papryczka chili 0 Napisano Sierpień 20, 2012 kiniutka Zacznę od tego, że w moim odczuciu jesteś bardzo szczpuła, a Twoja wymarzona waga (w stosunku do wzrostu) będzie wskazywała na niedowagę, jednakże nie zamierzam prawić Ci kazań. Twoim problemem jest jedzenioholizm, doskonale to znam, bo sama mam z tym problem, a jak widać po informacjach wpisanych w stopce moja przemiana materii mi nie pomaga. U mnie wystarczy nawet 1 dzień normalnego jedzenia (ok.2000kcal) i już 2 kg w górę :( Przed chwilą się zważyłam - 67,4kg, więc nie ukrywam, że jestem załamana, bo nie dalej jak w sobotę ważyłam 64,8kg... Fakt, że przez weekend jadłam więcej, dziś też jakoś specjalnie się nie pilnowałam, ale żeby aż tyle przytyć!! Na domiar złego wychodzę z założenia, że skoro już tyle zjadłam zjem coś jeszcze i tak zaplanowałam sobie na dziś wieczór film z popcornem na pocieszenie ;/ Ale przynajmniej od jutra definitywnie mogę zacząć walczyć na nowo, choć nie ukrywam, że jest ciężko i nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się schudnąć do wymarzonej 5 z przodu, wszak tyle ważyłam chyba w podstawówce. Co do pupy to mnie właśnie martwi, że i ona schudła, bo to akurat chyba jedyny element, który zawsze mi się podobał, ale grunt, że ten tyłek nie zmalał mi jakoś kosmicznie :D Ale i tak moim największym problemem jest brzuch i wątpię w to, ze kiedykolwiek będzie płaski :( Co do dnia dzisiejszego jak już pisałam nie było najlepiej: śniadanie 1 - kromka ciemnego (chyba nawet razowy) chleba z ziarnami z pastą z makreli, berlinka z serem + ketchup w pracy - 2 kawałki sernika z wiśnią (mam nadzieję, że w końcu wszystkie ciasta z urodzin siostry się pokończą, bo inaczej zwariuję!!), gorący kubek rosół w biegu - kawałek tortu, wafelek przekładany czymś białym i karmelem coś w stylu krajanki przekąska - rogalik z czekoladą obiad - porcja bigosu, kajzerka przed chwilą - lody waniliowo -orzechowe I zapewne dojdzie jeszcze ten popcorn. Póki co nie ćwiczę i nie biegam, bo sam upał mnie wykańcza. Dziś jechałam busem, który miał tylko 2 małe okienka i całą drogę standardowo stałam w korku, więc jak wróciłam do domu nie miałam siły rozmawiać nawet przez telefon jak koleżanka zadzwoniła ;/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kiczmi Napisano Sierpień 20, 2012 Hej! Sorka, ze wczoraj nie weszlam, ale zaraz napisze dlaczego. Papryczka :) Wroce najpierw do sposobu patrzenia rodziny na nas, bo jest to temat rowniez mi bliski. Pomijam juz tego pajaka. Bo ja nie rozumiem takiego podejscia. W takim razie dlaczego ludzie zabijaja komary i muchy jak im lataja i ich gryza? Ja mam akurat tak z myszami. Mamy w domu jakas szpare pomiedzy rura a podloga ktorej nie da sie zidentyfikowac, bo jest pod szafka. Niestety zdarza sie, ze jakas mysz zabladzi i slysze ja w nocy. Ja sie boje ich panicznie, przerazaja mnie ochydne ogony i dlatego tez zadaniem mojego chlopaka jest wykanczanie ich. Musi nastawic pulapke, pozniej sprawdzic czy ta mysz sie zlapala (zebym przypadkiem jej nie zobaczyla). Pozniej poinformowac mnie, ze sie zlapala, ja wtedy wychodze pietro wyjzej. Moj chlopak bierze ta mysz, wrzuca do kosza, przykrywa czyms (zebym przypdkiem jej nie zobaczyla) i wychodzi wyrzucic. Kiedys nawte czekal do 2 w nocy, az ta mysz sie zlapie, bo stwierdzil, ze jak wstane wczesniej to obudzi go wrzask i bedzie musial tez wstac i ja wywalic, wiec woli zrobic to w nocy. Generalnie ja rozumiem, ze ktos sie czegos boi i nie bede latala za nim z pajakiem tylko go zabije i po problemie. Wtedy kazdy jej zadowolony i impreza toczy sie dalej. :) Jesli chodzi o ocene figury, tego ile przytylam czy schudlam to jest to temat rzeka. Nie lubie kiedy ktos komentuje cokolwiek dlatego lepiej niech sie nie odzywa. Kiedys tez uslyszalam od babci przy stole pelnym ludzi "oo widze, ze Ty tez masz sadelko". No dziekuje bardzo... Chyba sama jestem swiadoma czy cos mi wisi czy nie i nie jestem przy okazj slepa, a mowienie mi o tym przy 20tu innych osobach jest po prostu nie na miejscu. Nawet tekst typu "ooo jak schudlam to od razu lepiej wygladasz" potraf zepsuc mi caly dzien i przy okazji sprawic, ze przestane byc mila. Jak bylam na weselu to uslyszalam, ze "za duzo schudlas, wtedy lepiej wygladalas"... Co tokogo obchodzi!!! Bede wygladala jak mi sie podoba. Jak ktos chce wazyc 30 kg to jego sprawa, ale jesli chce wazyc 150kg i czuje sie dobrze sam ze soba to tez sie ciesze i tego nie komentuje!! Kiniutka! Po pierwsze: zapraszam :) Po drugie: doskonale wiem o co Ci chodzi. Generalnie doroslam do tego, ze wszystkie diety sa beznadziejne. Rowniez mam tak, ze jak juz zaczne jest to jak glupia. Najlepszym przykladem tego jest fakt, ze do wesela potrafilam schudnac 2 kg wiecej niz planowalam bez zbednych wyrzeczen, a teraz zbieram sie juz 2 miesiace, zeby zgubic 3 kg z ktorych zrobilo sie 5 albo i nawet 6!!! Porazka, katastrofa i masakra w jednym. Ja tez jestem niska i widac u mnie kazdy kilogram, wiec nawet nie bede wspominac o tych 5... Kiedy mialam w maju wage taka jaka chcialam czulam sie dobrze, bo wiem, ze bylam szczupla, ale nie chuda- uda, lydki i tylek pozostana mi na zawsze. Jednak mialam wtedy plaski brzuch i zero boczkow. Teraz troche o mnie. Wczoraj przyjechal do nas brat mojego chlopaka. Bylo oczywiscie mega goraco i nie do wytrzymania. Siedzielismy sobie w domu, pilismy piwko i jedlismy oczywiscie niezbyt dietetyczne przekaski. Po odprowadzeniu go na stacje stwierdizlismy, ze wstapimy po drodze do McDonalda po cos do jedzenia na wynos dla mojego chlopaka (ja nawet nie bylam glodna). Wszystko zaplacone, zbieramy sie do wyjscia i padlam. Zemdlalam na srodku McDonalda. Na szczescie moj chlopak szybko mnie ogarnal. Dostalam kompres na czolo i cole, posiedzielismy chwile i poszlismy do domu. Po powrocie nie mialam juz na nic sily i szczerze powiedziawszy nie za bardzo docieralo do mnie co sie dzieje i nie bylam w stanie napisac posta. Wczorajszy dzien byl zmarnowany i dzis mialo byc pieknie. Niestety znowu bylo goraco i skonczylo sie na szybkim obiedzie- pizzy. Czuje sie dzis ze soba wyjatkowo zle (jestem tez przed okresem) wiec dodatkowo wydaje mi sie, ze jestem grubsza i wszystko mi sie trzesie. :/ Jutro mam wolne, musze tylko jechac na 13 do biura. Wymyslilam, ze to dobry dzien na odchudzanie sie z glowa!!! Mam nadzieje, ze rusze tylek na stepper, bo ma byc chlodniej. Jednak nie pisze tego na pewno, bo wiadomo jak to wychodzi. Musimy sie Kobiety wziac za siebie, bo widze, ze demotywacja dopadla nas wszystkie. Ja juz chyba dochodze powoli do punktu w ktorym mam wszystkiego dosc i mam nadzieje, ze jutro nastapi jego kumulacja i odbije sie troche w gore z calym moim mysleniem. Dzis mialam tez w koncu lekcje. Pogadalismy troche z ta dziewczyna o przeistoczeniu tych lekcji. Zeszlo sie zanim sie dogadalismy, bo ja i moj chlopak mielismy inne zdanie na ten temat, wiec mozecie sobie wyobrazic co sie dzialo. W koncu doszlismy do porozumienia i kazdy ma to co chce, a ja swoje fanaberie moge rowniez realizowac :) W takim razie ja uciekam. Trzymajcie sie i do jutra! Papryczka- trzymam kciuki Kiniutka- mam nadzieje, ze bedziesz z nami na dluzej i rowniez trzymam kciuki :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Sierpień 20, 2012 wiadomo, ze to na gorze pisalam ja, ale gdzes tam mialo byc "jesc" - przy wiadomosci do kiniutki Poza tym zle sie czuje sama ze soba, ze jestem pomaranczowa, wiec sie poprawiam :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Sierpień 20, 2012 oj papryczka skąd ja to znam, tak jak bym czytała o sobie, zawsze planowałam sobie menu na kilka dni i gdy np zjadłam coś zakazanego czego nie uwzględniłam w swojej diecie to stwierdzałam że już i tak zawaliłam i odpuszczałam a wtedy jadłam jadłam i jeszcze raz jadłam tak na zapas bo wiedział że następnego dnia będzie ostra dieta, którą trzymałam trzy, cztery dni i znowu była wpadka z czymś niedozwolonym a co za tym idzie napad na jedzenie( jak by można było najeść się na zapas , ach głupi tok rozumowania) muszę coś zmienić i zaczynam od tego że nie planuję konkretnych posiłków, bo to mnie gubi jednak, oczywiście będę jadła zdrowo i w małych ilościach ale jeśli będę miała na coś wielką ochotę to poprostu to zjem ( np moje ulubione pierogi ze szpinakiem i fetą tylko nie zjem tak jak zawsze sześciu czy siedmiu ale zjem trzy , wliczę w bilans i też będzie ok , nie będę miała wtedy wrażenia że znowu zawaliłam, a pozatym wiem że takie odmawianie sobie wszystkiego prowadzi w konsekwencji do tego że później wręcz rzucam się na daną rzecz. wstydzę się przyznać ale raz miałam taki napad na słodkie, dokładnie przez czternaście dni wytrzymałam bez słodyczy, postanowiłam że całkowicie odstawiam słodkie nawet miód czy budyń bo mama zrobiłam z cukrem , to później na raz zjadłam prawie pół kg ciasta drożdżowego , masakra :-( Wspomnę może jeszcze o tym że pracuję w knajpie i tam najgorzej mi jest się kontrolować , ciągle bym coś podjadała, próbowała nie zjem nic konkretnego tylko tak skubie trochę tego trochę tamtego, w domu jakoś łatwiej, nie ma tyle pokus...no chyba że mama zrobi coś dobrego :-) papryczka wnioskuję po twoim menu które zapisujesz że ty również uzależniona jesteś od słodyczy :-), bo powiem ci szczerze że to jest moja największa zmora ,chipsów czy jakichkolwiek chrupek nie lubię, fast-foody zjadam raz w roku, mięsożerna również nie jestem, jedyne co uwielbiam to pierożki, naleśniki, kluchy, pyzy czyli wszystko co mączne i cholernie kaloryczne :-) ach no i jeszcze jedno moja przemiana materii tez jest do dupy, jeszcze dwa dni temu na wadze było 49,70 a podjadłam tylko pasztecików z pieczarkami takich naprawdę nie dużych, własnej roboty, no może przesadziłam z ilością ale były naprawdę pysze... a dzisiaj rano na wadze już prawie 0,5kg więcej i załamka a co dalej za tym idzie jedzenie także ten dzisiejszy napad może był trochę świadomy, zawsze mam doła jak widzę więcej na wadze i mam ochotę to w cholerę wszystko rzucić i się nie męczyć. i tak na pocieszenie to chyba dzisiaj paryczka nawet z tym swoim jakże słodkim menu mnie i tak nie przebijesz , na śniadanie wciągnęłam dwa pączki jeden z toffi, drugi z dżemem no i żeby zmienić smaka bo się strasznie zasłodziłam to zjadłam zaraz bułę ciemną ze słonecznikiem, masełkiem i żółtym serem , no i jeszcze o godz 15 zjadłam kolejne dwa pączki i jakiegoś rogala z toffi, że o milionie innych rzeczy nie wspomnę , tak to tylko chyba ja potrafię :-) bilans na dzisiaj: zjedzonych 3482403 kcal :-) ale od jutra walczymy ze swoim słabościami i pokusami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Sierpień 20, 2012 kimczi widzę że pisałyśmy praktycznie w tym samym czasie , także od jutra bierzemy się za siebie i walczymy...walczymy o siebie żeby czuć się dobrze i atrakcyjne w swoim ciele:-) teraz wpadłam już tylko dosłownie na minutę bo jutro 5.00 pobudka i do pracy a więc zaraz uciekam do łóżka. kimczi, papryczka pozdrawiam i do jutra. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Sierpień 21, 2012 A ja sobie obejrzałam "Galerianki", cała micha popcornu poszła i przed chwilą się zważyłam - 67,1kg. Nic od czasu popcornu nie jadłam, więc teraz jestem już głodna, ale kiedyś trzeba się wziąć za siebie, szczególnie, kiedy odchudzam się z dwoma szczupłymi laseczkami :D Generalnie póki co mam dobre nastawienie, więc trzymajcie kciuki :) kimczi - mam nadzieję, że czujesz się już dobrze... Tak sobie myślę, że to omdlenie to może z racji zbliżającego się okresu połączone z upałem. Sama mam nieraz stan "przedmdleniowy" jakiś tydzień przed okresem. I najważniejsze, że w końcu dogadaliście się w sprawie tych lekcji. kiniutka - lubię słodycze, ale chyba jak każdy, dziś akurat tak wyszło, że prawie same słodkości jadłam, czasem mnie strasznie najdzie, a czasem mogę nie jeść słodkiego i nie mam większej ochoty, ale za to zawsze jak już wpadnę w wir jedzenia to apetyt mi rośnie im bardziej najedzona jestem, z tym, że jem na przemia raz słodkie, raz słone. Moja koleżanka ma dokładnie to samo, z tym, że ona najwyraźniej ma dobrą przemianę materii, jest modelką... ale brzuszek zrobił się jej wypukły ;o Jeśli o mnie chodzi to bez planów się gubię, ale teraz staram się ustalać jakieś bardziej elastyczne, nie mniej jednak chyba mi to nie służy, bo na zbyt wiele sobie pozwalam. Kocham paszteciki!! I ja spadam spać, bo pobudka o 6 i znów się nie wyśpię, a w pracy będę nieprzytomna, ale obiecuję sobie, że jutro będzie lepszy dzień pod każdym względem (po pracy jadę na zakupy, więc musi być lepiej!) i przede wszystkim się wyśpię :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Sierpień 21, 2012 Cześć dziewczyny, mam nadzieję że u was wszystko zgodnie z planem czyli dzisiejszy dzień pod względem dietki jak najbardziej udany :-) Kimczi co do twojego omdlenia to faktycznie nieciekawie, nawet nie wiem co poradzić a może powinnaś zrobić sobie podstawowe badania bo wiadomo ze dieta i to całe nasze odchudzanie jakieś tam spustoszenie w organizmie powoduje, a może poprostu tak jak napisała papryczna był to spowodowane zbliżającym się @ a dodatkowo jeszcze ta pogoda, może wczoraj nie było zbyt słonecznie ale parno jak cholera, mam nadzieję że dzisiaj jest już wszystko ok :-) odniosę się również do tego co pisałyście na temat tego jak postrzegają nas inni i jak to komentują, otóż gdy schudłam te 5kg (bo wcześniej też startowałam z wagi 50kg i gdy ujrzałam już moje wymarzone45 kg) to ciągle słyszałam jaka to ja jestem chuda i wogóle jak schudłam strasznie, nawet na siłowni(na którą kiedyś bardzo chętnie i regularnie uczęszczałam) słyszałam teksty typu" po co ty chodzisz na siłownie przecież jesteś taka chuda itp itd,- faktycznie wkurzające ale sytuacja sprzed kilku dni, przeważnie chodzę w wysokich butach( wiadomo zawsze trochę wyszczuplają) a ostatnio do pracy założyłam dres więc i adidasy, a gdy wychodziłam już z pracy żona mojego szefa (która mnie obserwowała jak szłam do drzwi) mówi do mnie...ale ci tyłek urósł z takim wielkim zdziwieniem niby zaczęła się śmiać ale nie powiem miłe to nie było...chociaż z drugiej strony prawdziwe:-( także widzicie że u mnie naprawdę każdy kilogram jest widoczny, i jeszcze dla porównania moja koleżanka która ważyła 78 kg przeszła na dietę i obecnie schudła już 4kg ( czyli tak naprawdę moje wymarzone) ale nie ma jakieś kolosalnej różnicy, fakt brzuch i boczki się zmniejszyły nogi też trochę wyszczuplały ale to wszystko a ja gdybym zgubiłam te 4 kg na pewno czułam bym się już super także wszystko zależy od naszej budowy i od tego jak ten tłuszczyk się rozkłada. papryczka mam nadzieję ze zakupy udane :-) ja jak już osiągnę swój cel wagowy też planuję wybrać się na shopping, to będzie moja nagroda, kupię sobie fajną kieckę i wybiorę się z koleżanką na imprezę... zawsze jakaś dodatkowa motywacja ; - ) dziewczyny a może zrobiłybyśmy sobie stopki z aktualną wagą i wzrostem i ustaliłybyśmy jeden dzień w którym byśmy się ważyły razem np za tydzień bądź dwa, może to też była by jakaś dodatkowa motywacja żeby nie zawalać i trzymać się diety skoro później trzeba będzię się pochwalić swoimi wynikami- co wy na to? co do dnia dzisiejszego- samopoczucie fatalne, zawsze tak mam po dniu pełnym obżarstwa, brzuch wzdęty jak balon, pieczenie w przełyku dlatego dzisiaj praktycznie nic nie zjadłam bo nawet nie miałam ochoty ale u mnie to standard jutro już wszystko wróci do normy. trzymam kciuki za was no i za siebie oby tym razem się udało :-) do usłyszenia jutro. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Sierpień 21, 2012 Hej! JEsli chodzi o to omdlenie to wydaje mi sie, ze to po prostu przez upal. Tego dnia nie pilam jakos szczegolnie duzo. W zasadzie tylko 2 piwa, a alkohol przy takim upale jest srednio wskazany. Nie pilam praktycznie wcale wody i wydaje mi sie, ze to bylo "lekkie" odwodnienie. Teraz jest wszystko ok, wiec sie nie przejmuje, ale jesli sie powtorzy to wybiore sie do lekarza. U mnie tez z racji tego, ze jestem niska widac doslownie kazdy kilogram. Moja kolezanka po 3tygodniowym urlopie tez mi powiedziala na dzien dobry "tylek Ci urosl", a przytylam wtedy 2-3 kg... Taka moja uroda i nic z tym nie zrobie. Zmusza mnie to jedynie do pilnowania sie, bo kilka dni slabosci i wydaje sie juz wieksza... nic sie nie ukryje :) Dzisiejszy dzien w miare spoko. Wstalam rano i zanim zalatwilam wszystkie sprawy bylo juz po 15tej. Ciesze sie jednak, ze zalatwilam wszystko hurtowo i jest z glowy :) Co do jedzenia. Nie zjadlam dzis jakos super duzo, bo nie mialam nawet czasu, a poza tym znow jest goraco i nawet mi sie nie chce. Co prawda nie bylo takiego palacego slonca, ale jak przejdzie sie do sklepu to czlowiek jest caaaly mokry. Moje menu: sniadanei- 2 kanapki z serkiem do smarowania 2sniadanie- 2 nektarynki obiad- tortilla wlasnej roboty z miesem i duuuuza iloscia warzyw. Nie bylo ale, chodz moglo byc lepiej, ale bede nad tym pracowac :) Dobry pomysl z aktualizacja stopki. Zawsze bedzie to jakas nowa motywacja, bo piszac codziennie bedziemy widziec nasza stopke. To jaka jest wasza propozycja na date wazenia? ;> Trzymajcie sie cieplo i do jutra :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Sierpień 21, 2012 Hej dziewczyny! Dopiero niedawno wróciłam do domu, tak więc jestem wykończona i niezbyt zadowolona. Nic specjalnego nie kupiłam, tylko kilka kosmetyków i jedzenie ;/ Chciałam kupić sukienkę, ale same problemy z nią były i jutro jadę, mam nadzieję, że jeszcze będzie. Oczywiście sukienka nieplanowa, więc kosztem planowanego sweterka i bluzek ;/ Teraz pozostaje czekać już tylko na wypłatę. Co do diety - wydaje mi się, że nie było rewelacyjnie, jednakże w miarę. śniadanie 1 - berlinka z serem i ketchupem, 2 kromki chleba z salami i mielonką + pomidor śniadanie 2 - 2 kawałki domowego jabłecznika (musiałam dojeść), spaghetti takie w kubeczku instant śniadanie 3 - 2 kromki pieczywa ryżowego paprykowego, 2 śliwki, 1 krówka kolacja - jogurt 0% tłuszczu ze zbożami Generalnie wszystko było dziś nie tak, znów mam czerwone oko i pewnie skończy się na okularach, jutro rano do pracy, a wyspać się nie mam kiedy, no i ta sukienka... :( Nawet tłumaczyć mi się nie chce. Z ciekawości zważę się chyba za chwilę, już nic nie jem, tylko myju i spać ! Co do stopki - ja mam swoją wagę w stopce, dopisuję ją co jakiś czas, ale jak widać nieregularnie. Jeśli ustalimy jakiś konkretny dzień (ale nie częściej niż raz na tydzień) jestem za :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Sierpień 22, 2012 hej dziewczyny ! ja już po pracy, jakaś taka ospała i zmęczona chyba faktycznie wina pogody nawet dwie kawy nie postawiły mnie na nogi, miałam się położyć ale stwierdziłam że jak teraz się zdrzemnę to znowu nie będę mogła spać w nocy więc wybiorę się jeszcze z psiakami na spacer(zawsze trochę ruchu bo jakoś specjalnie ćwiczyć w domu mi się nie chcę) co do mojego dzisiejszego menu sn.jajko na twardo, przylepka suchego białego chleba (był taki świeży, jeszcze cieplutki więc się skusiłam ) dwie łyżki surówki z czerwonej kap, i jedna łyżka surówki z marchewki 2sn. miseczka malin ob. twarożek domowy naturalny 200g i dwie łyżki surówki ze słoika , mama zrobiła :-) (ogórek, popyka, cebula) obiad taki nie ciekawy ale nie miałam zbytnio weny ani apetytu, żeby sobie coś przyrządzić , no i jeśli będę głodna to na kolację mam jeszcze jogurt naturalny papryczka jeśli chodzi o zakupy to w moim przypadku jest zawsze tak że jak mam kasę i jadę na konkretne zakupy to nigdy nic nie ma, nic mi się nie podoba i nic mi nie pasuję a jak mam puste konto to wszystko co widzę na wystawie albo gdy wejdę do jakiegoś sklepu jest super i wtedy chciała bym i to i tamto a kasy brak :- ( ostatnio szukałam eleganckich spodni materiałowych a wróciłam ze spódnicą ( najciekawsze jest to że ja spódnice zakładam od święta, wiec kolejna rzecz będzie zalegała w szafie) och ... już chyba taki nasz urok :-) dziewczyny a może zważymy się na koniec miesiąca czyli 31.08, a swoją stopkę zrobię jutro jak się zważę rano. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Sierpień 22, 2012 Hej! Ja dzis na mega szybko, bo za 15 minut mam zalegla lekcje z tamtego tygodnia. Z jedzeniem w maire ok: sniad- musli 2sniad- 2 sliwki 3sniad- kanapka obiad- zupa pomidorowa Dojdzie jeszcze kolacja na ktora planuje zjesc jogurt, wiec bedzie w miare dietetycznie. Nie mam jakos nastroju na lekcje, bo boli mnie glowa i jakas jestem niewyspana, ale 2h musze przezyc.... Pozniej chyba od razu ide spac :) JEsli chodzi o wazenie to moze byc 31.08. Mam nadzieje, ze ujrze 49kg! Jutro zmienie stopke i napisze wiecej. Trzymajcie sie i do jutra! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Sierpień 23, 2012 Hej! Ja dosłownie na sekundkę. Znów się nie wyśpię. Dziś miałam tragiczny dzień, przejechałam pół Poznania tylko po to, by się dowiedzieć, że akurat mój rozmiar wspomnianej wczoraj sukienki ktoś wykupił. Pojechałam do sklepu, w którym wczoraj ją odłożyłam, ale wstrzymałam się z kupnem ze względu na uszkodzenia (2 plamy i rozpruta szlufka). Okazało się, że mi jej nie przecenią, ale po naciskach z mojej strony załatwiłam, że zadzwonią do krawca i oddzwonią w ciągu dwóch dni. Tak się napaliłam na tą sukienkę, że muszę ją mieć. Jeśli się okaże, że teraz nie mają możliwości naprawienia tej sukienki, chyba i tak ją kupię, ale żeby chociaż trochę taniej mi sprzedali... Kiniutka - mam dokładnie tak jak Ty, kiedy kasa jest nie ma nic w sklepach i na odwrót. Na chwilę obecną mam tyle ciuszków upatrzonych, że pewnie pół wypłaty na to pójdzie (żeby jeszcze pół!), ale znając życie (i moje "szczęście) zanim dostanę wypłatę wszystko mi powykupują :( W związku z powyższym byłam smutna i głodna, więc stwierdziłam, że pójdę na lody - kupiłam sobie 2 gałki, po czym weszłam do sklepu i kupiłam jeszcze loda na patyku :( Później czułam, że do pełni szczęścia coś bym sobie zjadła i wpadłam, że tym "czymś" na co mam ochotę to niezdrowe jedzonko z kfc, więc zrezygnowana podeszłam do kfc, zaczęłam oglądać kanapki i jakaś mi się spodobała, więc uznałam, że to właśnie ją chcę zjeść, mimo, że była droga. Podeszłam, zapytałam z czym dokładnie jest i... gdy usłyszałam "sos barbecue i sos majonezowy" nagle może nie, że mi się odechciało, ale dotarło do mnie, ile to musi mieć kalorii (a dziś niestety nie miałam najlepszego dnia, żeby tak nadprogramowo szaleć), podziękowałam i odeszłam. pierwszy raz w życiu odmówiłam sobie czegoś na co naprawdę miałam ochotę i nadal mam, więc pewnie niedługo się na nią skuszę, ale to musi być zaplanowane. Później zdołowałam się jak siostra trzeci dzień z rzędu chwaliła mi się co kupiła i coś we mnie pękło, byłam wkurzona na wszystkich, później się popłakałam i poszłam biegać. Oj tak, dopiero bieganie sprawiło, że przestałam przeklinać i narzekać na swój los, choć nadal uważam, że jest okrutny, bo nic mi się ostatnio nie udaje, a z ciuszkami mam szczególnie problem, bo wszystkie stare są za duże, a nowych mam niewiele. Co do dzisiejszego menu: śniadanie 1 - bułka z ziarnami z serem żółtym i ketchupem i z salami śniadanie 2 - pączek, kawa (2w1 - normalnie o kawie nie piszę, poza latte, bo piję czarną gorzką, więc bezkaloryczną, ale ta była w saszetce i 46kcal miała), jabłko, śliwka, mała paczuszka jakże kalorycznych paluszków serowo - cebulowych Po pracy byłam wykończona, głodna i pobolewało mnie gardło, więc zupełnie zrezygnowana zjadłam 3 ciasteczka kakaowe. Później jadłam chyba tylko te lody, bo nic więcej sobie nie przypominam. Aha i wieczorem resztkę jakiejś surówki warzywnej i 2 duże widelce jakiejś owocowej. Biegałam ok.40 minut, ale zdecydowanie szybciej niż kiedykolwiek, trochę się tez nachodziłam za tą sukienką i wieczorem do sklepu. Co do ważenia - może być, chociaż planowałam to na 1 września. Teraz i tak się znów codziennie ważę, jest źle, bo wciąż 67kg, albo 100 gram mniej ;/ I miała być sekundka, a wyszło jak zwykle ehh. Idę spać :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Sierpień 23, 2012 cześć dziewczyny, ja dzisiaj tez dosyć szybko bo zaraz uciekam, umówiłam się z koleżanką i pewnie wrócę dosyć późno więc już nie zajrzę tym bardziej że jurto znowu pobudka o 5 rano:-( mój dzisiejszy bilans: sn. otrębianka( 2 łyżki otrębów, pół szkl.mleka 0,5%, kiwi, garść jeżyn, odrobina cynamonu) 2sn. cztery śliwki ob. omlet z dwóch jaj z pomidorem, dwoma plastrami polędwicy drobiowej łyżką ketchupu i dwa ogórki konserwowe. w związku z tym że wychodzę a wrócę późno to dzisiaj kolację sobie odpuszczę. papryczka a co do sukienki to może przemyśl to jeszcze raz bo nie wiem czy warto wydać pieniądze skoro tak jak pisałaś ma ona plamy( a nie wiadomo czy one zejdą) a pozatym jest jeszcze rozerwana, chociaż z drugiej strony cie rozumiem też tak mam że jak mi się coś cholernie spodoba to muszę to mieć( kiedyś kupiłam buty o rozmiar za małe, bo były takie cudne, hmm...szkoda tylko ze praktycznie w nich nie chodziłam bo trochę cisnęły ;-) no i mam nadzieję że już dzisiaj humor zdecydowanie lepszy:-) może jesteś przed @ i stąd ten twój wczorajszy nastrój, zawsze przed @ łapie mnie takie wkurwienie że najlepiej by było aby nikt się wtedy do mnie nie odzywał ani nawet nie podchodził...bo pogryźć mogę :-) a tak wogóle to powinnaś być z siebie dumna że potrafiłaś sobie odmówić tej kanapki w kfc, bo właśnie należy walczyć z tymi wszystkimi pokusami no i z naszymi słabościami, mam nadzieję że ja tą walkę wygram i jutro lub pojutrze nie rzucę się na jedzenie, jak to zawsze bywało. ach no i zważyłam się dzisiaj rano, jest równe 50kg, kimczi i tez mam nadzieję że w dniu naszego ważenia zobaczę co najmniej te 49kg, ale od dzisiaj postanowiłam ze do 31.nie wchodzę na wagę a czasami potrafiłam ważyć się dwa lub trzy razy dziennie...chore:-( do jutra:-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Sierpień 23, 2012 sprawdzam czy stopka się udała Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Sierpień 23, 2012 teraz już chyba powinno być ok. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Sierpień 23, 2012 Hej! Papryczka rozumiem Cie doskonale z ta sukienka. Przemysl to wszystko, czy Ci sie oplaca. Jesli przeceniliby ta sukienke to fajnie. W sumie nie powinni sie upierac skoro jest zniszczona. Wydaje mi sie, ze i tak by na niej zarobili, wiec nie wiem czemu nie chca obnizyc ceny... Gratuluje odmowienia sobie kanapki w kfc. Ojjj ja wiem ile to nas kosztuje. Tez staram sie zawsze wybierac mniejsze zlo w takich sytuacjach, ale nie zawsze wychodzi tak jakbym chciala :) Ja jestem dzis wkurzona i to mega. Moze nie powinnam, ale jakos tak mnie ta sytuacja dotknela. 2 czy 3 tygodnie temu byla u nas kuzynka z bratem mojego chlopaka. Ja im wysylalam smsa czy przyjada w piatek, a oni odpisali dopiero w sobote. Na szybko wiec robilismy jakies zakupy itd. (przyslali esa po 12tej, a mieli przyjechac kolo 17-18). Moj chlopak stwierdzil, ze skoro dali tak pozno znac to nic specjalnego nie bedziemy szykowac, bo nie mamy na to czasu. Kupilismy wiec jakies chipsy, ciasto, piwa itd. Dzis kiedy moj chlopak dzwonil do domu jego tata zapytal (teoretycznie w zartach), ze kuzynka mu mowila, ze przyjechali do nas i nie bylo co jesc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pominelam fakt, ze przyjechali jeszcze z dziecmi tej kuzynk (2chlopcow) i nie powiedzieli nam o tym, ze beda w czworke. Moj chlopak sie tym nie przejal, ale ja sie troche wkurzylam. Mogla sobie to darowac nawet jesli mowila to w zartach. Ja zawsze skacze, staram sie zeby wszystko bylo ok i tu takie cos... A wiecie jak to jest... na pewno gdzies tam sie przewinie temat o mnie... Kurde wkurzylam sie max, nawet teraz mnie trzyma, ale wydaje mi sie, ze miala racje. Bardzo lubie ta kuzynke, ale ja powstrzymalabym sie od mowienia takich rzeczy tym bardziej, ze ona nie ma 20tu lat tylko sporo wiecej.... Teraz ma do nas przyjechac za tydzien na sushi. Ciesze sie, ze przyjezdzaja itd, ale mam jakis taki niesmak po tej sytuacji. Co do diety. Dzis niestety bez szalu, poniewaz ta sytuacja plus zmienne hustawki nastrojow przed okresem daja o sobie znac. Dzis wyjatkowo w ciagu 5 sekund zmienialam sie z wesolej na wkurzona, a pozniej prawie ryczaca bez powodu. Menu: sniad- musli 2sniad- 2 nektarynki 3sniad- kanapka z wedlina i ogorkiem obiad- spaghetti "podwieczorek"- kilka herbatnikow z czekolada (no nie takie kilka, bo chyba z 7!!!!). W ogole zapomnialam sie dzis zwazyc i postaram sie zrobic to jutro. Teraz mysle tez o calym weekendzie. Jutro zjem pewnie to spaghetti z dzis. W sobote sa urodziny mojego chlopaka i idziemy na sushi. Na szczescie w tej restauracji mozna sobie zabierac po kilka kawalkow sushi, wiec planuje sie ograniczyc. Poza tym idziemy tam na 17ta i pewnie wrocimy do domu piechota (jak nie bedzie padac), wiec mam nadzieje, ze nie bedzie zle. W niedziele przyjezdza brat mojego chlopaka, ale bedzie normany obiad i musze sie powstrzymac od piwa i jakis przekasek. W sumie nie powinno byc to trudne, bo bede miala okres i wtedy nie mam ochoty na piwo... Jeszcze wymyslilam, ze jesli we wtorek i srode zjadlabym na obiad kasze z warzywami to troche by mnie to "oczyscilo". Zawsze tak robilam i dzialalo. Koniecznie musze znalezc czas na jakies cwiczenia, ale nad tym ciagle pracuje. Najpierw chce dokonczyc wszystkie moje zobowiazania, zeby nie miec juz za duzo na glowie. To chyba wszystko o czym chcialam napisac. :) Trzymajcie sie i do jutra!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Sierpień 23, 2012 tak gdzies w srodku mojego wywodu powinno byc "mam racje" zamiast "miala racje" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Sierpień 23, 2012 Hej :) Dziś zaplanowałam sobie, że będzie lepszy dzień po wczorajszym, ale bardzo szybko zostałam wkurzona w pracy przez jedną z pracownic. Jej obowiązki niczym nie różnią się od moich, tyle, że ona pracuje tam na stałe od 15 lat, ale sama się wkurza, kiedy ktoś postawiony wyżej mówi jej co ma robić, bo to ewidentnie kobieta, która chciałaby wszystkimi rządzić i teraz jest w swoim żywiole, bo mi i siostrze przydziela zajęcia. Prawda jest taka, że już pierwsze wrażenie zrobiła na mnie nie najlepsze, bo wyczułam, że to podła suczka no i jak się okazało - miałam rację. Dziś wyobraźcie sobie bezczelnie ponagliła mnie do pracy, podczas, gdy dosłownie na minutę usiadłam (a wcześniej cały czas stałam, jeszcze w wysokich butach) i jadłam kiełbaskę w oczekiwaniu aż woda się zagotuje, bo ja i tak zazwyczaj przerwy tam sobie nie robię tak jak reszta, tylko jem i pracuję, bo nie lubię jak się krzywo patrzą. Powiedziałam jej oczywiście, że czekam na wodę, to ta jeszcze bardziej rozwścieczona do mnie, że na pewno już się zagotowała, a ja byłam pewna, że nie, bo dopiero co ją wstawiłam i był pełen czajnik. Ale poszłam do kuchni zdezorientowana i oczywiście miałam rację - ona już nic nie odpowiedziała jak jej powiedziałam, że woda się jeszcze gotuje, co więcej musiałam jeszcze dobra chwilkę stać nad czajnikiem ;/ Później z kolei oświadczyła, że mamy sobie z siostrą zrobić 20-minutową przerwę o 11, a później już cały czas pracować, tyle, że ja inaczej rozplanowałam sobie jedzenie. W rezultacie przerwy nie miałam, tylko gdzieś pomiędzy jednym zajęciem, a drugim zjadłam gruszkę ;/ W każdym razie popsuła mi dziś ta kobieta humor i to zupełnie bez powodu. Co do dzisiejszego jedzenia z grubsza tak jak planowałam (teraz jadam ok.1200-1500kcal dziennie maksymalnie - wolę tyle, ale regularnie niż 5 dni 1000kcal, a 2 dni po 3000kcal): śniadanie 1 - 2 kromki chleba orkiszowego z pasztetem i ketchupem, serkiem topionym i metką, 1 mały kabanos (kupiłam w Biedronce całe opakowanie, różnią się trochę od zwykłych kabanosów, sa takie cieniutkie i 1 ma długość ok 10cm) śniadanie 2 - 5 tych kabanosów, gruszka, kiwi przekąska - ogórek małosolny, rogalik z marmoladą na mieście (wyczekany, gorący aż się poparzyłam), to coś ala taka bułeczka z nadzieniem w środku, ostatnio cały czas kupowałam z czekoladą, więc chciałam przypomnieć sobie teraz smaki innych - jeszcze z jabłkiem i serem mi został obiad - kawałek łososia w panierce smażony na głębokim oleju, sałatka z kalafiorem (ta co ostatnio) Póki co tyle, może jeszcze na jakiegoś owocka się skuszę. Zważyłam się po obiedzie (niestety to silniejsze ode mnie, kiedy waga krąży wokół krytycznej wartości), ale na szczęście w końcu coś drgnęło. Początkowo znów waga mnie oszukała pokazując wagę z ostatniego ważenia, ale później cały czas pokazywała 66,4kg. kiniutka - masz rację, że może tak łatwo mnie teraz wkurzyć przez zbliżający się okres, bo jakoś za tydzień, może nawet nie powinnam dostać. Poza tym już lekkie bóle brzucha odczuwałam i mdłości dziś w pracy (zazwyczaj jakoś tydzień prze okresem to norma). Co do tej sukienki no kurczę jak już mi się coś spodoba to nie ma zmiłuj, bym na koniec świata mogła za tym jechać. Mam nadzieję, że jednak oni zszyją tą szlufkę, a z plamkami sama sobie jakoś poradzę (bądź co bądź 2 lata pracowałam w lumpeksie i różnych sposobów na plamy się nauczyłam), ale póki co nie dzwonią. Jutro powinni bo mija drugi dzień. Jeśli nie zadzwonią do powiedzmy 18 pojadę tam i zapytam, mam nadzieję, że chociaż sprzedadzą taniej, jeśli nie zszyją, bo ja będę musiała jednak za krawca jakieś grosze zapłacić, bo ręcznie nie będę tam nic zszywać, żeby nie pogorszyć. Niby tylko taki mało widoczny szczegół, ale mnie drażni, szczególnie, że w końcu kupuję tą sukienkę jako nową, niezniszczoną, więc z jakiej racji mam płacić normalną cenę, skoro są uszkodzenia? Ale oni wiedzą swoje... W akcie desperacji kupię zapewne taką jaka jest i przepłacę, chyba że uda mi się znaleźć taką uprzejmą krawcową, która ten kawałek zrobi mi za free, ale w dzisiejszych czasach bym na to nie liczyła. Z tym kfc to pierwszy raz mi się zdarzyło, nie wiem, co się stało, że potrafiłam sobie czegoś odmówić przy tak złym samopoczuciu. Wiem jednak, że prędzej, czy później tą kanapkę kupię :D kimczi - faktycznie niefajnie, że tak skomentowali waszą gościnność, szczególnie, że sporo też było w tym ich winy, a wiadomo, że w każdym żarcie jest zawsze trochę prawdy, więc Ci się nie dziwię, że się zdenerwowałaś. Też zawsze w takich sytuacjach miałabym ochotę im nagadać jak faktycznie sytuacja wyglądała. Pamiętam jak kiedyś umówiłam się z tym "skurwielem" i przyjechał trochę wcześniej, a ja niegotowa, więc powiedziałam mu, żeby na chwilę wszedł, mimo iż miałam totalny syf w pokoju, co się rzadko zdarza, no ale jak gdzieś wychodzę, to wiadomo, że pokój nieogarnięty. I nie wiem, czy on to jakoś skomentował, ale na pewno sobie pomyślał, że jakaś bałąganiara ze mnie, czy coś... Dlatego jak był u mnie ostatnim razem, co pisałam o tym, to wszystko miałam dokładnie wysprzątane na błysk :) Z ćwiczeniami u mnie póki co też ciężko,ale wszystko w swoim czasie :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Sierpień 23, 2012 No i porażka :( Zjadłam przed chwilą 2 morele, ale naszło mnie na coś czekoladowego, więc poszły 3 ciasteczka kakaowe, a zaraz potem 4 krówki :( Na bank okres coraz bliżej, bo wtedy mam większe zapotrzebowanie na słodycze, nie wiem czemu ;/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Sierpień 23, 2012 to znow ja :) Poki co jeszcze nic dodatkowego nie zjadlam i mam nadzieje, ze tak pozostanie. :) Ojjj Papryczka ja wlasnie nie wiem skad tacy ludzie sie biora. Zawsze znajdzie sie jakas baba (bo przewaznie sa to kobiety), ktora wydziera sie i nic jej nie pasuje. Nie wiem z czego to wynika, ale moze jakas zazdrosc, niespelnione marzenia, frustracja... W kazdym razie uwazam, ze jak takie babsko ma zly humor to lepiej dla niej i otoczenia jakby sobie zrobila rundke dookola bloku/osiedla, a nie wrzeszczec na inych. JEdnak czesto bywa tak, ze nie mozesz za bardzo sie odezwac, bo wylecisz. A jak zalezy Ci na pracy to zaciskasz zeby i tyle... Jesli chodzi o ta sukienke mam nadzieje, ze Ci troche obniza cene. Chociaz jakby np. mi nie obnizyli i bardzo by mi zalezalo to tez pewnie bym wziela. Ja podziwiam mojego chlopaka, bo on potrafi sie wyklocic o na prawde wszystko. Kiedys w media markt byly sluchawki biale i czarne i byla ta sama cena. Wzial sobie te czarne i przy kasie okazalo sie, ze sa drozsze. Poszedl do kierownika pokazal mu ceny, kierownik na to, ze sa dwie rozne, wiec musi zaplacic wiecej. A on mu powiedzial, ze nie jest napisane czy te sluchawki sa czarne czy biale (przy danej cenie) wiec musi mu sprzedac po tej cenie przy ktore te sluchawki leza. Facet nic nie mogl zrobic, sluchawki mi sprzedali, a pracownik od rozkladania cen dostal ochrzan. Ja jestem za to zbyt ulegla i dla swietego spokoju juz wezme. Nie wiem co mi sie stalo, bo kiedys bylam bardziej klotliwa i zyciu bym sie nie dala. Stwierdzilam ostatnio, ze zaniknela mi pewnosc siebie i to az za bardzo i musze troche nad tym jakos popracowac. No widzisz to mialas balagan w pokoju przy szykowaniu sie i bylo Ci glupio. A ja zerwalam sie po tym smsie po 12 na zakupy. Wszystko trzeba przysniesc, leciec jeszcze do 2 innych sklepow, ogarnc mieszkanie itd. itp. i tu takie cos. Ja sie wtedy w duchu cieszylam, ze kupilam cale to ciasto, a nie pol jak sugerowal moj chlopak to chociaz kazdy dostal po solidnym kawalku. Pozniej w ogole jeszcze jeden syn tej kuzynki mowil, ze jest glodny, a ona mi mowi zebym sie nie przejmowala, bo on tylko ciagle by jadl i zawsze jest glody. Powiedzialam jej, ze mi troche glupio, bo wyjdzie glodny od nas i ze mam tylko jakies owoce itd. No ale skoro powiedziala nie to oznacza nie... To nie moja wina, ze mieszkamy tylko we 2 i niepotrzebnych zakupow, zeby nic sie nie psulo. Poza tym wiadomo, ze jak ma sie dzieci zawsze cos w tym domu sie ma. Z drugiej strony ja nie wiem co oni lubia, a czego nie, bo nie lubia 1000 roznych rzeczy. Nawet kiedy chipsy sie skonczyly wyciagnelam nastepne to nie chcieli, bo tych nie lubia, pozniej wyciagnelam kolejne tot ez nie lubia... No kurde ja nie bede dzwonic wczesniej do nikogo i pytac co kazdy dokladnie je, bo pojde z torbami.... Na prawde bardzo bardzo ich lubie, ale czasami jak slysze cos o tym jedzeniu to mnie krew zalewa. Ja rozumiem, ze ktos przywiazuje duza wage do tego co je itd, ale niech nie wymaga od kogos do kogo przychodza, ze bede sprawdzac etykiety wszystkich produktow ktore kupuje (i tak 2 syn jest uczulony na jajko wiec spedzilam przy wybieraniu ciasta pol godziny, zeby znalezc takie bez jajka). Nic koncze, bo wpadlam czysto towarzysko no i wyzalic sie troche :) Tym razem juz na pewno do jutra! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Sierpień 23, 2012 Papryczka nie przejmuj sie. Ja wlasnie siegnelam po herbatnika... (zostaly jeszcze 2). Wkurzylam sie przy pisaniu tego posta i jakos tak wyszlo. Moj okres tez zbliza sie wielkimi krokami :) Sorka, ze pisalam tak jakos bez skladu i ladu, ale na szybko i "wylewalam" z siebie mysli i to tak wychodzi, ze zawsze sie cos tam "zje". Mam nadzieje, ze jednak sens zostal zachowany i dacie rade to odczytac :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Sierpień 23, 2012 Wszystko jest jak najbardziej jasne :) Ja przed chwilą znalazłam jeszcze jedną krówkę - zjadłam... i nadal miałam ochotę na coś słodkiego!! Normalnie miałabym ochotę raczej na coś słonego, a tu wciąż to słodkie mnie ściga. I tak chwilę przeglądałam batony, które mam w szufladce (stwierdzam, że po prostu muszę się oduczyć kupowania na zapas, bo i tak wszystko co jem na bieżąco tak też kupuję, a w szafce się namnaża i znika jak mam gorszy dzień), nie wiedziałam, którego zjeść i czy w ogóle, porównałam kalorie i wzięłam najbardziej kalorycznego z tym, że to wafelek toffi XXL, więc przepołowiłam, zjadłam połowę, a za chwilę coś mnie tknęło i zjadłam drugą połowę (a bo jeszcze aż tak dużo nie przytyłam, bo od jutra się odchudzam... nie wiem co się ze mną dzieje). Ale nie żałuję, mimo tego, że pewnie sporo przytyję, bo musiałam zjeść coś słodkiego. nie mogę całe życie sobie wszystkiego odmawiać, bo nikt nie wie, kiedy to moje "wspaniałe" życie się zakończy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Sierpień 24, 2012 Mam nadzieję, ze dzisiaj nastał dzień nawrócenia. Jak na razie ok, ale wolę nie chwalić dnia przed zachodem słońca, szczególnie, że zazwyczaj do tego momentu się trzymam, najgorsze wieczory. A dziś coś czuję, że będę wystawiona na kolejną próbę, bo nie dzwonią z tego sklepu, więc pojadę tam... Jak się okaże, że nie dość, że nie wysłali sukienki do krawca, to wywiesili ją na sprzedaż i się sprzedała, to... normalnie zabiję!!! Trzymajcie kciuki, żeby w końcu wszystko potoczyło się jednak po mojej myśli, a ja wpadnę tu wieczorkiem i zrelacjonuję wam co i jak :) Co do diety: śniadanie 1 - karmelowe latte, kromka zwykłego chleba z pasztetem i ketchupem śniadanie 2 - 5 tych kabanosów co wczoraj (obliczyłam, że jeden ma 30kcal), jogurt z tym, że wzięłam do pracy duże opakowanie (400ml), a zjadłam tylko połowę, resztę musiałam wyrzucić, bo jak odstawiłam go na później i zajęłam się pracą, to zobaczyłam, ze usiadła mi na nim mucha, a chcąc ją odgonić wpadła mi do środka!! No jakby nie było dzięki niej ok. 160kcal mniej zjadłam :D Ale nie lubię wyrzucać jedzenia, szczególnie, kiedy nie mam nic więcej. Do końca pracy musiałam głodować. Ale najzabawniejsze, że ta mucha po czasie się wygrzebała, bo ja myślałam, że znów jakaś usiadła na brzegu opakowania, wzięłam je do ręki i się zdziwiłam, że mucha nie ucieka, po czym zauważyłam, że to właśnie ta z jogurtu, ale tak mnie muchy denerwują, że z wielką satysfakcją zatopiłam ją ponownie - próbowała się wydostać, nawet pływała, ale ostatecznie razem z jogurtem wylądowała w śmietniku :D przekąska - kiwi, 2 śliwki Na obiad mam zaplanowały filet z dorsza w panierce, smażony w głębokim oleju, który właśnie zaraz idę przyrządzać. I na wieczór kakao z mlekiem 0% tł., więc mam nadzieję, że dzięki temu nie najdzie mnie już tak na słodkie!! Aha śniło mi się, że ważyłam 76kg, bo się opuściłam w diecie (to pewnie przez moje wyrzuty sumienia po zjedzeniu tylu słodkości na noc) i co logiczne nic z tym nie robiłam, bo uznałam, że mi się nie chce, "bo po co się odchudzać?", więc jak się obudziłam przerażona od razu poleciałam na wagę. Ku mojemu zdziwieniu było "tylko" 66,5kg, no ale spodziewałam się czegoś gorszego po wczorajszej wpadce (i śnie) i tak troszkę mnie to zmotywowało, bo najgorzej to nie widzieć sensu odchudzania... Teraz postaram się już nie ważyć do końca sierpnia przynajmniej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Sierpień 24, 2012 hej! ale się wczoraj rozpisałyście aż miło poczytać :-) może zacznę najpierw od siebie bo niezbyt ciekawy ten dzień , chociaż nie rzuciłam się na jedzenie ale i tak za dużo i za kalorycznie ;-( zaczęłam szaleć już od śniadania bo zjadłam dosyć duży kawałek zapiekanki (makaron, mięso mielone, ser) 2śn serek wiejski 200g z łyżką musu malinowego ( chciało mi się coś słodkiego)i bułka sucha ale biała ob. dwie kanapki(białe) z masłem, serem, polędwicą, pomidorem i ogórkiem, no i jeszcze trzy śliwki w między czasie podjadałam kruche ciasteczka z czekoladą- mama upiekła, nie wiem ile ich zjadłam bo nie liczyłam ale zdecydowanie za dużo:-( na szczęście skończyłam już jeść o 14 i nie zamierzam już nic dzisiaj w siebie wcisnąć, powiem wam szczerze że byłam już w sklepie po czekoladę, batony,- miałam ochotę się napchać ale pomyślałam chwilę i mówię sama do siebie-co to mi da- odrobina przyjemności a potem wyrzuty sumienia że znowu zawaliłam, że muszę wszystko zaczynać od nowa, pozatym wstyd by mi było przed wami- wzięłam wodę i wyszłam i to jest jedyny plus dnia dzisiejszego. kimczi co do tej wizyty i komentarza to faktycznie niezbyt to miłe i zdecydowanie niepotrzebne, rozumiem twoje zbulwersowanie bo sama bym się też wkurzyła w takiej sytuacji, co innego jak byś wiedział o tej wizycie zdecydowanie wcześniej i była by ona pewna, wtedy na spokojnie mogła byś wszystko zaplanować, przygotować i wogóle, ale jeśli ktoś daje znać o godz 12 że będzie i zjawia się tego samego dnia pięć godz później to chyba nie można oczekiwać cudów, nikt nie jest w stanie w tak krótkim czasie przygotować wszystkiego czyli ustalić jakieś menu zrobić zakupy przygotować jedzenie, nakryć stół, ogarnąć mieszkanie no i jeszcze siebie, zdecydowanie nie realne. A tak pozatym to nie przyjęłaś ich przy pustym stole tylko poczęstowałaś ciastem, miałaś nawet jakieś chipsy dla dzieciaków, więc moim zdaniem wszystko było jak najbardziej ok, a tak wogóle to oni przyszli chyba z taką towarzyską wizytą a nie umawiali się konkretnie z wami na jakieś jedzonko typu kolacja czy obiad, także naprawdę nie masz się czym przejmować. papryczka mama nadzieję że sukienka już kupiona i to po niższej cenie ; -) uważam że to ty im robisz przysługę( w sensie że dla tego sklepu) i chcesz kupić tą sukienkę mimo uszkodzenia a to że zjadą z ceny to oni sami powinni zaproponować a nie stwarzać jeszcze jakieś problemy. uśmiałam się z twojego snu, i z tego że tak szybko pobiegłaś na wagę ;-) Czytając to przypomniało mi się że ja też dzisiaj śniłam o ciastkach, czekoladkach, cukierkach( byłam w jakimś pomieszczeniu a tam ściany całe zastawione słodyczami i sama nie wiedziałam od czego mam zacząć, co zjeść najpierw- to dopiero był dylemat) może stąd mój dzisiejszy napad na te ciasteczka bo chciałam ich nie jeść wcale, naprawdę walczyłam sama ze sobą, no cóż pokonały mnie zwykłe ciacha ;-) ale z drugiej strony dziewczyny nie możemy odmawiać sobie wszystkiego, po prostu wszystko z głową i umiarem no i oczywiście nie zbyt często, ( jutro mama piecze ciastko jakieś jogurtowe ale nie zjem ani kawałka) papryczka odnośnie jeszcze tej sytuacji w pracy to chyba każdy z nas wie co należy do jego obowiązków, co ma robić i wogóle i np czy w danej chwili może pozwolić sobie na przerwę czy nie i naprawdę nikt nie jest potrzeby aby stał nam nad głowa i poganiał, tym bardziej że nie jest to żadna szefowa czy kierowniczka, a to że ta babka pracuje tam dłużej niż ty to chyba nie daje jej prawa do kierowania tobą i mówienia co możesz a czego nie. A może kobieta ma jakieś kompleksy i potrzebuję się dowartościować w ten sposób. mnie tez ostatni wkurwiła koleżanka, ja latam( przyjmuję zamówienia, noszę jedzenie- pracuję jako kelnerka) a ona stoi , urządza sobie dyskusje, chichra się w najlepsze-noż kurwa, pytam się czy może ja pracuję na innych warunkach niż ona, a może za większe pieniądze-nie...no to dlaczego ja mam tyrać jak głupia a ona sobie pogawędki urządza, rozumiem jeśli jest czas to można sobie odpocząć, poplotkować, pośmiać się ( sama też tak robię) ale ja za nikogo pracować nie będę . kończę te swoje wywody:-) mam nadzieję że u was dzień zdecydowanie lepszy niż u mnie , ale ja już od jutra naprawdę spinam poślady i biorę się w garść ach..miałam zapytać ile wy chciałybyście jeszcze schudnąć? bo moim celem jest te cholerne 5 kg, niby tak niewiele a jednak...:-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Sierpień 24, 2012 a teraz idę robić brzuszki- chociaż tyle bo nic innego ćwiczyć mi się nie chce( nie żeby te brzuszki mi się chciało) ale trzeba wkońcu trochę ruszyć to dupsko, także zaczynam hmm...może od 60 (tak na początek) i co drugi dzień będę dodawał po 10- tak, oby systematycznie to robić a więc dziewczyny, akcja... płaski i umięśniony brzuch-od dzisiaj :-) :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Sierpień 24, 2012 Hej! Papryczka ja rowniez mam nadzieje, ze sukienka jest Twoja! Kiniutka ma racje. To Ty robisz im przysluge tym, ze chcesz kupic ta sukienke nie dosc, ze rozerwana to jeszcze pobrudzona. Wydaje mi sie, ze sprzedanie jej troche taniej jakos bardzo nie wplynie na ich "obroty" tym bardziej, ze i tak stratni nie beda. Ja kiedys chcialam kupic piekarnik. Nie mialam calej kuchenki (nadal nie mam) tylko 4 palniki i potrzebny byl ten piekarnik. Poszlismy do Media Markt, ale tam sprzedawca byl tak obojetny, ze wyszlismy. W drugim sklepie trafilismy na kierownika. Wybralismy piekarnik, ale okazalo sie, ze tego modelu juz nie ma, a z wystawy nie moga sprzedawac. Powiedzialam jednak, ze interesuje mnie tylko i wylacznie jakis do okreslonej ceny i facet obnizyl nam cene o 20 euro!!!! To w sumie dosc sporo... czyli mozna? mozna. Ojjj sny mialyscie ciekawe :) Mi poki co nic z jedzeniem sie nie sni, bardziej co z praca z czego nie jestem zadowolona. Nie dosc, ze mam jej dosc to jeszcze sni sie czlowiekowi po nocach :) Kiniutka dobra decycja!!!! Ja kiedys czesto mialam tak (teraz tez sie zdarza, ale rzadziej i nie w takich ilosciach), ze szlam do sklepu i kupowalam tyle slodyczy jakby mieli ten sklep zamknac na zawsze. Pozniej sie opychalam (oczywiscie w domu tak zeby nikt nie widzial) i wyrzuty sumienia byly nie do zniesienia. W sumie kiedys takich wyrzutow sobie nie robilam jak teraz, ale chyba w koncu troche dojrzalam do diety i zmienil mi sie tok myslenia. Dzisiaj weszlam na wage i sie zalamalam, bo pokazala 52 kg!!!!! Stwierdzilam jednak, ze to jest niezmoliwe, ze waze tyle "normalnie", bo wczoraj nie jadlam jakos super duzo. Czasami jadlam na wieczor duzo duzo wiecej i to kilka dni pod rzad i waga nie podskakiwala. Doszlam do wniosku, ze to przez okres, ktory dzis sie zaczal. Poza tym czuje sie jakas taka pelna i ciezka sama nie wiem czemu, bo nie jem jakis super ciezkich rzeczy. Postanowilam, ze jeszcze jutro dam sobie troche luzu, bo wybieramy sie do tej knajpki, a pozniej musze zastosowac jakies oczyszczenie orgaznizmu, bo denerwuje mnie juz fakt, ze czuje sie ciagle taka pelna. Chcialabym schudnac rowniez 5 kg. W maju wazylam 45 kg i wcale nie bylam chuda. Mialam plaski brzuch, nie bylo boczkow, ale tylek i nogi zostaly (jedna rzecz ktora chcialabym miec mniejsza to lydki). Ja wlasnie mam tak, ze ciezko mi sie zebrac jesli mam schudnac 5 kg lub mniej. Powoli sie motywuje (glownie przez "ciezkie samopoczucie) i mam nadzieje, ze bedzie ok. Druga kwestia to fakt, ze spodnie zrobily sie juz dosc obcisle, a byly luzne i na prawde nie mam ochoty kupowac wiekszych!!!!!! Co do menu: sniad- musli 2sniad- 2 sliwki 3sniad- kanapka Pozniej mial byc obiad, ale po pracy dostalam telefon z zapytaniem czy moglabym sie pojawic w biurze w pracy. Zjadlam wiec chyba 3 ciastka i pojechalam. Ostatnio jedna kobitka z tego biura mowila mi, ze beda potrzebowac dziewczyny, ktora przyejdzie do nich, bo 4 kobiety sa w ciazy. Powiedzialam jej, ze w sumie moglabym sprobowac. I co sie okazalo?!?!?! Przyjezdzam do tego biura i mialam rozmowe (2etap) z 2 kobietami, ktore sa tam praktycznie najwyzej (nad nimi jest tylko szef). Bylam tak zaskoczona i nieprzygotowana, ze w sumie odpowiadalam na ich pytania troche bez skladu. Zestresowalam sie strasznie, bo ciezko jest tak na juz odpowiedziec na pytania np. jakie sa Twoje mocne strony, jak opisaliby Ciebie twoi znajomi itd. Wiadomo, ze niby mozesz sie zastanowic, ale tak na biegu cos wymyslec jest ciezko tym bardziej w sytaucji kiedy dochodzi stres. Nie jestem zbytnio zadowolona z tej rozmowy, ale zobaczymy. W sumie nie nastawiam sie jakos zbytnio i podchodze do tego na luzie. JEsli sie uda to fajnie, jesli nie trudno. To i tak bylaby bardzo stresujaca praca, wiec nie mam jakiegos cisnienia. Co do pracy i osob, ktore tam spotykamy. Ja tez juz kiedys pisalam, ze mam taka smaozwancza "szefowa", ktora mysli, ze wszystko zrobi najlepiej, a niestety ja (i nie tylko ja)uwazam, ze kompletnie sobie nie radzi. Ona chyba zdaje sobie troche z tego sprawe i dlatego stara sie udowodnic, ze zawsze ma racje... Glupie to jest, bo najpiew niech sie nauczy pracowac, a dopiero pozniej wymagac. Dzisiaj ja troche pocisnelam i sie uspokoila, bo juz zaczela szalec. Nie jadlam jeszcze obiadu i szczerze powiedziawy jakos nie mam ochoty. Czuje sie jakbym zjadla 10 batonow i paczke chipsow z pizza, a przeciez nie zjadlam jakos super duzo. Mam nadzeje, ze to przez okres i przejdzie. W niedziele robimy tzw. "bulgugi", bo przyjezdza brat mojego chlopaka. Zostana jeszcze na poniedzialek, wiec sie je dokoncze, ale wtorek i srode MUSZE i CHCE zrobic kaszowo- warzywna. Mam nadzieje, ze poczuje sie lzej :) Poki co uciakam, bo troche boli mnie brzuch. Jutro bede pewnie wieczorem, ale na pewno sie pojawie. Mamy rezerwacje na 17ta, wiec nie wroce jakos specjalnie pozno i zdaze cos napisac :) Do jutra! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Sierpień 24, 2012 To jeszcze na sekunde ja!!! Jak macie ochote zobaczcie sobie ten filmik. Znalazlam go przed chwila na forum. Jak dla mnie mega porcja motywacji, ale nie tylko w odchudzaniu, ale we wszystkim. Jak kiedys w cokolwiek zwatpie to bede go sobie wlaczac :) http://www.fighttube.pl/video/2843/Nigdy_Ale_ To_Nigdy_Nie_Poddawaj_Sie/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Sierpień 24, 2012 Jestem! Wyobraźcie sobie, że z tego sklepu oczywiście nie zadzwonili, więc tam pojechałam. Była ta sama dziewczyna co ostatnio, z tym, że ta akurat była w porządku, gorzej z tą drugą, z którą na szczęście nie miałam dziś styczności. W każdym razie w końcu sukienkę znalazła (była odłożona na szczęście, w ogóle wyjęła mi z szafy rozmiar L, czego początkowo nie zauważyłam i tak szukałam tej rozprutej szlufki i nie mogłam znaleźć, widocznie ktoś też sobie ją odłożył, tylko rozmiar większą) i poszła zapytać co i jak z tym krawcem no i...!!! Się okazało, że dopiero jakoś za 1,5 tygodnia dopiero wyślą rzeczy do "naprawy" i po ok. 2 tygodniach od tego czasu dopiero wrócą! No to szybko przekalkulowałam - w październiku to ja już raczej tej sukienki nie założę, bo jest raczej letnia, a poza tym teraz nie mam w czym chodzić, no więc stwierdziłam, że już ją kupię i sama sobie naprawię, chociaż będę stratna. Oczywiście z ceną nie zjechali nawet o złotówkę (to nie wina tej dziewczyny, ale mogła chociaż odpowiedzieć jak ponownie pytałam o kierownika), a później zrobiła się taka kolejka, że nie było sensu dalej się wykłócać, jeszcze 10groszówki jej się skończyły i latała jak głupia. Stwierdziłam, że z jakiej racji mam jeszcze 10gr być do tyłu jak tak mnie potraktowali?? Później wzięła ode mnie 20gr (nie wiem co niby miało jej to dać, bo wtedy by wyszło, że musi mi wydać 30gr łącznie, czyli tak czy siać 10groszówkę), a w rezultacie zawołała jakąś koleżankę i wydała mi... 10gr! No to ja się pytam "a te moje 20gr"? A ta, że wydała mi 10gr, normalnie masakra, szczególnie, że skoro miałam 20groszówki, to przecież od razu mogła mi wydać 20gr, ja bym jej dała 10gr i po problemie. Ale mniejsza z tym, od razu jak stamtąd wyszłam pojechałam do krawcowej zapytać, ile będzie kosztować zszycie tej szlufki, powiedziała, ze 6zł, więc zostawiłam sukienkę, ale troszkę się obawiam, bo mi powiedziała, że będzie musiała ją rozpruć (a to bardzo delikatny materiał), żeby dokładnie to zszyć. Tak, czy siać jestem stratna, bo jeszcze plamy, niby mogłabym w przeciągu 30dni ją zwrócić, ale jak już zapłacę za naprawę to nie zamierzam tego robić, z plamami jakoś sobie poradzę, bylebym nie znalazła kolejnych wad. Jako, że góra jest koronkowa łatwo tak o jakieś zahaczenia ;/ W każdym razie cieszę się, ze ją mam :) Ale C&A, bo tam ją kupiłam, zapamiętam sobie niezbyt pozytywnie. Co do diety - oczywiście były odstępstwa, więc nie czujcie się same. Jeszcze przed wyjściem zjadłam dwie kromki pieczywa ryżowego paprykowego, a to dlatego, że raz nie miałam jajek i ryba mi się cała rozwaliła na patelni, więc jadłam w kawałkach i to jeszcze ociekających tłuszczem, bo nie mogłam znaleźć takiej fajnej łopatki z dziurkami, a dwa poparzyłam się wczoraj rogalikiem, dziś tą rybą i musiałam coś zjeść (zawsze tak mam jak się poparzę). Później skoro już wiedziałam, że odstąpiłam od planu dnia myślami krążyłam wokół batoników, które mam w szufladce, ale szybko się czymś zajęłam, żeby nie było powtórki z wczoraj, umyłam zęby (a pewno trochę pomaga, chociaż kiedyś nawet po umyciu zębów w nocy snickersa zjadłam, co ja snickersów w ogóle nigdy nie lubiłam!) i wyszłam. Jak wróciłam do domu byłam już strasznie głodna, a mama ni stąd ni zowąd zaczęła mi opowiadać jaką to dobrą zupę ugotowała. Jak jej powiedziałam, że jestem na diecie i żeby mnie nie kusi;la to przestała, po czym jakiś czas później zaczęła mi o naleśnikach, które dziś jadła. No masz! A ja bym sobie takiego naleśniczka zjadła :( Więc jej powiedziałam, żeby nie mówiła mi o jedzeniu, ale poszłam do kuchni i zjadłam sporą porcję rolady lodowej (tata często kupuje jakieś lody, a ja tylko swoje porcje zbieram, bo nie jestem w stanie jeść lodów tak często jak reszta mając do dyspozycji niewiele ponad 1000 kalorii na dzień). Zaraz pójdę sobie jeszcze zrobić to kakao na pocieszenie, a później to już chyba spać, bo kiszki mi marsza grają :D Co do wagi zważyłam się jakoś w dzień i było 66,5kg, czyli tak jak rano, a po tych lodach było już 65,9kg!! Więc nie wiem, czy moja waga jest normalna, ale dodaje motywacji :) Odpowiadając na pytanie schudnąć bym chciała przede wszystkim do 5 z przodu, a moja wymarzona waga to 55kg, ale jak będzie 59kg też będę mega zadowolona, jednakże z 59kg bardzo łatwo przytyć do 60kg, a to już niefajnie brzmi. Aaa i jeszcze dziś biegałam, co prawda niewiele, bo tylko 25 minut, ale zawsze, a jutro w ramach aktywności fizycznej wiecznie odkładane pranie ręczne, bo co chcę coś założyć, to brudne. Ehh jak ja dawno brzuszków nie robiłam, a brzuch to chyba część ciała, którą najbardziej bym chciała odchudzić... Ale wszystko w swoim czasie :) kimczi - nie przejmuj się, skoro masz okres to podwyższona waga jest normalna, lepiej wetdy w ogóle jej unikać, sama aż nie dowierzałam ostatnim razem, że aż 2, czy 3kg można przytyć, ale zaraz po waga wróciła do normy, oczywiście nie na długo, bo się obżerałam wiecznie :D U mnie tam wciąż spodnie luźne, a jeszcze dziś mi się przypomniało jak je kupiłam i chciałam oddać, bo "zbyt opięte", ale to pewnie wina tego, że się rozeszły, aniżeli schudłam, w cuda nie wierze, a spodnie kupowałam stosunkowo niedawno. Po wypłacie kupię sobie jeszcze z 2 pary innych i mam nadzieję, że uda mi się wbić w 38, chociaż to raczej mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze nie tak dawno temu miałam 42, a jeszcze sobie przypominam jak z rozmiarów jeansowych kupowałam 33-34, co było porażką po tym jak wciąż kupowałam 32, a tu nagle taka różnica, nie wiem w sumie jaki teraz rozmiar jeansowy, by mi wyszedł, bo te co mam są normalnej rozmiarówki 40. I trzymam kimczi kciuki, żeby się z pracą udało! Ja też od jutra muszę się tym zająć, bo przez tą pracę odpuściłam poszukiwania czegoś na pół etatu. Właśnie siostra przyszła do mnie i poczęstowała mnie cukierkiem wiśnie w czekoladzie z jakimś tam likierem, nosz kurde - wrzuciłam do szufladki, ale najpierw obliczyłam ile kalorii ma 1 taki cukierek - 73!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Sierpień 24, 2012 O jaaa mocny ten koleś, szkoda, że mi tak łatwo nie idzie :( Ale przypuszczam, że zupełnie inaczej byłoby, gdybym mieszkała sama i miała bardziej poukładane życie (skończone studia, stała praca, jakiś stały partner, chociaż to ostatnie do odchudzania akurat potrzebne mi nie jest, a wręcz przeciwnie :D). Póki co i tak jestem dumna z tego co już osiągnęłam, no i z tego, że potrafię jeść inaczej i stało się to dla mnie normalne. Może nie, że z czegoś rezygnuję, ale jem mniej, jestem świadoma kalorii, które zjadam, przekonałam się, że mam silną wolę, biegam, dbam o siebie. Kiedyś było zupełnie inaczej. Na śniadanie zjadałam już dużo, zaraz później coś na przegryzkę, a do obiadu długo droga, więc szły chipsy, słodycze, często nawet coś obiadowego na szybko w stylu lasagne, no a później normalny obiad, który gotowała mama, oczywiście mega porcja i to o godzinie najwcześniej 18, później zazwyczaj jakieś słodkie, no i obowiązkowo kolacja ok. 23 ;/ Nawet teraz jak o tym piszę nie wierzę! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Sierpień 24, 2012 Powiem Ci, ze ja tez dopiero kiedy zamieszkalam sama zaczelam chudnac. Najwiekszy rozmiar jaki nosilam to "prawie 40". Tzn. w 38 ledwo sie wciskalam, a 40tka na mnie troche wisiala. Moze taki rozmiar nie wydaje sie ogormny, ale przy 152cm jest. Ja mialam identycznie z jedzeniem. Najpierw sniadanie w domu, pozniej cos u znajomego. W szkole jakas bulka czy cos, pozniej obiad. Jednak na jednym sie nie konczylo, bo to gdziesz poszlam i jakas pizza, chipy itp. Wieczorem jeszcze filmy z kolezanka, ktora jest mega chuda i na prawde duzo je, wiec troche slodyczy wtedy jadlysmy... Tez jak teraż mysle to ciezko mi w to uwierzyc. Jednak chyba wtedy orgaznim sie przyzwyczail i zoladek rowniez byl rozepchany. Ciesze sie, ze zrobilam sie bardziej swiadoma tego co i ile jem. Jedyny negatyw tego wszystkiego to to, ze po tych wszystkich "komentarzach" znajomych i rodziny niestety, ale nadal siedzi mi to w psychice i bardzo oslabia pewosc siebie. Wkurza mnie to strasznie, bo wiem, ze nie wygladam zle, ale jakos nie moge sobie z tym poradzic. Ech... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach