Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niewiemczemu

TOTALNIE SAMA, BEZ RODZINY I PRZYJACIÓŁ

Polecane posty

Gość gość
To i ja sie dolaczam.32lata...sama. rodzina? Ostatnio matka wyjechala na mnie zebym wreszcie poukladala swoje zycie. Bardzo chetnie bym to zrobila, tylko z kim? Ciagle slysze porownywania, ze inne maja juz dawno mezow, dzieci itp. Zerwalam wiec z matka kontakt. Znajomi? Jak sa w dolku to raz na rok kolezanka im sie przypomni. Sylwestra i inne imprezy wola spedzac z innymi parami. Zreszta ja tez nie czuje sie juz dobrze w towarzystwie innych par. To chyba bardziej dobija. W moim otoczeniu jestem jedyna samotna! Czuje sie jak dziwolag. poza tym, nie chce mi sie juz zyc bo po co i dla kogo?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasoumilaczka
Ja też jestem sama. Mam 34 lata i ostatni związek złamał mi serce tak, że nie umiem się pozbierać. W zasadzie to zawsze byłam dla mężczyzn umilaczem w oczekiwaniu na miłość życia lub koleżanką. Nie mam rodziny, sióstr, braci, ciotek, ojca. Coraz mniej widzę sensu w tym wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość77
Czasoumilaczka zagladasz tu??? Ktoś kolwiek tu jest????????????? Halooooooooooooooi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba watek umarl ☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćGG
raczej tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasoumilaczka
Ja tutaj zaglądam jeszcze, ale chyba większość przestała już być samotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odnalazłam ten wątek, udzielałam się tutaj rok temu... niewiele się zmieniło... Kolejna przeprowadzka, obca w mieście nadal. Kolejny samotny weekend, nikt się nie odezwie - rodzina, znajomi, nikt... Przez ostatni rok tyle przezyłam, tyle się wydarzyło, ale w sytuacji mojej samotności - nic. Starałam się, pracowałam nad sobą. Umawiałam się z różnymi ludźmi, starałam się poznać nowych... Zapominam o sobie w relacjach, jestem tylko rękawem do łez innych ludzi... jak jest dobrze, to nikt też nadal nie pamięta o mnie... przeczytałam jakąś radę na tym forum: "bądź dla siebie ważna" - Nigdy nie byłam. Zawsze poświecam siebie, swoj czas, swoje emocje żeby wszystkim w koło się wszytsko układało... Bo każdy jest taki ważny, każdy zasługuje na dobro, a ja tak wiele mogę dać... Odnoszę wrażenie, że jak nie chcę dac, lub mówie o swoich problemach to ludzie sie oburzają , obrażają... tak nauczyłam... że nie mam prawa do własnych potrzeb... ale jeżeli nie podłoże się następnym razem, pozwolę się obrazić na mnie to już nawet takich wampirów emocjonalnych nie będę mieć wokół siebie... znowu idą święta... samotne 10 dni urlopowych... z kocem na głowie - nie widziec, nie słyszec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja załozyłam ten topic
czytam...ostatni wpis jest kwintesencja tego co sama bymmchciala napisac...ale juz sensu to nie ma ale osoba ktora to napisala uderza w sedno...tak to sie konczy nic wiecej sie ju nie zmieni pozdrawiam gość 2015.12.05

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem wam tylko ze, podobny był watek -samotnosc w malzenstwie, weszłam tutaj i tu napisze, ----otóz mam 3 dzieci meza rodzine i jestem bardzo samotna, niby sie kochamy z mezem ale proza zycia i nie mamy czasu dla siebie, zyjemy obok siebie, dzieci maja klegow zainteresowania, wszystko poswieciłam rodzinie, domowi, wychowywaniu dzieci, mnostwo znajomych ale to tylko znajomi, nie mam przyjacółki, mam bratowe ktore przyjezdzaja do nas, nigdy nie zaprosza do siebie , , mam tylko dom sprzatanie zakupy gotowanie, mimo ze nie pracuje nie mam czau dla siebie, nie mamy pieniedzy na wczasy wyjazdy, mimo ze mam rodzine jestem samotna nieszczesliwa, nie mam z kim pogadac , zwiezyc sie isc do kina, kocham dzieci nad zycie, sa one w wieku szkolnym, -napewno powiecie ze co ja pisze głupoty, nigdy nie myslałam o sobie tylko o rodzinie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze mówiąc, nie rozumiem tej postawy: wszyscy są ważni, wszystkim trzeba dogodzić, otrzeć łzy, a o mnie nikt się nie musi troszczyć. Ja taka nie jestem kompletnie i nawet drażni mnie taka postawa. Jest w tym jakaś nieszczerość wobec siebie i innych, bo prawda jest taka, że każdy jest dla siebie najważniejszy. Rozumiem jeszcze, że ważniejsze mogą być dzieci albo czasami mąż, rodzice, ale żeby być rękawem do ocierania łez innych? Dlaczego się na to godzicie? Pytanie, czy nie jest to próba zaskarbienia sobie czyjejś sympatii? - ja jestem taka fajna, dobra, polub mnie. Nie wiem, ale tak możecie być odbierane, a tym wcale nie zaskarbicie sobie prawdziwych przyjaciół. Ja mam dość samotniczą naturę, tzn. niewielu ludzi naprawdę lubię i na niewielu mi zależy. Nawet mi się nie śni, żeby zabiegać o dobrostan innych. Poza nielicznymi wyjątkami. I z tymi wyjątkami również różnie się układa, ale czas, jaki im poświęcam, nie jest dla mnie czasem zmarnowanym, bo mi na tych osobach naprawdę zależy. Tak sobie tylko myślę. Prawda może być inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a skąd jesteś? Ja też mam tylko psa - ale właśnie dzięki niemu poznaje nowych ludzi w tym przyjaciół. Nawet prace mam po części dzięki psu... i nawet do pracy mogę go zabierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jestem wychowana... jako najmlodsza z rodzenstwa, niedlugo po moich urodzinach zmarl tata. Mama zostala sama z 6 dzieci. Nie moglam przynosic problemow, mialam byc pocieszeniem... No i z wiekiem stalam sie glowa tej rodziny. Mowie, co nalezy, czego nie. Ale kazdy juz sie poprzytulal do mnie jak mu bylo zle po stracie rodzica i teraz odzywaja sie tez tylko w sytuacjach problemowych. Nie ma w tym nieszczerosci jezeli chodzi o pomoc innym. Jak tylko ktos mi opowiada o jakims problemie - od razu mysle rozwiazaniami. No i rozwiaze im problem i juz nie trzeba do mnie przychodzic... Z natury jestem mila dla ludzi, nie kosztuje mnie to wiele, bo tak mam... Ale dla siebie nie jestem taka... zle o sobie mysle... ciagle cos sobie zarzucam.... dzisiaj pomyslalam, ze musze byc okropnym czlowiekiem skoro nikt nie chce mi nawet wyslac smsa przez caly tydzien czy zadzwonic... Ale bede pracowac nadal nad sobą. Przede mna kolejna wyprowadzka... W obcym miescie, bez mieszkania, znajomych to takie trudne spakowac sie, znalezc sobie mieszkanie i bez auta sie przenisc i znowu zaczynac od nowa... i po co? to juz sie nawet nie zaczyna... to juz sie chyba wszytsko powoli konczy... Ale trzeba jakoś dać radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja odkryłam w sobie... introwertyzm... i mimo iz zawsze wiedziałam, ze mam taki typ osobowości to nigdy do konca nie wiedziałam o co z nim chodzi... powinnam byc cicha i niesmiala a przeciez jestem rozgadana, w pracy wspolnie dzialam z ludzmi, ale jednak lubie znikać też gdzieś z tłumu naładowac baterie by potem znowu kilka godzin byc towarzyska... I teraz powoli uczę się tego od nowa. Dlaczego tak się zachowuje, dlaczego nie umiem nawiązać relacji... I jak przekonać ludzi, ze lubię ich, ale nie mogę przebywać wsrod nich za długo, bo czuję się wczerpana ich towarzystwem... Rodzina ekstrawertyczna nie zwraca na mnie uwagi - "odrzutek". W szkole zawsze słyszałam "usmiechnij sie" "zrob tak" a jak nie umialam wydusic z siebie słowa to bylam uwazana za bezczelną... a w mojej głowie po prostu była dziura,,, nie umialam tak szybko zebrac mysli jak ekstrawertycy, nie umiem tak szybko tworzyc osądów i wykazać się energicznością... Kurde... tylko teraz tak dużo pracy mnie czeka, żeby przezwyciężyc siebie, stac sie kims innym... tylko po to zeby coś zyskać - przyjaciół... bład - przyjaciela... chociaz jedną osobę na tym swiecie, która mnie zaakceptuje i dla której również bede się starała zmienic na ekstrawertyka... bo zyjac w swoim swiecie nie wpuszcze do niego nikogo i bede zawsze sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi introwertyzm bardzo utrudnia życie, mam problemy ze znalezieniem pracy,z poznawaniem nowych ludzi. Pracuję nad tym, ale jak się przez długi czas nie widzi efektów to traci się motywacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przykro mi jak czytam Wasze wpisy. Mam rodzinę wiec pewnie trudno mi to zrozumieć. Mam jednak pewne problemy z utrzymywaniem relacji ze znajomymi. Z drugiej strony potrzebuje innych ludzi niz bliska rodzina. Dlatego ucze się kontaktów i ich utrzymywania - inicjuje wyjścia, robię babskie spotkania ( spontaniczne spotkanie bez większych przygotowań i zawsze znajdzie się grupka większa/mniejsza), wysyłam kartki z życzeniami i nawet założyłam FB (jak na siebie to wyczyn!). To działa, powoli ale jednak. Teraz mam z kim wyjść wieczorem pobiegać, czy na kawę. Nie wiem, czy bedą w potrzebie, ale moze nie muszą. Wazne, że jest z kim się pośmiać. Nie szukam znajomych od wszystkiego. Dziewczyny trzymam za Was kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj tak, introwertyzm to zło konieczne... Lata pracy a efekty marne, bo to częśc nas... to tak ja przestawić się z prawej ręki na lewą (czy odwrotnie). Samotność tak bardzo boli, przeszywa mnie po całym kręgosłupie... czasami czuje jakby mi dosłownie serce kamieniało, jakby już tam nic nie było w środku, bo po tylu latach cerpień, podkładania się dla ludzi jestem wyssana... Nie umiem już nic dla siebie zrobić, nie mam dla kogo robić,,, a problem goni problem... zdrowie do chrzanu, ciagłe wynajmowanie mieszkań, zero wsparcia, rozmowy z kimś bliskim... w tym roku odpuszczam... Od 20 lat pracowałam nad sobą - bardziej lub mniej. Pas! Zdechnę i tak w samotności, więc nie chce mi się już dążyć do kontaktów z ludźmi... Pewnie to moja wina, pewnie nie umiem wyjsc poza jakies własne ograniczenia... i juz nie wyjde. Dzisiaj kłade na siebie kreskę, jestem stracona. Nie chce mi się już starać, bo efektów brak. Będę żyć bez ludzi totalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobitki, patrzcie co mam. Bratowa mi poleciła. Testowanie za darmo, właśnie dostałam emaila o tym, że załapałam się na kampanię testowania jogurtów, przyjdzie do mnie cały karton, nie wiem kto to zje smiech.gif Ale dietetyczne jest jezyk.gif Też możecie spróbować: https://ekspert.streetcom.pl/pl/secured/user/share-registration/672057f7976a889f87b90709c4cde7ae Wystarczy się zarejestrować. Zapodam wam zdjęcie jak przyjdą te Activie, mają być w ciągu 2 tygodni. Ale są też kampanie proszków do prania, słodkości, szamponów, kremów itd. Dostaje się całe pudełka, potem tylko trzeba wystawić opinię. A ponoć na starcie każdy się łapie na jakąś kampanię, no tak jak ja teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od czego zacząć szukanie znajomych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mam 30+ ,sama od 3 lat, praktycznie zadnych znajomych i raczej zerowe szanse ze bede miala kiedys swoja rodzine..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko jak poznać nowych ludzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na imprezach ? W teatrze ? W barach, pubach ? A co jesli kos nigdzie nie chodzi, jest domatorem ? Zostaje mu chyba komputer..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe co tam u autorki ? Dalej sama ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przez internet tez mozna chyba poznac kogos wartosciowego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Puby i imprezy - trochę trudno. Samotne wyjście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe kto ma chec tak samotnie wychodzic gdziekolwiek ? Ja np. nie ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Samotne wyjście nie sprawia takiej przyjemności jak w towarzystwie. Znaczenie trudniej się na nie zdecydować :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z pewnoscia takie osoby sa nie smiale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Totalnie sama i załamana. Czytam Wasze posty i chociaż to jakoś trzyma mnie na duchu, że są inni w podobnej sytuacji... Ale to takie przytłaczające z drugiej strony, bo wiem, jak się można czuć w sytuacji osamotnienia... Mam 30lat, po rozwodzie, w obcym mieście... Próbuję poznawać znajomych, ale zaczynam już chyba podjerzewać u siebie fobie społeczne... tyle osób mnie zraniło... brak rodziny, bliskich przyjaciół... co jakiś czas poznaje osobę, która wydaje mi się godna zaufania i która po jakimś czasie okazuje się fałszywa... A ja znowu zraniona i jeszcze bardziej zamknięta na świat. Chciałabym nad sobą pracować, bo z pewnością coś blokuje przepływ energii pomiędzy mną a ludźmi... Nie stać mnie na prywatną psychoterapię... Nawet nie wiem, czy się na nią nadaje, bo ogólnie jestem w normie ;-) i do dogadania i pośmiania i pocieszenia, ale nie mam ludzi, z którymi mogę stworzyć bliskie, ciepłe relacje... zawsze mi ktoś wbije szpile...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×