Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lea99

Do samotnych - czy pogodzilyscie sie z tym, ze byc moze od konca zycia bedziecie

Polecane posty

Gość ja nietypowa
Mam za sobą trudne chwile małżeńskie i teraz jestem sama , myślę że na zawsze sama, bo chyba przeżycia raz na zawsze odmieniły mnie To nie tak, że wybierałam samotność, ona mi została przeznaczona nie z mojego wyboru, i nie jest tak że chcę być sama, raczej jednak nie czuję się osamotniona, bo nie jestem osamotniona Jestem sama ale nie osamotniona Podobno każda z nas chciałaby być w związku z mężczyzną życia, każda pragnie miłości.....ja nie pragnę, raczej wolałabym umrzeć niż pokochać mężczyznę...i jak z takim nastawieniem poznać i związać się z mężczyzną? Ja to sobie uświadomiłam w pewnym momencie...że nie wejdę w żaden związek...nie jestem w stanie i nie chcę. Od tego momentu żyje mi sie dobrze i w pełni, nie pragnę zmiany.... Onegdaj poznalam mężczyznę, bardzo interesującego mężczyznę..okoliczności sprzyjały a facet był wartościowy i zainteresowany, to ktoś godny.....moja logika i pragmatyzm mówiły mi, aby dać mu jakieś szanse, chociaż szansę, lub czas na szansę....aby odpowiedzieć na jego wyraźne interesowanie się mną......a tymczasem w czsie rozmawiania z nim ...chłodno kalkulowałam ...jak zwiać....i oczywiście zwiałam ...nie żałuję i teraz nie dopuszczam do odnowienia kontaktu...miło i grzecznie...oddzielam się czasem i przestrzenią na wszystkie próby kontaktu Powiecie pewnie że niemądrze postępuję nie dając nawet szansy , a ja tak robię i wiem co robię ....bo nie chcę , nie mogę , nie potrafię znowu wejść w związek Coś mi się zmieniło we mnie Ale dzięki tej zmianie jestem w pełni siebie z sobą i jest mi tak dobrze, mimo że to oznacza zawsze samotność, ale wy jeszcze nie wiecie jak czasami samotność może być dobrem Nie szukam mężczyzny, a nawet jeszcze gorzej, bo ja świadomie eliminuje możliwość bycia z mężczyzną ...i nie żałuję. Jednoczesnie mam świadomość ...że moje życie ubogaciło się i wypełniło, odkąd jestem sama...odzyskałam siebie i szczęście...i już nie pozwolę na stracenie siebie. Nie wierzę już w miłość, nie wierzę w udany związek z mężczyzną, nie uważam aby realnie mogło się udać bycie z mężczyzna, aby związek mógł być udany i bliski. Mam rodzinę i mam rodzinną miłość, bez obcego w mojej rodzinie. Obcy to wróg, to zło...nie chcę mieć z tym do czynienia. Wolę być szczęśliwa i bezpieczna, nawet jak to jest za cenę samotności do końca życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nietypowa - jeśli jesteś szczęśliwa w takim bezmęskim stanie to tak trzymaj! Najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa, a jeśli dodatkowo nie czujesz się samotna to tym bardziej nie masz co się pchać w męskie ramiona tylko dlatego, że tak by należało. Myślę, że niejedna z nas tu piszących (ja na pewno) też by chciała czuć ten spokój co Ty mimo braku życiowego partnera. Fajnie, że napisałaś:) May - dopiero odkrywam kryminały, właśnie dzięki Miłoszewskiemu. Pora wziąć się za klasykę. Wallandera widziałam w TV, bardzo mnie urzekł - i swoją osobowością, i zagadkami do rozwikłania, i taką ogólną atmosferą. A widzisz, nawet nie wiedziałam, że wcześniej była książka. A teraz idę wziąć jakąs tabletkę, wypić sok z cytryny posłodzony miodem, bo coś mnie rozbiera. I nie są to bynajmniej silne dłonie krolewicza ;) A jutro rada w szkole... co oznacza, że będę w pracy od 7.00 do 18.00 :( Idę zatem nabrać sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
Oj, to niedobrze :( Życzę dużo zdrówka i sił na jutrzejszy długi dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubia78
Cześć Dziewczyny Muszę przyznać,że z duzym zainteresowaniem przeczytałam waz topik. Czuje tak Samo! Mam prawie 33 lata za sobą 4- letni nieudany związek z facetem, ktorego kochałam na 200%.Chodzę czasem na randki z netu, ale cóż nie spotkałam nikogo z kim by zaiskrzyło. Jestem sama juz 3 lata. I niby się z tym pogodziłam, realizuję siebie, mam czas na ksiązki ,kino, gazetkę przy kawie:). A mimo wszystko w pracy i wsród przyjacół czuję sie jak ufoludek. Wszyscy moi znajomi są małżeńswami, mają dzieci bądź na nie oczekują.I tu zaczyna się kłopot , mam wrazenie, ze nie mamy juz wspolnych tematów, ze mną sie nie gada, bo ja i tak nie zrozumiem jak to jest jak sie ma rodzinę.... wiec robie jak pisała May78 odsuwam sie od nich mysląc , ze jak na to ich zycie rodzinne patrzec nie będę bedzie mi lepiej. Nie bede słuchac głupich uwag i komentarzy, a te ostatnio nawet od bliskich mi kolezanek stają się kąśliwe:( przykro mi jest bo zawsze byłam wesoła i miałam wkoło siebie duzo ludzi i nagle tak sie zrobilo pusto... I tez zastanawiam się o co tu chodzi?? Czemu nie mogę spotkac fajnego faceta??? Nie wiem jak wy sobie z tym radzicie, ale ja mam ogromną potrzebę zostania matką.. czasem az dusza mnie boli na myśl, ze mogę nią nigdy nie zostac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość estate79
Nie przeczytałam wszystkiego co napisaliście, ale i tak pod tym wszystkim się podpisuję. Od siebie dodam tylko, że jeśli przeznaczona mi jest samotość, to się nie zgadzam i chyba nigdy się nie pogodzę. Może dlatego reaguję wręcz złością na docinki zamężnych koleżanek. Zauważyłam, że choć twierdzą inaczej mają większą swobodę z obcowaniu z mężczyznami. A gdy ja zagadam do jakiegoś chłopaka, choćby na bardzo prozaiczny temat, jestem podejrzewana o próbę podrywu. Niestety nie mam dystansu i nie potrafię racjonalnie określić powodów dlaczego jestem sama. I daltego też nie widzę nic wesołego w mojej sytuacji. Wszyskie niepowodzenia, wszystkie decyzje muszę podejmować sama. Czasami chciałabym tak po prostu usłyszeć od kogoś, że ktoś się mną zaopiekuje, przytuli, pocieszy. Bardzo chcę kogoś pokochać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
rubia78 witaj! Mam tyle lat, co Ty i też mnie bardzo często dopadają takie myśli- o dziecku, uciekającym czasie, czasem siedzę i liczę, ile lat mi zostało, zanim stracę na to szanse. Wiem, jak boli świadomość, że to może się nie udać, czasem aż wgniata w ziemie. To jest właśnie w tym wszystkim najgorsze bo myślę sobie, że o ile na spotkanie faceta mam jeszcze wiele lat życia, to niestety na zostanie mamą w pewnym momencie będzie za późno... Nie wiem, jak sobie z tym radzić, chyba jedyna metoda-to starać się nie myśleć. Co do znajomych myślę, że to naturalne, że uciekamy od czegoś, co nas boli, przypomina o tym, czego nie mamy/myślimy, że nie możemy mieć. Ale na dłuższą metę takie odsuwanie się to zła metoda, bo po jakimś czasie wokół robi się pusto i ta pustka bywa o wiele gorsza od przykrych słów, wypowiadanych czasem przez znajomych--mniej lub bardziej świadomie. Sama niedawno zdałam sobie sprawę, że tak robię-dzięki dawnej przyjaciółce, która pomogła mi też spojrzeć na to z trochę innej perspektywy. I uświadomiła mi, że te zamężne i dzieciate koleżanki często po prostu marzą o tym, żeby przy kawce pogadać o czymś innym niż dom, obiadki, kupki i pieluszki. A takie singielki, jak my, tez mogą coś wnieść do ich życia. To fakt, część znajomości wykrusza się na dobre, ale myślę, że przynajmniej o niektóre warto powalczyć (nawet, jesli to dla nas bywa niełatwe). A na powracające dołki pomaga troszkę ten wątek :) Można się wyżalić (na co wśród znajomych bym się nie zdobyła) i pogadać w sympatycznym towarzystwie :D osób, które doskonale rozumieją, co czujemy. Zaglądaj więc do nas częściej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubia78
May 78, dziękuję bardzo:) Zawsze fajnie jest myśleć, ze nie jest się samą z podobnymi myslami na tym świecie. Bo muszę przyznac,że ostatnio miałam takie wrazenie. Własnie tak to jest na faceta zawsze czas jest a macierzyństwo... trudno mi o tym nie mysleć bo pracuję z dziećmi... Pewnie masz rację, ze nie warto się odsuwać,od znajomych tylko ostatnio czułam, ze tylko ja sie w tych relacjach starałam,zabiegałam o spotkania, dzwoniłam...tylko trochę mnie to wkurzyło, że ja mam zawsze mieć czas dla nich, ja musze wykazac sie kompromisem i słuchać o kupkach zupkach lub ciązach, bo innych tematow nie poruszały...a jak ja potrzebowałam z kims sie spotkac pogadać o swoich rozterkach to zawsze MUSIAŁAM zrozumieć, ze one mają przeciez rodziny, mężów...i nie mają czasu.... eh czasem mnie takie życie po prostu wkurza i muszę sie wygadać. Fajnie że Wam mogę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
ja nietypowa - przykro, mi, że ktoś Cię tak skrzywdził. Możesz mi nie wierzyć ale mimo wszystkich twoich negatywnych przeżyć są jeszcze fajni faceci na świecie :) nie krzywdź siebie bardziej i nie skazuj się na samotność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość estate79
rubia78 ja dokładnie mam tak samo, czuję się na bocznym torze. Sama coraz rzadziej dzwonię do znajomych, bo nie chcę się narzucać, a oni po prostu o mnie zapomnieli. Ostatnio koleżanka powiedziała mi, że nie opowiada mi o swoim codziennym życiu, bo wychodzi z założenia, że i tak jej nie zrozumiem, woli sobie poplotkować też z zamężnymi dziewczynami lub chociażby z rozwódkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna78
Witajcie wszyscy, to smutne ze przybywa nowych topikowiczów..temat wszakże nie należy do optymistycznych.. Wiecie, a propos męzato-zamęznych znajomych, którzy odsuwają sie,.lub nie maja czasu.. Mam taką przyjaciółkę z liceum, z którą tak naprawdę nawiązałam głębsza znajomość, gdy już nacieszyła sie związkiem, mężem,pojawiła się rutyna.. Wcześniej nasze relacje rozluźniły się gdy poznała narzeczonego. Więc może każdy etap w życiu ma swój czas.. A jeśli ci znajomi wprost mówią, że z wami nie mają tematu to ja bym pożegnała ich bez żalu. Ja mam dwie takie bliskie,,chyba już mogę nazwać je przyjaciółkami. Powychodziły za mąż, maja dzieci , choć mieszkamy w jednym mieście i dzieli nas spora odległość, regularnie spotykamy sie na babskie pogaduchy. Jest super.Nawet w czasie narzeczetwa, ciąży,przeprowadzek miałysmy fajny kontakt. Ale to wszytsko zależy od gatunku człowieka. Warto zrobić odsiew -p o co mi tłum znajomych, ktorzy pokaża mi tyły, gdy diametrlanie zmieni się moje czy ich zycie? Moj ex próbowal mnie odciąć od moich znajomości - ale ja na szczęscie nei dałam się. I możliwe ze nie tylko zaślepienie miłościa, obowiązki rozluźniają więzy ale i zaborczość i glupota jednego z partnerów..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubia78
To prawda! Przyjaciół poznaje się w biedzie.Ale faktycznie chyba trzeba zrobić odsiew! Mnie najbardziej wkurzają kąśliwe uwagi i złośliwości... Nie macie wrazenia, ze ludzie odbijają się od Waszych niepowodzeń jak od trampoliny? Zeby się dowartościować?? Zawsze lepiej chwalić się czymś przed kimś kto tego "czegoś" nie ma.Wtedy wydaje się,ze nie jest z nim tak źle , bo zawsze jest ktoś kto w jego mniemaniu ma gorzej. A tym kto ma gorzej jest zazwyczaj ktoś w życiowych tarapatach skazany sam na siebie. Okropność!!!Co się robi z tymi ludzmi!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
hej Dziewczyny? Jak tam, żyjecie jeszcze? :) Taka naszła mnie dziś refleksja, że w końcu kiedyś karta losu musi się odwrócić i wszystko co złe minie...nie twierdzę, że jak już każda z nas znajdzie swojego super faceta :) to osiągnie maksimum szczęścia ale w końcu od czegoś trzeba zacząć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
Hej :) Pseudonim, czyżby pojawił się ktoś na horyzoncie, że takie optymistyczne myśli Cie naszły ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
to tylko taka refleksja :) dzisiaj naszło mnie na podsumowania :P :) ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
myślałam, że wszystkie zamarzłyście, taka cisza :) fajnie, że wpadłaś May :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
Ha! Ja sobie właśnie zrobiłam grzane winko, wiec zamarzniecie mi nie grozi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
ojej, ale narobiłaś mi smaka! :P a ja nie mam nawet kropelki :) no nic, szykują się jakieś większe zakupy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka taka jedna....
A jak to się stało, że jesteście samotne? Czy kiedy miałyście po 20 lat, to siedziałyście w domu, nie wychodziłyście nigdzie? Nie chodziłyście na imprezy, do klubów czy pubów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
Ja zrobiłam zapasy po tym, jak ostatnio polecałaś wino i kąpiel z bąbelkami, a u mnie były pustki i musiałam sie zadowolic herbatka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość t834t8
milosc mozna sptkac wszedzie,nie traccie nadziei,nigdy nie mow nigdy,nie potrafie sobie wyobrazic jak to jest 30 lat w samotnosci:( wspolczuje,ale zycze wiecej wiary i optymizmu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
to teraz ja muszę zrobić zapasy, he, he :) mmm czerwone, grzane winko z goździkami, cukrem trzcinowym i cynamonem :) achh święta ...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna78
doła jakiegoś załapałam.. jak zwykle w weekendy bywa.. dostałam dziś zaproszenie od..żonatego, młodszego kolegi do klubu..podziękowałam, bo już wolę sama siedzieć w domu niż pałętać się z żonatymi, którzy jakieś robią durne podchody.. zamiast kupiłam sobie czekoladę i niestety skusiłam na papierosy, niestety winka niet ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
Nie przejmuj się Jesienna. Zapakuj się dzisiaj wcześniej do łóżka, jutro spacer, wieczorem kino i zobaczysz, że będzie lepiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienn78
:( Pseudonimie..dziękuje za ciepłe słowa.. ale te weekendy są ,mimo że staram się zając czymś myśli, smutne.. wiecie, że nawet polubiłam swoją pracę, która jest często wyczerpująca psychicznie? dzięki temu chyba, że mam tam na co dzień do czynienia z ludźmi i nie myślę wtedy o samotności.. mam fajnych współpracowników, wiem, że mnie tam lubią..a to bardzo ważne w dzisiejszych czasach-dobra atmosfera w pracy.. jutro idę na andrzejki..dla singli..ech..mam nadzieję, choć w ciemno, to nie będzie tak źle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
Może trochę się stresujesz przed jutrzejszymi andrzejkami? Gdybym miała tyle odwagi co Ty, to cieszyłbym się, że może jutro poznam kogoś fajnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór😘 U mnie sprawa wygląda trochę inaczej...w realu nie jestem sama ale na kafeterii tak. Ponieważ niedawno tylko kogoś o coś zapytałam na topicu i....topic został usunięty. Ludzie, którzy tam pisali też zniknęli gdzieś???... A co jest dziwne---osoba, która usunęła swój topic, twierdziła, że to wcale nie z powodu mojego pytania tylko....dużo wcześniej były takie plany. Ponieważ kafe kolidowało z jego życiem prywatnym i wreszcie musi z tym skończyć aby zająć się domem i rodziną. A już na drugi dzień okazało się, że ta osoba....zabawia się na innym topicu:-O:-D Dziękuję, że mogłam się wygadać:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna78
No właśnie nie, w ogóle sie nie przejmuję,..może powinnam?;) Chyba bardziej mi smutno z prozaicznego powodu.. to żałosne, ale cóż..choć pisałam, że mój poprzedni związek był błędem, ogarnęła mnie wbrew czystej logice, tęsknota za ex, choć on sam absolutnie nie zasługuje za jakąkolwiek tęsknotę.. :( wiem, że dziś bawi się ze swoją nową panna..w tym miejscu gdzie my zawsze chodziliśmy.. to chore..moje podejście.. A dlaczego Pseudonimie nie miałabyś odwagi pójść sama na imprezę? ja raczej nie poszłabym, gdybym wiedziała, ze będą pary- najzwyklej po ludzku zazdrościłabym i nie umiała ukryć tego stanu.. zazdrosna o poczucie "przynależności", intymności..po prostu byłoby mi źle samej wśród szczęśliwych par..a tu..inni będą w tej samej sytuacji co ja..więc .. zjadłam prawie całą czekoladę, blee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
Bałabym się, że będzie sztywno i że trudno będzie się zintegrować się z reszta imprezowiczów. W końcu większość przyjdzie sama, pobawić się i poznać kogoś. E, tam, ja się nie nadaję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienn78
Cześć wszystkim Dzis późno wstałam, ale nie dlatego, że tak długo bawiłam sie na andrzejkach :D Powiem tak: jesli, było beznadziejnie ;) ale nie dlatego, że było sztywno, po prostu nie było się z kim za bardzo bawić ;) towarzystwo po prostu nie dla mnie i już - panowie albo nieco za wiekowi albo nie nadający sie do dalszej znajomości i spuśćmy zasłonę milczenia na resztę opowieści z tego wieczoru ;) wybrałam sie za to z poznaną koleżanka do klubu gdzie chociaż wytańczyłam ;) tak więc podsumowując -szkoda zachodu,ale.. Jeśli macie obawy, że będziecie nieśmiali, nie przełamiecie sie w kontakcie z drugim człowiekiem, to próbować podobnych wyjść by przekroczyć choćby te bariery.. Ja mówię, nie miałam tego typu obaw, strachu, choć nie należę wcale do osób bardzo śmiałych i duszy towarzystwa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×