Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość karrrla333

TERMIN NA GRUDZIEŃ :) 2011

Polecane posty

Starbuck, a z jakich powód zdecydowałaś się na poród bez znieczulenia? Wiesz już w jakim szpitalu chcesz rodzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bielanski - jesli tam uda mi sie zapisac do szkoly rodzenia - zapisy sa po 15sierpnia, przy okazji poznam polozne i sobie jakas oplace - bo to wiem na pewno, ze chce miec oplacona polożną czemu bez - bo to zawsze jest ingerencja, zreszta nie zaplanujesz wszystkiego - moze byc np za pozno na znieczulenie no i uwazam siebie za "twarda" babke - moze zmienie zdanie po porodzie ;) ale tyle znajomych rodzilo bez, w zasadzie nie znam zadnej ktora rodzila ze znieczuleniem, damy rade :) podpytam jeszcze lekarza o ten zel polozniczy dianatal, czy warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dree
Ja też (o ile będzie to możliwe) SN bez znieczulenia. Dlaczego SN? Bo chcę to poczuć, przeżyć emocjonalnie i to razem z partnerem. Bo mniejsze problemy (przy dobrze prowadzonym porodzie) w dojściu do siebie, mniejsze kłopoty z bliznami, zrostami czy nawet w karmieniu piersią. Bo to naturalne dla organizmu - hormony, zmęczenie, połóg - wszystko współgra naturalnie ze sobą. Bez znieczulenia - bo może wstrzymać akcję porodową, bo nie można chodzić swobodnie a rodzić trzeba na leżąco i na zawołanie. A jak będę padała z bólu czy ze zmęczenia to i tak podadzą znieczulenie. Nauczyłam się, że w szpitalu nie dadzą umrzeć :) Poza tym przeżyłam już kilka sytuacji, gdzie traciłam przytomność z bólu i uważam, że każdy ból jest do zniesienia. Wystarczy tylko się nie bać i odpowiednio z nim postępować. Co do nacięcia - nie mam zdania. Słyszałam różne opinie. Będę raczej przeciągała ten moment. Wolałabym bez, ale zaufam położnej. Dzisiaj mój gin bił się z moją córką. Pokopała go na badaniu ostro. Okazuje się, że w tydzień przybrała ponad 100g i waży już prawie 500g :) Podobno błąd pomiaru wagi na USG to ok. 10%. Gin kazał pakować się do szpitala, bo w każdej chwili mogę dostać skierowanie na leżenie tam już do końca. Za tydzień mam próbę cukrową (75ml) trójstopniową a w 24tc podadzą mi sterydy na płuca dziecka. Jak podkreślił sterydy powodują silne wahania poziomu cukru we krwi i wyniki po ich badaniu są niewiarygodne. Co do sterydów - standardowo podaje się je od 28tc i można podać nawet w momencie porodu. Przy dużym prawdopodobieństwie wcześniejszego porodu podaje się je profilaktycznie w dawce dwóch zastrzyków w pośladek w odstępie 24h. Usłyszałam też dzisiaj, że wszystkie zabiegi i operacje można wykonywać do 24tc a później całkowity zakaz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, a ja najprawdopodobniej będę mieć cc, bo takie są wskazania lekarza. Mój synek kopie jak najęty od 3 tyg, śmieję się, że będzie piłkarz po tatusiu :) My chodzimy do lekarza co 4-5 tyg. W Katowicach piękne słońce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zazdroszcze Wam tych kopniaków - u mnie do tej pory kilka razy pojedyncze delikatne babelki czułam :( na leżąco z ręką na brzuchu, a tak to nic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojej nie martw się, pewnie Twoje maleństwo jest od razu bardziej spokojne, czytałam, że dzieci w łonie matki pokazują swój charakterek. Mój mały skacze czasami tak, że uciska mi pęcherz, raz po raz, to dopierrro dziwne uczucie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oby jej tak zostało po urodzeniu i ze nie będzie nadrabiac ;) dziewczyny jak zimionami? jakies nowe typy się Wam wykluły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tosieńka, to tak jak moja Młoda:) Świruje w brzuchu strasznie:) I czasem jak mi uciśnie na pęcherz to momentalnie mam wrażenie, że muszę isc się wysikać. Idę,a tam 3 kropelki:) I bardzo już czuć pod ręką te kopniaki.. Boję się, ze jak urośnie i mi przyłoży np w wątrobę, to gwiazdy zobaczę:P Chyba charakterek po mnie, bo mój mąż to oaza spokoju:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olcik, to mamy tak samo, tylko u nas mały mężczyzna, moje kochanie tak samo szalone jak ja, więc się idealnie w nas wdało. Z tym moczem mam tak samo, ciągle chodzę siku, trochę nawet się martwiłam, ale widzę, że masz tak samo. Po prostu Nasze dzidzie nas uciskają :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dree
Starbuck - i tak trafię do szpitala - na 100% w 32tc. Moje maleństwo pewnego dnia wykonało na oczach tatusia pierwszy prawdziwy kop. Taki kop, że podskoczył mi cały brzuch, później ja a na końcu tatuś cały w euforii :) I od tego dnia skończyły się u mnie bąbelki a zaczęło podskakiwanie brzucha, walenie w pęcherz, w nerki. Więc myślę, że każda z was w końcu oberwie porządnie :) To też trochę zależy od ułożenia dziecka. Moja ciągle wędruje i co tydzień na USG leży inaczej. Najsilniej kopie, jak leży w pozycji główkowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry Dziewczyny !! Ale dzisiaj pięknie i słonecznie :) Dree, masz jakiś link do poważnego artykułu w którym udowadniają, że przy porodzie bez znieczulenia rany łatwiej się goją, są mniejsze problemy z bliznami i karmienie piersią idzie sprawniej? Ja do tej pory nie brałam pod uwagę porodu bez znieczulenia z wielu powodów ale głównie dla tego, że jakoś nikt nie podejmował tego tematu i zwyczajnie obawiam się "tego" bólu. Biorę pod uwagę każdą możliwość, która może dziecku i mi wyjść na dobre więc dopytam się w rodzinie jak to faktycznie wygląda. A, że mam w niej położną jak również mamuśkę prowadzącą "noworodkowy biznes" to powinno być łatwo :) Niestety nie mam tak jak Starbuck koleżanek, które rodziły bez znieczulenia poza jedną, która żałuje swojej decyzji..No ale chętnie poczytam opinie innych. Jak to będzie u pozostałych dziewczyn? Czy któraś poza Starbuck i Dree bierze pod uwagę SN bez znieczulenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dree
Mzelle - z ranami pisałam o porodzie SN. Co do znieczulenia rozmawiałam ostatnio z położną i moim lekarzem. Mogę powiedzieć, czego dowiedziałam się od nich (sorry za długi post ale chcę wam tą rozmowę streścić, bo mnie bardzo przekonała i nastawiła pozytywnie): Na pytanie o znieczulenie mój lekarz zareagował uśmiechem "Nie ma teraz pacjentki, która o to nie pyta". Stwierdził, że najgorzej poród znoszą kobiety, które jeszcze nie wiedzą jaki to jest ból, ale się go boją i są do niego z założenia negatywnie nastawione. Wtedy panikują i "cały sens naturalnego porodu mija". Poród to nie sam ból, tylko stan organizmu. Nie leży się wtedy bezmyślnie i tylko myśli o bólu. Kiedy wszystko idzie zgodnie z planem - ból jest do zniesienia, jest tylko tłem, informacją - tak wg niego dziewczyny wspominają poród bez ZZO - pozytywnie i raczej z dumą, jeżeli tylko są pozytywnie nastawione do jego przeżycia. Kiedy kobieta na dzień dobry panikuje i faktycznie nie da się jej przekonać/nastwić mój lekarz mówi, że jest za podaniem ZZO, bo często histeria pacjentki gorzej wpływa na nią, na dziecko i poród niż samo ZZO. Jeżeli poród na długo przed porodem jest dla kobiety przede wszystkim znoszeniem bólu to lepiej dać ZZO, bo każdy skurcz, nawet ten prawie niebolesny kobieta traktuje wtedy jako "a nie mówiłam - będzie coraz gorzej". I czeka na następny. Pomijając nastawienie, które stanowi dla niego 90% problemu podkreślił, że samo ZZO jest inwazyjne - zarówno na organizm jak i na przebieg porodu. Czasami się zdarza, że nagle znieczulenie potrafi przestać działać (albo lekarz decyduje o zakończeniu jego podawania) i wtedy jest najgorzej, bo tak nagłe silne bóle są nie do zniesienia przez pacjentkę. Poza tym nie ma się kontroli nad skurczami, dziecko schodzi inaczej, ma problemy z obracaniem się, a skurcze bywają słabsze i trzeba wtedy wykonać poród zabiegowy kleszczami lub odkurzaczem. Dodatkowo trzeba leżeć, bo znieczulenie idzie w nogi, zamiast samemu kontrolować sytuację leży się non stop pod KTG, cewnikuje się pęcherz oraz żyłę ramienną (ze względu na nietrzymanie moczu i ewentualne spadki ciśnienia). Po porodzie pojawiają się bóle głowy, czasem kręgosłupa, zawroty głowy. W każdym wypadku w ZZO nacina się krocze a czasami jego podanie potrafi też zatrzymać akcję porodową. Lekarz powiedział, że obserwuje pacjentki i uważa, że przy porodzie bez komplikacji powoli rosnący ból jest z jego obserwacji pozytywny bo stopniowo przygotowuje kobietę do porodu, i wszystko przebiega płynnie i bardziej "na luzie" / naturalnie. A przy ZZO kobieta staje się prawdziwą pacjentką - nieświadomą samego porodu i tego, co dzieje się z dzieckiem i jej ciałem. Z założenia z taką pacjentką się nie współpracuje tak jak z kobietą bez ZZO, tylko PROWADZI się ją wedle uznania lekarza. Na pytanie co mi poleca powiedział, żebym najlepiej od dzisiaj aż do porodu nie walczyła z bólem ani psychicznie ani fizycznie tylko wykorzystała go do pracy. Że i tak, jak będzie źle, jak poród będzie się wydłużał albo ból będzie dla mnie nie do wytrzymania to na 100% sami podadzą mi znieczulenie. Ale z drugiej strony jeżeli będę czuła że strach ma nade mną wygrać - lepiej żebym od razu poprosiła o znieczulenie. Na koniec podkreślił, że próg bólu zależy w pierwszym rzędzie od nastawienia i żeby odpuścić sobie radzenie się kobiet, które rodziły z ZZO lub bez, bo każda z nich wygrała z czymś innym - jedna pracą i bólem, druga ze strachem przed nim. I każda z nich będzie zadowolona ze swojej decyzji albo niezadowolona z jej braku, ale żadna ich decyzja nie będzie moją. Na dziecko aktualnie podawane ZZO praktycznie nie wpływają (przynajmniej bezpośrednio). A... jeszcze pytałam o zdanie ginekolog w szpitalu. Powiedziała mi tylko tyle: ZZO to modny i rozdmuchany przez pacjentki temat (jak wiele medycznych tematów), i nie potrzebnie kobiety kombinują i nakręcają się przed porodem. Ona urodziła w ciągu ostatnich lat 3 dzieci i każde bez ZZO. Ale jakby się nastawiła odpowiednio, to musieliby jej je podać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dree, Dzięki za odpowiedź. Czy ja dobrze widzę, napisałaś, że w każdym przypadku porodu ze znieczuleniem nacina się krocze? I czy faktycznie podanie znieczulenia nie ma zadnego niekorzystnego wpływu na noworodka? Tak jak napisała Starbuck, to nie tak, że jak nie będziesz dawała rady to dostaniesz znieczulenie. Znieczulenie dostać możesz tylko do pewnego momentu, potem nie jest to możliwe. To co mnie interesuje to nie opinia lekarza czy koleżanek (te akurat znam doskonale), chciałabym natomiast otrzymać jakieś namacalne dowody, coś co mnie przekona żeby brać tę druga ewentualność pod uwagę: specjalistyczne artykuły, jakaś dobrą książkę na temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z podobnych do Dre. koleżanka miała ZZO podawane do ostatniej fazy porodu, potem odłączyli mówiła, że ból wtedy jest szokiem. Chyba podświadomie chcę przeżyć ten poród tak całkiem naturalnie. Wiem, że moze się okazać później, że będzie inaczej. póki co ja się pozytywnie anstawiam do porodu i już dawno odsunęłma od siebie strach przed bólem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dree
Tak powiedział lekarz. Nacięcie robią i tak bardzo często, a bo ZZO bóle parte są bardzo słabe i po nacięciu łatwiej wyciągnąć główkę a i tak często na tym się nie kończy. Co do wpływu na dziecko - teraz podaje się inne leki a dawki są ściśle określone. Dlatego też czasami ZZO się kończy przed samym parciem. Ja się piszę ewentualnie na łagodniejsze środki p/bólowe na początku. One zmniejszają ból i dają odpocząć, ale nie eliminują go. Ale wszystko wyjdzie w praniu. Jak będzie trzeba, to się rozwalę na podłodze i będę się drzeć, histeryzować. Sprawdziłam że w szpitalu to działą i nawet lekarz potrafi biec w takiej sytuacji :) Odstawię szopkę i będą musieli mi coś podać. Ale zakładam, że poród idzie przeżyć i warto mieć takie wspomnienia. ... wedle zasady - co nie zabije to wzmocni :) A ostatecznie najwyżej zemdleję :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mzelle a Ty bardziej nastawiasz sie na znieczulenie czy nie? jeszcze rok temu - bylam pewna ze znieczulenie, jesli ma mniej bolec to pewnie - biorę ale ostatnio tyle znajomych urodzilo bez i twierdza ze nastepne tez tak będą rodzic to stwierdzilam ze ja tez dam radę :) a byly wsrod nich takie co na widok igly mdlaly :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dree
Ja bardzo ufam mojemu lekarzowi, bo on jak już coś radzi to zawsze z dobrego serca i nie rzuca przy tym słów na wiatr, a jak ma jakieś nieobiektywne przekonania to uprzedza. Dlatego poza wadami, przez kilka osób spontanicznie potwierdzanymi, czuję że to co się czyta na temat bólu, ZZO to trochę wypaczone podejście do tematu. Odarte z naturalności. A powiem wam jeszcze, że jak ja roniłam septycznie to przeżyłam ból jak cholera. I byłam wycieńczona już wcześniej. Jeden wielki stan zapalny, krwotok, cały brzuch obolały, na to bóle parte i zakaz parcia i tak kilkanaście godzin. I moja psychika była w tak odmiennym stanie, że kompletnie nie absorbowało mnie poczucie tego bólu. Ból był ale jakoś obok i nie odczuwałam go jako cierpienie. Z drugiej strony jak idę na zastrzyk i się skoncentruję na tym, że będzie bolało, to malutkie ukłucie boli jak jasna cholera. Dlatego uważam, że lekarz ma rację co do nastawień kobiet i mody na ten temat. Na ból organizm reaguje w odpowiedni sposób i w pewnym sensie odcina go od świadomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Starbuck, ja właśnie jestem zielona w temacie, nie wiem na co się zdecyduję. Coś tam od lekarza słyszałam, od koleżanek kilku ale wiadomo, każdy lekarz powie coś innego, a każda z koleżanek to inny przypadek. Ale każda opinia i rada jest cenna i mile widziana. Chcę poznać wszystkie ZA i PRZECIW.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dree
Pamiętam jak przy poronieniu przechodziłam totalny kryzys - ryczałam, wstawałam, łaziłam po korytarzu. Bolało, bałam się, traciłam siły. I wtedy przyszedł do mnie lekarz, usiadł i bardzo spokojnie powiedział, że może się nie udać, że może się zdarzyć wszystko, że oni się starają i najlepsze, co ja mogę dać z siebie, to myśleć tylko o tym, w jakim punkcie jestem teraz. Starać się nie przeć, nie rozmawiać, nie myśleć tylko zapaść się w siebie myślami i spokojnie płynąć przez skurcze we własnym tempie. Nie myśleć ile jeszcze, co będzie, jak będzie. Że mam to traktować jak podróż na falach - wyobrazić to sobie - spokojnie, płynnie i naturalnie reagować i koncentrować się tylko na tym właśnie płynięciu. Tak wytrzymałam kilka godzin i widzę, że właśnie spokój, płynność i wsłuchiwanie się w swoje ciało zmienia całą sytuację, oszczędza siły, uspokaja i całkowicie zmienia odczuwanie do bólu. Myślę, że przyda mi się to doświadczenie przy porodzie i spróbuję tak właśnie przeżyć poród. Zresztą uczyli nas na mądrzy ludzie na studiach, że sam ból otępia i wycisza. A cierpienie w bólu jest związane ze strachem/lękiem i dążeniem do jego eliminacji :) Wiec najlepiej zaakceptować, że jakoś tam będzie sobie bolało i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej. w końcu was nadrobiłam:) co do porodu to ja też zamierzam rodzić SN bez znieczulenia ale to na razie jest teoria bo nie wiem czy nie będę musiała mieć cc bo na razie mam zbyt nisko łożysko tuż przy ujściu a niby można rodzić naturalnie jak jest przynajmniej 2 cm wyżej ale póki co to nie myślę o tym bo może się jeszcze podnieść co do tego dlaczego nie chce znieczulenia - to przechodziłam baaaaaaaaaaardzo silne okresy co miesiąc i wiem z doświadczenia że przynajmniej u mnie jak cokolwiek wzięłam za wcześnie choćby to nie likwidowało bólu to okres jakby mi się cofał i dostawałam go dzień później z większym impetem a nie chce żeby coś takiego się podczas porodu wydarzyło bo nie chce żeby przedłużający się poród źle wpływał na dziecko co do bóli żeber bo ktoś wspominał - to ja niestety też tak mam i nie ma na to lekarstwa podobno po ciąży przechodzi jak ręką odjął w necie znalazłam tylko że to przez powiększający się brzuch i że niektórym leżenie na wznak pomaga to jest jakieś zapalenie mięśni międzyżebrowych ????? ból czasem potworny ale czego się nie robi dla dzidziusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
apropo dzidziusia to mój już tak od dwóch tygodni lekko fikał w brzuchu ale 1.08 w nocy dał mamie popalić :) pierwszy raz poczułam go przez brzuch aż mi ręka lekko podskakiwała mój akurat spał to go nie budziłam następnego dnia kazał się budzić ale mały zaczął fikać jeszcze zanim mój zasnął wzięłam mu rękę i położyłam na brzuchu a on do mnie to to :/ chyba ci się zdaje jakieś wielkie bąki chyba ci po brzuchu chodzą :/ zawołaj mnie jak będzie mocniej kopał i tyle było z kopania tatusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do wyprawki do dzidziusia to my kupiliśmy już wózek używany (głęboki, spacerówka, nosidełko) dodatkowo cała pościel do wozak i łóżeczka i gratis jakieś zabawki babka chciała się z domu pozbyć bo jej przeszkadzało za wszystko daliśmy niecałe 250 zł z przesyłką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na razie jestem nastawiona na SN ze znieczuleniem. Wiem, ze moj niski prog bolu moze narobic wiecej zlego i mnie zblokowac niz znieczulenie. oczywiscie jezeli sie uda urodzic ten sposob, nie mam zamiaru nawet porownywac sie z kobietami ktore urodzily calkiem wlasnymi silami. natomiast szanuje zdanie kazdej kobiety, nie lubie jak niektorzy komentuja ze jestem egoistka bo mysle o znieczuleniu. co do nacinania krocza (przynajmniej tu gdzie chce rodzic) to wcale nie jest tak, ze przy znieczuleniu automatycznie Cie nacinaja. teraz kladzie sie duzy nacisk na ochorne krocza i sie odbiega od tego a doswiadczona polozna wie kiedy zadecydowac o nacieciu. takze ja zastanawiam sie wlasnie nad SN ze znieczuleniem, ale ostateczna decyzje podejme po rozmowie z lekarzem prowadzacym, do ktorego mam 200% zaufania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam Was regularnie i z każdym dniem zadziwiacie mnie coraz bardziej. Oczywiście w sensie pozytywnym:) Zaskoczyłyście mnie dziś dyskusją na temat porodu. A dokładniej porodem ze znieczuleniem. Z tego co ja się orientuje to nie tak prosto je dostać w normalnych warunkach (czyli bez łapówki lub chodzenia przez całą ciąże do prywatnego gabinetu i płacenie lekarzowi za to co należy się nam teoretycznie za darmo z naszych składek). Orientujecie się czy w szpitalu w którym myślicie rodzić na porodówce zatrudniony jest anestezjolog? Bez niego niemożliwe jest ZZO czy też cc. Oczywiście na każdej porodówce jest możliwość cc tyle że na anestezjologa trzeba czekać aż przyjdzie z innego oddziału lub przyjedzie na wezwanie. Wobec tego ja wole myśleć o całkowicie naturalnym porodzie. Wynika to stąd że wiele moich znajomych mimo perfekcyjnych planów dotyczących szpitala polożnej czy lekarza i tak rodziły zupełnie inaczej. Np bratowa na 3 dni przed planowanym porodem dowiedziała się że w naszym mieście porodówka została zamknięta z powodu gronkowca na dwa tygodnie. Wobec tego musiała rodzić gdzie indziej - nie znała żadnej położnej lekarza ect. Też myślała o znieczuleniu niestety w szpitalu w którym ze względu na sytuacje wylądowała nie było ono w ogóle możliwe. Wolę nastawiać się pozytywnie skoro tyle urodziło to ja też dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam zawsze bardzo silne bóle miesiączkowe, do tego stopnia, że jak w nocy dostawałam okres to wiedziałam, że do szkoły już nie dotrę następnego dnia. natomiast moje pierwsze i drugie poronienie było wydaje mi się łagodne o ile można tak to nazwać. Za pierwszym razem bolał mnie brzuch jak na okres, ale to tak znośnie, a za drugim razem bolał jeszcze słabiej ku mojemu zdziwieniu, bo leżała koło mnie dziewczyna, która zachowywała się jakby rodziła, miała bóle, skurcze, wręcz się tarzała z bólu... :( Nie wiem na ile ma to odniesienie do naturalnego porodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×