Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kimczi

tak od soboty...

Polecane posty

Dziękuję :) Jakoś dzisiejszy dzień przetrwałam! Po śniadaniu zjadłam banana i 2 rurki z nadzieniem waniliowym (kaloryczne to jak cholera, ale nie mogłam się powstrzymać - musiałam, ale za to odmówiłam sobie dziś gorącej białej czekolady, a te 2 rurki mają ok. 120kcal). Później długo, długo nic i dopiero przed 17 zjadłam "obiad" (taki to obiad, że w ogóle się nie najadłam) - bardzo malutki kotlet rybny i pół słoiczka ćwikły z chrzanem. Po 17 miałam już nic nie jeść, ale nie dość, że byłam wyjątkowo głodna, to musiałam coś zjeść z racji na gardło (strasznie wysuszone i taki dziwny smak od niego mam, a tabletek co 5 minut brać nie mogę), ale na szczęście skończyło się niegroźnie, bo tylko na kilku pałeczkach kukurydzianych z otrębami i 2 brzoskwiniach :) Od tamtego czasu głoduję strasznie :( No to super, że znajomi zauważają! Mnie to też zawsze podbudowuje :) Ja dopiero zważę się za tydzień, chyba że nie wytrzymam i wskoczę na wagę wcześniej :) U mnie też samoakceptacja nie była taka prosta, dopiero kiedy stałam się kobietą zaczęłam inaczej na siebie patrzeć, z powodzeniem u facetów też nigdy nie miałam problemu, niestety odkąd schudłam jest tylko gorzej, bo już w 100% jestem postrzegana jako obiekt seksualny, a nie wartościowa kobieta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Z tymi facetami masz racje :) Mnie tez denerwuje jak ide i widze, ze stoi kilku facetow i patrzy sie na mnie... Doskonale wiem, ze zaraz sie odwroca i poleci jakis komantarz. Chociaz byla kiedys sytuacja, ktora rozbawila mnie do lez. Kiedys wybieralam z chlopakiem przed sklepem kartke urodzinowa. Podchodzi do niego jakis chlopak i pyta sie czy jestem jego dziewczyna. On mowi, ze "tak", a koles na to "gratuluje masz bardzo ladna dziewczyne, na prawde mowie szczerze". Poplakalam sie wtedy ze smiechu, chociaz nie powiem, ze nie bylo to mile :) Koniec tego samozachwytu nad sama soba, bo niedlugo zaczne sie unosic nad ziemia heheh :) Zeby nie bylo to i tak i tak mam kilka kompleksow jak kazda z nas. Jednak chyba lepiej znac swoja wartosc niz chowac po katach jak myszka i na komplement regaowac slowami "no cos Ty, tak Ci sie wydaje w tym swietle" hehe. Dzis stwierdzilam, ze kocham moja wage! Pokazala mi 46.6 kg. Generalnie chcialabym przy tej wadze juz zostac, bo to i tak o 1,5 kg wiecej niz planowalam schudnac. Jednak nie zamierzam rezygnowac z pisania tutaj, bo po pierwsze sie wkrecilam i sobie tego nie wyobrazam, a po drugie chcialabym ta wage utrzymac (kiedys dorzucic cwiczenia) i ciagle ciagle notowac. Ulatwia to cala sprawe, a pogaduszki z Wami sa na prawde super. Co do mojego dzisiejszego menu: sniad- wasa z wedlina drobiowa 2sniad- jablko + ciasto "urodzinowe" mojej firmy (jednak wybralam to z owocami na wierzchu, a nie z bita smietana i czekolada :P---> tak wiec jest postep swiadomego wybierania jedzenia, przynajmniej taka mam nadzieje) 3sniad- kanapka z ciemnego pieczywa z ogorkiem i szczypiorkiem obiad- zupa pieczarkowa. Wydaje mi sie, ze na tym zakoncze. JEsli jednak nie to mam jeszcze jogurt wiec on bedzie moja kolacja :) Hmmm powiem Wam, ze ostatnio zauwazylam, ze kompletnie nie mam ochoty na slodycze (mam nadzieje, ze to sie nie zmieni). Raz na jakis czas cos zjem, ale nie sa to nawet w 1/4 takie ilosci jak kiedys. Zastanawiam sie z czego to wynika. Odchudzalam sie na prawde wiele razy i zawsze az mnie skrecalo na widok czekolady. A teraz stoje przed nimi stoje i na prawde nie mam nawet odrobiny pokusy, zeby ja zjesc. Czy to mozliwe, ze dostarczam organizmowi wszystkich potrzenych skladnikow i po prostu nie potrzebuje sie ratowac slodyczami czy sie odzwyczailam (o ile mozna)??? Trzymajcie sie i do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj takie sytuacje to już w ogóle przeginka i niestety norma. Wyobraź sobie, że teraz robią drogę koło mojego domu, no i przejść normalnie nie mogę, zresztą siostra ma to samo. Ostatnio wracałam, a ci przerwali robotę i jak wryci się gapili, normalnie czułam się okropnie speszona. Na dodatek wiem już, że idąc na zakupy do castoramy, czy jakiegokolwiek innego sklepu budowlanego lepiej nie zakładać obcisłych spodni i wysokich butów, bo patrzą na Ciebie jak na ufo! Zgarnęłam podstawek pod doniczkę i zbulwersowana szybko stamtąd uciekłam :D Ale masz rację - czas zejść na ziemię. Mi jeszcze dużo brakuje do pełnego samozachwytu, więc tym bardziej. Z tymi komplementami masz rację, ale z drugiej strony jak mi ktoś mówi tekst w stylu "ale masz piękne oczy, czy włosy" to głupio mi odpowiedzieć "dzięki, wiem", czy "też tak sądzę" - wtedy trzeba już podejść dyplomatycznie :p Super gratuluję wagi ! Naprawdę się cieszę, że udało Ci się osiągnąć cel i teraz sama już wiem, że każdemu może się udać, trzeba tylko bardzo tego chcieć :) I cieszy mnie też fakt, że nie chcesz rezygnować z pisania tutaj, bo i ja się przyzwyczaiłam :) Aha i jeszcze na koniec coś o moim dzisiejszym dniu. Ogólnie raczej udany, ale bez szału. śniadanie I - pół kajzerki z serkiem pomidorowym, 2 kromki chleba orkiszowego z serem smażonym jedna i z serkiem topionym druga, kawa śniadanie II (?) - przekąska (?) jak zwał tak zwał, w każdym razie KOKOSANKA :) obiad (okolacja w sumie) - 2 kawałki małej pizzy + sos czosnkowy (byłam z siostrą i tylko dzięki niej wzięłyśmy najmniejszą, czyli 22cm na pół oczywiście, bo ja byłam skłonna zamówić 32cm, a że ona teraz też się wkręciła w odchudzanie to mnie wspiera, chociaż i tak uważam, że ona akurat nie ma z czego, bo jest tego samego wzrostu co ja, a waży w okolicach 54kg) No i wieczorem nie miałam już nic jeść, ale tą namiastką pizzy się oczywiście nie najadłam (szczególnie, że kiedyś ledwo, bo ledwo, ale byłam w stanie zjeść sama pizzę 32cm), więc zjadłam dość duże jabłko i kilka (nawet kilkanaście, w sumie wszystkie jakie miałam) te pałeczki kukurydziane, ale to max. 100kcal, no i wieczorem mama skusiła mnie na czekoladę i 4 kawałki poszły :/ Mam nadzieję, że od razu negatywnie nie odbije się to na mojej wadze, bo już drżę. A poza tym jestem strasznie głodna :( Fajnie masz, ze nie ciągnie Cię do słodyczy, chociaż w sumie ja czasem też tak mam. Dziś np. po tej pizzy nie byłam specjalnie najedzona, a będąc w sklepie spojrzałam na jakieś ciastka i zupełnie nie miałam na nie ochoty, co mnie zdziwiło, bo raczej tak mi się nie zdarza, szczególnie kiedy nie jestem najedzona. Teraz to jestem już głodna, więc z chęcią bym i te ciacha pochłonęła :p No ale jakby nie było mam dużo jedzenia w domu, więc gdybym chciała mogłabym teraz coś zjeść - nawet nie musiałabym się ruszać z łóżka, bo w szafce nocnej mam jakieś słodycze (w tym tego cornego, którego już dawno kupiłam, a jeszcze nie zjadłam). Ale wydaje mi się, że cukier jest też jednym z potrzebniejszych organizmowi składników, a chyba niemożliwe, by było go wystarczająco we wszystkim innym co jesz, więc nie mam pojęcia skąd może wynikać Twoja niechęć do słodyczy. Może faktycznie się odzwyczaiłaś i teraz już tak entuzjastycznie na nie nie reagujesz. Moja starsza siostra też swego czasu się odchudzała i od tamtego czasu nie ma większego parcia na słodycze i z tego co wiem wcale niczego sobie nie odmawia, po prostu nie ma widocznie na nie takiej ochoty co ja i moja młodsza siostra :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Dzisiejszy dzien byl troche daleki od doskonalosci :) Wine za to pogode :) Sniad- 2 wasy z szynka drobiowa i ogorkiem korniszonym 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina, papryka i ogorkiem + kawalek ciasta (kolezanka przyniosla, bo wczoraj upiekla, wiec nie moglam nie sprobowac) obiad- potrawka z kurczaka z kasza (niestety ta porawka byla ze smietana, ale nie nalozylam zbyt duzej porcji). Pozniej wzielam sie za robienie notatek. Niestety zaczelo padac i czulam sie tak senna, ze stwierdzilam, ze musze sie przespac pol godzinki. Kiedy wstalam i zabralam sie za te notatki znow, tez nie moglam sie na niczym skupic, a ze pod reka mialam reszte chipsow to je zjadlam + szklanka budyniu czekoladowego... Jednak dreczona wyrzutami sumienia stwierdzilam, ze zjadlam to wszystko o 18 wiec nie jest zle. Od razu wypilam 0.5litra wody i wskoczylam na stepper. Chodzilam 40 minut i to w takim tempie (ach jak szklanka budniu potrafi zmotywowac), ze ledwo zeszlam. Czesciowo moje wyrzuty sumienia zostaly zagluszone. Druga strona medalu jest taka, ze zmotywowalam sie do chodzenia i chce to kontynowac. Zapomnialam ile radosci i dobrego samopoczucia daje dobry wycisk dla naszego ciala. :) Profilaktycznie jutrzejszy dzien robie jednak lezejszy jedzeniowo, chociaz potrawka na obiad bedzie :) Ja juz uciekam, bo jestem wykonczona :) Trzymajcie sie i do jutra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie dziś też przeciętnie, ale jestem zadowolona :) W sumie dużo zjadłam, ale wiedziałam, że większość spalę, więc sobie nie żałowałam (szczególnie jak sobie przypomnę moją porcję obiadu!) śniadanie I - kromka jakiegoś ciemnego chleba z salami, pomidorem i szczypiorkiem, kromka chleba orkiszowego z serkiem ogórkowym, troszkę łososia wędzonego (tego wędzonego na zimno), no i carmel latte macchiato (ciężko mi sobie tejże przyjemności odmówić, ale obliczyłam, że może mieć ok. 180kcal, więc nie jest źle, tylko następnym razem zamiast śniadania sobie wypiję, szczególnie, że to dość sycące jest) śniadanie II - soczek kubuś ten biały, mała paczuszka herbatników, jeszcze po drodze do obiadokolacji była 1 pyza drożdżowa obiadokolacja - mały kotlet mielony (niestety smażony na oleju, bo nie miałam czasu robić go w piekarniku), porcja ryżu (prawie cały woreczek) z sosem pieczarkowym + porcja pieczarek (niestety też smażone na oleju - niestety, bo to dużo kalorii, a w dodatku tylko w takiej postaci pieczarki uwielbiam) Ale za to dziś dużo ćwiczyłam ! Ok. 20 minut hula hop, 45 minut aerobik na stepie, jakieś 30 minut (może nawet więcej, bo wtedy czasu nie liczyłam) sprzątałam pokój, z czego chyba połowę czasu szorowałam podłogę na kolanach (no co ja na to poradzę, że lubię mieć idealny porządek, więc tak to u mnie wygląda, nie że taka potrzeba była, bo raczej sprzątam regularnie, szczególnie teraz, kiedy mam wolne :p), aha i jeszcze ok. 70 minut spacerowałam :) Ale na budyń czekoladowy to mi narobiłaś teraz ochoty! :( Bo raz, że jestem już głodna (ostatni posiłek przepisowo w okolicach godz. 17), a dwa, że mam straszną ochotę na coś słodkiego, ale wytrwale jadę teraz na gumie do żucia, która już tak z lekka straciła smak :D Lepiej pójdę zaraz myju i spać, żebym się przypadkiem na coś nie skusiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka ! Jak tam dziś minęło? :) U mnie zaczęło się od porannego, kontrolnego ważenia. Coś mi waga szwankuje, bo początkowo uparcie wskazywała 69,4kg, co raczej nie byłoby możliwe po moich ostatnich wyrzeczeniach, ale wystarczyło, że włączyłam ją po raz drugi i już pokazała 67,4kg, co mnie niezmiernie ucieszyło. Jako, że wstałam dziś baaardzo późno, bo po 12 (właściwie zostałam obudzona telefonem od koleżanki), to łatwiej było mi mniej zjeść. Generalnie wolałabym kłaść się wcześniej, bo po ostatnim posiłku o godzinie o 17, o godzinie 2 w nocy zdycham z głodu, ale ciężko się przestawić, a do tego ostatnio męczą mnie zatoki i trochę trwa zanim zasnę :/ W każdym razie moje dzisiejsze menu wygląda następująco: śniadanie I - carmel latte macchiato śniadanie II - wafelek z kremem poziomkowym, kilka truskawek, 4 biszkopty obiadokolacja - kasza jęczmienna z warzywami i sosem serowym, marchewka z groszkiem Generalnie miała być drożdżówka na drugie śniadanie, ale nie było już tej co chciałam, więc musiałam zastąpić ją czymś co miałam pod ręką, bo po tym cienkim "śniadaniu" nie przetrwałabym bez niczego do obiadu. Mama ciągle mi coś proponowała, bo chyba żal się jej mnie robiło, że nie było tej drożdżówki, co chciałam, ale dałam się namówić tylko na te biszkopty - odmówiłam wafelków, jagodzianki, jogubułki i drożdżówki ze śliwką (dzwoniła do mnie ze sklepu z pytaniem, czy mi nie kupić,a le nie chciałam na siłę w siebie wpychać). Minusem dnia dzisiejszego jest brak ćwiczeń, a teraz to już na pewno się za nic nie wezmę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Gratuluje spadku wagi i wytrwalosci w odmawianiu mamie (wiem jak ciezkie potrafi to byc kiedy mama namawia) :) U mnie dzis tez spokojnie i tradycyjnie :) sniad- wasa z wedlina, ogorkiem 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z papryka, wedlina i ogorkiem obiad- potrawka z kurczaka. Dzis tez nie cwiczylam, bo po pierwsze dalam sobie wczoraj wycisk na stepperze i stwierdzilam, ze odbije sobie jutro. Poza tym bylam na prawde zmeczona po calym tygodniu pracy. Jednak powrot po urlopie jest ciezki. Musialam sie zupelnie przestawic na wczesne wstawanie, a w Polsce bylo odwrotnie- kladlam sie pozno i wstawalam kilka godzin pozniej niz normalnie. JEdnak dzien zaliczam do udanych :) Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj wieczorem skusiłam się jeszcze na 2 kromki pieczywa maca i loda na patyku (na szczęście miał tylko 83kcal). Ale za to później nic już nie jadłam, a znów położyłam się nad ranem. Dzisiaj dopiero czeka mnie ciężki dzień, bo mam gości (więc będzie kuszące jedzenie w dużych ilościach), ale mama zafundowała mi już aktywność fizyczną w postaci sprzątania łazienki, za co zaraz się biorę :) Jestem już po śniadaniu (nie miałam specjalnej ochoty, więc łososia wędzonego nie dojadłam, skończyło się na 2 kromkach chleba z serkami i kawie), co będzie dalej postaram się napisać wieczorem, ale czuję, że mam siłę, by wytrwać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Papryczka dobre postanowienie :) zycze wytrwalosci :) JA wstalam dzis tez pozno, bo o 12. Sniadanie zjadlam dopiero o ok. 13- 2 wasy z szynka drobiowa, pomidorem i szczypiorkiem. Pozniej kolo 16.30 3/4 banana z kiwi polane jogurtem naturalnym. Niestety przez zakupy, sprzatanie i zagladanie do notatek obiad zjem dopiero za chwile. Bedzie danie z "pomyslu na..."- chlopski garnek. Moze nie jest to zbyt dietetyczne, bo jest tam kielbasa, ale nie zamierzam zjesc duzo, a poza tym na pewno pozno poloze sie spac. Do jutra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdyby nie jeden nachalny typek postanowienie byłoby w pełni spełnione, jednak przed chwilą pod wpływem irytacji (jak mu piszę wprost, że mi się nie podoba i nigdy się nie spotkamy, to nie rozumie, a ile można to tłumaczyć - nie to znaczy nie) wpakowałam w siebie całą paczkę rodzynek w czekoladzie (342kcal) :( śniadanie - 2 kromki chleba z serkami, odrobina łososia wędzonego, kawa obiad - talerz rosołu z makaronem podwieczorek - jagodzianka, kawałek piernika z powidłami, trochę lodów w wafelku kolacja - kromka chleba z masłem, pomidorem i szczypiorkiem, parówka z ketchupem, 3 pieczarki smażone w bułce tartej No i przed chwilą paczka tych rodzynków w czekoladzie :/ Do tego żadnych ćwiczeń, tylko sprzątanie łazienki, ale nie było to jakimś specjalnym wysiłkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papryczka nie martw sie!!! Czasami tak po prostu jest :/ Mamy plan mamy motywacje, ale ktos lub cos musi to spieprzyc... Nie zlosc sie na siebie, bo jeden taki dzien nic nie zmieni, a jutro zrobisz sobie normalny jadlospis i bedzie ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za pocieszenie :) Ogólnie chyba dziś mam jakiś zły dzień - to pewnie przez to, że nie najlepiej spałam, może do tego wstałam lewą nogą, bo wszystko mnie dziś irytuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lorkaaa
dzien dobry znalaząłm kimczi twoj topik ,zaraz poczytam - dzięki za motywacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lorkaaa
dzieki za zaproszenie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! lorkaa---> powodzenia :) Jak tam mija niedziela? Ja jestem zadowolona z nia. Praktycznie caly dzien przesiedzialam przed notatkami na zmiane denerwujac sie na sasiadow nizej... :/ Ja na prawde bardzo lubie dzieci i rozumiem, ze one nie usiada i nie beda siedziec, ale to co tam sie dzieje przechodzi pojecie. Podziwiam ich mame za ta cierpliwosc... Te dzieci caly czas tam biegaja, tluka w cos i upuszczaja cos metalowego co sie toczy i jest taki dzwiek, ze mnie szlag trafia!!! I tak dzis przez 4 godziny. Ich mama albo sobie nie reaguje, albo sie wydziera i wtedy dochodzi ryk dzieci... Wiem, ze dzieci musza sie bawic, ale walenie o podloge czyms, ze az sie sciany trzesa to lekka przesada... :/ Echh.... Moje dzisiejsze menu: sniadanie- 2 kanapki (1- mozarella z pomidorem, 2- wedlina z pomidorem) przekaska- jablko i energy drink obiad- danie z wczoraj kolacja- serek wiejski z pomidorem i ogorkiem. Do tego dzis cwiczylam. Musialam rozladowac swoja zlosc co zaowocowalo 30min na stepperze i 20 min cwiczen. Co tam u Was? Do jutra! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie dupa ;/ Chyba Irlandczycy tak na mnie podziałali, bo zabarykadowali tak rynek, że przejść się nie dało, w związku z czym do Strefy Kibica się już nawet nie pchałam. śniadanie I - 2 kromki chleba (1 ze smażonymi pieczarkami, druga z serkiem ogórkowym), kawa śniadanie II - jogurt "obiad" - batonik zbożowy bananowy z czekoladą (corny), banan w czekoladzie (ogólnie dziwne to było, w dodatku nie dostałam bitej śmietany na to jak było w menu) kolacja - 2 kromki pieczywa czosnkowego z serem Przed chwilą zjadłam jeszcze loda śmietankowego w wafelku i chyba zaraz zjem coś jeszcze, bo nie najlepiej się czuję. Ogólnie i tak nie jest źle jak na spotkanie z koleżankami, bo skończyło się na tym bananie z czekoladą i pieczywie czosnkowym :) Jutro mam wizytę u lekarza i jakoś straciłam już nadzieję na wyleczenie, bo sama widzę, że jest coraz gorzej, w związku z czym jestem przybita :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Papryczka nie przejmuj sie. Wydaje mi sie, ze Twoj wczorajszy dzien nie byl tak tragiczny. Moze byly kilka slodkich rzeczy, ale wydaje mi sie, ze jesli chodzi o kalorie to nie bylo tak zle. Ja dzis czuje miesnie brzucha po wczorajszych cwiczeniach... Wspaniale uczucie heh :) Moje dzisiejsze menu: sniad- 2kanapki z wasa- 1- serek i pomidor 2- wedlina i pomidor 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina, ogorkiem i papryka obaid- makaron z warzywami i miesem mielonym kolacja- pol serka wiejskiego. Na tym dzies koniec. Przyznam, ze czuje sie najedzona do teraz, a serek zjadlam 1,5 h temu. Zmykam juz, bo mam jeszcze duuuzo rzeczy do zrobienia, a jutro trzeba rano wstac :/ do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak tam wizyta u lekarza? Mam nadzieje, ze wszystko ok? Glowa do gory, bo musi byc w porzadku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Póki co przeżywam załamanie - waga poszła drastycznie w górę niestety :( Po wczorajszym nie było aż tak źle, bo tylko 0,5kg, ale dziś zaszalałam... I nadal "szaleję" jedzeniowo. śniadanie I - kawałek piernika z marmoladą (został ostatni, a siostra taki dobry piecze - i tak ogólnie jadłam z niego tylko 2 kawałki, miseczka płatków z mlekiem, szklanka soku śniadanie II - parówka w cieście takim "preclowym", szklanka syropu z wodą No i dotąd było w miarę, ale jak wróciłam do domu rzuciłam się na czekoladę, najpierw zjadłam 3 rządki, po czym wieczorem dojadłam 2 pozostałe, więc łącznie zjadłam całą czekoladę!! Ale to nie koniec - umówiłam się dziś ze znajomym, zaprosił mnie do restauracji, więc musiałam coś zamówić - skończyło się na sałatce z kurczakiem, pieczywku z masłem ziołowym, a do tego wino i jakiś likier migdałowy, czy coś w tym stylu. Do końca dnia miałam już nic nie jeść, ale się nie udało, bo poszła w ruch ta niedokończona czekolada, surówka z kiszonej kapusty, a przed chwilą kolacja - bułka z żółtym serem i serek (niby light, dlatego się skusiłam). Ogólnie jak teraz wszystko podsumowałam czuję się paskudnie, szczególnie, że to jutro miałam mieć ten "słabszy" dzień, bo kupiłam piwko i chipsy na mecz. Nie mniej jednak nigdzie się jutro nie wybieram, więc poćwiczę, ile się da no i ograniczę jedzenie, chociaż będzie ciężko jak samo piwo i chipsy mają razem ponad 1000kcal. Aha i zapomniałam, że jutro dzień oficjalnego ważenia ! No cóż będę musiała spojrzeć prawdzie w oczy i ""odpokutować" swoje grzeszki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do lekarza to wyszłam od niego zdołowana i stwierdziłam, że jednak nie jest taki super jaki się wydawał i chyba będę musiała go zmienić... Zaczął mnie wkurzać swoim podejściem i lekceważeniem. Musiałam sama mu pokazywać co jest nie tak, bo sam najwyraźniej udawał, że nie widzi - pewnie, żeby tylko kasę dostać. Bądź co bądź te zabiegi są cholernie drogie, a z tego co wiem on wybiera się niedługo na wakacje. Pewnie celowo niedokładnie je przeprowadza, żebym musiała wracać, tylko chyba jego niedoróbki powinny być w ramach gwarancji, a nie kolejnego pełnopłatnego zabiegu... Już sama nie wiem, tak to jest z lekarzami i niezbyt ściśle opisanymi zabiegami, które u każdego mogą wyglądać nieco inaczej ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Echh Papryczka powiem Ci, ze z lekarzami jest moim zdaniem tragicznie. Ciezko jest trafic na lekarza z powoloania, ktory leczy bezinteresownie. Niestety wiekszosc czeka na kase. A nie masz mozliwosci zmiany lekarza? A moze chociaz konsultacja z jakims innym zebys wiedziala na czyms stoisz? Ja wiem rozumiem podejscie, ze na zdrowiu sie nie oszczedza, ale bez przesady, zeby dawac kase jakiemus darmozjadowi, za to zeby wykonal normalnie swoj obowiazek!!!!! Mam nadzieje, ze wszystko sie ulozy. Wczorajszym dniem sie nie przejmuj. Masz tyle stresu, ze jest to wytlumaczalne i na pewno nie bedzie mialo jakos wiekszych skutkow. Zobacz nawet na moim przykladzie, kiedy bylam w Polsce. Codziennie wieczorem u kolezanki piwko, placuszki z dzemem, babeczki z bita smietana, ptysie wiec bedzie ok :) U mnie dzis rowniez dzien rozpusty ze wzgledu na mecz. Na poaczatku nic nie planowalam. Dzien minal tak jak zwykle: sniad- 2 wasy z wedlina i ogorkiem 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina, ogorkiem i papryka obiad- makaron z wczoraj. Jednak bylam tak zla, w myslach wzywalam wszystko i wszystkich bez powodu zupelnie nie wiem dlaczego! Pozniej stwierdzilam, ze juz mi zaszdzkdzi jesli zrobie sobie jeden dzien dyspensy, a moze to wplynac zbawiennie na moje samopoczucie. Kiedy dowiedzialam sie, ze moj chlopak bedzie w domu na mecz (bo nie wiedzialam o tym do 18) stwierdzilam, ze ide 2 raz do sklepu. Tak wiec bedzie piwo, beda chipsy i bedzie brownies, ktory wlasnie stygnie. Niech tylko Polacy sprobuja przegrac!!! :) Trzymajcie sie i do jutra!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dałam rady już wczoraj odpisać, ale zmieniłam stopkę z wagą. Ku mojemu zaskoczeniu wczoraj rano zobaczyłam na niej 67,4kg, co mnie cieszy bardzo, ponieważ cel 1kg w tydzień został osiągnięty. Celowo wczoraj spałam długo (do 13 prawie), żeby spalić poprzedni dzień i oficjalna "poranna" waga była motywująca :) Teraz tylko muszę się wziąć w garść i bez takich dni jak ostatnio (w tym wczoraj, wszystko było w jak najlepszym porządku, dopóki nie musiałam lecieć do pracy tak z marszu, po czym szykować się na wyjście na miasto, oczywiście przed wyjściem coś zjadłam, wypiłam 1,5 duże piwa, na mieście kolejne, a jak wróciłam po meczu, zjadłam porządną kolację i paczkę chipsów po 1 w nocy! Od razu się zważyłam, modląc się w duchu, żeby tylko 6 z przodu zobaczyć, a tam niewiele ponad 68 kg (dokładnie nie pamiętam), więc chyba moja waga wariuje, może bateria zaczyna się wyczerpywać, bo aż nie wierzę. Dziś rano się nie ważyłam, żeby przypadkiem nie stracić motywacji, którą jak na razie mam, mimo niesprzyjających okoliczności zewnętrznych (problemy z lekarzem, faceci wiadomo o co chodzi :D). Tak więc nie piszę już co jadłam wczoraj, ważne, że waga jest satysfakcjonująca (może to dlatego, że mimo zwiększonej ilości jedzenia, w tym też wieczorem nie siedzę przed tv, tylko jestem w ruchu, no i kibicowanie to też dobry sport :D). Aha ale wczoraj po tym jak załapałam lekką dolinę z powodu faceta oczywiście, ruszyłam biegać, bo stwierdziłam, że to jedyne słuszne wyjście, które poprawi mi humor i tak biegałam ok. 30 minut. No a dodatkowo po meczu trochę szłam, trochę biegłam na ostatniego busa, w związku z czym pewnie też trochę spaliłam, a nawet już tego, ani kalorii nie liczyłam, więc może jednak moja waga nie kłamie? :D Dzień dzisiejszy zaczęłam jakąś godzinkę temu (tak to jest jak idzie się spać o 5, ale od dziś to zmieniam obowiązkowo) od karmelowego latte i zaraz dojem grześka z wczoraj (znów za późno wstałam, by dostać drożdżówkę w cukierni), nie wiem co będzie później, ale po 17 chcę już nie jeść, więc pewnie dużo dziś nie zjem :) Co lekarza myślę o zmianie, ale ten niby od początku wydawał mi się kompetentny... Nie mniej jednak trochę się boję, żeby nie trafić jeszcze gorzej. Sama nie wiem, może to faktycznie reakcja mojego organizmu i nie od niego tok i szybkość leczenia zależy. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do zmian, ale jak miałabym kogoś sprawdzonego, pewnie bym się nie wahała, ale z drugiej strony opinie są zawsze różne, a ten mój negatywnych raczej nie ma. Ehh tak ten mecz - co on z ludźmi na diecie robi :D Ale wybaczam sobie w imię dobrego wyniku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Gratuluje papryczka! Mam nadzieje, ze nie masz juz wyrzutow sumienia :) Ja dzis drugi dzien rozpusty, bo mecz Holandii w dodatku spedzony ze znajomymi. Takze znow bylow piwko, chipsy i inne kaloryczne przekaski. Dzis juz mam troche wyrzutow sumienia takze jutro na 100% juz lekki dzien i w piatek podczas meczu z Polska zadneo piwka, chipsow itp. Obiecuje :) Musze juz uciekac, wiec nie bede sie rozpisywac dokladnie nad menu. Do obiadu bylo tradycyjne, a podczas meczu podobnie jak wczoraj. Na wage czysto kontrolnie wchodze jednak dopiero za tydzien :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! No z tymi wyrzutami sumienia różnie bywa, ale postanowiła od jutra dać sobie czystą kartę :) Dziś jak się ważyłam w dzień to było 68,5kg więc wiesz z tą wagą bardzo różnie bywa. Mecz Polska - Czechy jest w sobotę :p U mnie akurat w sobotę pewnie będzie załamanie, bo jadę do rodziny na urodziny kuzynki i imieniny wuja. Do tego już kombinuję jakby tu obejrzeć mecz na mieście, z wizyty rodzinnej raczej się nie wymigam, lepiej, żeby nie było przypału. Co do chipsów, po tych wczorajszych nocnych, stwierdziłam, że właściwie to niespecjalnie przepadam za chipsami i w sumie mi nie smakują, więc za każdym razem jak najdzie mnie ochota, by je kupić przypomnę sobie z jakim niesmakiem je wczoraj jadłam :) Co do menu dziś trochę tego było, niestety wieczorkiem skusiłam się na 3 kromki mojego ulubionego chleba orkiszowego, ale za to 30min biegałam! No ale kalorii i tak na pewno było powyżej 1000, odliczając już nawet to, co spaliłam joggingując. W każdym razie zaraz idę spać, jutro wstaję rano i zaczynam normalną dietę, bez jedzenia po 17 !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak tak mecz w jest w sobote. Nie wiem czemu napisalam piatek :) Malo wazne :) I tak ladnie Ci dzis poszlo, poza tym biegalas, a to duzo spalonych kalorii :) Tak wic od jutra znow razem ruszamy trzymam kciuki i rowniez ide spac :) Paa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj wstałam chociaż o normalnej porze, choć wczoraj nie mogłam zasnąć. Na razie zjadłam tylko śniadanie (3 kromki chleba orkiszowego dwie z serkami, a jedna z serem żółtym i ketchupem, kawa mrożona). Miała być moja upragniona drożdżówka, ale znów nie było, więc centralnie zamówiłam na jutro, bo nie będę specjalnie o 7 wstawać i czekać pod sklepem :D Dzisiejszy dzień mam nadzieję będzie udany, szczególnie, że się umówiłam z ważną dla mnie osobą, w związku z czym nie będę siedzieć w domu i podjadać. Bylebym tym tylko nie skusiła się na coś niedozwolonego na mieście ! W każdym razie teraz jestem po śniadaniu, a do wyjścia pewnie nie będę już nic jadła, szczególnie, że nie wiem co mam założyć i muszę tą kwestię przemyśleć, bo pogoda masakryczna, a nowe ciuchy mam tylko letnie, reszta jest mi za duża :D Niestety (albo stety, zależy jak patrzeć) w tym też kurtka :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Papryczka mam nadzieje, ze spotkanie udane i wygladalas olsniewajaco!!!! U mnie dzis na szczescie dobrze, mimo, ze bylam na skraju wytrzymalosci. Wkurzylam sie niespamowicie na wszystkie linie lotnicze! Musze jechac do Polski za 2 tygodnie. Mialam juz upatrzony bilet, dzis wchodze na strone, bo chcialam zarezerwowac lot i co.... cena biletu wzrosla o 150 euro!!!!!!! Oni sa jacys psychiczni!!!! JEstem wsciekla!!!! Musze jechac na 2 wazne egzaminy i wlasnie pisalam do profesora, zeby przelozyl mi go na 2 dni wczesniej, bo wtedy ceny sa normalne. Nie mam pojecia czemu akurat ta data tak podrozala! Teraz siedze jak na szpilkach, zeby po pierwsze odpisal mi twierdzaco i to najszybciej jak sie da i zeby przypadkiem do jutrzejszego popoludnia nie podskoczyla cena tego drugiego terminu! Ech... Trzymaj kciuki! Dzis tak jak wspomnialam zjadlam niewiele. Sniad- 2 kanapki ciemnego pieczywa z pasta jajeczna (jajko, jogurt nat, szczypiorek) 2sniad- jablko obiad- zupa krem Ostatkami sil powstrzymalam sie, zeby nie isc na stacje po czekolade tym bardziej, ze od kilku dni chodzi za mna "smak na cos" czego nie moge zidentyfikowac. I pewnie wlasnie dlatego ostatnio tak mnie ponioslo z jedzeniem, jednak do teraz nie wiem co to jest... Mam nadzieje, ze szybko mi przejdzie. Cwiczen dzisiaj nie bylo choc byly w planach, ale wysprzatalam cale mieszkanie i troszke sie nastresowalam, wiec nie jet zle, choc tego stresu mogloby nie byc... echh Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eee daj spokój ! To znaczy nie o wygląd chodzi, bo chyba aż tak źle nie było - przeszyłam guziki w żakiecie i był choć trochę mniej luźny, więc jakoś to wyglądało ;) Ale za to nie jestem zadowolona z "diety", bo cóż to za dieta, kiedy zjadłam grubo ponad 2000kcal?? Ogólnie wszystko było dziś w dobrym porządku, bo po śniadaniu nie jadłam nic do czasu spotkania. No właśnie... nie wiedziałam co zamówić (a nie wypadało tak nic nie wziąć, szczególnie, że w takim wypadku nadrobiłabym wieczorem w domu), krążyłam wokół sałatek i raczej lekkich przekąsek, podczas gdy znajomy zamówił mi tagliatelle z serem mascarpone i pieczarkami, zanim zdążyłam się na cokolwiek zdecydować, ale to nic! Jak zobaczyłam ten wielki talerz, na którym był chyba kilogram makaronu to aż się przeraziłam. Generalnie do końca nie dojadłam, ale większość zjadłam, trochę jemu dałam, ale i on mi swój makaron dał (a wziął ze szpinakiem, wędzonym łososiem i suszonymi pomidorami), więc i tak na jedno wyszło - PRZEGIĘŁAM (a właściwie on przegiął !). No tak a do tego jeszcze wino zamówił. Wracając do domu uznałam, że nie tragedii jeszcze nie ma, bo jadłam w miarę wcześniej, tzn. chyba jakoś koło 17 i w sumie byłam najedzona, więc obiecałam sobie już nic więcej nie jeść. Tak, tylko, że to moje obietnice... Weszłam do domu i dostałam jakieś pralinki (było ich ok. 10) i zjadłam wszystkie !!!!!!!!!!! Oczywiście w połowie już miałam dosyć, ale jak to ja nie chciałam zostawiać, żeby jutro nie kusiło. Pominę już kwestię kalorii, bo jedna taka pralinka ma przy dobrych wiatrach ok. 60kcal, więc rachunek jest prosty ;/ A na zakończenie zjadłam jeszcze przed chwilkę 4 kromki pieczywa maca (1 ma ok. 50 kcal), bo musiałam jakoś zmienić ten słodki smak. Na domiar złego nie ćwiczyłam dziś, nie biegałam i nawet niewiele chodziłam. Nawet na mecz nie dotarłam. W każdym razie jutro się z nikim nie spotykam, więc poświęcę trochę czasu sobie - lekkie, niskokaloryczne posiłki + chociażby tylko biegi, ważne żeby był jakich ruch, no i absolutnie nie jem już na wieczór, bo to się źle kończy!!! I trzymam kciuki, żeby pomyślnie zakończyła się Twoja sprawa z egzaminem i samolotami - faktycznie dziwne, że tak nagle podnieśli ceny biletów... Może jakiś ważny mecz jest wtedy w Polsce :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co tam u Ciebie? :) U mnie zwyczajnie, tzn. wczoraj trochę zjadłam, więc nie będę wymieniać co, ale po odjęciu aktywności fizycznej, czyli około godziny chodzenia po mieście + 30 min joggingu, wyszło mi 1000kcal :) Generalnie nie jestem zadowolona z mojej wagi (ponoszę teraz konsekwencje ostatniego obżarstwa), bo mimo, że wczoraj wieczorem było 68kg, to dziś rano tylko 0,1kg mniej przy czym najpierw waga mi pokazała 68,5kg, ale ona chyba naprawdę wariuje, więc żeby mieć pewność co do mojej wagi jak będę u siostry w przyszłym tygodniu to kontrolnie się zważę i porównam z wynikiem z mojej wagi :D Oczywiście nie łudzę się, że do wtorku, czyli oficjalnego ważenia zobaczę na wadze 66,4 lub chociaż 66,5kg (bo to by był kg mniej w tydzień, ale tamta waga była lekko naciągnięta tak, żeby nie stracić motywacji - specjalnie spałam długo i pewnie stąd ta chwilowa, zaniżona waga). Powiedzmy, że dam sobie teraz 2 tyg czasu na schudnięcie 1kg tak, żeby się nie stresować, nie mniej jednak w najbliższy wtorek jak zobaczę taką wagę jak tydzień temu będę szczęśliwa, szczególnie, że przede mną dziś "ciężki" dzień pod względem diety, bo już moje teoretycznie skromne śniadanie miało ponad 500kcal, a po południu wyjeżdżam na urodziny kuzynki, no a do tego mecz dziś jest, więc nie wiem jak będzie. Co do śniadania zjadłam dziś 2 kromki białego pieczywa, jedna z serem żółtym, druga z salami, do tego kawałek wędzonego łososia i kawa mrożona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebym nie zapomniała, zapiszę sobie tak pi razy drzwi, ile kalorii dziś już wsunęłam :D Tak więc śniadanie - 520 kcal Przed chwilą Sprite - 140 kcal Ogólnie wyczytałam najpierw, że godzina stania to spalone 100 kcal, a ja jestem od 10 do 14 w pracy i stoję, ale jeszcze lepsza jest informacja o pracy sprzedawcy (nie wiem o jakiego sprzedawce im chodzi i jak to liczyli), ale 4h pracy to spalone prawie 900 kcal! Ale i tak postaram się dziś nie objadać z racji tego, że nie będę miała możliwości spalenia aktywnością fizyczną, bo niedługo po pracy wyjeżdżam pewnie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×