Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lea99

Do samotnych - czy pogodzilyscie sie z tym, ze byc moze od konca zycia bedziecie

Polecane posty

Gość nieprawdziwy pseudonim
hej :) dojechałam i postanowiłam wpaść jeszcze na chwilkę na nasz topik :) zebrała się tutaj całkiem sympatyczna grupka :) można normalnie pogadać :) ktoś wcześniej pytał - dlaczego mimo gotowości wejścia w związek wciąż jesteśmy same? same chęci nie wystarczą, potrzebny jest jeszcze ten jedyny i właściwy partner :) co do zainteresowań - mam swoje pasje i niektórzy znajomi wręcz dziwią się, jak można wyjeżdzać samej? za granicę, w góry, nowe miejsca. a ja uwielbiam adrenalinkę, nowe miejsca, widoki. A mi szkoda - no, no tango, fajna rzecz :) zazdroszczę, bo ja totalnie nie mam wyczucia w tańcu. to moja pięta Achillesa :D a w ogóle skąd jesteście dziewczyny? bo ja choć mieszkam w centrum kraju, to w mojej okolicy wciąż panują zaściankowe poglądy co do stylu życia. choć nie jest fajnie samej, to nie zamierzam aby wyznacznikiem mojego życia stało się POSZUKIWANIE męża :) moje najlepsze wspomnienia pochodzą właśnie z moich samotnych wypadów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
Pseudonimie, zazdroszczę Ci że tak potrafisz. Kurcze, ja się jakoś nie mogę przekonać do samotnych wyjazdów, a jest tyle miejsc i rzeczy, które chciałabym zobaczyć...Tylko zawsze towarzystwa brak i nic z tego nie wychodzi. Ja jestem z Wielkopolski. Już dawno uciekłam z mojego rodzinnego małego miasteczka. Co jakiś czas docierają do mnie historie, jakie tam na mój temat krążą i powiem Ci że to jest lepsze niż najlepsza komedia :D Teraz żyję sobie anonimowo w dużym mieście i jest mi z tym b. dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczynki:) Ależ się temat rozwija:) Zacznę od tego co bardzo mi bliskie: od tańca. Jak widzę jednak jest prawdą powiedzenie, ze tańcząc pokazujesz jakim człowiekiem jesteś;) Nie wierzyłam, ale dzięki Wam uwierzyłam. Chyba "popełnię" jakiś dłuższy tekst na ten temat;) (ciekawe gdzie by go opubikować;)) Ktora z Was jeszcze ma "problem" z porwadzeniem w tańcu? Albo jesteśmy silne psychicznie i partner musi być silniejszy od nas albo coś (co?) nas blokuje i przez tę blokadę "atakujemy" prowadząc. Do May78 i innych szukających partnerów do tańca. Polecam http://taniec.info/partner/SzukajPartnera.dance Miałam wątpliwości (wiecie, ten Internet... nie wiadomo kto się po drugiej stronie czai), ale drugiego partnera tanecznego tam właśnie znalazłam. Odezwał sie też inny, ale już po czasie, niestety. Mogę polecić też, jeśli jesteście z Wrocławia lub okolic, szkołę Esens - chyba jako jedyna w mieście ma zajęcia dla singli: dziewczynki i chłopcy zapisują się osobno, tańczą razem (zawsze jest losowanie partera), a potem - jesli przypadli sobie tanecznie do gustu - zapisują się juz jako para na zwykłe zajecia taneczne gdzie tzeba zapisać sie parami. Tak znalazłam swojego pierwszego partnera. Ale - widać taki los - u zadnego nie wyczuwam tego szczególnego zaintersowania. Leaa, ja też uważam, ze powinnaś kuzynce szczerze powiedzieć jak Ty ją odbierasz i pewnie też mężczyźni. Na początku może ją zaboleć,a le koniec końców powinna być Ci wdzięczna. Jesli poszukuje, a to jest jej problem... Jesienna , trzymam kciuki za pozytwną odpowiedź banku:) @ Psedonim - znam ten strach przed facetami. I też nie wiem skąd to się wzięło. Jak dajesz sobie radę? Samo uswiadomienie sobie, ze taki problem istnieje pomogło? Mogę rozmawiać o wszystkim z facetami, którzy sa mi absolutnie obojętni, ale za Chiny ludowe nie pisnę słówka do tego, który mi się choć troche podoba. Udanego weekendu:) @ A mi szkoda - koszulki "Szukam męża"? Świetny pomysł. Tylko czy nie słyszycie już feministek oburzonych, że KOBIETY demonstrują "COŚ TAKIEGO"??? Nie żebym miała coś do feministek, dzięki nim osiągnęłyśmy baaardzo dużo, ale chyba (?) też dużo straciłyśmy. Nie wiadomo kto powinien płacić za kawę, kto zaprosić na randkę... Właśnie dziewczynki, nie pomyslałyście kiedyś, że stare dobre czasy konwenansów ułatwiały sprawę "podrywania"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
no właśnie, jest tyle wspaniałych miejsc, gdzie można pojechać, odpocząć, zobaczyć coś nowego :) zresztą, teraz mogę "szaleć" aby w przyszłości zostać "stateczną żoną i matką" ha ha ha :) a'propos bycia mamą - któraś z dziewczyn pisała, że kiedyś była singielką aż wreszcie poznała obecnego męża i urodziła dziecko. odniosłam wrażenie, że przygniotły ją obowiązki i tęskni za czasami singlowania. o to właśnie mi chodzi - do wszystkiego trzeba dorosnąć, dojrzeć :) nie kierujmy się zasadą - bo wszyscy tak robią, to i ja muszę. wszystko w swoim czasie. ostatnio sama dojrzewam do pewnych rzeczy, które kiedyś były nie do pomyślenia. coraz częściej stwierdzam, że chciałabym mieć dziecko - co wy na to? ale moje dzieciątko będzie miało pełną rodzinę :) także wszystko w swoim czasie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
witaj December77 :) miło, że wpadłaś :) jak daję sobie radę? ano jakoś daję :) wiesz, myślę, że kamieniem milowym było uświadomienie sobie "problemu" i próby walki z nim. to już coś :) co do konwenansów - rzeczywiście ułatwiały kiedyś całą sprawę. a ja właśnie lubię silnych i zaradnych mężczyzn. nie mylcie ich z stereotypowymi maczami i jak to się mówi - bad boyami :P miło się poczuć kruchą kobietką w ramionach silnego mężczyzny :) achh aż się rozmarzyłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, a może to polega na tym,, że single będąc długo same stają się nizależni psychicznie, muszą mieć "swoją przestrzeń". Kolezanka, ktora została szczęśliwie zeswatana w wieku 35 lat, stwierdziła, że tego właśnie jej brakuje: przestrzeni, wolności, oddechu. Żeby było jane: nie ma dzieci, jest szczęśliwą mężatką. Myślę, że też bym tak miała. Mam tak gdy jestem z kimś dłużej bliżej (znajomi, rodzina). Przyzwyczajenie? Niezależność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
bo jeszcze się rozmarzę ;) wiesz, ja już dość się nasinglowałam i nie miałabym nic przeciwko aby skurczyć moją przestrzeń na rzecz jakiejś wspólnej :) zresztą czy ona musię się skurczyć? :) myślę, że po prostu się zmieni :) poza tym uwielbiam gotować, tworzyć coś nowego...gotowanie dla kogoś to cos wspaniałego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
December77, rozpracuj ten temat z tańcem, może wszystkie tutaj się czegoś nowego o sobie dowiemy ;) Dzięki za linka, co prawda widzę, że przynajmniej u mnie w mieście sami zaawansowani w tańcu panowie, no a ja bym zaczynała od zera, ale może ktoś się trafi. W sumie dzięki Tobie powróciła mi w głowie ta myśl, która mi już kiedyś tam kiełkowała, żeby może spróbować z tym tańcem :) Tylko czy ja aby za stara nie jestem??? Pseudonimie, powiedz, a nie boisz się tych samotnych wypraw? Jeździsz na jakieś zorganizowane wycieczki czy jakoś bardziej na żywioł? Ja mam jakąś psychiczną blokadę, jak mam jechać gdzieś sama, ale też zwyczajnie obawy, że się coś może stać . Co do dziecka, to też coraz częściej o tym myślę. Prawdę mówiąc jedna z rzeczy, która mnie najbardziej przeraża, to właśnie świadomość, ze czas mija nieubłaganie i w pewnym momencie może być za późno. Biorąc pod uwagę, że nie ma potencjalnego taty na horyzoncie, to nawet gdyby przyjąć optymistyczne założenie, że się kiedyś pojawi, w najlepszym razie będę „późną mamą. Dziewczyny, z tą niezależnością, to ja już sobie stronę wcześniej zdążyłam pobiadolić, że nie wiadomo, czy się w ogóle będę potrafiła wystarczająco zaangażować, jak mi się jakiś mężczyzna w końcu trafi :) Mam wrażenie, że ten wątek ma jakieś działanie terapeutyczne, przynajmniej na mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
terapeutyczne na pewno :) czuję, że rozumiemy się dokonale i nadajemy na podobnych falach :) zresztą większość z nas ma "bagaż" doświadczeń jako singiel :) May78 - jeżdzę tylko na żywioł :) właśnie to uwielbiam w tych moich wyprawach - jechać w nieznane :) poznawać nowe miejsca, odwiedzać czasem stare, poznawać fajnych ludzi :) część z tych wypraw jest ryzykowna i znajomi mówią, że czasem przeginam ale cóż ja poradzę, że właśnie to lubię :) Znam to uczucie pędzącego czasu, czasmi mnie to przeraża...co do dziecka, ja też będę późną mamą ale mam gdzieś potencjalne komentarze :) nie wszystkie kobiety muszą zachodzić w ciążę w wieku 20 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na mnie też:) No to, dziewczynki, już! Proszę się spowiadać ;) jak to u Was z tym prowadzeniem w tańcu? Poddajecie sie partnerowi czy wolicie same prowadzić? A może prowadzicie nie wiedząc o tym (a potem wysłuchujecie jak to ciężko z Wami, bo prowadzicie? (nawiasem mówiąc trener chyba stracił do mnie cierpliwość po nieskutecznej próbie "spacyfikowania" mnie; powiedział mojemu partnerowi "Weź ją wreszcie, bo ona sama się prowadzi";)) May78 - jaka za stara?! Czy wiesz, ż na turniejach tanecznych tańczą ludzie nawet po 50-tce, 60-tce? A kursy są też od 35+, 45+? Ja mam 33 i rok temu zapałałam miłością gorącą - mam nadzieję odwzajemnioną - do latino. A jak potem inaczej ogląda się Taniec z gwiazdami;)! Jeśli już myślałaś - nie wahaj się. Super terapia. Pseudonimie - samotne wyprawy? Nooo, spooora odwaga! Zazdroszczę i podziwiam. May78 i inne: a takie samotne wyjścia do zwykłych miejsc - do kina? kawiarenki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
December77, a może Ty masz po prostu kiepskiego partnera, że tak nie potrafi nad Toba zapanować! Do kina czy teatru jak najbardziej sama chodzę, do kawiarni już mniej - bo co to za frajda samemu siedzieć. Chyba, ze mam akurat chwilę czasu do wytracenia miedzy spotkaniami czy jakimiś zajeciami, to pewnie, że wejdę, wypiję kawkę, poczytam ksiązkę :) Kiedyś miałam z takimi wyjściami wieeeelki problem, wydawało mi się, ze wszyscy będą się gapić jak na samotną desperatkę. Teraz sama się z tego śmieje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
December77 - zdarzyl Ci się kiedyś partner, który działał na Twoje zmysły? no wiesz, taki żebyś mogła oddać się całkowicie w jego ręce? może wtedy udałoby się Ciebie poprowadzić, hmmm? Poza tym tango jest bardzo zmysłowym tańcem :) Jak trafisz na kogoś fajnego, to może się dziać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -Lenkaa-
crew - znam ten bol, teraz nie jestem singielka, ale ile razy mi sie marzy, ze mogloby byc fajnie zyc w pojedynke (no, moze z kotem ;) ) i caly czas mam ciagotki,zeby miec wlasny kacik. A jakbym miala kase, to baaardzo bym chciala miec zupelnie swoje, osobne mieszkanie! I to pomimo faktu, ze mam naprawde fajnego faceta. Jeszcze chcialabym sie wypowiedziec na temat topicu. Troche dziwny, bo jest powiedzenie 'nigdy nie mow nigdy' i rownie dobrze mozna zaskoczyc mezatki pytaniem,czy pogodzilyscie sie z tym ,ze zawsze bedziecie mezatkami... Przeciez zycie moze sie diametralnie zmienic i to nawet nie za dziesiec lat,ale i za tydzien... Ja nie zakladam, ze zawsze bede w zwiazku, tak jak nie zakladalam,ze zawsze bede singielka. Aczkolwiek doszlam do momentu kiedy zaczelam byc w tym szczesliwa i kompletnie nie zwracalam uwagi na facetow. Ale zycie jest przewrotne i dopiero jak sobie to singlowanie poukladalam i przekulam na fajne zycie, to sie pojawil facet. No i osobiscie protestuje przeciwko postrzeganiu singli jako nieszczesliwych osob, bo nie maja 'pary' (a to wcale nie oznacza samotnosci, bo mozna byc samotnym w zwiazku,czy nawet w licznej rodzinie). Protestuje tez przeciwko postrzeganiu wszystkich singli jako szukajacych drugiej polowki i to nierzadko za wszelka cene (tu zwlaszcza uklon w strone przewrazliwionych mezatek ' nie zaprosze tej singielki, bo mi meza ukradnie). Nie wiem,czy faktycznie tak jest,ze w pewnym momencie mamy dosc samotnosci. Bo najdluzej bylam sama 5 lat (miedzy 20 a 25 rokiem zycia) i najpierw oplakiwalam odejscie faceta,ale potem nauczylam sie zyc sama i bardzo mi to odpowiadalo. Mysle,ze jak sie ma fajnych znajomych i rodzine, to mozna sobie szczesliwie singlowac, w przeciwienstwie do bycia samotnym singlem, bo samotnosc to straszna rzecz... Kochane, poki czas - kursy jezykowe, aerobic, ksiazki, pogaduchy z przyjaciolka, kosmetyczka lub masaz dla zdrowia. tego i tak sie nie robi z facetem, tylko by rozpraszal... Dbac o siebie teraz , zyc dniem dzisiejszym, robic madre plany na przyszlosc, facet Was sam znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
Dziewczyny, lecę spać :) jutro postaram się zaglądać w wolnym czasie :) smacznych snów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lenkaa, ten topic to raczej nasz obecny stan ducha. Pewnie, że wszystko może się zmienić i pewnie w najmniej oczekiwaym momencie, ale teraz tak czujemy. Bo właśnie boli chyba to wyczekiwanie a z nim jednoczesny brak nadziei, no bo czas mija - dzień za dniem, tydzien za tygodniem itd. a tu nic. Wypowiadam się "my", ale chyba się nie mylę? Ale fakt faktem, teraz jest nasz czas na spełnianie się zawodowe, hobbystyczne. No a potem przyjdzie czas na zachwycanie rycerzy na białych koniach naszą pięknością i odstraszanie ich naszą mądrością ;P May78 i Pseudonim - partner jak partner, dopiero się uczy, ale takie słowa usłyszałam - o zgrozo!- z ust trenera, mistrza w swoim stylu (najwyższa klasa międzynarodowa). A ja tak się staram... ach gdyby wiedział jak bardzo... Nie wiem czy chciałabym mieć takiego partnera, żeby zatracić się w jego zmysłowości. O rany! Tzn. oddałabym się bez wahania i pod warunkiem, ze i on zatraciłby się we mnie (ha ha - bez skojarzeń proszę, tak jakoś wyszło), ale ten problem paraliżu przed TAKIM mężczyzną. Przed każdym innym - no problem. Tango? Mniam... widziałam dziś Empiku kalendarz z przepięknymi czarno-białymi zdjeciami tangowych par. Ale wolę sambę, cza-czę (o, tak!), rumbę (mmmm...), paso doble (po 100-kroć tak!!) i jive;a (no, najmniej). O właśnie! Kolejna myśl jakże odkrywcza: wybór tańca = ujawnienie charakteru. Przpadek, ze uwielbiam paso doble (choć nawet go nie spróbowałam)? Kojarzycie: hiszpańskie stroje, ona wyniosła i pełna gracji w roli byka, on pewny siebie w roli torreadora. Przy okazji: niesprawiedliwość dotknęła stylu latino: tango zostało przesunięte do tańców standardowych i tańczy sie go łącznie z walcem, fokstrotem itd. Bóg raczy wiedzieć dlaczego. Tango tak zmysłowe, takie intymne, ale jaka rumba seksowna! Ech, rozmarzyłam się. Dobranoc dziewczyny. Zajrzę tu jutro:) Obiecuję juz nie zanudzać taneczną tematyką;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singielka zadowolona z zycia
dobre rano! May tak sie zastanawiam, co Ci doradzic, zeby Ciebie nie naginac do siebie - bo kazdy jest inny. Z mojego doswiadczenia wyglada to tak: kiedy czegos nie mamy w danej chwili i myslimy, ze powinnismy to miec, idealizujemy sobie to niemozebnie. Tak z punktu widzenia dlugotrwalego singla moze wygladac zwiazek, o ile nie przejadl sie zwiazkami i juz na pewno wie, ze to nie o to chodzi. W tym stanie nie doceniamy urokow terazniejszej sytuacji, projektujac w przyszlosc swoje niespelnione marzenia, czego na pewno nie mozna nazwac szczesciem. A przeciez wystarczy drobny bilans wlanych potrzeb i odrobine zmieniona perspektywa... Prawda jest taka, ze wszystko zalezy od naszych priorytetow - jezeli chcemy miec dzieci i zyc dla rodziny (jak widac po udreczonych matkach i zonach, nie taki to miod), na pewno bedziemy chcialy byc w zwiazku. jezeli chcemy miec lzej finansowo, z reguly latwiej jest w zwiazku (bez dzieci, z partnerem ktory tez zarabia). Jezeli boimy sie spedzic chwile same ze soba, lepiej byc w zwiazku z duza iloscia dzieci. Ale jezeli nade wszystko cenimy swiety spokoj i indywidualna wolnosc, zaden zwiazek nam tego nie zaspokoi. Jezlei mamy pasje, ktore chcemy rozwijac za wszelka cene, misje zyciowa dowolnego rodzaju, potrzebe rozwoju, podrozy i poznawania nowosci - zwiazek nam tego nie da, nawet jak bedzie co chwile inny, raczej utrudni realizacje tych celow. Tak wiec jezeli czujesz, ze jestes w stanie przedlozyc bycie z kims nad mozliwosc zwiedzania swiata, zdecydowac sie na stabilizacje, ktora byc moze bedzie oznaczac wszystkie dni podobne do siebie i zrezygnowac ze swojej przestrzeni i czasu dla siebie, i jezeli czujesz to calym sercem, to rzeczywscie zwiazek jest dla Ciebie. Ale jezeli budzisz sie z usmiechem, bo wstajesz wtedy, kiedy chcesz- wypoczeta, planujesz dzien tak, jak masz ochote i wtedy, kiedy chxcesz robisz to wszystko co lubisz, doskonale czujac sie w swoim towarzystwie - to oznacza, ze grozi Ci pozostanie zadowolona singielka przez dlugi czas, choc chetni na uszczkniecie tego luksusu beda Cie nachodzic, bo Twoj optymizm bedzie przyciagac. Jezeli jestes w takim wieku, ze seks ma duze znaczenie, to moze naturalna potrzeba skroci Twoj czas singlowania (ja mam to szczescie, ze w moim wieku hormony duzo mniej szaleja i wlasciwie o seksie sie nie mysli, chyba ze wyjatkowo atrakcyjny obiekt uruchomi chemie). W kazdym razie zadowolone z zycia single sa mocno zagrozone utrata singielstwa, bo zadowolenie jest bardzo atrakcyjne. Wtedy okaze sie, czy na pewno chcesz byc singlem. Jezeli pogonisz wszystkich chetnych, zeby nie rujnowac swojego szczescia, masz szanse wytrwac w tym stanie jeszcze troche. Ale byc moze sie zakochasz i wtedy poznasz plusy i minusy innego stanu. Bo wszystko ma swoje dobre i zle strony. O zlych stronach singlowania piszecie, wiec nie bede sie powtarzac. Dobre strony (dla mnie) to mozliwosc podrozowania gdzie chce i jak dlugo chce (singieka moze duzo latweij ustawic sobie prace tak, by praca byla dla niej a nie odwrotnie), moj wlasny kat - z kotem oczywiscie, tez mam potrzebe bliskosci ;), czas na moje pasje i przyjaciol (wielu mam przyjaciol singli, ale tez nie singli - ci przychodza odetchnac), mozliwosc wyspania sie, mozliwosc dawania swiatu calej siebie - nie tylko najblizszym, jak to sie zwykle dzieje w rodzinach. Bo kazdy chce dawac co ma najlepszego, ale nie kazdy wie, ze odbiorca nie musi byc partner/dziecko, bardziej potrzebujacy moga byc obcy... Kiedy oddajemy siebie, jestesmy spelnieni. Dlatego kojarzymy spelnienie z posiadaniem dzieci, im trzeba oddac siebie. Ale mozecie tez oddac siebie komus, kto nie jest z wami spokrewniony. I bedzie to zrodlem takiej samej radosci, jak troska o dziecko. Dobra, rozpisalam sie. Ciekawa jestem, co z tego jest Ci bliskie... Pieknych snow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem od roku sam, nie zauważyłem wielu rzeczy m.in. skłamała że jest po rozwodzie, ale... sądzę że jest możliwość znalezienia drugiej połowy pomarańczy, niekoniecznie b. atrakcyjnej fizycznie. Polecam naukę tańca towarzyskiego, można spotkać na zajęciach kogoś ciekawego ;) Pzdr M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
hej dziewczyny:) wreszcie mam chwilę czasu na łyk kawy :) Na zewnątrz zimno jak diabli ale słoneczko piękne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
Witajcie kobietki :) Wpadłam tylko na chwilkę się przywitać Też właśnie piję kawkę. U nas również piękne słońce od rana, więc zaraz wybieram się do centrum na rogale świętomarcińskie! December77, ależ pisz jak najwięcej. Bardzo miło się czyta, kiedy ktoś pisze o czymś z taką pasją! I może zarazisz nią przy okazji więcej osób :) Singielko, dzięki za wpis, będę się później odzywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny i witam Faceta34:) Dobrze, że tu wpadłeś, przyda nam się męskie spojrzenie na "problem". May78 - a Tyś z Poznania? Kocham to miasto, mam wspaniałe wspomnienia. Ostatnio byłam tylko przejazdem, ale i tak fajnie było znów je zobaczyć. Facet34 - napisałeś coś o czym dzisiaj rozmawiałam ze znajomą. Często zaczynając jakiś związek, który potem się urywa, nie widzimy oczywistych rzeczy. Ja chyba też coś przeoczyłam, uświadomiła mi to dopiero ta dzisiejsza rozmowa. Jeśli tak było w rzeczywistości to ciężar obwiniania siebie za niedojrzałe zachowanie drugiej osoby (ta ciągła analiza co zrobiłam źle) spadnie ze mnie całkowicie. Podczas tej rozmowy zastanawiałam się też nad pozorami szczęśliwych par. Już któraś z dziewczyn pisała o tym na forum. Okazało się, że ten szczęśliwy z pozoru związek szczęśliwym nie jest, ona cierpi, dziecko cierpi, o nim nic nie wiem, bo nie wie ona. Tak słuchałam i pomyślałam: wolę być sama niż tkwić w takiej grze pozorów. Tylko skąd wiedzieć, że ewentualny związek też takie bedzie? Trzeba by było zaryzykować żeby sie dowiedzieć. Ale jak zaryzykować skoro jest obawa? I na horyzoncie brak potencjalnego kandydata do związku? Facet34 - z tego co piszesz wynika, ze nieatrakcyjne partnerki też mają (u Ciebie) szanse. Przypuszczam więc, że albo wiesz o co w życiu chodzi albo piszesz tak żeby napisać. Ilu znasz innych mężczyzn, którzy myślą podobnie? Sądzę, ze znakomita większość dziewczyn styka się z innym poglądem i te mmniej atrakcyjne, ale fajne madre kobietki przegrywają już na samym wstępie z tymi troszkę głupszymi, ale ładniejszymi. A co powiesz o kobietach silnych psychicznie, takich które życie nauczyło liczyć tylko na siebie, którym trudno jest prosić meżczyzn o cokolwiek? I o takich które "kobiece" sztuczki ("jestem taka bezradna - pomożesz mi?") uważają za idiotyczne? Myślisz, że mają taką samą szansę jak te słabsze i kokietujące?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko zginęło co napisałem przez prawie pół godziny :( Wystąpił jakiś błąd - porażka. Pozdrawiam ciepło Maciek Ps. mam profil na sympatii.pl - 77maciek, może poprawię humor ;) gdy go przeczytacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ps. Odniosę się jeszcze raz i b. chętnie do wypowiedzi December77 jutro....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna78
hej:) Widzę, że mnóstwo lektury do poczytania:) Dziękuję za wsparcie wirtualne z tym staraniem sie o kredyt na mieszkanko ;) Mam szanse na dopłatę dla singla...więc zależny mi aby się udało. Pozdrawiam Was gorąco,choć za oknem wieje już chłodem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
cześć dziewczyny :) Jak tam weekend? Ja leniuchuję na całego :) A co tam, należy mi się :D Czas na pyszną kawę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna78
hej:) Ja dziś pozwoliłam sobie na lenistwo i spałam nieprzyzwoicie długo :) Czy też tak miewacie, iż zwykle w weekendy budzicie się wcześnie rano? Dziś wyjątkowo pospałam do 9, chyba dlatego że wczoraj oglądałam prawie do 2, po raz drug ,Dziewiąte wrota ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry dziwczynki i chłopcy:) Ładna pogoda. I ten mrozik taki delikatny, fajny:) Oj, chyba rzeczywiscie w tym tygodniu spadnie pierwszy śnieg... Wczoraj oglądałam turniej tańca:) Co za przyjemność dla oka! A przy okazji turnieju pojawiło się jedno wielkie pytanie. Kolega się spóźnił, nie wiedział jak dojechać na turniej, godzinę krążył w tę i nazad zanim dotarł. Jasne, każdy może mieć problem z drogą i nie trzymać sie zegarka, ale pytanie: dlaczego panowie są święcie przekonani, że dojadą - i to na czas - podczas gdy w rzeczywistości nie znają drogi i nie mają w samochodzie mapy (nieważne, że kolega o miejscu turnieju wiedział od tygodnia)? Sama mam szczątkową orientację w terenie, ale skoro o tym wiem to wożę ze sobą mapę, pytam, a nawet przejadę "próbnie" drogę. Facet34 - jesteś w stanie to wytłumaczyć? A może generalizuję (mam nadzieję)? Jakie macie plany na ostatni dzień tego długiego weekendu? Pomyślcie, za miesiąc będzie już przedświateczna gorączka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
Hej Dziewczyny :) Coś ostatnio pusto na naszym topiku i mam nadzieję, że nie umrze śmiercią naturalną :) Strasznie dziś zimno :) może warto sprawić sobie jakąś drobną przyjemność, np . pyszny obiad albo ciepła kąpiel i fajny film? Facet 34 - przykro mi, że jesteś sam. Strasznie mnie zaintrygowałeś, tym co pisałeś przez pół godziny :D Echh, weekend minął, szkoda, że tak szybko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie: pusto. Może to przez pierwsze przymrozki? Jak myślisz, Pseudonim;)? Miejmy nadzieję, że towarzyszki i towarzysze doli-niedoli nie pozamarzali i wkrótce się odezwą. Nie wiem jak u Was, ale u mnie w pracy juz zaczęto odliczać czas do świąt? A myśleliście już o Sylwestrze? Bo może czas porozglądać się za jakimś fajnym ciuszkiem, tak żeby olśnić i oczarować księcia/księżniczkę i opuścić grono singli, i już nie myśleć, że "być może do końca życia" będzie sie samym, żeby zacytować topik:) Jesienna78 - a ja wczoraj zaczęłam oglądać w TV Dziewiąte wrota. Niestety, jakoś tak mi się stało ("mi się" - "misie są w lesie" - tak bym powiedziała swoim dzieciakom w szkole;)) że przełączyłam kanał i już nie wróciłam. A teraz dręczy mnie ta niewiedza, co to dalej było w tym filmie... Tematyka nie należy od ulubionych, ale przyznam: ten film mnie zaintrygował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×