Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niemieszkata

Czy macie własne mieszkania, jeśli tak, to skąd ?

Polecane posty

Gość 9994
te zazdrosnicy,czepiacie sie tej co mieszka sama pod warszawa:O ma dziewczyna super,wlasny kat,jest sama,zarobki niezle,tak trzymac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwkowaoliwkazielona
masz rację, jest bliżej z Waw ale mam auto, w tamtej części Ząbek komunikacja jest bardzo kiepska, pociągów nie ma, jesli chodzi o powroty z imprez to ja juz tak czesto nie bawie sie jak kiedys...kiedys to bym sobie nie wyobrazala tam mieszkac w kazdy weekend był melanż :) teraz rzadziej a nocnymi nigdy nie jeździłam...z dojazdem do pracy bede miec 2 km roznicy, wiec luz, chyba ze zmienie prace...ale gdybac mozna zawsze i na kazdy temat...chce odciąć sie od pewnej czesci zycia zmieniajac otoczenie i mieszkanie...a zeby kupic w Waw nowe to musialabym wziac kredyt i nie uśmiecha mi sie płacić za miejsce w garażu 30 tyś...to jakaś totalna pomyłka :/ tam w cenie mieszkania 3 pokojowego mam miejsce i jeszcze jak je wykończę w wysokim standardzie to mi zostanie kasa i widok na las a tu mam na drugi blok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oszczędna ELL
Nie było łatwo ale jako nastolatka i studentka oszczędzałam i oszczędziłam paręnaście tysięcy, potem jak wyszłam za mąż tez mieszkałam trochę kantem u teściów i znów oszczędzałam. Nie bardzo się dało bo płaciliśmy teściom za pokój i sami za swoje wyżywienie. Ja byłam na stażu a mąż pracował na zlecenie. Jak przystąpiliśmy do kredytu to żyliśmy z jednej pensji, mieliśmy 50 tys wkładu własnego i na opłaty. Akurat tez się tak trafiło że mieszkanie dwupokojowe w całkiem dobrej dzielnicy za 180 000, więc całkiem względnie. Kredyt udało się wziąć z pomocą żyranta ale rozumiem że nie wszyscy mają ten luksus. Do tego dostaliśmy program rodzina na swoim. Było ciężko bo z pensji męża musieliśmy zapłacić ratę, czynsz prąd, media, i jeszcze mieć na życie. A mąz kokosów też nie zarabiał. Ja też chwytałam się czego mogłam. niedawno dostałam prace i dopiero teraz wychodzimy na prostą. Mój mąż tez mi wmawiał przez 3 lata że się nie da, ale dopiero jak się dowiedział że od tego roku zaostrzają się wymagania w programie rodzina na swoim i później będzie nam jeszcze ciężej, to dał się wreszcie namówić. Okazało sie że nie było tak źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oszczędna ELL
Zapomniałam dopisać że mąż zarabia na czysto 1700, w wakacje do 2,5 tys a ja do tej pory jakieś 2, 3 stówki miesięcznie uciułałam, sprzedając jakieś rzeczy na allegro. W wakacje trochę więcej bo pracowałam 2 miesiące zbierając owoce. Więc jak widać można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niezmiennie zadziwia mnie przekonanie znacznej części forumowiczów, że mieszkanie im się należy tylko dlatego, że istnieją. I że w innych krajach, każdy może sobie na nie pozwolić. a to przecież bzdura. we włoszech plagą są ludzie mieszkający do 30, 40 roku życia z rodzicami, podobnie z resztą jest w wielu innych europejskich krajach. W nielicznych jest inaczej. A Ci co zarabiają na dom w UK czy Irlandii - zarabiają na dom w Polsce! a nie tam, tam przecież też ie mają własnych mieszkań czy domów. Z przeciętnej pensji polaka po krótkim dość czasie też można oszczędzić na spory dom - na przykład w Zimbabwe. tak jest na całym świecie. nie wiem, skąd w Was przekonanie, że "POWINNO" być inaczej?? tylko dlatego, że tak by było miło? rozumiem, że w cywilizowanym kraju każdy powinien mieć np. dostęp do bieżącej wody - bo to kwestia zdrowia. ale dlaczego każdy powinien mieć własne lokum?? nie rozumiem, skąd ta powinność wynika. Za to widzę, jakie konsekwencje ma takie przekonanie: zgorzknienie i poczucie nieszczęścia i niesprawiedliwości. sami sobie to robicie, że się tacy stajecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No widzisz beatko
dom kończymy 120 metrów.bardzo pomogli teściowie i kredyt hipoteczny,działak 1200m na wsi ,dwa domy na niej ,jeden murowany ,drugi drewniany,spuścizna po babci.a obecnie wynajmujemy,a za 2 m-ce przeprowadzka do naszego domku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemieszkata
Jak się ma spuścizny po babciach i pomoc rodziców, to łatwo dorobić się własnego m. A co ma powiedzieć ktoś, kto nie ma żadnej spuścizny ani rodzice nic nie pomogą ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No widzisz beatko
spuścizna w tym roku,dom zaczynalismy budować 5 lat temu,mąż pracowal na tirach ,ja poszlam do pracy jak mala miała pół roku.mieszkalismy w wynajetym.było ciężko jak cholera,póżniej wzięłismy hipoteczny i jakos z górki teraz.ale i tak najbardziej się ciesze z tej chaty po babci.jest 50 km od nas i jest tam booooooooooossssssssssskkkkkkkkkoooooooooooo.za to moi rodzice mają mnie w głębokiej dupie.to tyle,żęby nie było tak cukierkowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No widzisz beatko
aha teściowie pomogli w sprawie przyłączy,działki,i samej budowy-teść ma firmę budowlaną.i uwielbiam ich za to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No widzisz beatko
także budowa z planami ,przyłączamikosztowala nas około120 tys.ale z ato w przyszłym roku lub za 2 lata czeka nas remont chatki na wsi.pozdrawiam i nie martwcie sie .u nas było ciężko jak cholera ale daliśmy radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruszki jedz
Każdy jest kowalem swojego losu, ale nie każdy zna się na kowalstwie:) Bez pomocy rodziców, dziadków albo wyjazdu za granicę - bardzoooooooooo trudno o własny kąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
to prawda, że trudno beż żadnej pomocy, ale jakoś się da. ja własnego mieszkania nie mam, ale spłacamy z mężem jego kredyt na mieszkanie, w którym mieszkamy. jego rodzice pomogli mu trochę z wkładem własnym, ale raty spłaca już we własnym zakresie, a małe nie są. za jakiś czas chcemy kupić większe mieszkanie, mam nadzieję, że uda się wziąć kolejny kredyt, bez konieczności sprzedawania tego pierwszego mieszkania. na razie pracujemy i odkładamy (choć żyjemy też normalnie, nie popieram oszczędzania za wszelką cenę). z tym, że mój mąż nie ma przeciętnej pracy biurowej, ale bardzo ciężką i wymagającą sporych kwalifikacji pracę, w której ciągle musi wyjeżdżać (właściwie więcej jest poza domem niż w domu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olalalallala
ja 25lat maz 27 mieszkanie na kredyt zostalo 8,5 roku do splaty raty malejace ok 2600-2700 w tym roku , splaca maz bo na niego kredyt pomaga tesciowa daje 1000zl do raty :) i jakos leci z dziecmi poczekamy jakies 3 lata :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meridasss
ja 25lat maz 27 mieszkanie na kredyt zostalo 8,5 roku do splaty raty malejace ok 2600-2700 w tym roku , splaca maz bo na niego kredyt pomaga tesciowa daje 1000zl do raty :) i jakos leci z dziecmi poczekamy jakies 3 lata :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemieszkata
Przepraszam, ale ktoś, kto dostaje pomoc od rodziców czy dziadków to raczej też się na kowalstwie nie zna i kowalem swego losu nie jest - po prostu dostał gotowca i nic robić nie musi. Kowal swego losu to jedynie ten,który bez pomocy jest w stanie zarobić na własne mieszkanie, ale takich jest niestety bardzo mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
niemieszkata - łatwo wygłaszać takie sądy o innych. ciekawe, czy Ty byś odmówiła, gdyby ktoś z rodziny chciał Ci sprezentować mieszkanie i powiedziałabyś "nie dziękuję, chcę być sama kowalem własnego losu"? Kowal swojego losu to też ten, który wie, jak wykorzystać to, co dostał. i nikomu tego "tytułu" nie można odmówić tylko dlatego, że coś na starcie dostał. lepiej weź się do roboty, żeby Twoje dzieci mogły mieć łatwiejszy start, a nie będziesz im prawić morały, że mają być jedynymi kowalami własnego losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obozowy30
niemieszka ty zazdrosna idiotko żal ci dupkę ścisnął? hahah ja dostałem mieszkanie w krakowie warte 500 tyś i dom na wsi wart pół 800 tyś a rodzice mieszkają sobie w swoim trzecim domu. ty debilko i tak się nieczego nie dorobisz więc żryj gruz niuku i przychlaście hehheheh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
No przepraszam, ale dostanie darowizny nie wymaga wzięcia się do roboty, po prostu dostajesz gotowca od mamusi czy tatusia i Wy to nazywacie inicjatywą własną albo bycie kowalem własnego losu ? Sorry, ale jak mamusia przyjdzie i da mi domek w prezencie, to nie powiem, że ja coś zrobiłam by poprawić swój los, tylko że mamusia to zrobiła i że nie jest to ode mnie kompletnie zależne !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
Wiadomo, że nie odmawia się takiej propozycji, ale nie znoszę ludzi twierdzących, że się czegoś własnymi rękami i robotą dorobili, a tal naprawdę dostali wszystko lub większość od mamusi i tatusia, bo gdyby tego nie dostali, to by pod mostem siedzieli lub marna kawalerkę wynajmowali i grosz za groszem liczyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
obozowy, a co bys miał, gdybyś tego wszystkiego nie dostał ?Karton pod mostem ?Więc się nie unoś, że się czegoś dorobiłeś, bo się niczego nie dorobiłeś sam, tylko dostałeś gotowe do rączki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam dziewczynę, która natychmiast po ukończeniu 18 lat przeprowadziła się do mieszkania odziedziczonego po nieżyjących rodzicach i... zaczęła imprezować, nie zdała do następnej klasy w liceum, potem wywalili ją ze szkoły. znam też inną, która dostała mieszkanie od rodziców, wyremontowała je, pracuje i utrzymuje siebie, swoje dziecko i opiekunkę do dziecka - pomocy od rodziców bieżącej nie ma, ojciec dziecka też się wypiął. ale sobie radzi. bycie kowalem własnego losu to więcej niż dostanie lub nie mieszkania od rodziców. ważne, co się zrobi z tym, co się dostanie i ze swoim życiem w tej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
Ale tu nie chodzi o bycie kowalem własnego losu, tylko o bycie kowalem własnego dorobienia się mieszkania, przecież w temacie nie ma mowy o całym życiu, tylko o kwestii dorobienia się własnego m.To, co kto zrobi z darowaną kasą, to już inna sprawa na inny temat, a jeśli chodzi o sam fakt posiadania własnego domu czy mieszkania, to jeśli się je dostało od rodziców, to nie musiał się taki delikwent w ogóle napracować, tylko dostał coś za free, gdzie tu kowalstwo własnego losu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
Praktycznie wszyscy moi znajomi, którzy mają jakieś swoje mieszkanie, mają je dzięki temu, że dostali coś od mamy, babci, albo babcia czy teściowa dopomogła, dodała trochę kasy czy przepisała na własność swoje mieszkanie. Naprawdę nie znam ludzi, którzy byliby w stanie bez wkładu własnego, bez posagu od rodziców , tylko ze swojej pensji i ze swoich zarobków kupić tak ot na kredyt swoje mieszkanie.Zawsze, nawet jak mają kredyt, to gdzieś jest epizod jakiejś kasy od mamusi lub sprzedanego mieszkania po babci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
hmmm w sumie to dość naturalne, że zwykle jakąś pomoc się dostaje. naturalne, bo coś się musi dziać z tymi wszystkimi mieszkaniami po babciach czy rodzicach - najnormalniej w świecie są dziedziczone i trudno, żeby było inaczej: co nowa rodzina, to nowe mieszkanie, a po dziadkach zostają pustostany. każdy z nas ma przecież też jakiś rodziców, którzy gdzieś mieszkają i jednak rzadko są to obciążone długami ruiny. faktem chyba jest, że rzadko się zdarza kupno bez niczyjej pomocy, ale też rzadko ktoś jest pozostawiony zupełnie sam sobie, bez rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
Mam rodzinę, zarówno ja i mąż,ale jakoś nie skapło nam żadne mieszkanie, ani po babci ani po nikim, które moglibyśmy sprzedać czy sami w nim zamieszkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
Po dziadkach czy babciach nic nie było i nic nie dostaliśmy, a nasi rodzice mieszkają w swoich domach i jedyne co możemy dostać, to mieszkać razem z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
tripsa - ale kiedyś Wam pewnie skapnie. i nie wiem, czy jest czego zazdrościć tym, którzy mają mieszkanie, bo np. ich rodzice już nie żyją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona zakredytowanego
a mieszkanie z rodzicami to też wielka oszczędność, w porównaniu np. do wynajmu. można wtedy znacznie szybciej odłożyć coś na własne mieszkanie. więc też możesz liczyć na pomoc rodziców. a że chciałabyś innej pomocy - no trudno, zawsze można narzekać na to, czego się akurat nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
No tak, ale co nam będzie po mieszkaniu, które nam skapnie, jak sami będziemy już w podstarzałym wieku ? Teraz, póki jesteśmy młodzi, nic nam nie ma szans skapnąć, zarabiamy tyle, że kredyt byłby ryzykowny, więc jedyne, co nam zostaje, to mieszkać u rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tripsa
Oj nie tak łatwo odłożyć na mieszkanie mieszkając u rodziców. Ledwo odłożysz na jakiś używany samochód albo na własne wesele czy na remont kapitalny, a gdzie tu o mieszkaniu myśleć.Na mieszkanie nie da się tak łatwo odłożyć, bo to przeolbrzymi koszt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×