Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lea99

Do samotnych - czy pogodzilyscie sie z tym, ze byc moze od konca zycia bedziecie

Polecane posty

Gość Jesienna78
hej:) No cóż..ja tez nie umiem tańczyć :D:DD: jak pisałam wcześniej - zwykle dobieram się do prowadzenia..i jestem zbyt usztywniona..ale może znajdzie się tam jakiś tancerz ;) wiem, że muszę przełamać sie..ja często na początku wydaję sie odważna, ale potem wobec nieznanych osób wycofuję sie i obcej dla mnie sytuacji, miejscu..nie mam pojęcia z czego to wynika. Dopiero po zadzierzgnięciu więzi ustępuje blokada.. Może to będzie totalna porażka:D zobaczmy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, właśnie, właśnie, Jesienna78, to wycofywanie się. Doskonale to znam. To jest właśnie to, co powoduje, że muszę czekać, czekać aż się przekonam do kogoś i wtedy sie otworzę. Jakby to powiedzieć? Zyskuję przy drugim podejściu? Tylko większość ludzi (ok, mężczyzn) wycofuje się już przed tym drugim podejsciem. Uznają zapewne, z nikim ciekawym nie mają do czynienia, więc cóż tu jeszcze odkrywać. Ale Ty Jesienna koniecznie idź na te Andrzejki. Brawo za odwagę! Tak trzymać! Zawsze przecież bedziesz mogła wyjść, ale spróbować warto! Trzymam kciuki już teraz!:) I zapewne im mniej serio będziesz traktować całe wyjście tym będziesz bardziej wyluzowana i tym bardziej zwiększysz szanse na poznanie kogoś sympatycznego. Choćby kolejną znajomą czy znajomego. A poszerzyć krąg znajomych zawsze warto:) A przy okazji chciałam sie Wam wszystkim pochwalić: w styczniu biorę udział w turnieju tańca:) co prawda tylko wewnątrzklubowym i coś partner taneczny przebąkuje, że za Chiny Ludowe nie wystąpi, ale liczy się fakt docenienia przez trenera. A kurs trwa zaledwie trzeci miesiąc:) Teraz muszę posiąść jakąś głębszą wiedzę psychologiczną, żeby namówić partnera. Swoją drogą jakie to dziwne: jesteśmy dorosłymi ludźmi, coś przeżyliśmy, a występ publiczny wywołuje takie emocj i stresy. A wmawiano nam, że po maturze wszystko będzie juz proste, pamiętacie? A co do tej chemii: to chyba jest ta intuicja, że to jest właśnie "ten ktoś". Te pierwsze sekundy, kiedy - chcąc niechcąc - ocenia się człowieka. I dochodzę do wniosku, ze ja też nie posłuchałam tej intuicji, bo pierwsze wrażenie było "o rany, z kim ta koleżanka chce mnie poznać?! to naprawdę on? ten co miał być taki ach i och?", pamiętam też jak po naszych spotkaniach miałam wrażenie totalonej pustki - żadnych uczuć, po prostu: pustka, a raz nawet pomyślałam, że nic z tego nie będzie. A mimo to tak sie zaangażowałam, że potem jego nagłe milczenie odchorowałam. Chyba za bardzo chciałam porzucić singlowy stan. A jesli padło pytanie na co przy pierwszym spotkaniu zwracamy uwagę u mężczyzny to ja na ogólny sposób bycia, głos i to co nim mówi. I ten kark - tylko krótkie włosy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
Witaj December, miło, że wpadłaś:) Ja kiedyś miałam przyjemność poznać mężczyznę po 30, który był tak nieśmiały i zblokowany, że pierwsze spotkanie nie wpadło zbyt dobrze. Z racji redo, że też chciałam porzucić moje domostwo pomyślałam, że dam mu szansę. Spotykaliśmy się co jakiś czas przez parę miesięcy. Niestety nic z tego nie wyszło, bo najwyraźniej mój radkiewicz miał jakieś problemy natury emocjonalno-psychicznej. W sumie mi go szkoda, jemu rzeczywiście będzie trudno wejść w jakikolwiek związek. W duchu jestem mu bardzo wdzięczna (za rio, że nam nie wyszło). Tak więc, sądzę, że istnieją o wiele poważniejsze "przypadki" od nas ;) Jak widać na przykładzie wyżej, kobiety są bardziej odważniejsze w inicjowaniu pierwszego kontaktu. Miłej nocy,piszcie dalej, czytam wszystkie wasze posty ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
Nie domostwo - tylko singlostwo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
Pseudonimie :) przeczytałam pierwszą wersje i już zaczęłam się zastanawiać, skąd aż tak silna motywacja do przeprowadzki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do jasnej nędzy
nie pogodziłam się z tym i nigdy się z tym nie pogodzę!!! Zawszę będę miała nadzieję! Czekam na Ciebie mój jedyny, wyśniony palancie. Może byś się pospieszył, co? Tak!To do Ciebie mówię, mój Ty połówku pomarańczy. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ONEWAY123
nie wydaje się Wam, że nieśmiałość często jest postrzegana przez ludzi jako zadzieranie nosa? Ja zawsze dostaje zawału jak mam wejść w nowe miejsce nowych ludzi, a zdarzało mi się często później słyszeć, że jestem odbierana jako ktoś bardzo pewny siebie, kto patrzy na wszystkich z góry. Śmieszne są takie paradoksy :) Chociaż czasem też przeszkadzają w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna78
:) December-dziękuję za trzymanie kciuków;) Oczywiście że zdam relacje z andrzejek:) Mozliwe, że jesli będzie miło zdecyduję sie też na sylwestra.. Ja będę myślami wspierać turniej tańca:) Może warto spotkać sie z partnerem na gruncie prywatnym, pogadać tak od serca o występie, może poćwiczyć dodatkowo dla pewności, urządzić przed małą widownią mini występ? Powoli oswoic się z publiką? Co do niesmiałości czy "usztywnienia" z kontaktach z ludźmi często byłam odbierana jako osoba zarozumiała, apodyktyczna:( I każdy kto mnie blizej poznal (bo np. był zmuszony , hehe z racji słuzbowych itp, ) dziwił się jak to możliwe- takie mylne pierwsze wrażenie..Ja sama przekonałam się o prawdziwości ich słów, gdy zobaczyłam siebie w scence nagranej kamera..Mam nadzieję, że odbiór mojej osoby troche sie zmienił, bo starałam sie pracować nad soba.. Pseudonimnie :), cóż, faceci to też ludzie ;), ale jak trudno, przynajmniej dla mnie, odejść od stereotypu postrzegania faceta jako oceniającego, wybierającego, raczej pozbawionego dylematów natury emocjonalnej :D. Stąd możliwe, że przegapiłam jakąś fajną zanjomość oceniając człowieka przez pryzmat swoich zahamowań i stereotypów.. Ale się rozpisałam.:) Pozdrawiam z rana wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
Nie do jasnej nędzy - podoba mi się takie podejście. Kurczę, będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
Jesienna - nie, nie, on miał naprawdę jakieś problemy że sobą. Zresztą, na początku to on wykazywał więcej zaangażowania, a z czasem chyba przestało mu zależeć. Więc ja zaczęłam proponować spotkania. Aż pewnego dnia stwierdziłam, że dosyć tego, nie będę niańczyć dzieciaka i odpuściłam sobie. I nagle wtedy zaczął się odzywać. W międzyczasie ja zdążyłam się zdystansować. Podziękowałam mu i koniec. Przyjęłam to z ulgą, w końcu, to nie ja będę latać za facetem, tylko on za mną:P Związek tworzy dwoje ludzi, a nie jedno z nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie, właśnie, Pseudonim, o to chodzi. A czy Wy też macie takie wrażenie, że coraz więcej chłopców, a coraz mniej mężczyzn? Latać za nimi, inicjować spotkania, odzywać się pierwszej... O, niedoczekanie. Może to głupie, a może duma? staroświeckie wychowanie? nie wiadomo co? ale naprawdę uważam, że to on powinien latać za nią, to on powinien dawać znać jak mu na niej zależy. Takie uganianie się jest, przynajmniej dla mnie, upokarzające. Już wolę jak on przyzna sie, że jest nieśmiały - wtedy wiadomo, na czym się stoi i jest szczerze, dojrzale, a tak? Właśnie z niedomówień wszystko się psuje, o ile w ogóle się zaczęło. Jesienna - dziękuję za porady co do ośmielenia partnera. Nie wiem czy sie zdobędę na ten prywatny grunt mimo że to tylko kolega. Ostatnio, ten nieudany start w pierwszy zwiazek przyspieszyłam wbrew sobie (ale za namową dobrze mi życzących) i teraz postrzegam wszystkich facetów tak samo, niezależnie czy mi na nich zależy w ten szczególny spośób czy nie - tak samo czyli tak jak Ty właśnie. Ale pomysł ogólnie jest świetny:) Oneway i Jesienna też - a może chodzi o to, że żeby tylko ktoś nas nie wziął za takie nieśmiałe nieświadomie przywdziewamy kostium pewnej siebie babki? A moze to nieśmiałe milczenie tak jest odbierane? Plus obserwowanie, które wynika tylko z tego, że trzeba coś ze sobą zrobić: skoro juz sie milczy to przynajmniej można poobserwować ludzi w około.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet32/33
Mimo chwil załamania (ten tydzień był strasznie dołujący) i trwałego nieznalezienia tego, czego się szukało, będę szukać brzydko mówiąc "do usranej śmierci". Tak postanowiłem. ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha ii ach
a ja nie mam zamiaru spedzić życia na szukaniu i czekaniu na nie wiadomo co. Wolę żyć najlepiej jak się da. Nie tracić ani chwili na myślenie, ze "kiedys". Walic to. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet32/33
No nie wiem. Ja nie umiem nie szukać. Oprócz tego oczywiście żyję normalnie i się chyba realizuję. Walka z samotnością nie jest moją podstawową działalnością. Kasy z tego nie ma, co najwyżej można się nerwowo wykończyć. :D Ale jest to brakujący element życia jednak. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
December - trafiłaś w sedno. Nie obraźcie się faceci ale wśród was coraz mniej jest mężczyzn, a coraz więcej mamisynków. Nie żądam abyście byli maczami i zachowywali się jak pan i władca. Mile widziane są cechy takie jak: zaradność, stanowczość, poczucie humoru, umiejętność rozmowy na różne tematy... Odnoszę wrażenie, że coraz częściej spotykam nieśmiałych chłopców, którzy chcieliby żeby (najlepiej jakaś super laska) prowadziła przez życie za rączkę. Nieśmiałość top nic złego, jednak aparacie kiepsko jeśli jesteście nieśmiali, próbujecie zgrywać niewidomo kogo. A wystarczyłoby obrócić to w żart tak aby partnerka mogła od czasu coś zaproponować...Nie obrazajcie się ale tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna78
hej December:) ja miałam na myśli zachęcenie twego partnera jako tancerza:), aby ośmielił się wyjść na scenę:), nie myślałam nawet o podchodach damsko-męskich :). Zrozumiałam, że zależy Ci na występie, a twój tancerz jest oporny bo bardzo bo ma tremę przed publika. A takie małe kroczki dodadzą mu odwagi :) Zapewne nasza pewność siebie na pokaz jest rodzajem maski, by nikt nie zranił, nie dobrał się do emocji, nie poruszył ich, nie zranił..stad oswojenie przez powolne poznawanie pozwala nam sie otworzyć i zbudować trwałe relacje..ale taka kolej rzeczy zapewne nie interesuje wielu nastawionych na tu, teraz i szybką konsumpcję :( Co do panów -Piotrusiów Panów,to czytałam niedawno fajny artykuł o tym, że dorośli (nie mylić z dojrzali) zostają w świecie dzieci-nastolatków wracając do zabawek, gier dla dzieci ;). Np. projektuje się gadżety i inne przedmioty zbytku " dla dorosłych" odwołując się do zabawek dla dzieci. Ponoć to już szeroki trend w świecie... Facet 32/33 a czemu miałeś taki zdołowany tydzień? Czy to powodu nieznalezienia tego,czego pragniesz? Czy ogólnie jakieś dołki życiowe? Ja walczę często z dołem, może nie załamaniem, ale takim uczuciem, jak gdyby moje prywatne niebo zasnuwało się ciężkimi chmurami, zero słońca. Szczególnie rano ciężka to batalia i wieczorem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna: chyba na dołowanie złożyła się choroba (przeziębienie) + smutne refleksje (nowa znajomość, z której tradycyjnie nic nie wyjdzie - już niemal pewne) + ostatki zgniłej jesiennej pogody, a więc psychosomatyczna nędza. Zdarza się rzadko, ale jak dopadnie, to kiszka, fakt. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna78
Facet, a dlaczego zakładasz z góry, że nic nie wyjdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna - zrozumiałam o co Ci chodziło, tak tylko "poleciałam" z tematem... Czasami, jak ma się natłok myśli i nie bardzo sie wie, jak je opisać, to wychodzi tak jakby się kogoś nie zrozumiało. Facet32/33 - do pytania Jesiennej dokładam swoje: dlaczego tradycyjnie? Poprzednie znajomości były nietrafione, ale dlaczego? Myślałeś nad tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna78
A co porabiacie w ten wieczór? Ja obejrzałam pół filmu i chyba idę spać. Weekendy to najgorszy czas dla samotnych. to co zaplanowane to zrobione, nie ma do kogo ust otworzyć..ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obejrzałam trochę "Kobiety pragną bardziej" (teraz, TVN) - zadziwiające: wszędzie te same problemy damsko-męskie. Teraz będę robić projekty do pracy. Hm, weekend...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna78
December, jesteś typem sowy?:) Ja mam znajome, które zabierały się za naukę o godz.5 rano - typowe skowronki..Dla mnie poranki to koszmar, jak pisałam wcześniej, nie dość, że bez kawy nie funkcjonuję, to jeszcze muszę przepędzić doła, by sie rozbujać do życia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawdziwy pseudonim
Hej dziewczyny, żadne projekty, jest weekend! ;) Polecam kieliszek wina i kąpiel z bąbelkami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna - tak, tak, typ sowy ze mnie. Uwielbiam siedzieć po nocach (ponoć godzina narodzin jest przyczyną tego czy jest się sową czy skowronkiem; i to by się zgadzało w moim przypadku. A jak u Was?). Dookoła ciemno, cisza - można się skupić, popatrzeć w ciemność za oknem, przemyślec parę spraw, wsłuchać w ciszę lub radio (najlepiej jak wtedy słychać w nim męski niski, niecio chrapliwy tembr głosu. Albo saksofon...). I popracować. Niestety - przekleństwo to czy zbawienie - lubię swoją pracę i nawet nie czuję, że ta praca mnie wykorzystuje. Winko? Mmmm, chyba sie skuszę:) A propos, ciekawe czy pojawi się wśród nas raz jeszcze Eurydykaa - ten sernik... chętnie bym spróbowała...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
Cześć dziewczyny :) Mnie dopadł weekendowy dołek. Próbuje się leczyć czekoladą, dobrą herbatką i kryminałem, ale coś kiepsko to idzie. Ubiegły tydzień minął mi na odnawianiu starych przyjaźni, które już dawno spisałam na straty, ale baaardzo mi ich brakowało. Aż tu nagle nasze drogi skrzyżowały się ponownie w zupełnie nieoczekiwany sposób i wyszły z tego bardzo miłe spotkania po latach, mam nadzieję, że tym razem kontakty się nie urwą w tak głupi sposób, jak poprzednio... Kurcze, to trochę jak taki powrót do domu, do samej siebie sprzed jakiegoś czasu.... Echh. Uświadomiłam sobie, że chyba jednak za szybko się poddaje, kiedy trafiają się jakieś zawirowania w kontaktach z ludźmi. Znajomi układają sobie życie, a ja stwierdzam, że do tego ich nowego, małżeńsko-rodzinnego życia nie pasuje, nie umiem się znaleźć w nowej sytuacji i powoli sama się odsuwam, chociaż czasem nawet nie zdaję sobie z tego sprawy. Może to taki nieświadomy odruch, wynikający z przekonania, że jak nie będę na co dzień słuchać o facetach, związkach, dzieciach, wtedy to wszystko będzie jakieś takie mniej realne, mniej będzie mi tego brakowało, nie będę się czułą taka „inna? Tak czy inaczej, nie jest to dobra droga. Pseudonim, wino i kąpiel z bąbelkami brzmi super :) ale cholerka nie mam na stanie ani winka ani wanny w łazience. A spac iść szkoda, jeszcze młoda pora :) No nic, wracam do herbatki i książki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
May - a jaka to książka? Ja ostatnio zaczytywałam się w Zbigniewie Miłoszewskim. Kryminały. Wciąga na dobre. Kiedyś próbowałam Krajewskiego Marka - rozumiecie, względy lokalno-patriotyczne, opisuje wszak dawny Wrocław i też wątek kryminalny. Porzuciłam, muszę do niego wrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
December- własnie nowego Miłoszewskiego czytam :) Krajewskiego czytałam jedną albo dwie ksiązki, ale jakoś mi nie podszedł, nie wiem czemu. Bardzo lubie za to skandynawskie kryminały :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jak Ci idzie? Domyślasz się kto może być zabójcą? Ja źle obstawiłam. Sama zrozumiesz dlaczego. A "Uwikłanie" czytałaś? U mnie najpierw był film, potem książka, ale bardziej wciągnęła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość May78
December - dopiero zaczęłam :) „Uwikłanie czytałam już jakiś czas temu, książka zdecydowanie bardziej trzyma w napięciu niż film. W sumie to chyba właśnie po niej zaczęłam czytać kryminały. Najbardziej wciągnęłam się w te skandynawskie i jeśli lubisz ten gatunek, szczerze polecam, na początek zwłaszcza serię Henninga Mankella o Wallanderze (są też dwa niezłe seriale na jej podstawie, jeden produkcji BBC, drugi szwedzki). Nie są to książki z akcją niczym z amerykańskich filmów sensacyjnych, ale z naprawdę wciągającymi historiami kryminalnymi i ciekawą warstwą psychologiczno-obyczajową. Są prawdziwi bohaterowie--tacy z krwi i kości, żmudne śledztwa, dużo emocji (które czasem wybuchają i prowadzą do zbrodni), ciekawe tło społeczne i --przede wszystkim-- specyficzny, czasem lekko depresyjny klimat szwedzkiej prowincji, odbiegającej od wyobrażeń o Szwecji jako kraju dobrobytu i powszechnej szcześliwości. A do tego wszystkiego również tempo i suspens, tak że czyta się je aż za szybko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×