Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pawłowa Mama

Autyzm

Polecane posty

Dziewczyny, nikt nie powinien nikogo oceniać a tym bardziej pouczać. Mam na myśli Ciebie, Kiki. Piszesz, jakbyś wychowała co najmniej kilkoro dzieci z autyzmem i sama była bardzo doświadczoną mamą, a tak nie jest. Masz 1 dziecko i to zaledwie 2-letnie. Sorki, nie obraź się, ale trochę jeszcze Ci brakuje, żeby udzielać innym porad. Teoria to nie wszystko, praktyka się liczy. Starasz się wszystko robić dla swojego dziecka i OK. Jesteś dopiero na początku drogi. Może nigdy nie zetkniesz się z takimi problemami jak Ogryzek czy MamaB czy ja. Zresztą i tak uważam, że każda z nas ma inny problem. Kwestia innego wychowania, innego środowiska i czynników zewnętrznych. Co do Ogryzka- wbrew temu co sama pisze- uważam, że jest dobrą mamą. Bardzo dużo robi dla swoich dzieci, pracuje z nimi, kupuje im materiały do terapii i sama sporo czasu spędza na wyszukiwaniu w internecie jak najlepszych form terapii, wiedzę ma imponującą. Bardzo wiele dla nich robi i czasami zwyczajnie ma dość. Nie dziwię się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiki- nasze życie też odbiega od normalności. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam w kinie, na dyskotece czy zabawie. Z prostego powodu, nie ma chętnych do zajmowania się dziećmi. Nie chodzę do koleżanek, bo po paru akcjach, jak roznosiły mieszkanie w pył, po prostu nie mam ochoty. Niewiele osób chce nas odwiedzać, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Zresztą gość rzadko czuje się komfortowo przez ciągłe przeszkadzanie dzieci. Dorośli są w stanie jeszcze tolerować "niegrzecznego" 2-latka, ale nie 9 czy 11-latka. Jak przychodzą z dziećmi to jest jeszcze gorzej, bo są ciągle konflikty i non-stop trzeba ingerować. Nikt nie rozumie choroby, nie ma usprawiedliwienia, nie ma współczucia, raczej spotykam się z odsunięciem, rozluźnieniem kontaktów. Dlatego nieprawdą jest, że nic złego się nie dzieje. Dziecko żyje w tym nienormalnym świecie i myśli, że to normalne. A mnie jest przykro, kiedy inne dzieci są zapraszane na urodziny a moje zaproszono kiedyś a teraz już nie. Inni mają kolegów, swoje sprawy, tajemnice, całą słodycz dzieciństwa a moje nie. Na co dzień nie myślę o tym, zresztą nie jestem z nimi. Gdybym była, jak Ogryzek non-stop, chyba dawno odwieźliby mnie do wariatkowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie taka znowu nowa
Dziewczyny naprawdę dwójką dzieci to co innego. Łatwo mówić o poświęceniu i tonięciu jak się ma jedno dziecko. I to jest troszkę tak ze dziecko zdrowe "cierpi" - właśnie tak! Najedzone , mając zabawki ale też mając ogromny deficyt spełnionych potrzeb bliskości, czasu z mamą itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agu7ka
http://wiadomosci.wp.pl/gid,16785635,kat,7631,title,Przeplynal-200-metrow-przejechal-5-kilometrow-i-przebiegl-15,galeria.html jakoś nie widzę że mocno cierpi robiąc to dla swojego brata... przeciwnie chce aby brat uczestniczył w jego życiu i pomaga mu w realizacji niemożliwych rzeczy i to jest piękne.., życzę Wam aby udało się wam wychować tak swoje dzieciaki... z czasem zrozumieją że rodzeństwo jest chore i to oni zostali wybrani bo są wyjatkowi aby pomoć bratu siostrze opiekować się nimi bronić troszczyć niech czas z chorym rodzeństwem nie będzie dla ich karą bo każecie im się nimi zajmować bo macie inne sprawy to jest wasz obowiązek rodzeństwo może pomóc ale nigdy was wyręczać, powinny mieć też zawsze czas dla siebie kiedy chcą ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas nie ma "dziecka chorego" i "dziecka zdrowego", bo jeden ma ADHD a drugi autyzm i nie wiedzieć, co gorsze... :O Zastanawiam się, czy jakbym miała 3 dziecko to też by coś miało... W każdym razie dziękuję, postoję. Jak byli młodsi, więcej czasu poświęcałam młodszemu, ale to naturalne, biologiczne. W szkole mniej problemów było z młodszym, więc starszemu poświęcałam więcej czasu, ale młodszego też musiałam uczyć systematyczności, obowiązkowości, staranności, a starszy bez mojej pomocy nie radził sobie. Poza tym terapie jednego i drugiego zajmowały czas, nie wyrabiałam ze wszystkim, za dużo jak na 1 osobę. Aż się boję nowego roku szkolnego. To już nie te czasy, kiedy nauczyciel uczył aż do skutku. Teraz się nie uczy, teraz się wymaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybka mini mini
Jak to dobrze ze rozmawiacie na tak trudne tematy, bardzo trudne. Takie rozmowy powinny sie tu odbywac częściej. Wiele z was pewnie dusiło te wszystkie sprawy w sercach i wreszcie widze wybuch, eksplozję tych wszystkich emocji!! Wiele z was boryka się z problemami o których mi się nie śniło, a przeciez wcale nie mam lekkiego życia i często zapłakane wieczory. Co do rodzeństwa to ja mam ogromny dylemat. Wspomniałam wam kiedys ze mój synek począł się dzięki in vitro. Walka z niepłodnością i stres związany z procedurą spowodował ze u mnie ogromne zmiany w psychice bardzo niekorzystne. Mam traume i niecheć do urodzenia kolejnego dziecka, zwłaszcza jesli mój synek ma podejrzenie autyzmu. Jednak mam przechowywane 3 zarodki. Wtedy kilka lat temu byłam przekonana ze po nie wrócę, ale teraz mysl o kolejnym dziecku doprowadza mnie do mdłości. Boję się ze kolejne dziecko tez bedzie zaburzone. Co powinnam zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
Drogie mamy. Po pierwsze ja nikogo nie pouczaj ani nie krytykuje prawda? Nie napisałam bron Boze ze ktoś jest zła mamą lub ze ktoś sie nie stara. Rozumiem też ze przy dwójce jest inaczej niż przy jednym i rozumiałam ten aspekt od zawsze, dlatego też ja osobiscie nie zdecydowałabym sie na drugie dziecko, zanim nie nie wyciągne malego z choroby. Niedługo zresztą to juz nie będzie nawet opcja niestety, a marzyłam zeby jeszcze kiedyś być mamą. Moze i nie jestem stara ale niekoniecznie wiek przemewia za życiowym doświadczeniem. To co napisałam wczesniej o sobie, o swoim dzieciństwie, miało na celu pokazac wam i uświadomić ze wasze dzieci wcale nie są poszkodowane, karane, odrzucone, tj to piszecie. Ja niby mialam rodziców dla siebie bo brat był duzo starszy i co? Ojciec mnie bił lub zamykał w ciemnej piwnicy bez okien na kilka godzin, mama ciezko pracowała i padała na pysk. Snulam sie sama, po domu, chowalam pod schodami, zeby sie nie narazac, mialam jednego starego pieska maskotke z lumpeksu z ktorym rozmawialam. Wakacje byly dla mnie koszmarem, czekalam z utesknieniem na szkole, odliczalam dni. Inne dzieci wychodzily z rodzicami na spacery, wyjezdzaly, czasem nawet szli na lody, festyn itp. Ja siedzialam przed domem.i patrzyłam.jak idą a potem wracają. Marzyłam o takiej rodzinie. Nigdy nigdzie nie wychodziłam, nie mialam przyjaciół bo ojciec nie pozwalał nikomu przyjsc ani mi nigdzi wyjść. Przez 16 lat mojego zycia, zanim zmarła mama, tylko 2 razy mieliśmy święta Bożego Narodzenia, wszystkie pozostałe byly w swoich pokojach przemilczane, nie tylko bez prezentów ale wręcz samotne. Dlatego moze i nie mam wielu dzieci i moze nie mam tylu doświadczeń w sprawach licznej rodziny ale jedno moge wam powiedziec i was w tym zapewnić - WASZE ZDROWE DZIECI NIE MAJA ŹLE!!!!!!! Maja kochanych, oddanych rodziców, maja zabawy, przygody, miłość, czas itd To ze czasami sie oberwie za brata, ciezka sprawa, to ze nie bedzie w domu balona- zadna tragedia, to ze wrócicie z paku wczesniej- ale byliscie, bawiliście sie prawda? Wiem ze malym dzieciom ciezko wytłumaczyć bo nie rozumieją ale i to przyjdzie i zrozumieją i beda was kochać i szanować jeszcze bardziej. Piszecie jakbyście stały przed dylematem zdrowie dziecka a szczescie rodzinne. A rak NIE JEST. Macie cudowne rodziny, cudowne dzieci a to ze czasami musicie poświęcić garstkę szczescia innych dla dobra i ZDROWIA tego najbardziej poszkodowanego to jest rzecz normalna, naturalna. Za dwadzieścia lat wasze dzieci zapomna, nawet ja zapomniałam (czasami tylko jak dzis kiedy mija 12 lat jak zmarła moja mama, życie staje mi przed oczami). Wasze zdrowe dzieci beda miały rodziny i będą budować własne szczęście ale z chorym dzieckiem juz czasu nie cofniecie. I raz jeszcze podkreślam. Naprawdę z tego co opisujecie to mają fajne życie. Ja bym o takim marzyła jako dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie dziewczyny, podczytuję was chociaż nie mam takich problemów i z jednej strony was podziwiam, a z drugiej, co jest naturalne, współczuję. Mieszkam za granicą i pamiętam jak w tamtym roku koleżanka z pracy, która jest Szwajcarką powiedziała mi, że ma brata, który od 3 roku życia mieszka w specjalnym ośrodku, że z rodzicami zawsze jeździła go odwiedzać, itp itd, potem dodała, że ma autyzm. Wydawało mi się lekką przesadą oddawać do ośrodka dziecko autystyczne, ale po ostatnich waszych dyskusjach, sama nie wiem.... W Szwajcarii mają taką możliwość, są specjalne ośrodki i nikogo to nie bulwersuje, że brat czy siostra wymagające stałej opieki mieszkają oddzielnie. Nikt nie robi z siebie męczennika, a w Polsce nawet na forum nie można ponarzekać... A kiki to tylko powiem, że czasami druga ciąża przypada na okres kiedy się właśnie diagnozuje to starsze (moja kolezanka) i wtedy nie ma rady, trzeba iść do przodu z 2 dzieci, w tym jedno chore....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
kiki dziewczyny potwierdzają jednak że z 2ką to zupełnie coś innego, nie spierałabym się z Tobą gdyby nie fakt że wszystkie które mamy 2kę i więcej dzieci mamy podobne odczucia... to czy zdrowe dziecko "cierpi" odnosisz wyłącznie do swojej sytuacji, czy wcześniej pisałaś o dobrach materialnych a zrozum że to o czym my piszemy to również taki rodzaj "złego" dzieciństwa jak i Twój, Ty miałaś ojca który Cię bił a mój Przemek ma takiego brata... nie chodziłaś do koleżanek bo Ci nie było wolno a mój Przemek nie chodzi bo ma brata.. itd... Tobie wydaje się że jemu niczego nie brakuje i ma super dzieciństwo a tak nie jest, tak jak pisze Mama Aspika pisze że to "zdrowe dziecko" żyje w tym "nienormalnym świecie autystyka"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiki- czasy się zmieniły, nawet w Polsce jest inaczej niż kiedyś i takie coś jak Ty przeżyłaś, teraz nie mogłoby mieć miejsca. Od razu pojawiłyby się odpowiednie służby i zrobiły co trzeba. Nas w dzieciństwie oprócz rodziców wychowywało trochę podwórko, trochę sąsiedzi, każdy wiedział, gdzie jest jego miejsce i nikt nie miał do nikogo żalu. Ani dziecko do sąsiada, że skrzyczał za wybitą szybę czy pogonił kijem za kradzione maliny :P Ani tym bardziej rodzice do innych rodziców, że dziecko spadło z roweru wiezione przez kolegę i skręciło nogę. Każdy jakoś czuł się za siebie odpowiedzialny nawet w wieku 5 lat. A jak się bał to szedł do rodziców, do maminej spódnicy a nie na podwórko. Teraz jest inaczej. To od rodziców się WYMAGA. Łatwo jest, kiedy dziecko jest zdrowe, można je ułożyć, nauczyć tych wszystkich zasad, wpoić, co wolno a czego nie. A w przypadku autysty? Rodzic ciągle czuje ten kij nad sobą (bynajmniej ja) że musisz to, tamto, siamto a jak dziecko nie potrafi to Ty się staraj, stawaj na głowie, na uszach, ale musi być TAK jak ONI kazali. Na plaży sypie piaskiem innych ludzi czy biega po ręcznikach? To wina rodziców, co za niewychowani ludzie! Jak mogli dziecka nie nauczyć! Dziecko się drze wniebogłosy, ludzie znowu patrzą na Ciebie! Właściwie po pewnym czasie, po latach, przyzwyczajasz się. Mało tego, naprawdę czujesz się WINNA tak jak się wydaje tym wszystkim ludziom. Czasami zastanawiasz się, jak to jest NORMALNIE? Patrzysz na inne rodziny, inne dzieci, ale to jest nieosiągalne. Pewnie, że chciałabyś tak, kto by nie chciał? A teraz musisz biec, bo Twoje dziecko właśnie ściągnęło spodnie i chce się wysikać pod drzewkiem w parku. Nie ma co rozmyślać, trzeba działać, ciągle na pełnych obrotach. ONI potrafią tylko dużo gadać, wymagać, rzucać zasadami, przepisami, ustawami. A gdzie jakiekolwiek wsparcie dla rodziców??? Nie ma, człowiek jest zaszczuty jak pies, sam z problemem, z poczuciem winy i porażki. Jak tu dziecko wychowywać? DLa jednego siły nie ma a jeszcze jest drugie? Kto nie przeżył tego sam, nie zrozumie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
kiki sama napisałaś : Macie cudowne rodziny, cudowne dzieci a to ze czasami musicie poświęcić garstkę szczescia innych dla dobra i ZDROWIA tego najbardziej poszkodowanego to jest rzecz normalna, naturalna. CZASEM i zgoda czasem to nic, ale nie można wciąż tak żyć... to prowadzi do frustracji, wciąż wyrzeczenia na rzecz chorego... matka może się poświęcać ale rodzeństwo? to zupełnie inny rodzaj miłości, może i są takie rodzeństwa jak ten chłopieć z triatlonu ale to są wyjątki, większość jednak jest autonomiczną jednostką i pragnie normalnego, zwyczajnego życia, chcąc nie chcąc każde rodzeństwo autystyka musi się pogodzić z autyzmem w domu, nauczyć żyć, tolerować itd.. ale nie można tego tematu pomijać i mówić ze to nic i nikt nie cierpi na tym, i że zdrowe dziecko ma super życie bo go nie ma, nie tylko ja widzę to jak Przemek jest inny od swoich rówieśników, obcy ludzie sami mi to mówią że jest jakby doroślejszy i bardziej odpowiedzialny na swój wiek niż inne 4latki, niby skąd to? ano z życia z autystykiem, mimowolnie uczy się że musi opiekować się bratem, naśladuje i sam wyrabia w sobie pewne zachowania, ale granica od frustracji jest bardzo cienka, chociażby z tego powodu ze on się dopiero uczy życia i nie mogę go zaniedbać ani troszkę bo potem wychodzą takie kwiatki jak rok temu kiedy się w nim gotowało przez zachowania brata, a ja jestem tylko jedna, Ty piszesz tak jakbym miała wszystko postawić na jedną kartę i poświęcić się Tadkowi a ja nie mogę tego zrobić bo jest jeszcze Przemek, nie mogę oddać się tylko terapii Tadka bo zniszczę młodszego, bo wtedy może i poprawię funkcjonowanie Tadkowi ale zrujnuję życie Przemka, który ma swoje potrzeby, a że sama się uczę co mam robić to nie rzadko błądzę i nie wyrabiam, dziś mając kolejne dziecko byłabym mądrzejsza o wiele doświadczeń wychowawczych, ale wychowując Przemka wciąż idę w nieznane bo każdy dzień to nowe problemy i nowe sytuacje z jakimi jeszcze nigdy nie miałam do czynienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko Mamo Aspika kiedy Ty coś piszesz to rozumiem o co chodzi, a kiedy pisze Ogryzek o tym samym to brzmi conajmniej jakby żałowała ,że Tadek sie urodził. Powiedz mi dlaczego go nie oddasz? Może znajdzie się rodzina ,która pokocha go tak jak należy i będzie się nim cieszyć. CO ma powiedzieć Darcia???? Ma trójkę dzieci. Wg tego co piszecie powinna nie robić nic innego jak wyć w poduszkę nad swoim losem, a kobieta cieszy się ,że ma dzieci i nie narzeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gościu- nie wiem kim jesteś, ale odpiszę. Piszę o swoich subiektywnych odczuciach poniekąd sprowokowana. Po to właśnie, żeby inni zrozumieli jak to jest, nie po to, żeby się użalać nad swoim losem, bo nie należę do takich osób. Nie chcę też, żeby ktoś się nade mną użalał. Mam fajne dzieci i bardzo je kocham, nigdy w życiu nie oddałabym. Inna sprawa, że chciałabym, żeby ktoś czasami odciążył. Żeby można było POŻYĆ chociaż jeden dzień. Nie wiem, jak Darcia sobie radzi, trudno żeby się wypowiadać w jej imieniu, ale na pewno łatwo jej nie jest. Zresztą wcześniej jak już pisała, miała chwile załamania. Ale o co chodzi, hallo? Czy my jesteśmy jakimiś królikami doświadczalnymi? W eksperymencie pod nazwą: Ile kochający rodzic może wytrzymać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hejka wszystkim. Dawno mnie nie było ale to z powodu tych Sądów i tego wszystkiego. Teraz czuję się już lepiej. Oddałam najstarszą córkę ojcu. Zostały nam nasze dwie. Była na tydzień u ojca i powiedziała że nie tęskni, nie chce już naszego nazwiska i nie chce do nas wracać. Masakra ciągle zmieniałam zdanie. Ale wczoraj dziewczynki bez niej tak ładnie się bawiły. Gabi nawet powiedziała dzień dobry sąsiadce niewyraźnie ale zrozumiale. Chciałabym żeby Gabi była normalna i cieszę się, że ma teraz spokój i nie ma tego chaosu. Szczerze powiem że zdruzgotało mnie to, że mam taką fałszywą córkę. Daliśmy jej tyle serca ale wiecznie było jej wszystkiego mało. Gabi też na tym traciła. Długo jeszcze potrwa zanim się otrząsnę ale przynajmniej wiem że teraz energie będę ładować w dziewczynki. Oglądałam wczoraj piękny film Czarny balonik? Oglądaliście może? O autyzmie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
10;15 zmonika123

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamo Aspika mam podobnie. Większość znajomości już się poluzowało a to dopiero rok od diagnozy. Jedynie Ci najwierniejsi na palcach jednej ręki policzę pozostali. Wszyscy którzy mają dzieci w wieku Kuby jakoś już nie dzwonią "wpadnijcie na kawę" ... Wychodzimy do ludzi, spotykamy się od czasu do czasu,ale nie jest tak jak kiedyś. Ja muszę ciągle patrzeć czy Kuba czegoś nie zmajstruje, albo czy reszta 5-6 latków nie robią mu na złość, bo ich mamusie na to nie zwracają uwagi niestety. Chyba myślą,ze jak dziecko ma autyzm to jest też z uczuć wyprane i można nim popychać do woli. Sama na basen z Kuba nie wyjdę, o restauracji to już nie ma mowy, zakupy to też jest wyczyn choć jest coraz lepiej. NA plac zabaw chodzę sama,nie mam o czym za bardzo rozmawiać z innymi matkami bo o czym tu gadać? One już myślą zerówce, podręcznikach a ja myślę czy Kuba mi zaraz gdzieś nei zwieje. Nie jestem osobą która się żali, kiedy ktoś mnie nie pyta o Kubę nie opowiadam o nim, kiedy jest mi źle albo mówię mężowi albo siedzę cicho. Nie jest lekko. Czasem patrzę z żalem na inne rodziny ale naprawdę wtedy robi mi się wstyd za siebie. Nie potrafiłabym źle pomyśleć o Kubie. Nie mówię o chwilach złości, bo wtedy różne rzeczy cisną się na usta ,ale staram się cieszyć codzienności, z małych sukcesów i myślę o kolejnym dziecku. Nie teraz, ale może za rok czy dwa napewno. MAma Kubusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
I wiecie co jest najśmieszniejsze w tym wszystkim? Że to ta w pełni zdrowa córka niszczyła życie moje z mężem i dzieciom a nie ta która jest chora. I fakt faktem. Też nie poświęcę całej naszej rodziny i miłości która w niej jest dla jednej jednostki która wykańcza wszystkich psychicznie i zaburza nasza harmonię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mamaKubusia ja myślę że właśnie te dzieci autystyczne mają dużo więcej uczuć niż się wydaje. Mają prosty tok myślenia i są szczere. Polecam obejrzeć, czarny balonik,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej, ale która oddałaś corke ojcu? na wakacje czy tak na zawsze ?Piszesz o Gabi czy zdrowej córce?? Nie pisz tak ,ze jest fałszywa, to jest dziecko które ma uczucia i jest szczera To ze na razie nie tęskni to oznacza ,ze jest jej dobrze u taty, krzywda jej się nie dzieje, to dobrze przecież!!!!może później za tęskni jak minie więcej czasu?, a co dziecko ma zalewać się lzami z tęsknoty? ma lamentować narzekac na ojca i jak jej zle, itd. a jak tego nie robi to wyzywasz ją od fałszywców?. Brzydkie twojej strony :/ az mnie wstrząsnelo :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
ogryzekogryzek w pełni cię rozumiem. Kiedyś jeszcze jak Gabi była mniejsza przyszły czasy że zabrakło mi sił. Na dworze niedaleko domu był stawek, było lato i poleciała na dwór. I wiecie co? Byłam tak strasznie już na skraju załamania że łyknęłam całe opakowanie jakichś silniejszych tabletek i nie wychodziłam na dwór licząc na to że Gabi pójdzie do tego stawu i się w nim utopi. Maż jak wrócił był w totalnym szoku. I wtedy na szczęście nic się nie stało ale nasze życie zaczęło się polepszać. Ostatnie problemy zbliżyły nas z mężem do siebie. Przestaliśmy się kłócić. Mąż teraz myśli więcej o pomocy dla Gabi żeby jak najlepiej jej pomóc. I w ogóle nasze życie zmienia się na dużo lepsze mam nadzieję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko monika twoja córka niszczyła rodzine świadomie a o dziecku z autyzmem nie można tego powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A już doczytałam ze o tej zdrowej pisałaś Wyczuwam w tobie nienawiść do niej , to jest okrutne . Ojciec tez rodzic , dziecko jak nabradziej ma prawo być związane z nim i wcale nie uciekać od jego towarzystwa jak ty bys sobie wymarzyła, o to masz pretensje i zal do corki a to jest chore podejście Ile ma LAT?? może corka przez ciebie była spychana na boczny tor i dalszy plan , bo ciagle Gabi się zajmujesz a ją już nie i nie kazywalas jej uczuc? molziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Goście podpisujcie się:/ Nie sądzę żeby wchodził tutaj ktoś obcy i tak poprostu podczytywał temat autyzmu. Mama Kubusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
ja nie żałuję że Tadek się urodził ale często mam po prostu dosyć, tak bardzo chciałabym chociaż kilka dni "pożyć" bez niego, tak normalnie! tak bardzo chciałabym mieć normalny dom, chciałabym iść do kina, czy teatru, odpocząć ... jedyny czas kiedy mogę odpocząć to czas kiedy jest w przedszkolu ale to jest też czas kiedy muszę pracować, sprzątać, jechać na zakupy i załatwić milion spraw i to nie tyczy się tylko Tadka chociaż to on jest najbardziej męczący... po prostu bardzo bym chciała spędzić 2-3 dni sama ze sobą, z roku na rok pragnę tego coraz bardziej, im bardziej jest to nieosiągalne tym bardziej wydaje mi się zbawienne, a być może wcale by mi to nie pomogło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
nie nie autystyczną. Wiem że nie rozumiecie. Mam córkę starsza i ja oddałam. Manipulowała nami jak chciała. Jak miałam wychować dziecko, które źle się zachowując i mając karę jedzie do ojca bo ma ustalony kontakt i tam już tej kary nie ma i wykorzystuje to wszystko. Ja też nie mogę uwierzyć ale wierzcie mi że po ostatnich pól roku na prawdę uważam tak jak napisałam. Ciągle się nią zajmowaliśmy. Ciągle zachowywała się tak jakby miała syndrom jedynaka. Nikt się dla niej nie liczył. Najpierw płakała że ona tam nie chce że nas kocha a mojego męża to już całkiem, żeby był jej tatą apotem olała mnie i męża jeszcze bardziej niż mnie i nie wytrzymałam. To już przekroczyło wszelkie granice. Spakowałam ją i powiedziałam ojcu że teraz będzie mieszkać u niego. Wiem z jakich powodów nie jestem z nim i widzę co się dzieje. Wszyscy mówią że wychowanie ma znaczenie. Ale jak może mieć jak ona zachowuje się jak oni. Tak szczerze. Za każdym razem kiedy coś robiła albo mówiła to jakbym ich widziała. Biła mi Gabi i młodszą. Albo zmuszała je do zabawy albo wręcz przeciwnie. Robiła im jakieś pułapki żeby nie mogły się z nich wydostać. Zamykała je w kątach. A one płakały. Robiła coś specjalnie a potem zwalała na Gabi i wierzyliśmy i do tej pory serce mnie boli że tak niesłusznie Gabi była karana. Jestem świadoma że jeśli nikt z nami nie żyje to nie zrozumie dlaczego. Ja też bym nie zrozumiała, dopóki sama nie przeżyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
nie to nie jest tak że mnie to wkurza a wręcz przeciwnie. Cieszę się że jej tam dobrze bo wiem że krzywda jej się tam nie dzieje. Jeśli chodzi o zajmowanie się to wierzcie mi nie poświęcaliśmy Gabi tyle czasu ile powinniśmy bo przynajmniej 8/10 to czas dla niej musiał byc a teraz jak jej nie ma już dłuższy czas widzę efekty. Wszyscy zaczynamy odzywać. Ja po prostu wiem co by było jakby znów z nami była a nie chcę już tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
a ja dalej o tym czarnym baloniku? Oglądaliście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogryzku- właśnie, to jest człowiekowi potrzebne, trochę zdrowego egoizmu. Bo człowiek aż przestaje lubić siebie. A gdyby naładował akumulatory, odetchnął trochę, pobył ze sobą samym, to wyszłoby dzieciom na korzyść. I tym chorym i zdrowym :) Ja mam właśnie w domu tylko młodszego. Starszy wyjechał na obóz. Jest trochę lepiej, bo jest bardziej "na widoku" jak mówię. Wszystko widać jak na dłoni. A nie tak, że nigdy nie ma winnych, nie ma sprawcy. Nie wiadomo kto coś zrobił, kto zaczął bójkę czy kłótnię czy zostawił podniesioną klapę w ubikacji albo rozlał wodę w kuchni. Łatwiej zapanować nad nim. Jak na razie - jest nam dobrze :) Monika- ja kiedyś oglądałam ten film, dawno, nie miałam jeszcze wtedy pojęcia o autyzmie. Rzeczywiście, film robi wrażenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
no i na pewno przekazuje wielką wartość jeśli ktoś ma więcej niż jedno dziecko. Byliśmy z mężem poruszeni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo Kubusia- bo nie jest łatwo rozmawiać z matkami innych dzieci, one widzą, że coś jest z dzieckiem nie tak a jak z nim to od razu z Tobą, matką też. Bo przecież "jak można do tego dopuścić". Moje dziecko splunęło w twarz mojemu wujkowi, ciocię nazwało grubą świnią, o innych rzeczach nie wspomnę. Ja strofuję, uczę i WYBACZAM. Inni nie wybaczają i nie zapominają. Nieważne, że dziecko już nie robi tych rzeczy, zdarzyło się raz. W tym świecie nie ma miejsca dla nich i dla nas rodziców przy okazji też. Najlepiej żebyśmy wszyscy gdzieś wylecieli w kosmos. I tak już się rozeszła wieść, jakie to dziecko niewychowane. Kto chciałby mieć z takim do czynienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×