Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zmartwiony73

Brak libido u żony

Polecane posty

U mbie to jest tak ze stracilam ochote na seks z mezem dlatego ze od paru lat to ha mialam wieksza ochote na seks z nim a on uciekal sue do porno w necie I masturbacji,odmawial mi a seks byl tylko "ba jego zyczenie"wtedy kiedy on chcial,tak to szukal wymowek,a potem w historii komputera znajdiwalam dowidy na to "z czym"przegrywalam,diszli di rego,ze seks byl raz na 2,3 tygodnie I to po klotni,zaczelo po prostu aloseksobyc tak,ze czulam sie ponizona proszaca o seks,a prEciez to nie tak ma byc.....Po prostu teraz calkiem mi przeszlo,nie mam juz ochoty,czuje sie przez nieatrakcyjna,odrzucana przez niego wielekrotnie maloseksowna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka właśnie bezlibidowa
U mnie od jakichś 2 -3 miesięcy właśnie coś takiego się pojawiło. Kompletny brak ochoty na seks. I to nie kwestia tego,że nie chce mi się z mężem, tylko w ogóle nie czuję potrzeby rozładowywania się w tej sferze. Nie myślę ani o innych facetach, ani o masturbacji ani w żaden sposób nie mam ochoty na spełnianie potrzeb seksualny, po prostu ostatnio w ogóle mi to nie jest do niczego potrzebne. I dziwię się sobie strasznie, co się ze mną stało, nie umiem tego wytłumaczyć, bo nigdy nie byłam żoną, co wciąż odmawia i nie chce, tylko przeciwnie. Byłam zawsze na każde zawołanie męża, nie miałam oporów przed żadnym rodzajem seksu. Mąż sam mówił zawsze, że ma seks, kiedy chce. Fakt, nie należę do osób, które same inicjują i pokazują wyraźnie, że chcą, ale mąż jak dawał znaki, ja zaraz byłam chętna i chciało mi się po prostu i się cieszyłam. Ale ostatnio coś niedobrego się dzieje. Po raz pierwszy, jak jestem z nim 7 lat idę do łóżka myśląc sobie w duchu "Oby tylko nie chciał seksu". Jak mi proponuje, nie wykazuję żadnej chęci. Ostatnio jak kochamy się 2 razy na miesiąc, to dużo. I to te 2 razy są na zasadzie "Kurczę, to jak już tak chcesz, to masz". Ale zero mojej chęci w tym. Nie wiem, co mam robić,wiem, że to nienormalne i facet zasługuje na lepsze życie seksualne, ale jak mam nabrać ochoty ? Kocham go i nie myślę o innych, to nie kwestia tego, że on mi się przestał podobać, nic z tych rzeczy. Po prostu wolę z nim żyć ostatnio jak z przyjacielem, nie kochankiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka właśnie bezlibidowa
Dodam, że mamy dziecko prawie roczne i jak się urodziło, ja wręcz wyśmiewałam kobiety, które po urodzeniu dziecka zupełnie zapominają o mężach.Czekałam z utęsknienienm na koniec połogu, by wrócić do seksu. I jak nasze dziecko było młodsze, normalnie się kochaliśmy.Może nie aż tak często, bo oboje nie mamy jakichś wielkich temperamentów i nam przysłowiowe raz na tydzień starczało. I zawsze miałam siebie za kobietę, co jak ma dziecko myśli też o mężu, seksie, swojej atrakcyjności. Nadal dbam o siebie,o swój wygląd. Jestem szczupła, wysoka, uważam, że atrakcyjnie wyglądam. Ale jakoś seksualnie jestem zupełnie zimna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiony73
Skoro kobieta czuje, że nie ma libido mimo tego, że wcześniej miała większe potrzeby, to czy nie jest to oznaka, że poziom hormonów się zmienił? Czytałem o hormonach w przypadku braku porządania. Prawda jest taka, że najpierw trzeba sobie uświadomić, że problem istnieje, a nie go bagatelizować. Nie jestem w stanie żyć w ten sposób. To tylko pogarasza atmosferę w moim małżeństwie. Dlaczego kobiety nie potrafią iść na kompromis i spróbować jakichś terapii? Nie chcę użalać się na sobą , czy nad innymi, którzy przechodzą przez to samo, ale musicie sami przyznać, że nie tak powinien wyglądać związek dwoje dorosłych ludzi. Czy powinienm brnąć w tym związku, czy sobie odpuścić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle,ze problem jest w psychice kobiety I toznych nieprawidliwosciach w zwiazku,nie w poziomie zmiany hormonow,moja matka I hej znajome sa jakies 15 lat po prEkwitaniu a nawet wiecej I dalej maja ochote na seks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
Zmartwiony73 jestem kobietą i powiem szczerze, że nie potrafię zrozumieć Twojej żony wg mnie coś tu jest bardzo nie tak jaka z jej strony miłość? jeśli Ty się starasz okazać jej czułość w ciągu dnia, pomagasz w domu, jesteś bardziej opiekuńczy czyli starasz się zabezpieczać jej potrzeby z miłości do niej a ona w zamian nie chce - (tak nie że nie potrafi ale nie chce) ciebie zrozumieć ani dać ci nawet namiastki tego czego już nie tylko jako mężczyzna ale jako człowiek potrzebujesz. nie potrafię tego zrozumieć miłość to także poświęcenie ofiarowanie drugiej osobie wiesz ja czasem też nie mam ochoty na seks zwłaszcza gdy jestem zmęczona, ale kocham go i jak widzę jak bardzo mocno on mnie pragnie, gdy mnie przytula, całuje wtedy chętnie daję mu to czego pragnie i ja też tego pragnę bo kocham go i widok jego szczęśliwego sprawia mi niesamowitą przyjemność tu już nie chodzi TYLKO o seks tu chodzi o miłość do drugiego człowieka. Ale z drugiej strony czasem zdarzają się dni kiedy naprawdę źle się czuję on to rozumie i stara się dać mi to czego ja potrzebuję w tym momencie i nie naciska ani nie nalega na seks, nie widzę na jego twarzy niezadowolenia ale twarz pełną miłości i zrozumienia. Więc porozmawiaj z nią rzeczowo albo nawet pokaż jej to co tu napisałam. Miłość to dawanie siebie i tak obrazowo: jeśli np. codziennie gotuję ci zupę wkładam. w to moją pracę i energię a wiem że ty nie lubisz zup tylko drugie dania a mimo to dalej serwuję ci zupę Ty oczywiście doceniasz moją pracę ale zaczynasz tęsknić za tym drugim daniem, prosisz i mówisz mi żebym częściej gotowała drugie dania a ja nie zważam na to co ty lubisz i co mówisz tylko dalej ci te zupy serwuję, bo ja nie lubię gotować drugich dań to jaka jest miłość z mojej strony? Skoro robię tylko to co ja lubię robić a gdy mam się już wysilić dla „kochanego człowieka to już się nie da? Więc jaki on dla mnie kochany? Więc twoja żona musi zdać sobie sprawę z teogo że tak naprawdę nie chodzi wyłącznie o seks że ona go nie potrzebuje tylko problem leży gdzieś indziej mianowicie dlaczego nie kocha cię na tyle żeby potrafiła CZERPAĆ dla samej siebie radość i SATYSFAKCJĘ z tego jaką radość i szczęście dała drugiej osobie? I tak naprawdę ona nie tylko ciebie unieszczęśliwia ale sama siebie w gruncie że czy robi ogrom nie istotnych rzeczy, które nie dają jej radości tylko uczucie KIERATU POŚWIĘCENIA, bo jak można nazwać to, gdy się ktoś przy czymś napracuje a druga osoba tego nie przyjmie tego z należnym entuzjazmem, lub podziwem, gdy nie widać w oczach drugiej osoby radości i podziwu. Twoja żona dla samej siebie powinna się więc przełamać i zacząć coś zmieniać i dostrzegać coś nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No I jeszcze problem niskiej samooceny,u kobiety,jesli kiedys w klotni facet obrazil ja w jakis sposob(ze ma takie cialo,czy cos tedy)trudno o czyms takim potem zapomniec I z kims takim"wyluzowac"w lozku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
rozpisałam się ale podumowując - ogólnie czasem w życiu nie chodzi tylko o to by, robić to co daje nam satysfakcje i co jest dla nas przyjemne - ale często przyjemny może być widok szczęścia na twarzy ukochanej osoby, oczy pełne blasku i radości i można czerpać z tego na prawdę mnóstwo satysfakcji i radości zazwyczaj uśmiechamy się w gdy widzimy szczęscie a smucimy na widok nieszczęścia i tak to właśnie działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiony73
wer-onik@ , zgadzam się z Tobą bez dwóch zdań, ale jeśli popatrzysz na mój związek z boku, to jest on idealny i dla niewtajemniczonych nie powinienem wogóle narzekać. Zona bardzo mnie kocha, ja ją również, mamy wspaniałego synka, dobrą sytuację materialną, wspaniałe plany na przyszłość... tylko w łóżku totalna porażka. Nie wiem jak przekonać żonę do tego, aby uświadomiła sobie, że mamy problem. Dla niej to nie istnieje. Jestem jej pierwszym i jedynym partnerem. Nigdy nie była zbyt wylewna w tych sprawach. Minęło duuużo czasu zanim poszła ze mną do łóżka. Jestem w stanie to zrozumieć, bo byłem jej pierwszym, ale wstydzić się faceta po 16 latach to jakaś herezja! KobietaXYZ napisała o niskiej samoocenie... Mimo, że kłocimy się czasem jak każde małżeństwo, to jesteśmy na poziomie i nigdy nie wyzywamy się nawzajem od koorwy, chooja, nie obrażamy się inwektywami, nie wypominamy sobie mankamenty urody i ciała. Mamy taką niepisaną umowę, że jeśli któreś z nas uderzy drugie, to wtedy od razu się rozstajemy, bo pewnych granic nie można przekraczac. Małżeństwo, koorwa, doskolałe, gdyby nie braki w sypialni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka właśnie bezlibidowa
skoro jesteście fajnym małżeństwem i się kochacie, musicie zadziałać i rozwiązać problem. Pogadac ze sobą poważnie. Może faktycznie pójść do seksuologa. Ja właśnie zdaję sobie sprawę, że coś się ze mną zrobiło nie tak i mam zamiar coś z tym zrobić, bo nie wyobrażam sobie żyć tak antyseksualnie np. przez rok. Zaczęłam już od rozmów z mężem, dając mu do zrozumienia, że jestem świadoma swej oziębłości i że ze mną źle i musze coś z tym zrobić i że go przepraszam, że ma taką kiepską żonę, ale on na to tylko mówi, że głupoty gadam i czy nie mam innych, poważniejszych problemów, że mu dobrze i nic mu nie brakuje.Ale na moje to tylko blef, by nie robić mi przykrości. Na początek chyba zacznę się siłą mobilizować do seksu, nawet mimo niechęci i zmęczenia. Zauważyłam, że jak mąż coś zainicjuje, to mimo, że mi się nie chce, to już potem w trakcie jest fajnie, tylko najgorzej się do tego "zabrać", nabrać chęci. Pogadajcie razem szczerze, jeśli się kochacie, rozwiążecie ten problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
a jesteś w stanie z nią porozmawiać otwarcie na spokojnie? powiedzieć jak ci źle,że bardzo ją kochasz ale potrzebujesz jej miłości także fizycznej? czy chciałbyś pokazać jej ten topik? albo ewentualnie uświadomić jej to że często przyjemny może być widok szczęścia na twarzy ukochanej osoby, oczy pełne blasku i radości i można czerpać z tego na prawdę mnóstwo satysfakcji i radości - spytaj ją czy nie czuje się szczęśliwa uszczęśliwiając Ciebie nie mówię żeby od razu co dziennie był seks ale żeby był znacznie częściej i żeby dała coś z siebie czy możesz jej powiedzieć jak sie czujesz i jak to twoim zdaniem zaczyna wpływać na małżeństwo? jeśli powie ci że ona problemu nie widzi - to odpowiedz jej - że problem jest bo zaczyna cię to unieszczęśliwiać, że tak bardzo tego pragniesz i że wiesz i że ją rozumiesz że coś się stało i ona nie chce seksu ale czy ona wiedząc jak bardzo źle to wpływa na ciebie to czy ona może ci POMÓC? może to być forma układu w stylu - co chciła byś żebym zerobił dla ciebie za Twoje poświęcenie za Twoją miłość okazywaną w ten sposób cielesny - spytaj co Ty jako mężczyzna możesz jej dać w zamian - coś co by ją uszczęśliwiało - że liczysz się z jej uczuciami, rozumiesz ją i dlatego otwarcie rozmawiasz i że liczysz na zrozumienie i pomoc z jej strony Nie naciskaj żeby nie czuła że coś musi, tylko w imię waszej wzajemnej miłości poproś o pomoc - że dla ciebie to problem i jaki ona ma pomysł na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiony73
"Taka właśnie bezlibidowa ", właśnie potwierdziłaś moje słowa. Najpierw trzeba uświadomić sobie , że coś jest nie tak. Potem można już razem szukać spsobu na rozwiązanie problemu. Czasem zastanawiam się gdzie byly te namiętne kobiety, gdy ja się żeniłem. Jestem przystojny, potrafię rozmawiać i mam pojęcie o seksie, a tu trafił mi się "lodowiec", ktorego bardzo kocham. Co za ironia losu. Czytam inne fora, a tam kobitki mówią, że one nie tylko lubią seks, ale same inicjują go ze swoimi partnerami. Przysłowie mówi: jeśli nie masz szczęścia w kartach, to masz je w miłości. A co jeśli nie masz szczęścia w seksie? W jakej dziedzinie powinno mi się poszczęścić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
wiem że ta forma układu nie brzmi dobrze - ale może warto od czegoś takiego spróbować a może po czasie Twoja żona zmieni nastawienie i spodoba jej się to? Jeśli na prawdę się kochacie nie powinno być z tym problemu. przecież szczęście drugiej osoby przekłada sie z czasem na wspólne , Ty będąc szczęśliwy, możesz jej wiecej szczęścia dać, podzielić się nim z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w takich sytuacjach nic nie pomaga na nic rozmowy,farmaceutyki itp z libido cz lowiek się rodzi koniec kropka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
ulissses "w takich sytuacjach nic nie pomaga na nic rozmowy,farmaceutyki itp z libido cz lowiek się rodzi koniec kropka" nie o to mi chodziło żeby komuś libido zmieniać - i żeby żona nagle zaczęła czrpać radość z tego czego nie lubi i czego nie czuje ale chodzi o to by wiedząc jak brardzo rani tym swojego meża - z miłości otworzyła się i zechciała porozmawiać na ten temat a głównie chodzi o to żeby znalazła radość i satysfację z RADOŚCI PARTNERA a nie z seksu tak jak już wyżej dałam przykład że mimo że nie lubię albo nie cierpię gotować drugiego dania - to z miłości do partnera ugotuję mu je i będę cieszyć się widokiem szęścia i radości jaką sprawiłam tym drugim daniem. że np. mój partner 70% dostaje ode mnie zupy a w 30% drugie dania i to nie takie na odwal tylko starannie przygotowane. a w zamian za to on może zrobić coś co jest tylko JEJ przyjemnością - tak tak jak seks jest tylko Jego przyjemnością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
ulissses ja wierzę że jeśli się kocha tak prawdziwie z serca - to można się dla kochanej osoby poświęcić - zobacz miłość macierzyńską - miłość kobieca ma już z samej natury pośiwęcenie, i opiekuńczość wpisaną w życie - zobacz miłość macierzyńską . ale warunek jest tylko jeden MIŁOŚĆ musi być a nie PRZYZWYCZAJENIE - bez tego mas rację - nie uda się. mój ojciec cierpiał na raka - straszne bóle miał - kochałam go ale NIE MOGŁAM MU ZMIEJSZYĆ BÓLU bo i lekarze i cała medycyna była bezsilna więc siłą rzeczy nie mogąc nic zmienić musiałam na to patrzyć codziennie nie wyobrażam sobie żby codziennie patrzeć na cieropienie kochanej osoby i mogąc coś zmienić - nie robię nic - jak to się ma do miłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiony73
Myślę, że połowa facetów, która czyta moje posty pomyśli: ale frustrat. Na szczęście ( w nieszczęściu) jest jakaś część, która ma podobne problemy. "Towarzysze niedoli". wer-onik@, a tak apropos gotowania, to moja żona gotuje najlepiej na świecie i wszyscy znajomi mi zardroszczą jakie pyszności mam na codzień. Wolałbym gorzej jadać, a częściej "seksić". Tak, jak to ujęłaś: 30 % drugiego dania. Czasem, gdy jest juz "drugie danie", to jestem tak wyposzczony, że minuta i po zawodach. Żonie to nie przeszkadza, bo ona i tak osiąga szczyt tylko łechtaczkowo. Zawsze dbam, żeby ona też miała z tego przyjemność. Smyram ją paluszkiem, a ona dochodzi po równie krótkim czasie, co ja. Właśnie się zastanawiam, czy nie powinienem ją zostawić niespełnioną. Może wtedy będzie miala też ochotę następnego dnia. Tylko obawiam się, że może też ją to zupełnie zniechęcić. Co o tym sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zgadzam się z tobą weronika to swego rodzaju przymus to tak jakby ktoś kazał ci codziennie jeśc potrawę której nie znosisz mam swoje doswiadczenia z tym tematem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
Zmartwiony73 z tym jedzeniem dałam taki obrazowy przykład :) ale jeśli uważnie czytałeś to napisałam w CAŁYM poście z 10,23 tam między innymi napisałam właśnie takie zdanie : "I tak naprawdę ona nie tylko ciebie unieszczęśliwia ale sama siebie w gruncie że czy robi ogrom nie istotnych rzeczy, które nie dają jej radości tylko uczucie KIERATU POŚWIĘCENIA, bo jak można nazwać to, gdy się ktoś przy czymś napracuje a druga osoba tego nie przyjmie tego z należnym entuzjazmem, lub podziwem, gdy nie widać w oczach drugiej osoby radości i podziwu. - a teraz piszesz: "Wolałbym gorzej jadać, a częściej "seksić". ona dużo robi czegoś co co nie koniecznie jest dla ciebie istotne a nie daje ci tego co jest istotne stąd tyle rozwodów w związkach - ludzie dają sobie wzajemnie DUŻO - spalają się przy tym niejednokrotnie ale NIE DAJĄ sobie wzajemnie tego co jest dla drugiej osoby ISTOTNE - o tym węc TRZEBA rozmawiać i znaleźć wspólną drogę. bo w przeciwnym razie za jakiś czas - założysz topik - "nie chciałem ale zdradziłem"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
ulissses "nie zgadzam się z tobą weronika to swego rodzaju przymus to tak jakby ktoś kazał ci codziennie jeśc potrawę której nie znosisz mam swoje doswiadczenia z tym tematem" A ja się z tobą ZGADAZEM - CODZIENNIE JEŚĆ TO CZEGO NIE ZNOSZĘ - 100% RACJI ale od OD CZASU DO CZASU - NP raz w tygodniu czy raz na dwa - mogę zjeść potrawkę której nie znoszę widząc jak mój partner zaciera że aż uszy się trzęsą ;) i wiedząc że np (tu chodzi o ten układ o którym mówiłam) - on zabierze mnie na mój ulubiony drogi deser do kawiarni (to oczywiście tylko przenośnia z tą kawiarnią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmartwiony73
ulissses, nie chodzi o jakiś przymus, tylko o kompromis. Bo jeśli nie ma kompromisu, to związek prędzej, czy później się rozsypie. Wierz mi, bo mówię to z własnego doświadczenia. Po pewnym czasie zauważasz, że oddalasz się od drugiej osoby, mimo tego, że pozornie łączy was całe życie. Słyszałem kiedyś, że kredyt hipoteczny na 30 lat cementuje związek mocniej , niż najsilniejsza miłość. Nie chcę, żeby tak u mnie było. Na kafeterii jest taki kawał:" Hrabia do hrabiny: czy chcesz odbyć stosunek? Hrabina: nie, nie chcę. Hrabia: a możesz się połżyć, żebym ja odbył?" Wiem, że to to tylko kawał, ale gdyby moja żona czasem zrobiła mi spontanicznie "lodzika" nie miałbym nic przeciwko. To jest właśnie kompromis. I niech nie piszą feministki, że to przedmiotowe traktowanie kobiety. Ja często prasuję w domu i nie narzekam, że żona chce mnie zdominować. Mam rację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
co za pesymizm ;) nie każdy przypadek jest taki sam - nie można postawić od razu diagnozy że rozmowa nic nie da. przypomniała mi się taka mała historia: - "człowiek się modli: Panie Boże proszę cię żebym wygrał w totka żebym nie był już biedy - Pan Bóg no to skreśl te numery i wyślij wkońcu ten kupon." a moje zdanie jest takie Trzeba próbować "Kto nie walczy ten nie wygrywa"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
to powyżej pisałam do ulissses'a :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zawiedziony i współczujący
Witam, w pierwszym małżeństwie po urodzeniu 1 dziecka żona coraz rzadziej miała ochotę na sex, po urodzeniu 2 dziecka poszedłam w odstawkę tzn sexu 1 na miesiąc było za dużo.Powód? ano głowa mnie boli, dużo pracy z dziećmi, nie mam ochoty itd ale bardzo cię kocham. Na początku swoje potrzeby uzupełniałem sobie sam, nie biedny,zdrowy, niebrzydki, młody i silny chłop, mający żonę która nie miała chęci walił konia bo inaczej dostałby bzika! W towarzystwie natomiast jeżeli dyskusje schodziły na temat seksu moja żoneczka zarzucała mi prawie oficjalnie impotencję.W końcu postanowiłem się sprawdzić i poszedłem w tany, kobiet na świecie jest dużo no i w ten sposób rozwiodłem się. Miała prawie wszystko co chciała, kupowała sobie co chciała, miała samochód, w łóżku nigdy nie kończyłem przed jej orgazmem a w zamian co dostałem? Ożeniłem się drugi raz myśląc że ja jestem do dupy. I co? Historia się powtarza, drinki(prawie alkoholizm), samochów, zakupy w zamian nic! Nie powiem, na początku był szał jaj, codziennie po parę razy, po urodzeniu dziecka zaczęło się a po urodzeniu drugiego można powiedzieć sexu zero. Po 20 latach bycia razem nie mogę wytłumaczyć kobiecie że natura sama odbierze mi możliwość uprawiania seksu, że każdy dzień jest dniem straconym, że, że, że.... Przestałem palić, przestałem pić alkohol, niedługo przestanę żyć!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
weronika ja nie jestem pesymista mam ponad 30 lat i spore doświadczenie w takich tematach nie tylko swoje ale również znajomych rozmów było setki a efekt mizerny i idziesz z zoną do łóżka bo ona ci da dla świętego spokju to nonsens nie uważasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma nic gorszego jak brak pożądania ze strony tej drugiej połówki....na siłę to po prostu nie to i tyle....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wer-onik@
ulissses efekt mizerny i idziesz z zoną do łóżka bo ona ci da dla świętego spokju to nonsens nie uważasz - myślę że tu nie jest tak bardzo istotne co ja uważam ale co by dało chociaż namiastkę szczęścia autorowi tego topiku - on pisze że bardzo ją kocha i że wszsystko jest w ich życiu wporządku poza tą sferą więc chciałam tylko powiedzieć jako że też jestem kobietą i że jeśli ona prawdziwie jego kocha i zależy jej na dobrych relacjach w związku- nie pozostanie obojętna. (chyba że to nie miłość a tylko przyzwyczajenie) piszesz że z rozmów ze znajomymi... - to wszystko zależy od związku od głębokiej miłośći - naprawdę -uwież mi jako kobiecie -że można wykrzesać z miłości więcej entuzjazmu ale też warunek jest taki że i mężczyzna musi mnie wspierać w tym, muszę czuć się kochana - nie to że facet zakupy zrobi i uważa że to już jest dowód na miłość (owszem jest) ale tak jak już pisałam gdzieś wcześniej trzeba trafić z tym co się robi w to czego najbardziej osoba potrzebuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×