Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niewiemczemu

TOTALNIE SAMA, BEZ RODZINY I PRZYJACIÓŁ

Polecane posty

Gość gość
A ja mam meza i dzieci, a moje zycie jest strasznie smutne i nudne. Dobrej pracy nie mam, bo nikt mnie nie chcial zatrudnic, bo mam dzieci... Kobieto docen to, ze jestes sama i sama o sobie decydujesz. Mozesz sie rozwijac, robic cokolwiek... Ja jestem wiezniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wiem, że z boku życie od każdego jest wartościowe, czasem może się wydawać lepsze... Mówisz, że masz nudne życie... Ja nie mam nudnego życia - dużo pracy, dzialalność społeczna, ratowanie komuś życia, na pracę (charakter pracy, bo z kasą różnie) też nie narzekam... Co do rozwoju... Mam 5 kierunków studiów, kursów nie zliczę.. Skoro nie mam nikogo do rozmów to... uczę się rozmówek, więc znam podstawy kilku języków... Ja nie mówię, że nie mam życia - MAM. Ciekawe, fajne - umiem sobie zorganizować czas. Ale chciałabym móc z kimś pogadać, z kimś spędzac tak ciekawie czas, pożartować, czasem posmucić, chciałabym mieć z kim pójść do kina albo w sytuacji złamanej nogi mieć kogoś kto przyniesie mi zakupy żebym nie musiała wdrapywać się na 5 piętro bez windy... Z mojej perspektywy - nie można się nudzić przy dzieciach, bo zawsze czymś zaskoczą i wychowywanie ich powinno najbardziej rozwijać, uczyć i kształtować zarówno osobowośc dziecka ale też matka powinna wykorzystać to jako czas nieustającej nauki... Ale tak jak mówie... To wszytsko zależy od punktu widzenia. Mi głównie choidz o to, że nie mam nikogo... nikogo... Jakbym nagle zapadła się pod ziemię to nikt by nie wiedział nawet o tym. W pracy pewnie jeszcze czkeałoby na mine zwolnienie dyscyplinarne, ale to dopiero jakbym sama w koncu się odnalazła po zapadnieciu pod ziemie i do niej poszła... Nie mam nikogo. NIkogo. Samotność. Nie brak życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a moze napiszecie skad jestescie?? to wazne bo moze ktos podobnie ,z tego samego miasta jest taki w samotnosci..."(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chętnie poznam fajnych ludków :-) z zainteresowaniami, z lekkim swirkiem, takich, którym się chce :-) Jestem ze Śląska (za Pszczyną)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Samotność jest przytłaczająca, zwłaszcza jeśli próbujesz coś zmienić w swoim życiu i ciągle zderzasz się ze ścianą. Znam to z autopsji. Jestem w wieku 35 lat, większość koleżanek ma już swoją rodzinę, nie mają czasu na spotkania, wypad na piwo, do kina czy inne takie, bo biegają do pracy, przedszkola, itd., a jak już mają wolną chwilę to spędzają ją z rodziną, nadrabiają domowe obowiązki. I tak powoli wykruszają się znajomości. Z przykrością stwierdzam, że koleżanki się ma dopóki nie wyjdą za mąż, potem mają już innych znajomych, którzy też mają dzieci, a z singlami się już nie spotykają. Nie mam pretensji do nikogo, bo zdaję sobie sprawę, że rodzina zmienia wiele, jak się ma dzieci to się obraca w kręgu innych zainteresowań, ma się znajomych z piaskownicy, przedszkola, innych zajęć i o podobnych problemach, to normalne. Koleżanki, które mają dzieci mówią, że ja to mam dobrze, bo nie mam takich obowiązków, nic mnie nie ogranicza, mogę dysponować swoim czasem jak chcę. Owszem, zawsze bardzo to ceniłam, niezależność, decydowanie o sobie, ale one nie wiedzą jak to jest wracać do domu, w którym nic i nikt na Ciebie nie czeka. Zapisywanie się na kursy i chodzenie do szkoły, na różne zajęcia tak jak już wcześniej poprzedniczka wspomniała sporadycznie skutkuje zawarciem znajomości i bardzo trudno ją utrzymać, bo ludzie zawsze się gdzieś spieszą, bo przeważnie mają już do kogo wracać. Kiedyś samotność mi tak nie przeszkadzała. Owszem w Sylwestra, w walentynki, na imprezach, a zwłaszcza weselach, gdzie są same pary to się odczuwa ze zdwojoną siłą, ale na co dzień to się nad tym nie zastanawiałam. Zawsze potrafiłam sobie zorganizować czas, znaleźć zajęcie. Poza tym wcześniej jakoś się kręciło. Może samotność zaczyna doskwierać z wiekiem. Dociera do mnie powoli, że niedługo nie będzie komu podać mi przysłowiowej herbaty jak zachoruję. Jeśli chodzi o wakacje to tu akurat nie ma problemu, od lat kupuje objazdówki i nie narzekam. Nawet jak ludzie mi nie przypasują to przecież te 10-14 dni się wytrzyma. Ostatnie 2 lata nawet jeżdżę sama w góry i oczywiście zdobywam szczyty, i to nie te najłatwiejsze. W tym roku ze względu na kiepską pogodę nie udało mi się wyrobić założonego planu, ale zdobyłam przełęcz Zawrat, co było jednym z moich górskich marzeń. Było tam tak pięknie, że nie chciałam się stamtąd ruszać. Samemu jest ciężko, bo ile można robić dobrą minę do złej gry. Inni czekają na weekend, wakacje, Święta, a ja chce je jakoś przetrwać. Nie chodzi o chodzenie co weekend na piwo, bo z tego wyrosłam, ale brakuje mi kogoś z kim bym mogła pójść do kina, na piwo, zwyczajnie czasem z kimś pogadać. Nigdy nie przypuszczałam, że tak się ułoży moje życie, żeby nie mieć przyjaciół, kumpelki/kumpla, przecież to żałosne. Trudno się z tym pogodzić…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciezko tak zyc,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
.... ano ciężko >>> załużmy "stowarzyszenie wzajemnego kumplowania"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za ten długi wpis. Tak wiele w nim również moich myśli. Nie umiem zrozumiec... człowiek nie jest no-life - ma swoje życie, plany, zainteresowania... Nie jest garbaty, krzywy, jednooki (chociaż i to uwazam, ze nie wyklucza!!!). Ale to chyba tak właśnie jest... że my "samotni" się nie zmieniliśmy... Dalej chcemy iść do kina, zadzwonić do kogoś, po zajęciach iść na kawę czy plotki... ale niestety ludzie 30+ nie mają już dla nas czasu... Możemy zachowywać się jak smarkacze i poznawać 12-16latki albo zapisać się do klubu emeryta.. Bo jeżeli nie masz dziecka i męża to samoistnie wykluczasz się z życia spolecznego... czy tego chcesz czy nie... Dziękuję, że zrozumiałam to dzięki tej dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z drugiej strony skoro ludzie samotni są wykluczeni, czy to by znaczyło, że wartościowi są tylko ludzie posiadający rodzinę, tylko dlatego, że kogoś mają, a samotni nic sobą nie reprezentują i nic się im od życia nie należy, bo się z nikim nie związali, bo być może tak im się życie ułożyło. Z takim stwierdzeniem i wartościowaniem ludzi według takiego kryterium zgodzić się nie można. Poza tym wydaje mi się, że samotność nie dotyczy tylko osób samotnych, często wśród ludzi, również tych posiadających rodzinę i znajomych, też można się czuć samotnie... Poza tym zauważyłam, że to jak nas postrzegają inni zależy też w dużej mierze od naszego nastawienia, dlatego za wszelką cenę nie dajmy się zamknąć w "samotnej" szufladzie i walczmy z beznadziejnymi stereotypami ile sił ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam dwa psy i ten sam dylemat co Ty kto się nimi zajmie jak zachoruje, syn USA, siostra Londyn , wdowiec, jestem na etapie gadania z psami. Powoli rozglądam sie za jakas partnerką jednak jestem świadom że będzie trudno, daj sobie więcej czasu, zmien cos w swoim życiu i uwierz że to co najlepsze jeszcze przed Toba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja po 30, nie mam faceta, nie mam dzieci, znajomi nie maja dla mnie czasu bo kazdy ma swoje zycie i swojego partnera, ciagle sama siedze, mam fobie spoleczna wiec ciezko jest mi gdxiekolwiek wyjsc zeby kogos poznac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem trochę starsza od was mam 49 lat. Jestem samotna, nie mam partnera, dzieci. Pracuję, ale popłudniami dopada mnie samotność. Jestem z Wrocławia. Może ktoś napisze do mnie: retnak@o2.pl chętnie popiszę z kimś, może wspólna kawa, kino.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest tu ktos z okolic Katowic?Ja 32 lata, niby sama i nie sama, mam faceta, ale to nie jest normalny zwiazek, co chwile zrywamy, nie pasuje mi, nie kocham go, nadal szukam prawdziwej milosci, takiej jaka mialam w ciagu 5 lat bycia z moim ex.Dzieki Bogu mam wspaniala rodzine na ktora zawsze moge liczyc i 3 kolezanki ale to nie jest pezyjazn czy na tyle glebsze relacje jakiej zawsze chcialam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska trawa
Też mam 32 lata. Łapię się na tym, że w każdym zainteresowanym mną facecie doszukuję się często na siłę konkretnego minusa, by usprawiedliwić swój brak motywacji do poznawania się, tego całego rytuału godowego, budowania bliskości. Przejechałam się na kilku znajomościach i wystarczyło. Nie wiem, czy się z takiego podejścia wykaraskam. Nie wiem nawet, czy w ogóle jeszcze chcę. Jest praca, dom, roślinki, które lubię hodować, książki. Bywają dni, kiedy pracuję w domu i nic przez ten czas nie mówię, bo nie mam do kogo. Otacza mnie jedna wielka cisza. Nie zagłuszam jej jednak telewizorem ani głośną muzyką. Nie boję się tej ciszy. Pierwsze wypowiedziane słowa po takiej przerwie np w sklepie do kasjerki są dla moich uszu jak bicie dzwonów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje smutne życie
Przypadkiem odgrzebałam ten wątek i okazało sie, że już kiedyś udzielałam się w tym temacie. Najgorsze jest, że nic się od tamtej pory nie zmieniło, z tą różnicą, że teraz mam już 31, a nie 29 lat. Jest jeszcze gozej, jeszcze smutniej i żałosniej. Czuję sie totalnie przegrana, jak przychodzi piątek i wychodzę z pracy to czuję okropną pustkę, chciałabym zasnąć i obudzić się w poniedziałek rano. Czasem nawet w pracy dłużej siedzę i jest to przez innych źle postrzegane, niektórzy nawet już się domyślają, że nie mam prywatnie co robić. Bo taka jest prawda, kiedyś jeszcze gdzieś wychodziłam sama, np. do kina, a teraz już nie mam na nic siły. Bardzo często siadam wieczorem i piję albo śpię całymi dniami, żeby jakos przetrwać, poradzić sobie z tym czasem. Próbowałam poznac kogoś przez internet, żeby razem na jakąś wycieczke pojechać, ale zakończyło się to totalną porażką. Nie wiem, co ja sobie wyobrażałam, ale z nieznajomym człowiekiem można pójść na jakąś kawę, a nie ładować sie w podróż. Tymczasem przeżyłam chyba najgorszy wyjazd wakacyjny w moim zyciu, nie mogłam patrzeć na mojego towarzysza, w końcu wróciliśmy oddzielnie. Teraz planuję samotne wyjazdy, tylko patrząc na moją obecna kondycje psychiczną, nie wiem czy dam radę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cinek77
Witam Was miło :) Kolejna noc w zaciszu czterech ścian z ciszą sam na sam. Nazywam się Marcin :) Mieszkam w małej wiosce w województwie łódzkim. Jak powiadają osoby które mnie znają, jestem osobą kulturalna, miła, wrażliwą, wartościową i szczerą, urody przeciętnej. (ale nie mnie to wszystko oceniać) Tylko mimo tego jestem samotny. Może przez to że jestem niepełnosprawny. Poznam Koleżankę, Przyjaciółkę, Kobietę, Bratnią Duszę z którą miło będę mógł spędzić czas. Cinek.1977@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nikt ci sie nie podoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie siedz w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeżyłam święta... Wykorzystałam ten czas na rozmyślenia, na wnioski. Na to, czego naprawdę potrzebuje i co mogłabym zrobić aby to zmienić. Znowu podejme walkę "o ludzi" wokół siebie,,, Przecież jestem taka "spoko", każdy przychodzi do mnie z problemem, każdy cos ode mnie chce, kazdy wykorzystuje... dlaczego jak ja otwieram buzię i mam jakies potrzeby to nie ma nikogo? Nawet do pojscia do kina, na kawę - na coś dobrego (nie mowie o spotkaniach na wymiane problemów). Dlaczego jestem tylko rekawem do cudzych łez a o dobrych rzeczach dowaiduje się ostatnia... dlaczego nikt nie dzowni do mnie ot tak w sobotni wieczór zeby wyciagnac mnie na miasto... dlaczego dzisiaj siedze sama... czyzby kazdy w rodzinnym gronie cieszyl się ich bliskoscia i miłościa i zapomniał o mnie? nie ma problemów? nie trzeba dzownic pozalic sie na męża, dzieci, choroby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz popracowac nad niskim poczuciem własnej warości,ludzie czuja twoją słabośc i to wykorzystują bo wiedza ze nie poprosisz o nic w zamian.Walcz o siebie,zycie jest tylko jedno,ja sam z powazniejszych tarapatów wyszłam w zyciu.Dasz radę tylko powiedz sobie ja też jestem ważna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemczemu
odświeżam temat, kurde tyle jest takich osób jak ja, samo to jest juz pociechą...ja nadal samotna choć z pomysłami i nadal realizuje swoje marzenia w podróżach...ale nadal sama. aktualnie jestem chora drugi tydzień choroby plus pies do ogarnięcia, lekarz i apteka i wyżywienie...nie jest łatwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez jestem sama nie mam rodziny ani znajomych zyje sama dla siebie i wiecie cooo nie chce tego zmieniac.moj jedyny powazny zwiazek w zyciu zakonczyl sie zalamaniem nerwowym.zaakceptowalam sytuacje ze zwiazki nie sa dla mnie,a co dopiero malzenstwo,zbyt niestala w uczuciach jestem,jest mi dobrze tak jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aghussia
Też jestem samotna. Znajomi i przyjaciele pozakładali rodziny i kontakty pourywały się. Jedna, jak mi się wydawało, dobra przyjaciółka, powiedziała wręcz, że jako samotna kobieta stanowię zagrożenie dla jej związku i dlatego nie będzie utrzymywać ze mną kontaktu. Cholernie bolało takie odstawienie na boczny tor. Rodzeństwo od lat mieszka za granicą, mają swoje życie, widzimy się raz w roku lub na dwa lata. Traktują mnie jak dziwoląga, szwagier wręcz zapytał przy okazji jakiejś rodzinnej imprezy czy jestem lesbijką. W związku byłam kilka razy, ale za każdym razem przegrywałam z jakąś ładniejszą, młodszą i cwańszą kobietą, która lepiej ode mnie wiedziała jak sobie mojego faceta owinąć wokół palca. Po ostatnim razie miałam załamanie. Wychodziłam z niego 2 lata. I postanowiłam, że już nigdy więcej. Najgorsze są niedziele. Mam wrażenie, ze gdziekolwiek nie idę to są tłumy zakochanych par lub szczęśliwych rodzin z dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ajaza
Do autorki: Ja mam 31 lat i choć mam partnera też często czuję się samotna. Bo można być samotnym i w tłumie, a można nie czuć się samotnie będąc samym. Kwestia naszego podejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aghussia
Może nie tak do końca samotna, mieszkam z matką chorą na Alzheimera, co sprawia, ze czuję się jeszcze bardziej samotna. Podróże, i dłuższe wyjazdy niż na parę godzin odpadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aghussia
Do autorki: Ja mam 31 lat i choć mam partnera też często czuję się samotna. Bo można być samotnym i w tłumie, a można nie czuć się samotnie będąc samym. Kwestia naszego podejścia. Wiem, że tak też może być, ale ja widzę to przez pryzmat mojej samotności i dla mnie każda para czy rodzina jest szczęśliwsza ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×