Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malina299

Inseminacja

Polecane posty

Gość MiLena80
Witajcie, Zacznę może od tego, że mam podobne podejście do sprawy ciąży do Bahati czytałam bloga (chodzi mi o obawę, ciągły strach i lęk że coś pójdzie nie tak...); tak znowu pragnę być w ciąży (inaczej- chciałabym donosić ciążę i trzymać na rękach nasze maleństwo:-) a jednocześnie boję się w niej być....Boję się, że nie będę umiała się już cieszyć tym stanem. Moja mama sugeruje, że mój obecny stan psychiczny nie pozwoli na ciąże, a tym bardziej na jej utrzymanie..., a ja czuję że zwariuję jak nie zajdę niedługo w ciąże, jak kolejne lato będę tylko oglądać mamy z wózkami i te z brzuszkami, jak będę patrzeć jak mój mąż bawi się z siostrzenicami w najlepsze i do końca nie wie co ja czuję /choć dużo rozmawiamy/ i jak będę dalej wysłuchiwać życzliwych życzeń w pracy dot. potomstwa, pomimo że wiedzą o moim poronieniu... Spróbuję po kolei. Serduszko naszego maleństwa przestało bić w 10 tyg ciąży, nastąpiło obumarcie i miałam zabieg łyżeczkowania, od którego zaczęły się moje problemy. Szok był przeogromny, prawie wychodziliśmy już z gabinetu bo lekarz stwierdził rozwój ciąży z samego badania, powpisywał w kartę ciąży wyniki badań, ale ja się uparłam na usg, żeby znowu usłyszeć serduszko. Lecz nie usłyszeliśmy Oczywiście chciałam znaleźć przyczynę tego co się stało, lekarz prowadzący miał 1ą odpowiedz- 1 a ciąża, coś się źle połączyło, tak bywa...i że następnym razem będzie dobrze. Zawsze miałam obfite regularne miesiączki (fakt- parę latek na antykoncepcji, czego żałuję dziś bardzo), ale po łyżeczkowaniu miesiączka nie chciała wrócić nawet wywoływana luteiną (po niej tylko ponad tydzień plamień), dopiero po ponad 3 miesiącach pojawiła się @, tylko pierwsza obfita, z resztkami chyba (ale wtedy nie wiedziałam że powinnam była sprawdzać betę po zabiegu, niczego nie wiedziałam ;-(, w szpitalu nie dostałam antybiotyku, a powinnam podobno).Każda następna miesiączka coraz bardziej skąpa (trudno je nawet nazwać miesiączkami parę dni plamień i jeden dzień podpaska a nie wkładka), nie wiedziałam co się dzieje, jak próbowałam rozmawiać z dotychczasowym lekarzem, on stwierdził, że widocznie trzeba zrobić kolejny zabieg bo jest prawdopodobnie polip którego nie widać w usg, a łyżeczkowanie było wykonane prawidłowo, ucieklam od tego lekarza. Chodziłam po kilku następnych, pytałam o tego polipa, ale kolejni to wykluczali. Jeden z lekarzy przepisał mi duphaston, od niego dowiedziałam się że to może być niedomoga fazy lutealnej, i że to mogło być przyczyną obumarcia ...nie pasowało mi to, wcześniej nigdy nie miałam plamień, miesiączka zaskakiwała mnie czasami, nosiłam podpaski i tampony w torebce na wszelki wypadek, teraz nie muszę, 3 dni plamień to minimum.... Wtedy zaczęłam szukać informacji na forach (co tylko wkurzało i dalej wkurza mojego M, twierdzi że chcę być mądrzejsza od lekarzy). Wtedy jeszcze na monitoringu owulacje miałam tak koło 14-16 dc, ale raczej stałą. W 4 cyklu na duphastonie (od 15 dc-28 dc) w 25 dc plamienie wreszcie się nie pojawiło, a na teście ujrzałam 2 piękne krechy (dokładnie rok po zabiegu), byliśmy przeszczęśliwi, choć tym razem nikomu nie powiedzieliśmy-tylko rodzinie, podchodziliśmy optymistycznie traktując pierwszą ciąże jak ten % o którym stale mówią lekarze ....choć mąż już wspominał że cieszyć to to się będziemy jak zobaczymy bijące serduszko, a ja jednak czułam, że moje miesiączki nie wróciły do normy, że biorę dodatkowy progesteron, że nie porobiłam wszystkich możliwych badań, a lekarze nie mówią jakie powinnam.... że coś może pójść znowu nie tak, na usg nogi ze strachu mi się trzęsły....Szczęście nie trwało długo, bo beta przestala przyrastać, a usg nie wykazywało zarodka, potem spadek bety, odstawienie progesteronu i samoistne oczyszczanie.....(i wielokrotne badanie bety czy spadla do końca) . I znowu usłyszeliśmy od lekarza : „badania po 3im poronieniu „przynajmniej zachodzi pani w ciąże- i co z tego, jak nie da się jej utrzymać, przecież przy kolejnej jeśli się uda, a rok się już nie udaje- zwariuję z nerwów i ciągłego niepokoju. I tak mija już następny koszmarny rok przeplatania kosztownych badań najpierw na własną rękę, potem pod opieką znalezionego dobrego specjalisty (wreszcie od pół roku mam do kogoś zaufanie lekarz ma czas na wizytę, nie śpieszy się i jest dokładny) kłębiących się myśli, nadziei i rozczarowań negatywnymi testami..... I tak się rozpisałam na maksa: ale ze zrobionych badań w skrócie: kariotypy ok., armia dobra, tarczyca ok., toxo, listerioza, różyczka, chlamydia, przeciwplemnikowe z krwi, ANA, TSH 0,8, HPV- wszystko OK, lekarz twierdzi że tylko z fazą lutealną coś nie tak, bo utrogestan skraca plamienia.... (właśnie skraca- nie eliminuje...). Od 4 cykli staramy się już bardzo intensywnie, tyle że owulacja jakoś mi się przesuwa i pęcherzyki szybko rosną koło 10 dc są już 20mm, dostawałam wtedy pregnyl i ovitrelle na pęknięcia, lekarz wskazywał dokładnie dni w które mamy się starać a i tak nic nie wyszło.... twierdzi że mam owulację na pewno, ale pęcherzyki mogą być zlej jakości, po zastrzykach mają pękać wcześniej...i że się w końcu uda zaproponował też inseminację za kilka miesięcy najwyżej, wspominał też o histeroskopii (bo ja ciągle się upieram, że przed zabiegiem łyżeczkowania nie miałam żadnych problemów). Wiem, że się rozpisałam i chaotyczne to wszystko, wybaczcie, już kończę....Tylko to AMH nieszczęsne ....Jak dowiedziałam się w zeszły poniedziałek o AMH (wyszło mi 0,4 (!) omal nie dostałam zawału, wiem że to bardzo obniżona rezerwa, zwłaszcza jak wczoraj przeczytałam na Bocianie, że może być nawet 7 (na wyniku jest że powyżej 1,4 norma). We wtorek pojechałam porozmawiać z lekarzem, akurat miałam 10 dc i miał ocenić wielkość pęcherzyka i na następnej wizycie ewentualnie zastrzyk, a okazało się że mam pęcherzyk 11 mm tylko i niewiadomo czy będzie owu...że coś nie tak i trzeba te 4 dni odczekać czy urośnie/ moje AMH olał („w ogóle mam się tym nie zajmować, bo obraz kliniczny mówi co innego, mam regularne owu i rezerwa jest), kazał mi do soboty robić testy LH. Zrobiłam na drugi dzień i dodatni, na 3i z krwi LH 7,74 a progesteron 10,1 czyli owu była, w sobotę na wizycie dowiedziałam się że ten 11 mm pęcherzyk to była pozostałość po owu, na USG już nic nie było, jak zapytałam czy owu była na pewno to powiedział że tak w 8dc lub 9dc....i że mogę być w ciąży tak czy siak, bo przytulanie było 6 dc. Ja już nic nie rozumiem, dlaczego tak mi się wszystko poprzestawiało?, czemu owu tak wcześnie?, wcześniej pęcherzyki rosły giganty, a teraz same sobie pękają tak wcześnie? czy jajeczka są w ogóle dobrej jakości ? (czy to mogło być przyczyną pustego jaja płodowego za 2im razem...), I co z moim AMH? /czy jest ryzyko że niedługo spadnie do 0.......?/ Czy powinnam się zainteresować mrożeniem jajeczek, na wypadek jeśli nasze starania nic nie dadzą, A jak ostatnim rozwiązaniem będzie In vitro (na które nas zresztą nie stać) to co wtedy? / będzie za późno? Jak myślicie? Czy któraś z Was ma tak obniżoną rezerwę /nie widziałam tutaj takiego wpisu/ i jest w stanie tak spokojnie sobie podchodzić do tematu, jak proponuje mi lekarz? Z drugiej strony wiem, że nie mogę panikować, bo nic z tego nie wyjdzie, ale chyba chciałabym przyśpieszyć tę inseminację na naturalnym cyklu/ tylko czy w moim przypadku to coś pomoże?/ mam podobno tylko zaburzenia fazy lutealnej/. Pozdrawiam i mam nadzieję, że któraś z Was będzie miała siłę to przeczytać i mi odpowiedzieć. Bo tak sobie myślę, czy nie namówić męża na wizytę w klinice niepłodności, żeby skonsultować to wszystko.... /Ale to będzie ciężka sprawa, mąż ma zaufanie do naszego obecnego lekarza/. Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miki000025
DzIWNA SPRAWA Z MIKI NIkt się podemnie nie podszywa poprostu źle to wszystko odebrałaś, wytłumaczę jeszcze raz bardziej zrozumiale, (wcześniej byłam bardzo zdenerwowana i może źle to opisałam) a więc; Jedno poronienie w 4 mc-z mężem Drugie w 5 mc -z mężem Trzecie ok 8 tyg- z nasieniem dawcy. Dzieci z mężem zmarły dlatego, że było wiele wad... dzieci niemiały szans na przeżycie, są takie wady genetyczne gdzie nie dadzą nam gwarancji że podobna sytuacja znów się nie powtórzy dlatego nie chcę już ryzykować z nasiem męża bo jakby tak znowu wyszło to znów niewiadoma do 6 mc bo dopiero wtedy widać te wady. Mieliśmy oboje z mężem badania genetyczne w sumie to kariotypy, oba prawidłowe ale w tym przypadku to nie ma znaczenia dletego że dzieci i tak mogą być chore, więc ryzyko jest bardzo duże. (...) ale mogą tłumaczyć się tym że przecież raz zaszłam w ciążę.... bo zaszłam raz z dawcą, więc prawdopodobnie mam drożne jajniki..... o to mi chodziło :) bo sie zaczęłam zastanawiać czemu nie miałam badać zleconych pod tym kątem... kurcze ja się na tym nie znam ;(((( tak tylko sobie gdybam ;((( i próbuje coś zrobić ale nie wiem co ;((( popadam w paranoje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miki000025
MiLena80 przeczytałam, ciężka sprawa... nie potrafię Ci pomóc... skomplikowane to wszystko... jedynie chyba to że na Twoim miejscu to bym poszła do kliniki niepłodności.... AAA i ostatnio w tv widziałam jak mówili o poradni genetycznej w poznaniu tj. CENTRUM GENETYKI MEDYCZNEJ ,,GENESIS" W POZNANIU-. Tam podobno można jechać oni pobiorą krew i zrobią badania pod kątem poronień. Nie wyleczą Cię ale będziesz wiedziała jaka jest przyczyna i wtedy możesz zgłosić się do kliniki niepłodności. Sprawdź sobie to na internecie. Ja mam inny przypadek , mi już nic więcej nie pomogą no chyba że poronię jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczka26lalala
DO MILENA! JAK CZYTAM TWOJA HISTORIE TO TAK JAK BY KTOS NAPISAL MOJA PIERWSZA CIAZA ROWNIEZ OBUMARŁA W 8 TYGODNIU PRZESTAŁO BIC SERDUSZKO MOJEJ KRUSZYNKI! DODAM ZE W CIAZE ZASZŁAM BEZ PROBLEMU ZA PIERWSZYM PODEJSCIEM A CYKLE MIAŁAM JAK W ZEGARKU NIESTETY PO LYZECZKOWANIU MACICY MOJE CYKLE BYLY TAKIE SAME JAK TY OPISUJESZ Z TYM ZE U MNIE OWULACJ A NIE WYSTEPOWAŁA I TAK PRZEZ 2 LATA DOPUKI NIE PODESZŁAM DI INSEMINACJI DZIEKI NIEJ JESTEM MAMA 2 DZIEWCZYNEK! JA PO WIELU PRZEMYSLENIACH UWAZAM ZE TO NASZA PSYCHIKA JA BYŁAM W DUZEJ DEPRESJI NIE MOGŁAM SOBIE Z TYM PORADZIC DOSŁOWNIE WARIOWALAM Z TYM ZE TERAZ PO PORODZIE MOJE CYKLE TEZ TAK WYGLADAJA MIMO ZE WYLUZOWAŁAM I NIE MYSLE O TYM! WIEC DO KONCA NIE WIADOMO! NATOMIAST CAŁY CZAS MYSLE O TYM ZE PO PORONIENIU MOJ ORGANIZM ZACZOL WARIOWAC I DLACZEGO! JA Z WLASNEGO DOSWIADCZENIA RADZILABYM CI ZASIEGNAC RADY JAKIEJS KLINIKI LECZENIA NIEPŁODNOSCI ONI MAJ AWIEKSZE MOZLIWOSCI I SPRZET DO DIAGNOZOWANIA TAKICH PRZYPADKOW! MAM NADZIEJE ZE ZADNA Z DZIEWCZYN NIE JEST NA MNIKE ZŁA ZE SIE WTRACAM A MAM JUZ DZIECI ALE JAK CHCE TYLKKO POMOC SWOJA WIEDZA I DOSWIADCZENIEM BO WIEM CO PRZEZYWACIE KAZDEGO DNIA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MiLenko... faktycznie skomplikowana sprawa...Co poradzić...Moim zdaniem podstawą to dobry lekarz. Nie koniecznie klinika niepłodności. Ja iałm róznych ginekologow, odwiedzaliśmy także klinikę niepłodnośći. Do pierwszego gina - takiego, do którego prywatnie (!) czeka się czasem ponad miesiąc na wizytę - mam żal, przez już nie pamięatm ile - 2,5 - 3 lata (?) stalismy w miejscu - ja niewiele wiedziałm nt. niepłodności, a on podizwiał tylko moje owulacje i wynik badania nasienia (zawierający tylko kilka pozycji) i mówił "tu musi być ciążą", potem mialm 2 iui u lekarzy (ojciec i syn), o ktorych na samo wspomnienie mam dreszcze i odczucie niechęci i chociaż sie nie znam wiedziałam/czuła, że niekompetentnie przygotowuje iui, potem była klinika niepłodności INVICTA, niby wszystko ladnie, ale ja czułam się tam trochę jak w fabryce, byłam już przez nich przygotowywana do iui, ale z przyczyn osobistych w wyznaczonym dniu nie mogliśmy pojechać, potem PRZYPADKIEM trafiliśmy do obecnego lekarza, zarejestrowałm się do pani genetyk, a na miejscu okazało się, że do szefa tego małego centrum i już wtedy pomyślałm "może tak miało być" i u niego zaciążyłam a nie udawalo się to nam ponad 4 lata... U WAS MILENKO, ewidentnie jest jakaś przyczyna (u nas niby nic nie było nie tak), trzeba ją znaleźć i wyleczyć. Piszesz, że 2 razy mieliście puste jajo, to faktycznie duży pech...lekarze mówia, że owulacja może byc, ale nie oznacza to,że jest "dobra', może odpowiednia stymulacja...ja tez zawsze miałm swoją owu a iui miałm na owu wywołanej clo...Nie jestem lekarzem, nie chcę się mądrować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miki, ale na jakiej podstawie piszesz, że nie możesz mieć dzieci z mężem, że "wina" leży po jego stronie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milena bardzo mi przykro, jak sama widzisz czytając to forum coraz więcej jest tych co szczęście kończy się poronieniem. Ale bądź dobrej myśli. Wiem co to jest łyżeczkowanie i nie życzę tego nawet największemu wrogowi. jeśli chodzi o antybiotyk po zabiegu to nie każdy go dostaje. ja też nie miałam. Gdy potem pytałam lekarza to mi odpowiedział, ze wszystko zależy od stanu narządów podczas łyżeczkowania. W niektórych rozwija się stan zapalny a u innych nie. Podczas tej drugiej ciąży miałaś puste jajo płodowe ten sam przypadek co ja. Mimo ze nie widziałam mojego maleństwa to kochałam je jakby było i ból jest taki sam po stracie. Puste jajo płodowe zdaniem mojego gina zdarza się w przypadku 60% ciąż, więc widocznie tak jak ja byłaś w tym %. lekarze sami nie wiedzą do końca dlaczego tak sie dzieje, tłumaczą to choroba cywilizacyjną (niepłodnosć również) Teraz myślę, ze nie zachodzisz kochana w ciążę, bo twoja mama ma rację, wygrywa psychika i chęć posiadania dziecka. Aneczko nic nie szkodzi ze masz już dzieci. Przeszłaś taką samą drogę, żeby je mieć więc doskonale wiesz co przeżywamy. Ciesz się kochana swoimi słoneczkami i zaglądaj na nasze forum. Zawsze jesteś mile widziana!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny :) Jestem już po stymulacji do IUI tak jak Aggie79 i Gabiga, pisałyscie o rozmiarach pęcherzyków: Dzis miałam USG (12 dc) i z prawej są pecherzyki 24 mm, 19 mm, 14 mm, z lewej 19 mm i kilka mniejszych. Wieczorem bedzie zastrzyk z Ovitrelle a w piątek o 10 IUI. nie chcę sobie robic wielkich nadziei, więc staram się ciagle sobie powtarzać statystyki.. MiLena80 Witaj, ja tez mam obnizony AMH (jedna diagnostyka wskazała 1,4 a druga 1,7) i juz pierwszy raz w klinice niepłodnosci powiedziano nam że kończy mi sie czas, że wyniki fatalne i tylko INVITRO. Ale lekarzy i klinike zmieniłam, zadem kolejny lekarz nie uznał tego wyniku jako zwiastun problemów bo podobno kiedy kończy sie rezerwa to obkurczają sie jajniki a moje są wręcz większe niż standardowe. Czy którykolwiek specjaliste dopatrzył sie u Ciebie obkurczenia jajników?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiLena80
Dzięki dziewczyny, przede wszystkim dużo lepiej mi jest jak to wszystko z siebie wyrzuciłam, nikt nie wie o naszych problemach poza moją mamą. Dzięki, że przeczytałyście. Bahati dzięki i wiem, że jakaś przyczyna jest i bardzo chcę ją znaleźć i tak jak ty wierzę, że "może tak właśnie miało być"- sensie że ja do obecnego lekarza trafiłam dzięki innemu specjaliście który wysłał mnie na biopsję (inna sprawa) a z tym z kolei zgadałam się o dzieciach i tak jakoś samo wyszło, że mi polecił lekarza "od tych problemów". Najbardziej się boję, żeby przyczyną nie było to (tak jak pisze Malinka) i cytat z mojej mamy że "wygrywa psychika"...Z kolei wręcz niemożliwe wydaje się żeby strona psychiczna i nawet depresja dawała takie zaburzenia... Dzięki Aneczka za odzew i twoje słowa, powiedz czy przez te 2 lata robiłaś badania i poznałaś przyczynę? I czy IUI była na cyklu stymulowanym? Fajnie, że jesteś mamusią, tylko pozazdrościć. Wiem, że organizm po poronieniu może wariować, ale za mną już 2 niepowodzenia, a AMH wyszlo mi bardzo niskie...martwię się trochę czasem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiLena80
Dzięki dziewczyny, przede wszystkim dużo lepiej mi jest jak to wszystko z siebie wyrzuciłam, nikt nie wie o naszych problemach poza moją mamą. Dzięki, że przeczytałyście. Bahati dzięki i wiem, że jakaś przyczyna jest i bardzo chcę ją znaleźć i tak jak ty wierzę, że "może tak właśnie miało być"- sensie że ja do obecnego lekarza trafiłam dzięki innemu specjaliście który wysłał mnie na biopsję (inna sprawa) a z tym z kolei zgadałam się o dzieciach i tak jakoś samo wyszło, że mi polecił lekarza "od tych problemów". Najbardziej się boję, żeby przyczyną nie było to (tak jak pisze Malinka) i cytat z mojej mamy że "wygrywa psychika"...Z kolei wręcz niemożliwe wydaje się żeby strona psychiczna i nawet depresja dawała takie zaburzenia... Dzięki Aneczka za odzew i twoje słowa, powiedz czy przez te 2 lata robiłaś badania i poznałaś przyczynę? I czy IUI była na cyklu stymulowanym? Fajnie, że jesteś mamusią, tylko pozazdrościć. Wiem, że organizm po poronieniu może wariować, ale za mną już 2 niepowodzenia, a AMH wyszlo mi bardzo niskie...martwię się trochę czasem... Nazwęją Hania- dzięki, podpytam o moje jajniki , bo nigdy nie było o tym mowy, napiszę, Powodzenia w piątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczka26lalala
hej milena! mnie niby postawiono diagnoze niewydolnosc wydzielania hormonów przysadki a obraz jajnikow wskazywal na pco ale problemy zaczely sie po poronieniu wiec moj lekarz stwierdzil ze to psychika ja po poronieniu nie miałam nawet jednej owulacji nawet na clo a hormony niby w porzadku co do inseminacji to cykl byl stymulowany GONAPEPTYLEM I GONALEM ALE OTRZYMYWAŁAM MAKSYMALNE DAWKI BO NA TE JUZ WYSOKIE SŁABO REAGOWAŁAM LEKARZ STWIERDZIL ZE W MOIM WIEKU TO NIE MOZLIWE BO STYMULOWAŁ TAKIMI DAWKAMI TYLKO 40 LATKI JA MYSLE ZE CZESC PROBLEMU LEZY W NASZEJ GLOWIE BO PO PORONIENIU CZŁOWIEK SIE STRASZNIE SPINA JA NIE MOGŁAM MYSLEC O NICZYM INNYM JAK TYLKO O DZIECKU! MYSLE ZE TO TEZ ZALEZY OD JAKOSCI OWULACJI CZASEM DO NIEJ DOCHODZI ALE JAJECZKO JEST ZŁEJ JAKOSCI MYSLE ZE STYMULOWANY CYKL JEST LEPSZY JEDNAK GWARANCJI I TAK NIKT CI NIGDY NIE DA! TRZEBA CAŁY CZAS PROBOWAC DOPOKI MAMY JAJNIKI I MACICE JEST SZANSA A PRZY DZISIEJSZEJ MEDYCYNIE SZNSE IDA W GORE TYMBARDZIEJ ZE MASZ REGULARNA OWULACJE! KAZDY CI MOWI ZE MASZ WYLUZOWAC ALE JA CIE ROZUMIEM ZE SIE DA JA PRZEZ 2 LATA KAZDEGO DNIA MYSLALAM O DZIECKU! A NAJGORSZE BYLO TE ZE MOJE HORMONY BYLY OK A OWULACJI NIE BYLO TAK WIEC LEKARZE MI TŁUMACZYLI ZE TO JA SIE BLOKUJE I COS W TYM BYLO! TRZYMAJ SIE JAK MASZ JAKIES PYTANIA TO CHETNIE ODPOWIEM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabiga
Jutro o 11 IUI. To już druga. Dziewczyny, czuję niepokój. Nasze starania trwają już tyle lat. Na ile nam jeszcze starczy sił ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Aneczka, staram się wyluzowac, ale tak jak piszesz to ciężkie, chyba sobie kupimy albo przygarniemy pieska. Moi rodzice maja, ale oni maja ogród, my to jeszcze musimy przemyśleć. /mam zamiar porozmawiać z lekarzem o tej stymulacji i jakości naturalnych pecherzykow, także dzięki za podpowiedź./ Trzymam kciuki Gabiga. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aggie79
Nazwejahania ale masz piękne jajeczka :-) ja mam jutro usg i zobaczę co mi wyrosło i w sobotę iui. Gabiga głowa do góry, musi sie udać nie ma innego wyjścia -tym razem na pewno, wierze w to mocno!!! Choć nie zaprzecze- mi tez jest cieżko bardzo od tylu lat próbować i ciagle nic. Do wszystkich dziewczyn-dzięki ze jesteście to baaaardzo pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam kobietki nie wiem co sie dzieje z ta cafe:O nie umiem wejsc na swoje konto prubujeprubuje i nic:O i zmienilam nicka to ja Paula 30 jakby co !!! witam nowe kobietki i trzymam kciuki za IUI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczka_-_-
Dlaczego piszesz caps lockiem? To jedna z podstawowych zasad internetu! Caps = krzyk i nie da się tego czytać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość veridique
Hej dziewczyny U mnie póki co nic się nie zmienia... ja oczejuję na @ (mam już bóle brzuch więc za ok 2 dni powinna być) a mój m rozpoczął kurację witaminową PROXEEDem. Bierze go dopiero od tygodnia, ale - liczę na to że pomoże :) Jeżeli faktuycznie parametry się poprawią to pomyślimy nad mrożeniem nasienia... (o ile nie uda się naturalnie). W końcu nie wiem na ile te witaminki pomogą, i jak długo utrzymają się ewentualne poprawione wyniki. Póki co nie chcę o tym myśleć, bo wiadomo - mrożone nasienie to już nadaje się tylko do IVF a nei jestem jeszcze na to gotowa... :( Gabiga - trzymam kciuki za udaną IUI ! MiLena80 - też przeczytałam twój post - mimo, że nie mam takich doświadczeń wiem co to oczekiwanie i złudne nadzieje... co do pieska - też o tym myśle powoli, ale jeszcze czekam...jeżeli myślisz że to Ci pomoże trochę wyluzować, to może to i dobry pomysł... trzymam mocno kciuki za przyszłość nas wszystkich !! Aggie79 i jak tam u Ciebie ?? Wyrosło coś ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczka26lalala
nie wiedziałam ze komus moze przeszkadzac pisanie caps-lockiem i nic nie wiem o takich zasadach;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piesek w omu to fajna sprawa, ale to wazna decyzja czasami na kilkanaście lat. My mamy w mieszkaniu 40-pare kilowe maleństwo - to obowiążek i mnóóóóstwo sprzątania, ale jest raźniej. Ale czy to pomoże zapomieć o niepłodnośći...nie wiem, ale powiem, że dla mnie czasami było odrwotnie, jak widziałam ile uwagi pieskowi poświęca mój mąż, jak bawi się z nim mój tata... to nie raz czułam ukłucie w sercu, że to nie dziecko... Chyba nie tędy droga, bo co będzie kiedy pojawi się dziecko...My nie wiemy i zrobimy wszystko, żeby się nawzajem pokochały, ale nie wiem, co będzie kiedy pies nie zaaceptuje dzieca - a przecież jego dobro będzie najważniejsze...Może miej probleów jest kiedy piesek jest niewielkich rozmiarów...My jestesmy w tej komfortowej sytuacji, że mamy rodziców u których mój pies mieszkał, do których jeździ kilka razy w tygodniu, czasami nocuje, no i ma...tam swoją suczkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabiga
Dziewczyny, dziękuję za trzymane kciuki i dobre słowo. To naprawdę pomaga, dodaje siły do walki. Jestem po drugiej IUI Jest ok.Czuję się lepiej niż po pierwszej, ale i tak przemyślenia na temat starań są takie same jak poprzednio. Teraz 2 tygodnie niepewności, a 31.01 badanie krwi i sprawdzian czy się udało. Teraz ja trzymam kciuki za Was kochane ;* ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aggie79
Cześć dziewczyny, Dziś na usg wyszło ze mam pecherzyki - 2x19mm, 17mm i pare malenstw do 12mm, co mnie cieszy bo ostatnio urosl tylko 1 pecherzyk :-( no ale 2 zastrzyki z fostimonu dziennie przez tydzien musialy podkrecic produkcje pecherzykow. dzis wieczorem o 22 robię zastrzyk z ovitrelle i iui w sobotę o 10-tej. Dziewczynki która z was jest po iui lub in vitro i czeka na testowanie ? Trzymam kciuki mocno za każda z nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miki000025
Cześć dziewczyny będę podchodzić ok 28 stycznia do 5 IUI, powiedzcie mi czy jest sens robić sobie przed pęknięciem pęcherzyków i po pęknięciu, czyli 2 x w jednym cyklu?? chciałabym żeby w końcu się udało. i czy to normalne że zazwyczaj mam tylko jeden pęcherzyk??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miki000025
Witam dziewczyny, mam pytanie. Podchodzę 28 stycznia do 5 IUI, czy jest sens robienia inseminacji przed pęknięciem i po pęknięciu. czyli 2 x w jednym cyklu?? chcę żeby to miało jakby większą skuteczność. i czy to normalne że zazwyczaj mam jeden pęcherzyk na naturalnym cyklu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miki moja znajoma miala tak w jednym cyklu przed i po peknieciu i potem w drugim cyklu przed i po peknieciu i sie nie udalo ale probowac mozessz trzymam kciuki za kazda ktora miala iui u ktora jest juz po oby byly pozytywne wiesci ja czekam na wyizyte w klinice od paru miesiecy gdy trwalo leczenie m plemnikow jest prawie 13ml a ruchliwosc dalej ta sama 77%bez zobaczymy co na to nasz lekarz ...ale ruchliwosc kiepska nie wiem czy z takimi wynikami jest awns robic iui...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miki moja znajoma miala tak w jednym cyklu przed i po peknieciu i potem w drugim cyklu przed i po peknieciu i sie nie udalo ale probowac mozessz trzymam kciuki za kazda ktora miala iui u ktora jest juz po oby byly pozytywne wiesci ja czekam na wyizyte w klinice od paru miesiecy gdy trwalo leczenie m plemnikow jest prawie 13ml z 6 a ruchliwosc dalej ta sama 77%bez zobaczymy co na to nasz lekarz ...ale ruchliwosc kiepska nie wiem czy z takimi wynikami jest awns robic iui...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny trzymam mocno kciuki aby IUI sie Wam powiodło. Ja mam IUI jutro o 10:30 jejku nie zasnę dziś.. Jak wyłączyć myślenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Część dziewczyny, Do Bahati: Myślę, że piesek zaakceptuje nowego członka rodziny, te duże są bardziej opiekuńcze, tak mi się wydaje. U nas w rodzinie był taki misiek i jak pojawiła się 1a siostrzenica, to uczyła się chodzić trzymając się jego ogona, miał do niej ogromne pokłady cierpliwości i nie był zazdrosny A jakiej rasy jest Wasz? Do Czekoladka 31: Wiesz wydaje mi się, że ruchliwość 77% to bardzo ładnie. U nas jest: 62,12 % przy normie >40% i żylam w przekonaniu że z tym akurat nie mamy problemu. Czy się mylę? Jakie są normy w waszym badaniu? Do: Nazwęjąhania: Myślenia nie wyłączysz Trzymam kciuki. Ja się już powoli uspokajam po tym co wyrabiałam na początku tygodnia i w zeszłym (no i staram się „nie dokształcać już w Internecie...bo pewnych rzeczy i tak nie przeskoczę, a tylko się denerwuję. Z drugiej strony... „najważniejsze badania jakie miałam robione zleciłam sobie sama dzięki wypowiedziom na forach, bo lekarze twierdzili, że nie trzeba robić jeszcze żadnych badań. Dziś mam 19 dc, ale skoro owu była bardzo wcześnie (8 dc) to w sumie 11/12 dzień po, nie szukam żadnych objawów, choć piersi bolą od utrogestanu pewnie. Najgorsze jest to, że nawet jak sobie obiecam, że nie będę się doszukiwać tym razem niczego, że poczekam na plamienie albo betę, to podświadomość robi swoje I tak po cichu ma się tę nadzieję („a może tym razem?). Więc tak, mam nadzieję... Będę dzwonić do lekarza, pomarudzę trochę o moim AMH i zapytam o obraz jajników, jak już będę po becie to zawsze pytam o odstawienie progesteronu, to fajny lekarz- ma jeszcze do mnie cierpliwość Ale po cichu już myślę o tej konsultacji w klinice niepłodności, którą mi doradziłyście. Do ANECZKA26lalala: „mnie niby postawiono diagnoze niewydolnosc wydzielania hormonów przysadki a obraz jajnikow wskazywal na pco ale problemy zaczely sie po poronieniu wiec moj lekarz stwierdzil ze to psychika ja po poronieniu nie miałam nawet jednej owulacji nawet na clo a hormony niby w porzadku MAM PYTANKO: dot niewydolności przysadki: na jakiej podstawie ją stwierdzono? I czy po porodzie (jak już powiedzmy „nie blokowałaś się owulacje wróciły? /Może podasz mi swojego maila?, proszę, mam więcej pytań i zależy mi na kontakcie, ZWLASZCZA jak już znalazłam osobę z choć trochę podobnym przypadkiem do mojego i której historia skończyła się pomyślnie i „śpi obok / - I JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ Ci że się odezwałaś! Bo wiesz ja też próbowałam iść w stronę hormonów, badałam w 2 dc: LH 1,75; FSH: 4,23 CO DAJE LH:FSH= 0,41- czytałam gdzieś, że jak stosunek jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś mi ucięło, bo wklejałam- już raz mi wszystko co napisałam skasowało. Przepraszam Was za tak długie posty, jestem od niedawna na forum i mam 1000 pytań kłębiących się w głowie... Mialo być: Ja też próbowałam iść w stronę hormonów, badałam w 2 dc: LH 1,75; FSH: 4,23 CO DAJE LH:FSH= 0,41- czytałam gdzieś, że jak stosunek jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znowu ! 2 dc: LH 1,75; FSH: 4,23 CO DAJE LH:FSH= 0,41- czytałam gdzieś, że jak wychodzi mniej 0,6 to można podejrzewać NIEWYDOLNOŚĆ PRZYSADKI, ale lekarz mnie wyśmiał, a drugi nie zwrócił na to uwagi i stwierdził że TSH mam 0,8 czyli ładne. W tym samym cyklu 4 dc LH 1,53; FSH: 3,17 CO DAJE LH:FSH= 0,48. CO MYŚLICIE DZIEWCZYNY? CZY MIAŁYŚCIE TO BADANIE I CO POWIEDZIAL LEKARZ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milenko, może ucina Ci posty bo uzywasz "złych' znaków, np. tych oznaczających 'mniej niż/więcej niż" wtedy ucina.. Tak tylko, że nasz pies do łagodnych nie nalezy i kiedy ma się urodzić maleństwo on będzie z nami już prawie 4 lata, był rozpieszczonym "jedynakiem" ;) rasa CANE CORSO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×