Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielareczka

Ja katoliczka- on ateista.

Polecane posty

Zależy od człowieka. Ja potraktowałąbym to tak, jak pisze Andzia - dla mnie nic nie znaczący sakrament, a mój partner będzie zadowolony. Ale Twój facet ma takie jakieś dziecinne buntownicze podejście do tej kwestii, więc może z tego zrobić problem. Zwłaszcza, że zapowiedział, że na ślubie znajomych nawet nie wejdzie do kościoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak się przyglądam rozmowie
Jacek, przeczytaj proszę jeszcze raz pierwszy akapit z mojej poprzedniej wypowiedzi... Co do tematu: Wydaje mi się, że jeżeli ludzie się kochają, to na drodze do szczęścia nie powinna stawać im wiara, narodowość czy kolor skóry. Takie różnice nie powinny dzielić związku. O ile jednak w pewnych kwestiach łatwiej się dogadać i wypracować kompromis zadowalający obie strony, o tyle sprawa wiary prosta nie jest. A to z tego względu, że już na samym początku rodzi ona bardzo wiele dylematów, które trzeba z partnerem przedyskutować. Tu zaczyna się od razu temat, JAK WAŻNA jest dla ciebie wiara i czy jest w ogóle ważna? Bo może pasuje ci bycie takim katolikiem "z nazwy"? Jeśli tak, to problem się rozwiązuje. Jeśli chcesz być osobą naprawdę wierzącą, to nie ma rady - musisz wziąć się w garść i znaleźć czas na wypełnianie ciążących na tobie z tego tytułu obowiązków (niedzielnej mszy świętej, codziennej modlitwie, czytaniu pisma świętego, pogłębianiu swojej świadomości religijnej, swojej wiedzy o Bogu i Kościele itd). Szukaj odpowiedzi na pytania, czy partner nie będzie ci przeszkadzał w pogłębianiu swojej wiedzy, utrudniał praktyk religijnych, czy zgodzi się na chrzest i wychowanie w wierze waszych dzieci, jak się zapatruje na kwestie np. aborcji czy zapłodnienia in vitro, jak będziecie spędzać święta, czy nawet (w tak wydawać by się mogło odległych) jak pogrzeb, gdy niespodziewanie umrze któreś z was (czy on ci wyprawi pogrzeb katolicki czy świecki)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andzia92wien
nie ma za co:) zawsze do uslug:D a moze poprostu powiedz ze jesli kocha to niech to udowodni i juz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to tylko zmienic jego nastawienie z buntowniczego na dojrzały. Tylko czy to jest takie proste? Moze w końcu zacznie myslec powaznie o zyciu i uporzadkuje swoje poglady. Takie zachowanie jakie teraz ma miejsce do niczego nie prowadzi ,a tylko do spiec miedzy nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak się przyglądam rozmowie
Nie wiem, jak by wyglądała sytuacja z punktu widzenia prawa kanonicznego w przypadku ślubu kościelnego. Kościół dopuszcza możliwość ślubu katolika z ateistą. Warunkiem przyjęcia takiego ślubu oprócz dyspensy biskupa jest również oświadczenie katolika, że nie przejdzie na inną wiarę i przyrzeka, że po katolicku wychowa i ochrzci swoje dzieci. Strona niewierząca zaś oświadcza, że nie będzie w tym przeszkadzać swojemu współmałżonkowi. Ty pisałaś, że narzeczony przyjął chrzest i bierzmowanie. Dopóki więc nie dokona apostazji jest członkiem kk. Problemy mogą się pojawić już w trakcie przygotowań do ślubu wspomnę tylko o spowiedzi przedślubnej Dla mnie bardziej niepokojące jest to, jak narzeczony traktuje ciebie i twoje poglądy w pewnych sprawach, z którymi on się nie zgadza. Może kpi sobie z ciebie bo widzi, że wierzysz „w niewiadomo co. Może gdybyś miała większą wiedzę religijną Ja bym na twoim miejscu nie przekreślała jeszcze tego związku, warto powalczyć, nie zawsze wszystko dostaje się na tacy. Łatwo jednak nie będzie a na pewno zacząć trzeba od rozmowy. Tak naprawdę nie znacie nawzajem swoich poglądów, ciężko więc już na tym etapie stwierdzić, że nie pasujecie do siebie i że różnice są nie do pogodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkie partie począwszy
wyjdź za niego, jako katoliczka, będziesz miała argument, ze jesteś męczennicą i pójdziesz do nieba. A oprocz tego kupe bachorów i piekło na ziemi, ale za to w Niebie, bedziesz cmokać w dupsko papieża Jaśka pawełka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"No to tylko zmienic jego nastawienie z buntowniczego na dojrzały. Tylko czy to jest takie proste?" Może proste. Jeśli zachłysnął się swoją jedyną słuszną filozofią, to z czasem powinno mu przejść. Jeżeli natomiast ma już taki charakter, że lubi czuć się najmądrzejszy i musi zawsze postawić na swoim, to może Ci być z nim ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhjmik,ikioklio
ten związek nie ma sensu nie ze względu na odmienne poglądy, ale z powodu tego że twój facet autorko jest ograniczony i nietolerancyjny - współczuję naprawdę, zreszta większość ateistów takich jest znam mnóstwo par gdzie jedna wierzy, a druga nie i jakoś umieją się dogadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej hejjjjj
w pelni zgadzam sie ze zdesperowaną żoną 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andzia92wien
ja tez walczylam z mezem o wszystko. Nie tylko byly klotnie na tematy religijne ,ale takze wychowawcze i kulturowe. Klocilismy sie o kazdy drobiazg o to jak wychowywac syna, czym sie ma bawic i jak:D na co sobie moze pozwolic a na co nie itd. I wtedy przyszedl kryzys, mielismy siebie nawzajem dosc, ale tez dzieki kilku dnia ciszy zdalismy sobie sprawe ze najwazniejsza jest milosci i szacunek do drugiej osoby. I nawet jesli mamy teraz odmienne zdanie to rozawiamy na ten temat i ktoras ze stron musi odpuscic. Wazne jest to zeby nie zawsze byla to tylko jedna strona ktora odpuszcza. Musi byc jakas nic porozumienia ale takze zdawanie sobie sprawy ze przez pare slow mozna kogos zranic. np.Twoj narzeczony moze od czasu do czasu sie zamknac i nie mowic glupich komentarzy na temat twojej religii wiedzac ze Cie tym urazi, i Ty tez powinas tak zrobic. ustalcie pewne rzeczy. np. Ty nie oczekujesz ze bedzie co niedzielie siedzial w kosciele ale on w zamian ma spedzic z Toba sweita tak jak Ty tego oczekujesz. jesli jest inteligetny to pojdzie na taki uklad. A jesli nie to sobie odpusc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie. Co w tym złego, że zamiast siedzieć przed kompem ubierze choinkę? Nikt mu nie każe celebrować świąt za to czym są dla katolików, ale spędzenie czasu z rodziną w miłej atmosferze chyba nie wykracza poza jego możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już po jego dziecinnej
i buntowniczej postawie widać że inteligentny to on za bardzo nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze jest to akurat sprawa i kwestia w której sam jest zagubiony i brak mu dowodów na swoje zachowanie. Pewnie wynika to z tego. Stad wydawac by sie mogło - dziecinne zachowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andzia92wien
Dlaczego go bronisz za jego niestosowne zachownie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andzia92wien
probujesz wytlumaczyc zachowanie, ktore samej Tobie nie odpowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beniamin 44
Jeśli jesteś katoliczką to powinnaś przejrzeć na oczy że to wszystko nie ma nic wspólnego z Bogiem. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak się przyglądam rozmowie
A może on tez nie jest takim 100% ateistą? Może zrobił odwrót od kk ale sam nie jest przekonany do końca? Gdyby tak było, to by ci o apostazji zaczął gadać... On mi trochę mojego szwagra przypomina. Mojej siostrze to nieraz tak dopiekł, że ja do dziś zachodzę w głowę, jak ona wytrzymała. Po bierzmowaniu odszedł z kk (choć formalnie nie), wzięli ślub cywilny... a nagle po kilku latach mu się "odwidziało". Przystąpił do spowiedzi gdzieś po 10 latach. Ślub kościelny brali w ubiegłym roku - po 6 latach od cywilnego... Zgadzam się z Andzia92wien. Trzeba rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać... i szukać kompromisów. Także w kwestii wiary. A jeśli wiem, że partner w danej kwestii odpuścić nie może, to ja odpuszczam... ----> jhjmik,ikioklio "znam mnóstwo par gdzie jedna wierzy, a druga nie i jakoś umieją się dogadać" Dogadywali się od początku? Czy musieli się "dotrzeć"? Przeraża mnie to, z jaką lekkością niektórzy obecnie myślą o związkach. Co ty myślisz, że trafisz od razu na faceta, z którym żadnych nieporozumień nie będzie? Oj, to długo możesz czekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro on nie jest zagorzałym ateistą to moze wcale nie bedzie problemu. Łatwo przystąpi do ślubu, zaakceptuje wszystko co zwiazane z kosciołem. Jedynym problemem bedzie stosunek do mnie w kwestiach spornych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak się przyglądam rozmowie
Tego właśnie się nie dowiesz bez rozmowy z nim... Ale tak na poważnie... Jak on widzi wasze wspólne życie, czy jest skłonny do kompromisów? Tak jak Andzia napisała: "ustalcie pewne rzeczy. np. Ty nie oczekujesz ze bedzie co niedziele siedzial w kosciele ale on w zamian ma spedzic z Toba swieta tak jak Ty tego oczekujesz." Zastanów się, jak ważna jest dla ciebie kwestia ślubu. Jeśli stwierdzisz, że nie popuścisz w tym konkretnym przypadku ale jednocześnie on stwierdzi, że tez nie odpuści... to jedynym wyjściem jest sobie dać spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On jest typem raczej uległego faceta. O wszystkim decyduje ja, on mi pomaga. To ja mówie- trzeba zrobic to, wypłate wydac na to czy cos innego. On tylko ewentualnie wtraci swoje 3 grosze,ale nic znaczacego. Ta jedyna kwestia, kwestia wiary spedza mi sen z powiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro zawsze jest uległy, a tylko w kwestii wiary pokazuje pazury, to może to dla niego naprawdę ważne i będzie się wykłócał do upadłego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zobaczymy, za godzinę sie z nim spotykam i jutro napisze co z tego wyszło, dobrze? Pozdrawiam Was serdecznie i miłego wieczoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak się przyglądam rozmowie
Przemyśl sobie wcześniej dokładnie, co jest ważne dla ciebie i z czego zrezygnować nie możesz a w jakich kwestiach możesz odpuścić. Ja jednak uczulam cię, aby nie liczyć na to, że jego nastawienie z czasem się zmieni, że on zmięknie... Nie musisz oczywiście żądać wiążących decyzji natychmiast. Pozwól mu przemyśleć sobie pewne sprawy, poukładać. Daj mu czas... Ale jednocześnie pamiętaj, że jeśli kwestia wiary jest dla ciebie ważna, to nie pozostaje ci nic innego jak otwarcie mu o tym powiedzieć. Uczulić go, że nie wyobrażasz sobie życia z facetem, który będzie kpił z twojej wiary, odrzucał ślub kościelny, utrudniał wychowanie dzieci w wierze... Niech ma świadomość, że albo pozwoli ci zgodnie z tym żyć albo nie ma sensu dalej ciągnąć tego związku... Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andzia92wien
czekam na relacje. I nie zazdroszcze Ci , bo takie rozmowy sa na swoj sposob trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uszywiscie
mie sie wydaje, ze latwiej jest w zwiazku, gdzie dwoje ludzi jest innej religii, a nie gdie jedno jest ateista. bo to nie chodzi tylko o zaakceptowanie czujejsc innosci, czy czyjegos hobby. chodzi o to, ze jak ktos jest racjonalista to trudno jest normalnie zyc z osoba, ktora wierzy w jakies zwidy. bo tak sie jawia ateistom ludzie religijni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×