Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MobbyDick

Stać zawsze po stronie męża...

Polecane posty

Gość jnb!
Musisz przestać zwracać na niego uwagę i zacząć planować sobie czas bez niego. Jak sobie chce siedziec przed kompem to niech siedzi, Ty nie muisz przecież mu w tym towarzyszyć. Oczywiście nie będzie zadowolony, ale może zacznie się bardziej interesować swoją żoną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
jnb! słuszna uwaga. Tak robiłam, to dawało rezultaty. Ale zaszłam w ciażę. Mam nakaz polegiwania. Przez miesiąc nie wychodziłam z domu. Nie wspomnę o wcześniejsztym okresie, gdy chciało mi się tylko wymiotować i spać. Owszem, czytam książki itp. Ale jemu wystarczy te 5 min dziennie. Nie ma większych potrzeb. Jest zadaniowcem. Budowanie małżeństwa to nie zadanie dla niego, nie ma konkretnych i wymiernych efektów. Zresztą, teraz sprawa jest inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jnb!
Przecież całą noc spędzacie razem, więc o co Ci chodzi? :P No to się wynudzisz, mam nadzieję, że Cię chociaż czasem koleżanki odwiedzają. On był za długo kawalerem, ma już swoje starokawalerskie nawyki, ciężko będzie je wyplenić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Co do nocy - spędzamy oddzielnie z wyjątkiem weekendu. On stwierdził, że musi się wysypiać (wstaje bardzo wcześnie). Tu oczywiście teżjest coś kosztem czegoś. Pójść wcześniej spać - nie pójdzie (kochany komputer). Do koleżanek wolę wychodzić. Przynajmniej wiem, że mi wstydu nie narobi (90% wizyt). Teraz nie bardzo mogę się ruszać z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Co do starokawalerstwa. Ja również byłam "starą panną" i co? Mam żyć jakbym za mąż nie wyszła? To po co my się pobieramy? Żeby siedzieć każde w swoim pokoju? Zresztą to nie ważne. Niech sobie ma swoje nawyki, ale co z dizeckiem? Ma sobie leżeć, aż któreś z nas się do niego przyzna i mimo swoich singlowskich nawyków cosz nim zrobi? Czy to może w 100% na moich barkach powinno być? Wolę wiedzieć od razu. Wolę wiedzieć, że ja jestem odpowiedzialna w 100%, a nie żeby mnie serce bolało, bo moj mąż zaniedbuje dziecko. Po co mi te wyrzuty i frustracje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jnb!
Moze jednak sie odnajdzie w roli ojca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Może, a może nie. Nie chcę ryzykować. Czytałeś, co napisałam wyżej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jnb!
To powodzenia z rozwodem. Widze, ze juz jestes zdecydowana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno ratownika. Lepiej NIC JUŻ NIE PISZ. Twoje rady są gówna warte. Tu, oprócz nienarodzonego dziecka i jego matki, NIE MA CZEGO RATOWAĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Nic, podjęłam decyzję w jakim kierunku pójść. Teraz czeka mnie konfrontacja. Mąż siedzi w domu, milczy. Poczekam aż się odezwie, powiem, co o tym sądzę. Decyzja decyzją, ale jeszcze dużo przede mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Tak:) Na razie jestem w maraźmie i jakiejś drętwocie, myślę ciągle o tym, co mnie czeka. Czuję pustkę przed sobą, jakbym stała na krawędzi końca świata. Tymczasem maleństwo się tłucze jak szalone :) O nim powinnam myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Dzięki, przyda się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak Ty kochasz męża, to ja jestem Miss World :) dziki jakiś ten temat i dziwny, prowo albo bujdy niedoszłej doszłej albo wspomnienia rozwódki, cos tu nie gra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ijoop
Czytałam każdy twój wpis,piszesz o swoim mężu a ja myślę że to jakby o moim było.Też ma fochy,zawsze jego racja,na imprezach waruje obok mnie jak pies a jak się ktoś zbliży to warczy.Tak było,zdarza się że jest nadal.Znajomi i rodzina też go nie lubili ale tolerowali ze względu na mnie,chociaż ja im mówiłam wprost że nie mają obowiązku go lubić bo to przecież nie ich mąż a mój.Do znajomych też wolałam jeździć sama.Bo był buc. No i kurczę nie wiem jak to się stało ale zmienił się,nie jest to drastyczna zmiana w aniołka ale jest widoczna dla mnie i innych,zabieram go już do ludzi,i się nie wstydzę, Ale nie unosiłam się honorem,nie uciekałam,zawsze czekałam aż mu emocje opadną i mu powoli i delikatnie mówiłam żeby nie mówił w ten sposób do mnie,albo że jest mi przykro,że jeśli jest zły niech mi to powie ale nie krzyczy.Dlaczego zwraca innym uwagę,to ich życie i ich sprawy.Kurczę w październiku będzie 8 lat od naszego ślubu a ja z dnia na dzień widzę różnicę. Potrzebny mu był czas i ja,żebym mogła małymi krokami uczuć i pokazywać że można inaczej.Nie odeszłam,a mogłam bo tak byłoby najłatwiej,kocham go więc walczyłam o nasze małżeństwo siebie i o niego. I jestem z niego dumna,mimo że często potrafi się wkurzyć,krzyknąć,to jednak nie jest to takie jak kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
njunnjun Wiem, ze tu się ludzie tak zabawiają, ale to nie jest prowokacja. Choć udowodnić Ci tego nie udowodnię, bo nie mam jak. ijoop Gratuluję. Jesteś dzielną kobietą. Podziwiam Cię. Ja chyba do takich nie należę. Niestety. Zobaczymy, co przyniesie jutro. Dziś jestem wykoczona i muszę iść spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcoo
pożalisz się polamentujesz a gdy się z nim spotkasz... wybaczysz dla dobra dziecka bo musi mieć tatusia wiem że kobiety biorą chamstwo i tupet za pewność siebie i uważają je za bardzo męskie ale są jakieś granice tej głupoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcoo
moja diagnoza: normalni czyli jakieś 80% męskiej populacji ciebie nudzi bo jest za zwyczajna i mało oryginalna, zaś prawdziwego kolorowego mężczyzny z własnymi pasjami się boisz, wzięłaś tego głupka bo miałaś nadzieję że da sobą manipulować stąd te bajanie o zbawiennym wpływie miłości, a ty moja droga wiesz w ogóle co to jest miłość? może bierzesz za miłość coś co nią nie jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość njunn_niezalog
To dobre marcoo, coś w tym jest... oprócz tego że wroci do męża. Autorce tykal zegar biologiczny, wzięła humanoida do rozłodu, a teraz jak to mówią : Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
marco Nie wiem skąd te informacje. Mój mąż wydawał mi się właśnie spokojnym, nieszpanującym, normalnym facetem. Nigdy nie leciałam na brutali, conajwyżej na nieuporządkowanych wewnętrznie i to mi niestety zostało. Moze dlatego tak rusza mnie ta agresja... njun To trochę nie fair co napisałaś/napisałeś. Nie wiem czym dałam Ci podstawy do takich wniosków, ale mi przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak mi z faktów wychodzi, bo piszesz: 1.wiedziałam co brałam, ale wierzyłam że się zmieni, chociaż wiedziałam że to naiwna wiara (czyli w sumie nie wierzyłaś, liczyłaś się z tym, ze się nie zmieni)- widocznie ta zmiana nie była dla Ciebie konieczna z perspektywy rychłego odejścia od męża, kiedy tylko Cię zapłodni. 2. wzięłam ten śłub , bo przygotowania były zaawansowane- sic! 3. zaszłam w ciążę z TYMCZŁOWIEKIEM, bo mam już 33 lata i był najwyższy czas i sprzyjające okoliczności - dziecko ślubne, będą alimenty, rodzinka nie przeklnie) 4. rozważam rozwód - od razu, już zaraz rozwód, a jak napisała Ci inna dziewczyna, że jej mąż zmienił pewne swoje zachowania w długim procesie docierania się itp, to skomentowałaś tylko: gratuluję, nie zainteresowało Cię jak konkretnie to zrobili. wnioski: mąż zapłodnił i dostaje kopa w zadek, plan zrealizowany świadomie lub mniej świadomie. I nie szukaj potwierdzenia słuszności swojego postępowania- brzydko obgadujesz męża, pozwalasz aby obce osoby pisały o nim obraźliwe epitety, jesteś jedyną stroną, która zdaje relacje z waszych relacji i pokazujesz je tak, aby uzyskać publiczne rozgrzeszenie. Ładnie manipulujesz, ale nie mną. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
njunnjun Ludzie, gdy piszą na forum siłą rzeczy narażają się na takie komentarze jak ten. Nie wiem, czy chciałaś mi dowalić (udało ci się, zabolało), czy się nudzisz i lubisz komuś zrobić krzywdę od czasu do czasu, czy może bawisz sięw Boga przypisując mi pewnie rzeczy. "1.wiedziałam co brałam, ale wierzyłam że się zmieni, chociaż wiedziałam że to naiwna wiara (czyli w sumie nie wierzyłaś, liczyłaś się z tym, ze się nie zmieni)- widocznie ta zmiana nie była dla Ciebie konieczna z perspektywy rychłego odejścia od męża, kiedy tylko Cię zapłodni." - teraz wiem, że to naiwna wiara - liczyłam, że się zmieni, bo sama się znieniłam (ah naiwność) - to co dostrzegłam teraz było zamaskowane mniejsząwadą - nie wiem skąd przekonanie, że chciałam odejść od męża gdy mnie zapłodni. Przechodziliśmy ciężkie chwile, przestaliśmy starać się o dziecko, ale było jużza późno, dlatego jestem w ciąży. "2. wzięłam ten śłub , bo przygotowania były zaawansowane- sic!" Wiesz... ja przynajmniej jestem szczera. Wiele osób by nie było. Dla mnie jeżeli się na coś zdecydowałam i uznałam to za słuszne, to nie będę zmieniać zdania jak chorągiewka, bo mam zły nastrój, czy jakieś wielkookie strachy. Nie wiem nic o twoim stanie cywilnym, ale wiem, że wiele osób czuje strach spowodowany choćby świadomością nieodwołalności pewnych decyzji. "3. zaszłam w ciążę z TYMCZŁOWIEKIEM, bo mam już 33 lata i był najwyższy czas i sprzyjające okoliczności - dziecko ślubne, będą alimenty, rodzinka nie przeklnie)" Wiesz, tej cynicznej wypowiedzi chyba nie skomentuję. "4. rozważam rozwód - od razu, już zaraz rozwód, a jak napisała Ci inna dziewczyna, że jej mąż zmienił pewne swoje zachowania w długim procesie docierania się itp, to skomentowałaś tylko: gratuluję, nie zainteresowało Cię jak konkretnie to zrobili." Tak, rozważam rozwód i nie po raz pierwszy. Przeżuwam tą decyzję od 2 dni. Jeen wpis nie spowoduje, że widzenie mi się odmieni i z wiarą rzucę się mężowi w ramiona. Wtedy nazwałabyś mnie pewnie naiwną, prawda. Tak źle i tak niedobrze. Hipokryzja pełną gębą. BTW. Kobieta napisała jak konkretnie to zrobiła. "wnioski: mąż zapłodnił i dostaje kopa w zadek, plan zrealizowany świadomie lub mniej świadomie." Cóż z wnioskami wyroczni nie da się polemizować... "I nie szukaj potwierdzenia słuszności swojego postępowania- brzydko obgadujesz męża, pozwalasz aby obce osoby pisały o nim obraźliwe epitety, jesteś jedyną stroną, która zdaje relacje z waszych relacji i pokazujesz je tak, aby uzyskać publiczne rozgrzeszenie." Szukałam tu osób, które były w podobnej sytuacji. Szukałam tu ulgi (wylanie żali) i chciałam sobie to wszystko poukładać. Nie założyłam tego topiku pod tytułem "jak się rozwieźć po zapłodnieniu". Brzydko obgaduję mężą - to jedyne z tego, co napisałaś, z czym się mogę zgodzić. Proszę pokaż mi topik, na którym jakąś kwestię opisują obie strony. Widzisz... staram się pisać maksymalnie o faktach, nawet tych niewygodnych. Nie da się uniknąć subiektywizmu, ale staram się być maksymalnie obiektywna. "Ładnie manipulujesz, ale nie mną." W takim razie nie obrazisz się jak poproszę, żebyś więcej nie zabierała głosu na tym topiku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spoko, wyczerpałaś swoimi wypowiedziami moje zainteresowanie Tobą, btw: jestem szczęśliwą mężatką w związku z mężczyzną o ekstremalnie trudnym charakterze. Powodzenia, anyway! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Prosiłam, żebyś już nie zabierała głosu. Wychodzi na to, że jednak jesteś osobą, która lubi komuś przywalić od czasu do czasu. Podobno jest z tego jakaś przyjemność, którą można sobie zrekompensować właśne niedostatki. Trochę to się kłóci z tą twoją szczęśliwością w związku, ale ja wyrocznią nie jestem. Cieszę się, że wyczerpałaś swoje zainteresowanie. Mam nadzieję, że na stałe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@MobyDick - wielorybku, zerknij na te stronke; co prawda to juz trzecia czesc tematu ale warto poczytac nawet wstecz. I dziewczyny na topiku bardzo pomocne. Jestes w niezlym zapetleniu i pewnie chcialabys jakos sobie to w glowie uporzadkowac, to nie jest latwa sytuacja a komentarze typu "widzialy galy, a moglas wczesniej, a dlaczego sie zdecydowalas" nie sa konstruktywne, nosza zas znamiona zamierzonej zlosliwosci i wymadrzania sie "z cudzego". Gdybysmy szli tokiem myslenia owych krytykantow, to nie nalezaloby pomagac nikomu bo sam sie w kabale wpakowal. Jest to, niestety, cecha polskiego spoleczenstwa - osadzanie, ocenianie, krytykowanie, wydawanie wyrokow, medrkowanie i gdybanie. Osobie w klopotach pomaga sie a nie kwestionuje jej potrzebe pomocy. @njunnujn - co poeta chcial powiedziec przez ostatnie zdanie (jestem z partnerem o ekstremalnie trudnym charakterze) bo nie chce nadinterpretowac (ale sie pokusze)... Mialo to byc dowodem na wyzszosc (bo poradzilam sobie a ty sie mazesz)? Na uswiecone meczennictwo (zdecydowalam sie niesc ten krzyz, akwarium - wlasciwe podkreslic)? Bo w kontenscie Twoich tyrad do autorki topiku wyglada to raczej jednoznacznie... I protekcjonalnie. PS. Prosze wziac pod uwage, ze to moje bardzo subiektywne zdanie :P (szkoda, ze nie ma w emotach trollface)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill, się nie wypowiem, bo autorka nie życzy sobie obecności na topiku osób, które jej nie przyklaskują. powyższe nie było wypowiedzią ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×