Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hi-za-ga

wdowa

Polecane posty

Renkaa, dzieki za odpowiedz. Calkowicie Cie popieram. Ja tez nie chcialabym sie z nikim dzielic:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ReJana
Też jestem wdową, od pięciu lat. Mój mąż sam odebrał sobie życie. Do dziś zadaję sobie pytanie "dlaczego" Będę tu zaglądać, choć częściej będę czytać niż pisać, ale jestem z Wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun a pogadac nie wystarczy? :) ReJana, bardzo wspolczuje. Nawet nie wiem, co napisac. Trzymaj sie! i czytaj, albo pisz, rob to na co masz ochote. Ma ktos ochote na poranna kawke?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry-to zapraszam na dobrą czarna, bez mleczka i cukru dla mnie a dla Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz dopiero spojrzałam na godzinę -to już chyba po kawie. A mnie masakrycznie głowa goli. Zaczęła w nocy i tak trzyma. Musimy z synem powalczyć z ogrzewaniem. Oboje mamy taką wprawe ze aż żal. ReJana- siły dużo w tyn paskudnym jesiennym dniu życzę. Bo w taki dzień to same smutne i złe myśli do głowy przychodzą- i fajnie , ze można z Wami pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zajrzalam tu jeszcze raz, Rennka, i dziekuje za kawke, ale swoja faktycznie juz dawno wypilam. Budze sie dosyc wczesnie, chociaz moglabym jeszcze pospac. Zaplanowalam na dzisiaj zrobienie porzadkow w ciuchach. Powinnam powyciagac cieple, a schowac letnie. Ale wcale nie mam pewnosci, czy bedzie mi sie chcialo. A co tam... Paskudna pogoda. Okropnie dolujaca. Mimo wszystko zycze Wam milego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Perelk@
Witam od ponad roku jestem wdową , mąż zginął w wypadku ,przeżyłam szok . wychowuje 5 dzieci , najmłodsze ma 2 latka i choruje na nerki urodziła się ze złożoną wadą nerek . po śmierci męża uznałam , że chyba nie ogarnę tych wszystkich problemów , było mi bardzo ciężko nie miałam żadnego wsparcia ze strony rodziny męża , tym bardziej że moi rodzice nie żyją i nie mam rodzeństwa . to był koszmar sama i zdana tylko na siebie , okazało się ilu mam przyjaciół , brak słów . dziś wiem że jestem silną kobietą , brakuje mi ukochanej osoby , ale myślę sobie siedząc wieczorami sama przed telewizorem ,że byłby dumny ze mnie . Drogie wdowy życie po stracie kochanej osoby jest ciężkie , ale toczy się dalej i to od nas zależy jak będzie wyglądało dalej , przecież mamy dzieci i dla nich musimy być silne i żyć dalej. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Perełka - przy Tobie to my jesteśmy w dobrej sytuacji. Ale wiecie - najtrudniej to chyba mam z synem. W pracy daję radę, w domu ok, remonty ok ale wychowanie chłopaka 16,17,18,teraz 19-letniego to droga przez mękę. Już wydawało mi sie, że wyszliśmy na prostą - a tu dziś kolejna ostra wymiana zdań- chcę normalne rozmawiać - źle, chcę stawiać warunki - źle, mówię ostrym głosem-źle i tak wszystko źle. On chciałby aby życie upływało na wszystkim poza pracami domowymi. A mnie to wkurza . No i tak sobie wymieniamy niekiedy gwałtownie nasze poglądy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Renkaa z mojego doświadczenia Ci powiem, że jeśli rozmawiam z dziećmi spokojnie, to wszystko przebiega normalnie, ale jeśli jestem poddenerwowana, to one też się od razu nakręcają i to działa w obie strony, ale dobrze potrafimy się dogadać. Dzieci po tej tragedii są bardziej nerwowe, syn stwierdził sam że się szybko denerwuje. Uważam, że tylko na spokojnie można wiele zdziałac, w pracy z ludżmi jest tak samo. Jeżeli przychodzi klient i jest od progu nakręcony to ja też inaczej już reaguję. Tak jest chyba ze wszystkimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Perełk@ mój mąż też zmarł wskutek wypadku, dopiero zaczyna to do mnie docierac. Moje dzieci uczą się poza domem, a ja sama przed telewizorem, ta samotność jest nie do zniesienia, brakuje mi męża. Z problemami jakoś sobie radzę , staram się być silna, ale jak pomyślę , że już go nigdy nie będzie ze mną, to łzy same się cisną i wciąż nie dowierzam i ciągle zadaję sobie pytanie dlaczego, ale odpowiedzi nie ma. Ty jesteś naprawdę dzielna, sama musisz podołać wszystkiemu bez rodziny, skazana tylko na siebie. Ja mam siostrę która jest wielkim oparciem dla mnie i jej córki również. Gdyby nie one, to nie wiem jakbym dała radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację-tylko mój syn to kłębek nerwów. Mogę sobie popisać , bo siedzę przy kompie i pracuję, radyjka słucham-w trójce ładnie grają i mój i nie tylko ulubiony redaktor Piotr Kaczkowski wrócił. Właśnie okazało się, że całodniowa praca na marne się zdała bo warunków nie doczytałam. A Tobie jak minął weekend?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Rejana nie wiem kto kieruje ludżmi , którzy odbierają sobie życie, czy takie mają przeznaczenie, w taki sposób umrzeć. Ciężko naprawdę to zrozumieć. Jedni ludzie chcieliby bardzo żyć, a choroba nie pozwala. Inni giną w wypadkach, a jeszcze inni sami odbierają sobie życie. Mój mąż zmarł po wypadku i swoją śmiercią uratował życie drugiemu człowiekowi. Ja tego nie mogę pojąć. Gdyby mój mąż żył tamtego człowieka nie uratowaliby. Czy takie było przeznaczenie mojego męża. Ciągle zadaję sobie to pytanie, ale brak odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie odpowiemy- niedaleko grobu mojego ojca jest grób małzeństwa- kobieta zmarła wcześniej śmiercią naturalną, jej mąż po trzech latach odebrał sobie życie. Nie mógł sobie poradzić. To jest tak chyba , ze jest ten jeden momencik słabości i wszystko się wali. A gdyby ktoś się znalazł w pobliżu a może coś ktoś powiedziałby tylko, a może tylko spojrzał , albo słońce zaświeciło - i byłoby inaczej i ktoś tego nie zrobiłby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Renkaa dzieci przyjechały na weekend do domu, to czas szybciej leci i jest z kim porozmawiać i od razu inaczej. Ja pracuję też w weekendy, to czas w miarę zajęty. Najgorsze są wieczory, a jeszcze jak zmienią czas to już całkiem będzie. Dzieci odjechały, ale w piątek znowu będą. Staraj się rozmawiać na spokojnie z synem, wiem że to nie takie proste, ale tylko w ten sposób porozmawiacie normalnie. Co z Twoim ogrzewaniem, ja mam własne co i też muszę się trochę znać. Nauczyłam się obsługiwać już wcześniej bo mój mąż wyjeżdżał do pracy za granicę, to z takimi rzeczami nie ma u mnie problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Masz rację , że to jest chwila słabości. Pewna kobieta opowiedziała mi dzisiaj , że wracając wieczorem do domu na wsi spotkała młodego chłopaka w złym stanie psychicznym, mówił że tego wieczoru targnie się na życie i ta kobieta do 3 w nocy siedziała z nim na ławce i go przekonywała , że nie warto i w końcu odprowadziła go do domu. Na drugi dzień przyszedł jej podziękować, bo pewnie już by nie żył gdyby nie ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to cudnie.Czyli Pan Bóg tak sprawił, ze tę kobietę spotkał. A ogrzewanie ?- dwa lata zmieniliśmy gazowe na ekogroszek - mojego męża już niestety nie było:(:( i z synem walczymy - trochę nam szwagier pomaga - ale czasem to więcej namiesza niż pomoże. Tyle, ze w ubiegłym roku syn jeszcze był w domu w sezonie zimowym. A teraz? - jutro wybywa z domku i też dopiero w piątek wraca. No ale dam radę !:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich zaglądających tu i stałych bywalców. Nie ma się co przejmować na zapas bo nie warto ,naprawdę nie warto. To ,że nam jest smutno,że nie ma przy nas tych najważniejszych osób to już na to nic nie poradzimy.Wszyscy mamy tą ranę w sercu,która zostanie miejscem nigdy nie zabliźnionym. Cieszmy się z tego co mamy dziś i teraz. Pozdrawiam i miłego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Hi-za-ga masz rację, ale tak ciężko się pogodzić, nic nie cieszy, ta pustka jest nie do zniesienia. To życie teraz , to jest wegetacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich - ja Ciebie rozumiem Filipinko. Takie myśli też czasem mam . Jak wytłumaczyć? Nie wiem - w garść trzeba sie wziąć i znależć cel życia. Moja młodzież tez dziś wyjechała. Psa i żółwia mi zostawili. :) Ale powiedzcie dlaczego w ludziach jest tyle zła. Dlaczego jest tak , że nieszczęście innych jest pożywką, dlaczego cieszą się ludzie-niby współczując-z cudzego nieszczęścia. Mało się uśmiechają. Ja nigdy nie miałam czasu - teraz powinnam go mieć - i pewnie nie będę wiedziała co z nim zrobić. Ale - dość marudzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ReJana, na to pytanie może odpowiedzieć tylko mąż. Na pewno sama próbujesz odpowiedzieć, może inni ludzie coś podpowiadają. Nie słuchaj ich. Nie obwiniaj się też siebie. Mąż mógł podjąć decyzję nie w pełni świadomie, pod wpływem choroby jaką jest depresja. Mógł w ostatniej sekundzie życia żałować, ale było już za późno. NIE OBWINIAJ SIEBIE Nikt nie ponosi winy za popadnięcie w depresję innej osoby. Pozdrawiam Cię szczególnie ciepło i serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Mnie ciągle brakowało czasu na wszystko, ale gdy mąż leżał po wypadku w szpitalu , to ja chodziłam i do pracy i w szpitalu po kilka godzin siedziałam, wszystko inne nie miało znaczenia. Obecnie też mam dużo czasu i nie mam co z nim zrobić a raczej mi się nie chce. Renkaa cudze nieszczęścia są pożywką dla ludzi, którzy mają swoje problemy nie małe, a interesują się cudzymi. Lepiej obgadywać innych niż mówić o sobie. To jest nie do wytrzymania, ja już na nich patrzeć nie mogę , a co dopiero rozmawiać. W oczy ładnie, a poza oczami się cieszą. Ale jedno jest pewne, to co już za nami to dopiero przed nimi, na razie nie zdają sobie z tego sprawy. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hi-za-ga, masz racje, trzeba sie cieszyc z tego co mamy. Nasze zycie jest inne, ale na pewno nie jest zle. Perelk@ , jestes dzielna kobieta. Podobnie jak inne matki z malymi dziecmi, ktore wymagaja ogromnej opieki. Gdy brak jest tej drugiej osoby, wszystko spada na ta jedna. Naprawde podziwiam, ze dajesz sobie rade. Max Zander vel Klaun , oj, chyba jednak jestes minimalistą, skoro liczysz na aktywnosc innych:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ,- wczoraj [postanowiłam nie zaśmiecać sobie głowy zlym myśleniem. Nie posądzać innych o złe zamiary względem mnie, nie dorabiać sobie treści, których ktoś nie powiedział, nie myśleć , że będę chora (mój mąż na raka był chory) i tak dalej i tak dalej. I cieszyć się życiem, ładną pogoda tym, ze każdy kolejny dzień witam zdrowa. On zawsze mówił, że najważniejsze jest być zadowolonym z siebie, że nie zmarnowało się życia, żeby zobaczyć jak najwięcej na świecie.Bo to chyba tylko ja wiem ile potrafię sobie dopowiedzieć. I powiem, że dziś całkiem niezły dzień miałam.Bez nadtekstów:) Czyli pozytywne myślenie!!!!! Ciepło Wszystkich pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renkaa jestem jak najbardziej "za". Ale zaczne dopiero od jutra. Mam dzisiaj rozprawe spadkowa, a to nie dziala na mnie pozytywnie. Milego dnia wszystkim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Nie sposób powiedzieć ,że jesteśmy szczęśliwe gdy nam się coś układa . Czy potrafimy się do końca cieszyć z naszych chwil,które nas mile zaskoczą. Ja myślę,że nie że coś jest takiego sama nie wiem co co nie pozwoli być do końca zadowolona.Załatwiliśmy coś z pozytywnym skutkiem a czemu to nas już tak nie cieszy.Po każdym przeżyciu ,tak jak śmierć kochanego przez nas człowieka zostaje w nas smutek i on jest i będzie z nami . Ale to życie jest tak zaprogramowane ,że nigdy nie zostajemy same. Ludzie mnie się też tak wydaje,że inaczej nas postrzegają i my widzimy tą ich nieufność w stosunku do nas. Jestem 2 lata wdową i teraz wiem ,że niektóre osoby należy omijać szerokim łukiem. Pozostańmy sobą i żyjmy stosownie do swojego wieku i otoczenia. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Witam ! Hi-za-ga właśnie dlaczego ludzie postrzegają nas inaczej, jesteśmy bardziej doświadczone przez los, pokrzywdzone , samotne i to ich tak razi? Masz rację, że nic nie cieszy jak dawniej , co by człowiek nie robił to w głębi jest ciągle smutek i mnie się wydaje że to już tak pozostanie na zawsze, dlatego że brakuje tego najważniejszego człowieka. Jest w naszej głowie, w myślach, nikt i nic tego nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×