Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

anusiadanusia

żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

Polecane posty

Witam serdecznie... a ja właśnie kapuśniak na jutro gotuję.....również na żeberkach :).....tłuściutki będzie,że hej..... Wkroję tylko parę kartofelków ..... 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja zastanawiam się, co zrobić z moim synkiem. Niedługo skończy roczek, już nie jest karmiony piersią, obecnie jego menu to mleko modyfikowane szklanka rano i szklanka wieczorem, na II śniadanie 100ml jogurtu naturalnego mieszam z 30ml śmietanki 30%, na obiad zupka z osełką, żółtkiem, niewielką ilością ryby lub mięsa i warzywa (zawsze mały ziemniaczek z pietruszką, selerem i porem i na zmianę do tego brokuł, kalafior, fasolka szparagowa, zielony groszek, dynia, cukinia, buraczki, czerwona papryka). Przed kolacją czasem kilka małych chrupek kukurydzianych lub warzywka do pogryzienia lub czasem ubijam mu trochę śmietanki 30%. Nie wiem, jak takiemu maluchowi wprowadzić żywienie optymalne i kiedy. Czytałam wypowiedzi doktora w tej kwestii, ale dużo mi nie wyjaśniły, potrzebuję konkretów ;) Sama jego mieszanka ma na 100ml 1,5g białka, 3g tłuszczu i 9g węglowodanów. Musiałabym do niej dodawać chyba śmietanki 30%, żeby uzyskać dobre proporcje, ale to będzie i tak sporo węglowodanów, bo dwa mleka dziennie, warzywa w zupce, owoców nie je, nie lubi, bo za słodkie. Od małego nie je nic słodkiego, pije czystą wodę lub czyste niesłodzone herbatki ziołowe z torebki i pluje owockami. Nie je żadnych kaszek, ciasteczek, biszkopcików ,czekoladek, chociaż teściowa strasznie się dziwi, dlaczego mu nie daję, ehh. Doradźcie coś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziecko nawet małe, może i powinno stosować żywienie optymalne. W wieku już 18 miesięcy może jeść jak dorosły. Najlepsze dla dziecka będą żółtka, gęste rosoły, wątróbki drobiowe, masło śmietana. Należy pamiętać o dostarczaniu dziecku każdego dnia niewielkiej ilości węglowodanów. Są one niezbędne dla wzrostu dziecka. Z drugiej strony, im więcej podamy dziecku węglowodanów, tym szybciej będzie rosło, szybciej dojrzeje i będzie krócej mogło żyć jako człowiek dorosły. Mleko krowie zawiera około 4,6g węglowodanów w 100ml. Jest to tak zwana laktoza, czyli cukier mleczny. Składa się on po połowie z glukozy i galaktozy. Galaktoza jest potrzebna do budowy mózgu, ale nie musi być podawana, ponieważ organizm sam potrafi ją wytwarzać. Mleko kobiece w Polsce zawiera średnio 7g węglowodanów. Z tych 7g węglowodanów organizm spala około 1g a resztę przetwarza na tłuszcz, a następnie pewną ilość tłuszczu na cholesterol. Do wszelkich syntez, w tym do wzrostu organizmu, potrzebny jest wodór związany w związku zwanym NADPH2. Jedynym liczącym się źródłem tego związku jest glukoza przetwarzana w tak zwanym cyklu pentozowym. Im więcej cukrów organizm musi przetworzyć w cyklu pentozowym, tym szybciej dojrzewa dziecko i tym na większego drągala wyrośnie. A dziecko powinno rosnąć powoli dojrzewać jak najpóźniej w życiu dorosłym człowiek powinien być niski i lekki. Tylko wówczas będzie mu się żyło długo i dobrze i zawsze we wszystkich zawodach będzie lepszym od tych wysokich i ciężkich. Wszelkie infekcje działają na organizm jak szczepionka ochronna tylko wtedy, gdy organizm zwalczy chorobę sam. Organizm musi mieć czas aby wytworzyć przeciwciała przeciwko zarazkowi wywołującemu chorobę tak aby był zabezpieczony przed powtórnym zachorowaniem spowodowanym tym samym zarazkiem. Antybiotyki zawsze szkodzą. Nie pozwalają na wytworzenie się przeciw ciał, które zabezpieczały dziecko przed powtórnym zachorowaniem. Rodzice prawie zawsze za najlepszego lekarza uważają tego, który najszybciej potrafi usunąć objawy choroby. Najszybciej robi to lekarz, który zapisuje najsilniejsze antybiotyki nawet tam, gdzie nie są wcale potrzebne. Rodzicom nie powinno chodzić o to, aby jak najszybciej wyleczyć chorobę u dziecka, ale o to aby w ogóle ono nie chorowało. Im więcej dziecko musi przyjmować antybiotyków tym jego odporność staje się mniejsza i tym częściej chorować musi. Nie oznacza to że antybiotyków brać nie trzeba, gdy się zachoruje na poważniejszą chorobę. Oznacza, to że chorować na choroby infekcyjne się nie powinno, a wówczas antybiotyki staną się zbędne. Dziecko powinno być karmione piersią co najmniej rok, a najlepiej 3 lata. Do czasu, gdy będzie mogło wybierać samo takie jedzenie jakie będzie mu smakowało i jakie będzie dla jego organizmu najlepsze. Najlepsze dla dziecka będą takie produkty, które pod względem składu chemicznego będą najbardziej zbliżone do składu chemicznego mleka matki i takie dziecko będzie wybierało o ile będzie miało z czego wybierać. Rodzice chcą dla swoich dzieci jak najlepiej. Ale nie wiedzą co dla ich dzieci jest dobre a co złe. Często zmuszają dzieci do jedzenia zmuszają aby zjadło więcej niż potrzebuje, przekupują aby zechciało jeść szpinaczek czy marchewkę, których dziecko zjadać nie chce i nie powinno. W czasie wojny w Korei u ponad 80% poległych Żołnierzy amerykańskich znaleziono zmiany miażdżycowe w tętnicach wieńcowych i w aorcie, w wieku średnio 18 lat tym u ponad 30% zmiany te były znaczne. U żołnierzy w dzieciństwie karmionych mlekiem matki przynajmniej rok, lub dłużej, żadnych zmian miażdżycowych nie było. Karmienie piersią zabezpiecza nawet przed zachowaniem na miażdżycę, jeśli trwa długo i jeśli dziecko będzie później mogło samo wybierać i - jeśli będzie miało z czego wybierać. Uwaga: nigdy nie należy zmuszać ani namawiać dziecko, aby zjadało to co jest dla niego "zdrowe" aby zjadło tyle ile według rodziców zjadać powinno i wtedy gdy rodzice uważają, że jeść powinno. Dziecko nie powinno być zmuszane do zjadania różnych odżywek, czy witamin. Wszystkie są znacznie gorsze od naturalnych wartościowych pokarmów. Nie powinno być zmuszane do picia wód mineralnych. Przy żywieniu optymalnym wszystkie potrzebne składniki mineralne występują w optymalnych ilościach i proporcjach. dr. Jan Kwaśniewski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żywienie kobiet ciężarnych i dzieci Opublikowano Maj 10, 2012, Teresa Stachurska Share on facebookShare on twitterShare on emailShare on printMore Sharing Services http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=4329.1620 : „Kobieta żywiąca się optymalnie po zajściu w ciążę nic nie musi radykalnie zmieniać w swojej diecie. Może najwyżej zwiększyć ilość zjadanych dziennie żółtek o 1 lub 2 oraz świeżego masła i śmietany. Nie może też zapominać o jedzeniu galaret i innych potraw z udziałem chrząstek i skórek wieprzowych, bo to one pozwolą rozwijającemu się dziecku zbudować mocny system kostny. Jej zwiększone zapotrzebowanie na budulec i energią znajdzie swoje odbicie w nieco większym apetycie niż zazwyczaj. Ciąża jest stanem fizjologicznym, a nie chorobą, i nie powinna powodować zaburzeń w organizmie ciężarnej: uporczywych wymiotów i bólów głowy, nie powinny psuć się jej zęby ani wypadać włosy. Nie powinna też przybierać na wadze więcej niż wynosi ciężar płodu i wód płodowych. Na 3-4 tygodnie przed porodem kobieta ciężarna powinna zwiększyć spożycie węglowodanów do 100-150 gramów na dobę, zjadając więcej ziemniaków i pieczywa. Węglowodany te zostaną wykorzystane przez płód i zmagazynowane w jego ciele w postaci glikogenu, specyficznego węglowodanu zapasowego, z którego noworodek w trakcie porodu będzie mógł szybko i w dużych ilościach wytwarzać tlen. Ze 100 gramów glikogenu, przetwarzając go na cholesterol, może wytworzyć aż 38 litrów tlenu. Tak duża ilość tlenu pozwala mu bezpiecznie przetrwać okres niedotlenienia okołoporodowego. Po porodzie cholesterol jest szybko wydalany przez skórę noworodka i jego przewód pokarmowy. Każda kobieta, która urodzi dziecko, powinna je karmić piersią. Niekarmienie dziecka ze względu na własną urodę czy wygodę jest ciężkim grzechem wobec dziecka i zawsze ma zły wpływ na jego zdrowie i to nie tylko w niemowlęctwie, ale i w dalszym życiu. Występujące coraz częściej, u coraz młodszych dzieci, uczulenia, otyłość, nadciśnienie i choroby serca, katary i przeziębienia, nowotwory, białaczki, zapalenia ucha, oskrzeli, biegunki i nietolerancje pokarmowe to choroby, których jedną z głównych przyczyn jest karmienie niemowląt mlekiem krowim. Mleko krowie, nawet pełne, tzw. „prosto od krowy, nie nadaje się dla niemowlęcia i nie bardzo można je przystosować do jego potrzeb. Wszak przeznaczone ono jest dla potomka zwierzęcia trawożeruego, którego potrzeby organiczne są zupełnie inne niż człowieka. Tak jak dla cielaka najodpowiedniejsze jest mleko krowy, dla źrebaka mleko klaczy itd., tak dla dziecka najlepsze jest mleko kobiece. Mleko zwierząt, zarówno trawożernych, jak i drapieżników, ma skład powodujący, że młode szybko rosną i szybko dojrzewają. Pozwala to skrócić okres, gdy młode są małe i bezbronne, najbardziej narażone na to, by stać się łupem innych zwierząt. To zwiększa szansę ich przetrwania i dożycia wieku dorosłego. Ale wszystkie one żyją krócej niż człowiek. U człowieka sprawa ma się inaczej. Już nasi najdawniejsi przodkowie potrafili opiekować się swoimi dziećmi najlepiej ze wszystkich gatunków i najlepiej umieli chronić je przed zagrożeniami, dlatego dzieci nie musiały bardzo szybko dorastać i dojrzewać. Mleko kobiece miało więc inny skład. Powodował on powolny wzrost. Małe króliki potrajają wagę w ciągu 6 dni, cielę po 47 dniach, a niemowlę dopiero po 180 dniach. Powoli rosnący człowiek powinien późno dojrzewać, w wieku dorosłym mieć niską wagę ciała i niewysoki wzrost. Człowiek mający takie cechy długo żyje i nie choruje. Dlatego skład mleka kobiecego różni się zasadniczo od składu mleka zwierząt. U każdej matki skład mleka jest różny w różnym okresie laktacji, różny po różnych posiłkach, różny przy każdym karmieniu. Przeciętny skład mleka kobiecego też bardzo się różni w zależności od tego, jak matka się odżywia. Mleko jest tym lepsze, im mniej zawiera białka, węglowodanów, soli i popiołu, a więcej tłuszczu. Różnice mogą być bardzo duże. Najlepsze przebadane mleko kobiece zawierało w 100 ml 0,73 g białka, 8,29 g tłuszczu i 4,90 g węglowodanów. Najgorsze, odpowiednio, 2 g białka, 1,34 g tłuszczu i 9,50 g węglowodanów. Nie znam składu chemicznego mleka matek żywiących się optymalnie, ponieważ nie przeprowadzono dotychczas takich badań. Wiem tylko, że wszystkie mają mleko bardzo tłuste. * Popiół to składniki mineralne, czyli sód, chlor, potas, wapń, fosfor i inne, które pozostają po spaleniu substancji organicznej. Im więcej jest w pokarmie popiołu, tym jest on gorszy. Skład mleka kobiet polskich żywiących się tradycyjnie znać: nie różni się od składu mleka najlepszego. Przeciętnie jest w nim: 1,2 g białka, 3,8 g tłuszczu i 7 g węglowodanów (w 100 ml). Natomiast w tym samym czasie u kobiet w USA mleko zawierało (w 100 ml) 1,06 g białka, 4,54 g tłuszczu i 7,10 g węglowodanów. Przeciętnie w mleku kobiet na 1 g białka przypada około 3-4 g tłuszczu. W mleku krowim stosunek tłuszczu do białka wynosi jak 1:1. W 100 g mleka krowiego jest około 3 g tłuszczu i 3 g białka. Zatem mleko krowie nie nadaje się dla niemowląt, gdyż zawiera 4 razy więcej białka i to o wiele mniej wartościowego biologicznie od białek mleka kobiecego, 4 razy więcej popiołu, 8 razy mniej witaminy D i E, 4 razy więcej witaminy Bl i B2, 2 razy mniej witaminy C, ponad 3 razy za dużo soli, za mało miedzi i żelaza, za dużo zaś siarki, jodu i manganu. Wartość biologiczna mleka matki jest bardzo wysoka i nie da się ono niczym zastąpić, nawet najlepszymi preparatami stosowanymi w żywieniu sztucznym. Ponadto mleko to, oprócz składników odżywczych, zawiera biologicznie czynne elementy, jak: białe ciałka krwi, przeciwciała, substancje hamujące wzrost bakterii i wirusów, które powodują, że z każdą porcją mleka dziecko otrzymuje porcję czynników odpornościowych, które chronią je przed rozwojem w jego organizmie zarazków chorobotwórczych i uczuleń. Pokarm kobiecy zawiera białka i tłuszcze ściśle dostosowane do potrzeb niemowlęcia. Potrzeby te zmieniają się wraz z wiekiem, są one także różne w ciągu jednej doby, a nawet w ciągu jednego karmienia. Do tych zmiennych wymagań dostosowuje się skład pokarmu matki. W pierwszych dniach po porodzie jest to tzw. siara, zawierająca głównie białko i sole mineralne oraz duże ilości leukocytów i ciał odpornościowych zabezpieczających dziecko przed zarazkami. Mleko dojrzałe, które będzie stanowiło pożywienie dziecka przez najbliższe miesiące, wykształca się dopiero po 7-10 dniach od porodu. Podczas każdego karmienia, na początku zawartość tłuszczu, białka i węglowodanów w pokarmie jest mniejsza, jest on bardziej rozcieńczony. W miarę jak dziecko ssie, zawartość składników odżywczych wzrasta. Głodne dziecko będzie ssało pierś aż do pełnej sytości, a to, któremu tylko chciało się pić, prędzej skończy ssanie. Ta właściwość pokarmu kobiecego umożliwia dziecku zaspokojenie nie tylko głodu, ale i pragnienia. Dlatego też tak rozpowszechnione podawanie niemowlętom różnych napojów jest zupełnie niepotrzebne, a pojenie ich słodzonymi naparami wręcz szkodliwe. Przy karmieniu piersią należy uwzględniać dwie podstawowe zasady: karmić dziecko na żądanie, czyli wtedy, gdy domaga się jedzenia (a nie o określonych godzinach!) oraz pozwolić mu ssać tak długo, jak chce. Jak każdy organizm, tak i niemowlę samo doskonale potrafi regulować ilość potrzebnego mu pożywienia, jeśli otrzymuje pożywienie takie, jakie powinno otrzymywać. Korzyści, jakie płyną z karmienia piersią dla dziecka są nie do przecenienia. Zdrowie własnego dziecka jest dla każdej matki największą wartością i dlatego większość kobiet karmi swe dzieci. Warto jednak w tym miejscu wspomnieć również o korzyściach płynących dla samej matki. Pierwszą jest szybszy powrót do pełnej sprawności po porodzie. Podczas ssania piersi przez niemowlę organizm matki wydziela hormony przyspieszające obkurczanie się macicy i jej gojenie. Druga korzyść to wygoda. Pokarm z piersi jest zawsze gotowy do podania, czysty, o idealnej temperaturze i o najlepszym składzie. Nie wymaga żadnego nakładu pracy, w odróżnieniu od pokarmu sztucznego, który trzeba pieczołowicie odmierzać, mieszać, gotować, studzić, a używane do karmienia butelki i smoczki starannie myć i sterylizować. No i trzecia wreszcie korzyść pokarm matki „nic nie kosztuje. Chociaż człowiek żywiący się optymalnie nie choruje, to jednak sytuacja kobiety w połogu i karmiącej piersią jest szczególna, gdyż ona i dziecko są pod stałą opieką lekarzy. Na szczęście, w ostatnich latach głoszone oficjalnie teorie medyczne promują karmienie naturalne i wiedzę o nim. Mimo to nadal spotyka się lekarzy, którzy używając „uczonych argumentów i terminów zalecają matce odstawienie dziecka od piersi lub sztuczne dokarmianie. Najczęściej podają oni dwie przyczyny: zbyt małą ilość pokarmu (dziecko mało przybywa na wadze) oraz konieczność przyjmowania przez matkę leków. Kobieta powinna być na ewentualność usłyszenia takiej „diagnozy przygotowana i wiedzieć, że wskazania do zaprzestania karmienia piersią zdarzają się bardzo rzadko (są to np. choroby weneryczne, nowotworowe psychiczne i wymagające przyjmowania bardzo silnych leków} a kobietom żywiącym się optymalnie wcale. Niemniej jednak kobiety rodzą najczęściej w szpitalach, gdzie łatwo o zakażenia, poza tym, nawet u kobiety żywiącej się optymalnie, np. takiej, która robi to od niedawna, może zajść konieczność cesarskiego cięcia. Również u matki karmiącej może się niekiedy zdarzyć, że wskutek mechanicznego zastoju pokarmu w kanalikach mlecznych utworzy się ropień piersi. W sytuacjach takich często nie da się uniknąć podawania antybiotyków. Trzeba jednak wiedzieć, że leki można dobrać tak, by jak najmniej przechodziły do pokarmu i były w miarę bezpieczne dla dziecka. Pozbawienie niemowlęcia mleka matki wyrządzi mu szkodę ogromną, o wiele większą niż niewielkie ilości leku, które z nim połknie. Jeśli chodzi natomiast o rzekomo zbyt mały przyrost wagi dziecka, to istotnie, niemowlęta karmione piersią przez matki żywiące się tradycyjnie przybywają na wadze wolniej niż karmione sztucznie. Można się spodziewać, że u dzieci, których matki żywią się optymalnie, przyrost będzie jeszcze wolniejszy. Powolny przyrost wagi i wzrostu dziecka jest zjawiskiem prawidłowym i korzystnym i nie świadczy o niedostatku pokarmu. Jeśli dziecko jest przystawiane do piersi na żądanie, prawidłowo ssie (unikać podawania smoczka!), moczy 7-10 pieluch w ciągu doby i oddaje prawidłowe stolce, to znaczy, że otrzymuje wystarczającą ilość pokarmu. Prawidłowo funkcjonujący organizm kobiety wytwarza tyle mleka, ile jest dziecku potrzebne. Matka żywiąca się optymalnie ma wystarczająco dużo mleka, by pokrywać całkowite i potrzeby dziecka do 6 miesięcy, a potem dokarmiać go własnym j pokarmem do lat co najmniej 3. Jeśli jednak wyjątkowo zachodziłoby uzasadnione podejrzenie że dziecko się nie najada (bywa, że niemowlę nieprawidłowo ssie pierś), nie należy rozpoczynać sztucznego dokarmiania, lecz! przede wszystkim zwrócić się do poradni laktacyjnej, gdyż stosując odpowiednie sposoby i techniki karmienia można temu zaradzić. Matkom karmiącym lekarze zalecają, aby „dobrze odżywiały się, to znaczy jadły dużo warzyw i owoców (bo to witaminy), unikały potraw smażonych (bo jakoby wywołują kolki u dziecka), jajek (bo uczulają dziecko) i piły duże ilości płynów, najlepiej słodzonej herbaty z mlekiem. W żywieniu optymalnym takie zalecenia uznaje się nie tylko za niesłuszne, ale wręcz za szkodliwe. Odżywianie się matki karmiącej nie odbiega od ogólnych zasad żywienia optymalnego. Dlatego właśnie określane jest ono jako „optymalne, że właściwie nie można go już ulepszyć. Wiele kobiet pracuje zawodowo i po krótkim urlopie macierzyńskim muszą wrócić do pracy. Niedawno napisała do mnie pani G.A.: Mam 28 lat. Pól roku temu urodziłam córkę. Dziecko było słabe i bez przerwy chorowało. Przeszło zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli, katary, przeziębienia. Miało też spastyczne zmiany w oskrzelach, jak przy astmie. A przecież karmiłam ją piersią. Od 3 miesięcy żywię się optymalnie. I stał się cud. Dziecko nie zachorowało na żadną infekcję przez ostatnie 3 miesiące. Wszyscy w rodzinie chorowali w styczniu na grypę, tylko ja i moja córka byłyśmy zdrowe. Zmienił się mój pokarm. Mam go dużo i jest bardzo tłusty. Gdy go czasem odciągnę i postoi w szklance, zmienia się w połowie w tłustą śmietanę. Teraz jest super. Ale muszę wrócić do pracy. Jeden lub dwa posiłki moja córka będzie musiała otrzymywać z butelki. Co mam jej do tej butelki wlewać, by dziecku nie zaszkodzić? Jak ją karmić? Trzeba wiedzieć, że nawet praca zmuszająca kobietę do rozstania się z niemowlęciem na kilka godzin nie jest przeszkodą do karmienia piersią, pod warunkiem, że kobieta będzie regularnie opróżniać piersi, co zapobiega zanikowi laktacji. Matka powinna wcześniej ściągnąć pokarm z piersi i pozostawić go do podania przez osobę opiekującą się dzieckiem. Odciągacze do pokarmu, ręczne lub elektryczne, można kupić w sklepach z artykułami niemowlęcymi lub wypożyczyć w poradniach pediatrycznych czy laktacyjnych. Po odciągnięciu pokarm musi być przez pewien czas przechowany, toteż używane odciągacze muszą być dokładnie umyte i wygotowane. Pokarm należy zlać do wygotowanego, zamykanego naczynia i przechowywać do czasu karmienia dziecka. W temperaturze pokojowej (w 15-20) można go przetrzymać1 do 12 godzin, w lodówce (w około 4) do 2 dni, w zamrażalniku lodówki (w -10) tydzień do 10 dni, a w zamrażarce (w -18) nawet do 6 miesięcy. Tak przechowywanego pokarmu przed podaniem niemowlęciu nie należy gotować. Wystarczy podgrzać do temperatury około 37. Po odmrożeniu pokarmu nie wolno zamrażać powtórnie, dlatego lepiej jest przechowywać go w małych pojemnikach. Dla kobiet, które rzeczywiście z istotnych powodów nie mogą karmić dziecka, najlepszym rozwiązaniem jest zdobycie mleka od innej karmiącej matki, a już szczególnie dobrze byłoby, gdyby była to kobieta żywiąca się optymalnie. Jeżeli jednak matka nie ma możliwości zdobycia pokarmu kobiecego i musi dziecko karmić sztucznie, powinna mu podawać mieszanki mleczne i zupki na rosole według poniższych przepisów. Dziecko powinno być karmione wówczas, gdy samo upomni się o jedzenie i zjadać do syta, tzn. tyle, ile będzie chciało, bez odmierzania porcji. MIESZANKA MLECZNA Do 100 ml mleka krowiego o zawartości tłuszczu co najmniej 3,2% dodać 100 ml słodkiej śmietanki 30-proc. i 80 ml wody. Wymieszać, zagotować, odstawić. Żółtko wymieszać z niewielką ilością przestudzonej mieszanki, dodać do pozostałej i wymieszać. Do mieszanki nie dodawać ani cukru, ani mąki, ani żadnych kaszek. Otrzymujemy 300 ml mieszanki. Zawiera ona w 100 gramach: 2,5 g białka, 13,2 g tłuszczu i 2,7 g węglowodanów oraz 142 kcal. Na 1 gram białka przypada w niej około 5,2 g tłuszczu i 2,7 g węglowodanów. Powyższa mieszanka mleczna, która powinna być zasadniczym posiłkiem dziecka w pierwszych miesiącach życia, jest produktem skoncentrowanym. Można ją rozcieńczać przegotowaną wodą. Niezależnie od dodanej wody proporcje między głównymi składnikami są takie same. W formie skoncentrowanej dzieci będą zjadały jej o połowę mniej niż zalecają to różne podręczniki pediatryczne. I tak być powinno. Przy karmieniu tą mieszanką 90% energii niemowlęcia pochodzi z zawartego w niej tłuszczu. Powina być podawana na żądanie dziecka, ale przeważnie dziecko mniej razy chce jeść w ciągu doby, gdyż pokarm dłużej przebywa w przewodzie pokarmowym, wolniej się wchłania, bardziej syci. Dlatego nie należy przejmować się tym, że dziecko karmione tą mieszanką nie domaga się tak często jedzenia jak karmione mieszankami z dużą ilością węglowodanów. Drugim rodzajem posiłków dla dzieci karmionych sztucznie są rosołki z dodatkiem warzyw, które mogą być podawane od trzeciego miesiąca życia. ROSÓŁ Z ZIEMNIAKIEM Ugotować wywar z cielęciny lub wiejskiego kurczaka bez dodatku soli. W 150 ml rosołu ugotować na miękko średniej wielkości ziemniak o wadze około 100 g. Przetrzeć go do rosołu przez gęste sitko. Do gorącej zupy dodać rozmieszane żółtko, wymieszać, przestudzić. Do zupy przestudzonej do temperatury 35-40 dodać 30 g świeżego masła o zawartości 82,5% tłuszczu. Zupę uzupełnić przegotowaną wodą do objętości 300 ml. 100 ml takiej zupy zawiera 2,7 g białka, 13,6 g tłuszczu, 5 g węglowodanów i 154 kcal. Na 1 g białka przypada 6,8 g tłuszczu i 1,9 g węglowodanów. ROSÓŁ Z MARCHEWKĄ Rosół przygotować tak samo jak w przepisie poprzednim, tylko zamiast ziemniaka użyć 100 g marchewki. 100 ml tej zupy zawiera 2 g białka, 13,6 g tłuszczu, 1,8 g węglowodanów i 140 kcal. Na 1 g białka przypada 6,8 g tłuszczu i 0,6 g węglowodanów. Podane wyżej mieszanki mają średnio około 2 razy więcej kalorii od mieszanek tradycyjnie zalecanych w żywieniu niemowląt. Takich mieszanek będą więc dzieci zjadały o połowę mniej objętościowo. I tak powinno być. Do zup nie dodajemy soli kuchennej ani cukru. Zupy, podobnie jak mieszankę mleczną, można rozcieńczać przegotowaną wodą, nawet w stosunku 1:1. Mieszanka mleczna i rosołek zawierają zbyt mało węglowodanów, toteż można je uzupełniać sokami owocowymi z dodatkiem mąki ziemniaczanej, w postaci rzadkiego kisielku. KISIEL Z SOKU OWOCOWEGO Z 200 ml soku owocowego niesłodzonego odlać łyżkę i wymieszać z 5 gramami mąki ziemniaczanej. Resztę soku zagotować, wlać rozrobioną mąkę na gotujący się sok i mieszając chwilę pogotować. Podawać ciepły. Soki należy robić samemu, z polskich owoców. Mogą być z jabłek, gruszek, malin, czarnej porzeczki, wiśni, a nawet z marchewki. Nie mogą być słodzone ani z dodatkiem żadnych konserwantów. Mogą natomiast być z pulpy owocowej zakonserwowanej w słoikach przez nas samych w sezonie letnim (patrz str. 48). Pulpę zalewa się wodą (do smaku), zagotowuje, płyn odciska na gęstym sitku i na tym wywarze robi kisiel. Nie trzeba go słodzić. Każdy sok ma inną zawartość węglowodanów. Może ona wahać się od 5% w soku z marchwi do ponad 15% w soku z winogron (krajowych!). Sok jabłkowy zawiera średnio 9,3% węglowodanów. Kisiel z soku jabłkowego zawiera więc w 100 ml około 12 g węglowodanów i 50 kcal. 50 ml kisielku to 6 g węglowodanów, czyli tyle, ile dziecku można podać po zasadniczym posiłku. Po ukończeniu czwartego miesiąca życia można stopniowo dodawać do rosołków niewielkie ilości drobno zmielonego gotowanego mięsa cielęcego, z drobiu (najlepiej, gdy mogą to być kurczaki gospodarskie, a nie brojlery) lub ugotowanej drobiowi wątróbki. Jak już poprzednio powiedziałem, zdrowa matka, nawet żywiąca się tradycyjnie, powinna mieć wystarczającą ilość pokarmu, by wyłącznie piersią żywić dziecko do pół roku. Po tym czasie wyczerpuje się zapas żelaza, z którym dziecko się urodziło, i także innych składników mineralnych. Jest to moment, kiedy można rozważyć wprowadzenie do diety dziecka innych pokarmów. Pediatrzy zazwyczaj zalecają podawanie zupy jarzynowej. Przy optymalnym żywieniu dziecka też wprowadzamy zupy jarzynowe, ale zrobione na rosole i z dodatkiem żółtka i masła, według przepisów podanych poprzednio. Najwłaściwszym momentem wprowadzenia nowego pokarmu wydaje się ten, gdy dziecko samo będzie miało na niego ochotę. Jeśli nawet przez rok nie chciałoby jeść nic innego poza piersią, nie wyrządzi mu to szkody. W praktyce jednak dzieci, z natury ciekawe, sięgają po inne pokarmy już wcześniej. Przeważnie już roczne dziecko może dostawać większość produktów znajdujących zastosowanie w żywieniu optymalnym ludzi dorosłych. Nie znaczy to jednak, że należy je wtedy odstawić od piersi. Mleko matki jeszcze długo może, a nawet powinno, być uzupełnieniem normalnego jedzenia. Z medycznego punktu widzenia nie ma górnej granicy wieku karmienia piersią. Jeżeli dziecko trzy-, czteroletnie, czy nawet jeszcze starsze, chce ssać pierś niech ssie. Przy regularnym przystawianiu pokarm u matki nie zanika, najwyżej jego ilość się zmniejsza, dziecko więc ma możliwość nadal przyswajać wartościowe składniki z mleka kobiecego. Komentarze otoczenia w stylu: „to wstyd, żeby taki duży dzieciak jeszcze ssał pierś wstyd przynoszą co najwyżej osobom je wygłaszającym. Skład mleka kobiecego czy sztucznych mieszanek kształtuje cały organizm dziecka, jego budowę biochemiczną, jego metabolizm, a także jego gusty i smaki żywieniowe. Dziecko przystosowuje swój apetyt i gust smakowy do składu mleka matki, toteż gdy jest już starsze i może samo wybierać jedzenie, bo umie określić, co mu smakuje, a co nie, bo potrafi już powiedzieć „daj albo „nie!, będzie wybierać produkty o składzie chemicznym podobnym do składu mleka matki. A więc już na początku życia lego organizm zostaje tak „zaprogramowany, że będzie w dalszych latach wybierać te produkty, które będą dla niego najlepsze, bo te będą mu najbardziej smakować. Niestety, ten sam mechanizm działa przy żywieniu sztucznym. Dostosowuje cały organizm i apetyt dziecka do produktów nie najlepszych i jego dalsze preferencje żywieniowe, zarówno w wieku dziecięcym, jak i dorosłym, będą nie najlepsze. Oczywiście w sposób świadomy może je zmienić, np. przechodząc na dietę optymalną. Ale jeśli jej nie zna? Obecnie w naszym kraju dzieci z reguły żywione są lub dokarmiane słodzonymi mieszankami z dodatkiem mąki, kaszy manny lub kukurydzianej czy też węglowodanowych kaszek o sztucznie im nadanych owocowych smakach. Toteż w większości niemowlęta są blade, nalane, często otłuszczone, ciężkie, mają często alergie żywieniowe i małą odporność na zakażenia. W starszym wieku uwielbiają słodycze, chrupki pszenne i kukurydziane, słodkie pieczywo. Zdrowotność dzieci w naszym kraju pozostawia wiele do życzenia. Szpitale dziecięce są przepełnione. Dzieci coraz częściej chorują na choroby przypisywane dotychczas głównie ludziom starszym: cukrzycę, miażdżycę, reumatyzm, nowotwory. Od paru lat, co roku, Jurek Owsiak w ogarniającej cały kraj imprezie pod nazwą „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zbiera ogromne sumy na zakup aparatury do ratowania życia niemowląt i małych dzieci. Cel szczytny! Ale gdyby przeznaczyć te pieniądze na poprawę żywienia kobiet ciężarnych i dzieci, może ta aparatura wcale nie byłaby potrzebna? A przynajmniej nie w takim stopniu jak obecnie. Dziecko powinno rosnąć powoli, być szczupłe i niskie. Powinno budować swój organizm wolno, ale lepiej i dokładniej i jak najpóźniej dojrzewać, gdyż późne dojrzewani świadczy o dobrym zdrowiu i rokuje długie życie. Im gorsze żywienie i gorsze warunki życia, tym dziewczęta wcześniej wchodzą w okres dojrzewania płciowego. W Polsce u dziewczynek na Śląsku pierwsza miesiączka pojawia się w wieku 12 lat; w zamożnej Szwajcarii, ojczyźnie najwyższej jakości serów, odpowiednio średnia wieku dziewcząt wynosi 18-19 lat. Żywienie dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym nie odbiega od ogólnych zasad żywienia optymalnego. Śniadanie powinno być wartościowe i obfite. W zasadzie powinno wystarczyć dziecku do czasu powrotu do domu ze szkoły. Jeśli dziecko nie chce jeść rano lub zjada bardzo mało, nie należy go przymuszać, lecz wtedy można dać mu do szkoły posiłek w typie drugiego śniadania. Tradycyjnie dzieciom daje się kanapkę z dwóch kromek chleba lub bułki przełożonych czymś lub posmarowanych. W żywieniu optymalnym chleba dziecko nie je. Co więc mu dać? Możliwości jest wiele. A oto 4 przykłady wraz z odpowiednimi przepisami: 1) 2 bułeczki z kruchego ciasta z mięsem (20 dag) 2) 2 paszteciki z mięsem (20 dag) 3) 2 łyżki (10 dag) twarożku w szczelnie zamkniętym pojemniku. Do tego kromka chleba orzechowego z masłem (2 dag) i parę rzodkiewek. Dołączyć łyżeczkę lub widelczyk 4) 2 kawałki chleba orzechowego (po 5 dag) (przep. na str. 156) posmarować (każdy) grubo masłem (po 2 dag) i położyć dostosowany wielkością plaster tłustego, żółtego sera. Złożyć. Do tego mały pomidorek. Do przygotowania kanapek nadaje się nie tylko chlebek optymalny, ale także biszkopt i placki serowe. Dziecko zawsze powinno mieć dostęp do niesłodkiego napoju, by mogło pić do woli, a zwłaszcza popić drugie śniadanie. Do szkoły można dać mu np. wodę z kilkoma łyżkami niesłodzonego soku owocowego w mocno zakręcanej butelce plastikowej lub w specjalnym bidoniku z rurką. W zimie może być herbata w termosie, byle nie słodzona. Podane wyżej przykłady drugich śniadań (a właściwie pierwszych) stanowią pożywny, pełnokaloryczny posiłek. Dane w ramce w przepisach poniżej oznaczają zawartość białka (B), tłuszczu (T) i węglowodanów (W) oraz liczbę kalorii w 100 gramach tego produktu. BUŁECZKI Z MIĘSEM B 12,5g T 24,7g W 7,4g | 1 : 2,0 : 0,6 | 304 kcal | Przygotować kruche ciasto: 1,5 szklanki mąki (30 dag), wymieszać z łyżeczką proszku do pieczenia. Do mąki dodać 1,5 kostki masła (30 dag) i posiekać „na ryż. Dodać 12 żółtek, zarobić nożem, a gdy składniki się połączą, szybko zagnieść bez wyrabiania. Odłożyć na parę godzin do lodówki. Po tym czasie ciasto rozwałkować na placek. Wykrawać szklanką krążki, na każdy położyć porcję gotowanego, zmielonego mięsa (może być np. z wywaru) doprawionego solą i pieprzem. Ciasto zlepić (jak pączek). Bułeczki ułożyć na wysmarowanej smalcem brytfannie zle pieniem do dołu, posmarować po wierzchu białkiem, posypać kminkiem i piec do zrumienienia. Pozostawić w wyłączonym piecyku do wy studzenia. 1 bułeczka waży około 10 dag. PASZTECIKI Z MIĘSEM B 15,2g T 33g W lSg | 1 : 2,2 : 1 | 416 kcal | 1,5 kostki masła (30 dag) zastudzić i pokroić w cienkie plasterki. Szklankę mąki (20 dag) zagnieść z ciepłą wodą na niezbyt tward ciasto (jak na pierogi). Dobrze wyrobić. Rozwałkować na kwadrat, cieście ułożyć po przekątnej kwadrat z masła, rogi ciasta zawinąć środka (jak kopertę), brzegi zlepić i rozwałkować ciasto na podłużi prostokąt. Złożyć go do środka „na 3, przekładając masłem obie wa stwy. Jeszcze raz rozwałkować i czynność powtórzyć. Odłożyć do dówki na parę godzin. 1/2 kg tłustej wieprzowiny, 30 dag wieprzowej wątróbki i cebulę (10 dag) udusić do miękkości (można użyć też mięso z wywaru) W sosie namoczyć 1/2 kajzerki. Wszystkie składniki zemleć. Dodać 5 jajek i żółtko (białko zostawić), pieprz i sól do smaku. Z ciasta rozwałkować cienki prostokątny placek. Wzdłuż brzegu, 4 cm od jego krawędzi, ułożyć wałek z mięsa 3 cm grubości. Ciastu poza nim posmarować wzdłuż białkiem. Unieść ostrożnie brzeg ciasta, okryć nim wałek mięsa i zlepić poza nim. Odciąć pas z mięsem ostrym nożem i pokroić na 4 cm kawałki. Ułożyć na brytfannie posmarowanej smalcem. Każdy pasztecik posmarować po wierzchu białkiem i przylepić na nim parę ziaren kminku. Piec do ładnego zarumienienia. Najlepsze są na ciepło, tuż po wyjęciu z pieca, ale po ostudzeniu też są smaczne.1 pasztecik powinien ważyć około 10 dag. TWAROŻEK B9,5g T31,8g W | 1:3,4:[ 335 kcal | 10 dag tłustego białego sera rozetrzeć z łyżką (5 dag) miękkiego masła, następnie dodać 1/3 szklanki gęstej, kwaśnej śmietany (7 dag), szczyptę soli i pieprzu. Rozetrzeć na gładką masę. Do twarożku można stosować różne dodatki smakowe, np. posiekany szczypiorek, startą na tarce jarzynowej rzodkiewkę, łyżeczkę przecieru pomidorowego, roztartej wędzonej ryby itp. Dzieci żywione optymalnie mniej ważą i mierzą od swoich rówieśników, ale są zdrowsze, silniejsze i inteligentniejsze, tzn. izadziej chorują lub nie chorują wcale, lepiej się uczą i zwyciężaią w sportowej rywalizacji w dyscyplinach wymagających szybkości, inteligencji i sprawności. To samo odnosi się do młodzieży. Bardzo cieszymy się i jesteśmy dumni, że młodzież jest taka „dorodna wysoka, rozrośnięta, często pulchna, a nawet otyła. Ale zapominamy, że 90% tej młodzieży ma próchnicę zębów, nagminnie występuje skrzywienie kręgosłupa, a gdy w czasie ferii młodzi ludzie wyjeżdżają na narty, łamią sobie ręce i nogi jak zapałki. Spróbujmy sprawdzić, jaką siłę kości i mięśni ma bażant, który żywi się naturalnie, wygrzebując z ziemi robaki, i który osiąga dojrzałość po roku, a jaką ma brojler, „pędzony na specjalnych, sztucznych odżywkach, który dojrzałość osiąga po 5-6 tygodniach. Jego kości, wszystkie bez wyjątku, można bez trudu przekroić nożem. U człowieka działa ta sama zasada Niektórzy pytają: jak wychować dziecko bez słodyczy, skoro spotyka je na każdym kroku? Dziecko żywione optymalnie nie będzie miało chęci na słodycze. Z czasem przestaną mu smakować. Rolę słodyczy mogą mu z powodzeniem zastępować ciasta i ciasteczka nie odbiegające swoim składem od diety, które bardzo chętnie zjadane są przez dzieci na śniadania czy kolacje, a także lody o składzie optymalnym. Kawałek (20 dag) takiego ciasta może stanowić dla dziecka pełnowartościowy posiłek, który także można dać mu np. do szkoły. Ciasta te, oczywiście, przeznaczone są nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych.** SERNIK WIEDEŃSKI B13,lg T28,9g W5,8g 1 : 2,2 : 0,4 346 kcal 1 kg białego tłustego sera zemleć. Ucierając ręcznie lub mikserem, dodać do niego po jednym 25 żółtek, następnie 2 łyżki mąki, budyń waniliowy w proszku (bez cukru!) i 2 kostki masła (40 dag) stopionego i przestudzonego. Na koniec wsypać po łyżce: rodzynków, posiekanych migdałów i posiekanej skórki pomarańczowej smażonej w cukrze Ubić na sztywno pianę z 20 białek i wymieszać z serowym ciastem. Szczelne foremki wysmarować grubo masłem i wysypać tartą bułką lub zmielonymi biszkoptami. Na dno położyć warstwę andruta (wafla). Foremki powinny być szczelne, by w czasie pieczenia nie wyciekło masło, w którym sernik „gotuje się. Dlatego nie nadaje się do sernika forma tortowa. Ciasto rozlać do foremek. Piec 45-60 minut. Wystudzić w wyłączonym piekarniku, wtedy wchłonie całe masło wydzielone w czasie pieczenia. Sernik zawsze trochę opada. Sernik można posmarować polewą czekoladową jak do ciasteczek (przep. na str. 85) i posypać wiórkami kokosowymi lub posiekanym^ orzechami lub migdałami. SZARLOTKA B 4,3g T 20,3g W 14,3g| 1 ; 4,8 : 3,4 | 250 kcal | Przygotować kruche ciasto jak na bułeczki z mięsem (przep. na str. 82). Odłożyć w chłodne miejsce. Szeroki asortyment różnorodnych ciast i deserów znajduje się w „Książce kucharskiej 1,5 kg łatwo rozgotowujących się jabłek (antonówki, szarej renety) obrać, wyciąć gniazda nasienne, drobno poszatkować i mieszając rozgotować na marmoladę. Do gorącej marmolady dodać 2 łyżeczki galaretki pomarańczowej w proszku, 1/2 łyżeczki cynamonu i kostkę masła (25 dag). Gdy marmolada przestygnie, wlać do niej 9 białek i wymieszać. Nie dodawać cukru! Ciasto podzielić na 2 części. Pierwszą rozwałkować na cienki placek i wyłożyć nim brytfannę (25 x 35 cm) wysmarowaną grubo masłem i wysypaną bułką tartą. Ciasto posmarować po wierzchu białkiem i zapiec. Na zapieczone ciasto wyłożyć równą warstwą jabłkową marmoladę, nakryć plackiem rozwałkowanym z drugiej części ciasta i zlepić brzegi ciasta dookoła. Upiec na złoty kolor. Wystudzić w piekarniku. Jeść po paru godzinach, gdy ciasto dobrze wystygnie, a masło w marmoladzie skrzepnie. Szarlotkę można po upieczeniu posmarować polewą czekoladową, której przepis podany jest w następnym przepisie (przy ciasteczkach czekoladowych) lub przed pieczeniem posypać suto wiórkami kokosowymi. CZEKOLADOWE CIASTECZKA B 9,3g T 53,6g W 25,6g[ 1 : 5,8 : 2,7 | 621 kcal | Zagnieść kruche ciasto, jak na bułeczki z mięsem (przep. na str. 82). Z ciasta rozwałkować placek grubości około 1/2 cm. Ozdobnymi foremkami wycinać ciasteczka o różnych kształtach: serduszka, gwiazdki, kółeczka, albo pociąć placek na równe kwadraciki radełkiem do faworków. Upiec na złoty kolor na blaszce wysmarowanej masłem, wystudzić. Zrobić polewę: 1/2 kostki masła (12 dag) stopić, wsypać do niego czubatą łyżkę kakao (2,5 dag), łyżeczkę polewy czekoladowej w proszku (do nabycia w sklepach) i wlać 2 łyżki słodkiej śmietanki. Powoli, mieszając, zagotować. Ciepłą polewą smarować powierzchnię ciasteczek i posypywać je wiórkami kokosowymi lub posiekanymi orzechami. LODY B 3,6g T 38g W 6,6g |l:10,6:1,9 | 410kcal 5 żółtek utrzeć z cukrem waniliowym na krem, aż staną się białe Wlać do nich szklankę śmietanki i wymieszać. Garnek z masą wstawić do garnka z wrzącą wodą i ciągle mieszając podgrzewać, aż masa zacznie gęstnieć, ale nie zagotować, bo żółtka się zwarzą. Wyjąć garnek, masę ostudzić, rozlać do pojemniczków lub pucharków i zamrozić w zamrażarce. Na bazie tej masy można robić różne rodzaje lodów, zmieniając dodatki smakowe i zapach. Inne przepisy: - Naleśniczki śmietankowe http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=504 - Placuszki z jabłkiem http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=500 - Kluseczki żółtkowe http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=44

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd Niemniej jednak kobiety rodzą najczęściej w szpitalach, gdzie łatwo o zakażenia, poza tym, nawet u kobiety żywiącej się optymalnie, np. takiej, która robi to od niedawna, może zajść konieczność cesarskiego cięcia. Również u matki karmiącej może się niekiedy zdarzyć, że wskutek mechanicznego zastoju pokarmu w kanalikach mlecznych utworzy się ropień piersi. W sytuacjach takich często nie da się uniknąć podawania antybiotyków. Trzeba jednak wiedzieć, że leki można dobrać tak, by jak najmniej przechodziły do pokarmu i były w miarę bezpieczne dla dziecka. Pozbawienie niemowlęcia mleka matki wyrządzi mu szkodę ogromną, o wiele większą niż niewielkie ilości leku, które z nim połknie. Jeśli chodzi natomiast o rzekomo zbyt mały przyrost wagi dziecka, to istotnie, niemowlęta karmione piersią przez matki żywiące się tradycyjnie przybywają na wadze wolniej niż karmione sztucznie. Można się spodziewać, że u dzieci, których matki żywią się optymalnie, przyrost będzie jeszcze wolniejszy. Powolny przyrost wagi i wzrostu dziecka jest zjawiskiem prawidłowym i korzystnym i nie świadczy o niedostatku pokarmu. Jeśli dziecko jest przystawiane do piersi na żądanie, prawidłowo ssie (unikać podawania smoczka!), moczy 7-10 pieluch w ciągu doby i oddaje prawidłowe stolce, to znaczy, że otrzymuje wystarczającą ilość pokarmu. Prawidłowo funkcjonujący organizm kobiety wytwarza tyle mleka, ile jest dziecku potrzebne. Matka żywiąca się optymalnie ma wystarczająco dużo mleka, by pokrywać całkowite i potrzeby dziecka do 6 miesięcy, a potem dokarmiać go własnym j pokarmem do lat co najmniej 3. Jeśli jednak wyjątkowo zachodziłoby uzasadnione podejrzenie że dziecko się nie najada (bywa, że niemowlę nieprawidłowo ssie pierś), nie należy rozpoczynać sztucznego dokarmiania, lecz! przede wszystkim zwrócić się do poradni laktacyjnej, gdyż stosując odpowiednie sposoby i techniki karmienia można temu zaradzić. Matkom karmiącym lekarze zalecają, aby „dobrze odżywiały się, to znaczy jadły dużo warzyw i owoców (bo to witaminy), unikały potraw smażonych (bo jakoby wywołują kolki u dziecka), jajek (bo uczulają dziecko) i piły duże ilości płynów, najlepiej słodzonej herbaty z mlekiem. W żywieniu optymalnym takie zalecenia uznaje się nie tylko za niesłuszne, ale wręcz za szkodliwe. Odżywianie się matki karmiącej nie odbiega od ogólnych zasad żywienia optymalnego. Dlatego właśnie określane jest ono jako „optymalne, że właściwie nie można go już ulepszyć. Wiele kobiet pracuje zawodowo i po krótkim urlopie macierzyńskim muszą wrócić do pracy. Niedawno napisała do mnie pani G.A.: Mam 28 lat. Pól roku temu urodziłam córkę. Dziecko było słabe i bez przerwy chorowało. Przeszło zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli, katary, przeziębienia. Miało też spastyczne zmiany w oskrzelach, jak przy astmie. A przecież karmiłam ją piersią. Od 3 miesięcy żywię się optymalnie. I stał się cud. Dziecko nie zachorowało na żadną infekcję przez ostatnie 3 miesiące. Wszyscy w rodzinie chorowali w styczniu na grypę, tylko ja i moja córka byłyśmy zdrowe. Zmienił się mój pokarm. Mam go dużo i jest bardzo tłusty. Gdy go czasem odciągnę i postoi w szklance, zmienia się w połowie w tłustą śmietanę. Teraz jest super. Ale muszę wrócić do pracy. Jeden lub dwa posiłki moja córka będzie musiała otrzymywać z butelki. Co mam jej do tej butelki wlewać, by dziecku nie zaszkodzić? Jak ją karmić? Trzeba wiedzieć, że nawet praca zmuszająca kobietę do rozstania się z niemowlęciem na kilka godzin nie jest przeszkodą do karmienia piersią, pod warunkiem, że kobieta będzie regularnie opróżniać piersi, co zapobiega zanikowi laktacji. Matka powinna wcześniej ściągnąć pokarm z piersi i pozostawić go do podania przez osobę opiekującą się dzieckiem. Odciągacze do pokarmu, ręczne lub elektryczne, można kupić w sklepach z artykułami niemowlęcymi lub wypożyczyć w poradniach pediatrycznych czy laktacyjnych. Po odciągnięciu pokarm musi być przez pewien czas przechowany, toteż używane odciągacze muszą być dokładnie umyte i wygotowane. Pokarm należy zlać do wygotowanego, zamykanego naczynia i przechowywać do czasu karmienia dziecka. W temperaturze pokojowej (w 15-20) można go przetrzymać1 do 12 godzin, w lodówce (w około 4) do 2 dni, w zamrażalniku lodówki (w -10) tydzień do 10 dni, a w zamrażarce (w -18) nawet do 6 miesięcy. Tak przechowywanego pokarmu przed podaniem niemowlęciu nie należy gotować. Wystarczy podgrzać do temperatury około 37. Po odmrożeniu pokarmu nie wolno zamrażać powtórnie, dlatego lepiej jest przechowywać go w małych pojemnikach. Dla kobiet, które rzeczywiście z istotnych powodów nie mogą karmić dziecka, najlepszym rozwiązaniem jest zdobycie mleka od innej karmiącej matki, a już szczególnie dobrze byłoby, gdyby była to kobieta żywiąca się optymalnie. Jeżeli jednak matka nie ma możliwości zdobycia pokarmu kobiecego i musi dziecko karmić sztucznie, powinna mu podawać mieszanki mleczne i zupki na rosole według poniższych przepisów. Dziecko powinno być karmione wówczas, gdy samo upomni się o jedzenie i zjadać do syta, tzn. tyle, ile będzie chciało, bez odmierzania porcji. MIESZANKA MLECZNA Do 100 ml mleka krowiego o zawartości tłuszczu co najmniej 3,2% dodać 100 ml słodkiej śmietanki 30-proc. i 80 ml wody. Wymieszać, zagotować, odstawić. Żółtko wymieszać z niewielką ilością przestudzonej mieszanki, dodać do pozostałej i wymieszać. Do mieszanki nie dodawać ani cukru, ani mąki, ani żadnych kaszek. Otrzymujemy 300 ml mieszanki. Zawiera ona w 100 gramach: 2,5 g białka, 13,2 g tłuszczu i 2,7 g węglowodanów oraz 142 kcal. Na 1 gram białka przypada w niej około 5,2 g tłuszczu i 2,7 g węglowodanów. Powyższa mieszanka mleczna, która powinna być zasadniczym posiłkiem dziecka w pierwszych miesiącach życia, jest produktem skoncentrowanym. Można ją rozcieńczać przegotowaną wodą. Niezależnie od dodanej wody proporcje między głównymi składnikami są takie same. W formie skoncentrowanej dzieci będą zjadały jej o połowę mniej niż zalecają to różne podręczniki pediatryczne. I tak być powinno. Przy karmieniu tą mieszanką 90% energii niemowlęcia pochodzi z zawartego w niej tłuszczu. Powina być podawana na żądanie dziecka, ale przeważnie dziecko mniej razy chce jeść w ciągu doby, gdyż pokarm dłużej przebywa w przewodzie pokarmowym, wolniej się wchłania, bardziej syci. Dlatego nie należy przejmować się tym, że dziecko karmione tą mieszanką nie domaga się tak często jedzenia jak karmione mieszankami z dużą ilością węglowodanów. Drugim rodzajem posiłków dla dzieci karmionych sztucznie są rosołki z dodatkiem warzyw, które mogą być podawane od trzeciego miesiąca życia. ROSÓŁ Z ZIEMNIAKIEM Ugotować wywar z cielęciny lub wiejskiego kurczaka bez dodatku soli. W 150 ml rosołu ugotować na miękko średniej wielkości ziemniak o wadze około 100 g. Przetrzeć go do rosołu przez gęste sitko. Do gorącej zupy dodać rozmieszane żółtko, wymieszać, przestudzić. Do zupy przestudzonej do temperatury 35-40 dodać 30 g świeżego masła o zawartości 82,5% tłuszczu. Zupę uzupełnić przegotowaną wodą do objętości 300 ml. 100 ml takiej zupy zawiera 2,7 g białka, 13,6 g tłuszczu, 5 g węglowodanów i 154 kcal. Na 1 g białka przypada 6,8 g tłuszczu i 1,9 g węglowodanów. ROSÓŁ Z MARCHEWKĄ Rosół przygotować tak samo jak w przepisie poprzednim, tylko zamiast ziemniaka użyć 100 g marchewki. 100 ml tej zupy zawiera 2 g białka, 13,6 g tłuszczu, 1,8 g węglowodanów i 140 kcal. Na 1 g białka przypada 6,8 g tłuszczu i 0,6 g węglowodanów. Podane wyżej mieszanki mają średnio około 2 razy więcej kalorii od mieszanek tradycyjnie zalecanych w żywieniu niemowląt. Takich mieszanek będą więc dzieci zjadały o połowę mniej objętościowo. I tak powinno być. Do zup nie dodajemy soli kuchennej ani cukru. Zupy, podobnie jak mieszankę mleczną, można rozcieńczać przegotowaną wodą, nawet w stosunku 1:1. Mieszanka mleczna i rosołek zawierają zbyt mało węglowodanów, toteż można je uzupełniać sokami owocowymi z dodatkiem mąki ziemniaczanej, w postaci rzadkiego kisielku. KISIEL Z SOKU OWOCOWEGO Z 200 ml soku owocowego niesłodzonego odlać łyżkę i wymieszać z 5 gramami mąki ziemniaczanej. Resztę soku zagotować, wlać rozrobioną mąkę na gotujący się sok i mieszając chwilę pogotować. Podawać ciepły. Soki należy robić samemu, z polskich owoców. Mogą być z jabłek, gruszek, malin, czarnej porzeczki, wiśni, a nawet z marchewki. Nie mogą być słodzone ani z dodatkiem żadnych konserwantów. Mogą natomiast być z pulpy owocowej zakonserwowanej w słoikach przez nas samych w sezonie letnim (patrz str. 48). Pulpę zalewa się wodą (do smaku), zagotowuje, płyn odciska na gęstym sitku i na tym wywarze robi kisiel. Nie trzeba go słodzić. Każdy sok ma inną zawartość węglowodanów. Może ona wahać się od 5% w soku z marchwi do ponad 15% w soku z winogron (krajowych!). Sok jabłkowy zawiera średnio 9,3% węglowodanów. Kisiel z soku jabłkowego zawiera więc w 100 ml około 12 g węglowodanów i 50 kcal. 50 ml kisielku to 6 g węglowodanów, czyli tyle, ile dziecku można podać po zasadniczym posiłku. Po ukończeniu czwartego miesiąca życia można stopniowo dodawać do rosołków niewielkie ilości drobno zmielonego gotowanego mięsa cielęcego, z drobiu (najlepiej, gdy mogą to być kurczaki gospodarskie, a nie brojlery) lub ugotowanej drobiowi wątróbki. Jak już poprzednio powiedziałem, zdrowa matka, nawet żywiąca się tradycyjnie, powinna mieć wystarczającą ilość pokarmu, by wyłącznie piersią żywić dziecko do pół roku. Po tym czasie wyczerpuje się zapas żelaza, z którym dziecko się urodziło, i także innych składników mineralnych. Jest to moment, kiedy można rozważyć wprowadzenie do diety dziecka innych pokarmów. Pediatrzy zazwyczaj zalecają podawanie zupy jarzynowej. Przy optymalnym żywieniu dziecka też wprowadzamy zupy jarzynowe, ale zrobione na rosole i z dodatkiem żółtka i masła, według przepisów podanych poprzednio. Najwłaściwszym momentem wprowadzenia nowego pokarmu wydaje się ten, gdy dziecko samo będzie miało na niego ochotę. Jeśli nawet przez rok nie chciałoby jeść nic innego poza piersią, nie wyrządzi mu to szkody. W praktyce jednak dzieci, z natury ciekawe, sięgają po inne pokarmy już wcześniej. Przeważnie już roczne dziecko może dostawać większość produktów znajdujących zastosowanie w żywieniu optymalnym ludzi dorosłych. Nie znaczy to jednak, że należy je wtedy odstawić od piersi. Mleko matki jeszcze długo może, a nawet powinno, być uzupełnieniem normalnego jedzenia. Z medycznego punktu widzenia nie ma górnej granicy wieku karmienia piersią. Jeżeli dziecko trzy-, czteroletnie, czy nawet jeszcze starsze, chce ssać pierś niech ssie. Przy regularnym przystawianiu pokarm u matki nie zanika, najwyżej jego ilość się zmniejsza, dziecko więc ma możliwość nadal przyswajać wartościowe składniki z mleka kobiecego. Komentarze otoczenia w stylu: „to wstyd, żeby taki duży dzieciak jeszcze ssał pierś wstyd przynoszą co najwyżej osobom je wygłaszającym. Skład mleka kobiecego czy sztucznych mieszanek kształtuje cały organizm dziecka, jego budowę biochemiczną, jego metabolizm, a także jego gusty i smaki żywieniowe. Dziecko przystosowuje swój apetyt i gust smakowy do składu mleka matki, toteż gdy jest już starsze i może samo wybierać jedzenie, bo umie określić, co mu smakuje, a co nie, bo potrafi już powiedzieć „daj albo „nie!, będzie wybierać produkty o składzie chemicznym podobnym do składu mleka matki. A więc już na początku życia lego organizm zostaje tak „zaprogramowany, że będzie w dalszych latach wybierać te produkty, które będą dla niego najlepsze, bo te będą mu najbardziej smakować. Niestety, ten sam mechanizm działa przy żywieniu sztucznym. Dostosowuje cały organizm i apetyt dziecka do produktów nie najlepszych i jego dalsze preferencje żywieniowe, zarówno w wieku dziecięcym, jak i dorosłym, będą nie najlepsze. Oczywiście w sposób świadomy może je zmienić, np. przechodząc na dietę optymalną. Ale jeśli jej nie zna? Obecnie w naszym kraju dzieci z reguły żywione są lub dokarmiane słodzonymi mieszankami z dodatkiem mąki, kaszy manny lub kukurydzianej czy też węglowodanowych kaszek o sztucznie im nadanych owocowych smakach. Toteż w większości niemowlęta są blade, nalane, często otłuszczone, ciężkie, mają często alergie żywieniowe i małą odporność na zakażenia. W starszym wieku uwielbiają słodycze, chrupki pszenne i kukurydziane, słodkie pieczywo. Zdrowotność dzieci w naszym kraju pozostawia wiele do życzenia. Szpitale dziecięce są przepełnione. Dzieci coraz częściej chorują na choroby przypisywane dotychczas głównie ludziom starszym: cukrzycę, miażdżycę, reumatyzm, nowotwory. Od paru lat, co roku, Jurek Owsiak w ogarniającej cały kraj imprezie pod nazwą „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zbiera ogromne sumy na zakup aparatury do ratowania życia niemowląt i małych dzieci. Cel szczytny! Ale gdyby przeznaczyć te pieniądze na poprawę żywienia kobiet ciężarnych i dzieci, może ta aparatura wcale nie byłaby potrzebna? A przynajmniej nie w takim stopniu jak obecnie. Dziecko powinno rosnąć powoli, być szczupłe i niskie. Powinno budować swój organizm wolno, ale lepiej i dokładniej i jak najpóźniej dojrzewać, gdyż późne dojrzewani świadczy o dobrym zdrowiu i rokuje długie życie. Im gorsze żywienie i gorsze warunki życia, tym dziewczęta wcześniej wchodzą w okres dojrzewania płciowego. W Polsce u dziewczynek na Śląsku pierwsza miesiączka pojawia się w wieku 12 lat; w zamożnej Szwajcarii, ojczyźnie najwyższej jakości serów, odpowiednio średnia wieku dziewcząt wynosi 18-19 lat. Żywienie dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym nie odbiega od ogólnych zasad żywienia optymalnego. Śniadanie powinno być wartościowe i obfite. W zasadzie powinno wystarczyć dziecku do czasu powrotu do domu ze szkoły. Jeśli dziecko nie chce jeść rano lub zjada bardzo mało, nie należy go przymuszać, lecz wtedy można dać mu do szkoły posiłek w typie drugiego śniadania. Tradycyjnie dzieciom daje się kanapkę z dwóch kromek chleba lub bułki przełożonych czymś lub posmarowanych. W żywieniu optymalnym chleba dziecko nie je. Co więc mu dać? Możliwości jest wiele. A oto 4 przykłady wraz z odpowiednimi przepisami: 1) 2 bułeczki z kruchego ciasta z mięsem (20 dag) 2) 2 paszteciki z mięsem (20 dag) 3) 2 łyżki (10 dag) twarożku w szczelnie zamkniętym pojemniku. Do tego kromka chleba orzechowego z masłem (2 dag) i parę rzodkiewek. Dołączyć łyżeczkę lub widelczyk 4) 2 kawałki chleba orzechowego (po 5 dag) (przep. na str. 156) posmarować (każdy) grubo masłem (po 2 dag) i położyć dostosowany wielkością plaster tłustego, żółtego sera. Złożyć. Do tego mały pomidorek. Do przygotowania kanapek nadaje się nie tylko chlebek optymalny, ale także biszkopt i placki serowe. Dziecko zawsze powinno mieć dostęp do niesłodkiego napoju, by mogło pić do woli, a zwłaszcza popić drugie śniadanie. Do szkoły można dać mu np. wodę z kilkoma łyżkami niesłodzonego soku owocowego w mocno zakręcanej butelce plastikowej lub w specjalnym bidoniku z rurką. W zimie może być herbata w termosie, byle nie słodzona. Podane wyżej przykłady drugich śniadań (a właściwie pierwszych) stanowią pożywny, pełnokaloryczny posiłek. Dane w ramce w przepisach poniżej oznaczają zawartość białka (B), tłuszczu (T) i węglowodanów (W) oraz liczbę kalorii w 100 gramach tego produktu. BUŁECZKI Z MIĘSEM B 12,5g T 24,7g W 7,4g | 1 : 2,0 : 0,6 | 304 kcal | Przygotować kruche ciasto: 1,5 szklanki mąki (30 dag), wymieszać z łyżeczką proszku do pieczenia. Do mąki dodać 1,5 kostki masła (30 dag) i posiekać „na ryż. Dodać 12 żółtek, zarobić nożem, a gdy składniki się połączą, szybko zagnieść bez wyrabiania. Odłożyć na parę godzin do lodówki. Po tym czasie ciasto rozwałkować na placek. Wykrawać szklanką krążki, na każdy położyć porcję gotowanego, zmielonego mięsa (może być np. z wywaru) doprawionego solą i pieprzem. Ciasto zlepić (jak pączek). Bułeczki ułożyć na wysmarowanej smalcem brytfannie zle pieniem do dołu, posmarować po wierzchu białkiem, posypać kminkiem i piec do zrumienienia. Pozostawić w wyłączonym piecyku do wy studzenia. 1 bułeczka waży około 10 dag. PASZTECIKI Z MIĘSEM B 15,2g T 33g W lSg | 1 : 2,2 : 1 | 416 kcal | 1,5 kostki masła (30 dag) zastudzić i pokroić w cienkie plasterki. Szklankę mąki (20 dag) zagnieść z ciepłą wodą na niezbyt tward ciasto (jak na pierogi). Dobrze wyrobić. Rozwałkować na kwadrat, cieście ułożyć po przekątnej kwadrat z masła, rogi ciasta zawinąć środka (jak kopertę), brzegi zlepić i rozwałkować ciasto na podłużi prostokąt. Złożyć go do środka „na 3, przekładając masłem obie wa stwy. Jeszcze raz rozwałkować i czynność powtórzyć. Odłożyć do dówki na parę godzin. 1/2 kg tłustej wieprzowiny, 30 dag wieprzowej wątróbki i cebulę (10 dag) udusić do miękkości (można użyć też mięso z wywaru) W sosie namoczyć 1/2 kajzerki. Wszystkie składniki zemleć. Dodać 5 jajek i żółtko (białko zostawić), pieprz i sól do smaku. Z ciasta rozwałkować cienki prostokątny placek. Wzdłuż brzegu, 4 cm od jego krawędzi, ułożyć wałek z mięsa 3 cm grubości. Ciastu poza nim posmarować wzdłuż białkiem. Unieść ostrożnie brzeg ciasta, okryć nim wałek mięsa i zlepić poza nim. Odciąć pas z mięsem ostrym nożem i pokroić na 4 cm kawałki. Ułożyć na brytfannie posmarowanej smalcem. Każdy pasztecik posmarować po wierzchu białkiem i przylepić na nim parę ziaren kminku. Piec do ładnego zarumienienia. Najlepsze są na ciepło, tuż po wyjęciu z pieca, ale po ostudzeniu też są smaczne.1 pasztecik powinien ważyć około 10 dag. TWAROŻEK B9,5g T31,8g W | 1:3,4:[ 335 kcal | 10 dag tłustego białego sera rozetrzeć z łyżką (5 dag) miękkiego masła, następnie dodać 1/3 szklanki gęstej, kwaśnej śmietany (7 dag), szczyptę soli i pieprzu. Rozetrzeć na gładką masę. Do twarożku można stosować różne dodatki smakowe, np. posiekany szczypiorek, startą na tarce jarzynowej rzodkiewkę, łyżeczkę przecieru pomidorowego, roztartej wędzonej ryby itp. Dzieci żywione optymalnie mniej ważą i mierzą od swoich rówieśników, ale są zdrowsze, silniejsze i inteligentniejsze, tzn. izadziej chorują lub nie chorują wcale, lepiej się uczą i zwyciężaią w sportowej rywalizacji w dyscyplinach wymagających szybkości, inteligencji i sprawności. To samo odnosi się do młodzieży. Bardzo cieszymy się i jesteśmy dumni, że młodzież jest taka „dorodna wysoka, rozrośnięta, często pulchna, a nawet otyła. Ale zapominamy, że 90% tej młodzieży ma próchnicę zębów, nagminnie występuje skrzywienie kręgosłupa, a gdy w czasie ferii młodzi ludzie wyjeżdżają na narty, łamią sobie ręce i nogi jak zapałki. Spróbujmy sprawdzić, jaką siłę kości i mięśni ma bażant, który żywi się naturalnie, wygrzebując z ziemi robaki, i który osiąga dojrzałość po roku, a jaką ma brojler, „pędzony na specjalnych, sztucznych odżywkach, który dojrzałość osiąga po 5-6 tygodniach. Jego kości, wszystkie bez wyjątku, można bez trudu przekroić nożem. U człowieka działa ta sama zasada Niektórzy pytają: jak wychować dziecko bez słodyczy, skoro spotyka je na każdym kroku? Dziecko żywione optymalnie nie będzie miało chęci na słodycze. Z czasem przestaną mu smakować. Rolę słodyczy mogą mu z powodzeniem zastępować ciasta i ciasteczka nie odbiegające swoim składem od diety, które bardzo chętnie zjadane są przez dzieci na śniadania czy kolacje, a także lody o składzie optymalnym. Kawałek (20 dag) takiego ciasta może stanowić dla dziecka pełnowartościowy posiłek, który także można dać mu np. do szkoły. Ciasta te, oczywiście, przeznaczone są nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych.** SERNIK WIEDEŃSKI B13,lg T28,9g W5,8g 1 : 2,2 : 0,4 346 kcal 1 kg białego tłustego sera zemleć. Ucierając ręcznie lub mikserem, dodać do niego po jednym 25 żółtek, następnie 2 łyżki mąki, budyń waniliowy w proszku (bez cukru!) i 2 kostki masła (40 dag) stopionego i przestudzonego. Na koniec wsypać po łyżce: rodzynków, posiekanych migdałów i posiekanej skórki pomarańczowej smażonej w cukrze Ubić na sztywno pianę z 20 białek i wymieszać z serowym ciastem. Szczelne foremki wysmarować grubo masłem i wysypać tartą bułką lub zmielonymi biszkoptami. Na dno położyć warstwę andruta (wafla). Foremki powinny być szczelne, by w czasie pieczenia nie wyciekło masło, w którym sernik „gotuje się. Dlatego nie nadaje się do sernika forma tortowa. Ciasto rozlać do foremek. Piec 45-60 minut. Wystudzić w wyłączonym piekarniku, wtedy wchłonie całe masło wydzielone w czasie pieczenia. Sernik zawsze trochę opada. Sernik można posmarować polewą czekoladową jak do ciasteczek (przep. na str. 85) i posypać wiórkami kokosowymi lub posiekanym^ orzechami lub migdałami. SZARLOTKA B 4,3g T 20,3g W 14,3g| 1 ; 4,8 : 3,4 | 250 kcal | Przygotować kruche ciasto jak na bułeczki z mięsem (przep. na str. 82). Odłożyć w chłodne miejsce. Szeroki asortyment różnorodnych ciast i deserów znajduje się w „Książce kucharskiej 1,5 kg łatwo rozgotowujących się jabłek (antonówki, szarej renety) obrać, wyciąć gniazda nasienne, drobno poszatkować i mieszając rozgotować na marmoladę. Do gorącej marmolady dodać 2 łyżeczki galaretki pomarańczowej w proszku, 1/2 łyżeczki cynamonu i kostkę masła (25 dag). Gdy marmolada przestygnie, wlać do niej 9 białek i wymieszać. Nie dodawać cukru! Ciasto podzielić na 2 części. Pierwszą rozwałkować na cienki placek i wyłożyć nim brytfannę (25 x 35 cm) wysmarowaną grubo masłem i wysypaną bułką tartą. Ciasto posmarować po wierzchu białkiem i zapiec. Na zapieczone ciasto wyłożyć równą warstwą jabłkową marmoladę, nakryć plackiem rozwałkowanym z drugiej części ciasta i zlepić brzegi ciasta dookoła. Upiec na złoty kolor. Wystudzić w piekarniku. Jeść po paru godzinach, gdy ciasto dobrze wystygnie, a masło w marmoladzie skrzepnie. Szarlotkę można po upieczeniu posmarować polewą czekoladową, której przepis podany jest w następnym przepisie (przy ciasteczkach czekoladowych) lub przed pieczeniem posypać suto wiórkami kokosowymi. CZEKOLADOWE CIASTECZKA B 9,3g T 53,6g W 25,6g[ 1 : 5,8 : 2,7 | 621 kcal | Zagnieść kruche ciasto, jak na bułeczki z mięsem (przep. na str. 82). Z ciasta rozwałkować placek grubości około 1/2 cm. Ozdobnymi foremkami wycinać ciasteczka o różnych kształtach: serduszka, gwiazdki, kółeczka, albo pociąć placek na równe kwadraciki radełkiem do faworków. Upiec na złoty kolor na blaszce wysmarowanej masłem, wystudzić. Zrobić polewę: 1/2 kostki masła (12 dag) stopić, wsypać do niego czubatą łyżkę kakao (2,5 dag), łyżeczkę polewy czekoladowej w proszku (do nabycia w sklepach) i wlać 2 łyżki słodkiej śmietanki. Powoli, mieszając, zagotować. Ciepłą polewą smarować powierzchnię ciasteczek i posypywać je wiórkami kokosowymi lub posiekanymi orzechami. LODY B 3,6g T 38g W 6,6g |l:10,6:1,9 | 410kcal 5 żółtek utrzeć z cukrem waniliowym na krem, aż staną się białe Wlać do nich szklankę śmietanki i wymieszać. Garnek z masą wstawić do garnka z wrzącą wodą i ciągle mieszając podgrzewać, aż masa zacznie gęstnieć, ale nie zagotować, bo żółtka się zwarzą. Wyjąć garnek, masę ostudzić, rozlać do pojemniczków lub pucharków i zamrozić w zamrażarce. Na bazie tej masy można robić różne rodzaje lodów, zmieniając dodatki smakowe i zapach. Inne przepisy: - Naleśniczki śmietankowe http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=504 - Placuszki z jabłkiem http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=500 - Kluseczki żółtkowe http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=44

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po tym czasie wyczerpuje się zapas żelaza, z którym dziecko się urodziło, i także innych składników mineralnych. Jest to moment, kiedy można rozważyć wprowadzenie do diety dziecka innych pokarmów. Pediatrzy zazwyczaj zalecają podawanie zupy jarzynowej. Przy optymalnym żywieniu dziecka też wprowadzamy zupy jarzynowe, ale zrobione na rosole i z dodatkiem żółtka i masła, według przepisów podanych poprzednio. Najwłaściwszym momentem wprowadzenia nowego pokarmu wydaje się ten, gdy dziecko samo będzie miało na niego ochotę. Jeśli nawet przez rok nie chciałoby jeść nic innego poza piersią, nie wyrządzi mu to szkody. W praktyce jednak dzieci, z natury ciekawe, sięgają po inne pokarmy już wcześniej. Przeważnie już roczne dziecko może dostawać większość produktów znajdujących zastosowanie w żywieniu optymalnym ludzi dorosłych. Nie znaczy to jednak, że należy je wtedy odstawić od piersi. Mleko matki jeszcze długo może, a nawet powinno, być uzupełnieniem normalnego jedzenia. Z medycznego punktu widzenia nie ma górnej granicy wieku karmienia piersią. Jeżeli dziecko trzy-, czteroletnie, czy nawet jeszcze starsze, chce ssać pierś niech ssie. Przy regularnym przystawianiu pokarm u matki nie zanika, najwyżej jego ilość się zmniejsza, dziecko więc ma możliwość nadal przyswajać wartościowe składniki z mleka kobiecego. Komentarze otoczenia w stylu: „to wstyd, żeby taki duży dzieciak jeszcze ssał pierś wstyd przynoszą co najwyżej osobom je wygłaszającym. Skład mleka kobiecego czy sztucznych mieszanek kształtuje cały organizm dziecka, jego budowę biochemiczną, jego metabolizm, a także jego gusty i smaki żywieniowe. Dziecko przystosowuje swój apetyt i gust smakowy do składu mleka matki, toteż gdy jest już starsze i może samo wybierać jedzenie, bo umie określić, co mu smakuje, a co nie, bo potrafi już powiedzieć „daj albo „nie!, będzie wybierać produkty o składzie chemicznym podobnym do składu mleka matki. A więc już na początku życia lego organizm zostaje tak „zaprogramowany, że będzie w dalszych latach wybierać te produkty, które będą dla niego najlepsze, bo te będą mu najbardziej smakować. Niestety, ten sam mechanizm działa przy żywieniu sztucznym. Dostosowuje cały organizm i apetyt dziecka do produktów nie najlepszych i jego dalsze preferencje żywieniowe, zarówno w wieku dziecięcym, jak i dorosłym, będą nie najlepsze. Oczywiście w sposób świadomy może je zmienić, np. przechodząc na dietę optymalną. Ale jeśli jej nie zna? Obecnie w naszym kraju dzieci z reguły żywione są lub dokarmiane słodzonymi mieszankami z dodatkiem mąki, kaszy manny lub kukurydzianej czy też węglowodanowych kaszek o sztucznie im nadanych owocowych smakach. Toteż w większości niemowlęta są blade, nalane, często otłuszczone, ciężkie, mają często alergie żywieniowe i małą odporność na zakażenia. W starszym wieku uwielbiają słodycze, chrupki pszenne i kukurydziane, słodkie pieczywo. Zdrowotność dzieci w naszym kraju pozostawia wiele do życzenia. Szpitale dziecięce są przepełnione. Dzieci coraz częściej chorują na choroby przypisywane dotychczas głównie ludziom starszym: cukrzycę, miażdżycę, reumatyzm, nowotwory. Od paru lat, co roku, Jurek Owsiak w ogarniającej cały kraj imprezie pod nazwą „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zbiera ogromne sumy na zakup aparatury do ratowania życia niemowląt i małych dzieci. Cel szczytny! Ale gdyby przeznaczyć te pieniądze na poprawę żywienia kobiet ciężarnych i dzieci, może ta aparatura wcale nie byłaby potrzebna? A przynajmniej nie w takim stopniu jak obecnie. Dziecko powinno rosnąć powoli, być szczupłe i niskie. Powinno budować swój organizm wolno, ale lepiej i dokładniej i jak najpóźniej dojrzewać, gdyż późne dojrzewani świadczy o dobrym zdrowiu i rokuje długie życie. Im gorsze żywienie i gorsze warunki życia, tym dziewczęta wcześniej wchodzą w okres dojrzewania płciowego. W Polsce u dziewczynek na Śląsku pierwsza miesiączka pojawia się w wieku 12 lat; w zamożnej Szwajcarii, ojczyźnie najwyższej jakości serów, odpowiednio średnia wieku dziewcząt wynosi 18-19 lat. Żywienie dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym nie odbiega od ogólnych zasad żywienia optymalnego. Śniadanie powinno być wartościowe i obfite. W zasadzie powinno wystarczyć dziecku do czasu powrotu do domu ze szkoły. Jeśli dziecko nie chce jeść rano lub zjada bardzo mało, nie należy go przymuszać, lecz wtedy można dać mu do szkoły posiłek w typie drugiego śniadania. Tradycyjnie dzieciom daje się kanapkę z dwóch kromek chleba lub bułki przełożonych czymś lub posmarowanych. W żywieniu optymalnym chleba dziecko nie je. Co więc mu dać? Możliwości jest wiele. A oto 4 przykłady wraz z odpowiednimi przepisami:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1) 2 bułeczki z kruchego ciasta z mięsem (20 dag) 2) 2 paszteciki z mięsem (20 dag) 3) 2 łyżki (10 dag) twarożku w szczelnie zamkniętym pojemniku. Do tego kromka chleba orzechowego z masłem (2 dag) i parę rzodkiewek. Dołączyć łyżeczkę lub widelczyk 4) 2 kawałki chleba orzechowego (po 5 dag) (przep. na str. 156) posmarować (każdy) grubo masłem (po 2 dag) i położyć dostosowany wielkością plaster tłustego, żółtego sera. Złożyć. Do tego mały pomidorek. Do przygotowania kanapek nadaje się nie tylko chlebek optymalny, ale także biszkopt i placki serowe. Dziecko zawsze powinno mieć dostęp do niesłodkiego napoju, by mogło pić do woli, a zwłaszcza popić drugie śniadanie. Do szkoły można dać mu np. wodę z kilkoma łyżkami niesłodzonego soku owocowego w mocno zakręcanej butelce plastikowej lub w specjalnym bidoniku z rurką. W zimie może być herbata w termosie, byle nie słodzona. Podane wyżej przykłady drugich śniadań (a właściwie pierwszych) stanowią pożywny, pełnokaloryczny posiłek. Dane w ramce w przepisach poniżej oznaczają zawartość białka (B), tłuszczu (T) i węglowodanów (W) oraz liczbę kalorii w 100 gramach tego produktu. BUŁECZKI Z MIĘSEM B 12,5g T 24,7g W 7,4g | 1 : 2,0 : 0,6 | 304 kcal | Przygotować kruche ciasto: 1,5 szklanki mąki (30 dag), wymieszać z łyżeczką proszku do pieczenia. Do mąki dodać 1,5 kostki masła (30 dag) i posiekać „na ryż. Dodać 12 żółtek, zarobić nożem, a gdy składniki się połączą, szybko zagnieść bez wyrabiania. Odłożyć na parę godzin do lodówki. Po tym czasie ciasto rozwałkować na placek. Wykrawać szklanką krążki, na każdy położyć porcję gotowanego, zmielonego mięsa (może być np. z wywaru) doprawionego solą i pieprzem. Ciasto zlepić (jak pączek). Bułeczki ułożyć na wysmarowanej smalcem brytfannie zle pieniem do dołu, posmarować po wierzchu białkiem, posypać kminkiem i piec do zrumienienia. Pozostawić w wyłączonym piecyku do wy studzenia. 1 bułeczka waży około 10 dag. PASZTECIKI Z MIĘSEM B 15,2g T 33g W lSg | 1 : 2,2 : 1 | 416 kcal | 1,5 kostki masła (30 dag) zastudzić i pokroić w cienkie plasterki. Szklankę mąki (20 dag) zagnieść z ciepłą wodą na niezbyt tward ciasto (jak na pierogi). Dobrze wyrobić. Rozwałkować na kwadrat, cieście ułożyć po przekątnej kwadrat z masła, rogi ciasta zawinąć środka (jak kopertę), brzegi zlepić i rozwałkować ciasto na podłużi prostokąt. Złożyć go do środka „na 3, przekładając masłem obie wa stwy. Jeszcze raz rozwałkować i czynność powtórzyć. Odłożyć do dówki na parę godzin. 1/2 kg tłustej wieprzowiny, 30 dag wieprzowej wątróbki i cebulę (10 dag) udusić do miękkości (można użyć też mięso z wywaru) W sosie namoczyć 1/2 kajzerki. Wszystkie składniki zemleć. Dodać 5 jajek i żółtko (białko zostawić), pieprz i sól do smaku. Z ciasta rozwałkować cienki prostokątny placek. Wzdłuż brzegu, 4 cm od jego krawędzi, ułożyć wałek z mięsa 3 cm grubości. Ciastu poza nim posmarować wzdłuż białkiem. Unieść ostrożnie brzeg ciasta, okryć nim wałek mięsa i zlepić poza nim. Odciąć pas z mięsem ostrym nożem i pokroić na 4 cm kawałki. Ułożyć na brytfannie posmarowanej smalcem. Każdy pasztecik posmarować po wierzchu białkiem i przylepić na nim parę ziaren kminku. Piec do ładnego zarumienienia. Najlepsze są na ciepło, tuż po wyjęciu z pieca, ale po ostudzeniu też są smaczne.1 pasztecik powinien ważyć około 10 dag. TWAROŻEK B9,5g T31,8g W | 1:3,4:[ 335 kcal | 10 dag tłustego białego sera rozetrzeć z łyżką (5 dag) miękkiego masła, następnie dodać 1/3 szklanki gęstej, kwaśnej śmietany (7 dag), szczyptę soli i pieprzu. Rozetrzeć na gładką masę. Do twarożku można stosować różne dodatki smakowe, np. posiekany szczypiorek, startą na tarce jarzynowej rzodkiewkę, łyżeczkę przecieru pomidorowego, roztartej wędzonej ryby itp. Dzieci żywione optymalnie mniej ważą i mierzą od swoich rówieśników, ale są zdrowsze, silniejsze i inteligentniejsze, tzn. izadziej chorują lub nie chorują wcale, lepiej się uczą i zwyciężaią w sportowej rywalizacji w dyscyplinach wymagających szybkości, inteligencji i sprawności. To samo odnosi się do młodzieży. Bardzo cieszymy się i jesteśmy dumni, że młodzież jest taka „dorodna wysoka, rozrośnięta, często pulchna, a nawet otyła. Ale zapominamy, że 90% tej młodzieży ma próchnicę zębów, nagminnie występuje skrzywienie kręgosłupa, a gdy w czasie ferii młodzi ludzie wyjeżdżają na narty, łamią sobie ręce i nogi jak zapałki. Spróbujmy sprawdzić, jaką siłę kości i mięśni ma bażant, który żywi się naturalnie, wygrzebując z ziemi robaki, i który osiąga dojrzałość po roku, a jaką ma brojler, „pędzony na specjalnych, sztucznych odżywkach, który dojrzałość osiąga po 5-6 tygodniach. Jego kości, wszystkie bez wyjątku, można bez trudu przekroić nożem. U człowieka działa ta sama zasada Niektórzy pytają: jak wychować dziecko bez słodyczy, skoro spotyka je na każdym kroku? Dziecko żywione optymalnie nie będzie miało chęci na słodycze. Z czasem przestaną mu smakować. Rolę słodyczy mogą mu z powodzeniem zastępować ciasta i ciasteczka nie odbiegające swoim składem od diety, które bardzo chętnie zjadane są przez dzieci na śniadania czy kolacje, a także lody o składzie optymalnym. Kawałek (20 dag) takiego ciasta może stanowić dla dziecka pełnowartościowy posiłek, który także można dać mu np. do szkoły. Ciasta te, oczywiście, przeznaczone są nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych.** SERNIK WIEDEŃSKI B13,lg T28,9g W5,8g 1 : 2,2 : 0,4 346 kcal 1 kg białego tłustego sera zemleć. Ucierając ręcznie lub mikserem, dodać do niego po jednym 25 żółtek, następnie 2 łyżki mąki, budyń waniliowy w proszku (bez cukru!) i 2 kostki masła (40 dag) stopionego i przestudzonego. Na koniec wsypać po łyżce: rodzynków, posiekanych migdałów i posiekanej skórki pomarańczowej smażonej w cukrze Ubić na sztywno pianę z 20 białek i wymieszać z serowym ciastem. Szczelne foremki wysmarować grubo masłem i wysypać tartą bułką lub zmielonymi biszkoptami. Na dno położyć warstwę andruta (wafla). Foremki powinny być szczelne, by w czasie pieczenia nie wyciekło masło, w którym sernik „gotuje się. Dlatego nie nadaje się do sernika forma tortowa. Ciasto rozlać do foremek. Piec 45-60 minut. Wystudzić w wyłączonym piekarniku, wtedy wchłonie całe masło wydzielone w czasie pieczenia. Sernik zawsze trochę opada. Sernik można posmarować polewą czekoladową jak do ciasteczek (przep. na str. 85) i posypać wiórkami kokosowymi lub posiekanym^ orzechami lub migdałami. SZARLOTKA B 4,3g T 20,3g W 14,3g| 1 ; 4,8 : 3,4 | 250 kcal | Przygotować kruche ciasto jak na bułeczki z mięsem (przep. na str. 82). Odłożyć w chłodne miejsce. Szeroki asortyment różnorodnych ciast i deserów znajduje się w „Książce kucharskiej 1,5 kg łatwo rozgotowujących się jabłek (antonówki, szarej renety) obrać, wyciąć gniazda nasienne, drobno poszatkować i mieszając rozgotować na marmoladę. Do gorącej marmolady dodać 2 łyżeczki galaretki pomarańczowej w proszku, 1/2 łyżeczki cynamonu i kostkę masła (25 dag). Gdy marmolada przestygnie, wlać do niej 9 białek i wymieszać. Nie dodawać cukru! Ciasto podzielić na 2 części. Pierwszą rozwałkować na cienki placek i wyłożyć nim brytfannę (25 x 35 cm) wysmarowaną grubo masłem i wysypaną bułką tartą. Ciasto posmarować po wierzchu białkiem i zapiec. Na zapieczone ciasto wyłożyć równą warstwą jabłkową marmoladę, nakryć plackiem rozwałkowanym z drugiej części ciasta i zlepić brzegi ciasta dookoła. Upiec na złoty kolor. Wystudzić w piekarniku. Jeść po paru godzinach, gdy ciasto dobrze wystygnie, a masło w marmoladzie skrzepnie. Szarlotkę można po upieczeniu posmarować polewą czekoladową, której przepis podany jest w następnym przepisie (przy ciasteczkach czekoladowych) lub przed pieczeniem posypać suto wiórkami kokosowymi. CZEKOLADOWE CIASTECZKA B 9,3g T 53,6g W 25,6g[ 1 : 5,8 : 2,7 | 621 kcal | Zagnieść kruche ciasto, jak na bułeczki z mięsem (przep. na str. 82). Z ciasta rozwałkować placek grubości około 1/2 cm. Ozdobnymi foremkami wycinać ciasteczka o różnych kształtach: serduszka, gwiazdki, kółeczka, albo pociąć placek na równe kwadraciki radełkiem do faworków. Upiec na złoty kolor na blaszce wysmarowanej masłem, wystudzić. Zrobić polewę: 1/2 kostki masła (12 dag) stopić, wsypać do niego czubatą łyżkę kakao (2,5 dag), łyżeczkę polewy czekoladowej w proszku (do nabycia w sklepach) i wlać 2 łyżki słodkiej śmietanki. Powoli, mieszając, zagotować. Ciepłą polewą smarować powierzchnię ciasteczek i posypywać je wiórkami kokosowymi lub posiekanymi orzechami. LODY B 3,6g T 38g W 6,6g |l:10,6:1,9 | 410kcal 5 żółtek utrzeć z cukrem waniliowym na krem, aż staną się białe Wlać do nich szklankę śmietanki i wymieszać. Garnek z masą wstawić do garnka z wrzącą wodą i ciągle mieszając podgrzewać, aż masa zacznie gęstnieć, ale nie zagotować, bo żółtka się zwarzą. Wyjąć garnek, masę ostudzić, rozlać do pojemniczków lub pucharków i zamrozić w zamrażarce. Na bazie tej masy można robić różne rodzaje lodów, zmieniając dodatki smakowe i zapach. Inne przepisy: - Naleśniczki śmietankowe http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=504 - Placuszki z jabłkiem http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=500 - Kluseczki żółtkowe http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=44

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=4646.0 http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=519.msg3755#msg3755 http://www.waszak.pl/BTP/btpb.htm#Te%20wspania%C5%82e%20dzieciaki! Te wspaniałe dzieciaki! Z dziesiątek listów, które otrzymuję za pośrednictwem Wirtualnej Arkadii bardzo często spotykam się z problemem, z którym borykają się optymalni rodzice chcący (słusznie!) zacząć poprawnie żywić swoje pociechy w wieku przedszkolnym i szkolnym. Jeżeli dziecię chodzi do przedszkola ŻO jest niemożliwe. W przedszkolu zjada 3 posiłki i nie mamy nad tym żadnej kontroli. Jest w Wielkopolsce przedszkole, którego dyrektorka jest optymalna i żywi dzieci poprawnie. Fajne to przedszkole dzieci, które do niego uczęszczają prawie nie chorują. Zostało to zauważone. Nasza optymalna „przedszkolanka robi to w tajemnicy przed rodzicami i władzami. Bardzo rozważnie! W przeciwnym razie, urzędnicy natychmiast wyrzucili by ją z pracy. Niestety takie przedszkole jest tylko jedno, a taka „jaskółka wiosny nam, niestety nie uczyni. Często ostatnio spotykam się z rodzicami, którzy zaczęli jadać optymalnie i zabrali dzieci z przedszkola, żeby tam ich nie truli. To zawsze świetna wiadomość. I to z dwóch przyczyn: Dzieci żywione optymalnie są zawsze zdrowsze, mądrzejsze i weselsze od tych, które tkwią przy korycie; Zawsze lepiej kiedy dziecko wychowuje się z rodzicami w domu, a nie w „kołchoźnianym, państwowym przedszkolu. Łatwo jest przestawić naszych milusińskich na ŻO w domu, ale i tu trzeba być konsekwentnym. Trzeba wytłumaczyć dziecku, które produkty są jadalne dla człowieka, a których tykać nie należy. Z domu muszą zniknąć, raz na zawsze kasze, makarony, słodycze, owoce, soki, cole i inne g.... Kolegom i koleżankom szybko znudzi się częstowanie, a w tym czasie wróci rozum i zmieni się smak. W okresie przebudowy organizmu, dzieci powinny mieć zawsze dostęp do ciast, ciasteczek i lodów optymalnych. Radzę przygotowywać w kubeczkach jednorazowych (myję i używam ich wielokrotnie) lody i desery optymalne, aby dziecię zawsze miało dostęp do bezpiecznych słodyczy. Do szkoły może z powodzeniem zabrać kawałek sernika, lub kruche ciasteczka optymalne, rzecz jasna. Może to też być kanapka (chleb optymalny) z masłem, pasztetem, tłustym serem, salcesonem lub tłustą kiełbasą. To nie trudne, ale powtarzam trzeba być konsekwentnym i nie ulegać kaprysom dzieci. Trzeba im tłumaczyć, że: jemy nieco inaczej, bo jesteśmy innymi ludźmi lepszymi od innych, ale to nasza tajemnica! Moja najmłodsza córka Ania (II kl. S.P.), była przez pierwsze 2 tygodnie ŻO bardzo kapryśna. Nie chciała pić gorzkiej herbaty, więc musiała pić wodę. Wiem, że w tym okresie bardzo brakowało jej słodyczy, którymi wcześniej opychała się jak prosię. Wiem z opowiadań starszej córki, że popiskiwała w kąciku i skarżyła się że: „jestem dzieckiem, a dzieci muszą jeść słodycze. Byliśmy z mężem konsekwentni mogła zjeść nieco chipsów ziemniaczanych lub jedną kosteczkę gorzkiej czekolady. Po miesiącu efekt był niesamowity, zaczęłam słyszeć przy stole takie zdania: mamo! Ona mi cały tłuszcz wyżera!! Mamo, a te dzieci w szkole to jedzą wafelki i batony, a one strasznie śmierdzą! W sklepie, przy regałach ze słodyczami pyta: „jak można sprzedawać takie trujące świństwa? Do szkoły nie chce nawet pieczywa optymalnego woli jajko. Jest najlepszą uczennicą w klasie. Dla dzieci warto być konsekwentnym, ale trzeba im urozmaicać posiłki w początkowym okresie ŻO oraz rozpoczynać prawidłowe jedzenie od potraw, które im smakują. Smak szybko im się zmieni. Słyszałam opinie (i to lekarza optymalnego!), że najtrudniej żywić poprawnie dzieci, bo czeka na nie multum pokus. Nieprawda. Najłatwiej. Tylko przez początkowy, najważniejszy okres trzeba być konsekwentnym. Naprawdę warto. Ewa Waszak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery optymalne siostry Żywienie Optymalne rozpoczęliśmy kilka lat temu, mój mąż Robert w roku 2002 a ja w 2003, gdy zamieszkaliśmy razem już jako małżeństwo. Robert doznał w 1998 roku udaru słonecznego, wrócił ze studiów do domu rodzinnego a w swojej nowej pracy zauważył, że jeden z kolegów codziennie robi omlet lub jajecznicę w kuchni. Zaciekawiony sytuacją, zapytał kolegę dlaczego robi omlet z samych żółtek a białka wlewa do słoiczka? Kolega wyjaśnił, że stosuje żywienie optymalne, które w swojej książce opisuje dr Jan Kwaśniewski. Czuje się znakomicie i ma mnóstwo energii, a jest w średnim wieku i zaczęło mu już brakować sił, czuł się coraz gorzej. Robert wrócił do domu, kupił książkę przeczytał ją i zaczął żywienie optymalne. Ja jeszcze przez jakiś czas sceptycznie podchodziłam do tego modelu żywienia, gdyż wydawało mi się, że żywię się w miarę dobrze. Już jako nastolatka zrezygnowałam z cukru prostego i żywiłam się warzywami i mięsem. Sporo wiedziałam o tradycyjnym zdrowym odżywianiu, ale przyznam szczerze, że musiałam się bardzo pilnować, żeby być szczupła. Obecnie cieszymy się z mężem świetnym zdrowiem, naturalnie, szybko i sprawnie urodziłam cztery wspaniałe dziewczynki i równie szybko wróciłam do swojej wagi, która wynosi w tej chwili 69 kg, a mam 180 cm wzrostu. Maż Robert mierzy 182 cm i waży 71 kg. Jesteśmy rodzicami czterech wspaniałych dziewczynek. Alicja ma 6 lat, Maja 4 lata, Lilia 2 a Julia 6 miesięcy. Każda z nich od poczęcia jest optymalna. Dziewczynki mają nieco niższą masę ciała niż rówieśnicy, zdrowe włosy, paznokcie, zęby oraz rzadko chorują. Są radosne, mają mnóstwo pomysłów i dużo energii, wszędzie ich pełno. Wszystkie nasze córki były karmione mlekiem matki, w od wieku ok. 5-6 miesięcy zaczęły dostawać dodatkowy pokarm, w postaci żółtka jaja kurzego z masłem, omlet, a także zupy na wywarze z kości przetarte z jarzyną lub ziemniakiem. Pomimo zleceń lekarskich nie podawaliśmy im witaminy D3 ani K. Nie było takiej potrzeby. A nawet wyniknęła ciekawa sytuacja, kiedy podczas tradycyjnego szczepienia (podstawowego, z którego korzystam), pediatra prosiła o zmniejszenie zalecanego wcześniej podawania wit.D3 z 2 kropli na 1 kroplę, podczas gdy w rzeczywistości dziecko nie otrzymywało ani jednej kropli tej witaminy. Ze względu na konserwatywne, tradycyjne podejście pediatry do witamin i żywienia, nie poinformowałam, że dziecko nie otrzymuje wit.D3, a zarastanie ciemiączka jest naturalnym procesem wynikające z najlepszego żywienia, jakim jest żywienie optymalne. Obecnie nasze 3 starsze córki same wybierają na co mają ochotę. Mowa jednak o potrawach optymalnych, zgodnych z proporcjami jakie ustalił dr Kwaśniewski. Dzieci nasze nie znają słodyczy, które są powszechnie dostępne w sklepach. Lubią gorzką czekoladę, orzechy włoskie, nasiona słonecznika i dyni. Gdy mają ochotę na przekąskę, sięgają po placek serowy z boczkiem i serem żółtym, bułeczkę z pestek słoneczników i dyni, suszoną morelę lub ewentualnie świeży owoc (np. truskawki, porzeczki, kiwi). Śniadania i obiady zjadają z wielkim apetytem. Na śniadanie najczęściej zjadają omlet z żółtek na maśle extra, z łyżeczką dżemu porzeczkowego, czasem jajecznicę, gofra z bitą śmietanką, placki serowe, chlebek biszkoptowy z wątrobianką produkcji dziadka i ogórkiem kiszonym z ogródka babci. Obiad to często zupa na kościach lub wywarze z nóżek wieprzowych, zmielone w blenderze na krem. Dziewczynki bardzo lubią mięso wieprzowe (karkówkę, boczek, żeberka, kotlety mielone itd), które zjadają z sosem z dodatkiem wywaru kolagenowego i brokuły oraz frytki z ziemniaka lub selera, ogórek kiszony. Na podwieczorek lubią zjeść budyń kakaowy z kleksem śmietany i kilkoma rodzynkami, ciasto(np.sernik, rogaliki z czekoladą, ciasteczka lub pierniki, które razem robimy i dekorujemy orzechami, rodzynkami czy sezamem). Chętnie piją czystą wodę, niesłodzoną, piją również sok pomidorowy ze śmietanką 30%, czasem sok z granata rozcieńczony z wodą. Gdy jesteśmy na wakacjach, staramy się wybierać pobyt w pensjonatach z aneksem kuchennym, a gdy jest to niemożliwe, wybieramy ze szwedzkiego stołu to co jest jadalne dla optymalnych, z tym, że zabieramy do stołu swoje masło, którym dotłuszczamy potrawy by zachować proporcje optymalne. Podobnie jest na uroczystościach rodzinnych, na które zabieramy swoje ciasto by dzieci mogły zjeść deser podczas gdy ich kuzynowie zajadają się swoimi smakołykami. Najstarsza Alicja, w tym roku rozpoczęła naukę w szkole podstawowej, pomimo faktu, iż jest najmłodsza w klasie (ur. w grudniu 2005), jest jedną z najlepszych uczennic, z wielką chęcią uczy się, pięknie pisze, ma znakomitą pamięć, lubi ćwiczyć i tańczyć, dlatego również chodzi na balet. Jej wielką pasją jest malowanie, dlatego uczęszcza na kółko plastyczne, które prowadzi jej wychowawczyni. Wygrała już kilka konkursów plastycznych, z czego bardzo się cieszy. W ubiegłym roku chodziła do przedszkola publicznego, a to jest powszechnie znana wylęgarnia chorób, a ponieważ był to jej pierwszy rok w przedszkolu, zdarzyło się kilka razy, przynieść do domu katar lub kaszel. Choć choroba przenosiła się też na młodsze rodzeństwo, dzieci dość szybko zwalczały te infekcje. Nie przyjmowały antybiotyków. Bardzo ważne jest w czasie jesienno-zimowym nie rezygnować z ruchu na świeżym powietrzu, co dodatkowo uodparnia na choroby. Obecnie gdy córka chodzi do szkoły, raz miała katar, ale trwał może 2 dni, i na szczęście skończyło się na jednej osobie. Starsze córki Alicja i Maja uczą się dodatkowo języka angielskiego, zajęcia odbywają się 2 razy w tygodniu. Maja razem z siostra Lilią są pod moją opieką w domu, dbam jednak o to, by codziennie przebywały na świeżym powietrzu przynajmniej godzinę. Dwie młodsze córki (Lilia i Julia) jadą w wózku a starsze idą obok, w ten sposób odbieramy Alicję ze szkoły i chodzimy na plac zabaw, gdy pogoda dopisuje. W niepogodę również spacerujemy, z kolorowymi parasolkami w różowych kaloszkach, deszcz czy śnieg nie jest nam straszny. Dzięki Żywieniu Optymalnemu nasza rodzinka jest dobrze odżywiona, dlatego zdrowa, wesoła i pełna energii. Doktor Jan Kwaśniewski stworzył formułę, która znakomicie działa a my oraz inne rodziny optymalnie żywiące się, jesteśmy na to niezbitym dowodem. Pozdrawiamy serdecznie, Agnieszka i Robert Jeziorni z córkami http://www.optymalni.poznan.pl/zywienie-dzieci/cztery-optymalne-siostry.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anusiadanusia1
Start > Miesięcznik Optymalni > Redakcja Ciągle się uczymy - dzieci są najważniejsze Na Zjeździe Rodzin Optymalnych w Ustroniu obiecałam prezesowi Tkoczowi, że napiszę coś o mojej rodzinie. W związku z tym, że w marcu 2003 roku był o nas artykuł w „Optymalnych napiszę, co teraz u nas słychać. Jesteśmy czteroosobową rodzinką. Ja długo nie mogłam mieć dzieci, ale po 15 latach małżeństwa w końcu się udało i urodził się Alexander. Wtedy jeszcze na 100% nie odżywiałam się optymalnie, ale jak 4 miesiące po porodzie Alexowi nie ustępowały kolki, to przeszłam na ŻO i tak jest do dzisiaj. Kolki ustąpiły już na 2 dzień po rozpoczęciu ŻO. Karmiłam Alexa do 3,5 roku życia piersią. Może karmiłabym dalej, ale byłam już w 5 miesiącu ciąży z Maxiem i przestałam. Alex urodził się zdrowiuteńki i do 4 lat w ogóle nie chorował. Potem poszedł do przedszkola, a tam na obiad ciągle mączne rzeczy. Zero mięsa, jajek. Traktowałam to jedzenie jako dawkę węglowodanów, a w domu dawałam tłuszcz i białko. No i się zaczęło. Zaraz załapał ospę, potem zapalenie oskrzeli. Lekarz i antybiotyk. Wyzdrowiał. Po tygodniu w przedszkolu znów zapalenie oskrzeli i znów antybiotyk i tak aż 8 razy w roku. Dostał astmy. Wylądowaliśmy u pulmonologa. Wydolność płuc 70%. Dusił się i kaszlał bez przerwy. Zaczęły się problemy z żołądkiem i jelitami. Tak głośno mu burczało, że wstydził się chodzić do przedszkola. Pulmonolog przepisał spraye na astmę i Kortison. Nie było wyjścia - musieliśmy mu to świństwo 4 razy dziennie dawać. Dziecko zaczęło nam dziwnie chrząkać. Zrobiliśmy badania. Okazało się, że ma mnóstwo alergii prawie na wszystkie pyłki, roztocza, psy, koty. Dostaliśmy lekarstwo na alergię. Koło się nie zamykało. Poszliśmy do lekarza i zrobiliśmy badanie krwi. 5-letnie dziecko miało cholesterolu ok. 350, a trójglicerydów 500. Przestraszyłam się. Poszłam do przedszkola i powiedziałam, że rezygnujemy z jedzenia, bo Alex ma alergię na wiele rzeczy. Chcieli atest od lekarza - nie miałam, bo wymyśliłam tę alergię na żywność. Powiedziałam więc, że ma nietolerancję niektórych produktów i się zgodzili. Zabieraliśmy go do domu w porze obiadowej 12-14, a potem znów szedł do przedszkola. Śniadanie jadł w domu. Pojechaliśmy też do jednej z Arkadii do Polski. Po powrocie zrobiliśmy badania. Trójglicerydy spadły do 56, a cholesterol do ok. 220. Dziecko przestało kaszleć po prądach selektywnych na płuca. Pulmonolog zrobił badania i wydolność po 2 tyg. prądów wzrosła do 90%. W brzuchu przestało mu burczeć. Odstawiliśmy leki. Kupiliśmy w Polsce bańki bezogniowe i gdy Alex załapał jakiegoś wirusa stawialiśmy mu banki, a gdy było to gardło gotowałam ziemniaki w łupinkach i dawaliśmy mu to na szyję w szmacianej torbie. Pomagało. Od tego czasu, a to już 6 lat, tylko raz potrzebował antybiotyk, a było to na szkarlatynę. Nie znaczy to, że nie łapał wirusów. Łapał, ale po 1 dniu baniek przechodziło. Wyniki alergiczne we krwi (IGE) zmniejszyły się 6-krotnie. Przedtem były 10-krotnie wyższe. Alergia na psa i kota ustąpiła. Inne się zmniejszyły. Mieliśmy 100% potwierdzenia, że ŻO działa. Alex poszedł do szkoły, no i znów problem. Po 2 tygodniach zaczęły się tiki nerwowe. Były tak silne, że myśleliśmy, że to padaczka. Neurolog wykluczył jednak padaczkę i cokolwiek innego. Dostałam lek na tiki - Neuroleptika. Oczywiście nie dałam mu tego świństwa. Zmieniliśmy szkolę - tiki ustały. Wracają jednak przy napięciu nerwowym. Są też wtedy, jak Alex je produkty pszeniczne. Wtedy jest ich mnóstwo. Powiedziałam to jakiś czas temu lekarzowi - pediatra wyśmiał mnie. Pulmonolog zrobił badania i stwierdził, że dziecko ma uczulenie na wszystkie mąki. Dobrze, że mamy internet, bo można samemu dużo sobie znaleźć i poczytać. Ja osobiście dużo czytałam. Skoro medycyna jest bezradna, to trzeba sobie samemu pomóc. Wracając myślami w przeszłość przypomniało mi się, że Alex krótko przed pojawieniem się tików był zaszczepiony na marskość wątroby (wirus C - jakieś dziecko w przedszkolu zachorowało i nam to polecali, więc my, wzorowi rodzice, zaszczepiliśmy go). Poszłam z nim do Pani, która leczy metodami niekonwencjonalnymi. Ta pani stwierdziła, że Alex ma tiki po ostatnim szczepieniu (nic wcześniej jej o nim nie opowiadałam, więc zaskoczyło mnie, że doszła do tego, co ja wiem). Pojechaliśmy z Alexem też do pana Mularczyka - słynnego osteopaty z Wrocławia. Nie dotykając dziecka stwierdził, że nie może jeść mąki. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że medycyna niekonwencjonalna działa ja byłam zawsze niedowiarkiem. Moje dzieci są bardzo rozumne, odżywiamy je optymalnie. Zdarza się jednak, że w szkole w nagrodę od pani są lody czy jakieś słodycze. Od razu to widzę, bo kaszlą. Ostatnio było tego kaszlu znów więcej, więc zdecydowaliśmy się na wyjazd do Polski na serię prądów. No i znów pomogło. Po 3 zabiegach kaszel ustał. Wybraliśmy pobyt tak, żeby załapać się na Zjazd Rodzin Optymalnych w Ustroniu. Poznaliśmy dużo ciekawych ludzi. Ludzi, z którymi da się rozmawiać. Znajomi, rodzina śmieją się z naszych dzieci, bo w naszym domu dzieciaki nie mówią mama, daj mi jabłko czy truskawkę czy jajko. U nas dzieciaki mówią mamo, daj mi jakieś węglowodany czy białko. Dzieciom trzeba dużo tłumaczyć. Nie osobom w koło. Ja jak mówiłam do wszystkich - nie dawajcie moim dzieciom słodyczy, bo tego nie jemy, nie skutkowało. Przynosili jajka niespodzianki itd. Tak jakby robili mi na złość. Nauczyłam dzieci, że niespodziankę wyciągamy, a jajko niespodzianka - do kosza. Jak zaczęli to robić przy tych, którzy ich obdarowywali, skończyły się jajka niespodzianki. Dlatego mówię: Rodzice, nie tłumaczcie tym w koło uświadamiajcie swoje dzieci. Uczcie je żywienia optymalnego. Nasze dzieci są bardzo mądre. Do końca 4 klasy Alexa nie musieliśmy się z nim w ogóle uczyć czy cokolwiek tłumaczyć. Teraz idzie do 5 klasy. Uważam, że to zasługa ŻO. Alex ma IQ 130. Maxio w 1 klasie został mistrzem w liczeniu do miliona. Moje dzieci chodzą do szkoły z innym systemem nauczania. Są to szkoły Montessori. Tam nie ma ocen. Każde dziecko prowadzone jest indywidualnie. Alex w 4 klasie zaszedł z matematyki do klasy 7. W Polsce też już są takie szkoły, ale tylko w dużych miastach, jak Warszawa czy Poznań. A szkoda, bo życzę takiej szkoły każdemu dziecku. Zero stresu. Dzieci uczą się chętnie i nie chcą iść po szkole do domu. Ja kiedyś ciągle łapałam choroby gardła i rozkładało mnie na cały tydzień. Teraz jak coś załapię, to dostaję wysokiej gorączki ok. 39st. - a na drugi dzień jestem zdrowa. Nie psują mi się zęby, a kiedyś przy każdej kontroli było coś do leczenia. Tak samo jest z dziećmi żadnej próchnicy. Cóż mogę jeszcze o nas napisać? Może tylko tyle, że na pewno nie zrezygnujemy z ŻO nigdy. My już nie potrafimy inaczej jeść. Jak tylko będzie to możliwe, będziemy jeździć do Arkadii, by spotykać się z przemiłymi ludźmi i by się od nich uczyć. Tak, uczyć. Pomimo że już 11 lat tak się żywimy, ciągle się uczymy. Panią Teresę Szczepanek i pana Jacka Kruszyńskiego, których znamy od 2003 roku najchętniej „adoptowałabym, by mieć ich ciągle przy sobie. To wielcy ludzie. Potrafią przekazać wiedzę w prosty sposób, by nawet prości ludzie mogli zrozumieć. Pierwszy raz w tym roku był z nami w Ustroniu mój tato. Ma cukrzycę i często cukier 400 - ale jeszcze jest na tabletkach, nie na insulinie. Ma miażdżycę i problemy z chodzeniem, bo nogi bolą. Po 8 dniach w „Globusie cukier w normie bez tabletek, a nogi bolą mniej. Chodził z nami po górach i myślę, że w końcu przekonał się do ŻO. Moja mama, gdyby odżywiała się inaczej, dawno byłaby pod ziemią. Na ŻO pozbyła się miażdżycy, łuszczycy, arytmii serca. Dwa lata temu podczas pobytu w Ustroniu prawdopodobnie ukąsił ją kleszcz. Gorączka i ogólnie zły stan zdrowia. Po powrocie do Niemiec wylądowała w szpitalu na zapalenie zastawek sercowych. Lekarze powiedzieli mi, że może nie przeżyć, bo jest źle. Mama ma 71 lat. W szpitalu załapała zapalenie płuc, zapalenie jelit, alergię na niektóre leki - wysypka na całym ciele. Nie chciała żyć. Dostała 350 kroplówek z antybiotykami. Po 5 tygodniach w szpitalu przestała jeść, była coraz słabsza. Dobrze, że pani, która z nią leżała, nas powiadomiła, iż mama wyrzuca jedzenie do kosza, bo nie chce żyć. Zaczęliśmy wozić jej posiłki. Rano brat z jajecznicą, w południe tata z rosołem na żółtkach, a wieczorem ja z plackami z jabłkami. Mama nabrała sił i po 2 tygodniach takiego odżywiania wróciła do domu. Lekarze tylko mówili, że nie wierzyli, że z tego wyjdzie i że ma silny organizm. Tak - był silny, bo dobrze przez nas odżywiony. Na żywieniu szpitalnym dawno by jej nie było... Po ostatniej wizycie u kardiologa wiemy, że zastawka jest ok, nie ma żadnych zmian. Mama miała przed ok. 30 laty raka krtani. Podczas operacji wycięli jej część nagłośni i naświetlali kobaltem. Przez te naświetlenia ma popalone tętnice szyjne. Niestety jest to uszkodzenie mechaniczne (inne żyły są w porządku) i można to tylko mechanicznie usunąć. Jej żyły to tak jakby ktoś na plastik polał wrzątku. Przed 6 laty mama miała problemy z widzeniem. Poszliśmy do okulisty, a ten stwierdził, że chyba oko jest niedokrwione i chyba są tętnice zapchane. Wysłał nas od razu do neurologa . Tam USG żył i stwierdzenie, że zapchane. W tym samym dniu mama trafiła do radiologa. Kontrast i sprawdzanie, na ile żyły są w porządku . Tętnica główna zamknięta w 100% z jednej strony i w 80% z drugiej strony. Mama trafiła do szpitala. Na drugi dzień wsadzali jej stent. Kazali dziękować Aniołowi Stróżowi, że nic się nie stało . Przy takiej diagnozie to tylko udar. Mama udaru nie dostała. Jak już kiedyś czytałam u dr. Kwaśniewskiego: mózg na ŻO jest dożywiony i dotleniony, i pomimo iż żyły mogą być zapchane, nie dochodzi do udaru, bo mózg ma zapasy tlenu. Tak było u mojej mamy. Wracając do jej raka. Po operacji była odżywiana przez sondę, przez nos. Dostawała jakieś tam kleiki i wlewała sobie to coś przez nos do żołądka. Pewien pan, który też był po tej operacji i leżał w tym samym czasie co mama w szpitalu, przyszedł do niej i powiedział: Pani, nie lejcie sobie tego świństwa, ja będę przynosił pani jajka. Tym sposobem mama zamiast kleików lała sobie do żołądka surowe jajka. Dziś wiemy, że rak potrzebuje glukozy, by żyć, a w żółtku umiera. No i umarł, bo przerzutów nie było. Myślę, że to właśnie był mamy Anioł Stróż. 30 lat temu nie mówiono o tym, czym żyje rak. Dzięki Bogu za takiego Anioła Stróża! My dzięki mamie dowiedzieliśmy się o ŻO, bo ona odżywia się tak już 13 lat. Rozpisałam się na dobre. Gdyby były jakieś pytania, to śmiało proszę pisać. Dziennie sprawdzam pocztę mailową i chętnie odpiszę. Jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim za przemiłe towarzystwo w Ustroniu i przesyłam serdeczne pozdrowienia z Bawarii. Jolanta Seweryńska sewero@online.de

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anusiadanusia1
Na drugi dzień wsadzali jej stent. Kazali dziękować Aniołowi Stróżowi, że nic się nie stało . Przy takiej diagnozie to tylko udar. Mama udaru nie dostała. Jak już kiedyś czytałam u dr. Kwaśniewskiego: mózg na ŻO jest dożywiony i dotleniony, i pomimo iż żyły mogą być zapchane, nie dochodzi do udaru, bo mózg ma zapasy tlenu. Tak było u mojej mamy. Wracając do jej raka. Po operacji była odżywiana przez sondę, przez nos. Dostawała jakieś tam kleiki i wlewała sobie to coś przez nos do żołądka. Pewien pan, który też był po tej operacji i leżał w tym samym czasie co mama w szpitalu, przyszedł do niej i powiedział: Pani, nie lejcie sobie tego świństwa, ja będę przynosił pani jajka. Tym sposobem mama zamiast kleików lała sobie do żołądka surowe jajka. Dziś wiemy, że rak potrzebuje glukozy, by żyć, a w żółtku umiera. No i umarł, bo przerzutów nie było. Myślę, że to właśnie był mamy Anioł Stróż. 30 lat temu nie mówiono o tym, czym żyje rak. Dzięki Bogu za takiego Anioła Stróża! My dzięki mamie dowiedzieliśmy się o ŻO, bo ona odżywia się tak już 13 lat. Rozpisałam się na dobre. Gdyby były jakieś pytania, to śmiało proszę pisać. Dziennie sprawdzam pocztę mailową i chętnie odpiszę. Jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim za przemiłe towarzystwo w Ustroniu i przesyłam serdeczne pozdrowienia z Bawarii. Jolanta Seweryńska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pierdu ,pierdu********
O czym on pieprzy?Bez lekarza dzisiaj?Zęby,sami wyleczycie?A nowotwory,trzeba by było cała planetę zmienić do czasów rzymian żeby nie chorowąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikt nie każe tego oglądać to 4 części ;) może tak się zaczernij trolu? gość dobrze wyjaśnia podział modelu żywienia , inny dla ludu inny dla kapłanów(tak jak dieta optymalna, dawni kapłani egipscy , etiopscy etc.) byłam wegetarianką , w międzyczasie weganką i rok z przerwami na żywieniu optymalnym, teraz robię wszystko aby do tego wrócić na dobre, jak niektórzy się domyślą dla ładnego wyglądu , zdrowia i przede wszystkim bardzo sprawnego umysłu ;) polecam przetestowanie tej diety min. 2-3 m-ce niedowiarkom ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjbnnnmnm
Nigdy się na ta diete nie zdecyduje mój kolega ja stosuje kwa poci się jak przysłowiowa swinia i jest bardzo nerwowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja koleżanka z pracy starsznie źle sie ostatnio czuje, ma migreny, słabo jej i poprosiła mnie żebym przyniosła jej książki o ŻO i zaniosłam jej wszystko co mam plus książke Lutza, nie wiem czy sie zdecyduje przejsc na żywienie niskowęglowodanowe. Myśle że gdyby przeszła na pewno lepiej by sie poczuła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hey:) koleżanka musi sama podjąc decyzje, na siłe nie ma sensu namawiac. ja też cierpiałam z powodu migreny 10lat,lekarze nie pomogli wiec do stracenia nic nie miałam. opłaciło sie:) zmykam do pracy. pozdrawiam cieplutko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie[ czesc] U mnie kaszanka(swojwkiej roboty) na stole gości :) Lody optymalne jeszcze wyczaruję i na dzisiaj finito :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie[ czesc] U mnie kaszanka(swojwkiej roboty) na stole gości :) Lody optymalne jeszcze wyczaruję i na dzisiaj finito :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u mnie ostatnio waga ruszyła w dół, wreszcie 65 z 67kg. Dzisiaj na śniadanie był pyszny podsmażany na smalczyku wędzony boczek, do tego kapusta kiszona. Potem kawa ze śmietanką i pasek gorzkiej czekolady z pomarańczą. Coś przestaje mi smakować kawa, a kiedyś byłam od niej uzależniona. 2 jajka na miękko z majonezem - wieki nie jadłam jajek na miękko. Na obiado-kolację jeden średni ziemniak roztarty z masłem i koperkiem, wątróbka z cebulką na smalczyku i surówka z kiszonej kapusty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) kropeczko zdrówka życze pozostałym dziewczynką również ja ostatnio zupke szpinakową wyczarowałam ,oczywiscie z jajeczkami. w ostatnich kilku dniach ,mam wielką ochote na pieczony wedzony boczek,kroje go w plastry ,przypiekam na patelni z dodatkową lyżką smalcu a po zastygnieciu zjadam po kilka plasterków. pychotka. trzymajcie sie zdrowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kilka dni temu robiłam lody optymalne, pyszne wyszły, zrobiłam z potartą gorzką czekoladą. Wiecie za co kocham Żywienie Optymalne? za to że moge bezkarnie jeśc do syta.Jeszcze 5 lat temu zanim przeszłam na ŻO zawsze chodziłam głodna a teraz objadam sie pysznościami i jestem szczuplutka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, co u Was Dziewczyny? Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu, dlatego długo mnie nie byłol Kropeczka, co z Twoim zdrowiem? Lepiej już? Na choróbska doskonałe są nasiona czarnuszki. Starożytni Egipcjanie twierdzili, że leczy ona wszystko oprócz śmierci. Jest naturalnym antybiotykiem, doskonale podnosi smak potraw. Ostatnio nabyłam ją w cenie 5,5 zł za 100 g w kuchniach świata i jest to całkiem spory pojemnik. Ma intensywny smak, więc małą łyżeczka znacząco poprawia walory jedzonka. Kiedy jest się chorym, można ją zjadać z miodem i sokiem z cyrtyny, po łyżeczce od herbaty rano. Z wyglądu przypoimna sezam koloru czarnego. Polecam gorąco tę mało znaną u nas przypawę!!! Dodaję ją do smażonych ziemniaków, zasmażanej kapusty, gulaszu, właściwie wszystkiego. Kolejną przyprawę, jaką wyczaiłam, to liście curry. Uwielbiam nowe smaki, a im więcej smaków, tym smaczniejsze jedzenie można wyczarować :) 🖐️ 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Grypa mnie rozłożyła ale już jest ok. Z niecierpliwością czekam na wiosne, już mam dośc zimy. Nienawidze jeździc autem jak jest śnieg, mimo że mam zimowe opny ślizgam sie na boki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiatro-dmorza
Witam wszystkie optymalne. Cieszę się że znalazłam wasz topik na żo jestem od pól roku. Rewelacyjna zmiana samopoczucia. Powolutku chudnę :) Też zaczęło mnie od kawy odrzucać - piję zdecydowanie mniej i bardzo się z tego cieszę. pozdrawiam znad morza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×