Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..nadzieja...ostatnia.....

czy 40-tka może jeszcze być początkiem?

Polecane posty

Gość ..nadzieja...ostatnia....
Dziewczyno ratownika, o jak ja pragnełabym abyś okazała się dobrą wróżką:):) Odważna, aż mi oczy wyszły z głowy jak przeczytałam te słowa, to może jeszcze będą ze mnie ludzie:) A tak powaznie, nie jestem pewna jak to wszystko się uda, pewna natomiast jestem, ze za dlugo zwlekałam z tą decyzją, a to już raczej coś zgoła przeciwnego do odwagi. Zobaczymy:) na pewno sie pochwalę, lub pożalę i o dozywianie poproszę. A temat spraw damsko-męskich schowam na razie głęboko, no chyba, że staranuje mnie biegnącą jakiś mi przeznaczony:) I za to Wam wszystkim dziekuje, bo wiele Waszych cennych wypowiedzi doprowadziło mnie do takiego wniosku. (resztki na talerzu). I oczywiście jestem pełna nadziei, ze temat nam nie umrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktorastampoprzedniczka:)
hehehe troche sie usmialam jak poczytalam koraliczka czy jakiegos tam koralika ;) sorry ze pozwolilam sobie na ta mala zlosliwosc To ja "druga milosc" opisywalam historie z facetem ktory byl przejazdem w Polsce i chcial zobaczyc cos fajnego, innego niz proponuja typowi oprowadzacze. Widzisz, facet nie byl po rozwodzie bo nigdy slubu nie mial i nawet nie mieszkal z ta pania. A znajomi moi nawet nie wiedzieli o tym ze sie rozstal, (no chyba ze sie do mnie nie przyznali),bo on tak czesto podrozuje po swiecie i nie zawsze w asyscie, czasem po prostu sam. A im sie nie "chwalil" swoim zyciem osobistym bo to taka narodowa cecha chyba, zeby wszem i wobec mowic jak to wszystko idzie swietnie i ogolnie jest cudownie.Ja raczej nie widzialam w tym nic specjalnie zamierzonego z ich strony i nie dziwi mnie ze poprosili mnie o taka przysluge bo po pierwsze dobrze znam jezyk angielski a po drugie oni ze swoja rodzina nie sa w najlepszych stosunkach po tym jak opuscili Polske. Tak ze dla mnie jednak bylo to cos jakby przypadkowego i to jest wlasnie fajne. Zreszta przyznam sie ze nie wiazalam zadnych szczegolnych planow na poczatku i po jakims czasie zaczelam delikatne poszukiwania . Niestety bez dobrego rezultatu. A powiem ze gdybym w Polsce znalazla kogos kto chociaz w polowie by mi tak odpowiadal jak moj obecn mazy, zrodzilo by sie tez uczucie, to chyba wolalabym zostac tu gdzie do tej pory zylam, mam rodzine i przyjaciol. Nie gloryfikuje w zaden sposob obcokrakjowcow a o naszych panach mowie BE. Ja po prostu nie trafilam w moim otoczeniu na kogos takiego. Ale jednoczesnie musze potwierdzic ze jednak widze olbrzymia roznice w spojrzeniu na zwiazki ludzi po 40-stce, po 50-tce itd tu gdzie teraz zyje a tym jak patrzy sie w Polsce. Tutaj nikogo nie dziwi ze starsi-napraede starsi ludzie trzymaja sie za rece, ze mowia o sobie "moj chlopak""moja dziewczyna". Tu nikogo nie dziwi ze pani po 60-tce zaplotla warkocze, pomalowala paznokcie na czerwono i absolutnie nie chce by mowic inaczej niz po imieniu. Co kraj to obyczaj i juz Tak tylko dodalam teraz ta moja pisanine tutaj , bo jakos tak przykro mi sie zrobilo, ze chcialam dodac cos pozytywnego,cos co przytrafilo sie w moim zyciu pozytywnego bo wierzylam i wciaz wierze w moc takiego myslenia, a w sposob jakis taki ironiczny zostalam skwitowana jako bajkopisarka co to wymyslila sobie teorie przypadku i ogolnie kit wciska. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i tych co wierza ze wiele od nas zalezy i tych co widzac co sie dokola dzieje przestali wierzyc ze moze ich spotkac cos naprawde nieoczekiwanego, dobrego, co moze zmienic wszystko w naszym zyciu i stac sie poczatkiem wszystkich zmian na lepsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hippok
Kochana piszesz z Kontynentu Amerykanskiego wiec nie pociskaj bredni , bo malo jeszcze wiesz , to ze zlapalas jakiegos chlopa i trzymasz go rekami i nogami o niczym nie swiadczy . Ja tu spedzilam wiele lat i moge Ci napisac , ze rozwody sa na porzadku dziennym , tu mozesz szybciej sie rozwiesc niz poslubic i norma jest , ze ludzie zenia sie w roznym wieku i po kilka razy , takze uwazaj zebys nie byla kolejna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam też z Rockefellerem
I podzielę się z Wami moją wiedzą o początkach ich bogactwa. Mały John mieszkający w ubóstwie w najnędzniejszej dzielnicy miasta, podniósł kiedyś z rynsztoka jabłko. Wypucował je o swoją połataną koszulę. I sprzedał w bogatej dzielnicy. Za pierwszego zapracowanego własnymi rękami centa kupił dwa jabłka w swoich slumsach. Nie muszę już chyba opisywać co robił dalej. Każdy, kto ma jakieś pojęcie o ciągu geometrycznym, domyśla się w którym miejscu znalazł się John, kiedy już stał się mężczyzną. Piękna bajka? Tak. Myślę, że też edukacyjna. Ale przecież nie na tym się kończy. Kiedy zmarł pewien stary farmer, posiadacz tysięcy hektarów z jakąś wypływającą z ziemi cuchnącą mazią, okazało się, że John jest jego jedynym spadkobiercą. Na przełomie XIX i XX wieku, stworzona przez Johna firma przerabiała 95% ropy naftowej wydobywanej w Stanach Zjednoczonych. I dopiero teraz jest prawdziwy morał. Pracuj, pracuj i jeszcze raz pracuj. I licz na łut szczęścia. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam też z Rockefellerem
ktorastampoprzedniczka:), ciesząc się Twoim szczęściem pozwolę sobie na pewien komentarz do Twojej wypowiedzi. "gdybym w Polsce znalazla kogos kto chociaz w polowie by mi tak odpowiadal jak moj obecn mazy, zrodzilo by sie tez uczucie, to chyba wolalabym zostac tu gdzie do tej pory zylam, mam rodzine i przyjaciol". Jak zrozumiałam z Twojej wypowiedzi, to właśnie w Polsce znalazłaś tego, który odpowiadał Ci nawet w dwóch połowach. Podejrzewam (chociaż pewności nie mam), że także w Polsce zrodziło się Twoje uczucie. Nie rozumiem czemu wobec tego nie zostałaś tu gdzie żyłaś do tej pory, gdzie miałaś (pewnie i Twoje dzieci) rodzinę i przyjaciół. A może "kolejność uczuć" była inna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zbieg (okoliczności)
"w szczęśliwych historiach opisywanych na tym topicu wszystko wydarzyło się jakby mimochodem i niespodziewanie" Słowa te tak przemówiły do , że wysnuła na ich podstawie wniosek iż "Potwierdza mi to moją teorię przypadków i zbiegów okoliczności." Być może Twoja teoria jest słuszna. Ale czy ktoś słyszałby dzisiaj o Rockefellerach, gdyby John R. nie zgromadził kapitału, który pozwolił mu na wykorzystanie owego przypadku i zbiegu okoliczności? Myślę, że wątpię. ..nadzieja...ostatnia...., czekaj na przypadek i zbieg okoliczności, ale nie powiedz nigdy, że jak Ci się trafiło to ..... A JA TAKA NIEUCZESANA! :( Tak NA WSZELKI WYPADEK pozmywaj talerze po niegdysiejszych frykasach. I chociaż PRZEGARNIJ WŁOSY! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ..nadzieja...ostatnia.....
haha i zbiegiem (okoliczności) jest też to, że od 40 lat chodzę "rozczochrana":):) ale to akurat lubię. (nie o to, nie o to? wiem, wiem:) ) A te resztki zmywam, zmywam, bardzo przyschnięte są, może w końcu same się wykruszą:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koraliczek.......
wniosek z tego taki ze wszystkie 40latki sa szczesliwe, zachowuja sie godnie nie uganiaja po portalach randkowych...milosc trafia im sie po 40 tce przypadkiem...(tak jak kandydatki na MISS-jakastam po uzyskaniu korony z lzami w oczach wyznaja ze nigdy sie nie spodziewaly...) normalnie wszystkie oprocz MNIE ;-) - glupiej starej kury ...bo mnie nawet CI normalni nie rozumieja..nie rozumieja co pisze.... najpierw zazuca mi sie ze szukam opiekuna...jak sprostuje ze nie szukam opiekuna znowu zle bo to sie nie wyklucza.... mam 40 lat nie 16nascie i jak pisze ze kiedys zrobilam test na portalu to nie znaczy ze zrobilam go wczoraj......zeby dzis z rozpacza ,bo nikt sie nie odezwal uznala sie za szczesliwa w samotnosci.... bla bla bla bla maslo maslane dyskusja bez konca :-D jakie to budujace....... :-D.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koraliku i autorko -dawno tu nie pisalam , bo ktos mi zrzucil , ze za czesto sie tu wypowiadam :-( Przyznaje zrobilo mi sie w tym momencie przykro, a ze jestem osoba bardzo uczulona na dobre wychowanie , wiec dalam odetchnac od sibie , by sie nie wymadrzac tu . Tym bardziej , ze tez taki zarzut nastepny uslyszalam :-D Nie wyszlo mi to na zle , bo wzielam sie za swetr i juz jest prawie w polowie gotowy.Jest cudem rekodziela :-D Ale ale do rzeczy -Koraliku , tak czytam , co piszesz i moze zbyt skupiasz sie na pozycji potencjalnego partnera ? Bo czy to , az takie wazne , by byl super wyksztalcony, mial wysoka pozycje zawodowa , dom i wokol ogrody , samochody i milion innych rzeczy. Jakos umknelo mi np. -uczciwy , mily, szczery , wyrozumialy , umiejacy sluchac , wierny, opiekunczy . Nie czytam za czesto ( albo wcale) o takich kryteriach, a chyba one sa najwazniejsze. Co z tych studiow ( wazne -sama tez je mam , czy przez to jestem lepsza ?) ale zajmuje sie kompletnie czym innym i z duza satysfakcja i gratyfikacja finansowa . Co z tej wysokiej pozycji , jesli wtedy firma wypiluje takiego kandydata , wyssie z niego wszystkie sily i emocje , ze dla partnera jest juz niewiele . Za darmo nie dostaje sie wysokich apanazy :-( Ostatnio maz mogl jeszcze wyzej awansowac, ale swiadomie zrezygnowalismy z tego , bo siedzialabym jeszcze wiecej sama w domu , ciagle musialby byc mobilny , czy warto tym sie kierowac w zyciu? Czy to, az takie nobilitujace ? Nie chcialabym , by ktos znow mi zarzucil , ze madrze sie tu , ale moze Koraliku powinnas innymi troche kryteriami sie kierowac ? Wtedy zobaczysz wiecej czlowieka w mezczyznie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ..naddzieja...ostatnia.....
Wiesz Koraliczku, ja patrze na ten temat bardziej z perspektywy refleksji, wsłuchuje się w opinie innych, w tym Twoje. Staram się nie zauważać oceniania, choć i takie sie tutaj czasem pojawia. Stąd pewnie to odczucie maslanego masła.Wrazić swoją opinie, opisac doświadczenia, a uniknąc własnie oceniania, to jest sztuka, która niektórym calkiem fajnie wychodzi. Inne sa opinie osób, którym przypadek sprzyjał a inne takich jak my, które wciąz czekamy na lepsze zmiany, bo czujemy się w punkcie wyjścia, bez względu na kraj w którym przyszło nam żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadziejaostatnia@wp.pl
no niestety, nie przemyciłam dobrego adresu, tak się chyba uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga milosc
Koraliczku Ty to ani nie wierzysz w cudze szczesliwe przypadki ani w swoje szczesliwe. Nie wierzysz tez w to ze jakbys sie postarala to znajdziesz godnego siebie partnera. Ale to nie moja sprawa - wiec nie bede juz zabierac Twojego cennego czasu i narazac Ciebie i siebie na niepotrzebna wymiane zdan, ktora raczej nie byla zamierzeniem autorki tego topiku. Ogolnie powiem tylko tyle ze to ze tak sie u mnie zdarzylo to przeciez nie zalatwilo za mnie calej sprawy. To ode mnie zalezalo co z tym zrobi albo nie zrobie. To nie jakis tam przypadek podjal za mnie decyzje tylko ja sama to zrobilam. A czy sluszna to sie po jakims czasie okaze. Ktos napisal zebym sie tak nie cieszyla za bardzo bo tutaj latwo sie roziwsc i mnie tez to moze spotkac. Zgadza sie. Ten moj maz moze mnie kiedys kopnac w doope, dokladnie tak samo jak ja moge kopnac jego. W koncu nic nie jest wieczne. Ale dopoki jest dobry dla mnie, troskliwy itd to mam zamiar cieszyc sie z tego a nie zamartwiac na zapas. Poza tym staram sie miec oczy szeroko otwarte a i tak wiem ze jak facet bedzie mnie chcial zrobic w bambuko to i tak to zrobi. Ta wiedza jednak nie spedza mi snu z powiek, pozwala normalnie cieszyc sie zwiazkiem, bo nie opieram calego mojego swiata na facecie i w razie czego tak samo jak zmienilam wiele w swoim zyciu, zaczelam na nowo wlasnie po 40-tce to w razie koniecznosci zrobie to jeszcze raz. Po prostu kocham ale nie zapominam tym razem o sobie i nie staram sie wejsc w d.. bez mydla. A gdybym nie miala takiej sytuacji jaka mi sie zdarzyla to zapewne probowalabym szukac czegos na wlasna reke ze tak powiem. Zreszta jakies tam niesmiale proby mialam tyle ze troche sie zrazilam . Nie bede sie juz udzielac na tym topiku bo niektorzy lepiej ode mnie samej wiedza co mnie zabolalo a co bylo tylko "lzami na pokaz". Swoje wpisy dodalam tylko po to zeby dac komus nadzieje, wesprzec w mysleniu ze 40-tka to nie koniec wszystkiego mimo rozwodow czy innych zakretow zyciowych. chcialam tylko powiedziec ze mozna zmieniac wszystko w swoim zyciu dopoki tych zmian sie pragnie mocno i ich nie boi. Wyszlam z zalozenia ze gdy oczekuje zmian w swoim zyciu musze zaczac je od siebie samej a zwlaszcza swosobu myslenia i postrzegania siebie. Miss nie jestem , ale wiem ze podobac sie moge. Zreszta jak to mowia :kazda potwora znajdzie swego amatora. Poza tym tysiac razy widzialam ze czasem kobieta ktora obiektywnie nie jest zadna pieknoscia wzbudza silne zainteresowanie swoja osoba, ba- wiecej jest postrzegana jako bardzo atrakcyjna przez plec przeciwna wlasnie dzieki temu jak sama na siebie patrzy, gdy nie skupia sie na swoich mankamentach, tylko na swoich zaletach i je stara sie eksponowac. Prace wiec nad zmiana sposobu myslenia zaczelam od pracy nad swoim poczuciem wartosci . I mimo ze czasem w srodku siedzi sobie taka mala dziewczynka co troche stracha ma przed niektorymi sprawami to staram sie tego nie okazywac. Nigdy chyba juz sobie nie pozwole na 100% zaufanie , czy to by uczucie mna kierowalo, bo wiem ze sama milosc to za malo na zbudowanie trwalego i dobrego zwiazku. Z drugiej strony rozumiem Koralika , gdy pisze o tym ze jakies pijawki sie do niej przyczepiaja ktore chcialaby ogrzac sie przy jej ognisku nic nie dajac, nic nie oferujac szczegolnego w zamian. Nie jest kobieta zdesperowana zeby lapac ochlapy byle tylko jakiekolwiek portki w domu byly. Ceni sie, ma jakies swoje wymagania i w 101% procentach popieram to bo niby dlaczego ma ich nie miec. Wolno jej i tyle. I jesli odnajduje swoje szczescie w tym to swietnie i nic dodac i nic ujac. Ja po prostu nie czulam zebym osiagnela juz w zyciu wszystko co moglam i wszystko w zasadzie co potrzebne zdobylam. A przy moim wyborze i decyzji takich a nie innych zmian w swoim zyciu , rowniez nie kierowalam sie desperacja bo w sumie nie bardzo zdazylam byc zdesperowana, a po drugie naprawde dobrze przemyslalam za i przeciw. I jak z wieloma sprawami tak i tu sa plusy i minusy. Bilans jednak byl na plus w moim mniemamniu a czy kiedys bede zalowac to tego teraz nie wiem. Wiem tylko ze staram sie bardzo nie popelniac tych samych bledow co w poprzednim zwiazku, staram sie mowic od razu o tym co mnie zabolalo zeby nie chowac urazy w sobie i staram sie byc uczciwa i bardzo jasno okreslac swoje oczekiwania i to co sama moge zaoferowac. Tego wszystkiego rowniez wymagam od mojego meza. A jak kiedys, czego sobie absolutnie nie zycze, nie doceni mnie i zrobi cos czego za nic w swiecie zaakceptowac nie bede mogla to powiem ze to bedzie jego strata. Ale tym na chwile obecna nie bede sie zamartwiac bo tak jak pisalam w wypowiedziach wczesniej wierze w sprawcza sile pozytywnego myslenia. A jak ktos sie z tego smieje to niech sie smieje. W moim zyciu to sie sprawdzilo juz wielokrotnie . Kogo nieswiadomie urazilam przepraszam, dla kogo bylas troche zlosliwa- wybaczcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga milosc
obcielo mi pare ostatnich zdan Jesli ktos ma troche wyobrazni to zrozumie ze opisujac swoj przypadek nie jest to historia o ksieciu na bialym koniu ktory porwal do swojego krolestwa swoja ksiezniczke(moze tak to zabrzmialo). Jest to historia normalnej kobiety, ktora spotkala interesujacego faceta i po pewnym czasie nie bala sie zmienic wszystkiego w swoim zyciu i zaczac wszystko od poczatku- wlasnie po 40-tce, A jak wielkie to sa zmiany to nie trudno sobie chyba wyobrazic? zwlaszcza gdy sie mialo niezla prace, przyjaciol, stabilna sytuacje finansowa (nie znaczy ze rewelacyjna hehe), wlasne mieszkanie i nikomu na szyi sie nie wisialam. Chcialam tych zmian, chcialam oderwac sie od tego wszystkiego co kojarzylo mi sie z przeszloscia . Nic nie zrobilam tez bez zgody moich dzieci czy ich wiedzy bo wiedzialam ze decydujac sie na takie zmiany zmieniam rowniez ich swiat- dlatego DOBRZE przemyslalam swoja decyzje. Ale gdy juz ja podjelam to po prostu dzialalam szybko, zdecydowanie bez zbednego zwlekania. A ze trafilam na rownie konkretnego i zdecydowanego faceta to moje szczescie. I bywalo czasem ciezko zwlaszcza gdy tesknota za bliskami byla silna, ale wciaz widza ta szklanke do polowy pelna a nie pusta czego i Wam zycze. Powodzenia Wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzionkowska
Druga milosc , mozesz sie domyslec , ze piszemy z tego samego kontynentu ( czas ) . Ja Cie calkowicie rozumiem co chcesz przekazac w swojej historii i wierze w szczerosc Twojej wypowiedzi , ale pamietaj , ze my Polacy jestesmy pesymistami i troche taki happy end jest zbyt bajeczny , wrecz nierealny . Mialas dobre intencje ale nie wszyscy to potrafia odebrac jako chec pocieszenia , dania nadzieji - tak na marginesie przesiaknelas juz tutejszoscia wszyscy usmiechnieci , zadowoleni , zyczacy drugiemu dobrze , good for you Ja nie bede sie wypowiadac na temat - czy 40-tka moze jeszcze byc poczatkiem ? Mimo wieku nie mam zbyt wiele doswiadczenia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wieczorkowska
bla bla bla bla maslo maslane dyskusja bez konca To, że duskusja nie ma końca uważam za zaletę. Nie rozumiem świętego oburzenia ludzi, którzy mając różne doświadczenia zarzucają innym, że nie idą tą drogą co oni. Bo to, że zamykają się na to co mówią inni, jest już czymś naturalnym. "wszyscy usmiechnieci , zadowoleni , zyczacy drugiemu dobrze , good for you" - jaki to sielski obrazek. Czy ci ludzie nie mają problemów? Oczywiście, że mają. Czy są otwarci na wysłuchanie opinii innych o swoich problemach? Absolutnie nie! Przecież po to zakładają swoje maski, aby odgrywać rolę szczęśliwych. Co kraj to obyczaj! Wielu ludzi fascynuje się wciąż jakimiś bajkowymi amerykami. Ale świat tak się zmienił, że jest już pewna grupa Polaków, którzy czują się obywatelami świata. Wciąż jednak jeszcze nieliczna. A już w naszej grupie wiekowej wręcz niewystępowalna. Zawsze zmiana miejsca zamieszkania wiąże się z koniecznością przeprowadzenia pewnego bilansu. Są ludzie, dla których ten bilans ogranicza się do liczb. W niektórych krajach jest czymś PROSTYM. Ale (ciągle jeszcze na szczęście(?)) większość ludzi nie potrafi go zrobić. Czy dlatego, że nie poznali prostych działań matematycznych? Nie! Dlatego, że oprócz liczb taki bilans zawiera elementy niezmierzalne. Jedna z wypowiadających się dziewczyn napisała "oni ze swoja rodzina nie sa w najlepszych stosunkach po tym jak opuscili Polske". Cytowani "oni" nie są jakimś szczególnym przypadkiem. "Porzuceni" przez "onych" są jednym z tych niezmierzalnych elementów bilansu. Dlaczego "nowy początek" czterdziestolatki jest taki trudny w porównaniu z dwudziestolatką? TAKŻE dlatego, że MY już wiemy, że w BILANSIE ZYSKÓW I STRAT nie da się pominąć tego co NIEZMIERZALNE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koraliczek..........
...moze to paradoks ale mi jakos latwiej zyc ze swiadomoscia ze juz swoje przezylam...i ze w tym wieku wazne jest cieszyc sie wlasnym zdrowiem i szczesciem zdrowiem swoich dzieci....cieszyc sie z tego co juz osiagnelam ...i nie czekac na cud dla 40tki.... latwiej mi kiedy przyjelam do wiadomosci (po kliku probach) ze nowy partner i nowe zycie osobiste to juz nie dla mnie.... oplakalam temat garacymi lzami.... i na tym koniec. dla mojej psychiki lepsze to anizeli ciagle wyczekiwanie i lamanie mozgownicy dlaczego jeszcze jestem sama i czy wogole kogos znajde.... kazda z nas jest inna... trudno tak mi sie w zyciu ulozylo ze ten cudowny zagraniczny mezczyzna z wartosciami wewnetrznymi, czuly, troskliwy kochajacy moje dziecko przywiezione z polski..kochajacy mnie...po 18 latach malzenstwa wymienil mnie na starszy model.... ...juz nie mam zludzen... na nowy poczatek dla 40tki...bo ile razy mozna zaczynac? ...i to wlasnie probuje niestety jak widac bez skutku wam przekazac... ..usmiechnij sie bedzie dobrze...guzik bedzie dobrze...oswiechtane slogany dajace zrozpaczonym ostatnia nadzieje ;-) ja juz nie chce zaczynac...a w wartosci wewnetrzne poprostu juz nie wierze...one sie zmieniaja w mgnieniu oka gdy na horyzoncie pojawia sie interesujace obce gacie...wtedy z tych wartosci nie pozostaje NIC!!!! i gdy nie bylo wartosci materialnych..zostaje sie moje drogie panie z reka w nocniku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zbieg (okoliczności)
..nadzieja...ostatnia....., "te resztki zmywam, zmywam, bardzo przyschnięte są, może w końcu same się wykruszą" Niewątpliwie, właściwą diagnozę wystawilaś sobie zanim założyłaś ten topik. Ale zanim zapytałaś o nowy początek, podjęłaś decyzję co do starych spraw. Zadziałałaś zapewne w dużej mierze intuicyjnie. Ale przecież miałaś świadomość, że nie jesteś w stanie dalej żyć z kimś, kto TAK BARDZO CIĘ ZRANIŁ. Są rany niezabliźniające się. Do nich należą również te rozdrapywane. Nie jesteś w stanie sprawić, aby twoje rany zabliźniły się natychmiast. Ale jesteś w stanie powstrzymać się od ich rozdrapywania. Znałam kiedyś osobę, która została mocno zraniona. "Nieświadomie" i ten "pierwszy i ostatni raz", przez najbliższą jej osobę. Akceptując "nieświadomość" i wierząc w zapewnienia, że "tylko Ciebie" podjęła decyzję....... I "kipała smajlingiem". Trafił jej się ktoś, kto przykrył ranę plastrem. Ale ona ciągle podglądała czy rana jest już zabliźniona. Ileż razy można? Plaster odpadł. Minęlo kilka lat. Rana się zabliźniła. Kobieta odszukała tego "od plastra". Nie miała już najmniejszych wątpliwości, że TYLKO ON. Ale on walczył o "nowy początek" kilka lat. I szczęsliwie wygrał. Znam ich obydwoje. Obydwoje "kipią smajlingiem". Ale oni są też moimi przyjaciółmi. I wiem co oboje uważają za błędy. On.... za swój uważa, że zabrakło mu cierpliwości; za jej, że "zaczęła niezakończywszy". Ona.... za swój, że miała pecha; za jego, że czuje się nad wyraz "odpowiedzialny i lojalny" i "nie idzie za głosem serca".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wole Bursztym od Diamentu
Nadzieja ostatnia, Zycze powodzenia! Wszytko sie z pewnoscia uda i wypijemy potem virtualne pifko :) Koraliczek, Ty chyba mialas zwyklego pecha. Nie widze nic zlego w portalach randkowych. To gdzie maja sie pracujacy ludzie spotykac? W ciemnej dyskotece o 1 nad ranem? Nonsens. Ja mam do tego inne podejscie. Nie bede za nikim latac ale jak mi sie ktos podoba to postaram sie zeby to zauwazyl ;) Wiec na takim portalu jakbym miala na kogos ochote to bym sama wyslala krotka wiadomosc. Przeciez po to sie tam ludzie rejestruja zeby innych spotkac. I wierz mi te teksty o tym, ze jak sie usmiechniesz to poczujesz sie lepiej da sie zmierzyc w mozgu. Ludzie naprawde czuja sie lepiej :) Jestem przekonana, ze kiedy bedziesz sie tego jak najmniej spodziewac to poznasz kogos wyjatkowego. Co do reszty, to szczesliwe przypadki chodza po ludziach ale czasem trzeba troche temu przypadkowi pomoc. Mam na mysli taka pomoc, ktora pomaga samemu sobie: aktywnosc zawodowa i umyslowa, sport, podroze, zroznicowane zainteresowania otwartosc na nowych ludzi i doswiadczenia. Ogolnie staram sie czerpac szczescie z roznorodnych zrodel, moj zwiazek to tylko pewien aspekt w moim zyciu. Bardzo wazny fragment ale jednak wylacznie fragment. Jezeli nie wypali no to coz, nie bedzie latwo ale na pewno nie bede zaczynac wtedy zycia od zera bo moje zycie i szczescie sklada sie z wielu, wielu rzeczy, ktore zawsze beda ze mna. Jak moj pies, ktorego kocham nad zycie :) Powiem wam, ze jezeli chcecie doznac prawdziwej milosci to kupcie sobie psa :) Pies motywuje nieslychanie do aktywnosci, trzeba z nim kazdego dnia wyjsc 3-5 razy minimum na spacer bez wzgledu na pogode i poznaje sie w ten sposob duzo ludzi. Istnieja zwlaszcza rasy chartow, o ktorych sie mowi, ze jak sobie takiego psa kupisz to nigdy nie bedziesz samotna. Laza za czlowiekiem jak cien i spia najchetniej wtuleni w szyje pani jak goracy kompress ;) Nic lepszego na problemy z kregloslupem :) Ale mialo byc o nowych poczatkach a nie o inventarzu :) Nowy poczatek jest wszedzie mozliwy sa jednak miejsca na ziemi gdzie przychodzi to latwiej niz gdzie indziej. Mi osobiscie, w Polsce, dla kobiety po 40-tce wydaje sie to trudne, zawodowo jak rowniez osobiscie. Nie uwazam, ze gdzie indziej jest perfect ale jednak latwiej. Juz chociazby z tego powodu, ze spoleczenstwo jest ogolnie starsze na zachodzie Europy. Natomist nowy poczatek zawodowy jest najlatwiejszy w USA. Po prostu tam do konca zycia mozesz "reinvent yourself" - tzn. wymyslic sie od nowa ;) To mi sie tam najbardziej podobalo. Nowe studia? Nie ma sprawy. Nowy zawod, nowa firma - a czemu nie. Twoje ryzyko, twoja sprawa. Nawet senior citizens maja ciekawe zycie, chodza na randki i zaczynaja zycie od nowa w wieku 70 lat :) Tez sie da :) We wszytkim pomoaga nutka optimizmu i przekonanie, ze sie uda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wieczorkowska
"Natomist nowy poczatek zawodowy jest najlatwiejszy w USA" A emocjonalny? Jaki kraj polecasz? Gdzie znajdziesz najlepszych przyjaciół? Gdzie najlepsze babcie dla swoich dzieci? Gdzie facetów najlepiej domytych? A gdzie największych macho? Przestańcie już operować nazwami krajów szczęścia. Skupcie się bardziej na szczęścia atrybutach. Jak widzę demonstrujących przeciw ACTA to widzę prawie wyłącznie ludzi uśmiechniętych. TYLKO W POLSCE!!!!! ?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koraliczek......
Bursztynku ja ze wzgledow roznych (czytaj byc moze lenistwa?) raczej przymierzam sie do kupna Kotka Brytyjskiego...sa przepiekne..... mysle tez ze wewnetrzne lenistwo powstrzymuje mnie od chodzenia na silownie...a mysle ze na regularne wizyty tam moj kregoslup podziekowalby mi szerokim usmiechem.... ...coz...kopa mi potrzeba za zaped pewnie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sznureczek do koraliczków
"We wszytkim pomoaga nutka optimizmu i przekonanie, ze sie uda" Ależ to jest oczywiste. Pewnie Koraliczek miał nie tylko nutkę ale wręcz parę skończonych taktów. Ale HIT nie powstał. Nie mówcie mu, że to przez to, że próbowała w bd zamiast w us.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wieczorkowska
Lubię zaglądać na ten topik, bo głos na nim zabierają przede wszystkim osoby dorosłe. Bez względu na to co mówią, przemawiają przez nich jednak pewne doświadczenia. Dzielcie się nimi z nami. Ale nie traktujcie ich jak RECEPTY. Ani "keep smiling" ani "wszystko źle" nie są żadną wykładnią. Każdy ma swój "złoty środek" i NIESPEŁNIONE MARZENIA. "Złoty środek" u każdego znajduje się w innym miejscu. A marzenia spełnione przestają być marzeniami. A życie bez marzeń......... ???? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
druga milosc Nie musisz się nikomu tłumaczyć :-D Tak naprawdę to co napisałaś w ostatnich postach da się wyczytać "między wierszami" Twojej historii. Można poczytać czyjeś rady, oceny, uwagi, ale ostatecznie to my sami podejmujemy decyzje w naszych sprawach - nikt inny. Z doświadczenia wiem, że warto przemyśleć krytyczne oceny innych ludzi, nawet gdy są dla nas bolesne. Jeśli popełnia się po raz któryś z kolei ten sam błąd to wskazane byłoby dokładnie prześledzić całą drogę, która nas do niechcianego końca doprowadziła. Piję oczywiście do Koraliczka :-D Dziewczyno, dokopywanie komuś nie leży w mojej naturze, ale uważam, że tak naprawdę albo jeszcze nie dojrzałaś albo jesteś zbyt słaba na to, by zmienić swoje życie.Tyle. A propos chorób kręgosłupa - pływanie i odpowiednio dobrana codzienna gimnastyka, oczywiście po wcześniejszej konsultacji z lekarzem. Siłownia i bieganie odpadają, więc i zakup psa powinien być przemyślany, kot jest lepszym wyjściem. Chyba , że twój kręgosłup wymaga juz zabiegów operacyjnych - to już inna bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka1023
Dlaczego uważasz, że na bóle kręgosłupa - siłownia i biegi są szkodliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stokrotka1023 To zależy od wskazań lekarskich, ale akurat w moim zawodzie sporo współpracowników choruje i tego typu aktywność zalecił im ortopeda plus obowiązkowe zrzucenie nadwagi, jeśli ktoś takową ma. Sama regularnie pływam i nie mam problemów z kręgosłupem jak inni. Siłownia i jogging obciążają zbytnio kręgosłup i stawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poczatkiem konca
Na zakonczenie, dla 70- latka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koraliczek............
dziewczyno ratownika....co do mojego kregoslupa to czekam na decyzje lekarzy za tydzien dowiem sie czy operacja czy jednak nie..puki co nudze sie na zwolnieniu lekarskim.... ..plywanie mowisz? ;-) a to ci dopiero wyzwanie dla mnie...he he bo plywac nie umiem prawie wcale moze by tak jakis kursik dla seniorow ;-) a popytam....jesli ma mi pomodz... ogolnie na moje smutasy kupilam sobie dzisiaj ogroomny bukiet tulipanow :-D milego weekendu wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość póki będzie puki
to będzie ci trudno znaleźć kogoś godnego ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poki bedzie puki....co
kto jest godny kogo? kto ustala wartosc, godnosc? znalesc kogos? jak grzybka w lesie? zycie to nie targi matrymonialne! a moze jednak tak? liczy sie kto kogo zlapie? a moze prawdziwa wartosc, godnosc czlowieka powinna mierzyc sie tym co z wlasnym zyciem zrobimy? by bylo godne i piekne? bo moze to cale szukanie to szukanie wiatru w polu???? tylko po co natura dala nam poped plciowy? ze bez seksu na wieksza miare jest masakra? gdzie tu wtedy miejsce na godnosc? :-( :-( :-( :-( :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poki bedzie puki....co
godnosc ze tak powiem mierzona samotnoscia w dlugie zimowe wieczory! w soboty i niedziele! swieta! taka godnosc to sobie mozna w doope wsadzic na widok rodzinnych zakupow! wypraw do Kina lub McDonalda! lub na kawke do znajomych! bo takich godnych samotnych to sie nie zaprasza ze strachu przed rozwoda w trudnym wieku a noz zakreci sie wkolo naszego samczyka!!!!! do takiej godnej mozna w tygodniu przyjsc wyplakac sie na samczyka ze taki nie dobry, i pognac spowrotem do swojego swiata. pozostawiajac godnosc po 40 tce samej sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×