Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ewa1311

GRUDNIÓWKI 2011

Polecane posty

A! Jak kogoś drażni ten temat i nie chce o tym rozmawiać - przepraszam. Możemy go pominąć milczeniem... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jesteś Ewa sama. Ja też już trzęsę du*ą na samą myśl:( boje się wszystkiego, od bólu przez nacinanie, szycie etc.. Coraz częściej o tym myślę;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mówię... bólu to akurat boję się najmniej - przecież od tego się nie umiera. Przeżyłam już kilka bardzo bolesnych epizodów w życiu, np. parę ataków kolki nerkowej. Podobno jest to ból porównywalny. Najbardziej się boję, że będzie mi ciężko zaakceptować trwałe okaleczenie mojego ciała w postaci nacięcia. Mam skłonność do bliznowców, więc spodziewam się, że jeśli mnie natną, to powstanie na szwie paskudna przerośnięta blizna i będę na całe życie oszpecona "tam". :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I boję się jeszcze, że jeśli ten pierwszy poród będzie miał wyjątkowo dramatyczny przebieg, i zostanie mi trauma... to nigdy się nie zdecyduję na rodzeństwo dla Krzysia. A bardzo bym chciała mieć dwójeczkę dzieci. Następne tak za 2, góra 3 lata. :-(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwestrowe
Oj dziewczynki nie bójcie się bo nie ma czego. Po co sobie coś wyobrażać kiedy rzeczywistość okazuje się zupełnie odmienna od wyobrażeń (nie mówię, że gorsza). Ja też się niepotrzebnie nakręcałam przed pierwszym porodem ale za to teraz jestem zupełnie spokojna jeśli chodzi o ten temat i wcale mój poród nie należał do lajcikowych, po prostu teraz wiem, ze ten cały strach jest bez sensu a co ma być to i tak będzie i przedwczesny strach tego nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylwestrowe-ja tez tak mysle- szkoda myslec i sie nakrecac, skoro jest to jedna z tych rzeczy na ktora wplywu nie mamy(w sumie szkoda).. wiec co ma byc niech bedzie-nie my pierwsze nie ostatnie:) takze dziewczyny nie myslmy o tym- bo tylko humor sie psuje, stresujemy sie, wyobrazamy cos co byc moze wcale nie bedzie mialo miejsca:) ja tam sie nastawiam,ze pojdzie szybko, sprawnie i Kruszyna bedzie z nami a raczej Kruszyny bo to juz odnosnie nas wszytskich pisze:) Ewcia- zeby to nie zostalo zle zrozumiane ale "wypisalam" sie z grupy an FC...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania Absolutnie nie zostanie "źle zrozumiane"! Tak szczerze - jestem początkująca na FB i byłam ciekawa, co to za funkcja jest i po co... Dla własnej ciekawości właściwie tą "grupę" założyłam. Bez żadnych podtekstów. :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja NIE Wiem...ale jakos tak NIE bardzo boje SIE tego porodu...moze to spokoj przed burza;) Ani naciecia ani szycia jesli bedzie ;) wydaje mi sie ,ze juz nic ciezszego NIE moze mnie spotkac NIZ to co przeszlam pare lat temu... I naciecie juz zadne mi jakos NIE straszne...oby tylko bylo na maxi naturalnie...NIE zniosla bym kolejnego naciecia na brzuchu na 30 cm ...I TA rehabilitacja....wrrrrr Daj Panie Boze aby wszystkim nam SIE udalo jak najbardziej naturalnie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do porodu - nie zgadzam się, że tak całkiem "nie mamy wpływu" na to, co się będzie działo. Co prawda, to mój pierwszy poród, ale w różnych innych sytuacjach życiowych okazało się, że im więcej wiem, tym lepiej dla mnie... Bo nie chcę, żeby mi lekarz lub położna wciskali ciemnotę w jakimś temacie i zrobili, co uważają za stosowne bez mojej zgody... Żeby się godzić, też muszę wiedzieć na co. Wiem, że wszystkiego się nie da ani przewidzieć, ani zaplanować w kwestii porodu, ale chcę być przygotowana, jakie są możliwości i opcje... Np. wiem, że nie zgadzam się na dolargan, na oxytocynę tylko w wyjątkowych okolicznościach, że chcę aby mi pozwolono przeć w wybranej przeze mnie pozycji (a nie najwygodniejszej "widokowo" dla personelu)... Wiem, że bardzo zależy mi na porodzie z ochroną krocza - też do granic rozsądku. Nie zgadzam się, aby decyzję o nacięciu podejmowała sama położna - tylko w obecności lekarza i tylko lekarz. To samo ewentualne szycie... Chcę, żeby mi zagwarantowali kontakt skóra do skóry i pierwsze karmienie zaraz po urodzeniu - jeśli Maleńki będzie w dobrym stanie... Nie zgadzam się na dopajanie dziecka butlą w szpitalu pod żadnym pozorem... Także... Staram się jak najwięcej mieć przemyślane, bo potem dostaniemy stos papierków do popisania przy wpisie i będzie za późno jak się podpisze zgodę "z rozpędu". Tak zrobiło kilka moich koleżanek... i moja Bratowa... i bardzo potem żałowały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaaaaa! Nie wiem, czy Wam pisałam... Byłam w optyku ostatnio po płyn do soczewek i dostałam opierdol od Pani "optyczki", że jeszcze nie byłam u okulisty i żebym bardzo bardzo mocno się zastanowiła, czy nie CC. Naopowiadała mi, ile kobiet przychodzi i lamentuje, jak im wzrok po samym porodzie poleciał. Dobiła mnie na koniec, że jej bratowa straciła wzrok przy porodzie kompletnie... Uszy mi zwisły do samej ziemi. Przez 2 dni chodziłam podbuzowana takimi rewelacjami... W poniedziałek idę do okulistki. :-(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też nie chcę CC "na życzenie" - zdecydowanie nie! To jest operacja i rekonwalescencja wcale nie sprzyja wchodzeniu w nową rolę mamy... I ilość powikłań zdecydowanie większa niż przy SN. Ja bardzo bardzo chciałabym SN, ale tak PO LUDZKU, żeby ktoś się liczyć w ogóle z moim zdaniem i faktycznie, żeby się mną zaopiekowano... Bratówka urodziła w sierpniu i powiem Wam, że przynajmniej tutaj wszystkie te "nowe standardy opieki okołoporodowej" to se można między bajki włożyć. Nie miała nic do powiedzenia, bo i tak zrobili, co chcieli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa- byc moze i duzo racji w tym co piszesz- ale jesli wszytsko idzie dobrze to wiadomo, ze jakos latwiej podejmowac decyzje-ale skoro idzie dobrze to chyba nie ma ich za duzo a jesli cos sie dzieje?? no to ja w 100 % bede sie zgadzac na to co lekarze beda proponowac bo z innym nastawieniem ( w sensie,ze lekarze beda wciskac mi cos co niekoniecznie bedzie dobre dla mnie a wygodne dla nich) to ja sie nerwicy nabawie!wierze, ze bedzie dobrze i wierze, ze lepiej wiedza co robic niz ja czytajaca artykuly w internecie a z opowiadan kolezanek to slyszalam, ze na porodowce to juz sie marzy by sie skonczylo i zeby zrobili cos by ulzylo;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwestrowe
No to parę słów o moich doświadczeniach. Dostałam oksytocynę bo przy pełnym rozwarciu mojej macicy się odechciało i zwolniły i mi skurcze i jakby nie oxytocyna to nie wiem jak by wygądał dalej mój poród. Kwestia nacięcia: położna stwierdziła, że musi, bo pęknę na pewno i sobie zaszkodzę i nie miałam czasu, siły i wiedzy medycznej, żeby to kwestionować, tak więc zrobiła co do niej należało. No i jeszcze jedno wiem na pewno: decydowanie o czymkolwiek w ostatniej fazie porodu brzmi dla mnie trochę abstrakcyjnie: ja w amoku, skurcz za skurczem, i na dodatek ta faza przebiega tak szybko, że nie ma czasu się zastanawiać ani siły by dochodzić swoich praw. Ale i tak mogę wam obiecać, że w waszych wyobrażeniach to wszystko wygląda gorzej, dlatego spokojnie i nie myśleć o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sylwestrowe Nikt nie mówi o decydowaniu w trakcie. Od tego jest "plan porodu", z którym masz teraz prawo się zgłosić na porodówkę, a oni powinni to uszanować. To wszystko jest w nowych standardach opublikowanych w kwietniu. Poza tym - chyba dawali Ci do podpisania jakieś kwity? Większość szpitali (niezgodnie z prawem), podsuwa tzw. zgodę ogólną na zasadzie "róbta, co chceta, bo ja się godzę"... A powinni konkretnie na jakie zabiegi medyczne się zgadzasz, a na jakie nie. Od tego też mam Męża, żeby był obcykany i przytomny na tyle w trakcie porodu, żeby nie dać mi zrobić krzywdy. Naprawdę, gdyby te przepisy zostały wdrożone w życie, nie miałabym żadnych obaw iść rodzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedno jest pewne... urodzić mus - tak czy inaczej. ;-) I wszystkie będziemy musiały jakoś to przejść. Głodnam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwestrowe
Chociaż ogólnie rzecz biorąc to raczej jestem zadowolona z opieki na porodówce, gorzej potem z połoznictwem, ale na razie pomińmy ten temat. Położna bardzo fajna kobitka i bardzo grzecznie się do mnie odnosiła, do męża także. Dużo starała sie tłumaczyć co się dzieje i dlaczego. Miałam tez to szczęście, że na porodówce byłam sama jedna rodząca (wszystkie inne dzieciaki wolały poczekać do nowego roku) i to może też wpłynęło na jakość opieki. Nawet zaproponowała mi 20 minutowa nasiadówkę w wannie z bąbelkami, co bardzo przyspieszyło mi poród. Mam nadzieję, że nie będę musiała zmienić zdania po drugim razie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwestrowe
nie pamiętam bym podpisywała jakies papiery, chociaż to było w dużym stresie więc może tylko "nie pamiętam"... hihihi. Zapytam mężusia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwestrowe
jam tez głodna, ale za 12 minutek kończę pracę juuupiiii!! weeekeeend!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wow!!fajnie CI:-))) ja jeszcze 4.5 h...eh no ale nic-zjadlam jogurty, rogaliki, szefowa dzis w sadzie;) (nie mam pl liter-ale ten wyraz nie oznacza miejsca gdzie sie zbiera jablka;)))) wiec zleci:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwestrowe
ja tylko w piątki mam tak dobrze, za to w środy kibl*ję dłużej :) miłego weekendu ciężaróweczki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedyne czego ja się boje to to, że cos moze pojsc nie tak podczas porodu, a pozniej że mogę sobie nie poradzic. A poza tym się nie nakrecam bo bedzie co ma być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się odmeldowuję na weekend na rancho znowu! Wszystkim życzę udanego wypoczynku i doskonałego samopoczucia! Moc kopniaczków Mamuśki! ;-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, ja leżakuję w szpitalu co najmniej do 34 tyg. Oby wcześniej się nic nie wydarzyło...Pozzdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo szyjka jest bardzo krótka. Mam niewydolność szyjki i musze tu byc na obserwacji. Mam raz w tygodniu USG i co kilka dni KTG

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam !!!!!!!!!! Olcik trzymamy kciuki , bedzie dobrze :) jak trzeba to trzeba , ja jak lądowałam w szpitalu to jakoś tak spokojniejsza się robiłam wiem że nie jest to miłe ale kochana czego to my dla tych naszych skarbów nie zrobimy :) :) :) trzymaj się ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do mojej szkoły rodzenia w której to miały być zajęcia od piątku :) to nie mam o czym pisaćbo je odwołali :( zaczynam 26.09

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×