Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

luska46

Mamusie Grudzień 2012 :)

Polecane posty

Iwka, Kiedy planuję dzidziusia? Heh, zawsze chciałam, żeby między moimi dziećmi było max 2-3 lata różnicy. Ale teraz, jak Tadek tak mi daje w kość nocami, to nie wiem, jak to będzie. Rocznikowo w 2 latach się nie zmieszczę, bo przy grudniowym dziecku jest to utrudnione, ale na dzień dzisiejszy, chciałabym drugie dziecko sprowadzić na ten świat w 2015 oku. Jak będzie, zobaczymy :) Współczuję mdłości. To też jeden z powodów, dla których wizja stanu błogosławionego troszkę mnie przeraża :) A jakie parówki dajesz Ani? Agnieszka, fajnie, że się udało odkręcić sprawę z allegro. Z hasłem, jeśli było zapamiętane, to raczej Twój siostrzeniec go nie poznał, więc nie ma po co zmieniać. Mrufka, ja mam takie krzesełko z Ikei i polecałam, z tym że ono jest mniejsze i płytsze od tych plastikowo-ceratkowych, tacka jest mała i przypina się pasami tylko w bioderkach. No i się nie składa. Ale jak porównuję użytkowanie, to jak na razie nie wykorzystuję praktycznie w ogóle tych bajerów typu rozkładane siedzenie, regulacja wysokości itd., więc to z Ikei jest w zupełności wystarczające, a kosztuje o wiele mniej. A co do pchaczyka, to ja mam Baby Mix Żyrafa i Tadek go uwielbia :) Gosik, Takie tam, pogawędki przy zszywaniu krocza :D:D Co do do smoczka, to ja się naczytałam (głupia!) żeby nie przyzwyczajać do smoka, bo to, bo tamto i... udało mi się aż za dobrze, mój syn traktuje smoczek wyłącznie jako zabawkę. A ja bym wiele teraz dała, żeby móc mu w nocy podać smoka zamiast piersi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybaczcie,nie dam rady odpisać tym razem. Dzięki za info w sprawie pampersow, wysłałam M i kupił 2 paczki. Jak Krystian nie śpi to nie moge nic napisać bo mi iPad wyrywa a jak śpi ( teraz 2 x 1h) to nie zdarze zanim ogarne mieszkanie i ugotuje jemu i nam obiad. Chyba kupię ten stoliczek co ma Kornel dla Krystiana bo nawet przez 1 min sie sam nie pobawi. Kupiłam takiego zielonego skoczka, jak chodzimy na płac zabaw do galerii to zaraz do niego leci, w domu taki sam a bawić sie nie chce. Wczoraj przyszedł nam fotelik, zobaczymy czy bedzie chciał w nim siedziec. W nosidelku juz nie chce, w kurtce jest mu ciasno. Mam pytanko. Krystian jak coś chce np. Wyjść z pokoju a są dzwi zamknięte to tupie noga i sie drze, ostatnio pilam kawę a ten chciał kubek to sie rzucił na podłogę i nogami machal. Dzięki Bogu jeszcze głowa nie wali. Myślałam zawsze ze to dwulatki sie tak zachowują, gdybym nie widziała tego to bym nie uwierzyła. Wasze tez tak sie zachowują czy tylko moj taki nerwowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
phoney - oj tak, tak! co ja bym dała, żeby Młodą smoczkiem zatkać w nocy... :-/ Drugiego malucha to będę do samodzielnego zasypiania przyzwyczajać od maleńkości, bez dwóch zdań. Jak to będę robiła to jeszcze nie wiem, ale postanowienie jest... ;) Mnie z Anią nie mdliło właściwie. Może raz czy dwa. Jak widać każda ciąża jest inna, więc może ciebie rzyganko ominie drugim razem ;) No to fajnie, będę cię dopingowała w zaciążeniu w przyszłym roku ;) Koleżanki które mają dzieci właśnie z taką różnicą wieku bardzo chwalą sobie. Raz, że nie wypada się z rytmu "pieluchowego", jeszcze człowiek wiatru w skrzydła nie złapał po "odchowaniu" jednego dziecka, więc nie żal wolności, no i potem dzieci razem się bawią i nie są tak absorbujące. Tylko początki są trudne. Ja też chyba bym nie wykorzystywała tych funkcji z rozkładaniem oparcia, regulacją wysokości itp. Może po prostu ich nie mam, więc nie czuję braku. doti - Krzyś to jest niezły aparat jest w ogóle :) Moja też wyrywa dzieciakom zabawki ;) Też słyszałam, że kolejne porody są łatwiejsze. Chociaż po rozmowach z koleżankami dochodzę do wniosku, że reguły nie ma niestety. Assiula - Ania takich popisów jak Krystian jeszcze nie robi, ale wszystko w tym kierunku zmierza. Jak nie dostanie tego czego chce, albo na ręce jej nie chcę wziąć, to ryczy. Bez łez. Potrafi dosyć długo. I już się kapnęła, że na M łatwiej coś wymusić w ten sposób i dłużej wyje jak jej odmawia. Zresztą on jest "miętki" pod tym względem i trochę się kłócimy, bo brak konsekwencji teraz może mieć opłakane skutki później :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałąm dopisać,że rodziłam bez znieczulenia,bo poprostu nie zdążyli mi go podać :/ Dziś miałam super nockę,jak zasnął o 20,tak obudził się o 7 rano.:) Mamy już 8 zębów,więc pewnie dlatego noce są spokojniejsze.U nas smoczek nigdy nie był używany,od początku był bleee.Humorków narazie też nie ma a ostatnio nauczył się wysyłać buziaki i cmokać przy tym ,normalnie kocham go z każdym dniem coraz mocniej :) Iwka,podobno mdłości w ciąży to dobry znak i oby tak było :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
polecam pchaczyk/samochodzik playskool :) pogawedki przy zszywaniu krocza hahaha:) zastanawiam sie jak np ci lekarze patrza na ciala swoich kobiet po calym dniu pracy jak ogladaja "te" czasci ciala w roznych stanach(poród,zszywanie,krew) ja ciesze sie ze patryk lubi smoka bo smok u nas jest dobry na wszystko:) assiula ojj to masz wymuszacza:) patryk tez placze ale wie ze ze mna nie wygra :) nie moge sobie pozwolic by wymuszal bo mam tez inne dzieci pod opieka. dorka zazdrosze przespanej nocy :) chociaz u nas az 5 godzin bez karmienia wytrzymal..bo niestety budiz sie co 3 godziny.wrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ufff, po zakupach. Młody śpi. Mam problem z kotem i mam ochotę go wystawić - zaczęła mi sikać cholera po kątach noo... Muszę znów antydepresanty jej podawać. Paranoja. Młody się wczoraj całował z innym chłopcem! :D:D:D Nie no, nie całował, ale tak to trochę wyglądało. Na zajęciach na które chodzimy dzieci są w bardzo zbliżonym wieku - większość ma 10-11 miesięcy, kornel podszedł do jednego chłopca i najpierw sie obadali rękami a potem kornel chciał z nim zrobić coś jakby "baran baran buc" ale otworzył przy tym buzię tak szeroko jakby jednocześnie chciał go "spróbować" i tak to wyglądało jakby się mieli zaraz pocałować :D:D:D:D hehehe. Super są te zajęcia w ogóle - kontakt z dziećmi, muzyką, światłami, kolorami, materiałami, ruch, ćwiczenia, zabawy - bomba. Większość dzieci tam raczkuje więc jest wesoło. Uwielbiam obserwować kornela gdy nawiązuje kontakty - jest taki chętny, odważny - ale jednoczesnie co chwila odwraca głowę do mnie czy widzę, albo jakby się upewniał, że nadal tam jestem. I oczywiście uśmiech mu z buzi wtedy nie schodzi. Tak samo jest we wszystkich miejscach publicznych. Natomiast w domu... w domu to zupełnie inna historia. Ciągle by chciał komputer i "Pieski małe dwa" Lulek tv. jak tylko biorę kompa to od razu przychodzi i jak u Assiuli - domaga się dostępu. Mojego ukochanego smatrfone'a zaślinił aż zrobiło się jakieś zwarcie i telefon kaput. I teraz musze używać jakiegoś rupiecia i nie mam w nim dostępu do netu, pokruszony częściowo ekran i niedziałającą część guzików. Także jupi.... W domu młody zajmie się chwilę zabawkami (Assiula najdłużej zajmuje się właśnie tym stolikiem - my to kupiliśmy w Kiddicare i nie wiem czy to nie jest marka kiddicare właśnie). Ale naprawdę przy stoliku zdarza mu się ciągiem i 15 min posiedzieć. Musiałąm już przemeblować trochę salon bo niestety ale zrobiło się niebezpiecznie. Teraz mam nad wszytskim większą kontrolę. Noce są fatalne, pobudki co chwila, ale widzę, że część dziewczyn ma to samo. Iwka, będę wdzięczna za fajne tortowe przepisy. ja bym chciała zrobić coś bardzo lekkiego na bazie bitej śmietany i może serka mascarpone i jakichś owoców. Fajny pomysł z tą nutellą - musze poszukac przepisów. I biszkopt też mam zamiar oczywiście zrobić sama - musze zrobić jakiś test jak mama przyleci (za tydzień) - bo nigdy biszkopta ni robiłam. U nas na urodzinach będzie 10 dorosłych i 6 dzieci z kornelem włącznie. Jeszcze nie wiem co ugotuję. Justi co to było to karmelizowane bo nie mogę znaleźć. Cykoria czy cukinia? Justi gratulacje dla Tosi! Fajnie, że ruszyła. Kornel raczkuje tylko na łóżku. A na podłodze nadal pełza starym sposobem. No i ciągle wstaje. Wstaje przy wszystkim i ciągle upada. I zaraz znów wstaje. I jak mu się uda to się cieszy ipatrzy na mnie czy aby na pewno widziałam, że mu się znowu udało :) A ja mu zawsze mówię, jaka to dumna jestem :) Ach, faceci :) Wieczorami usypianie - o rajuuuu. On już śpi praktycznie a zaraz otwiera jedno oko i resztką sił jeszcze raz się wspina po szczebelkach i wstaje. A co ciekawe - on w ogóle nie siada. Umie sam siedzieć, ale bardzo tego nie lubi. najbardziej mu pasuje pozycja siedzenia na piętach - czyli takie klęczenie. Nie wiem czemu. Co do hasła to skoro było tylko jako zapamiętane i nie było go widac to faktycznie nie musimy zmieniać. Iwka kaktusowa przygoda straszna. No i czekają cię piękne ale też na pewno trudne chwile. Fajnie, fajnie z tą ciążą. A jeśli chodzi o magię śmierci i narodzin... Ja wierzę w wędrówkę dusz. Podobno w kolejnych wcieleniach nadal trzymamy się naszych najbliższych, tylko w innych relacjach/ konfiguracjach. Może coś tym faktycznie jest :) Jesteśmy na etapie poszukiwania spacerówki. Chyba jednak ostatecznie kupimy McLarrena. Nie jest idealny niestety, ale chyba idealnego nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nooo, ten sam lekarz przy tej samej pogawędce, na moje pytanie, czy podczas porodu nie zrobiły mi się hemoroidy (bardzo się tego bałam) odpowiedział mi "Nie nie, nie ma żadnego hemoroida. W ogóle jeśli można tak powiedzieć to ma pani bardzo ładny o***t". I jeszcze mi tłumaczył jak należy zszywać i sprawdzać przez o***t właśnie czy jest dobrze, bo podobno bardzo często lekarz przy zszywaniu zahacza o ścianę o***tu i potem się kał tam zbiera w jakiejś takiej jakby "kieszonce" no masakra jakaś :D taki rozmowny był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć! agnieszka, fajnie, że historia z allegro zakończyła się szczęśliwie. małolatowi rozumiem, że obcięliście paluszki, co by już go nie kusiło hakerowanie cudzych danych? ;-)) porządne spranie dupska dobrze by mu zrobiło, albo szlaban na kompa może jeszcze lepiej. matko dziewczyny, też będziemy miały takich agentów za kilkanaście lat??? a propos smoka- zimno był jak pierun w nocy i postanowiłam Małą zmumifikować śpiworkiem, kocyki wydały mi się za lekkie. spała bardzo przyjemnie do 3.00, po czym obudziła się z płaczem. szukam jej smoka aby włożyć w paszcze- nie ma. wkładam nowy (bo zawsze mam w zapasie). za jakiś czas znowu płacz, więc zaczynam się wkurzać bo nie wiem o co biega. nowy smok w paszcze (bo wcześniejszy na podłodze), ułożyła się na boczku- śpi. za godzinę znów płacz, a że dochodziła 7.00 (o tej godz zazwyczaj teraz się budzi) poddałam się i wzięłam do łóżka. kładę ją a ta znowu w płacz. przytulam na boczku masując jej plecki, a tam- zaginione smoczysko....biedna za każdym razem kiedy chciała spać na plecach czuła ten cholerny smoczek wbijający jej się w plecki. a ja podła matka jeszcze się na nią złościłam...ale mam wyrzuty sumienia..! a jak tam znalazł się ten nieszczęsny smok- nie mam bladego pojęcia.... kurczę, już kolejny tydzień z rzędu zmienił nam się grafik i Tośka nie śpi po południu. nie wiem za bardzo jak to ogarnąć i zmienić. niby OK bo pada jak mucha na noc. tyle, że już dwa razy zdarzyło jej się przysnąć podczas ubierania pokąpielowego, a nawet przy talerzu! strasznie mi jej szkoda, przesunęłam już godz mycia na wcześniejszą ale i tak zmęczona jest. wszystko przez to że nie zasypia na spacerze (ani jeśli wyjdę rano, ani po południu). a potem jest już za późno na spanie.pfffff. ech kolejne dziecko...powiem Wam tak- chciałabym mieć drugie dziecko. ale czy chciałabym być w ciąży i przeżyć jeszcze raz poród- yyyyyyyyy, niekoniecznie...ostatnie 3miesiące ciąży były dla mnie kiepskie psychicznie. poród- wszystko OK do momentu kiedy Tosia finalnie nie zeszła do kanału rodnego i były kleszcze już prawie bez znieczulenia plus krwotok. mało zachęcająca wizja do powtórki :-/ gdyby nie było tych sensacji na samym końcu- myślę, że rodziłabym ponownie sn, bo nie było tak tragicznie na znieczuleniu. a tak...i jeszcze w Polsce nic pewnego z zzo...nie wiem nie wiem... gosik, cykorie karmelizowane w soku pomarańczowym. co tortów- znasz blog whiteplate? jeśli, nie wejdź sobie. na 100% coś znajdziesz dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa i jeszcze - jestem bardzo dumna, bo ćwiczymy samodzielne zasypianie i idzie nam (tfu tfu) całkiem dobrze! w ciągu dnia już praktycznie sama zasypia w łóżeczku, pod wieczór kilka buziaków i wizyt i też śpi (ostatnimi czasy, pada ogólnie ze zmęczenia jak pisałam wcześniej). dochodzę do wniosku, że wcześniej to moja obecność była przyczyną jej nadmiernego podekscytowania przed snem. całkiem możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosik - przepraszam, zmobilizuję się i podeślę ci ten przepis jakoś. Wieczorem padam na ryjek po prostu i nie chce mi się grzebać po szafkach. Efektem tego jest również zaginione skierowanie do lekarza medycyny pracy i konto do wpłaty czynszu za mieszkanie mamy. Mam bajzel do potęgi entej w szafkach. Wszystko upycham na oślep, żeby nie leżało na wierzchu, ale żeby sprzątnąć coś dokładnie, to już nie mam siły. Już widzę jak zrobię porządki na późniejszym etapie ciąży ;) Miło wspominam z tego okresu czyszczenie fug łazienkowych szczoteczką do zębów w totalnej euforii, he, he! ;) justi - oj pamiętam, pamiętam, twój poród dokładnie! :( Koszmar. Możliwe, że miałabyś cc drugim razem. Często jak pierwszy poród jest z komplikacjami, to przy drugim jest wskazanie do cc. Ja myślę, że przy perspektywie kolejnego kleszczowego porodu to już cc jest lepszą alternatywą. Włosy mi wstają nadal, jak sobie przypomnę opis twojego porodu. Ależ to musiało boleć... To prawda, że do założenia kleszczy tną w kilku miejscach? dorka - ciebie z nami nie było jak rodziłyśmy, ale pewnie też by grozą powiało z twoich porodowych opisów... :( I to jeszcze bez znieczulenia! Mnie to by w Zakopanem słyszeli tak bym się darła. Ja miałam zzo, urodziłam na pierwszej dawce, nic kompletnie mnie nie bolało. Mogli mi do szycia nie dawać znieczulenia, nie wiem po co dawali. I tak nic nie czułam. W czasie parcia dowc**y z położną opowiadałyśmy między skurczami ;) Jak weszła taka młoda położna do pomocy, to myślała, że się nawdychałam tego gazu rozweselającego, bo widok był dziwny. Po czym w ciągu 15 minut urodziłam i chciałam wstawać, tylko mi nie dali. Odleżałam 1,5 godziny, wlazłam do wanny i poszłam sobie na salę. Urodziłam o 19.40 a rano myłam sobie nogi w umywalce ;) No ale mnie nie cięli bo nie chciałam, więc to inaczej. Za to zanim dostałam zzo - KOSZMAR do kwadratu! Akcja porodowa mi nie postępowała mimo skurczy co 2 minuty i tętno Młodej spadało i nie chcieli dać tego zzo. Dopiero jak dali to wszystko ruszyło z kopyta i po 1,5 godzinie było po sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwaga! tylko dla ludzi o mocnych nerwach! ;-) iwka, nie nacinali mnie nigdzie przed kleszczami...na żywca poszło wszystko "naturalnie"...podobno "tylko" wewnątrz popękałam...jak dziś pamiętam jak jedną ręką ściskałam dłoń położnika (super facet) a drugą rękę m i musiałam przeć bez czucia właściwych skurczy...brrr!!! dochodzenie "zadka" do siebie trwało trochę dłużej niż przeciętnie, ale muszę powiedzieć, że nie czuję żadnego dyskomfortu. ani tak ogólnie ani podczas seksu. także mój gin dobrze się spisał :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
justi - ja pierdykam...! to popatrz, ja bez cięcia do czerwca właściwie się męczyłam a i teraz super nie jest. Ciąć mnie mieli drugi raz i szyć, ale się nie zgodziłam, bo nie dawali gwarancji, że będzie lepiej. Jakieś tam bliznowacenie mi się robiło. Blee.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha- jeszcze miałam napisać o krzesełku. mamy takie najprostsze na świecie, drewniane. wersja "brut" , nawet bez miejsca na kubek jak u Iwki :-) również przypinane tylko w pasie, dość lekko powiedziałabym, więc nie zostawiam Tośki w nim samej. za to jest składane (co prawda jeszcze nam się nie zdarzyło go złożyć ale to szczegół :-)) dokupiliśmy tylko wkładkę do siedzenia i już. wadą jest to, że nie można podnieść stoliczka, i przez to ciężko się Małą instaluje w środku. w ogóle nie zwróciliśmy na to uwagi przy zakupie (wydało nam się to oczywistą oczywistością) a tu zonk. radzę więc sprawdzać na przyszłość :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak czytam te historie porodowe i zazdroszczę, że przynajmniej na fajny personel trafiłyście. Ja jak weszłam na salę porodową, to już miałam bardzo częste skurcze, wiadomo, bolesne, więc sobie kilka razy jęknęłam pod nosem, nie żadne krzyki ani nic, tylko takie ałłłaaaał. A za chwilę słyszę moją super panią położną, która szepcze do lekarza, że ona mi nie pozwoli rodzić w wannie, bo ja jestem nieodporna na ból. Tak się przestraszyłam, że później bałam się już nawet jęknąć, rodziłam praktycznie w zupełnej ciszy, tak mnie idiotka zestresowała (później okazało się, że w tym szpitalu jest kilka położnych, które mają ogromne doświadczenie w odbieraniu porodów do wody, a ja miałam pecha trafić na taką, która dopiero niedawno się przeszkoliła i po prostu się bała ten poród w wannie odebrać od pierworódki). Pomijam, ze przez pierwszą godzinę siedziała przed kompem, zamiast się mną zająć, bo źle wpisała moje nazwisko i nie umiała tego zmienić. Zawołała ze 2 osoby do "pomocy", 2 razy jej z mężem musieliśmy dane wszystkie powtarzać (a tu skurcze co 2 minuty mniej więcej). Szkoda gadać. Końcówka mojego porodu i lekarz go odbierający to osobna historia - straszenie cesarką, chwyt Kristellera, do dziś jak sobie go przypomnę, to mnie telepie. I tego się będę bała najbardziej przy drugim porodzie - nie bólu, tylko czynnika ludzkiego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwka, spoko loko nie zawracaj sobie głowy szukaniem przepisu specjalnie dla mnie. Pewnie i tak zrobię coś prostszego - w końcu to mój pierwszy raz. Justi ałaaaa. Ja też doskonale pamiętam opis twojego porodu. U mnie to wyglądało mniej więcej jak u Iwki, tylko ja miałam poród wywoływany, a więc pierwsze bóle były okropne. Zapierało mi oddech. Jak przyszło do znieczulenia to mi się źle wbiła głupia pipa, pierwsza dawka w ogóle nie zadziałała i miałam wizję rodzenia w bólu - chwila załamania totalnego, chciało mi się płakać, poddawałam się. W końcu druga dawka zadziałała i ból ustąpił i było cudownie. Dokładnie tak samo - żarty, śmiechy, poród z uśmiechem na twarzy. Tylko niestety skutkiem ubocznym źle podanego znieczulenia był tygodniowy ból głowy i święta w szpitalu na morfinie. W Wigilię przeniosłam się na pojedynczą salę i zasnęłam o 18 - nie czułam bólu tylko jak spałam. Młodym nie mogłam się zajmować, leżał na noworodkach - ciągle płakał. M się rozchorował totalnie i leżał w domu, a w pierwszy dzień świąt był w szpitalu z podejrzeniem zapalenia płuc. Jeszcze jak wyszłam ze szpitala i jechaliśmy z młodym do domu to w aucie wyłam z bólu dosłownie. A potem miałam podwójne widzenie :D O i tak właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosik - mnie też oksy o 17tej dali, bo wody odeszły o 11tej a skurczy ani widu ani słychu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, taka mnie naszła wieczorna refleksja... Dzięki że jesteście :) Bez Was byłabym dużo bardziej samotna z tym wszystkim. Szczególnie teraz, gdy momentami druga ciąża mnie przeraża. Że sobie nie dam rady fizycznie z dwójką maluchów i domem, pracą. Albo nie dam rady psychicznie. Albo mojemu M się odwidzi coś i charakter zmieni i nie będzie mi już tak pomagał. No i w ogóle. Czuję się, jakbym Was znała od lat i to nie wirtualnie, tylko jakbyśmy mieszkały w jednym bloku ;) Z Wami jakoś mi lżej ;) CMOK!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwkaaaaa, masz ciążowe rozklejanki ;))))))) Nie no żartuję, oczywiście fajnie, że tak myślisz :) Super dziewczyna z Ciebie jest :) dosłownie! Justi, dzięki za namiar na blog - na razie znalazłam super roladę biszkoptową i cudowną tartę z buraczkamiiii! To drugie zrobię na dniach bo mam facę na buraki i kozi ser!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iwka myślę, że wiele z nas ma podobne odczucia względem forum. a przynajmniej ja podzielam Twoje sentymenty ;-) i to nie będąc w ciąży assiula Tośka nie rzuca się plackiem na podłogę kopiąc nóżkami. Ona słysząc "nie" czy "nie wolno", śmieje mi się w twarz i dalej robi swoje...ewentualnie teraz ucieka śmiejąc się...w skrajnych przypadkach wielkiej złości robi coś gorszego niż Krystian- wygina się g***townie do tyłu. jezuu ile razy by już tak mi wypadła z rąk.... gosik daj znać jak Ci poszły wypieki. kiedyś sporo piekłam z tego forum, w tym chleby i bułeczki. ale teraz skoro mogę, przerzuciłam się na francuskie wypieki wg przepisów "u źródła"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosik tort z ptasim mleczkiem (ten prosty) Biszkopt 4 jaja 1 szkl. cukru 1 szkl. mąki 7 łyżek oleju 1 łyżeczka proszku do pieczenia. jaja ubić - najpierw białka na sztywno, potem dajesz cukier i ubijasz dalej, następnie żółtka i ubijasz. Dajesz po łyżce mąkę, mieszasz delikatnie, proszek i olej. Piecze się około 40 minut w temp. 170-180 stopni. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i nie otwieramy. Jak już jest gotowy biszkopt (ja dziubię takim patyczkiem po wacie cukrowej i jak jest suchy, to upieczone), to go wyjmujemy z piekarnika. Na podłodze rozkładamy ręcznik i tortownicę z ciastem upuszczamy 2-3 razy na podłogę z wysokości ok. 50 cm. To spowoduje, że biszkopt opadnie równo. Poncz: sok z 1 cytryny, szklanka wody, 1 cukier waniliowy, 2 łyżki wódki albo rumu W ciepłej wodzie rozpuszczamy cukier i sok z cytryny plus wódeczka. Biszkopt przecinamy na 2-3 blaty, zależy od wielkości tortownicy i nasączamy. Ptasie mleczko: 2 szklanki śmietany kremówki 30% opakowanie śnieżki 2 galaretki malinowe Ubijamy śmietanę na sztywno ze śnieżką. Galaretki rozpuszczamy w 3/4 szklanki wody. Jak ostygną, ale jeszcze się nie zetną i są ciepłe, dolewamy w trakcie ubijania do masy śmietanowej. Cienką strużką dosyć. To szybko gęstnieje, więc jak chciałam łyżką zmieszać galaretki ze śmietaną, to mi się kluchy zrobiły. Mikserem lepiej. Można dodać do ptasiego mleczka rozmrożone maliny namoczone wcześniej w rumie, smakują świetnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matko kochana jaka tu ciiiiszaaa.... Tosia śpi, próbujemy zmienić rozkład jazdy w ciągu dnia. pogoda u nas dziś piękna (jacyś hardkorowcy jeszcze próbują się kąpać w morzu..) więc już skorzystałyśmy i pewnie znów wyjdziemy jeśli nie pośpi zbyt długo. a do mnie dociera, że nie mam żadnych ciuchów ano butów zimowych a w przyszły WE lecimy do PL. o-o. iwka skoro przepis na biszkopt sprawdzony- chyba go upichcę (nigdy nie robiłam bo się bałam). a la rolada z jabłkami. smak z dzieciństwa. mniaaaaam! :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwka,to normalne że się martwisz,w końcu czeka Cię mała rewolucja :) Ale dajesz radę z Anią,dlaczego masz sobie nie poradzić z jeszcze jednym bąblem?Ja biszkopta robię sprawdzonego i zawsze się udaje : 5-6 jaj szklanka mąki szklanka cukru łyżeczka proszku do pieczenia Najważniejsze,żeby dobrze ubić białka z cukrem,następnie dodaję mąkę z proszkiem,na przemian z żółtkami.Piec ok.30 min. w temp.180st. A tą nutellę lepiej jest rozsmarować na biszkopcie,bo dodana do śmietany powoduje,że masa robi się za rzadka.Ufff,już oczyma wyobraźni widzę mojego potworka umazanego tym tortem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, ale żółtka też trzeba osobno ubić przed dodaniem do reszty czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cisza cisza faktycznie! My po spacerze, młody dziś na zmianę marudny i euforycznie szczęśliwy... Ja nie wiem... Wymęczona jestem a jeszcze mnie chyba rozkłada... Justi, to już? A, ale to teraz jest ten wyjazd na poszukiwanie mieszkania, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosik, dokładnie. na poszukiwania mieszkania. teoretycznie mamy 3 dni oglądania. teoretycznie, bo praktycznie dokładnie będzie wiadomo w bliżej samego przyjazdu (ech niestety mieszkanka które sobie upatrzyłam znikają jak świeże bułeczki ;-( ) ogólnie będzie to bardzo intensywny pobyt- bo muszę i do pracy podejść, i badania zrobić i jeszcze kilka dokumentów załatwić. pfff. nie wiem jak z żółtkami, ale sama jaja w temp pokojowej (miałam kilka wpadek z jajami z lodówki więc tak na wszelki wypadek ostrzegam ;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj bez smoka nie zasnie, musi być ale w dzien nie używa. Iwka gdybym tak nie pamiętają okresu ciąży to może, może ale jak tylko sobie przypomnę to zaraz wszystkiego sie odechciewa. Nosidelko M chciał sprzedać ale powiedziałam zeby schował do piwnicy bo dla drugiego bedzie. Powiedziałam to tak poważnie ze M sie zdziwił, zawsze w żartach mówię - Krystian nie popsuj bo dla braciszka musi być. Dziewczyny zazdroszczę znieczulenia, u mnie w szpitalu nawet płatnego nie ma. Trzeba rodzic bez i juz. Z tym biszkoptem to i ja sie skusze. Tylko musze kupić foremke. Tesciowa sie pogniewala na M. W sobotę pojechaliśmy do dziadków M ( rodziców teścia), i wstapilismy jeszcze do siostry M - urodziła tydzień wcześniej a ze było juz późno nie wstapilismy do rodziców mojej teściowej. Stwierdziliśmy ze pojedziemy w środę bo M ma wolne. Ta wielka obraza ze do jednych pojechaliśmy a do drugich nie, do tego ojciec teściowej leżał w szpitalu. Zadzwoniliśmy do niego bo chcieliśmy wpaść z wizyta a dziadek nie chciał żebyśmy odwiedzali go w szpitalu. Poprosił żebyśmy do domu przyjechali jak wyjdzie ze szpitala. Tesciowa oczywiście obraza bo nas w szpitalu nie było. Siedziała przy nim jak nas prosił żebyśmy nie przyjeżdzali. A dowiedzieliśmy sie ze jest pogniewana jak pojechaliśmy w niedziele na obiad ( tydzień wcześniej nas zapraszają i nie dzwoniła zeby nie przychodzić). Wchodzimy do domu a teść z tekstem ze Teściowej nie ma i nie przyjdzie do domu bo jest na nas zła. Zawinelismy sie i wyszliśmy. M wkrurzony, powiedział ze juz do nich nie pojedzie. Istny cyrk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosik,ja żółtek nie ubijam nigdy.Assiula,to współczuję,wiem jak to jest,mogłabym książkę napisać o tym,co przeszłam mieszkając dodatkowo z rodzinką.Jak już muszę jechać w odwiedziny to się naprawdę męczę okrutnie i nie mam ochoty nawet rozmawiać z moją teściową :/ nawet sam ten temat podnosi mi ciśnienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ooo, Assiula, niezła jazda! Straszne mieć w rodzinie kogoś o tak złej energii. Dobrze, że masz mądrego M. Iwka, dzięki za przepis. Biszkopt na pewno zrobię - przepisy w sumie podałyście z dorką podobne. Ale masę musze jakąś inną. Może fakttycznie z tą nutellą coś i bita smietana i mascarpone i jakieś owoce. I potem masa maślana na wierzch i masa marcepanowa. A figurki kupię może gotowe? Ja chciałam zamówić taki tort 3D żeby był motyw morski, motyw polski i UK (flagi), nasze koty, mata piankowa i nasz kornelek wśród kilku swoich zabawek :) No ale niestety sama czegoś takiego nie jestem w stanie wykonać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli jajka mam wyjąć z lodówki wczesniej, tak? Phoney czynnik ludzki rzeczywście może wszytsko popsuć. Przykro, że nie spotkałaś się ze zrozumieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×