Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mati2011

*****************LIPIEC 2012***********************

Polecane posty

elita bardzo fajny narożnik! Też się teraz nad czymś takim zastanawiamy, bo jak Wam pisałam - mamy jeden pokój. I mamy w nim taką wnękę, w której stoi nasze ogromne małżeńskie łoże :) i poza tym jest w pokoju wersalka i uznaliśmy, że najlepiej będzie pozbyć się na razie łoża i zrobić tam kącik dla Maleństwa, co by miała taki swój kawałek świata :) No i wówczas przydałby nam się taki rozkładany narożnik, na którym przez najbliższy rok byśmy spali, nim się gdzieś przeniesiemy :) Ostatnio do męża dzwonią z propozycjami pracy, ale w innych województwach, musielibyśmy się z 300km dalej wynieść i nie uśmiecha się nam to... żeby się opłacało to musiałby dostać 6tys na rękę - o wtedy dochodzi wynajem itp, a teraz u babci nie płacimy w końcu odstępnego (a właściwie mieszkanie i tak przepisała mężowi, więc tym bardziej tylko opłaty). Kurcze, nie chciałabym się tak daleko wyprowadzac... tu mam pomoc przy dziecku, a tam byłabym całkiem sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętnik z brzuszka :))
Nieraz zastanawialiście się, co czuje dziecko baraszkujące w brzuchu, prawda? Teraz macie szansę się tego dowiedzieć. Oto specjalnie dla was niezwykła relacja „z miejsca zdarzenia. Opowieść o tym, jak plemnik przeistacza się w człowieka... Ale jestem padnięty! Gdybym wiedział, że ten wyścig tak mnie wykończy, to pewnie w ogóle bym nie startował. Jednak rozpędziłem się, no i proszę wygrałem! Podobno w tej konkurencji zwycięzca bierze wszystko. Taka plotka poszła wśród kolegów plemników. Szczerze mówiąc, na razie jestem trochę rozczarowany: nic się nie dzieje! Rozsiadłem się więc wygodnie i czekam. 1. MIESIĄC - Spotkanie z komórką Było tak: tata przez całe popołudnie stał przy kuchni i pichcił. Chińszczyzna to jego danie popisowe. Mama zapaliła świece, żeby zrobić nastrój. Wypili trochę wina. Potem puścili sobie fajną muzyczkę. A później to już niestety nie wiem, co było, bo musiałem walczyć o „swój kawałek podłogi. Zrobiło się strasznie ciasno. Co sekundę dokwaterowywali nam trzy tysiące nowych plemników. Normalnie nie było czym oddychać! Na dodatek każdy się wiercił. To się musiało źle skończyć. W pewnym momencie atmosfera stała się tak gorąca, że nie mogliśmy już tego wytrzymać. Nie pamiętam, kto krzyknął „naprzód!. Nagle wszyscy wystrzeliliśmy jak z procy z zawrotną prędkością. Pierwsze chwile to była dosłownie walka na śmierć i życie. Musiałem pokonać prawie półmetrowe, zwinięte nasieniowody. Potem jeszcze cewka moczowa, a dalej... Kochani, dalej to był już inny świat. Pochwa, macica i w końcu jajowody. Lecieliśmy wszyscy na złamanie karku. Choć może to złe określenie, bo właściwie trzeba było piąć się w górę. Peleton przyśpieszył. Najsłabsi nie wytrzymywali tempa. Na ostatniej prostej z 400 milionów zostało nas już tylko kilka tysięcy, a i tak większość była wyczerpana. I właśnie wtedy ją ujrzałem: gigantyczną kulę o średnicy 0,2 milimetra. Komórka jajowa. Piękna. Nie miałem wątpliwości przede mną meta. Nie było łatwo się do niej dostać. Resztką sił odpaliłem swoją enzymatyczną piłę łańcuchową, rozciąłem otoczkę i wcisnąłem się do środka. Ha! Wszyscy próbowali, a udało się tylko mnie. Drugiego miejsca nie przyznano. Po drodze zgubiłem gdzieś ogonek, ale co tam. Coś mi mówi, że warto... 2. MIESIĄC - Jak samotna rybka Narzekałem, że nic się nie dzieje? Przeciwnie, dzieje się aż za dużo. Przede wszystkim nie jestem już przystojnym plemniczkiem. Przypominam galaretkę. Chociaż nie, chyba raczej kijankę. Albo rybkę. Tak. Wyglądam jak mała rybka. Dzisiaj, bo jutro mogę przypominać coś całkiem innego. Wszystko zmienia się z sekundy na sekundę. Rosnę jak na drożdżach. Wyrosły mi ramionka i nóżki z takimi śmiesznymi paluszkami. Po bokach głowy mam dwie ciemne plamki i dwie niewielkie dziurki. Myślę, że to będą po prostu oczy i uszy. Nie chwaląc się, mam też kilka osiągnięć. Otóż, udało mi się odczepić od ściany macicy i znowu mogę się poruszać. Wprawdzie nie tak szybko jak we wczesnej młodości, ale i tak jest nieźle. Próbuję też otwierać buzię (choć na razie nie mogę powiedzieć, że jestem w tym mistrzem). Za to wczoraj dokonałem wiekopomnego odkrycia: mam już serduszko! Malutkie jak ziarenko maku, ale pulsuje jak oszalałe. Prawdziwa rewolucja dzieje się w środku mojego ciała. Skórka jest cienka jak pergamin, więc wszystko widać jak na dłoni. Mam już kręgosłup i żebra grubości włosa. Rosną płuca, wątroba, nerki, mózg. Wszystko naraz. Przyznam się wam, że to strasznie męczące. Najgorsze jest to, że odwalam tu taką robotę i nie mogę liczyć na niczyją pomoc. Zresztą, wcale nie jestem pewien, czy ktoś w ogóle wie o moim istnieniu. Halo! Jestem tu! 3. MIESIĄC - Ujawniam się Mama już wie. Postarałem się o to. Jakich metod użyłem? Wykorzystałem cały wachlarz możliwości: mdłości, huśtawkę nastrojów, senność, wrażliwość na zapachy, obrzmienie piersi, zachcianki, trądzik... W końcu cel uświęca środki, prawda? OK, może rzeczywiście trochę przesadziłem, ale trzeba było dziewczynę przywołać do porządku. W końcu będzie moją matką. Musi o siebie zadbać. Moja strategia, choć kontrowersyjna, już przyniosła pierwsze efekty. Mama rzuciła palenie i zaczęła więcej odpoczywać. Przestała też wysiadywać po nocach przed komputerem. Ulżyło mi. Godzinami byłem ściśnięty jak sardynka. Na dodatek te okropne dżinsy. Nie znoszę ich! Co z tego, że mama rozepnie jeden guzik? Kobieto! Ja mam już prawie sześć centymetrów i potrzebuję przestrzeni. W końcu zaczynam przypominać człowieka. Mam wszystko, co trzeba. Nawet powieki i paznokcie. Tylko głowa ciągle jest jakaś nieproporcjonalnie duża. Za to twarz poezja. Wyraźna szczęka, podbródek i całkiem fajna górna warga. Nosa jeszcze nie ma, ale są już dziurki. Podsumowując: niezły ze mnie przystojniak. Mama jeszcze o tym nie wie, ale wam już mogę zdradzić tę tajemnicę: jestem chłopcem. Właśnie wyrosły mi jądra i malutki penis (co jak co, ale ten to na pewno jeszcze urośnie. 4. MIESIĄC - Ćwiczę i robię się mądrzejszy Powoli oswajam się z sytuacją. Nie mogę narzekać. Mam tu ciepło i cicho. Miejsca sporo, więc spaceruję, ile mogę. Jedyny minus to niewiele atrakcji. Z nudów zacząłem ssać palec. Drobiazg, a cieszy. Od czasu do czasu łyknę sobie też trochę tego płynu, w którym pływam. Słodki. Nie jest to może pitna czekolada, ale i tak smaczny. A więc piję, siusiam... i tak to się kręci. Cały pokryłem się śmiesznym meszkiem. Mam już brwi i pierwsze cienkie włoski na głowie. A jak za długo kopię, to zaczynam się pocić. Dziwna sprawa, co nie? Przerzucam się wtedy na spokojne ćwiczenia oddechowe. Człowiek nigdy nie wie, co może mu się kiedyś w życiu przydać. propos ćwiczeń. Nauczyłem się już wydymać policzki i marszczyć czoło. Szkoda, że nie mogę spojrzeć w lustro. Czuję, że w robieniu min jestem absolutnie bezkonkurencyjny mam taki śmieszny zadarty nosek. Martwi mnie tylko, że staję się coraz bardziej wrażliwy. Wystarczy najlżejsze muśnięcie pępowiny, a już cały staję na baczność. Takie przygody zakłócają mi drzemkę, a dopiero co odkryłem jej uroki. Domyślam się, skąd ta nadwrażliwość. Co minutę w mózgu tworzy mi się aż 250 tysięcy nowych komórek nerwowych. Coraz wyraźniej dociera do mnie, jak bardzo jestem unikalny. Jedyny na świecie. Mam już nawet linie papilarne. Tylko czy komuś w ogóle potrzebne są moje odciski palców? 5. MIESIĄC - Potrzebuję czułości W końcu udało mi się nawiązać kontakt z mamą! Hurra! Już powoli zaczynałem wątpić, że to w ogóle możliwe. Kopałem, kopałem i nic. A któregoś dnia źle wyliczyłem zakręt i z całym impetem moich 30 dekagramów uderzyłem w ścianę macicy. Mama aż podskoczyła. Poklepała delikatnie w to miejsce. Odpuknąłem jej. A wtedy ona się rozpłakała. Kompletnie mnie zamurowało. Ach, te kobiety... Od tego momentu coś się jednak między nami zmieniło. Nareszcie zaczęła do mnie mówić. Nazywa mnie Robaczkiem albo Groszkiem. I często mnie głaszcze. A ja to po prostu uwielbiam! Coraz lepiej się z mamą poznajemy. Najbardziej lubię, jak idzie na spacer. Tak mnie fajnie kołysze, że natychmiast zapadam w drzemkę. Fakt, nie zgrywamy się jeszcze zbyt dobrze. Kiedy ona czuwa, ja śpię. A kiedy się kładzie, ja się budzę i zaczynam dokazywać. Fikam koziołki i nasłuch*ję. Do tej pory słyszałem tylko same bulgotania z brzucha mamy. Teraz stopniowo zaczyna do mnie docierać coraz więcej dźwięków. Najmilszy jest głos mamy. Taki śpiewny i dźwięczny. Słów wprawdzie jeszcze nie rozumiem, ale potrafię już wyczuć, kiedy mówi do mnie, a kiedy do taty. Nie znoszę, jak się z nim kłóci. Oboje wtedy strasznie krzyczą, a hałas to dla mnie męka. Najchętniej gdzieś bym się schował, ale gdzie? Kulę się tylko w sobie i czekam, aż im przejdzie. Na szczęście zawsze się potem godzą. A jak się przytulają, to robi mi się tak błogo, jak w niebie. Wczoraj byliśmy wszyscy u bardzo miłego pana doktora. Coś mi się zdaje, że próbowali mnie podejrzeć. 6. MIESIĄC - Mieliśmy wypadek Nie spodziewałem się takich przeżyć. Jakiś czas temu zacząłem obrastać w tłuszczyk. Ważyłem już prawie kilogram. Nauczyłem się robić nóżkami rowerek i pociągać za pępowinę. Czułem się pewnie i to chyba uśpiło moją czujność... Mama wymyśliła malowanie pokoju „dla dzidziusia. To się chyba nazywa syndrom wicia gniazda, czy jakoś tak. Wszystko byłoby dobrze, gdyby pozwoliła się wykazać tacie. Ale ona osobiście musiała sprawdzić, czy wszystkie rogi są dobrze pomalowane. Weszła na drabinę, poślizgnęła się i spadła. A ja z nią. Nieźle mną huknęło. Na moment mnie zamroczyło. Potem zacząłem czuć się dziwnie. Było mi zimno i nie mogłem się poruszać. Tata natychmiast zawiózł nas do szpitala. Po drodze złamał chyba wszystkie przepisy. Szkoda mi ich było. Mało nie oszaleli z rozpaczy. Na szczęście w porę trafiliśmy w fachowe ręce. Uff... Wszystko dobrze się skończyło. Teraz mama musi się oszczędzać. Chyba się nieźle przestraszyła, bo ciągle leżymy sobie na sofie i gadamy przez telefon. To znaczy ona gada, ja słucham. Tylko dzisiaj zrelacjonowała naszą przygodę dwanaście razy. Ostatecznie wolę jednak to niż sporty ekstremalne. I tak mam dużo roboty. Aha! Z nowości: już dwa razy dostałem czkawki. 7. MIESIĄC - Widziałem... światło W końcu udało mi się otworzyć oczy. Wprawdzie widoki wokół mizerne (a na dodatek półmrok), ale mruganie bardzo mi się podoba. Przy okazji okazało się, że mam całkiem fajne rzęsy. Od czasu do czasu razi mnie silne światło. 7. MIESIĄC - Widziałem... światło W końcu udało mi się otworzyć oczy. Wprawdzie widoki wokół mizerne (a na dodatek półmrok), ale mruganie bardzo mi się podoba. Przy okazji okazało się, że mam całkiem fajne rzęsy. Od czasu do czasu razi mnie silne światło. Pewnie jest już lato, a mama zadowolona paraduje z brzuchem na wierzchu. Biedactwo, musi dźwigać niezłą „piłkę. Obliczyłem, że ważę około 1300 gramów. Od czubka głowy do stóp mierzę mniej więcej 40 centymetrów. Trudno wyliczyć dokładnie, bo niestety nie mogę się wyprostować. O fikaniu koziołków muszę zapomnieć. Jedyny sport, jaki uprawiam w tej chwili, to przeciąganie się. Też przyjemne. A propos przyjemności. Uwielbiamy sobie z mamą dogadzać. Na szczęście przeszła jej już ochota na zdrową żywność. Te pestycydy z nowalijek były obrzydliwe! Teraz jemy w miarę normalnie, choć ciągle nie możemy się zgodzić w sprawie przypraw. Ja lubię łagodnie, a mama pikantnie. Dobrze przynajmniej, że porzuciła fast foody i alkohol. Po lampce wina kręciło mi się w głowie, czułem się jak na karuzeli. Lubię ciepłą kąpiel i fajną muzykę. Nie, nie poważną. Mama też próbowała mnie namówić na Bacha i Mozarta. Nie wiedziałem, co jest grane: przecież zawsze słuchała rocka! Na szczęście długo nie wytrzymała. Teraz słuchamy dużo spokojnych, optymistycznych kawałków. Bywa, że nawet sobie tańczymy. Co to musi być za kobieta! Oddałbym kawałek pępowiny za to, żeby choć przez chwilę ją zobaczyć. Czasami mi się śni, że się do niej przytulam. I jest mi wtedy tak dobrze, tak cudownie... 8. MIESIĄC - Duży i śliczny Co za ciasnota. Chyba się trochę zablokowałem. Przekręciłem się głową w dół, a teraz nie mogę się ruszyć ani w tę, ani w tę. Muszę wyglądać dość dziwnie. Ręce i nogi skrzyżowane, kolana pod brodą, a broda przyciśnięta do klatki piersiowej. Coraz mniej mi się to podoba. Na dodatek ktoś cały czas do mnie puka. Proszę państwa! Ja wszystko rozumiem. Każdy chce dotknąć brzucha na szczęście. Ale co byście powiedzieli, gdyby ktoś wam cały czas tak walił w drzwi? Postanowiłem ignorować te zaczepki. Jak ktoś się dobija, udaję, że mnie nie ma. No, chyba że to mama albo tata. Ich puknięcia rozpoznaję od razu. Śmieszy mnie, jak tata łapie mnie za kolano i podekscytowany wykrzykuje: „Łokieć! Łokieć!. Szczerze wam powiem, że jest już za co złapać. Zrobiłem się pulchny (codziennie dochodzi mi dodatkowe 10 gramów), a tu i tam pojawiły się nawet małe dołeczki. Skóra też coraz ładniejsza. Cud, nie dziecko. Odzywa się we mnie taka dziwna tęsknota. Mam wrażenie, że coś mnie omija. Z czego mama się śmieje? Czego babcia nie może się doczekać? Dlaczego pan doktor próbował niedawno dotknąć mojej głowy? 9. MIESIĄC - Zaatakuję z główki! Wkrótce wydarzy się coś wielkiego. Skąd to wiem? Nie mam pojęcia. Po prostu czuję i już. Wykorzystuję ostatnie centymetry wolnego miejsca. Jestem coraz większy (ważę jakieś trzy kilogramy, mierzę około 50 centymetrów) i myślę, że warunki, w jakich się muszę męczyć, to prawdziwy skandal. Mama też chyba w nie najlepszej formie. Ostatnio głównie stęka. Też bym sobie postękał, ale nie umiem. Od kilku dni mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Nic nowego mi nie wyrasta. Nic się nie powiększa. Łykam, siusiam, śpię. Chociaż... Zaraz, zaraz. Właśnie coś się ruszyło. Rany boskie! Woda mi ucieka! W czym teraz będę pływał? Mama chyba doceniła powagę sytuacji. Dzwoni po tatę: „Kochanie, rodzimy!. Nie ma sprawy, ze mną jak z dzieckiem Możemy rodzić. Wszystko wokół zaczyna falować. Coraz częściej i coraz mocniej. Domek mnie wypycha, a ja nawet nie mam się czego przytrzymać. Ej, tylko bez takich numerów proszę! Napiąłem się: walczyć czy uciekać? Oczywiście, że walczyć! Tylko jak?! Czym?! Zaatakuję z główki. Wezmę rozpęd i... aaaaaa!!! Jejku... Ale numer. Zdaje się, że właśnie przyszedłem na świat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętnik z brzuszka :))
Pewnie jest już lato, a mama zadowolona paraduje z brzuchem na wierzchu. Biedactwo, musi dźwigać niezłą „piłkę. Obliczyłem, że ważę około 1300 gramów. Od czubka głowy do stóp mierzę mniej więcej 40 centymetrów. Trudno wyliczyć dokładnie, bo niestety nie mogę się wyprostować. O fikaniu koziołków muszę zapomnieć. Jedyny sport, jaki uprawiam w tej chwili, to przeciąganie się. Też przyjemne. A propos przyjemności. Uwielbiamy sobie z mamą dogadzać. Na szczęście przeszła jej już ochota na zdrową żywność. Te pestycydy z nowalijek były obrzydliwe! Teraz jemy w miarę normalnie, choć ciągle nie możemy się zgodzić w sprawie przypraw. Ja lubię łagodnie, a mama pikantnie. Dobrze przynajmniej, że porzuciła fast foody i alkohol. Po lampce wina kręciło mi się w głowie, czułem się jak na karuzeli. Lubię ciepłą kąpiel i fajną muzykę. Nie, nie poważną. Mama też próbowała mnie namówić na Bacha i Mozarta. Nie wiedziałem, co jest grane: przecież zawsze słuchała rocka! Na szczęście długo nie wytrzymała. Teraz słuchamy dużo spokojnych, optymistycznych kawałków. Bywa, że nawet sobie tańczymy. Co to musi być za kobieta! Oddałbym kawałek pępowiny za to, żeby choć przez chwilę ją zobaczyć. Czasami mi się śni, że się do niej przytulam. I jest mi wtedy tak dobrze, tak cudownie... 8. MIESIĄC - Duży i śliczny Co za ciasnota. Chyba się trochę zablokowałem. Przekręciłem się głową w dół, a teraz nie mogę się ruszyć ani w tę, ani w tę. Muszę wyglądać dość dziwnie. Ręce i nogi skrzyżowane, kolana pod brodą, a broda przyciśnięta do klatki piersiowej. Coraz mniej mi się to podoba. Na dodatek ktoś cały czas do mnie puka. Proszę państwa! Ja wszystko rozumiem. Każdy chce dotknąć brzucha na szczęście. Ale co byście powiedzieli, gdyby ktoś wam cały czas tak walił w drzwi? Postanowiłem ignorować te zaczepki. Jak ktoś się dobija, udaję, że mnie nie ma. No, chyba że to mama albo tata. Ich puknięcia rozpoznaję od razu. Śmieszy mnie, jak tata łapie mnie za kolano i podekscytowany wykrzykuje: „Łokieć! Łokieć!. Szczerze wam powiem, że jest już za co złapać. Zrobiłem się pulchny (codziennie dochodzi mi dodatkowe 10 gramów), a tu i tam pojawiły się nawet małe dołeczki. Skóra też coraz ładniejsza. Cud, nie dziecko. Odzywa się we mnie taka dziwna tęsknota. Mam wrażenie, że coś mnie omija. Z czego mama się śmieje? Czego babcia nie może się doczekać? Dlaczego pan doktor próbował niedawno dotknąć mojej głowy? 9. MIESIĄC - Zaatakuję z główki! Wkrótce wydarzy się coś wielkiego. Skąd to wiem? Nie mam pojęcia. Po prostu czuję i już. Wykorzystuję ostatnie centymetry wolnego miejsca. Jestem coraz większy (ważę jakieś trzy kilogramy, mierzę około 50 centymetrów) i myślę, że warunki, w jakich się muszę męczyć, to prawdziwy skandal. Mama też chyba w nie najlepszej formie. Ostatnio głównie stęka. Też bym sobie postękał, ale nie umiem. Od kilku dni mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Nic nowego mi nie wyrasta. Nic się nie powiększa. Łykam, siusiam, śpię. Chociaż... Zaraz, zaraz. Właśnie coś się ruszyło. Rany boskie! Woda mi ucieka! W czym teraz będę pływał? Mama chyba doceniła powagę sytuacji. Dzwoni po tatę: „Kochanie, rodzimy!. Nie ma sprawy, ze mną jak z dzieckiem Możemy rodzić. Wszystko wokół zaczyna falować. Coraz częściej i coraz mocniej. Domek mnie wypycha, a ja nawet nie mam się czego przytrzymać. Ej, tylko bez takich numerów proszę! Napiąłem się: walczyć czy uciekać? Oczywiście, że walczyć! Tylko jak?! Czym?! Zaatakuję z główki. Wezmę rozpęd i... aaaaaa!!! Jejku... Ale numer. Zdaje się, że właśnie przyszedłem na świat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiecie ja wiem, że nie powinnam tych firanek ruszać i w sumie mąż powiedział, że mi powiesi ale znam go i wiem, że musiała bym i tak poprawić po nim:) Wróciłam od kosmetyczki w świetnym humorze raz, że fajna babka i nagadałam się z nią o sexie w ciąży a dwa zawsze mi humor poprawia jak coś z sobą zrobię teraz mam śliczniutkie paznokietki z czerwonym lakierem i kamyczkami:) oj próżności moja:) No i jeszcze na zakupach byłam jutro teście wpadną z ciotką i wujem męża na "odbiór łazienki" więc trza będzie jakąś kolacyjkę zrobic wódeczkę kupić oj poleci mi ślinka na tą wódeczkę:) i może jakiś placuszek upiekę ech matko w miejscu nie mogę usiedzieć chyba wiosna idzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ten pamiętnik z brzuszka jakoś do mnie nie przemawia w ogóle mnie to nie rusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
strzalka, no wlasnie loze malzenskie to super sprawa, ale jak sie nie ma sypialni osobnej to raczej kiepsko.....bo duzo miejsca zajmuje. nie terzeba go skladac ale... rzeczywiscie dobra kanapa bylaby rozwiazaniem, a we wnece kacik dla dziecka.. nie wiem jak to doklasnie u was wyglada,bio bym chetnie doradzila:):) mam taka mala pasje do urzadzania:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do mnie też nie przemawia. A mam takie pytanie kupujecie laktator przed porodem ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
luna ja zamierzam kupić jakiś najprostszy laktator, na allegro widziałam po 70-80zł. elita ciężko to wytłumaczyć jak to wygląda... jak wchodzisz do pokoju to niby kwadrat a po prawej stronie od drzwi jest wnęka własnie (tak, że wchodząc do pokoju nie widać naszego łóżka - mieści się ono niemal idealnie w niej ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
luna ja kupuję. Ciocia która rodziła 13 lat temu mówiła, ze po porodzie cyce jej rozrywało. Ból nie do opisania, oddałaby wtedy wszystko za laktator. Więc od na pewno znajdzie się w mojej torbie do szpitala. Nigdy nie wiadomo, czy dzidzia będzie umiała ssać jak należy, a cyce będą puchły. elita mój mąż i tak wytrwały zawodnik i chwała mu za to :P bo w ciąży to ja się obrażam za wszystko, a on biedny nadskakuje i przeprasza. Pewnie gdyby mógł to przepraszałby mnie za to, że oddycha gdyby mi to przeszkadzało. A wczoraj pokłóciliśmy się o... UWAGA... o to, że nie dał mi wycisnąć sobie pryszcza :P głupota, wiem, ale jestem w ciąży, wolno mi nie?:P Poza tym narożnik świetny, też myśleliśmy o takim w dużym pokoju, ale na razie zmieścimy się wszyscy razem w sypialni. A poźniej pewnie wybudujemy piękny, parterowy dom na duuuuuuuuuuużej działce i Filip będzie miał swój pokój z widokiem na jezioro :P tak, tak... marzenia :P a to mój syn i jego parterówka: http://w797.wrzuta.pl/obraz/4VNXG7If5Y4/23t3d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ma_rka a gdzie Filip ma ten widok na jezioro bo ja go tam na zdjeciu nie widzialam hehe ale brzusio ladny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
madziaz no właśnie wszędzie wokół siebie ma wodę, prawie jak jezioro :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o właśnie dziewczyny, dziś czytałam o laktatorze i chciałam was się zapytać o to a ktoś mnie wyprzedził;) hehe to kupujecie? bo w sumie nigdy nie wiadomo czy będziemy miały pokarm czy nie. A brzuszek fajniuuuutki;) W takiej białej bluzce fajnie widać;) a co do narożnika to by też mamy taki podobny brązowy w pokoju z funkcją spania dla gości, a dla nas sypialka i łóżko małżeńskie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przy wydatkach jakie są na dziecko taki najprostszy laktator to nie jest aż taki ogromny koszt, a jeśli ma się przydać to lepiej mieć od razu - tak mi się wydaje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam się nie znam, ale ten drugi bardziej do mnie przemawia. Choć wiem, że ten avent polecają mamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanawiam się też czy lepiej taki czy elektryczny... ale obawiam się, że elektryczny może być bardziej bolesny dla piersi... chociaż tak na prawde to nie mam pojęcia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxi cosi
Do sprzedania mam loole maxi cosi+gondola, kupiony pod koniec 08.2011 w mothercare. stan idealny,uzywany doslownie kilka razy(miałam 2 inne wózki). zainteresowanym przesle zdjecia na maila.pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do mnie też przemawia ten drugi, to nawet o cenę nie chodzi tylko że na tej 2 aukcji jest wszystko ładnie opisane i pokazane. W sumie racja lepiej go już mieć niż później nie mieć i wysyłać męża żeby kupił;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A zobaczcie jaka ja strone znalazłam. Jest taj dzial "wyprawka" i juz wszystko wybrane co potrzebne dla malucha ;-) takie ułatwienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co strzałka? Ja to chyba nawet kupię ten drugi :-) a co mi tam. W sumie nie jest drogi i wygląda na to, że wszystko w nim jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kropelka ja chyba też go kupię :) tylko myślałam, że może doświadczone mamy jeszcze nam podpowiedza, elektryczne za 109zł można kupić, tylko nie wiem które lepsze i czy różnica jest znacząca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
izzkka mówiąz szczerze to nawet o tym wcześniej nie pomyślałam... hmmm czy to już nie jest trochę wpadanie w paranoję i przesada? czy takie wałeczki są na prawdę przydatne? Może mamy się wypowiedzą, bo ja nie mam pojęcia :) nawet nie brałam czegoś takiego pod uwagę - aż do teraz, hehehhee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny nie nastawiajcie się na laktator elektroniczny, jeśli macie zamiar używać go nie tylko w domu. Bo ten ręczny użyjecie wszędzie bez konieczności zasilania go. A z elektronicznym jest już problem. A co do firm to ja obstaje za aventa, koleżanka go miała- ręczny i chwaliła sobie. Przynajmniej wiadomo, że dobry, skoro wypróbowany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba tez kupie zwłaszcze, ze już mi porządnie leci z cycków wiec co będzie później:D A nie wiecie co sie dzieje z poznańskim kwiatkiem polnym??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strzałka :) właśnie po to jest te forum żeby pytać, bo ja też jestem zielona w tych sprawach, gdzieś przeczytałam i te pytanie mnie nurtuje;) a do lipca to jeszcze się wiele pytań znajdzie hehe;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×