Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hi-za-ga

wdowa

Polecane posty

Kobietki- to jeszcze raz życzę Wam spokojnych, zdrowych Świąt, aby jak najmniejsze rzeczy sprawiały nam radosć - pięknie przystrojona choinka niech nam przypomina minione piekne chwile, a pod choinka życzę dużo prezentow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, i ja oczywiscie dolaczam sie do tych zyczen. Wszystkiego dobrego Wam wszystkim zycze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam wszystkie kobietki ja tylko na chwile i tez przyłączam się do życzeń przede wszystkim zdrowych,spokojnych z mnóstwem prezentów świąt dla was i waszych rodzin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepsze życzenia świąteczne! Pokoju w sercu, wiary, nadziei i miłości!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
Wesołych Świąt Kochane!Jesteśmy bardzo przejedzone ale zadowolone. Wszędzie Wigilia się udała. Naczynia w większości naszych domów już umyte. Lśni choinka. Niektóre z nas pójdą na Pasterkę. Ja zostaję w domu. Jutro mam gości i od rana muszę być w formie.Pozdrawiam świątecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ReJana
Życzę wszystkim zdrowych i pogodnych Świąt. U mnie już wszystko posprzatane po Wigilii. Córka z rodziną wróciła już do domu, bo dzieci już śpiące, na dodatek wnusia trochę przeziębiona. Ukochany mężczyzna śpi, więc siedzę sama i wspominam. Te wszystkie święta, które były. Gdzie choinka była taaaaka wielka, gdzie czekało się na Świętego Mikołaja przypominając sobie wierszyk, który trzeba będzie wyrecytować w zamian za prezent. Wtedy święta były najpiękniejsze, widziane oczami dziecka. Kiedy mama była uśmiechnięta i zdrowa, Kiedy tata zył i podnosił mnie do góry, a ja zawieszałam ogromną bombkę na szczycie choinki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ReJana
I spłakałam się jak bóbr. Lepiej już iść spać, jutro też będzie dzień i chociaż święta dziś, nie mają już takiego uroku, to wciąż je lubimy, prawda? Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was swiatecznie i tradycyjnie zapraszam na poranna kawe. Moje dzieci jeszcze spia i nie bede im przeszkadzac. A ja siedze sobie przed komputerem, sprawdzam poczte i oczywiscie weszlam na kaffe. Cicho tu i spokojnie. Jak to w swieta. Byla okazja do rodzinnych spotkan, byla tez okazja do odpoczynku. Zaluje tylko ze nie poszlam w ogole na spacer. Jestem 'uziemiona" w domu ze wzgledu na chorobe. Bardzo juz tesknie za jakakolwiek forma aktywnosci. Takie statyczne zycie, jakie prowadze od tygodnia, to nie dla mnie. Napisze co u Was, jak spedzilyscie Swieta i jakie macie plany na Nowy Rok. To juz tuz, tuz... Milego dnia Wam zycze i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę,ze każda z nas" stara" się gdy odwiedzą nas dzieci i nie ukrywam ,ze nie jest łatwo.Najgorsze to jest to ,że te wspomnienia wróciły i to ze zdwojoną silą -czemu to tak w środku boli . Mam jeszcze dzieci i wnuczki jest miło,rodzinnie lecz pusto.Ech ...... Idziemy dziś po obiedzie na długi spacer. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
Witajcie w świąteczny wieczór.Dzisiejszy dzień to samotność i jeszcze raz samotność. Gdybym na cmentarzu nie spotkała znajomych to nie miałabym okazji porozmawiać z żywym, realnym człowiekiem. Kilka grzecznościowych rozmów telefonicznych od znajomych z kraju i zza granicy nie traktuję jak kontaktu z człowiekiem w realu. Wigilia i wczorajszy świąteczny dzień przeleciały po japońsku (jako-tako). Oczywiście nie obyło się bez płaczu. I jak tu moje Kochane iść do ludzi kiedy żal i wewnętrzny smutek mnie nie opuszcza. Wspomnienia, wspomnienia i jeszcze raz wspomnienia. Od męża rodzeństwa wieje chłodem. Oni też są już wiekowi, prawie jak ja i życie odpłaci im pięknym za nadobne. Ich dorosłe dzieci też się na nich kiedyś wypną. To co się wynosi w dzieciństwie i wczesnej młodości z domu to pozostaje w człowieku na zawsze. Nie wiem jak u Was było podczas Świąt. Wigilia przy świątecznym stole.Babcia albo dziadek w zależności, kto u nas był na Świętach, na honorowym miejscu i to oni rozpoczynali opłatkowe życzenia. W moim rodzinnym domu pierwszy świąteczny dzień był bardzo rodzinny. Stół praktycznie cały dzień był zastawiony. Zmieniało się nakrycia, uzupełniało potrawy.Dzieci były oczywiście bardzo grzeczne (było nas troje) nie wychodziły same na podwórko. Jeżeli spacer to z rodzicami. Czasem trafiły się śnieżne i mroźne Święta i wówczas była laba na całego. Wspólna sanna, jakiś kulig zorganizowany przez kogoś zmotoryzowanego. W drugi świąteczny dzień można było się odwiedzać. Oczywiście tylko w kręgu rodziny. Było już mniej oficjalnie i luźniej dla nas dzieci. Wieczorem chodzili kolędnicy. To też była atrakcja. W czasach mojego dzieciństwa dużo kolędowało się w domach. W ogóle kiedyś każdy dom był rozśpiewany. Imieniny, urodziny, okolicznościowe spotkanie były powodem do radości, wspólnego śpiewu. Dzisiaj ludzie albo się wstydzą albo udają bardzo nowoczesnych. Czasy telewizorów w domach zakończyły tamten fajny etap . Wzięło mnie na wspominki. Tak to już jest, samotna głowa intensywnie pracuje. U nas wczoraj i dzisiaj było bardzo ciepło, temperatura do 8 stopni plus. W tej chwili pada deszcz i to dosyć sobie bo słychać go na parapetach okiennych. Kaddarko, współczuję Ci serdecznie tego domowego aresztu. Mam nadzieję, że do Sylwestra wydobrzejesz. No i w Sylwestra zero szaleństw bo choróbsko wróci ze zdwojoną siłą. O nartach na kilka tygodni( co najmniej 2) musisz zapomnieć. Mam nadzieję, że dobrze pamiętam, Ty i Reenka jesteście fankami białego szaleństwa. Zresztą co to za jazda kiedy śnieg taki marny. Ja też nie pojechałam do lasu bo żadna to przyjemność chodzić w kaloszach po bardzo rozmiękniętej ziemi i taszczyć to błoto do samochodu i do domu. Dobra Babeczki, trzeba trochę pogapić się w TV. A jak Wasze świętowanie? Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam nocką bo jutro pewnie ani grama czasu nie będę miała. U mnie Święta były nawet fajne- na Wigilię zjechało się trochę Rodziny :w sumie 15 osób było. W pierwsze Święto część gości wyjeżdżała, Dziś miałam spokój ale upiekłam jeszcze sernik , ponieważ zabrakło! i leniuchowałam. Zabrałam moją mamę i pojechałyśmy na cmentarze. Szopka gipsowa ma się dobrze. Tak sobie rozmawiałyśmy, że muszą tam mój Ojciec i Mąż dbać o nasze interesy, żeby nam się krzywda nie działa.:)-takie wtyczki mamy - tak jak i Wy. Na narty mieliśmy pojechać do Czech ale nikomu wstawać się nie chciało. Andi w ub tygodniu byłam na nartach we Włoszech wysoko , na poziomie 1700-3000 m npm to był super śnieg , padał akurat jak dojeżdżałam. A u nas zależy - najczęściej do Czech jeździmy ;do Rokitnic, Szpindlerowego Młyna. A z naszych to Zieleniec albo Czarna Góra. Tyle , że w tym roku tak tutaj się zrobiło drogo ,że bardziej kalkuluje się pojechać w Alpy na tydzień. No i miałam niespodziankę na Święta- odezwał się taki znajomy, którego spisałam na straty. W kwietniu wyjechał do Anglii i słuch po nim zaginął. A tu w Wigilie telefon-, że chce odkurzyć kontakty -zobaczymy? Dobrego dnia Wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam wszystkich po świętach,u mnie były to najsmutniejsze w moim życiu.Dobrze że już się skończyły,jeszcze sylwester przeżyć jako tako.Nawet znajomi nie dzwonili tylko sms wysyłali życzenia,mówiąc szczerze to nawet nie było sie za bardzo do kogo odezwać.U mnie dzisiaj ciepło i słonecznie ,idę dzisiaj zajrzeć na cmentarz.Pogodnego dnia wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
Witajcie! Jak na razie pogoda taka, że żal przysłowiowego psa wypuszczać z domu. Wiatr, pada deszcz, padał też w nocy. Czekam, bo ponoć ma się przejaśnić i zacząć robić sucho. Święta, Święta i po Świętach. Dużo zabiegań aby wszystko było jak należy i wszystkim smakowało i koniec. Nie wiem jak Wy ale ja kiedy kończą się Święta czuję jakiś nieokreślony żal. Żal za czymś co się skończyło i już nie wróci. Dzisiaj właśnie "porozmawiałam" trochę z mężem. Pożaliłam się na przemijanie czasu, popłakałam trochę, powspominałam i wcale nie jest mi lżej. Czas nie leczy ran. Tęsknota jest tak okrutna, że aż boli. Co ja bym dała, żeby przyszedł choć na chwilę, przytulił, powiedział choć moje imię.Jest mi bardzo źle. Ryczę jak bóbr. Kończę bo łzy zalewają mi klawiaturę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj jeszcze miałam wolne. Też mi niewesoło po tych świętach. Było miło, rodzinnie, wszyscy zadowoleni z prezentów. Wybraliśmy się na łuższy spacer, niestety po spływającym śniegu. Synowie już wyjechali, została tylko mama. Wkrótce ona też wyjedzie i zostanę samiutka, tak jak Ty Andi. Tak się teraz żyje anno Domini 2012. Ludzie oddalają się od siebie, nie potrzebują się nawzajem. Ważniejsze od ludzi stały się pieniądze i wszystko, co za nie można kupić. Jeżeli Ci się gorzej powiodło, jesteś obiektem pogardy i lekceważenia, co najwyżej współczucia. Ludzie obrażają się o byle co i zamykają się w swoich domach. Swoje frustracje i żale wylewają na przeróżnych forach internetowych. Ja bardzo prędko po śmierci męża zauważyłam, że straciłam szacunek w dalszej rodzinie. Podobnie moje dzieci. Nikt się nie interesuje, co robią, jak sobie radzą, nigdzie nie są zapraszane. Nic na to nie poradzę, tak już widocznie musi być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hisako, smutne to co piszesz.... nie powinno tak byc, to okrutne i calkiem niezrozumiale. Brak slow.... Swieta sie skonczyly, jeszcze tylko Nowy Rok, a potem pierwsza rocznica smierci meza. To juz tuz tuz...A potem wszystko wroci do normalnosci. Tak postanowilam. Na to bardzo licze, bo tej wlasnie normalnosci potrzebuje teraz najbardziej. Normalnych codziennych problemow, zwyklych spraw. I bedzie ok. Planuje pochodzic po sklepach za ciuchami. Zaczynaja sie wyprzedaze. Jest wiec okazja do kupinia sobie czegos nowego za bardzo przyzwoite pieniadze. Mam tez ochote na nowa torebke. Fajnie jest czegos chciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Super jest czegoś chcieć ,pragnąć i jeszcze jak mamy to coś to jest super.Ja też lubię sobie coś kupić nowego i od razu jest inaczej .A zresztą tyle nam zostało umieć się cieszyć z tego co mamy,chociaż nie mamy tego najważniejszego. Święta minęły,pozostały wspomnienia i jak miłe to niech pozostaną .Ja to cały czas postrzegam zachowania mojego rodzeństwa,rodziny od strony męża i przyznam,że zrobila się trochę znieczulica ale pewno tak ma być.Kazdy tylko jak zapracowany malo kasy gdzie,a jeszcze tam można dorobić i to mnie najbardziej zl;ości jak to slyszę-za czym się tak goni ?czy warto ,przecież życie każdego z nas jest tak kruche i nieprzewidywalne,że nawet w takim dniu jak Wigilia nie potrafimy się skupić i zastanowić .Ot cóż kazdy jest kowalem swojego losu. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witajcie ,ja wczoraj nie doszłam na cmentarz bo zaczęło tak padać i wiać że szkoda gadać,a dzisiaj to samo i też chyba nic z tego nie będzie.Macie rację z ta znieczulicą,o mnie to już znajomi zapomnieli a i dalsza rodzina to samo.Zdawkowe życzenia byle jak powiedziane.i nawet słowa niektóre tak dobrane że szkoda mówić,nie którzy to chyba zapomnieli że jestem od trzech miesięcy wdową,pogodnego dnia wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kobietki poświątecznie. Ja dzis juz w pracy, święta jakos minęly - moje odczucia to takie - że niby wśrod ludzi a caly czas mam wrażenie takiej samotności, że aż czasem nie do wytrzymania. Podobnie jak Wy myślę że większość ludzi goni nie wiadomo za czym, burmuszy sie nie wiadomo po co, a wystarczyło by po prostu sie spotkac i pogadac - przypominalam sobie podobnie jak Andi świeta sprzed lat ale i te niedawne - to było weselej, ludniej, fajniej, tylko być może że teraz przez pryzmat swej samotnosci inaczej odbieram świat z zewnątrz. Milym akcentem dla mnie były życzenia od tego znajomego co w tym roku sie z nim spotykalam ale od wrzesnia bylo zero kontaktu, nawet smsowanie przeciągnąl na dni świateczne - nie przykladam do tego żadnego znaczenia ale naprawde miło bylo sie dowiedziec że mnie szanuje, lubi ble ble. Co do poprawiania humoru jakimis drobiazgami - to jestem jak najbardziej za - chociaz coraz bardziej widze że sie zmieniam, widze jakis bezsens wszystkiego, kiedys spraszałam na świeta, jezdzilam ,a teraz mi na tym wcale nie zalezy, moge siedziec w domu i juz, z tym że w domku mam dzieci, czuje sie im potrzebna, a nie wyobrażam sobie jak juz mi wszystkie odfruną, te ktore maja pasje - np reenka- narty, czy andi - pomoc ludziom to im napewno łatwiej, ja sobie nie wyobrazam samotnosci samej, chyba uschne, juz teraz mi źle a co bedzie dalej - eh. Kaddarko u mnie tez zaraz w styczniu rocznica - z tymże że 3, i nie powiem że jest latwiej bo jak widzicie, jest caly czas ciezko, zal, smutek- nie opuszcza mnie. Mimo wszystkich przeciwnosci losu staram sie nie poddawac czego i wam życze i zycze milego weekendu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
Witajcie! Po mokrym wieczorze i deszczowej nocy wyszło słonko. Jest duży wiatr. Noc nie przyniosła całkowitego uspokojenia po Świętach i wczorajszej chandrze. Zaraz umyję włosy, zrobię się "na człowieka" i pójdę na stały spacer do męża. Smutna 40tko, w czerwcu miną 3 lata od śmierci męża a ja wciąż rozpamiętuję to wszystko i wydaje mi się, że to tak niedawno. Ogłupiam się jakimiś zajęciami. Np. wczorajszy wieczór nie nastrajał do niczego miłego.Świeciła choinka,"chodził" telewizor a ja dziergałam na drutach .Przed Świętami zrobiłam czapkę i szalik dla wnuczki brata, które bardzo się spodobały, w Święta zrobiłam moherową czapkę dla synowej brata a teraz robię dla niej komplet czyli szalik i czapkę. Dzierganie na drutach bardzo mnie uspokaja. Nie myślę wtedy o niczym innym. Tylko czy to tędy droga? Czy moje życie już tak zawsze będzie wyglądało. Nie chcę już tej paskudnej samotności. Chce mi się drugiego człowieka z którym raźniej będzie iść dalszą drogą. Chcę żyć jak dawniej, cieszyć się każdym dniem, tylko jak to zrobić? Wiem, że nic na siłę. Wiem też, że szczęście nie leży na ulicy ani nie czeka za rogiem. No i znów zaczęłam smucić a obiecałam sobie, że będę dzisiaj się uśmiechać tak jak słoneczko. Do wieczorka Kochane. Może dzisiejszy dzień przyniesie coś miłego. Aha, zapomniałam, dzień mamy już dłuższy o 7 minut a do wiosny już tylko niecałe 83 dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Mialam dzisiaj cudowny dzien, bo wyszlam na spacer po raz pierwszy od ponad tygodnia (nie liczac oczywiscie wyjscia na Wigilie do Rodzicow). Pospacerowalam, powdychalam swieze powietrza, zajrzalam do kilku malych sklepikow. Kupilam czajnik, bo niedawno niestety przypalilam poprzedni. I wrocilam do domu bardzo z wszystkiego zadowolona. Niby tak niewiele, a jednak tak duzo. Spokojnego wieczoru Wam zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak czytam - smutne jesteście po Świętach. Nic dziwnego. To taki czas, ze mamy za dużo czasu na przemyślenia. I fakt -ważne są te ulotne chwile. Bo życie składa się z chwil. I racja H-za-go : musimy je dostrzegać i cieszyć wszystkim: słoneczkiem, zdrowiem, dziećmi. Jutro wybieram się z moją młodzieżą na HObbita do kina. Optymistyczne jest to że oni sami zapropopnowałi, zamówili bilety. I ważne , że chcą ze mną do kina chodzić , na wakacje jeździć. Bo jak słyszę wielu rodziców narzeka, że młodzież już nie chce z rodzicami być. A doskwiera nam wszystkim samotność. Samotność w czasie wolnym. Tylko nic na to nie poradzimy. możemy się otworzyć do innych ale nie tak to będzie. Bo nam brakuje tego konkretnego człowieka.I trzeba zaczekać aż jego obraz w naszej pamięci rozmarze się trochę. Wtedy może będzie szansa na nowy związek ale już nie taki. Też się zgadzam,że znieczulica panuje. Ja mam ją od strony rodziny męża- w tej chwili jest kontakt bliski zeru. Ale tak wolę niż pretensje. Być może , że ten dystans powstał z naszej strony. Tylko to jest taka samoobrona.Bo męża rodzina tzn matka i siostra weszliby nam na głowę i chcieliby żeby im ciągle pomagać też finansowo. I jeszcze co człowiek nie zrobiłby to byłoby źle. Ale jestem zadowolona z kontaktu z ludźmi. Jakoś tak się składa, ze dookoła mnie prawie wszyscy są pozytywni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Reenka, co Ty o takiej porze robisz przy kompie!!!! Zdecydowanie jestes nocnym Markiem, jaki widze. Masz racje, co czlowiek by nie zrobil, moze byc zle. Mnie niedawno spotkala dziwna reakcja ze strony dobrej koleznkai. Byl wrzesien, zadzwonila i poprosila o pozyczenie pieniedzy na okres dwoch tygodni. Zrobilam przelew. Potem czekalam i czekalam.......po prawie dwoch miesiacach zadzwonilam zapytac, czy da mi chociaz znac, kiedy odzyskam pieniadze. Zwrocila mi je, ale jednoczesnie sie obrazila. Wyslalam jej zyczenia na Swieta, na ktore nawet nie odpowiedziala. Ehhhhh A przeciez kazda spawe da sie rozwiklac, gdy sie o niej mowi szczerze i otwarcie. O pieniadzach takze. Co by szkodzilo zadzwonic i powiedziec, ze ma teraz problemy, i ze odda pozniej. Nie byloby przeciez zadnej sprawy. Bo przeciez wszystko mozna zalatwic po prostu rozmowa. Nie moge pojac, dlaczego ludzie wola milczec, niz rozmawiac. Zapowiada mi sie fajny dzien. Przed poludniem wybieram sie na zakupy ciuchowe, bo wreszcie mam na to ochote, a potem spotkam sie z moja przyjaciolka. Pojdziemy na obiad, pogadamy. Bardzo lubie takie babskie spotkania. Siedze sobie z recznikiem na glowie, zaraz bede robic paznokcie. Wreszcie wracam do siebie do ponad dwutygodniowym przeziebieniu:) Milego dnia Wam zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Witam ! Faktycznie smutno się zrobiło po świętach, a to pewnie też dlatego, że przed byłyśmy trochę zabiegane, a teraz przyszedł czas na refleksje.Nigdy już nie będzie takich świąt jakie były dotychczas, nic ani nikt nie wypełni pustki w naszych sercach. A rodzina faktycznie jest na dystans teraz, myslałam że tylko u mnie, ale jednak nie. Nie wiem dlaczego tak sie dzieje, może tak się świat zmienia dziwnie , że każdy sobie, żyją ludzie swoim życiem , przyzwyczaili i może jest im tak dobrze albo raczej stwarzają pozory. Jest gonitwa za pieniądzem, zazdrość jeżeli ktoś ma trochę więcej, jak mu się gorzej powodzi - jest źle postrzegany. U mnie młodzież jeszcze śpi , bo trochę przeziębiona, mnie też bierze, ale nie daję się, zobaczymy co z tego będzie. Pogoda u nas deszczowa, nie nastraja optymistycznie. Życzę Wam kobietki miłego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam,u mnie piękne słoneczko aż lepiej na sercu i tak ma być do nowego roku.Byłam wczoraj u znajomych z którymi widziałam się ostatni raz na pogrzebie męża ale było bardzo miło powspominaliśmy dawne czasy ,nawet się serdecznie pośmiałam.Fajnie tak powspominać coś miłego no i zaprosiłam ich na sylwester przynajmniej nie będę sama siedzieć i rozmyślać.Przyjemnego dnia wam życzę wpadnę tu do was pózniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
Witajcie Babeczki! Po wieczornym i nocnym mrozie u mnie piękny, słoneczny dzień. Temperatura dochodziła nawet do +6 stopni. Jak na grudzień to super. Zrobiłam małe poświąteczne sprzątanko. Wyprałam przedświąteczną pościel i ręczniki. Jednym zdaniem, może przyjść Sanepid. Poniedziałek będę miała bardzo zajęty i pracujący - koniec roku- więc nie będzie czasu praktycznie na nic. Nawet pieczywo wczoraj kupiłam,żeby nie brakło mi do środy. Pisałam wcześniej, że nawydziwiałam z jedzeniem ale jak na razie zjadam zapasy i niczego więcej nie potrzebuję. Nie poszłam dzisiaj na cmentarz, co mi się nie zdarza. Byłam wczoraj i zapalone wczoraj znicze będą się paliły do jutra a nawet pojutrze. Jutro pójdę i wyrzucę z siebie całoroczne smutki i troski. Może to jakiś dobry znak? Może przestanę być "babką cmentarną"? Jutrzejszy dzień na pewno będzie dniem poszukiwania postanowień noworocznych. Czy wymyślę coś pozytywnego dla siebie? A jak Wy Kochane? Czy też coś postanawiacie i konsekwentnie to realizujecie? U mnie z tym różnie. Od dłuższego czasu mam poważne wątpliwości co do wyjazdu do sanatorium. Czekam już 19 miesięcy. Bardzo namawiała mnie na złożenie wniosku moja lekarka rodzinna. Jestem już około 4-5 miesięcy przed ewentualnym wyjazdem. Trzy tygodnie poza domem to bardzo długo. Trzy tygodnie pozostawienie męża samego sobie to coś niewyobrażalnego. Za jego życia najdłuższy mój samotny wyjazd na ćwiczenia wojskowe był w 1986 roku i trwał 2 tygodnie. Cały czas drżałam czy poradzi sobie sam z dzieckiem, wtedy czternastoletnim, czy wszystko będzie jak należy? Okazało się, że wszystko w porządku ale do mieszkania przybyli nam nowi lokatorzy. 3 akwaria na specjalnie zamawianym stojaku w pokoju syna. Musiałam przełknąć tą gorzką pigułkę bo nie było innego wyjścia. Moi obaj panowie byli tak zachwyceni swoim zakupem, że musiałam i ja robić dobrą minę do złej gry. Piszesz Kaddarko, że straciłaś koleżankę kiedy upomniałaś się o zwrot pieniędzy. Jest to stara prawda. Chcesz stracić przyjaciela to pożycz mu pieniądze. Jak widzicie mam leniwe popołudnie i co najważniejsze tylko dla siebie. Już wycięłam sobie skórki przy paznokciach, zrobiłam "piłowanie" stóp na sucho a wieczorem zrobię kąpiel z czytaniem zaległej prasy w wannie. Jeszcze tylko odwiedzę parę ulubionych stron w wirtualnym świecie i zasiądę z drutami przed TV. Nikt do mnie nie przyjdzie, z nikim się nie umawiałam, telefony, które miały być już były. Wieczorem oczywiście jeszcze raz do nas zaglądnę. Miłego popołudnia i wieczoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kobietki, mam chwilunie wiec wpadlam poczytalam, uśmiechnelam sie czytając porownanie Andi jako babki cmentarnej - ja moze codziennie nie latam ale czasami tak wychodzi że jestem pare dni pod rząd u męża i rzeczywiscie może to wygladac jak cmentarna baba:). A z pieniędzmi świeta prawda - we wrzesniu nie wiem czy wam pisalam pozyczylam pare stowek bratu i bylo bardzo ciezko je odzyskac, w koncu oddał przelewem ale pierwszy raz od kilkunastu lat nie przyjechali na świeta do rodzicow bo ja z rodzicami mieszkam w jednym miescie a on ok 300 km od nas i mysle że to że żona jego pracowala to bylo wymowka bo wielokrotnie przyjezdal tylko z dzieciakami bo ona ma taka a nie inna prace - no ale nie bede wnikac. A co ciekawe u mnie bardziej wlasnie mam gorsze kontakty z rodziną z mojej strony bo z męża strony tak jak pisalam przyjezdzaja, dzwonia i moge na nich liczyc w kazdej chwili. Co do sylwestra- myslalam że spedze sama z malym w domu ale dzis jak bylam na spacerze z synkiem to odwiedziłam rodzicow i sie okazało że nie jada na sylwestra do znajomych do sasiedniego miasta wiec ide z dzieciakami do nich i od razu zaprosilismy mamy siostre a moja chrzestna - notabene tez samotna ale rozwodka od 20 paru lat i sie zastanawialismy nad samotna sasiadka z rodzicow bloku - kiedys pisalam - troche sfiksowana ale na swieta nawet dzieciaki nie przyjechaly to az mi jej szkoda. Powiem Wam że ja nigdy nie zaznalam uczucia samotnosci- moge powiedziec że od urodzenia do tej pory ukladalo mi sie naprawde znakomicie - i jeszcze refleksja - pisalam że my z mężem to takie malżeństwo pielgrzymkowo-zespołowo- kościolowe i naprawde zaczelo sie psuc z meza zdrowiem jak zaczelismy odchodzic od Boga - znajomi niewierzacy to i my mniej czasu mielismy na kosciol i na rodzine zaczely sie imprezki rozne, życie w biegu i zaraz jeden pobyt męża w szpitalu - znow zaczelam sie zarliwie modlic mąż wyzdrowiał obiecalam że juz bedzie jak dawniej ale nie bylo - teraz wrócilam do modlitwy, najbardziej to prosze o zdrowie dla dzieci i rodzicow bo bez nich nie wiem jak bym se porzdzila i powiem wam jeszcze ze czlowiek jak żył w biegu, imprezy, spotkania ze znajomymi to nawet nie miał pojecia że są ludzie samotni ktorzy za pare slow pogadania są szczesliwi przez nastepne pare dni - teraz wyostrzyl mi sie zmysl patrzenia w strone ludzi, sama czesto mysle że nie dam dłuzej rady tego ciagnac ale to zazwyczaj jest chwila, patrze na synka i juz wiem że musze ten woz ciągnąc dla niego bo jestem dla niego calym światem. A takie jakies refleksje mnie naszły- kończy sie moj trzeci rok mojej walki samotnej z calym swiatem i co do postanowień to pomyslałam że to ja wyciagne reke do rodziny do siostry ktora kiedys u nas czesto bywała a teraz nawet nie rozmawiamy, do brata jesli bedzie trzeba to go wspomoge i nie bede wydzwaniac, jak bedzie mial to mi odda a jak nie to tylko pieniądze, a za pieniądze kupi sie duzo rzeczy ale najważniejszego sie nie kupi - nie kupimy miłosci, przyjazni, a boje sie tego że kiedys nie bede miala nawet z kim świąt spedzic jak nie zadbam o to wczesniej a moje dzieci nie beda mialy gdzie jezdzic tak jak ja bylam mała to zawsze u rodzenstwa ciotecznego albo oni u nas - nie znalo sie samotnych swiat, urlopow wakacji. Innym postanowieniem jest oszczedzanie - nie wiem jak wy kobietki ale ja troche kasy przepuscilam z tych pieniedzy po mezu - moze nie przepuscilam na cos zlego - ale po prostu te pieniadze których nie zlozylam na procent z konta szybko sie zmywaja-nie patrzy sie w jakim sklepie, jakie jedzenie, benzyna sie konczy to zaraz nalewam - policzyłam że od poczatku naprawde duzo mi zeszło - wiec zaczynam tak zyc żeby starczyło z wypłaty i renty, jak najmniej jezdzic, zakupy z kartka w reku, dbanie o wylączanie pradu, kaloryferow jak wychodzimy wszyscy z domu, no i nie byląbym kobietą gdybym nie miala postanowienia zgubienia kilku kilogramów - w zasadzie teraz po swietach to prawie 10, ale mysle że dam rade bo lubie cwiczyc, dzis nawet wyszłam z rana pobiegac- pierwszy bieg 20 minut - jeszcze musze ograniczyc slodycze i nie opychac sie chlebem i zobaczymy. To milego wieczorku wam wszytkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam Wasze wypowiedzi i w oku zakręciła mi się łza bo w każdej z nas jest odrobina goryczy,ktora w nas tkwi.Czy umiemy się cieszyć tak serdecznie ,gdy mamy dobry dzień .Samotność ja ją odczuwam bo zostałam sama i te dwa lata dla mnie są wegetacją.Samo to ,że jest dzień gdzie nie ma do kogo ust otworzyć.To jest ciężkie i nigdy nie pokocham takiego życia,chociaz jestem swiadoma tego ,ze nie mogę narazie nic zmienic. I tak to jest moje drogie . Jakoś mnie nie cieszy nadchodzący rok-nie mam planów coraz mniej marzeń i coby nie ruszyć to wszystko na nie. Pozdrawiam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hi-za-ga, smutne to co piszesz. Ale wiele w tym racji. Te panie, ktore zostaly calkiem same, na emertyurze, z cala pewnoscia odczuwaja samotnosc. Troche inaczej jest z tymi, ktore pracuja i maja u siebie dzieci, zajec jest wtedy o wiele wiecej. Czy jest u Ciebie w miescie jakis klub seniorow albo klub dla samotnych? Jestem pewna, ze wszedzie tacy ludzie sa, tylko trzeba ich znalezc. Masz teraz wiecej czasu, bo nie chodzisz na dzialke, wiec moze sie troszke rozejrzyj? Bede trzymac kciuki. Ja po smierci meza mialam taki okres ucieczki od ludzi. Oni wokol mnie byli, ale ja ich unikalam. Potem zaczelam sie wrecz zmuszac do spotkan, a potem zaczelo mi to znowu sprawiac przyjemnosc. Jezeli masz gg to chetnie z Toba porozmawiam. I tradycyjnie zapraszam na kawke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam,miałam tu zajrzeć wczoraj ale tak jakoś wyszło że nie byłam.Ja nie robię żadnych postanowień noworocznych,chcę tylko żeby żadnych nieszczęść nie było tak jak w tym roku.Dla mnie to jest wystarczające.Mnie jeszcze czeka w maju komunia najmłodszego którą będzie miał bez ojca i jak to przejdę to powinno być już jakoś dobrze.Życzę wam słonecznej niedzieli bo u mnie właśnie tak jest i +10 na termometrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×