Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ograniczona_wolnoscia

ALKOHOL nas zniszczył. JAk życ po rozstaniu?

Polecane posty

Gość ograniczona_wolnoscia

Witam. Byłam w związku, w którym mój chłopak pił a ja bałam się odejść, bo nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Ciągle wierzyłam, że mu pomogę potem sama sie w tym pogubiłam bałam sie że wróci z pracy pijany, kontrolowałam go , zaprzeczałam, kryłam przed ludźmi, rodzina znajomymi. Myslalam że z czasem wszystko sie ułoży. Czasem ON zapewniał mnie że nie musi pić, nie pił w tygodniu, tylko na weekendy ale wtedy to już do takiego stopnia, ze upijał się do nieprzytomności. Ale ciągle mi to tłumaczył, ze facet musi sie czasem napić, ja wiedziałam czułam że coś jest nie tak ale wierzyłam, usprawiedliwiałam. Na początku jakoś to znosiłam, kochałam. Potem zaplanowaliśmy razem zamieszkać i muślałam ze wtedy wszystko sie zmieni będziemy mieli więcej obowiązków wspólnych spraw i zajmiemy się sobą, układaniem naszego życia. To był błąd, chociaż z perpsektywy czasu myślę, ze może dobrze sie stało bo odkryłam jaki jest na codzień. Czasem po pracy wracał pijany a czasem trzeźwy, potem zaczęły się o to coraz większe kłótnie i on zaczął mnie szarpać, stawał sie agresywny i nie raz mnie popychał. Nigdy nie uderzył mnie ale to wszystko już była dla mnie przemoc, potem zaczęła się też słowna agresja, wyzwiska oskarżanie. Gdy wytrzeźwiał przepraszał, ale ja ciągle żyłam w strachu czy znów to sie powtórzy. Potem wiedziałam, mimo obietnic, że to sie powtórzy napewno, pytanie tylko kiedy? Ja w tym trwałam, wstydziałam sie ludzi, wstydziałam sie zwierzyć z tego komukolwiek i tak w to brnęłam. W końcu jakiś impuls, coś mnie natchnęło i stało się odeszłam. Spakowałam sie w ciagu kilku chwil i zostałam na noc u koleżanki, myślalam że to mu da cos do myslenia że to go zmobilizuje, naprawed nie chcialam odejsc, jednak to co sie potem stalo przeszlo moje wyobrazenia. Pojawiał sie pijany u mnie w pracy nachodził mnie wystawał przed moja pracą czekał na mnie aż skończe,grozil mi. Powiedzialam mu ze to juz koniec i nie bedzie tak jak dawniej. Odcięłam sie od niego, jednak on dalej dzwoni pisze, tym razem zmienil front, blaga mnie o to zeby wróciła, ze kocha nie może beze mnie żyć. Ja też nie, bo nadal cierpie ale nie umiem też żyć w taki sposób. Najgorsze jest to że on nie widzi problemu, nie chce sie leczyć i nie chce sobie pomóc. To wszystko boli, bardzo boli, najgorsze jest to że on wybrał alkohol a nie naszą miłość. Teraz mnie obwinia o to że ja odeszłam i zniszczyłam mu zycie. Strasznie się czuję jednak wiem że on się nie zmieni bo tego nie chce, nie zmienił się przez tyle lat, w których byliśmy razem. Czy dobrze zrobiłam odchodząc a może mogłam coś zrobić by mu pomóc? Czy uciekłam jak tchórz czy postąpiłąm właściwie? Jak mam sobie poradzić nadal go kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam teraz czasu
pisać, napisz do mnie aada@poczta.onet.pl, podaj nr tel, zadzwonię w ciągu 10 min. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrobiłaś BARDZO DOBRZE!Zrobiłaś najlepszą rzecz,jaką zrobić mogłaś!Jemu nie możesz pomóc;jedyną osobą która może tego dokonać jest on sam.Ty możesz i powinnaś zadbać wyłącznie o siebie i to właśnie zrobiłaś.Czy słyszałaś o czymś takim co się nazywa:współuzależnienie?Jeśli jesteś zainteresowana,rozwinięciem tematu,zajrzyj tutaj: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3217663&start=24750 ale nawet jeśli nie chce Ci się tego robić,przeczytaj moje pierwsze zdanie i przy tym trwaj. Pozdrawiam i trzymam kciuki na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo dobrze zrobiłaś. Alkoholik tak już ma że zawsze za jego niepowodzenia odpowiedzialny jest ktoś lub coś. Brakuje mu Ciebie bo pomagałaś mu w piciu. Usprawiedliwianie, chowanie, tłumaczenie, pewnie jeszcze gotowanie i pranie. Dziewczyno spieprzyłaś mu komfort picia. Mówisz że go kochasz. Ok. Ale najmocniej kochaj siebie i nie pozwól sobie na to by cierpieć. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Postaw mu ultimatum. Jeśli zacznie się leczyć to do niego wrócisz, nie to nara .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika32.3232
on sie nie zmieni,z czasem bedzie pił coraz wiecej,byłam 6 lat w takim związku szarpałam sie jak idiotka,prosilam ,straszyłam,odchodziłam i wracałam,chodzilam z nim na terapie ,był nawet zaszyty ,nic to nie dało,też mnie szarpał ,wyzywł jak był pijany ,z czasem mnie bobił-uciekłam i już nie wróciłam,prosił ,straszył mnie również nachodził w pracy.minął rok od tych wydarzen,zajełam się pracą ,robie drugie studia ,ale co najdziwniejsze tak mnie zapewniał o swoich uczuciach itd i wiecie co zrobił? po miesiącu znalazł sobie nową kobietę ,starszą os siebie alkoholiczkę z trójką dzieci ,mieszka u nieji czasem jeszcze próbuje sie ze mną skontaktowac,pracę stracił bo pije teraz jak się domyślam co dziennie.dla pijaka najważniejszy jest alkohol,nie działają na niego ,prosby ,grozby nawt łzy własnego dziecka.z pijakiem do niczego w życiu się nie dojdzie,nabawi sie człowiek jedynie chorób.oczywiście ten mój były również powtarzał czest ,że pije przeze mnie,zdarzało się także ,ze kradł mi pieniądze z portfela ech głupia byłam,zakochana i głupia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika32.3232
przepraszam za błędy ,ale siedze w pracy i boje się ,że szefowa mnie nakryje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zinnka
Dobrze zrobilas ze odeszlas. I nie wracaj nigdy wiecej. Bylas wspoluzalezniona, ale dalas rade sie z tego piekla wyrwac. Dzielna dziewczyna! Nie wracaj do pijaka, nawet jak zaczalby sie leczyc. Bo alkoholikiem bedzie juz zawsze. I zawsze nad toba wisiec bedzie grozba tego, ze on znowu zacznie. Zapomij o nim i postaraj sie ulozyc zycie z kims innym. i juz nigdy wiecej nie udawaj, ze z osoba pijaca jest ok. BO nie jest!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ograniczona_wolnoscia
Najgorsze jest to że on sie nie chce przyznać że ma z tym problem. Nadal słysze od jego znajomych że on chodzi i powtarza ze ja go zostawiłam a on nie wie nawet dlaczego. Tyle na ten temat rozmawialiśmy tyle było gróźb i próźb z mojej strony ultimatum i błagania i poprostu zawsze było tak że się czepiam. On poprostu wie że nie ma żadnego problemu że dla niego alkohol się nie liczy. I dlatego nie rozumiałam tym bardziej że skoro się nie liczy to dlaczego tak często musi się napić. Najgorsze jest to że jesteśmy młodzi bo mamy po dwadzieścia kilka lat a on już ma taki problem i go nie rozumie. Ja chciałam mu pomóc ale w tym związku czułam się jak stara żona taka wypalona. Moje sprawy i plany zeszły na dalszy plan liczyło się tylko to jak mu pomóc. Nie powiem że mi było łatwo odejść. Właściwie to uciekłam. Jego matka mnie wyzwała on mi groził. Starszne bo nadal go kocham. Ale nie wróce wiem że to nie ma przyszłości. Szkoda mi tego bo to co słysze od znajomych mnie przeraża. Mówią że on sobie nie daje rady jest załamany płacze. Nie wiem czy więcej pije czy może już nie ale jak przychodził do mnie do pracy to był zawsze podpity. A ja zostałam z kredytem. Nie jakim strasznie dużym ale wziętym wspólnie na kaucję na wynajęte mieszkanie i część jego długu który komuś tam kiedyś był winny. Zostały mi raty jeszcze na rok. Niestety on nie będzie mi tego oddawał. Powiedział ze gdyby to on mnie zostawił to by płacił a tak musze sobie radzić sama bo postąpiłam jak suka... jednak on mnie nadal kocha. Nie wiem już co o tym myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytaj jeszcze raz,to wszystko co tu zostało napisane i NIE CZUJ SIĘ WINNA!Myśl wyłącznie o tym żeby Tobie było dobrze,a on niech radzi sobie sam.Jest dorosły i ma obowiązek sam ponosić odpowiedzialność za swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Opalll
On jest alkoholikiem i reaguje jak typowy alkoholik. Nie dziw sie wiec jego irracjonalnemu postepowaniu. Kazdy alkoholik jest dokladnie taki sam. Co do kredytu...nie daj sie zrobic w ciula. Jezli kredyt/pozyczke braliscie na dwa nazwiska, to nie splacaj sama. Bo i niby dlaczego? Plac swoja czesc, a reszta sie nie martw. Nie wiem gdzie braliscie ta pozyczke. Ale jak w banku to idz i powiedz, jaka masz sytuacje. Oni ci powiedza jak to zrobic. Glowa do gory:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ograniczona_wolnoscia
Jeżeli chodzi o pożyczkę to ja głupia i zakochana jeszcze rok temu wzięłam ją tylko na siebie. Wiem co to znaczy w banku się dowiedziałam nic się nie da zrobic. To nie jest najważniejsze. Najbardziej boli mnie to że on mówi że kocha a nie potrafi się zmienić dla kochanej osoby i nie widzi u siebie problemu. Do tego obwinia mnie jego matka o to że go zostawiłam i że teraz przeze mnie napewnno się stoczy że bdzie wiecej pił i nie da sobie sam psychicznie rady. A ja zostałam wyzwana od szmat i innych takich, uznali że manipulowałam jego uczuciami i go wykorzystałam. NAprawdę nie wiem jak można tak osądzić osobę której się prawie nie zna i nie wiem jakim prawem wtrąca sie w nasze sprawy jego rodzin chociaż moja nie pwiedziała słowa na te krzywdy które on mi robił. Moi rodzice pozwolili nam to załatwić sami. Przecież byliśmy tak długo razem ze nawet jakbym chciała nie mogłabym udawać uczucia, naprawdę go kocham. Z resztą po co miałabym udawać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość s.o.s
nie obwiniaj się niech go matka zmusi do leczenia nie spotykaj sie znim co za życie z alkoholikiem? upija się,śmierdzi, ...w dodatku nie leczy się ..weź urlop, wyjedź , odpocznij ,zapomnij, nie wracaj nawet myslami do niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli on się bardziej stoczy i będzie więcej pił,to pod żadnym pozorem nie będzie Twoja wina.Nigdy nie pozwól sobie wmówić,że jego picie i to co w wyniku jego nałogu się z nim dzieje,jest Twoją winą.To co mówi jego matka,miej w dooopie.Ona chętnie wcisnęłaby Ci jego po to, żeby samej pozbyć się kłopotu.Trzymaj się dziewczyno i pamiętaj:ZROBIŁAŚ DOBRZE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ograniczona_wolnoscia
Nie jest łatwo zapomnieć i przekreślić kilka lat wspólnego życia. Jeżeli chodzi o wyjazd to już to zrobiłam. Musiałam zrezygnować z pracy bo on mnie nachodził i groził, potem zmieniał front i znów błagał żebym wróciła. Zwolniłam się, wyjechałam do rodziców i próbuje zapomnieć. Tu przynajmniej nie jestem sama. Bałam się że w pewnym momencie ulegnę poddam się i wróce do niego żeby się przytulić, poczuć jego bliskość i złudne poczucie bezpieczeństwa na chwilę. Bo iem że po czasie wszystko wróciłoby na nowo i być może ze zdwojoną siłą. Tu mnie wspiera rodzina. Jego rodzina niestety nie widzi problemu. Ot napije się czasem za bardzo przesadzi, pześpi się i wydobrzeje. Dlatego wiem że mu nie pomogą. Może własnie i on nie widzi problemu bo oni go wspierają w tym piciu? Ja nie mam sił. Zastanawiam się czy mam iść na jakąś terapię, do psychologa? Czy może powinnam jakoś się z tym uporac sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nic lepszego nie mogłaś zrobić
i nie daj się namówić na powrót do niego .Moja matka jest uzależniona,niszczy nas wszystkich ciągłymi oskarżeniami,pomówieniami.On się nie zmieni ,a ty uratowałaś swoją przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ograniczona_wolnoscia
Od naszego rozstania minął miesiąc a ja nadal myślę że coś mogłam dla niego zrobić jakoś mu pomóc bo nadal go kocham. A szczególnie jak dochodzą mnie wieści o nim że sobie nie radzi, że strasznie cierpi, przeżywa, płacze to myśle, że może po takiej nauczce by się zmienił, dałabym mu szansę i waham się... Z drugiej strony nie wiem czy umiałabym przy nim żyć w ciągłej huśtawce nastrojów walce o każdy trzeźwy dzień. Bez poczucia bezpieczeństwa i zaufania. Ale boję się że nie będę umiała też żyć bez niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro wciąż o nim myślisz i wahasz się,myślę że powinnaś pójść do psychologa.Powiedz szczerze co czujesz i zapytaj czy jego/jej zdaniem nie jest Ci potrzebna terapia dla współuzależnionych;jest wielce prawdopodobne,że takowa będzie Ci potrzebna:)Pozdrawiam🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ograniczona, sorry ale mam wrażenie że ograniczona to ty jesteś nie tylko wolnością.W pojmowaniu rzeczywistości też jesteś ograniczona-- UMYSŁOWO! Jeszcze przydałaby ci się wizyta u okulisty żebyś przejrzała na oczy bo nie dostrzegasz jak tobą manipulują. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ograniczona_wolnoscia
Dzięki SILVERGOLD, nie ma to jak na kims się wyładować za swoje frustracje najlepiej na forum nikomu się nie doradzi ale przynajmniej sobie sie ulży. Może nie wiesz jak to jest KOCHAĆ! Ja doskonale zdaję sobie sprawę że to nie ma sensu że to uczucie do niczego mnie nie doprowadzi ale poprostu żal mi jest człowieka, z którym dzieliłam kilka lat swojego życia. Dlatego wyjechałam odcięłam się bo nie ufam sama sobie, bałam się ze spotykając go mogę do niego wrócić a wtedy nie miałabym już sił zeby odejśc. To jest strasznie ciężkie. Wiem że do tego potrzeba czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ,nie, kochana ja nie wiem co znaczy kochać? Wiem i to jak! O jakich ty frustracjach piszesz ?Ja ? teraz? dziś? Co to to nie! Te rzeczy dawno mam za sobą. A ty zrobiłaś to co powinna zrobić każda mądra kobieta w tej sytuacji. Odeszłaś to nie wracaj i nie zastanawiaj się czy dobrze robisz . Wejdź na inne topiki poświęcone tematowi np.Mąż-alkoholik.Tam się sama przekonasz o słuszności swojej decyzji.A kochać w życiu można nie jeden raz.Sama się o tym przekonałam . Życzę ci powodzenia!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ograniczona_wolnoscia
Ok. Dziękuję za pomoc. Wiem ze to trudne ale wszyscy mi powtarzają że nie da się tak żyć z kimś kto cię poniża piję a w dodatku nie widzi problemu nie chce sobie pomóc a potem przeprasz i mówi że kocha. Nie myślę już o tym czy dobrze zrobiłam. Bardzo mnie jednak boli fakt że przeżyliśmy razem tyle pięknych chwil a on nie chciał sobie pomóc niszczył nasz związek świadomie i potem obwinił za ten rozpad mnie. Wiem że cierpi ja też cierpię ale zycie toczy się dalej. Narazie muszę odpoczać i dać sobie czas nie myślę, nawet sobie nie wyobrażam w najbliższym czasie żadnego związku chcę być sama jednak muszę żyć dla siebie i dla przyszłości. Dziękuję za pomoc i za to co tu pisaliście, bardzo mi to pomogło. Zajrzałam też na inne temty dotyczące alkoholizmu i wiem że dobrze robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ograniczona_wolnoscia
Ciężko jednak żyć po rozstaniu. Jak sobie radzicie. Pomóżcie. Co robicie żeby tak nie myśleć i się nie zadręczać tym co było i minęło, tym co nigdy nie wróci. Ja oczywiście mówie o tych miłych chwilach, których niestety w moim związku było coraz mniej... Tak to boli, ciężko jest ale wiem ze to nie ma najmniejszego nawet sensu, nigdy już nie bedzie jak dawniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja droga, czym się strułeś tym się lecz. Zgodnie z tym powiedzeniem powinnaś szybko znaleźć nowy obiekt zainteresowań. Gwarantuję że szybko ci przejdą sentymenty po takiej gorzkiej miłości. Powodzenia!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie miłość zdrowa
tylko chora toksyczna.Kochanie uwierz mi , znam takich pacjentów z większym przebiegiem, pili , piją i będą pić dopóki nie zdechną.Po drodze zniszcza wszystko co się da.Choćbyś miala siłe syzyfa , nie udzwigniesz tego.Ty padniesz, on cie kopnie nawet w pijanym widzie nie zauważy.A co do związku , jako osoba współżalezniona najpierw idź na terapię potem szukaj związk , w takich emocjach masz szansę powtórzyć z następnym syndrom matki teresy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ograniczona_wolnoscia
Dziękuję za pomoc. To prawda narazie nie mam zamiaru szukać sobie kogoś na zastępstwo. Nie mam ochoty wchodzić w związek z żadnym facetem. Poprostu chce od tego wszystkiego odpocząc i wszystko sobie w głowie poukładać na nowo. A wasze opinie utwierdziły mnie w przekonaniu że muszę iść do psychologa bo sama mogę popełnić kolejny błąd. Nie chcę się poddawać lecz walczyć o lepsze życie. Gdzie można się zgłaszać na takie terapie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesia.wspóluzależniona.......
Witam Jestem również współuzależniona. Poświęciłam 10 lat na ratowanie swojego alkoholika oraz hazardzistę. Straciłam najpiękniejsze lata życia, zdrowie, własną tożsamość, żyłam tylko jego życiem-uzależnieniem. W końcu po 10 latach osiągnął dno. Zaprowadziłam go na terapię i oznajmiłam że odchodzę. Nie zerwałam kontaktu, zaproponowałam przyjaźń. Przeszedł terapię. Po bilansie uroczystym na koniec terapii podziękował mi za wszystko i oznajmił mi, że kogoś ma, jest szczęśliwy i planuje poważną przyszłość z poznaną na terapii narkomanko-hazardzistką, matką 3-letniego chłopczyka, 8-lat młodszą ode mnie. Mam 28 lat planowaliśmy mimo jego problemów ślub on oznajmił mi że na terapii odkłamał się i że jego miłość do mnie wygasła, żebym zaakceptowała jego wybór i jako jego przyjaciółka cieszyła się jego szczęściem. Bardzo to odchorowałam, nie mogłam zrozumieć. Najgorsze, że mój organizm przyzwyczaił się do strachu ratowania go z opresji. Nie mogę sobie poradzić z tym brakiem kontaktów z nim. To okropne. Powinnam być szczęśliwa, a czyje się jak po amputacji serca. Próbuje żyć swoim życiem, odnajdywać się na nowo, ale chęć kontrolowania jego po terapii jest ogromna. Martwię się dalej że razem z tą narkomanką sprowadzą się na dno. Mimo że tyle się nacierpiałam przez niego dalej się martwię.... Mam nadzieje że to minie wkrótce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam z chlopakiem przez rok,poznaliśmy się w zeszłe wakacje,on z Pomorza,a ja z Małopolski.Wtedy nie przeszkadzalo mi,że pije-myślałam,że ma wakacje i się bawi..Zakochaliśmy się w sobie,jeździłam do niego,on kilka razy był u mnie i pokazał klasę-ja i synek pochorowaliśmy się i siedzieliśmy w domu,a on znalazł sklep i stawiał obcym osobom wódkę,a sam pił piwo,była bójka,w której nie brał udziału,ale jest świadkiem teraz w sądzie..wybaczyłam to.Później było ok,aż do świąt Bożego Narodzenia po których przez tydzień do siebie dochodził,a moje dziecko to widziało..Wtedy jeszcze nie wierzyłam,że może być alkoholikiem..Po świętach spokój,aż do wiosny kiedy wypił za dużo i telefony do mnie i wyzwiska,groźby itd..miał iść na zastrzyk lub wszywkę-nie poszedł,bo boi się igieł,wysłałam go na miting AA to był na jednym,po czym stwierdził,że sam sobie poradzi..W tej chwili jesteśmy w trakcie rozstania po kolejnym telefonie z groźbami,gdzie moja mama zagroziła mu policja..Wiem,że pije od 10 lat i on sam też to wie,ale nie chce nic z tym zrobić..może leczenie zamknięte by coś dało,ale oni nawet po odwykach wracają do picia..Też go kocham i tęsknię i płaczę za nim,bo pamiętam też te dobre chwile..ale zrobiłam to,bo musiałam dla dziecka przedewszystkim i siebie też..Ciężko mi okropnie,czuje się samotna do szpiku..a pragnęłam tylko przecież miłości...Przepraszam za błędy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana ograniczona wolnością🌼...nie jedna mogłaby pozazdrościć Ci siły i odwagi.To mądre było,że odeszłaś bo wiele kobiet tkwi w związkach z alkoholikiem ze strachu przed samotnością i innymi rzeczami.Przede wszystkim nie zdają sobie sprawy,że są współuzależnione.Ciężko jest zapomnieć o kimś,kogo się kocha ale jeśli zrobiłaś tak mądry krok to poradzisz sobie z tym.Czas leczy rany.Może dla pewności mogłabyś skorzystać z porady kogoś,kto Ci podpowie jak dalej pokierować swoim życiem.Jak najmniej boleśnie przeżyć to co teraz odczuwasz.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×