Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Już nie daję rady

Do matek, których mężowie pracują za granicą

Polecane posty

Gość fadaszfa
Wyrazy wspolczucia dla rodzin rozdzielonych, nie bedacych na codzien razem. Wielkie wyrazy wspolczucia. Zycie jest krotkie, wspolne weekendy to nie jest wspolne zycie. Zycie obok siebie owsem ale nie razem. Owszem, sa osoby ktorym to odpowiada bo i nie kazdy nadaje sie do pelnego zwiazku, do bycia we dwoje, razem. Szkoda tylko dzieci zyjacych z wypaczonym obrazem rodziny :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burza w szklance ginu
Szkoda tylko dzieci zyjacych z wypaczonym obrazem rodziny i tu właśnie, w tym zdaniu, wszystko się zamyka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedz mi - gdzie jest to wypaczenie - jesli z mezem rozlaka trwa teoretycznie te 4 miesiace po porodzie,a w praktyce 2,5 miesiaca ??? czym jest 1,5 miesiaca rozłąki w porównaniu do reszty zycia,ktore spedzimy razem we trójke ? ty masz swoje zdanie ja swoje. i tyle. po co komus ublizasz i wciskasz co swoje co? ja ci sie nie kaze wyprowadzac i zyc osobno. masz ten luksus ze maz ma prace tu ? ok,gratuluje. ja chwilowo nie mam tak dobrze,ale wiem ze bedziemy razem juz niedlugo. a co do dziecka - jest malutkie - nie umie nawet usiasc a ma juz miec wypaczony obraz? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burza w szklance ginu
bambusik - nie odnos wszystkiego do swojej sytuacji, piszemy ogolnie, na temat tego topiku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
burza w szklance ginu - jak widac wiec - nie ma co uogólniac, bo kazdy przypadek jest inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja koleżanka mieszkała z mamą i siostrą tutaj a jej ojciec we francji przez 20 lat tak żyli ojciec przyjeżdżał do domu 4 razy w roku teraz koleżanka ma 26 lat i jak najbardziej normalny obraz rodziny :D ja mieszkałam z rodzicami , żaden nie wyjeżdżał i żeby nie było są bardzo dobrym małżeństwem i rodzicami, więc ja według Ciebie powinnam mieć normalny obraz , o dzieci się nie martw :) nie przejawiają żadnych oznak spaczenia:) i nie odbiegają normami od innych dzieci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak poza tym to o jakim spaczeniu obrazu rodziny mówimy gdy w koło wysyp pedałów i lesbijek walczą o prawa do małżeństw i adopcji?? (to jest prawdziwy obraz rodziny?) tyle , że to się nazywa tolerancja , a wyjazd jednego z rodziców to już wypaczenie:D aż boję się pomyśleć jakimi kryteriami będą się sugerować nasze dzieci przy wyborze partnera:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle ze gdy rodzina sie wspiera,kocha i szanuje to wszystko mozna - nawet godnie i szczesliwie zyc na odleglosc. a w dobie dzisiejszej techniki- zadna odleglosc nie jest nie do pokonania :D i mimo ze rozmowa na skypie to nie to samo co przytulenie sie i rozmowana zywo - to czasem i to potrafi pokrzepic i pomóc w tej próbie. nie ma co roztrzasac czy to normalne czy nie - jak MUS TO MUS. LIFE IS BRUTAL AND FULL OF ZASADZKAS :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczesliwa dusza
mój facet tez jest za granica i jedyne co mnie wkurza to to ze codziennie zmienia zdanie bo jak wraca z pracy o 14 to potem tylko siedzi przed kompem wymyśla nowe pomysły na wydawanie kasy a czasami już stwierdza ze wraca ale szybko później zmienia zdanie. i co do mojego to tez nie ma opcji ze zdradza, jak wraca z pracy to bardzo często rozmawiamy na Skypie do samego wieczora zresztą byłam tam nie raz i wiem jak jest wiec nie każdy jest taki sam a ze niektóre trafiają na palantów którzy myślą tylko o tym żeby rozładować napięcie a nie o tym ze w Polsce czeka na nich kochająca kobieta no to już ich problem i niech nie mierzą wszystkich ta sama miara. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój mąż też pracuje za granicą
tylko, że mój przyjeżdża raz na 3 mce na kilka dni, nie uważam że to jest super, ale nie jest to też jakaś tragedia, zwyczajnie gdyby była inna możliwośc zarabiania byłoby inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyjazd męża za granice : 1. wcale nie oznacza,że będzie zdradzał 2.wcale nie oznacza,że rodzina się nie kocha 3.wcale nie oznacza,że rodzina jest niepełna,wypaczona,skazana na jakieś traumatyczne rozterki 4.wcale nie oznacza,że kobietom jak i mężczyznom jest łatwo 5.wcale nie oznacza,że dzieci będa miały skrzywione pojęcie o ojcu / o rodzinie - lepsze to niz jakby ojciec na miejscu pił,bił,nie pracował,itd I dla każdego kto nie był w takiej sytuacji - nie polecam i nie życzę,ale jeśli taka będzie sytuacja zyciowa - radzę zacisnąć zęby i przetrwać. Po każdej burzy wychodzi słońce - i może przyjda czasy gdy i w Polsce będzie można żyć/zarabiać godnie ( i nie mam tu na mysli luksusów,ale po prostu zeby nie byc na minusie i nie zyc od 1 do 1 ) ... choć to chyba nie w tym życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czemu tak dużo ludzi myśli stereotypami? izabeloo800 fakt PRZEPRASZAM przeoczyłam to teraz doczytałam i zwracam honor:) To co w moim przypadku nazywasz wymądrzaniem się w swoim przekonywującą argumentacja:) ktoś tu napisał że jessteśmy pewne, że nas nie zdradzi - bynajmniej! Wcale nie jestem pewna! Zawsze jakieś ziarenko zazdrości i podejrzliwości jest, ale ja tego nie pielęgnuje w sobie bo po co? Ufać a być pewną czegoś to 2 rózne sprawy!:) trochę prawdy_ masz racje powinna być rodzina razem, ale życie jest różne. Bycie razem tak naprawde i dzielenia sie smutkami i radością czy "Taki jest sens małżeństwa, rodziny - bliskość, obcowanie i wsparcie na co dzień,a nie od święta." nie oznacza, że nie można mieć tego na odległość. Bo uwierz lub nie, ale według mnie my z mężem mamy te wszyskie relacje bo sie interesujemy tym co robiliśmy na co dzień, jak mamy problem to dzwonimy do siebie i doradzamy i wiesz myśle ze mamy silniej rozwinięte te relacje niz niektórzy co sa co wieczór razem! Czemu? Bo co z tego, że codziennie sie widują na żywo jeśli nie rozmawiają ze sobą wcale. Co z tego skoro facet przyjdzie z pracy o 20 wieczorem i rzuca sie na kanape i nic go nie obchodzi ani zona ani dziecko? Uwierz lub nie ale moja córka ma takie relacje z mężem, że nie jedno dziecko które ma tatusia na codzień może tylko pomarzyć! Córka wie, że zawsze moze liczyc na męża i na mnie! Bycie obok nie zawsze oznacza bycie obok siebie! Wiesz nie każdy ma taki zawód, że może ściągnąć rodzinę. Mój mąż w ciągu roku może być, aż w 3 różnych krajach! Zależy gdzie jest projekt i myślisz, że dziecko było by szczęślliwsze jakby nas brał ze sobą wszędzie???!! Nie wspominając juz o tym, że większość z tych projektów to platformy wiertnicze na pełnych morzach!!!! "Żyjcie w takiej obłudzie i zludnym szczęściu - proszę bardzo. Ale nie nazywajcie siebie rodziną, bo jesteście nią tylko na papierze" - a jakim prawem Ty oceniasz to kto jest rodziną a kto nią nie jest??!!! fadaszfa "Wyrazy wspolczucia dla rodzin rozdzielonych, nie bedacych na codzien razem. Wielkie wyrazy wspolczucia. Zycie jest krotkie, wspolne weekendy to nie jest wspolne zycie. Zycie obok siebie owsem ale nie razem." A wiesz jak ja to napisze?? WYRAZY WSPÓŁCZUCIA DLA RODZIN MIESZKAJĄCYCH ZE SOBĄ 24H NA DOBĘ. MIESZKAĆ NIE ZAWSZE OZNACZA BYĆ RAZEM. WIELKIE WYRAZY WSPÓŁCZUCIA. ŻYCIE JEST KRÓTKIE, BRAK ZAUFANIA I CIĄGŁE PODEJRZENIA TO NIE PRAWDZIWE SZCZĘŚCIE. ZYCIE OBOK SIEBIE OWSZEM,ALE NIE RAZEM - w ostatnim zdaniu sie zgadzamy tylko, że nie zawsze życie razem oznacza bycie razem w każdy dzień. Nie mówie, że nie chciała bym żeby mój mąż był tu ze mna, ale życie to życie nie zawsze ma sie wszystko co sie chce. Każdy ma jakies problemy. Jedni muszą wyjeżdżac a inni mimo iż nie muszą to nie umieją dzielic zycia wspólnie. Gdyby receptą na wspaniałą szczęśliwą rodzine było przebywanie ze sobą w każdy dzień to wiecie ile było by mniej rozwodów??? Tylko, że niestety nie ma takiej recepty:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heheheheheheh
n0 to ja sie wypowiem, moj mąż wyjeżdza juz przeszło 5 lat a jestesmy w zwiazku 7, 2 lata po slubie. mamy pólroczne dziecko i wcel nie jest kolorowo. jakie sa realia? ogromne pieniadze, własne mieszkanie bez kredytu, 3 samochody, pelne wyposażenie, wakacje za granica a oprócz tego placz do poduszki, smutel, żal i samotnośćdo. tak to wygląda. planuje dojechac do niego za jakiś czas póki dziecko male a ja nie pracuje. to nie jest życie- jestem w tym temacie weteranka i wiem jak jest. może kilka takich wyjazdow jest dla zwiazku aspektem pozytywnym..znow motylki w brzuchu, ciagła adoracja ale jeśli trwa to długo to nie jest dobrze....rodzina ma byc razem..żal mi chwil bez meza, tego jak moje dziecko się rozwija a on tego nie widzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyjezdzaja by zarabiac... no cos za cos. im tez nie jest latwo - nie przychodza na gotowe,styrani z pracy...sami tez musza ugotowac,wyprac,posprzatac,zrobic zakupy itd.... a po 13h na budowie np to tez nie jest za fajne... takie zycie jest popaprane. ktos musi miec przeje***e zeby drugi mial lepiej...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heheheh pewnie, że nie jest kolorowo i tak jak mówisz są takie chwile że ma sie dość wszystkiego, ale trzeba żyć i dawać rade. Owszem zazdroszcze tym kobietą co maja taka możliwość aby wyjechać do męża i być razem, ale nie każdy ma tak dobrze:( No ale co mam siedziec i lamentować? Należę do ludzi co staraja sie znajdywać dobre strony każdej sytuacji i jak narazie sie to sprawdza:) Mój ok 6 lat w wyjazdach. Razem 7 a po ślubie 5, więc też mam doświadczenie:) Z drugiej strony tak sie zastanawiam co lepsze by było: to jak wyjeżdza na 2 tyg i całe 3 jest 24h z nami czy to jakby tu pracował po 12 h całymi miesiącami i jeszcze trzeba by było zbierać grosik do grosika żeby przetrwać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam jeszcze, ze tam nie ma uproś tak jak u nas w Polsce! Czy deszcz, czy ulewa, czy śnieg, czy -20stopni to są godziny pracy i trzeba robić!!! Ale tak jak mówi mój mąż: Trzeba sie ozap....ać, ale przynajmiej człowiek wie za co, a nie tak jak tutaj, dość że zapierniczasz 12h to na paseczku marnie. Coś za coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grzenia - ja 3 lata dojezdzalam do poznania po 2h w jedna,pracowalam 8h i powrot 2h,,,razem 12h ,,zima nie zima,,harowka w restauracji co ma ogromne obroty,,,potem juz po wszelkich awansach na kierownika zmiany i tak nie bylo latwo... to co ja zarobilam przez 3 lata,mąz zarobil w pol roku za granica,.. wiec wiem ze nie jest w PL łatwo... a juz znalezc prace w zawodzie - ooooo masakra.. po to sie czlowiek uczyl tyle czasu by zmywac gary czy pilnowac porzadku w restauracji??? ale prace milo wspominam ze wzgledu na ludzi :) i zadna praca nie hanbi - tylko zarobki nieadekwatne do pracy :( nigdy bysmy nie zarobili na to co mamy,pracujactutaj....a gdzie utrzymac dom i dziecko... czasem trzeba wybrac,no nie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehehehehehe
Grzenia mój miesiąc za granicą a tydzien w domu więc bilans jest gorszy niż u Ciebie. zimą był więcej, teraz jest strasznie, przyzwyczaiłam się do niego, do przytulania w łóżku, do przekomarzanek, do ciepłych bułeczek rano, do wspólnych chwil. a teraz co? teraz lipa, samotność...i rosnąca liczba na koncie. a co mi po tej kasce....wychowałam się w jednym pokoiku z rodzicami i siostra i wspominam ten czas cudownie, była miłość, przywiązanie, silna więź.....teraz gdy dziecko jest male chce dojechać, swoje ambicje schowam głeboko w kieszeń...teraz priorytetm jest by być razem...nie zaprzepaszczę wspólnych chwil dla pieniędzy bo nie są one dużo warte. i nie są gwarancją szczęścia. ja mam to szczescie,m że m zrobił wszystko, żebyśmy tam zyli godnie, mamy mieszkanie, skrócił godz. pracy. zobaczymy jak bedzie. ale niech nikt nie pisze, że jest dobrze w takich związku na odległośc, ktoś kto tego nie zna może uwierzy ale ja nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehehehehehe
wybaczcie literówki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uzytkownik
na dluzsza mete takie malzenstwo nie przetrwa,kilka lat ok ale jeak nie ma powrotu i facet ciagle ucieka w prace bo z czasem sie przyzwyczai,jak wraca to chcialby odpoczac a steskniona zona dziala mu na nerwy bo ma wymagania a i zonie z czasem taka sytuacja odpowiada i jak maz wraca to po kilku dniach zaczyna jej przeszkadzac i liczy dni do odjazdu.......autorko ,widac kochasz bardzo swojego meza a nie jak tu wiekszosc kocha to co maz (ciezko pracujacy a panie wypoczywaja) przywiezie ze soba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"autorko ,widac kochasz bardzo swojego meza a nie jak tu wiekszosc kocha to co maz (ciezko pracujacy a panie wypoczywaja) przywiezie ze soba" no bez jaj... no comments...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bambusikk zgadzam sie z Toba w 100%. Wiesz jeżeli ktos nie potrafi zrozumieć tego, że recepty nie ma na udany związek tylko myśli stereotypowo to trudno...możemy tylko współczuć:) My z mężem mamy swoje zasady i jedną z nich jest to, że jeżeli jest jakis projekt wymagający wyjazdu na dłużej niz na 4 tyg to nie wyjeżdża. To jest nasza górna granica nieobecności. Dzieki temu że jak tutaj napisano ""autorko ,widac kochasz bardzo swojego meza a nie jak tu wiekszosc kocha to co maz (ciezko pracujacy a panie wypoczywaja) przywiezie ze soba" to możemy sobie pozwolić na to że jak np byłam w ciąży z 1 córka i teraz jestem w 2 ciąży to mamy ten luksus oboje, że może sobie załatwić 2 m-ce przed porodem i 2 m-ce po porodzie to, że nie wyjeżdża tylko jest z nami 24h na dobe przez 4 m-ce w sumie! I niech mówią co chca ale wolimy to niz harówkę w Polsce po 12h i bilans jest taki że i tak jesteśmy nie obecni! A tak to mąż może widziec i czuc zmiany w moim ciele i możemy wspólnie przeżywać pierwsze m-ce życia naszego dziecka i wspólnie dzielić sie obowiązkami:):) Niech piszą co chcą...może jestem naiwna, łatwowierna, pocieszam sie, czy pazerna na kase, że nie kocham męża, córki itd a wiecie co?? Wisi mi to co gadacie!!!!:) My jesteśmy szczęsliwi i niewiem może przez rok może przez 10 lat może całe życie ale doceniam dzien dzisiejszy i nie mam zamiaru sie przejmować tym co bedzie za X lat!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszaga
Alez zgadza sie, ze niektore osoby zyjace w zwiazkach na odleglosc sa i beda w nich szczesliwe. Tak samo, jak osoby nie majace dzieci z wyboru, sa szczesliwe. Single z wyboru sa szczesliwi. I osoby, nie potrafiace/nie chcace zbudowac glebokiej relacji z drugim czlowiekiem sa szczesliwe w takich zwiazkach na odleglosc. Maja to swoje poczucie, ze kogos maja ;-) ale jednoczesnie zyja jak osoby samotne - bo tak chca. Nie jest to zle, jest to dla specyficznej grupy osob (tak samo jak wybor bezdzietnosci, bycia "nie w zwiazku" itd) Osobom, chcacym zbudowac taka gleboka relacje w takich ukladach jest zle, tesknia za druga osoba na codzien, maja poczucie pustki. Wiec nie ma co sie burzyc, sa rozni ludzie - i tacy co chca byc w zyciu sami (nie samotni ale sami) i tacy co nie chca dzieci i tacy, dla ktorych zwiazek jest wystarczajacy na krotkie okresy a potem powrot do wlasnej rutyny i wlasnego zycia i tacy, ktorzy chca dzielic swoje zycie z druga osoba. Wszyscy jestesmy inni, po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grzenia - zdrówko za nasze szczescie :) - oczywiscie toast jakims dobrym soczkiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Ci tylko izabello800 ,że zamiast pisać takie rzeczy o zdradach i takie jak Ty wypisujesz to byś lepiej zajęła się jakąś pożyteczną pracą.Teraz są takie czasy,że wiele jest małżeństw,które tak żyją,bo nie mają niestety w naszym kraju żadnych perspektyw.Mój mąż pracuje za granicą już 16 lat,a jesteśmy ze sobą już 18.byliśmy bardzo młodzi poznając się i wiążąc się ze sobą.I tak zaufanie to jest rzecz najważniejsza,i nie gadajcie,że każdy facet zdrdza...jeżeli jest szczęśliwy w małżeństwie i wie do czego wraca i co ma do stracenia to żadne pokusy mu nie w głowie.To samo można by było powiedzieć o nas zostających tutaj...My mamy trójkę dzieci i jesteśmy szczęśliwi i wieżę mojemu mężowi,że nigdy by mi,a co dopiero dzieciom takie coś zrobił.Więc kobiety do góry głowa i nie słuchajcie innych tylko żyjcie po swojemu.ja tak dawno już zrobiłam.też niby psełdo przyjaciółki próbowały mi wmówić,że on na pewno ma inną,inne życie...Jest ciężko nie powiem,że nie.Najgorsza jest zima.Mój mąż wyjeżdż właśnie przeważnie jesień zima wiosna.latem przez trzy miesiące jest zawsze z nami.Czasem jedziemy my tam do niego,bo on ma dość daleko ok 1000km.Możemy tam jeździć,bo ja wychowuję dzieci i nie pracuję.Niestety gdyby pracował w Polsce to nie było by nas stać na trójkę dzieci,dom samochody.Nie żyjemy na kredytach,bo dużo naszych znajomych pracujących właśnie tutaj właśnie żyją kredytami.bo inaczej niestety tutaj się nie da.Wiem,że niestety wszystko skłania się ku kasie,ale no niestety tak urządzony jest świat,że gdzie się nie ruszysz musisz mieć pieniądze.Ja przynajmniej mogę czas poświęcić dzieciom,a nie podrzucać je do żłobka czy babci czy opiekunce.Także kobiety mające mężów za granicą głowa do góry.Dacie radę,bo my kobiety możemy wiele... Kobieta ma tyle siły,że zadziwia mężczyzn.Dźwiga ciężary losu,rozwiązuje problemy,jest pełna miłości,radości i mądrości.Uśmiecha się gdy chce krzyczeć,śpiewa gdy chce się jej płakać,płaczę gdy się cieszy i śmieje się gdy się boi.Jej miłość jesy niekontrolowana.Jedyna niesłuszna w niej rzecz to to,że często zapomina ile jest warta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bambusikk no w moim przypadku (24 tydz ciąży) to tylko soczek wchodzi w grę:P :D Zaprośmy jeszcze lijonka tą od tira i będzie komplecik:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamietam pamietam,ze jestes w ciazy,,,a ja karmie wiec tez soczek :P:P zdrowie tych co maja gdzies zdanie innych i dążą do swego szczęścia :) Dobranoc :) szkrab śpi,więc i ja idę kości położyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
magda zgadza sie w 200%!!! A to jak ktoś uważa ze ma prawo mówic kto jest prawdziwą rodziną a kto nie to samo przez się mówi, ze nie warto dyskutować z takim. Troszke pokory trzeba mieć jednak. Ja też nie pracuje tylko wychowuje córkę i też nie wyczekuję jak zbawienia kiedy pójdzie do szkoły czy żeby ja wysłać do przedszkola. Może bierze sie to przez zazdrość, przez brak szczęścia w swoim życiu a najprędzej to poprostu takie typy kobiet, które uwielbiaja wtykac nosek i doszukiwac sie problemów, no ale nie dziwmy sie że faceci odchodzą wtedy czy sa tam czy tu!! Każdy żyje jak chce lub jak musi i powiem Wam że wole takie życie niż trzęsienie sie czy za 10 lat będziemy mieć za co spłacać kredyt zaciągnięty na 25!!! Wole takie życie niż liczenie każdego grosika i co chwile odmawianie dziecku jakiegoś fantu bo mamie i tacie nie starczy na rate. Wiem jak to jest jak trzeba wybierać czy jakiś ciuch czy wycieczka z klasą i nie chce tego dla swoich dzieci!! Co wiecej! dziecko ma mame w domu na wyciągnięcie reki a nie zabiegana którą widuje przed spaniem i rano przy sniadaniu a ojca jeszcze rzadziej. dobranoc bambusikk:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już nie daję rady
Nie wiem dlaczego głównym tematem stała się "zdrada męża za granicą". Pewnie nie wiele osób uwierzy, ale ja wiem że "ten" temat mojego związku nie dotyczy. Mąż bardzo teskni za nami. Pracuje po 12h dziennie a potrafi skończyć pracę o 20.00, wsiąść w auto i jechać 8 h aby w sobotni ranek być z nami. Gdy jest, poświęca nam czas maksymalnie. Jest wspaniałym tatą i mężem. My w ogóle mamy na swoim punkcie świra :) Ktoś napisał że sa inne prace, w Polsce. W moim mieście jest duże bezrobocie i ciężko znaleźć odpowiednią pracę (Od kilku dni studiuję ogłoszenia). Zdecydowalismy wspólnie, że przyjmie tą obecną pracę, bo było nam finansowo ciężko. Od rodziców nie dostaliśmy złotówki, nawet wesele wyprawiliśmy za własne pieniądze. Ta praca pozwoliła nam życie w godnych warunkach. Teraz niczego nam nie brakuje, na co mam ochote to kupuję. Kiedys mąż powiedziął że będzie pracować tak długo jak będę w stanie wytrzymać. Myślę, że nadszedł teraz ten moment , że trzeba szukać pracy na miejscu, ewent 1h drogi. Założyłam ten topik, ponieważ chciałam dowiedzieć się, jak inne kobiety radzą sobie z rozłąką. Czy nie mają tego dość? Czy praca za granicą jest u was przejsciowa czy dozgonna? U mnie są dni kiedy nawet nie myślę o tej sytuacji. Na szczęście pracuję, więc głowę mam zajętą innymi sprawami. Najgorszy jest weekend kiedy mąż nie przyjeżdża. Wtedy sobie nie radzę... Sory, że się tak rozpisałam ale musiałam coś skrobnąć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko masz racje własnie miałam to napisać, że pytałaś jak sobie radzimy a nie o to czy nas zdradzaja, ale zawsze znajdą sie życzliwe co chca nas uświadomić co tam nasi mężowie wyprawiaja, a na dodatek dowiedziałyśmy się, że nie możemy sie nazywać rodziną wiec sama widzisz...:/ Wiesz jak ma doła to najcześciej pisze lub dzwonie do męża jak on ma doła to też tak robi, on rzuca sie jeszcze bardziej w wir pracy a ja wymyślam różne zajęcia córce i mnie zeby czas leciał szybciej. Mamy ogród wiec zawsze można coś wymyślić:) Masz racje najgorsze są weekendy a jak dla mnie to niedziele w szczególności ale trzeba przetrwać i myśleć o dziecku:) Mój też będzie tam pracował tyle ile sie da, ile on wytrzyma, ile ja wytrzymam, ile będzie pracy itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×