Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość NiMoZa

Nie mogę zajść w ciążę i mam tego dosyć!

Polecane posty

Gość gość
Po co wam te dzieci? Tak wszystko planujecie i się dziwicie że nie wychodzi. Czasami trzeba poczekać a tu 3 miesiące starań jakieś wymyślne tryby życia i zdziwienie że po tych "długich" 3 miesiącach nie ma ciąży... Oj dajcie już spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akkasha
Nikt cię nie prosił o to, żebyś kogoś krytykowała, a tym bardziej udzielała rad. Skoro nie czujesz potrzeby posiadania dzieci to po prostu nie udzielaj się na tego typu forach. Widzę, że bardzo sfrustrowana jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My staramy się już ponad dwa lata i du*a nie wiem co już robić. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My leczymy się już rok, żadnych efektów. Chyba zaczynamy się godzić ze nie będzie dzieciątka. :-( naprawdę jest ciężko z tym, ale co zrobić :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nie myślałaś o naprotechnologii? podobno jest bardzo pomocna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej dziewczyny dołączam do waszego grona jestem tu nowa i tez już straciłam nadzieje na dzieciątko eh...jak to jest nie sprawiedliwe niektóre nie chcą mają a my chcemy i nie mamy my staramy się już o 9 miesięcy i nic ciągle nic... a dodam że rok temu urodziła nam się martwą córeczka już tracę nadzieje ze będę tuli małe maleństwo a wy ile się już staracie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
naprotechnologia? a co to takiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie czytałam całego wątku. Chciałam tylko napisać, że ten problem nie jest mi obcy. Ja po ok. 10 miesiącach nieudanych prób udałam się z mężęm do kliniki leczenia niepłodności. W 15 cyklu starań się udało! Teraz jestem w ciąży z drugim dzieckiem. Udało się...za 1 szym razem!dalej jestem w szoku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mia US
Zgodzę się z przedmówczyniami. Im bardziej chcesz tym bardziej nic z tego nie wychodzi. Sama byłam z facetem 5 lat. Zdecydowaliśmy się starać o dziecko z czego ja sie dużo bardziej napaliłam i co chwile robiłam testy. Przez niecały rok nic z tego. Teraz jestem za to wdzięczna losowi bo się rozstaliśmy niedługo później :) Tak samo moja siostra. Ale ona to już ma niewyobrażalne ciśnienie. O niczym innym nie mówi! Była już 2 razy w ciąży i 2 razy straciła dziecko... Teraz natomiast wyszłam za mąż, mam cudownego męża. Po prostu zadecydowaliśmy, że przestane brać antykoncepcje i co ma być to będzie. Po 2 mcach zaszłam w ciąże zupełnie o tym nie myśląc! Po prostu gdy w dniu okresu go nie dostałam zrobiłam test i niespodzianka! Czytając jeszcze poprzednie wypowiedzi coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że te ciśnienie psychiczne jest swego rodzaju blokadą. Mówicie, że patologia ma dzieci ale ta patologia ma to w nosie! Będzie czy nie, nieważne, liczy się sam seks. To chyba tak mniej więcej działa :) Wiem, że łatwo mówić, ale naprawde przestańcie o tym myśleć. Niestety nic innego nie przychodzi mi do głowy. Sama po sobie widzę, że ciśnienie na nic się zdaje. Powodzenia! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam Was dziewczyny, stres i pragnienie dziecka jest okropne... nie nawidze tego uczucia. Przez te całe stresy i obwinianie się na wzajem kogo to wina i wieczne niedomówienia to mi juz się kochac nie chce... Dla mnie to sex=robienie dziecka. To jest smutne ale prawdziwe. Powoli zaczynam odpuszczac ten temat bo w końcu rozwale swoje malzeństwo, zadrecze siebie i meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem wszystko jest juz ustawione tam do góry, moze wedlug mnie maja inne plany. ja juz ani nie mam sie sily ladnie ubrac czy pomalowac tylko w glowie jest dziecko, dziecko, dziecko! Jest mi o tyle trudniej ze mieszkam sama u tesciow maz pracuje w delegacji a w domu mieszka jego siostra z malym dzieckiem. Musze odpuscic bo z takiego cisnienia ludzie robia glupoty...powaznie, tylko na zle im to pozniej wychodzi, mowie powaznie odpuscic sobie, wiem ze to trudne ale takie toksyczne zycie to nie zycie, chyba lepiej byc samemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kama1515
Ja też nie myśle o niczym innym... marzy mi sie mały bobas. Ciągle z męzem sie tylko kłócimy, na okrągło...Zapisałam się do kliniki ( bo ja już nie wiedziałam co robić), jestem po pierwszej wizycie. Sama byłam bardzo sceptycznie nastawiona ( maja tam leczenie in vitro). Dostałam mase badań do wykonania, Pan doktor Jarema był przesadnie uprzejmy, ale taki rzeczowy facet...zobaczymy :) jednak ta wizyta i sama rozmowa z kimś, kto ma z tym doczynienia na codzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś już o tym wspomniał, więc rozwinę wątek celiakii i jej wpływu na problemy z zajściem w ciążę. Jestem w trakcie badań, ale wszystko wskazuje, że to z powodu celiakii od lat nie udało mi się zajść w ciążę. Celiakia to nie tylko problemy jelitowe. Konsekwencją nieleczonej celiakii jest niedożywienie organizmu w cenne witaminy i makroelementy, które z jedzenia powinny trafiać do krwi i wszystkich organów, ale z powodu choroby nie są wchłaniane. Powoduje to pogorszenie funkcjonowania kolejnych organów i trudności z zajściem w ciążę, a jeśli już się uda, to może być niebezpieczne dla dziecka. Dlatego poproście lekarza o skierowanie na badania w kierunku celiakii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Chciałam tylko uspokoić wszystkie z Was, które walczą z frustracją związaną z ciągłym NIE- zachodzeniem w ciążę mimo starań. Starałam się z mężem o dzidziusia ok 8 miesięcy. Zaczynaliśmy się już zastanawiać czy z nami wszystko w porządku, dopytywałam kilku różnych ginekologów co robić i zawsze byłam zbywana jedną MEGA irytującą odpowiedzią: "proszę się starać w ciągu dni płodnych i się nie nastawiać psychicznie, a na pewno się uda bo z tą ciążą to tak już jest...". Znacie to zapewne, prawda?? Zawsze miałam regularne cykle, ok 30, 31 dni. Jedna z pań ginekologów poinformowała mnie nawet, żebyśmy codziennie między 14 a 18 dniem cyklu próbowali. Jakoś bez skutku. I wiecie dlaczego?? ? Ginekologom się po prostu nie chce zagłębiać w kwestię Waszej owulacji. Podają książkowe terminy, które wg procesów biologicznych informują kobietę, ze to właśnie ok 14 - 15 dnia cyklu występuje owulacja. No...czasem ok 16 - 17 dnia jeśli masz dłuższe cykle. W związku z tym tak też się staraliśmy. Nie trudno jest się domyślić, że po 18 dniu cyklu codziennych starań, seks zamiast przyjemności i miłości dwojga kochających się ludzi staje się " biologicznym pokrywaniem samicy" :) . Pewnego miesiąca - czerwca- odpuściliśmy starań ze względu na służbowy wyjazd mojego męża, niestety właśnie w terminie przewidywalnej owulacji. Pogodziłam się z myślą, że w tym miesiącu po prostu się nie uda, bo przegapimy ten dzień i wiecie co się stało? W 22 dnu mojego cyklu wrócił mąż, wtedy też zbliżyliśmy się od siebie, tak po prostu i się udało  . Obecnie jestem w 6 miesiącu ciąży i spodziewamy się córeczki w marcu. Żaden z ginekologów nie poinformował mnie, że ciało kobiety działa wg swojego rytmu i książkowy 14 dzień cyklu działa dokładnie tak samo jak „coroczny” śnieg na święta, którego jak wiadomo od kilku lat nie ma. Nasze organizmy płatają nam figle i działają jak chcą a nie tak, jak napisał kiedyś pewien znany naukowiec. Oczywiście, że w przypadku kobiet, które mają jakieś zaburzenia hormonalne, lub inne należy być pod opieką specjalisty i po prostu mu zaufać bo jak nie jemu to komu? Jednak jeżeli słyszycie, że wszystko jest w porządku to tak to przyjmijcie i nie szukajcie na siłę problemów, których nie ma. Jedyne do czego mam żal do lekarzy ginekologów to to, że nie potrafią się postawić w naszej sytuacji i poinformować nas o tym jak funkcjonuje nasza natura. W ich wyjaśnieniach dominuje słownictwo medyczne, oraz częste zbywanie nas książkowymi teoriami. Mam również żal do lekarzy za to, iż ingerują w naszą potencjalną niepłodność dopiero po roku starań. Dlaczego? Często przecież kobiety po 3-4 miesięcznym staraniu się o dziecko zastanawiają się czy ma to sens, bo może mają zaburzenia, albo inną niewykrytą dolegliwość? Dlaczego więc nie sprawdzić tego wcześniej? Po co kobieta ma czekać rok ze swoim ewentualnym problemem, jeżeli możnaby go wykryć i leczyć już wcześniej? Przyznam szczerze, że o wiele bardziej komfortowo czułabym się wiedząc, ze moje 8-miesięczne staranie się o dziecko to tylko kwestia czasu a nie ewentualnego zaburzenia, które mi to uniemożliwia. U mnie zakończyło się wszystko szczęśliwie, zaburzeń nie miałam, jedynie termin owulacji występuje u mnie później niż teoria zakłada. Teraz fora pt. :” jak zajść w ciążę” zamieniłam na „ poród naturalny a cesarka”  I tego też Wam wszystkim życzę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Chciałam tylko uspokoić wszystkie z Was, które walczą z frustracją związaną z ciągłym NIE- zachodzeniem w ciążę mimo starań. Starałam się z mężem o dzidziusia ok 8 miesięcy. Zaczynaliśmy się już zastanawiać czy z nami wszystko w porządku, dopytywałam kilku różnych ginekologów co robić i zawsze byłam zbywana jedną MEGA irytującą odpowiedzią: "proszę się starać w ciągu dni płodnych i się nie nastawiać psychicznie, a na pewno się uda bo z tą ciążą to tak już jest...". Znacie to zapewne, prawda?? Zawsze miałam regularne cykle, ok 30, 31 dni. Jedna z pań ginekologów poinformowała mnie nawet, żebyśmy codziennie między 14 a 18 dniem cyklu próbowali. Jakoś bez skutku. I wiecie dlaczego?? ? Ginekologom się po prostu nie chce zagłębiać w kwestię Waszej owulacji. Podają książkowe terminy, które wg procesów biologicznych informują kobietę, ze to właśnie ok 14 - 15 dnia cyklu występuje owulacja. No...czasem ok 16 - 17 dnia jeśli masz dłuższe cykle. W związku z tym tak też się staraliśmy. Nie trudno jest się domyślić, że po 18 dniu cyklu codziennych starań, seks zamiast przyjemności i miłości dwojga kochających się ludzi staje się " biologicznym pokrywaniem samicy" :) . Pewnego miesiąca - czerwca- odpuściliśmy starań ze względu na służbowy wyjazd mojego męża, niestety właśnie w terminie przewidywalnej owulacji. Pogodziłam się z myślą, że w tym miesiącu po prostu się nie uda, bo przegapimy ten dzień i wiecie co się stało? W 22 dnu mojego cyklu wrócił mąż, wtedy też zbliżyliśmy się od siebie, tak po prostu i się udało  . Obecnie jestem w 6 miesiącu ciąży i spodziewamy się córeczki w marcu. Żaden z ginekologów nie poinformował mnie, że ciało kobiety działa wg swojego rytmu i książkowy 14 dzień cyklu działa dokładnie tak samo jak „coroczny” śnieg na święta, którego jak wiadomo od kilku lat nie ma. Nasze organizmy płatają nam figle i działają jak chcą a nie tak, jak napisał kiedyś pewien znany naukowiec. Oczywiście, że w przypadku kobiet, które mają jakieś zaburzenia hormonalne, lub inne należy być pod opieką specjalisty i po prostu mu zaufać bo jak nie jemu to komu? Jednak jeżeli słyszycie, że wszystko jest w porządku to tak to przyjmijcie i nie szukajcie na siłę problemów, których nie ma. Jedyne do czego mam żal do lekarzy ginekologów to to, że nie potrafią się postawić w naszej sytuacji i poinformować nas o tym jak funkcjonuje nasza natura. W ich wyjaśnieniach dominuje słownictwo medyczne, oraz częste zbywanie nas książkowymi teoriami. Mam również żal do lekarzy za to, iż ingerują w naszą potencjalną niepłodność dopiero po roku starań. Dlaczego? Często przecież kobiety po 3-4 miesięcznym staraniu się o dziecko zastanawiają się czy ma to sens, bo może mają zaburzenia, albo inną niewykrytą dolegliwość? Dlaczego więc nie sprawdzić tego wcześniej? Po co kobieta ma czekać rok ze swoim ewentualnym problemem, jeżeli możnaby go wykryć i leczyć już wcześniej? Przyznam szczerze, że o wiele bardziej komfortowo czułabym się wiedząc, ze moje 8-miesięczne staranie się o dziecko to tylko kwestia czasu a nie ewentualnego zaburzenia, które mi to uniemożliwia. U mnie zakończyło się wszystko szczęśliwie, zaburzeń nie miałam, jedynie termin owulacji występuje u mnie później niż teoria zakłada. Teraz fora pt. :” jak zajść w ciążę” zamieniłam na „ poród naturalny a cesarka”  I tego też Wam wszystkim życzę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wiecie że w UK Polki jak tylko poznają jakiegoś czarnego/beżowego to 1-6 mcy i zachodzą w ciążę ? Może tu jest problem -wasza słaba płodność i jeszcze gorsza męża ? Może potrzebny wam 'płodozmian" bo zmiana partnera to silny bodziec owulacyjny . No nie namawiam od razu na Murzyna (choć oni mają bardzo silne plemniki) ale ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny chce Wam opowiedziec moja historie.Gdy mialam 25 lat zdecydowalismy sie z mezem na dziecko.Staralismy miesiac po czym okazalo sie ze jedtem w ciąży.Urodzilam zdrowa coreczke.Mając 31 lata postanowilismy ze nasza corka powinna miec rodzenstwo.No i zaczelo sie.Ciagle starania i nic nic.Robione testy i wszystkie w kolko negatywne.Potem znow nadzieja ze moze teraz sie udalo i znow test negatywny potem okres i placz i przygnebienie.Dlaczego?Zaczely sie wizyty u lekarzy,badania i w kolko odpowiedzi wszystko z Pania dobrze.Prosze sie odstresowac ale niby jak?Pojechalismy w gory,i tak nic.Maz zrobil badania nasienia niby ok.Ale wciaz nic.Później okazalo sie ze mam niedrozny jeden jajowod ale lekarz piwiedzial ze z jednym mozna zajsc w ciaze.Minelo 5lat.Bralam różne leki tylko po nich przytylam i nic.W koncu zaczelam plamic,zmienilam calkowicie lekarza ktory stwierdzil ze mam polipa na szyjce macicy ktory juz pękł i stąd krwawienia.Wyciął mi go zrobil lyczeczkonie i powiedzial teraz sie starac.Ja juz w to nie wierzylam.Zaczelam sie godzic z tym ze bede miala tylko jedno dziecko.Tym bardziej ze maz wyjechal do pracy za granice i malo sie widzielismy.Ale zaczely sie wakacje i pojechalam do niego w odwiedziny.I stalo sie.Wrocilam i nie dostalam juz miesiączki.Zrobilam test nie wierząc ze wyjda dwie kreski a jednak dwie duze krechy.Szczescie nie do opisania.Teraz jestem w 26 tyg.ciazy i mam miec zdrowa coreczke.Dziewczyny nie poddawajcie sie.Ja wierze ze do kazdej z was usmiechnie sie szczescie.Zobaczycie.Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mozekomuspomoge
Ja starałam sie o Dzidzie 3,5 roku. Wszystkie badania ok zarówno moje jak i męża. Lekarz zaproponował in vitro, ale nie chcieliśmy tego robić (to było sprzeczne z naszymi przekonaniami). Tak strasznie płakałam. Każda miesiączka to była dla mnie jak żałoba po utracie dziecka. Znajoma poleciła mi modlić sie do Matki Boskiej o Dzidziusia. Był maj, a wiec doskonały czas na modlitwę. Nie mieliśmy z mężem nic do stracenia i dzień w dzień przez cały miesiąc odmawialiśmy litanie do Matki Boskiej. Minął maj, czerwiec i lipiec i nic. Dowiedziałam sie wtedy o takiej dziewczynie, która miała w organizmie jakaś bakterie, ktorej obecność w organizmie wykryto po 8 latach. Ponoć powodowała ona samoistne poronienia wraz z pierwsza miesiączka. Bidulka nie wiedziała tak naprawdę ile razy była w ciąży w ciagu tych 8 lat. Pomyslałam, ze może ja tez mam cos takiego wiec zazylam taki trzydniowy antybiotych na rożne szczepy bakterii. Pomyslałam ze nie zaszkodzi a może pomoc. Do tej pory nie wiem czy pomogła modlitwa makowa czy ten antybiotyk...a może i to i to, ale miesiączki juz nie dostałam. Dziwne, ale ważne ze poskutkowało :) powodzenia i wiecej wiary!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To teraz ja. Mamm 27lat i cudownego chlopaka ktory chce miec dziecko. Ja tez,wlasnie dlatego ze jest nam ze soba dobrze. Próbuje i próbuje. Nie jakos nachalnie,ale probuje. Wime ze maam nadzerke i jakies zapalenie w srodku,tzn taobia mi sie jakies syfki itd i lekarz nie wie co to, w srode.odbiore wyniki badania. Sluszalam ze przy infekcji ciezej zajść w ciaze. Nie staram sie jakos nardzo,tak mniej wiecej. Boje sie ze sie nie uda ;( ze nie bede mogla.miec dzieci, a.nie mogę pozwolić by on nie byl tatą bo kestt cudowny. I tu sa moje obawy, ze zostawi mnie gdy sie okaże ze nie moge ich miec :( W marcu ide do innego lekarza jeszcze. Powiedzcie,o jakie badania go poprosic zeby wiedzieć czy wgl będę mamą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam staramy się z mężem od 3 lat i nic mam doła nie czuje się wartościowa kobieta nie mogę zajść w ciążę wszyscy pytają a ja mam ochotę krzyczeć dajcie mi spokój nie dam rady tak dalej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patipatt
dziewczyny a może warto jest się przejść do kliniki leczenia niepłodności? Ja miałam z tym taki sam problem 2 lata starań, chodzenia do ginekologów i co? Nic, żadnych rezultatów. Nie wiedziałam co już mam zrobić…. Wyniki były ok jak to mój ginekolog pow.”wszystko jest w porządku, trzeba czekać” ale dwa lata zleciały….Po głębszych przemyśleniach, udałam się do profesjonalnej kliniki, tam lekarz zrobił jeszcze raz wszystkie badania i o dziwo wyszło że jednak nie tak wszystko jest w porządku jak mówił mi ginekolog! Byłam strasznie zdenerwowana! W klinice dostałam opiekę psychologa który bardzo mi pomógł przejść przez te całe stresy związane z poprzednimi doświadczeniami. Lekarze w klinice dobrali odpowiednie metody leczenia iii efekty są! Mamy synka:) chociaż i tak dwa lata tak naprawdę stracone przez niby najlepszego ginekologa w mieście!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuśka135
Zdecydowanie polecam po dłuższych staraniach wybór kliniki leczenia niepłodności. Bo normalnie lekarz może włączyć np. leczenie hormonalne, ale niestety, nie oszukujmy się czasami to nie wystarczy. Ja byłam w takiej sytuacji. Poszłam z całą historią leczenia do kliniki i wyszło mi np. niedrożne jajowody, do tego niski parametr nasienia i inne rzeczy, że koniecznością było invitro. I gdyby nie decyzja i nie spotkanie z doktorem Zielińskim w invikcie, to być może nigdy nie mogłabym nawet pomarzyć o dziecku. Dlatego baaaardzo polecam i trzymam kciuki za staraczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu edi, najpierw się tabletów nałykają a potem dopa.... dziewczyno próbuj aż się uda ja do końca życia zapiepszac na ten narud nie będe no niestety....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Często jest to wina diety co jemy i pijemy. Do tego ziołami oczyścić organizm by udrożnić jajowody itp...To sami mąż powinien tak zrobić również. Np.piciw skrzypu itp.... My gdybyśmy nie mogli mieć to skorzystali byśmy z dawcy seksu w trójkącie w obecności męża doszło do zapłodnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
patipatt miałam podobną sytuację z moim ginko :( zapewniał, że wszystko jest na swojej drodze… że potrzeba cierpliwości.. a ja po prostu z dnia na dzień czułam się coraz gorzej :( jak taki gorszy sort człowieka… wiecznie z depresją, z brakiem motywacji, mój związek o mały włos się nie rozpadł… żyłam marzeniami i wmówiłam sobie, że nikt nie może mi pomóc… Takie bezowocne starania praktycznie dotknęły każdą moją sferę życia od pracy po życie intymne ale to już chyba wszystkie babeczki z tym problemem wiedzą. Ostatnio spotkałam znajomą i przy kawie poruszyła temat kliniki leczenia niepłodności. I chyba mnie przekonała. Jeszcze nie powiedziałam partnerowi o (na razie) moich planach ale chcę poszukać jakichś opinii o klinikach, lekarzach i dopiero wtedy podjąć ten temat… W końcu po długim czasie mam tą iskierkę nadziei i bardzo bym prosiła o jakieś info co do twojej kliniki i jak wyglądała twoja pierwsza wizyta? Takie info z pierwszej ręki dużo mi da i będę mega wdzięczna :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety swiat jest tak pogmatwany, ze te co chca miec dziecko to nie moga zajsc w ciaze, a te co nie chca stosuja antykoncepcje i tak, jak wy czekacie na 2 kreseczki, one co miesiac czekaja na okres. Ehh jak ja bym chciala oddac swoja plodnosc kobiecie, ktora mazy o dziecku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patipatt
olusaa00 – mów partnerowi o swoich planach i działajcie, ja leczyłam się w invicta 1 wizyta naprawdę na duży plus! Dr od razu wypytał się o wszystko, skierował na badania nie musiałam latać do lab.bo wszystko mają na miejscu więc poszło sprawnie :) na wizytę czekałam około 2 tyg. Dużo maja pacjentów ale warto naprawdę czekać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Możecie mi wytłumaczyć dlaczego chcecie mieć dzieci? Pytam na poważnie. Chciałabym zrozumieć wasz punkt widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×