Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kimczi

tak od soboty...

Polecane posty

To znowu ja :) Zjadlam niedawno obiad. W sumie sie najadlam, ale jakos tak lekko- i dobrze! Mialam ochote na rybe juz od dawna, ale po przygodach z lodowka balismy sie kupowac ryby. Na szczescie juz wszystko ok i mozna ja normalnie uzywac- nie musze kazdej jednej rzeczy chowac szczelnie w plastikowych pojemnikach i na wszelki wypadek wrzucac jeszcze do torebki :) Moj chlopak zakupil na wieczor dla mnie drinka i lody czekoladowe, bo jak uznal "bede miala okres i dobrze mi to zrobi"... ech... Poki co nie mam na nie ochoty, ale nie wiem jak bedzie poznie... :/ Na szczescie jutro gotuje zupe, wiec zjem tylko ja bez drugiego dania. Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jednak dzisiaj depresja wygrała ! Niby śniadanie zjadłam normalne, ale później skusiłam się na małego rogalika z marmoladą, po czym dojadłam te gumy rozpuszczalne co ostatnio (3 mi jeszcze zostały), później o dziwno nic nie jadłam, a na obiad zamiast dwóch naleśników zjadłam jednego (był to naleśnik z nutellą i truskawkami + odrobinka bitej śmietany), naturalnie nie jadłam potem już nic z ciasta, bo byłam zasłodzona i tak miał się zakończyć mój dzień. Później całą rodziną poszliśmy na spacer, a ja większość drogi biegłam, więc w ogóle byłam zadowolona, ale jak wróciłam tak patrzyłam na to ciasto, które jeszcze stało na stole no i się nad nim zlitowałam - zjadłam mini kawałek sernika i ciasta z wiśniami (nie uległabym, gdyby w drodze powrotnej tata nie zaproponował lodów, no a że już loda grubo po 17 zjadłam, to nie miałam skrupułów by zjeść więcej), później uznałam, że muszę zjeść coś słonego w końcu i zjadłam kawałek wędzonki. Aaa jeszcze po drodze 2 łyżki bitej śmietany, która została od naleśników. No a teraz chodziły za mną chipsy, ale w końcu postanowiłam obejrzeć jakiś film, przygotowałam paczkę popcornu i kawałek wędzonego łososia. Wiem, że kalorycznie dziś masakra, ale juto postaram się wziąć w garść, mam nadzieję, że dziś też już nic więcej nie zjem. Ale jakby nie było dziś sobota, więc na nią mogę wszystkie moje niepowodzenia zwalić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka, to znów ja :) Nie jestem zadowolona po wczorajszym dniu, obżarłam się jak świnia, jeszcze o 1 w nocy wyjadałam bitą śmietanę, czego efekty od razu zauważyłam na wadze - 68kg :( Dlaczego w górę waga idzie od razu, a w dół mega opornie? Pocieszam się tylko tym, że są to efekty "tylko" na wadze, a nie że od razu wyglądam jak spaślak :D Dziś postanowiłam poprawę (tak, a przed chwilą zjadłam kawałek sernika i ciasta z wiśniami), ale przede wszystkim chcę się ogarnąć, zaplanować najbliższe dni (bez tego nie potrafię się dietetować), posprzątać w pokoju i w końcu naoliwić te skrzypiące drzwi ! No i poszukać innego lekarza... Planuję też ostro dziś pojoggingować ! Mam tylko cichą nadzieję, że w ten wtorek będą jakieś pozytywne efekty na wadze ! Jak sobie teraz pomyślę jak ostatnio narzekałam na to 67,1kg to aż mnie coś bierze, bo znów chciałabym je zobaczyć i działać dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Ja tez wczoraj w koncu zjadlam te lody i poprawilam chipsami. Wpadlam w panike przed egzaminami i dzis obudzilam sie z tego stresu o 8 i o 9 zaczelam sie uczyc. Spedzailam na notatkami prawie caly dzien z jakimis krotkimi przerwami. Wydaje mi sie, ze jeden egzamin "mam ogarniety". Niestety nie moge tego powiedziec o drugim dlatego zaraz zabieram sie za ksiazke. Z tym bedzie koszmar... Ale nic musze dac rade. Co do dnia dzisiejszego to w sumie wszystko jest ok. Sniadanie- 2 kanapki z ciemnym chlebem z pomidorem i ogorkiem Przekaska- jablko Obiad- zupa pomidorowa Jeszcze planuje zjesc jogurt, bo chyba nic wiecej nie przelkne. Niby pocieszam sie, ze do egzaminu heszcze troche czasu zostalo, ale z drugiej strony wszystko bedzie na szybko. We wtorek wyjezdzam do Polski (niestety musze tluc sie busem). Planuje uczyc sie jeszcze w busie. W srode tez bede musiala sie uczyc jednak wiem, ze spora czesc dnia zajmie mi zalatwianie innych sprawch... Echhh!!!! No nic uciekam sie uczyc. Do jutro pewnie tez na chwile :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u mnie dziś kolejny koszmarny dzień. Po śniadaniu i słodkościach najpierw, nazwijmy to spacerowaniem, bo musiałam iść coś załatwić i wyszło ok. godziny chodzenia, a później niecała godzinę biegałam (oczywiście swoim powolnym tempem, w związku z czym nie jest to jakiś szał jeśli chodzi o ilość spalonych kcal niestety), z tym, że później miał być tylko obiad (5 paluszków rybnych, bułka ciemna z ziarnami i masłem, mizeria) i był obiad, ale nie tylko... Zanim jeszcze przygotowałam obiad wsunęłam 2 kromki chleba (jedna z pasztetem, druga z serem żółtym i ketchupem), bo tata kupił ciepły no to nie potrafiłam sobie odmówić i teraz aż mi niedobrze po tym wszystkim , ale i tak czuję, że na tym nie zakończę. Dodatkowo do mojego złego samopoczucia dochodzi stan przedokresowy ;/ Życzę Ci powodzenia na egzaminach, nie stresuj się tak, bo na pewno zdasz, więc tylko niepotrzebne nerwy... Chociaż sama doskonale wiem jak to jest ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki Papryczka! Echh ja niestety rowniez dalam upust swoim emocjom z postaci jedzenia :/ Najpierw zjadlam herbatniki w czkoladzie, bo znalazlam je w szafce, mala paczke chipsow, crossanta i przed chwila kanapke. Masakra no masakra. Pocieszam sie tym, ze jutro ide do pracy wiec bedzie w miare normalny dzien, a we wtorek jadac do Polski tez nie bede miala okazji do takiego jedzenia- cale szczescie. W Polsce tez bede miala duzo latania, wiec moze waga jakos dratycznie nie wzrosnie. Przekladam wtorkowe wazenie sie na przyszly wtorek.. Stwierdzilam po tym jedzeniu, ze nie chce sie jeszcze dobijac waga. Jednak od przyszlej niedzieli kategoryczny zakaz slodyczy do moich urodzin i ruszam z cwiczeniami. Trzymaj sie, a ja wracam do nauki :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja miałam ochotę na coś co nie jest, tłuste, słone ani przesadnie słodkie i takim sposobem wcinam właśnie zajebiście dobrego loda o smaku szarlotki, zaraz obejrzę sobie jeszcze film i pewnie dobiję się chipsami ehh na szczęście też się pocieszam, że jutro poniedziałek, więc tryb dnia jest zupełnie inny - mam mnóstwo spraw do załatwienia na mieście tak więc nie będzie siedzenia w domu i jedzenia :) Wszystko będzie dobrze jak uda mi się nie wchodzić na wagę. W sumie nie wiem skąd u mnie ta schiza codziennego ważenia - jakoś jak zaczynałam odchudzanie tak mnie nie ciągnęło, nawet nie wiem, czy raz na tydzień się ważyłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka to znow ja... Czuje sie tak pelna, ze chwile musze spedzic na nic nierobieniu, bo i tak nie moge sie juz skupic :/ Wlasnie wyzywam sie w myslach sama i zastanawiam i po co mi to bylo... Nie czuje sie ani lepiej a wrecz odwrotnie. Echh psychika kobiet jest straszna. Jeszcze sie wkurzylam, bo babka ktora miala przyjezdzac do nas raz w tyg, zeby podszkolic jezyk do takiego poziomu jak chcemy napisala, ze da nam znac, bo nie wie jak bedzie wygladala sytuacja z jakimis jej kursami. Najgorsze jest to, ze zrezygnowalismy z innej, bo byla duzo dalej, ale myslalam, ze ta jest na 100%. Wiec chyba wlasnie ten fakt byl takim przyslowiowym gwozdziem do trumny... Wszystko nie uklada sie po mojej mysli, jest odwrotnie i normalnie "zawsze cos"... ech... Przepraszam za to moje niezbyt optymistyczne nastawienie, ale gdzies musze sie wyzalic i padlo na nasz watek :) No nic w takim razie od jutra postaram sie ograniczyc jesli chodzi o ten tydzien. Chyba sie jeszcze poobijam z 15min i wezme dalej za ta nauke. Postanowilam tez polozyc sie wczesniej spac, zeby nie spac jutro po pracy co mi sie ostatnio niestety zdarzalo :/ Do jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj w klubie... Mam brzuch jak w ciąży i ledwo oddycham tak się napchałam. Z tym, że ja jakoś nie mam do siebie pretensji, wiem, że mam ostatnio ciężki czas, wiele problemów, a do tego okres zbliża się wielkimi krokami... Ale wiem też, że jutro będzie kolejny dzień i musi być lepszy, tylko oby teraz już wciąż były te lepsze, bo zwariuje psychicznie... Jedni w takich stresowych sytuacjach piją, inni palą, a my jemy i tak już musi być :) I pomyśleć, że do filmu obiecałam sobie chrupać marchewki (w ogóle o tym zapomniała, poza tym nawet nie wiem, czy mam w domu marchew), a skończyło się na średniej paczce chipsów i kromce chleba z pasztetem. Chodzi za mną jeszcze coś słodkiego przed snem, żeby się dobić... Bo w końcu "od jutra" się odchudzam ehh :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jeszcze raz ja ! Postanowiłam, że w ten wtorek się nie zważę, raz odpuszczę, żeby się nie dołować. Ostatni raz zważyłam się przed chwilą - 67,7kg, chociaż chwilę wcześniej było 68,3kg, ale ta waga ma jakieś odchyły :D W każdym razie zauważyłam, że zazwyczaj jak zważę się wieczorem po takim dniu obżarstwa to następnego dnia rano ważę więcej niż tego dnia wieczorem, w związku z czym pozostanę przy tych 67,7kg i nie zamierzam jutro rano sprawdzać, czy przypadkiem przez noc nie "schudłam" kilku dag.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Wiec mamy poniedzialek... Sniad- jogurt (po wczorajszym obzarstwie nie mialam miejsca na nic innego) 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina i ogorkiem obiad- shoarma z frytkami, salatka, sosem czosnkowym i niestety serem w plasterkach- bo moj chlopak wrocil wczesniej z pracy i to on robil obiad. Ja nigdy nie dodaje juz sobie sera, zeby bylo bardziej dietetycznie, ale to ja... :) On nie uznaje tego obiadu bez sera, wiec musialam brac co jest. W sumie najadlam sie tym obiadem troche za bardzo. Zawsze staralam sie odchodzic od stolu jeszcze "niedojedzona", ale podczas jedzenia wkurzona z powodu drogi powrotnej do domu ktora zajela mi 1h i 15 min (normalnie 30 min lub max 40), z powodu jakiegos wypadku srednio kontrolowalam ile jem i po porstu zjadlam tyle ile bylo nalozone. No, ale nic. Na dzis mam przewidziana jeszcze kolace: jogurt lub makrela w sosie pomidorywm, ale nic nie mowie, bo nie wiem jak to wszystko wyjdzie. Echh oby juz byla ta niedziela, bo z moja motywacja jest teraz ciezko... JEsli chodzi o ta wage to mam tak samo. Kiedy waze sie zaraz po jedzeniu jest ok, gorzej jest nastepnego dnia. Dlatego Papryczka nie dolujmy sie w tym tygodniu i w przyszlym rozpoczniemy walke z motywacja. Ja tez nie bede sie wazyc w niedziele tylko dopiero we wtorek (moze bedzie mniej chociaz 400g :) ) Nic ja uciekam sie uczyc. Moze zajrze jeszcze wieczorem, ale nie obiecuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie zaczęło się dziś ok, a skończyło jak zwykle :/ Nawet nie chce mi się pisać, co zjadłam, ale od jutra biorę się za siebie definitywnie ! Jedynym plusem jest to, że się nie ważyłam od wczoraj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę jeszcze coś napisać... Otóż postanowiłam, że OD JUTRA się odchudzam - jakkolwiek to brzmi dałam sobie równe 3 tygodnie (dokładnie za tyle rodzina wyjeżdża na wakacje), żeby schudnąć do 65kg. Nie mam pojęcia ile teraz ważę dokładnie, bo się nie ważyłam od wczoraj, ale 3kg w 3tygodnie to jest opcja realna, więc nawet jeśli do 65kg brakuje mi 4, czy (w co wątpię) 5 kg jakoś dam radę ! Planuję maksymalnie ograniczyć jedzenie i dużo ćwiczyć :) Nie wiem co mnie tak zmotywowało, ale chyba znów dotknęłam dna (skumulowało się moje obżarstwo, brak ruchu, problemy zdrowotne i faceci) i poczułam, że czas się odbić i mam nadzieję, że ciągle zbliżający się okres tego nie zmieni. Nawet nie wspominam co dziś zjadłam, bo na samą myśl mam wyrzuty sumienia. W związku z moim postanowieniem zważę się dopiero za 3 tygodnie - a niech waga też troszkę ode mnie odpocznie =)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) "Pierwszy" dzień odchudzania jak na razie przebiega w miarę w kwestii jedzeniowej, nie mogę napisać jednak, że idealnie i tak jak zaplanowałam, ale jest i tak dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że faktycznie uważałam na to, co jem, łącznie wyszło mi niewiele ponad 1000kcal (planuję zaraz wskoczyć na step, żeby ten nadmiar spalić), biegałam 40min, przeszłam się na ryneczek (w dwie strony to jakieś 40 min), a do tego" przedokresowo" boli mnie brzuch. śniadanie: 2 kromki chleba białego z odrobiną Delmy i pomidorem, kawa mrożona waniliowa śniadanie 2: makaronik (dość duży, bo o średnicy gdzieś ok. 6cm), Marwitt marchewkowy obiad: 2 naleśniki z nutellą i truskawkami, pół suchego naleśnika Śniadanie 2 w ogóle nie było w planie (chyba, że ewentualnie 2 sztuki takiego dziwu jak maca), no i pół suchego naleśnika też było nadprogramowo, ale wolałam sobie niczego (w granicach normy) nie odmawiać, żeby nie było powtórki z ostatnich dni. Obiad zjadłam niedawno, ale na tym chciałabym już zakończyć. Mam nadzieję jeszcze tylko troszkę poćwiczyć, ale na razie ból brzucha uniemożliwia mi ruszenie się z łóżka ;/ Postaram się też nie robić zapasów jedzenia, szczególnie typu chipsy, czekolady, batony, bo doskonale wiem jak to się kończy, kiedy już do niego się dobiorę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Sorka, ze wczoraj nie zajrzalam, ale bylam wykonczona psychicznie i mega wkurzona!!! Mialam wczoraj jechac do Polski. Juz praktycznie wyszykowana zadzwonilam do tego Pana, a on mi powiedzial, ze to przeciez jutro!!!!! Wkurzylam sie niesamowicie, bo mam smsa w ktorym mu pisalam, ze wyjezdzam 26go we wtorek i on odpisal "ok". Wczesniej mialam wyjezdzac w sobote i zmienilam wyjazd na ten wtorek, bo mowil mi, ze wtedy wyjezdza. Zestresowalam sie glownie tym, ze nie zdarze na egzamin i stresuje sie tym nadal. Niestety bylo mi juz wszystko jedno i oczywiscie zjadlam cos tam czekoladowego... Dzis niestety to samo. Jednak zmotywowalas mnie niesamowicie. Ja dzis ogladalam sie przed lusterkiem i wydaja mi sie, ze nie ma tragedii. Nie chce sie wazyc, zeby sie nie zdolowac poza tym jutro jeszcze bede miala okres wiec nie jest to najlepszy czas na wazenie sie. Doszlam do wniosku, ze juz nie ma sensu napychac sie na zapas, bo bede sie dodatkowo dolowac jeszcze tym, po drugie nic mi to nie da poza dodatkowymi 2 kg... Stwierdzilam, ze do tej do tej soboty bede jesc normalnie. W Polsce na pewno trafi sie cos slodkiego itd., ale nie bede kupowac sobie zadnych chipsow czy czekolady zeby zjesc ja na raz (bo tak sie to zazwyczaj konczy). Dzieki temu nie bede miala wyrzutow sumienia i nie najem sie jak nienormalna w te kilka dni, a od niedzieli juz po tym wszystkim wskakuje na stepper i wyciagam mate do cwiczen. Skoro wazysz sie za 3 tyg to ja tez tak zrobie. :) W takim razie 17 go, tak? Mam nadzieje, ze do tego czasu moja waga powroci do normalnosci i ujrze na niej max 47 kg. Po powrocie chce zabrac sie glownie za uda, brzuch i boczki, bo wydaje mi sie, ze boczki niestety wracaja i uda mi sie chyba "powiekszyly". W niedziele zmierze sie cm i za 3 tyg zrobie to znow. Zobaczymy jakie beda efeky. Kurcze wlasnie tak wczoraj sobie myslalam, ze pozbycie sie kg nie jest tak trudne jak zmiana nawykow. Juz myslalam, ze mam wszystko pod kontrola i okazuje sie, ze napady jedzenia w chwilach stresu ciagle sa obecne :/ Mam nadzieje, ze jednak kiedys sie tego pozbede. :) Ja uciekam sie uczyc, bo wczoraj bylam tak rozdrazniona, ze nie dalam rady sie skupic. :/ Musze jeszcze wiec troche posiedziec. Nie pisze juz co jadlam wczoraj, bo nawet dokladnie nie pamietam, dzisiejszy dzien tez do bani, bo zaczelam go od czekolady, ale juz do konca mam w planie wytrwac w miare normalnie. Tak jak mowie czwartek, piatek i sobota beda dniami bez napadow jedzenia- przynajmniej tak planuje :) Pojawie sie pewnie jutro wieczorem, wiec do jutra! Trzymaj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet nie miałam kiedy dziś napisać, jutro pewnie jeszcze gorzej będzie, więc teraz na chwilkę wpadłam, ale tak pieką mnie oczy, że już ledwo w monitor patrzę, chyba znów soczewki podrażniły mi oczy albo za długo je miałam ;/ Mój dzisiejszy dzień ok :) śniadanie 1: kromka ciemnego pieczywa z ziarnami z serem topionym w plastrach, kromka chleba zwykłego pół z serkiem grani, a pół z serkiem topionym, latte kokosowe śniadanie 2: rządek czekolady (wszystko przez to, że nieoczekiwanie byłam w pracy i wiedziałam, że obiad zjem dopiero gdzieś koło 19) obiad: porcja makaronu świderki z sosem śmietanowo - grzybowym Do tego gdzieś tam po drodze wypiłam soczek a kartoniku, jakiś kompot i syrop z wodą. ... i biegałam - coś przed okresem mi chyba kondycja spada, bo biegałam jakieś 35min, a wróciłam wymęczona jak nigdy! Super to ważymy się razem 17stego ! Póki co też omijam wagę szerokim łukiem :) I życzę Ci powodzenia na egzaminie i pomyślnego załatwienia wszystkich spraw!!! A udami się nie przejmuj, to pewnie tylko Twoje wrażenie, chyba aż tak szybko nie widać zmian w wyglądzie jak an wadze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! U mnie w drodze do Polski ok. Zjadlam tylko kanapke z wedlina i ogorkiem. Dzisiaj bylo srednio, bo: sniada: 2 kanapki obiad- ryz z kurczakiem podwieczorek (u babci)- jakies ciosto, ciasteczke i tego typu rzeczy "kolacja"- 2 piwka i chipsy. Jednak to moj jedyny dzien pobytu w Polsce i wedle obietnicy od niedzieli pelna dieta :) Musze sie pochwalic, ze zdalam obydwa egzaminy na 5!!! Ciesze sie, ze mam juz to za soba, a z drugiej strony jestem w szoku, bo myslalam, zeby dostac 3 i miec toz glowy :) Jutro mnie pewnie nie bedzie, bo wyjezdzam kolo 11, a u siebie bede w nocy, ale w sobote wszystko nadrobie. Trzymaj sie i gratuluje biegania. JA pocieszylam sie faktem, ze nikt nie zauwazyl mojego "przytycia", czyli nie moze byc tak zle :) Do nastepnego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie znów oczka męczą, więc będzie krótko i idę spać, bo rano nie wstanę ! U mnie dziś też ok, ale z małym potknięciem niestety. śniadanie 1: kawałek makreli wędzonej z przyprawami (ta co wczoraj - właśnie uświadomiłam sobie, że pominęłam ją wczoraj w moim menu - i pewnie jutro jeszcze ją wykończę), 2 kromki chleba z serkiem topionym i serkiem topionym w plasterkach śniadanie 2: precel pepperoni i nadprogramowo 2 gałki lodów w wafelku (sorbet arbuzowy, makowe) obiad: kotlet schabowy niestety smażony na oleju, 2 pyzy drożdżowe, gotowany kalafior z masełkiem Dodatkowo jakąś godzinę temu zjadłam kilka porzeczek czerwonych i z grubsza to wszystko. No i biegałam ok. 35min - dziś jestem z siebie podwójnie dumna, bo wróciłam do domu po 21, a chwilę później poszłam biegać, mimo iż już wtedy byłam głodna. Aaaa i gratuluję zdania egzaminów i to na 5 !!!! Mówiłam, że będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałam wczoraj napisać, że na obiad jadłam jeszcze małą ilość zupy koperkowej :) Dziś na śniadanie zjadłam bułeczkę z serem żółtym i ketchupem, metką i pasztetowa + ketchup, resztka ryby wędzonej, kiwi Zaraz zjem jeszcze kawał bloku czekoladowego, bo ciągnie mnie do słodkiego, a jakoś niespecjalnie najadłam się śniadaniem, poza tym to pewnie przez okres, którego jeszcze nawet nie ma :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to dzisiaj zaliczyłam WPADKĘ... :( Nie ma się czym chwalić, ale wszystko było dziś na nie, w związku z czym nie obchodziło mnie, że moje ostatnie wysiłki pójdą na marne... Teraz oczywiście żałuję. Ale może jest w tym też coś w związku z okresem, który musi jutro być ! Bo miałam napad na słodycze. Poza zwalaniem winy na dni przeokresowe po prostu miałam dziś zły dzień, do tego nie udało mi się kupić japonek, bo żadnych fajnych nie znalazłam, za jednymi pojechałam nawet na koniec Poznania (ledwo zdążyłam przed zamknięcie sklepu), a i tak w końcu ich nie kupiłam :) I to akurat dobrze, bo nie byłam przekonana, jedno udziwnienie niezbyt mi się podobało, a już wynalazłam nowe, mam tylko nadzieję, że jutro będą. No i dodatkowo jakoś tak zdenerwował mnie fakt, że już jutro zaczynam stosować pewien lek, a nie do końca wiem jak to zrobić i boję się, żeby nie zrobić sobie dodatkowej krzywdy ;/ Co do dnia dzisiejszego nawet nie piszę co jadłam, bo to był jakiś armagedon, nadmienię tylko, że z tych nerwów się zważyłam, co pogłębiło mój zły dzień, bo waga pokazała 68,3kg :( Wychodzi na to, że moje ostatnie dni nic nie dały, albo (tak to sobie tłumaczę) waga mi tak drastycznie wzrosła przez okres no i ten dzisiejszy dzień. Ale od jutra mam nadzieję wrócić już do normalnego trybu i wrócić o normalnej porze do domu, żeby znaleźć chwilkę na ćwiczenia, bo biegi w taki upał odpuszczam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Powrocilam! Dziekuje Papryczka :) Ja sie tak ciesze z tych wynikow (bo jednak to byly 2 najciezsze egzaminy), ze przezywam to do dzis :) Wczoraj mialam zalatany dzien, bo rano przypomnialam sobie o wszystkich rzeczach ktorych nie kupilam i o sprawach, ktore jeszcze moge zalatwic :) Tak wiec: sniadanie- 2 kanapki (jedna z wedlina druga z serkiem i pomidorem) pozniej jedzenie w busie: - 2 kanapki - jeden 7days - bake rollsy (one sa tez od 7 daysa). Pilam tylko wode. Dotarlam do domu o 4 rano, wiec wstalam dzis baaardzo pozno. Tak na prawde nie zjadlam jeszcze nic konkretnego (troche chipsow i kanapke). Niestety idziemy dzis na obiad do Mc Donaldsa, ale od jutra zaczynam wszystko normalnie. Nie martw sie wpadka, bo to na pewno przez nerwy i okres. Ja sama przed okresem zawsze tak mam, a przed tym to juz w ogole szalalam :) Wazne, ze biegalas- to zawsze troche spalonych kalorii. Ja rowniez sie troche podbudowalam, bo w Polsce pytalam wszystkich w rodzinie i przyjaciolke czy przytylam i powiedzieli mi, ze jestem chora i mam paranoje, czyli nie ma wielkiej tragedii. Dzis wbilam sie w leginssy i przegladalam w lustrze chyba z 10 minut i stwierdzilam, ze nie jest zle. Tak wiec powrot do normalnego jedzenia, steppera i cwiczen powinien szybko wszystko ustabilizowac. Ja twardo trzymam sie bez wagi :) I postanowilam, ze do urodzin nie jem nic slodkiego (czyli do soboty za 2 tygodnie). Mam nadzieje, ze juz wiesz co z tym lekiem? Lepiej wszystkiego sie dowiedz, bo to jest najwazniejsze, zeby sobie nie zaszkodzic. A jesli chodzi o zakupty to mam podobnie. Jest tyle roznych butow, ale zawsze w ktorys mi cos nie pasuje. Ja lubie proste rzeczy bez zadnych udziwnien i zawsze musi byc dodany jakis obrzydliwy akcent. :) Trzymaj sie i pisz co u Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka ! Nie mam ostatnio sił na nic, nawet na pisanie tutaj, ale w końcu się przemogłam. Generalnie jest gorzej niż źle ze wszystkim, chyba zacznę już spisywać testament i kupię trumnę :D A tak poważne masakrycznie się wczoraj czułam, dziś ciąg dalszy, psychicznie dołek, a do tego fizycznie jestem słaba jak nigdy. Oczywiście ostatnie 2 dni swoje załamanie "przejadłam" i nie ćwiczyłam, ale dziś mimo złego samopoczucia staram się wrócić na właściwe tory chociaż z dietą. Generalnie nadal nie mam okresu i to mnie strasznie martwi, ale za to dziś rano miałam okropny typowo okresowy ból brzucha i na tym koniec ;/ Leku używam, ale nie widzę żadnych efektów, a naczytałam się w internecie, że to podobno strasznie boli, piecze, wypala skórę, a u mnie nic - zero efektu, ani nieprzyjemnych reakcji. Jutro idę do lekarza, więc może coś się wyjaśni, aczkolwiek wizyta u tego lekarza nie należy do przyjemnych, a innego jeszcze nie znalazłam. Wracając do dnia wczorajszego zaraz po wyjściu z domu kierowca busa popsuł mi humor, bo wydzierał się na mnie tylko dlatego, że nie chciałam kupić pogniecionej sieciówki, zaczął wyzywać (a to już druga akcja z kierowcą, tylko, że wtedy jakiś inny nie zatrzymał mi się na przystanku) i zachowywać się bardzo nieprzyjemnie, w związku z czym nie było mi miło, złożyłam na niego skargę, ale humor i tak miałam popsuty, nawet zakup japonek tego nie zmienił. Diety nie trzymałam już od rana, ale jeszcze miałam szansę wyjść "na prostą", nie mniej jednak jak wróciłam do domu byłam przybita wszystkim dookoła, nic mi się nie chciało, wiec co chwilę coś jadłam, tłumacząc sobie, że mogę, bo zaraz poćwiczę na stepie. Oczywiście upał mnie tak wykończył, że jedyne do czego się zmobilizowałam to pochowanie rzeczy do szafy i ogarnięcie pokoju. Wieczorem miało być lepiej, ale zaczął boleć mnie ząb, a ból promieniował tak dziwnie, do tego ze złości, że lek, który stosuje rano nie dał żadnych efektów wieczorem nałożyłam go bardzo dużo i trochę mnie piekło, ale również bez efektów, więc zjadłam jeszcze batonika, po którym byłam tak napchana, że miała problemy z oddychaniem (na to składają się też pewnie wieczne nerwy i "nawdychanie" preparatem do dezynfekcji rąk, używam go dość często, a ma tak chemiczny zapach, że chcąc nie chcąc trzeba to wdychać w momencie stosowania), no i jak położyłam się spać myślałam, że nie zasnę przez te duszności, ale w końcu zasnęłam, jakoś and ranem obudziła mnie ulewa z burzą, ale udało mi się ponownie zasnąć, no i już przed 9 obudził mnie ten ból brzucha ;/ Miałam się nie ważyć, żeby dziś wrócić do normalnego jedzenia, no ale weszłam na wagę. Na szczęście pokazała 67,4kg (może już zmalała w związku z okresem, bo chyba tylko przed jest podwyższona, no ale ciągle jest pytanie gdzie jest ten okres??), więc mogę spokojnie wrócić do diety. Nie piszę już co jadłam wczoraj, bo trochę tego było, grubo ponad 2000kcal, ale cóż... Dziś na śniadanie wypiłam tylko latte kokosowe, zobaczymy co będzie dalej, ale jestem dobrej myśli :) Teraz również postaram się trzymać bez wagi, a co ma być to będzie ! Co do butów też nie znoszę udziwnień, a niestety większość jest zrobiona na siłę z jakimiś syfnymi kwiatami, cekinami, ćwiekami, koralikami, czy innymi badziewiami, a przerabiać nowo kupionych butów nie lubię, brak w sklepach prostej klasyki. To samo tyczy się też ubrań, czy dodatków. A te japonki co mi się na początku podobały byłyby idealne, gdyby nie oprócz pasków od japonki szerszy pasek od klapka i to w niebieskim lub czerwonym kolorze (całe japonki były beżowe), ale na szczęście znalazłam inne japonki (skromne, beżowe, bez udziwnień) i jestem zadowolona :) Widzisz napisałam, a raz a dobrze - pewnie wypracowanie wyszło, ale musiałam się tym wszystkim z Tobą podzielić. Pisz co u Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papryczka nie martw sie jedzeniem. Jak widzisz waga pokazala mniej, a to juz duzy plus. Poza tym jesli sie stresujesz to wiadomo, ze dieta schodzi na dalszy plan. Tak niestety jest... Moze okres Ci sie troszke spoznia przez te upaly? Zmiana pogody potrafi sktecznie wszystko rozlegulowac. Jak boli Ci jeszcze brzuch to po prostu sie poloz i przeczekaj ten czas. Wspolczuje Ci bardzo problemow z lekarzami i tymi wszystkimi lekami. Testamentu jeszcze nie spisuj, bo na to jest zdecydowanie za wczesnie :P A ten lek ma dzialac od razu? Moze trzeba troche poczekac na efekty? Wiem, ze wizytu u lekarze (jeszcze w przypadku, kiedy nie ejstes do niego przekonana) sa srednio przyjemne, ale lepiej isc i zadac "100pytan do...", a wiedziec wszystko. W koncu on od tego jest, zeby Ci wszystko wytlumaczyc i zebys sie nie matrwila. A przede wszystkim jesli jeden lek Ci nie pomaga to dobrac taki, ktory bedzie skuteczny. Jesli chodzi o faceta w busie to powiem Ci, ze tragedia. Ja tez caly czas spotykam niezbyt milych ludzi, ktorzy wydzieraja sie nie wiadomo z jakieo powodu: bo maja zly dzien, bo cos tam. Jak dla mnie nie jest to wytlumaczenie dla takiego zachowania, ale coz zrobic. Ja nauczylam sie rowniez reagowac chamsko na takie zachowania. Jak ktos sie na mnie widziera to mowie mu, ze nie jestem jego corka/zona/kimkolwiek i jak mu tak pozwalaja to niech wydziera sie na kogos innego, ale nie na mnie. Mam juz gdzies czy ktos mi powie, ze jestem za mloda, zeby mowic takie rzeczy, ale nie pozwole po sobie jechac bez powodu. Tak samo mialam we wtorek, kiedy kierowca powiedzial mi, ze wyjezdza z Holandii w srode. Nie wydzieralam sie, ale powiedzialam, ze przeciez wysylalam mu smsa z dokladna data i on to potwierdzil, wiec niech nie zwala winy na mnie. Coz zrobic... Lepiej o tym wszystkim zapomniec i sie nie denerwowac, chociaz wiem, ze takie sytuacje potrafia skutecznie popsuc humor... Jesli chodzi o zakupy to tez mnie wszystko denerwuje. Ja nie wiem czemu nie mozna dostac normalnych rzeczy tylko wszystkie maja jakies ochydne dodatki. A to kwiatek, a to jakis obrzydliwy pasek, albo z tylu na spodniach swiecacy "znak formowy", ktory musze odpruwac... Ja osobiscie nie lubie jakis krzykliwych rzeczy. Nawet jesli kupuje cos kolorowego to chce, zeby to bylo proste, a tu a to jakas falbaneczka albo cos co psuje calkowicie urok calej rzeczy. Kiedy szukalam sukienki na wesele bylo to samo. Sukienka ladna, taka jakas chcialam, a na srodku jakis obrzydliwy swiecacy "krysztal". Tak samo jest z jakoscia. Kiedy weszlam do H&M albo Zary i dotknelam material lapalam sie za glowe, bo lepsze tkaniny znajdziesz w jakims samodzielnym sklepku, a cena zwala z nog. JEdnak w koncu metka z Zary... paranoja. Ja dzis mocno postanowilam, ze realizuje swoj plan. Co prawda dzis final mistrzostw i pewnie bede kuszona chipsami i piwkiem, ale postaram sie nie dac :) Poki co na sniadanie zjadlam 2 kanapki z wedlina i ogorkiem. Nie wiem jeszcze co bedzie na obiad, bo dopiero wybieramy sie do sklepu. Wczorajsze zakupy po moim przyjezdzie byly srednio, bo glownym motto bylo "dobra zrobmy cos na dzisiaj,a jutro sie bedzie myslec, bo i tak jest pozno". Dzis musze jeszcze troche ogarnac, bo jutro przychodzi do nas kobitka na lekcje z jezyka. Martwilam sie w tamtym tygodniu tez tym, bo napisala, ze nie wie czy da rade nas upchnac, bo ma jakies kursy. Co prawda teraz napisala, ze jeszcze nie wie kiedy te kursy sa, ale wydaje mi sie, ze jesli przyjedzie raz to juz nas wezmie. Ostatnia kobitka do ktorej chodzilismy, byla ok jesli chodzi o nauke, ale byla tak nieogarnieta, ze musielismy zrezygnowac. Okazywalo sie, ze przychodzimy na 10, a ona wyszla z psami i jest 10.15, pozniej zaczela robic kawy, herbaty i jest 10,30. W czasie lekcji przychodzili jacys ludzie, bo "ona sie pomylila" i zapisala kogos o godzine za wczesnie i siedzielismy nagle w 4 osoby z zupelnie roznych poziomow. Zeby nie bylo za takie lekcje brala tyle samo kasy. Tak wiec stwierdizlismy, ze to my placimy i ma byc tak jak my chcemy i sie pozegnalismy. Mam nadzieje, ze ta Pani, ktora przychodzi do nas jutro nas wezmie na stale, bo kolejny plus jest taki, ze to ona bedzie do nas przyjezdzac, wiec nie ma wymigiwania sie w razie jakiejs naglej niecheci. Ja bede jeszcze pozniej (pewnie przed meczem), a poki co uciekam do sklepu itd. Trzymaj sie cieplo i nie martw sie, bo wszystko sie ulozy. Wiem, ze jak sie wali to wali sie wszystko i jeszcze troche, ale w koncu bedzie ok i za pare dni bedziesz tu pisac usmiechnieta i szczesliwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za pocieszenie :) Szkoda, że to tylko tak chwilowo waga mniej pokazała... Poza tym z nią i tak jest coś nie tak, więc nie ma co się cieszyć, szczególnie, że widzę jaki wielki brzuch mam, no i nie biegam, więc niedługo nogi mi przytyją :( Ale ok, dziś było odrobinkę lepiej, chociaż na pewno nie dietetycznie, a jutro to już bez żadnych ustępstw ! No właśnie nie wiem przez co mi się spóźnia, bo ostatnio miałam regularny jak nigdy... Żyję nadzieją, że jutro rano będzie ;) Hahah w sumie nawet nie wiem co bym mogła w takim testamencie spisać :D Ten lek powinien działać od pierwszego użycia, bo jest bardzo silny (dlatego stosuje się go tylko 3 dni, a potem robi kilkudniową przerwę), a drugiego dnia (czyli dziś) powinnam widzieć JAKIEŚ efekty, a nie widzę żadnych, nawet minimalnej różnicy nie ma, a na lek sporo kasy wydałam. Wątpię bym źle, czy za mało go stosowała, ale zobaczymy co jutro lekarz powie. Leku innego mi pewnie nie zapisze, bo innego raczej nie ma, poza tym co pierwotnie mi zapisał, ale nie było go w żadnej hurtowni, więc musiałam kupić ten, ponoć gorszy ;/ Jedyne co zostaje to kolejny zabieg, ale to już wydatek rzędu kolejnych 300-400zł, a jak znów zrobi mi niedokładnie to nic mi to nie da. Eee tekst, że jestem "za młoda" rozśmiesza mnie zawsze, gdy go usłyszę, bo to żaden argument i zazwyczaj rozmówca stosuje go, gdy brak mu argumentów potwierdzających jego racje :) Poza tym nie wiem co to za klasyfikowanie DOROSŁYCH ludzi (co innego w kłótni dziecko - dorosły), czy ja komuś mówię, że jest za głupi, za brzydki, za gruby, czy co tam jeszcze, żeby ze mną dyskutować? Co do mojego dzisiejszego menu... śniadanie 1 - latte kokosowe "śniadanie 2" - kawałek ciasta biszkoptowego z galaretką malinową i jakąś masą malinową "obiad" - pizzerka podwieczorek - jakiś batonik, 3 morele, 4 podłużne biszkopty Do tego piłam dziś sok jabłkowy, kompot i jakiś syrop z wodą - wszystko niestety swoje kalorie ma. Za chwilę zjem coś jeszcze jako kolację, bo nadal nie najlepiej się czuję, pewnie będzie to chleb z czymś. Nie ćwiczyłam, nie biegałam, ale za to dość dużo dziś chodziłam. Aha i od jutra nie wchodzę na wagę do tego 17stego lipca, tak jak mówiłam, mam nadzieję, że będzie mniej, już nawet nie liczę na 65kg, bo musiałabym chyba głodować, żeby taką wagę osiągnąć :p I życzę powodzenia z tą babką od języka, grunt to trafić na właściwą osobę. Ja pamiętam jak byłam 2 razy na korepetycjach z matematyki u jakiegoś profesorka - tata mi to załatwił, więc nie miałam wyboru kogoś innego. W każdym razie dziadek totalnie nieogarnięty, bo nawet nie ustalił stawki godzinowej, tylko za obydwie wizyty wziął mi po 100zł, mimo iż raz byłam u niego ok. 2h, a następnym razem trochę ponad godzinę - nie mógł tłumaczyć mi dłużej, bo spieszył się do kościoła, więc mnie "dyskretnie" wyprosił ;/ Żenada... a pominę już fakt, że tłumaczył mi wszystko tak zawile jakbym nigdy matematyki się nie uczyła i nie znała podstaw (podczas, gdy ja z matmy zawsze byłam dobra, maturę też z matematyki zdawałam i to z dobrym rezultatem), korepetycje skończyły się na tym, że sama wszystko pojęłam, tyle, że liczyłam sposobami jakie podali nam na zajęciach - oczywiście krzywił się, coś kręcił, ale ani racji nie przyznał, ani nie zaprzeczył mojej "teorii". Zresztą ja nigdy nie lubiłam korepetycji (tylko chyba raz, poza tą matematyką miałam kilka lekcji z geometrii wykreślnej), a to dlatego, że jak mam materiały, czas i motywację, to potrafię wszystko sama sobie wytłumaczyć i tak uczy mi się najlepiej i najefektywniej - przykład całki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Świetnie... Szłam kawał drogi do piekarni po chleb, a rodzinka cały zjadła ("bo myśleliśmy, że już jadłaś" - nie wiem kiedy) i tylko jakieś marne pół kromki znalazłam, więc się nie najadłam i tyle mam z mojej kolacji, że zaraz się dojem jakimiś kalorycznymi "zapychaczami" ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ! Miałam nadzieję dziś napisać, że jest o niebo lepiej, ale póki co jestem "przykuta" do łóżka, bo nie dość, że boli mnie brzuch i nic mi się nie chce, to chyba lek zaczął działam i jestem z lekka oblała, lekarz niby jakąś zmianę widział, więc miejmy nadzieję, że będzie lepiej. Okres w końcu dostałam, teraz czekam tylko na odpowiedź w sprawie pracy, a znając moje "szczęście" pewnie nic z tego... Miałam od sierpnia zacząć pracę w Bacie, a tu się okazało, że sklep jest nagle likwidowany, więc nie wiem czemu właścicielka szukała nowych pracownic... Chociaż, żeby teraz mi się udało - co prawda nie jest to praca na etat, tylko dorywczo 2 dni, al zawsze jakieś pieniążki wpadną. No i co do dzisiejszej "diety", a właściwie jej braku... Może najpierw napiszę co do tej pory jadłam. śniadanie 1- musli z mlekiem (małą porcja) śniadanie 2- bułka orkiszowa z salami i wędzoną piersią z kurczaka, 2 małe ciasteczka Po drodze kupiłam krakersy (na szczęście nie największe opakowanie) i oczywiście skończyło się na całej paczce poza 4 sztukami (w końcu się opamiętałam, zaraz napiszę dlaczego), przed chwilą zjadłam jeszcze jabłko. W planach na dziś miała sałatkę jarzynową, ale połowy tych rzeczy, które dziś zjadłam w planach nie było, z racji tego, że ta sałatka jest bardzo kaloryczna, bo z majonezem, poza tym póki co nie mam nawet sił jej robić, a trochę krojenia tam jest, więc stwierdziłam, że odpuszczę i będzie na jutro, ale postaram się ją zrobić dzisiaj. Obliczyłam sobie tak pi razy drzwi ilość zjedzonych kalorii i nie jest najgorzej, bo niecałe 1200kcal, a już 100kcal odjęłam za chodzenie, a to do lekarza przystanek pieszo, a to do sklepu, a to na busa - zawsze coś :) No i jeszcze 100 nadprogramowych kalorii mi zostało, więc myślę, że jakoś się poruszam jak mi troszkę brzuszek odpuści i dzień zaliczę do udanych. Co do nagłej motywacji - oglądałam zdjęcia znajomej znajomej i skoro ona mogła schudnąć dość szybko 33kg (swoją drogą zastanawiam się jak ona to zrobiła!), to ja mogę chociaż 1kg, poza tym ona naprawdę była otyła, jeszcze podobno 38kg chce schudnąć, ale różnica na zdj robi wrażenie (chociaż nie ukrywam, że na moich też robiła, zaraz po zrzuceniu 10kg) - teraz mi wystarczy ok. 10kg tak żeby 5 z przodu na wadze była, albo żebym była zadowolona ze swojego odbicia lustrzanego bez żadnego wciągania brzucha :D A tak apropo brzucha chyba nieźle mi się powiększył, albo przez okres, albo przez te moje ciągłe wpadki ostatnio, bo jak czekałam dziś do lekarza to przede mną była jakaś kobieta z facetem (jak się później okazało jej mąż). Już na początku prześwietlił mnie wzrokiem, że aż dziwnie się czułam, a jak ta jego żona weszła do gabinetu w końcu odważył się podejść do mnie i wywalił tekst "który miesiąc?" więc normalnie myślałam, że padnę, szczególnie, że nigdy nie miałam takiego brzucha jak w ciąży, a teraz to już w ogóle ! Na początku w ogóle nie zajarzyłam, że o ciąże mu chodzi, w każdym razie wkurzył mnie dość konkretnie, a swoją drogą kolejny dowód na to jacy beznadziejni są faceci - jak tylko kobiety nie ma w pobliżu oni polują na inne, ale na szczęście ten koleś był totalnym nieporozumieniem - nie dość, że nie mój typ, to pewnie sporo ode mnie starszy, z "mięśniem piwnym" i w sandałach - no proszę Cię, on chyba nie myślał, że ma u mnie jakieś szanse, pomijając już kwestię żenującego tekstu na "podryw".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jeszcze raz ja. Sałatkę zrobiłam, ale oczywiście w ramach "degustacji" zjadłam coś na ilość małej miseczki, do tego wypiłam 2 szklanki syropu z wodą i podjadłam trochę warzyw podczas krojenia i jeszcze 2 malinki przekąsiłam :( Ehh teraz to już chyba zamiast 100kcal mam do spalenia ok. 500, ale nic muszę coś wykombinować i już nic nie jeść. Chyba pójdę na spacer, bo na nic innego w dniu dzisiejszym mnie nie stać - ani biegi, ani step, ani nawet gimnastyka. Żeby tylko ten brzuch mi zmalał ! I pisz co u Ciebie :) Przypomniało mi się, że wczoraj jak szłam z siostrą do sklepu nagle na chodnik wyskoczyła mi obleśna jaszczurka, więc mam nadzieję dzisiaj jej nie spotkać, po ciemku spacerować na pewno nie będę:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Sorka, ze mnie wczoraj nie bylo, ale nie mielismy pradu. Wymieniali nam "czesc" drogi przed domem, zeby zrobic progi zwalniajace i chyba robotnicy o cos zahaczyli i nie bylo pradu od 17tej. Co za gosc!!!! Mnie tez rozbrajaja tacy faceci. Zona w gabinecie za drzwiami, a ten uskutecznia jakis zenujacy podryw... Echh... Olej tego goscia i w ogole zapomnij o tym, bo nie warto sie przejmowac... Najwazniejsze, ze Twoj lek zaczal dzialac! Mam nadzieje, ze niedlugo wszystko wroci do normy i bedziesz zdrowiutka :) A szukasz sobie pracy na wakacje czy na dluzej? A oni niech odpowiadaja szybko, ze dostalas ta prace :) Ja wlasnie dzis stwierdzilam, ze czas najwyzszy brac sie za siebie znow. Niestety mialam kilka dni poslizgu (lacznie z dniem wczorajszym). Nie wiem ile przytylam, bo nie chce sie wazyc, ale na moje oko ok. 3 kg :/ Mam nadzieje, ze 17go ujrze na wadze 47! Pol dnia myslalam w pracy nad tym, ze nie moge sie poddac tym bardziej, ze zauwazylam, ze sie znow zaaokraglam. Musze cos z tym zrobic poki jeszcze nie jest to tak widoczne, bo nie chce znow zaczynac od zrzucania 5-6 kg. Mam nadzieje, ze wszystko wroci do normy przez te 2 tygodnie. Tak wiec moje dzisiejsze menu: sniadanie- wasa z wedlina i ogorkiem 1sniad- jablko 2sniad- kanapka z ciemnego chleba z wedlina i ogorkiem obiad- warzywa z makaronem i miesem mielonym (mala porcja) Planuje zaraz wskoczyc na stepper na jakies 40 min i zrobic kilka cwiczen na nogi i brzuch. Po cwiczeniach zjem jeszcze jogurt i to tyle na dzis :) Za 2 tygodnie wazenie i chce udowodnic sobie sama, ze potrafie. Tym bardziej, ze moje kolejne (dzisiejsze) rozmyslanie bylo na temat pozbycia sie nawykow jak wlasnie jedzenie w chwilach stresu slodyczy itp oraz tego, ze ciagnie sie to jeszcze przez kilka dni. Nie jest to zaden kompuls, bo nie jem naraz 4000kcal, ale jednak mam tak, ze nie potrafie skonczyc na 1-2-3 dniach, ale szaleje caly tydzien. Najtrudniejsze jest chyba wlasnie pozbycie sie takich nawykow- przynajmniej dla mnie. Pisz co u Ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ehh u mnie dolina większa niż kiedykolwiek. Z dietą może o dziwo nie jest tak tragicznie, ale za to zdrowie pozostawia wiele do życzenia. Już pominę fakt okresu i ogólnego złego samopoczucia z tego powodu, ale coś jest nie tak... Rano miałam zawroty głowy, nagły przypływ gorąca i gdyby nie szybka reakcja pewnie bym zemdlała. Myślałam, że to tylko raz i przejdzie, ale później było znów to samo, no i przed chwilą jeszcze raz, ale nasilone, dodatkowo mdłości (zjadłam marchewkę i się położyłam i już trochę przeszło). Poza tym raz po raz boli mnie brzuch, ale tak dziwnie jakbym się czymś zatruła, bo na pewno nie jest to ból okresowy. No i najgorsze dziś w ogóle nie mogę chodzić, a leżeć to tylko na plecach (już mi się nudzi w tym łóżku), bo przez ten lek jestem strasznie opuchnięta między nogami i nie wiem, czy to normalne i czy zejdzie :( Do tego ten straszny ból, ale chociaż o tym pisali w ulotce, o opuchliźnie ani w ulotce, ani na żadnym forum nie wyczytałam, więc jak jutro nie zobaczę poprawy to dzwonię do lekarza... Chyba jednak przegięłam trochę z ilością tego roztworu :( Co do diety zaplanowałam sobie, że śniadanie ograniczę do 1 kromki chleba, ale wstałam i zobaczyłam, że mama mi odłożyła aż 3 :o W sumie taką normą to są dla mnie 2, bo po 3 jestem najedzona na maksa, ale oczywiście, żeby się chleb nie zmarnował zjadłam 3, do tego latte waniliowe i już miałam zły początek, w związku z czym się dobiłam. Zjadłam jeszcze miseczkę malin, a później trochę tej sałatki co wczoraj, 4 kokosanki i 4 morele. Później stwierdziłam, że przecież kiedyś muszę wrócić do prawdziwej diety, więc do końca dnia już nic nie zjem no i jak na razie się udaje (poza tą marchewką), obliczyłam, że ok. 1500kcal dziś zjadłam, ale to wszystko w wielkich zaokrągleniach, więc nie jest źle, a najważniejsze, żebym nie jadła nic na wieczór (myślę, że nie będzie to trudne, bo przez te mdłości nie mam specjalnej ochoty na jedzenie, mimo, że zaczynam robić się trochę głodna). Zresztą pewnie położę się wcześniej spać, bo jestem dziś nie do życia, a jutro jakoś racjonalnie rozłożę sobie 1000kcal na cały dzień :) Co do pracy w sumie najbardziej to szukam czegoś na 1/2 etatu, co mogłabym połączyć ze studiami dziennymi, ale jak się trafi może być i coś na wakacje lub coś dorywczego... Oczywiście z tamtą pracą nic nie wyszło, więc wczoraj byłam naprawdę zdołowana (ale mimo tego zjadłam tylko kawałek czekolady i nic więcej), do tego napisałam (teraz się zastanawiam, czemu byłam taka głupia i napisałam) do tego faceta, o którym kiedyś wspominałam - ma dziewczynę, a pisał do mnie, chciał się spotkać, ale zależało mu tylko na jednym, no i jak mi nic nie odpisał, a był online (po moim "hej" od razu się zmył), to się wkurzyłam już może nie dlatego, że mi zależy czy coś, ale to zwykły olew i nawet jak znajomy, czy najlepsza kumpela tak robi nie jest mi miło. Ale jestem pod wrażeniem tego, że wytrzymujesz bez wagi !! Ja nie dałam rady, nawet dzisiaj się zważyłam, zazwyczaj waga jest w granicach 68kg, więc idzie przeżyć, ale teraz postaram się już ją unikać. Nie martw się - mam dokładnie tak samo, jak już 1 dzień zjem więcej, to przez następne kilka dni jem równie dużo, najgorzej z tego wyjść. Ale fakt zmiana nawyków żywieniowych to najtrudniejsza sprawa !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×