 40km :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za ciemnogród
do wkrótce mama: A jest w Twoim szpitalu możliwosć wynajecia indywidualnej poloznej? jesli tak to bardzo polecam, mimo że to jest jakis wydatek to moim zdaniem warto zainwestowac. ja przede wszystkim przestałam bac sie porodu kiedy poznalam polozna z ktora mialam rodzic, wiedzialam ze jak trafie na porodowke to nie bede w rakach przypadkowych ludzi. wczesniej wszystko sobie obgadalysmy, jak porod ma mniej wiecej wygladac, co bedziemy robic (prysznice, wanna, piłka, pozycje wertykalne) a czego nie (masaże szyjki, lezenie bez potrzeby, nacinanie krocza). u mnie niestety mimo szczerych checi nie udalo sie uniknac krocza bo mimo wyprobowania wszystkich mozliwych pozycji nie potrafilam wypchnac dziecka, skurcze parte trwaly juz prawie 2 godziny i zaczelo byc ryzykownie dla dziecka, wiec uzgodnilysmy że lekko nacinamy (jak to polozna okresliła - skubneła tylko skórę ;)). Mialam do niej zaufanie i faktycznie skubnela (chociaz mnie to zabolało) bo mialam tylko 3 szwy i ich zakladanie trwało chwilkę. naprawdę warto rodzic z kims zaufanym, ma się poczucie bezpieczenstwa, rodzi sie w przyjaznej atmosferze i mimo bólu jest ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sakaszfili
co Wy gadacie!! jak to nie powinno byc odiwedzin?! ja po porodzie nelazalm tydzien w szpitalu, spaprane szycie, du** bolala, maly z żółtaczką po konflikcie serologicznym, malutka 2,5 kg i przez te dni mąż nie mialby mnie odwiedzic?! maz przychodzil codziennie na kilka h po pracy, bez nie go nie dalabym sobie rady..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkrótce mama 111
To byłoby idealne wyjście ale chyba nie ma takiej możliwości. Muszę się jeszcze dokładnie dowiedzieć. Jestem w 7. m-cu i dopiero zaczynam się tym wszystkim interesować, nie chciałam sie wcześniej przerażać bo myśli o porodzie zawsze były dla mnie traumatyczne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wkrótce mama
ja mimo, że nie miałam wynajętej położnej to również polecam, bo wiesz z kim masz do czynienia, to od niej dużo zależy, ona praktycznie wszystko robi i mówi, akurat ja trafiłam na fajną babkę, która mi wszystko mówiła, ciągle mnie badała, robiła ze mną różne ćwiczenia, pomagała jak tylko mogła, rozmawiała, pocieszała, ale są takie suki, które jak mają zły dzień albo w ogóle są takie z natury, że zamiast wesprzeć i pomóc to jeszcze wprowadzają taką atmosferę i wszystko swoich zachowaniem utrudniają...ja, jeśli będę w drugiej ciąży to będę chodzić do lekarza, który odbiera porody w moim szpitalu i postaram się wziąć od niego namiary na jakąś dobrą położną - najlepiej tą samą co wtedy tylko nie pamiętam jej nazwiska:) ale się dowiem...dobra położna to skarb!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wkrótce mama
swoim* zachowaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wkrótce mama
trochę zeszłyśmy z tematu, ale autorka chyba się nie pogniewa:p w ogóle to ja zauważyłam, że zazwyczaj jak kobieta pierwszy raz rodzi to przeważnie nic nie wie, jest sparaliżowana strachem, o nic nie pyta, nie wie co ją czeka, za dużo pozwala lekarzom czy położnym, daje wszystko przy sobie robić, bo po prostu nie wie jak to wszystko powinno wyglądać i jest w takim szoku, że racjonalnie nie myśli, szczególnie młode mamy oraz osoby ciche, niewygadane...ze mną i z dziewczynami, które znam lub z którymi byłam w szpitalu było tak samo, wszystkie w granicach 22-25lat, pierworódki, nie chodziły do szkoły rodzenia, bo myślały po co to, na porodówce pierwszy raz, bały się o cokolwiek zapytać czy się sprzeciwić...teraz miałabym trzeźwiejszy umysł, pytałabym o wszystko, mówiła czego oczekuję, nie bałabym się tak jak wtedy:) bo wiem jak to wszystko wygląda i czego się można spodziewać, nawet teraz na myśl o drugim porodzie się nie boję, choć rodziłam w mękach 19godzin, ciężko było, zbiorowisko ludzi, 2położne,2lekarzy,neonatolog,mój mąż, stres, że tak długo i że coś jest nie tak, ale wszystko zakończyło się dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szófladka
Odwiedziny OK, ale jednej , stałej osoby - np. mąż, mama, przyjaciółka. A nie rodzice jedni, drudzy, rodzeństwo, kolezanki i koledzy z pracy, z karate, z chóru kościelnego. Moja znajoma tak zapraszała wszystkich, wszystkich i tam ciagle był ruch - dobrze, że akurat była sama w tej sali, bo jakby jej kogos dokleili, to ja tej osobie nie zazdroszczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkrótce mama 111
mam nadzieję, że nikt nas tu nie zlinczuje za zboczenie z tematu :) Jest dokładnie tak jak mówisz - za pierwszym razem kompletny paraliż, bo niby skąd ja mam to wszystko wiedzieć??? W życiu w szpitalu nie leżałam, a nawet w odwiedziny byłam może maksymalnie 10 razy. Moim zdaniem większość z tych koszmarnych mało ludzkich i nieprzyjemnych sytuacji odeszłaby w niepamięć, gdyby tylko położne i lekarze pamiętali że my nie robimy im na złość, my po prostu NIE WIEMY CO ROBIĆ. A ból porodowy trudno raczej porównać z czymś, co się wcześniej doświadczyło więc szok jest tym większy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sakaszfili
szófladka ale dlaczego JEDNEJ STALEJ OSOBY?? skoro kobiety moga się obnażać, bo porodówka to ich "tymczasowy dom" (jak ktos wczensiej pisal) i maja sie czuc komfortowo, a ja tez tam leze i najbardziej komfortowo czuje sie przy rodzinie to co wtedy?? ja chce raz meza raz mamę, a raz siostrę (u mnie na sali mogl byc tylko 1 gosc na lozko - i dobrze bo by byl tlum, ale nie rozumiem tego pojećia STAŁEJ osoby)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szófladka
Bo zeby byla tam jakaś prywatnosć, to trzeba to regulowac. Bo jak sie powie - raz jedna, raz druga, to sie ustawia w kolejce kto tylko chce i będa tak wchodzić - raz jeden, raz drugi. Mnie nie tyle chodzi o te cycki i pipki, tylko sama osobiscie nie lubię hałasu i tlumu i szlag by mnie trafił, gdyby do współlokatorki przychodziły całe pielgrzymki i robiły młyn od rana do wieczora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sakaszfili
wiec przecież pisze wyraznie, ze jedna osoba naraz (napisalam ze to dobrze ze sa takie zaady, bo inaczej bylby tlum)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szófladka
A po tej jednej osobie jeszcze jedna i jeszcze jedna i jeszcze jedna i tak przez cały dzień? Tu każdy moze napisać, jakich rozwiazań by sobie życzył i ja bym sobie życzyła własnie takiego rozwiazania, jak napisałam. Ty sobie mozesz zyczyc innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie rodzilam,wiec nie wiem jak sie kobieta czuje pare godzin po porodzie,ale mialam okazje byc u siostry kiedy rodzila swoja coreczke(odbieralam ja ze szpitala,poszlam na sale zabrac jej rzeczy). I powiem Wam,ze tez widzialam pare takich sytuacji,i raczej to ja czulam sie SKREPOWANA tym,ze tam weszlam,zaklocilam czyjac prywatnosc. Bo postawcie sie na miejscu takiej kobiety - czuje sie obolala,zmeczona,a tu na sali kupa gosci. Jak taka kobieta ma sie czuc,kiedy musi dziecko nakarmic dziecko,wywalic cyca na oczach ludzi,kiedy na sali jest 4 inne matki,a u kazdej z nich jest po 5 osob odwiedzajacych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wkrótce mama
no wreszcie jedna odwiedzająca mądrze napisała! Paula 24 zgadzam się z Tobą...nie powinny się czuć skrępowane położnice tylko osoby, które tam wchodzą, a jeśli nie chcą na to patrzeć, bo są aż tak wrażliwe i zniesmaczone widokiem kawałkiem cycka to powinny po prostu porozmawiać z osobą odwiedzaną w kafejce bądź na korytarzu czy tam innym miejscu do tego przeznaczonym...bądź co bądź sala położnic to rzeczywiście ich tymczasowy azyl i nie powinny się niczego wstydzić i odpoczywać w spokoju, nakarmić dziecko nie krępując się, że jej cycek wyskoczy...jak ja leżałam w szpitalu (co już chyba tutaj wcześniej pisałam) nie było żadnych pielgrzymek po salach i bardzo dobrze! drzwi na domofon były zamknięte i jeśli położnica chciała przyjąć gościa to wychodziła do specjalnego miejsca i nikt nie oglądał jej "współlokatorek", które akurat wietrzyły sobie krocze albo wyjęły pierś, żeby dziecko nakarmić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wkrótce mama
widokiem kawałka* cycka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sakaszfili
ciekawa jestem jak mialabym mezowi pokazac dziecko (gdybym musiala do niego wychodzic zeby sie z nim zobaczyc) ;) jak przez tydzien bylo pod lampami i moglam je wylaczac na srednio 5 min...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam się z niektórymi tutaj
do "do wkrótce mama" a nie pomyślałaś, że odrobina krępacji przydałaby się niektórym "położnicom"? Ja wiem, że szpital, porodówka itd. Nawet, jak nie miałby cię nikt odwiedzać, to przecież jest jeszcze jakieś poczucie "przyzwoitości" względem siebie... Nie chodzi mi o wyjściowy makijaż i wymalowane paznokcie, ale np o poprawienie sobie koszuli, gdy masz piersi na wierchu (to chyba nie wymaga trudu, prawda?).A już paradowanie po korytarzu w obleśnej koszuli jest chyba nie do końca na miejscu. Nawet jeśli położne i lekarze widzieli dużo, to przecież nie znaczy, że mamy zachowywać się w taki sposób (zwłaszcza, że nie widzę żadnego konkretnego powodu, by tak było). Nie jestem entuzjastką pielgrzymek odwiedzających kobiety po porodzie, choć uważam, że jakaś bliska osoba jest jak najbardziej na miejscu... I nie piszcie, że to odwiedzający są straszni, bo przychodzą, gdy biedne kobiety po porodzie MUSZĄ pokazywać się w całej okazałości. Też rodziłam i w niczym nie przeszkadzała mi obecność mężów moich współtowarzyszek. Nie krępowało mnie to, bo jakoś nie musiałam przez cały dzień "wietrzyć krocza" i wywalać piersi na wierch. I przykro mi, ale jeśli macie takie samo poczucie estetyki w domu, to współczuję waszym mężom i partnerom...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta niedobra pupaa
jednym slowem wstyd- nie masz racji autorko, to tak jakbyś weszła komus do łazienki jak sie myje, i miała pretensje, że nie siedzi w wannie ubrany, tylko goły. Naturalną reakcją z twej storny powinno być w takim razie wyjście a tej sali- może te kobiety tez sie wstydziłay, tylko żadna nie ,smiała ci powiedzieć, zebys wyszła. Ja kiedy leżałam w szpitalu to tez dawali mi dzicko do karmienia, aobok siedział np. obcy facet - co przyszedł z witytą do kogoś innego. Wstydziłam sie strasznie, w ogóle pobyt tam był dla mnie szokiem. A najlepsze były poranne obchody- jak wchodziło kilkanaście osób i kazali sie każdemu rozkraczać nie wiadomo po co.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta niedobra pupaa
Nie demonizujcie stanu kobiety po porodzie. Wiem, że są takie, które czują się fatalnie i im daję spokój, rozumiem. Jednakże ja na takie nie trafiłam (może miałam szczęście). Widziałam za to matrony, które sprawiały wrażenie, jakby fakt urodzenia dziecka zwalniał je z jakiegokolwiek dbania o siebie i przejmowania się przed otoczeniem mądra osoba by czegoś takiego nie napisała. Naprawdę każdy inaczej znosi te rzeczy, można mieć poród godzinny, albo 20 - godzinny, miec 20 albo 40 lat.... Byc w dobrej formie, albo odwrotnie... Ja miałam np. CC ale z blizną pionową, byłam w szpitalu tydzien, jeszcze 3-4 dni po cięciu siadanie w łózku zajmowało mi 5 minut! Mam ledwie 152 cm wzrostu, a te łózka szpitalne mają taką okropna rurę po boku, jak siadałam na nim to przez tę rurę nie sięgałam całkowicie stopami ziemi i musiałam sie tak jakby zesunac co naprężało mi brzuch dokładnie w miejscu gdzie był zszyty... :( O schylaniu sie juz nawet nie pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam się z niektórymi tutaj
do powyższej osoby od pupy... co prawda nie było to do mnie, ale jakoś tak nie mogłam się powstrzymać... Porównanie łazienki do sal poporodowych wybitne... Czy siedząc (lub leżąc) w łazience masz w zwyczaju robić to przy np 3 czy 4 innych osobach??? A tak poza tym nawet w łazience można czuć zawstydzenie z powodu tego, jak się wygląda i chcieć poprawić ten stan ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam się z niektórymi tutaj
do "ta niemądra pupa" jak ktoś lata po korytarzu z piersiami na wierchu, to chyba fizycznie nie czuje się na tyle źle, żeby jakoś o siebie zadbać, prawda? Odmówiłaś mi mądrości, ja tobie nie zamierzam, ale przeczytaj ze zrozumieniem to, co napisałam.. Chyba była mowa o kobietach, które nie mogą się ruszać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×