Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość staraduppa25

Wszyscy wychodzą za mąż/żenią się...tylko nie ja

Polecane posty

Po prostu mi się wydaje, że łatwiej odejść z nieformalnego związku, a jak jest ślub, to się człowiek 10 razy zastanowi, czy warto i czy jest szansa, żeby związek naprawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też jestem za ślubami
mi to się zdaje że faceci po prostu przyzwyczajają się do danej sytuacji, jak żyje w konkubinacie to żyje w konkubinacie i nie chce tego zmieniać, a jak już jest po ślubie to jest po ślubie i też mu się nie chce tego zmieniać. Dopiero jak jakiś czynnik wyższy zadecyduje może coś się zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i tak nie wiem, nie jestem facetem... Zresztą uważam, że to może też tyczyć się kobiet, bo przecież rozstania są z różnych powodów... W każdym razie zaufanie zaufanie, ale ślub to jednak jakieś zabezpieczenie jest ;) choć i tak można się rozwieść oczywiście, nie ma co trzymać drugiej osoby na siłę przy sobie. Ale jednak wolę śluby :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zulu gula sobie hula
trudniej się rozstać, dlatego ludzie, którzy wzięli ślub nie odchodzą tylko mają kochanki na boku :) ponad połowa facetów w wieku 40+ zdradza swoje żony :) ale stabilność i trwałość jest, a jak. 100 razy wolałabym, żeby mnie zostawił niż zdradzał i trwał bo trudniej odejść, ale co kto woli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdradzać również można konkubinę, z którą ma się kredyt, mieszkanie, nawet dziecko... nie ma reguły, także to nie argument :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
ciekawe jaki procent facetów po 40tce zdradza konkubiny ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie nikt takich badań nie robi :p Jeśli facet chce zdradzić, to zdradzi, niezależnie od tego, czy na co dzień żyje z żoną czy konkubiną. Zdrada może zdarzyć się w każdym związku, niezależnie od tego, jaki ten związek ma status prawny. Tak samo można być wiernym z miłości w małżeństwie i konkubinacie. Tak samo można tkwić w związku z przyzwyczajenia lub ze względu na zaciągnięte zobowiązania czy dzieci, bez względu na to czy jest to małżeństwo czy konkubinat. I tak samo można tkwić w związku siłą rozpędu i z lenistwa, czy to małżeństwo, czy konkubinat. Nikt mi nie wmówi, że konkubinat jest lepszy od małżeństwa, bo w obu rodzajach związków trzeba się starać tak samo. Z każdego można odejść. I tylko od ludzi zależy jaką formę wybierają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też jestem za ślubami
"trudniej się rozstać, dlatego ludzie, którzy wzięli ślub nie odchodzą tylko mają kochanki na boku ponad połowa facetów w wieku 40+ zdradza swoje żony" właśnie o tym piszę, jak wiele kochanek płacze za tym że jej facet nie chce się rozwieść. Bo po prostu mu się nie chce. Nie piszę że to dobrze czy źle i co ja bym zrobiła w podobnej sytuacji, ale na pewno byłaby to kwestia do rozważenia. Dla niektórych różnica pomiędzy konkubinatem a ślubem polega na tym że w przypadku ślubu dochodzi kwestia alimentacyjna. Miałam w rodzinie akurat taki przypadek zdrady tuż przed ślubem po 7-letnim konkubinacie, gdzie facet zdradzał z kuzynką dziewczyny i po prostu takie coś mi się w głowie nie mieściło. Odwołali ślub i jak zaczęli dzielić majątek (wspólnie wyremontowane jego mieszkanie, meble itp) to wyszło na to, że zostali razem. Teraz ich związek wygląda dziwnie, z jednej strony ślub, deklarują że go nie chcą, a w konkubinacie też tak jakby juz nie są, bo ona mieszka ze swoimi rodzicami a on w tym ich mieszkaniu i spotykają się jak para na początku związku. Nie wiem może w tym jest jakiś sens i logika, chociaż ja tego nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, ja też tego nie widzę :/ nie wiem, czy oni nie mogli się dogadać z podziałem tego wszystkiego, czy jak? Przecież zawsze można sprzedać mieszkanie i podzielić się kasą. Heh, chociaż może jak emocje opadną, to im to tylko na dobre wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ek
wiecie co...Mnie się wydaje, że akurat forma "prawna" związku nie ma dużo wspólnego z tym, czy ktoś się zastanowi 10razy czy tylko raz zanim odejdzie. Z doświadczenia uważam, że takim czynnikiem jest dziecko:) Nie wyobrażam sobie rozstać się mając dziecko! Kurcze, tojuż człowiek naprawdę musibyć pewnien swojej decyzji. My czasem jak się kłocimy, w złości sobie wiele nieprzyjemnych słow powiem- zawsze godzimy się, bo na temat dziecka musimy rozmawiać:):) A jak już człowiek usta otworzy do drugiego to i złość przechodzi. Poza tym nie wyobrażam sobie jakby nasze dziecko miało się widywac z tatą w ustalone terminy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziecko jest naprawdę chyba jedynym elementem cementującym związek. Choć nie ma co ukrywać, że i przy dzieciach ludzie się rozstają. Ale mimo wszystko, jestem nadal zwolenniczką ślubów, bo oprócz pięknej przysięgi czy to kościelnej czy humanistycznej czy nawet cywilnej, to jest też jakieś zabezpieczenie prawne. Naprawdę różne rzeczy się w życiu dzieją i warto mieć to na uwadze. A jeśli już się nie chce chajtać tak bardzo, to w nieformalnych związkach trzeba zawsze pamiętać, żeby jednak te akty własności były na 2 nazwiska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
Kiciorek-ek, akurat jes tdokładnie odwrotnie, dziecko sprzyja rozstaniu... Tu masz statystyki (kilka lat temu też były takie badania i wyniki były bardzo podobne): "Przeprowadzone niedawno badania wykazały, że po urodzeniu pierwszego dziecka prawdopodobieństwo, że małżeństwo się rozpadnie jest o 30 procent wyższe niż w przypadku małżeństw bezdzietnych. Jeśli świeżo upieczeni rodzice nie mają ślubu, ryzyko jest jeszcze większe: jedna na dwie nieformalne pary rozstaje się w ciągu pięciu lat po przyjściu na świat dziecka." http://dziecko.onet.pl/62992,4,4,maly_intruz_burzy_zwiazek,1,artykul.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
A z tego co pamiętam z GUSu, to najwięcej rozwodów w ogóle następuje w okresie 2 lat od urodzenia się pierwszego dziecka. Niestety GUS rejestruje w ten sposób tylko prawidłowości w związkach formalnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem te rozwody mogą wynikać z czego innego. Po porodzie kobieta staje się przede wszystkim matką i zapomina, że jest żoną i kobietą. Pewnie niektóre wskakują w dresy, nie dbają o siebie tak jak przed porodem itp. Jest to po części zrozumiałe, ponieważ pojawia się odpowiedzialność za czyjeś życie i mężowie schodzą na dalszy plan. Ale każdy kij ma dwa końce i moim zdaniem nie tylko kobiety są temu winne. Mężczyźni nadal wymagają zadbanej urody, seksownych ciuchów itp, ale często jest tak, że nie pomagają swoim żonom w obowiązkach domowych i opiece nad dzieckiem, stąd przemęczenie u kobiet i brak zainteresowania mężem. A mąż wymaga. Nie jest to pewnie jedyny powód rozstań, ale wydaje mi się, że jeden z głównych na pewno. I żeby to dziecko rzeczywiście cementowało ten związek, to oboje rodziców musi zaangażować się w opiekę i domowe obowiązki. Na szczęście uciekamy już od stereotypu, że kobieta prowadzi dom i wychowuje dzieci, a mężczyzna zarabia pieniądze. Mam nadzieję, że to się będzie nadal zmieniać, to i związki nie będą się tak rozpadać. Chyba, że ktoś świadomie decyduje się na taki podział obowiązków, ale to już inna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
Spinster, ale Twoja interpretacja nie stoi w sprzeczności z wynikami badań czy codzienną obserwację, po prostu taką masz teorię. Ja myślę, że bardziej niż "kobieta przestaje się starać" winne jest chronicznie przemęczenie skutkujące frustracją i niechęcią, oraz zbyt wielki stres jakim dla części facetów jest nagły "awans" na jedynego utrzymującego rodzinę, choćby czasowo. No i wynikająca z tego "frustracja finansowa". Ale przede wszystkim - przemęczenie. Co najgorsze - w przypadku narodzin dziecka ciężko chorego 60% mężczyzn odchodzi w przeciągu pół roku o ile dobrze pamiętam :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
Te rozwody nie wynikają "z czego innego" jak napisałaś, tylko te statystyki mówią "co", a Ty piszesz swoją interpretację "dlaczego". Jedno drugiego nie wyklucza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też jestem za ślubami
ciekawostka dropsa "A z tego co pamiętam z GUSu, to najwięcej rozwodów w ogóle następuje w okresie 2 lat od urodzenia się pierwszego dziecka. Niestety GUS rejestruje w ten sposób tylko prawidłowości w związkach formalnych." Nie przeprowadzano bo w związkach nieformalnych nie ma rozwodów :D. Co do tych badań to wiadomo jak jest dziecko to sie danej parze życie przewraca do góry nogami i wychodzi na to że trzeba sobie radzić z nowymi problemami z którymi wcześniej się nie miało do czynienia. Ja w moim związku miałam nowe problemy jak mój mąż poszedł do nowej pracy, u innych to będzie choroba. to takie próby dla związku. Całe życie składa się z takich prób. Ważne żeby sobie jakoś z nimi radzić. Znam pary które przez lata trwania związku nawet się nie pokłóciły z zewnątrz wyglądają idealnie i nagle wielkie rozstanie, bo z czymś nie umieli sobie poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciekawostka dropsa - ale ja się z Tobą wcale nie kłócę :D ja staram się zrozumieć dlaczego dzieje się tak, jak pokazują te badania. To jest mój punkt widzenia :) przecież nie będę polemizować w wynikami niezależnych badań hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
Kiciorek-ek, oczywiście. Ja tylko polemizuję z rzuconym przez Ciebie twierdzeniem ("czy ktoś się zastanowi 10razy czy tylko raz zanim odejdzie.Z doświadczenia uważam, że takim czynnikiem jest dziecko Nie wyobrażam sobie rozstać się mając dziecko!") które spincter od razu zaakceptowała, bo po prostu rzeczywistość temu przeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
Pomyłka, to było do- "ja też jestem za ślubami" a nie Kiciorek-ek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ale nie wszystkie rozwody są przez dzieci, już nie zwalajmy wszystkiego tylko i wyłącznie na potomstwo. Dziecko cementuje związek i ja się z tym zgadzam, a co rodzice zrobią z tym dalej, czy będą się wspierać, czy tylko wymagać to inna sprawa. Poza tym to i tak są tylko statystyki, wynik badań zależny jest od wielu czynników - od formy przeprowadzenia badania, os pytań, jakie są zadawane ankietowanym, od statusu zawodowego, poziomu wykształcenia... jest naprawdę mnóstwo zmiennych, które należy uwzględnić. Ja nadal trzymam się zdania, że dziecko związek zacieśnia. Tylko rodzice muszą się dalej o ten związek starać. Nie można robić sobie dzieci z myślą "to nas do siebie zbliży", bo wyjdą z tego jeszcze gorsze skutki. A co do badań związków nieformalnych, to uważam, że trudno jest przeprowadzić je w rzetelny sposób, a wyniki nigdy nie będą miarodajne, ponieważ większość ludzi nie przyznaje się do związków nieformalnych dla korzyści finansowych, jak ulgi podatkowe, wyższe becikowe, zasiłki, zapomogi itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ek
ale mnie dziewczyny zadziwłyście! W życiu bym nie powiedziała, że dziecko może być przyczyną rozpadu małżeństwa. Jak patrzę na swój związek to naprawdę nie wiem co by się musiało stać, żebyśmy się rozstali! Już prędzej bym obstawiała taką możliwość przed urodzeniem dziecka. Mnie się wydaje, że tak może być tylko wtedy kiedy ojciec dziecka nie czuję z nim więzi, nie chce, żeby się jego życie zmieniło itp. Ale każdy normalny facet, który kocha swoją kobietę ( więc i swoje dziecko) tak nie ma... Mój "mąż" uwielbia naszą córkę- nawet jak kiedyś pokłóciliśmy się tak poważnie i ja zaczęłam gadać o rozstaniu to stwierdził" nie ma takiej opcji! Wyobrażasz sobie, żeby mała nie miała nas razem co wieczór??" :) A co do wymogów jakie mąż ma do swojej żony po porodzie- też zalezy od faceta! Ja sama znam takich co publicznie narzekali już MIESIĄC po porodzie, że żona ciągle gruba- debile!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
Nie, Spincter. Zmienne są 3: 1. data zawarcia małżeństwa (lub deklarowana przez parę w związku nieformalnym data rozpoczęcia wspólnego życia) 2. data narodzin dziecka 3. data rozwodu (lub deklarowana przez parę w związku niefroamlnym data rozstania). Czynniki typu sformułowanie pytania czy wykształcenie nie mają wpływu na badania tego typu. Do badań związków formalnych nie potrzeba w ogóle angażować ludzi, a jedynie dane. Coś Ci tam świta, ale nie do końca ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
"nie wszystkie rozwody są przez dzieci" ŻADEN rozwód nie jest PRZEZ dziecko. Pojawienie się dziecka po prostu uwalnia lawinę zdarzeń w wyniku której niektórzy dorośli dochodzą do wniosku, że razem nie dadzą już rady żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
Kiciorek-ek, oczywiście przecież takie dane nie dotyczą wszystkich :) to, że rozstanie się o 50% Par więcej oznacza, ze drugie 50% się nie rozstanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciekawostka dropsa - akurat dziedzina badań to jest coś na czym się dobrze znam :) Mówienie, że najwięcej rozwodów jest w ciągu dwóch lat od narodzin dziecka, jest przekłamaniem. Nie można tak bezrefleksyjnie przyjmować wszystkiego, co jest w internecie, bo internet przyjmie wszystko. Na jakiej próbie były przeprowadzone te badania? Zdziwisz się, ale jeśli były tylko 3 czynniki brane pod uwagę, to są to badania jak najbardziej niewiarygodne. Bo choćby status zawodowy rodziców i poziom ich zarobków mają ogromne znaczenie w każdej rodzinie jako takiej. Interpretacja badań mówiąca, że "najwięcej rozwodów jest w ciągu 2 lat od narodzin dziecka" jest kłamstwem. Prawidłowa interpretacja takich badań brzmi "z badań przeprowadzonych na grupie (np.) 1000 małżeństw wynika, że tyle a tyle procent zakończyło się rozwodem w ciągu dwóch lat od narodzin pierwszego dziecka". A wiesz dlaczego? Bo nikt nie jest w stanie przeprowadzić badań na wszystkich małżeństwach w Polsce i rozwiedzionych :) i dlatego interpretacja taka jest kłamstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
"akurat dziedzina badań to jest coś na czym się dobrze znam " Wiesz, akurat ja też ;) ale nie zamierzam się z Tobą licytować na tytułu naukowe, bez obaw :) "z badań przeprowadzonych na grupie (np.) 1000 małżeństw wynika, że tyle a tyle procent zakończyło się rozwodem w ciągu dwóch lat od narodzin pierwszego dziecka". Oczywiście, ale podobnie na paczce papierosów nie pisze "z badań przeprowadoznych na X palaczach palących przez X lat wynika, że tyle a tyle procent z nich zachorowało na raka płuc" tylko "Palenie zabija" ;) Zakłada się, że każdy inteligentny człowiek wie, że badanie zostało przeprowadzone na jakiejś próbie, a żeby zostało uznane za wiarygodne - próba musi być reprezentatywna i zrandomizowana. "Mówienie, że najwięcej rozwodów jest w ciągu dwóch lat od narodzin dziecka, jest przekłamaniem" na jakiej podstawie to stwierdzasz? Widziałaś tą GUSowską tabelę? Bo ja tak. Nikt nie twierdzi, że nie ma też innych korelacji, ale ogólna prawidłowość jest właśnie taka. Akurat GUS świetnie randomizuje, bo rejestruje wszystkich, jak leci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Akurat napisy na paczkach papierosów mają trochę inne zadanie niż rzetelne przekazywanie wyników badań naukowych ;) I nadal jestem zdania, że te 3 czynniki to za mało, bo prowadzi to choćby do takich wniosków, że jak dziecko się urodzi, to będzie duże prawdopodobieństwo rozwodu. A przecież nie samo pojawienie się potomka na świecie ma wpływ na przebieg małżeństwa i jego zakończenie tudzież trwanie. A przedstawione wyniki są moim zdaniem bardzo okrojone, przez co niewiarygodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ek
Wy mi tu o GUSie nie mówcie, bo moją firmę akurat wybrali do badań statystycznych. I jak widze, co sekretarka do tych arkuszy wpisuje to mnie pusty śmiech ogarnia :):) Ale na coś wpadłam. Pewnie dlatego tak dużo małżeństw się rozpada po narodzinach dziecka, bo wiele osób bierze ślub w ciąży. Głaby, powinni przy tych statystykach uwzględnić czy małżeństwo było zawarte jak kobieta była w ciąży:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawostka dropsa
OK, nie ma sensu ciągnąć tego tematu bo to off top. I tylko dlatego go wtrącam, bo ktoś temat dziecka jako czynnika podniósł. W każdym razie - nie zgadzam się ze stwierdzeniem jakoby dziecko było gwarantem że człowiek zastanowi się 10razy zanim odejdzie ( wszyscy, co do jednego rozwodnicy jakich znam są dzieciaci), podobnie jak ślub nie jest gwarantem niczego. Współczuję dziewczynom (i facetom) tkwiącym w związkach, w których potrzeby się rozminęły. Nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji, u mnie to on pierwszy mówił o ślubie. Powodzenia w szukaniu rozwiązań najlepszych dla wszystkich 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×