Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość oooooooooooooooooooook

Czas skończyć z jakoś to będzie

Polecane posty

Gość lusia_frusia
ważne w założeniu rodziny ale nie są jedynymi przesłankami szczęścliwego dziecka można mieć bardzo dużo kasy i być fatalnym rodzicem bez względu na to czy ma się 20 czy 40 alt :/ a jakby wszyscy mysleli wylacznie o stopniu zamoznosci dzieci by nie bylo bo kasy zawsze jest za malo! a ocena tego co dla kogo jest duzo kasy to wogole jest porazka bo dla ciebie moze to byc suma pryszcz a dla innego to fortuna i ajk wtedy wytlumaczyc komus ze to jednak nie ejst fortuna? Pewnie najlepiej ofiarowac dzieciom kasę i miłość,ale jak sie da tylko kase to przynajmniej dziecko troche świata zobaczy,kultury,nauczy się języków i w ogóle bedzie na wyższym poziomie egzystencji niż taki pochodzacy z biednej rodziny ofiarujacej jedynie miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lusia_frusia
Pewnie najlepiej ofiarowac dzieciom kasę i miłość,ale jak sie da tylko kase to przynajmniej dziecko troche świata zobaczy,kultury,nauczy się języków i w ogóle bedzie na wyższym poziomie egzystencji niż taki pochodzacy z biednej rodziny ofiarujacej jedynie miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
Drogi autorze, na serio myślisz, że 18 tys. oszczędności to jakieś zabezpieczenie? A 3000 zł netto na rodzinę to wystarczająca kwota na utrzymanie się w dużym mieście? Żeby faktycznie żyć na dobrym poziomie, o jakim piszesz, trzeba by mieć z 5000 zł netto i ze 3-4 razy więcej kasy na koncie niż te 18 tys. Plus własne mieszkanie. Tym sposobem spośród moich znajomych na dziecko nie stać prawie nikogo. Tylko co mnie to obchodzi? Jeśli radzą sobie z niższym dochodem i kredytem i zerowymi oszczędnościami, to ich sprawa, a nie moja. A to, że Ty uważasz, że kogoś nie stać na coś, nie oznacza, że on nie może uważać inaczej :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przy zakladaniu rodziny kasa jest wazna, bo jakimi bedziemy rodzicami nie umiemy jeszcze okreslic. milosc do dziecka jest najwazniejsza, ale wazne jest tez zeby dziecko bylo oczytane, przystosowane do zycia w spoleczenstwie. do tego wlasnie juz sa potrzebne pieniadze, na szkole, na podroze etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
A skąd wiesz, że za 10-15 lat będzie Cie nadal stać na te podróże etc. dla dziecka? Skąd masz gwarancję, że np. nie przyjdzie kryzys i będziesz musiała oszczędzać na pietruszce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamciuchna
Ok- Ci którzy twierdzą, że trzeba na podróże mieć niech powiedzą gdzie jeżdżą z dziećmi i czego ich tam uczą? Bo all inclusiv w Egipcie czy Turcji gdzie się leży przy basenie, wpieprza lody i pije drinki to nie są podróże :D Ale Wam się wydaje, że jak dziecko się samolotem przeleci to już liznęło życia :) A jak tydzień na hotelowych animacjach spędzi to na pewno sobie w życiu poradzi :D O konkrety proszę - czego Wy uczycie dzieci na tych "podróżach"? Moi rodzice na podróże dla mnie kasy nie mieli - ale nauczyli mnie zaradności, odwagi i ambicji, dzięki czemu tam gdzie chciałam to sobie sama wyjechałam - potrafiłam sobie wynająć na wyjeździe mieszkanie, znaleźć pracę, poznać LUDZI tamtejszych a nie recepcjonistkę i boja hotelowego :) Na dodatkowe lekcje języka nie musieli mnie posyłać - wystarczało mi to co miałam w szkole, bo byłam raczej samoukiem i siedziałam sama tak czy siak w domu nad niemieckim czy angielskim. Kasa jest ważna, oczywiście, ale dla jednego 300 zł co miesiąc oszczędności wystarczy żeby zapewnić dziecku MĄDRZE to co potrzebuje, a innym 3000 nie starczy. Ile jest dzieci,które kilka razy w roku wyjeżdżają, mają pokoje pełne zabawek, ale wcale nie są szczęśliwe? Dzieciom są potrzebni kochający rodzice, ich obecność, pomoc i wsparcie. Nie da się zapewnić tego dziecku będąc ciągle w pracy, a żeby mieć kasę, trzeba pracować. ALbo trzaskać lewiznę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja na 500kcal przez 2 tygodnie
dorastałam wq biedzie, głodzie i przemocy za 900zl 4 osoby sie utrzymywaly (zarabiali oboje rodzice ale wsyztsko prawie szlo na splate jakichs chorych zadluzen wzietych na glupoty) teoretycznie moja mama nie powinna sie decydowac na dziecko, a jednak grubo po 30stce sie zdecydowala, i ciesze sie ze zyje - moze pierwsze 18 lat to byly cierpienia, ale teraz jest pieknie i te 18 lat cierpien to nie jest wygorowana cena za terazniejsze szczesliwe, dostatnie zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
Ja w 3 dni we Lwowie zobaczyłem specyfikę regionu, zobaczyłem jak się zachowują rdzenni mieszkańcy, posmakowałem nowych rzeczy i doceniłem Polskę na nowo. Naprawdę niesamowicie doceniłem. Książki by mi tyle nie dały. Podróże ksztalcą tolerancję, wyrabiają zmysł adaptacji, praktyczny poligon językowy... Drogie Damy bajerować to My, ale nie Nas. Można nawet utrzymać dziecko za 300 złotych, ale to będzie jedzenie na poziomie - kanapki z ketchupem i rzeczy z najgorszego lumpeksu. Dziecko nie wyrośnie Ci. Może mieć geny na 190 cm i tak go karmiąc to Ci wyrośnie na 160 cm. Dziecko potrzebuję budulca i zdrowego oraz wymagającego pożywienia - GŁÓWNIE BIAŁKA - mięso, ryby, ser biały itd. Miłość jest najważniejsza, ale zabiegani Rodzice w pocie czoła wiążący koniec z końcem nie mają czasu na Jej okazywanie. Ile posiłków jecie razem? W rodzinnej atmosferze? Podoba mi się Przedmówczyni stanowisko. Życie to dar, choć od razu po urodzeniu jesteśmy skazani na śmierć. Taki pokrętny dar, ale faktycznie jak się przyjdzie na świat to pasuję wykorzystać ten pokrętny dar. Wygrało się wyścig w którym startowały miliony. Możemy się bajać, ale ludzie mający 300 zł na dziecko, a 3000 żyją na innej stopie. Musieliby być mega niegospodarni by zniżyć się w swojej nieefektywności mając 3000 do 300 zł;/ Co kupowaliby chleb za 30 zł zamiast 3 zł? Nie czarujmy się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anndronnka
Temat trochę sensu ma,bo w sumie patrząc na smarkule po 15 lat z brzuchem pod nos człowiek się zastanawia co ona temu dziecku zaoferuje? Inni na poziomie starają się latami,a taka małolata pstryk i zaciążyła. Ja pochodzę z biednej rodziny. Rodzice ledwo wiązali koniec z końcem,ale bardzo mnie kochali. Mąż pochodzi z zamożniejszej rodziny,ale tam tylko kasa się liczyła, po śmierci dziadków były boje o majątek. Ostatecznie w wieku 20lat mąż zaciągnął się i został marynarzem. Z domu wyszedł jak stał w jednym komplecie ubrań. Zostawił rodzicom co było jego-bo od 15 roku życia pracował w wakacje na budowie-pomysł jego ojca,żeby poznał wartość pieniądza. Więc wysyłał 15latka na 12-14h na budowę. A i żeby nie było-sam był pracownikiem budowy i nigdy pracą fizyczną się nie splamił. Obecnie mąż nie utrzymuje z nimi kontaktów-mimo,że co roku jeździli na wczasy i bywali też na zagranicznych wycieczkach. Ja w dzieciństwie 2 razy byłam na koloniach. Rodzice nigdzie nie byli,ale chcieli żebym ja mogła jechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesela z [rawdziwego zdarzenia
3dni: oczywiscie, że mieć 300 a 3000zł to co innego. Tak samo inaczej żyje się pięknej kobiecie, jak tej brzydkiej, z nieproporcjonaloną figurą, malymi piersiami, itp itd. Ale czy to jest p[owód, aby ta pierwsza miała wieksze prawa do życia? Nie! Rodzicom się wydaje, że ich dziecko to tak, jakby hodowali roślinę i tylko od nich zależy, jaka ona urośnie - jak często będą podlewac, naświetlać itp. Tymczasem dziecko to odrębny, żywy organizm, kiedyś wyfrunie i zacznie swoje zycie. Moi rodzice nigdy nie czytali książek, ja jestem molem książkowym. Nigdzie nie podróżowali - ja zwiedziłąm parę ciekawych krajów (na własną rękę, nie zadne zorganizowane gówna). Moja matka jest bierna, uległa - ja nie. Ona zarabiala cale zycie 1200zl, a ja nie, z roku na rok zarabiam lepiej. Jedno nie ma nic do drugiego. Nie mozna biednym zakazać mieć dzieci; nie dla siebie je rodzą, ale dla świata, a w PL jak wiadomo, dzieci brakuje. Co do wzrostu i odżywiania. Jestem wyższa od rodziców o kilka cm, choc niedojadałam jako dziecko, a jak jadłam do syta to prawie same ziemniaki. Dzisiaj odzywiam sie swiadomie i z głową, ale już wtedy byłam zdrowa jak koń, wiec nie generalizuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
Tu jest za dużo stereotypów. Czym się różni smarkula w wieku 15 lat od studentki w wieku 25 lat, która nie ma doświadczenia zawodowego? Wiele do budżetu domowego nie wniesie, a dziecko chcę mieć. Druga sprawa - bogaci nie kochają dzieci, kupują ich miłość, a biedni są biedni, ale bardzo kochający. Jest różnie. Bogaci mogą bardziej kochać, bo mają więcej czasu, bo dobrze zarabiają. Mniej są sfrustrowani. Uznają wartości rodzinne za najwyższe. Bogaci mogą wpaść w klamrę konsumpcjonizmu. Biedni mają mniej czasu na kochanie dzieci i są bardziej sfrustrowani problemem pieniędzy, bo ledwo wiążą koniec z końcem. Biedni wracają styrani z pracy, ale dają z siebie wszystko, bo wiedzą, że trzeba okazać miłość dzieciom i dla nich to robią. Wartości rodzinne najważniejsze. Odgradzanie grubą kreską - Bogaty - kupuję miłość, Biedny - nie ma za co, więc kocha jest niedorzeczne. Sorry, ale to jest argument właśnie ubogich. Przykro mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anndronnka
Sam był pracownikiem biurowym miało być. I do czego zmierzam-moi rodzice dali mi wiele miłości i nauczyli szacunku do ludzi. Mąż jest dobrym człowiekiem,ale często jednak bardziej ceni rzeczy niż ludzi :( ale kocham go takim jakim jest. Razem stworzyliśmy zdaniem autora wzorową rodzinę. Mamy mieszkanie 48metrów, mamy samochód-stary,ale jeździ i mamy córkę którą kochamy nad życie. Ona ma więcej niż ja-ma 4 lata,a już 5 razy gdzieś wyjeżdżała. Ma dużo zabawek,ale ma też dużo miłości i wie,że mama i tata ją kochają i wszystko może nam powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesela z [rawdziwego zdarzenia
3dni wymyslasz, raczej biedni mają wiecej czasu niz bogaci, ktorzy np. mają wlasne firmy i o urlopie od 5 lat nie mogą pomarzyc, a pracują do 19-tej. nie ma co generalizowac, kto ma wiecej czasu, ale wniosek jest taki: dziecko to nie walsnosc ani zabawka rodziców, rodzice je stworzyli, ale zyje samo dla siebie, swiata, a nie by spelniac czyjes ambicje. Niewazny dom, z jakiego pochodzisz, wazne, jakim czlowiekiem jestes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
Powiedz mi czy jak dziecko będzie miało potencjał na 190 cm to kiedy prędzej je uzyska: - gdy je kanapki z ketchupem, makaron z koncentratem czy wtedy: - gdy spożywa dużo białka, owoców i warzyw? Nie czarujmy się. GENY najważniejsze, ale budulec musi być. Zostałabyś szybciej molem książkowym i podróżniczkom, gdyby rodzice od małego to w Tobie rozwijali. Brakowało Ci tego, odkryłaś to samo, że to ważne. Jednak to rola Rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
Tu się zgadzamy, ale ja wychodzę z założenia, że im lepsze dzieci tym lepszy świat, a żeby były lepsze to lepsze warunki im tylko pomogą. Jakim cudem bogaci mają mniej czasu? Ja mówię o tych, dla których są najważniejsze wartiości rodzinne. Pracują tyle by starczyło. 8 h i fajrant. Mają dobre pracy i wyciągną razem luźno 5000. Zaś biedni prędzej muszą tyrać po 12 h. Zaprzeczysz? Kto musi więcej zapieprzać by zdobyć hajs na utrzymanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anndronnka
Należy jeszcze odróżnić biednego człowieka od patologicznej rodziny. Wiadomo każdy kocha na tyle na ile potrafi. a i ktoś pytał o to gdzie ludzie jeżdżą z dziećmi: córka miała 3 miesiące Kołobrzeg. rok i 3 miesiące Karpacz 2 lata i 3 miesiące Rewal 3 lata i 3 miesiące Trójmiasto 4 lata i 3 miesiące gospodarstwo agroturystyczne na Mazurach. Dużo zwiedzamy,pokazujemy jej. Coraz więcej już rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
Bardzo dobrze, że Pani pokazuję Polskę, bo to piękny kraj, ale podróże zagraniczne więcej dają. PRoszę wybaczyć śmiałość. Proszę Pani, Pani upomina się o odgradzanie patologii od biedoty, a ja się domagam odgradzania bogatych, którzy uznają rodzinę jako najwyższe dobro od tych, których pochłonął konsumpcjonizm. Logicznym przynajmniej dla mnie, że rodzice bogaci z wartościami rodzinnymi ustawionymi na priorytet lepiej wychowają niż biedni, którzy też tak spostrzegają te wartości. Przykro mi, ale kasa to wielki ułatwiacz. Miłość najważniejsza, fundament, ale otoczkę robi kasa, a ta otoczka potem przekłada się na status materialny dzieci i mają łatwiejszy start.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anndronnka
3 Dni posługujesz się kolejnym stereotypem. Biedny nie musi koniecznie więcej pracować, często pracuje mniej,dlatego jest biedny... Ale tu nie ma znów co generalizować. Wiadomo jakby ktoś zarabiający najniższą krajową chciał mieć 10tysięcy to musiałby tyrac dzień i noc. Ale jeśli te 1500mu wystarczy to będzie pracował krócej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
Proszę Pani kto te mityczne 3000 szybciej osiągnie? Prawnik czy sprzedawca za kasą? Zatem, kto będzie miał więcej czasu dla rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
Bardzo ładnie Pani uderzyła w sedno. Ludzie nie osiągają pułapu 3000 i go obniżają do 2000 i jakoś to będzie. Zostają z Rodzicami i się gnieżdżą i w rezultacie tną na dzieciach. Jak te dzieci mają pojąć prywatność skoro dzielą pokój z bratem? U których dzieci pojawia się zazdrość? U bogatych czy biednych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podroze - nie mowie o wycieczce do hurghady, bo tam polacy leza tylko nad basenem. swoja droga polacy to chyba jedyny narod ktory wybiera basen, a nie plaze. a nawet jesli... to to jest zawsze poznanie innej kultury, obycie w miedzynarodowym towarzystwie. zabawa z dziecmi z innych kultur. pierwszy raz za granice pojechalam ze szkoly w 5 klasie do londynu, widzialam inne obyczaje, innych ludzi o dziwo juz wtedy widzialam te roznice miedzy PL a UK, tak samo bylo przy kolejnych wyjazdach. do tego byla to zywa nauka jezyka. co do reszty nie chce mi sie wypowiadac, bo biedniejsza osoba, zacietrzewiona i zakompleksiona zawsze bedzie uwazala, ze kasa nie ma znaczenia, a osoba z wyobraznia zrozumie, ze wtedy zycie jest prostsze i lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anndronnka
Na podróże zagraniczne mamy czas. Córka ma dopiero 4 lata. Jak będzie więcej rozumiała to mamy zamiar pokazać jej kawałek świata. Ale na pewno nie all inc w hotelu z basenem. Z racji znajomości języków obcych oboje z mężem potrafimy sobie poradzić za granicą i bez pomocy biura podróży zwiedzać. I ja mimo,że z biednej rodziny,to skończyłam studia i znam biegle 3 jezyki. Mąż nauczył się języka w pracy,bo rodzice wpadli na pomysł wycieczki do Włoch ale na pomysł prywatnych lekcji języka już nie. Za to wysłali go do szkoły muzycznej-której nienawidził :O także często mając pieniądze ludzie dokonują złych wyborów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
Jak ja lubię Panią czytać:) Biedniejsi mają mentalność, że mieć pieniądze to wstyd, albo, że się je zdobyło żerując właśnie na nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
Andronika nie pieniądze tu zaskodziły, a brak pozwolenia by dziecko zdecydowało jaką pasję chcę rozwijać. Błąd rodziców, a nie nadwyżki środków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
To było do Pani Little.D. Z Panią się od razu zrozumiałem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 dni wybacz ale nie wiem czy my żyjemy w dwóch różnych światach czy to tylko ja i moi znajomi mamy takie do d... prace, że spędzamy tam trochę więcej niż przysłowiowe 8 godzin. ja- średnio 9-10 godzin w pracy (oczywiście zapomnij o wynagrodzeniu za nadgodziny), mąż tak samo i to nie jest konsumpcjonizm. To po prostu rzeczywistość. Znajomi z wlasnymi formami tak samo od rana do nocy w pracy a dzieci z przedszkola do niani. Dawno nie słyszałam żeby ktoś wspomniał o pracy przez ustawowe 8 godzin (no chyba, że robota państwowa, ale i tam się kończy ten luksus.).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesela z [rawdziwego zdarzenia
mam znajomych na różnym poziomie. Od rolników, żyjących z marnego gospodarstwa, zasiłków, dorywczych prac w lesie, przez zwykłych ludzi zarabiających po 1200, po przedsiebiorców, którzy w miesiąc mają po kilkanascie tysięcy. Oceniam tylko na podstawie swojego podwórka, ale jednak im ktoś biedniejszy, tym ma więcej czasu. Koleżanka zarabia 1100zł w urzedzie gminy, ale o 15 wychodzi i ma wszystko gdzieś. Kolega ma firmę i jest na zawołanie, musi jezdzic, nawet w soboty i niedziele czasem, nie ma czasu na urlop. Koleżanka ma sklep i salon kosmetyczny, pracuje po kilkanascie godzin dziennie. A mam znajomych, co żyją w biedzie, raz na kilka dni pójdą do jakiejś fizycznej dorywczej pracy coś zarobić, ale dzieciaki szczesliwe, chociaż w podartych ciuchach, a matka z ojcem mają kupę czasu dla nich, mogą pogadać itp, pobawic sie razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
Dlaczego biedniejsi mają czas? Obniżają status materialny. To chyba proste. 8 h ustawowe jest w wielu pracach. Jeszcze brakuję pogadanek o prezesikach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anndronnka
Little.d ależ oczywiście,że jak się ma kasę to jest łatwiej. Ale nigdy w życiu nie można dopuścić do tego,aby pieniądze stały się ważniejsze od relacji między ludźmi w rodzinie. Co do mentalności anglików,to akurat ich pojmowanie świata mi nie odpowiada-pracuję z nimi na codzień i uważam,że akurat ich przykład nie jest najlepszy. Dużo więcej moim zdaniem prezentują sobą Hiszpanie. Tam pielęgnuje się wartości rodzinne a jednocześnie dba się o byt na odpowiednim poziomie. Pracuję w międzynarodowym konsorcjum,więc mam spory kontakt z różnymi nacjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 dni
W końcu po co mieć lepiej jak można przeżyć? Zaraz mi powiedzie, że pieniądze szczęścia nie dają, ano nie dają, ale drogę do szczęśćia ułatwiają. Pieniądze pozwalają na więcej? Lepiej mieć czy nie mieć pieniędzy? Z resztą pieniądze to ekwiwalent pracy. Ktoś pracuję na wyższym stanowisku, bo jest świetny to zarabia więcej. Ma się wstydzić tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×