Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jagódka_Nie_Malutka

Od jutra dieta - start 10.09.2012 r. Do świąt 20 kg - 25 kg mniej. Zapraszam!

Polecane posty

Cześć:) Super wynik brawo, na stoku będziesz się ładnie prezentować:) też tak czasem mam, wydaje się że brzuch większy i czujemy się ciężko a tu waga pozytywnie zaskoczy. U mnie mini spadek bo na wadze dziś 68, ale nie dziwię się że tak mało. Mój wyjazd trwał ponad 2 dni, wyjechaliśmy w piątek o 3 rano a powrót ok 19 w sobotę, byłam na rodzinnym wyjeździe za Warszawą. Wyjazd udany, choć atmosfera niezbyt bo był to pogrzeb. Ale były spotkania z dawno nie widzianą rodziną i po raz pierwszy i pewnie ostatni zwiedziłam rodzinne strony dziadka, jakieś 120 km za stolicą. I wiadomo, 2 dni biesiadowania, ciasto mieli pyszne i Kamila nie mogła się oprzeć. No trudno, i tak nie jest źle. Dobrze że cali wróciliśmy bo droga powrotna tragiczna. No a wczoraj ogarniałam dom, odpoczywałam bo jednak taka podróż męczy. Rowerek składałam bo przyszedł w międzyczasie i pojeździłam trochę, jestem zadowolona, tylko jeszcze licznika nie ogarnęłam bo sporo ma tych funkcji. I nie wychodziłam, bo śnieg padał. Tak jak październik jest miesiącem urodzin i imienin w mojej rodzinie, tak styczeń i luty będzie, już się boję. Zaczynamy w środę, ciągle jakieś urodziny, imieniny i inne okazje.. Lubię ale się boję co to będzie na wadze ;P U mnie okres tradycyjnie się spóźnia, powinien być w środę, źle obliczyłam bo coś mi się zdawało że teraz w niedzielę miał być, no zobaczymy, niby objawy się pokazują, typu pryszcze gdzieniegdzie, czasem coś poboli w podbrzuszu, czekam cierpliwie. Menu już dziś lepsze, kanapka z szynką, potem banan albo wafle ryżowe, obiad mój ulubiony barszcz czerwony, wczoraj ugotowałam na kilka dni i będę zajadać, taki bez farfocli, czysty, mniam. No i rowerek dziś pomolestuję na kije pójdę, tak ładnie zimowo, sama przyjemność. Miłego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! :) Witam Cię po powrocie! Okoliczności wyjazdu nieciekawe, ale za to na chwilę wyrwałas się z domu i spotkałaś z rodziną. Ja juz jestem 8 dzień pod rząd w pracy. Ledwo daję radę. Jestem już zmęczona. Tym bardziej, że okresu dzień 2... Dietowo ok. Dzis zjadłam 60 g chleba razowego ze słonecznikiem. Do tego szynka drobiowa i biały serek. na 2 śniadanie miałam jabłko. Na obiad mam sałatkę od mojej mamy i trochę kurczaka. Popołudniu jadę pojeździć na nartach, potrenować przed wyjazdem. Bo dokładnie za 12 dni, o tej porze będę - tak myślę - w Niemczech. Muszę Ci się przynać, że wczoraj u mojej mamy zjadłam 2 babeczki z kremem i kawałek torta. Moja mama wszystko robi sama i to zawsze jest takie pyszne. Nie mogłam się postrzymać. Ale od dzis do wyjazdu twardo trzymam dietę. Bo już się boję jak to będzie w tych Włoszech... Gotować będę sama. Ale napewno nieraz skuszę się na pizze czy spagetti. Ale póki co nie myślę o tym tylko trzymam się zasad, żeby jak najlepszy wynik mieć przed wyjazdem. Zobaczymy jak to będzie. Póki co wracam do roboty, bo przy zamknięciu roku, to jest sporo do zrobienia. Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Jagódka:) jak długi będzie wyjazd? Nie przejmuj się, tą pizze czy coś i tak spalisz na nartach i wrócisz jeszcze lżejsza. Ja wczoraj przetestowałam rowerek porządnie, cała godzina, fajny jest, czułam nogi. Potem jeszcze kije w śniegu. Ale sporo ciastek zjadłam i wyjdzie na to że tylko je spaliłam. Chyba wpadłam w ciąg słodyczowy po tym wyjeździe, ale dziś już nic, aż do jutra, bo jutro zaczynam ciąg imprez urodzinowo imieninowych :O @ brak, choć tak mnie brzuch rano bolał jakby miał być, nawet test zrobiłam, bo bardzo ciekawa byłam ale nie było 2 kreseczek, ta druga bladziutka, prawie nic, no i czekam.. Plan na dziś to powtórka z wczoraj, tylko bez tych ciastek cholernych. Miłego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) dziś byłam tak zapracowana, że nawet nie miałam czu wejść na Kafe. Ale teraz piszę. Wyjazd ogólnie trwać będzie 7 dni. No mam nadzieję, że spalę coś na nartach, ale nie liczę na to, że będę lżejsza. Wino, pizza i tiramisu. To już są moje grzechy, bo już myślę o tym co mnie czeka. Ty natomiast kochana tak bardzo się tymi imprezami urodzinowo - imieninowymi nie przejmuj. Minie w końcu ten okresi i wrócisz do dalszej diety. Poza tym zawsze jak zjesz coś słodkiego, to dodawaj sobie po 10 min. na rowerku. I będzie dobrze. Co do 2 kreseczek na teście. Nie nastawiaj się za mocno, bo botem łatwo można się rozczarować. Ja tak miałam zaraz po ślubie. Jakiś amok na dziecko mnie dopadł. Potem mi przeszło. Ale wcześniej popadłam w paranoję i codziennie robiłam test, Jak się staracie, to w końcu się uda. My zaczniemy dopiero na wiosnę. Najpierw muszę schudnąć, hehe :P A jak Twój mąż na Twoje odchudzanie? Co mówi, co myśli? Jestem ciekawa :) Bo mój to maruda! :) Pozdrawiam. J.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, aż tak się nie nastawiam, to dopiero pierwsze próby, ale już tydzień okres się spóźnia i daje mi to do myślenia, bo rzadko tak długo to trwa, a objawy jakieś tam ciągle są, no nic, czekam. Niestety były wczoraj słodycze, był rowerek i kije. Wpadłam w ciąg, strasznie mnie ciągnie, mam jakiegoś głoda. Ale walczę dalej, mam nadzieję że niedługo minie. Mój M jest ok jeżeli chodzi o moje diety, nie marudzi, jak mu się nie podoba to co ugotuję to nie je i robi sobie coś innego, albo ja mu robię na parę dni i z głowy. Czasem idzie ze mną na kije, na rower razem chodzimy, lubi sport, ale ma mało czasu ostatnio i sama walczę. Oczywiście jak je chipsy czy ciacha to nie zapomni mnie poczęstować, czasem odmówię, czasem wezmę, czasem warknę że ma tego nie robić, zależy jaki mam dzień.. On jest z tych co nie narzekają jak jest w lodówce pusto, czyt. same jogurty, warzywka i serki, najgorsze że woli nie zjeść niż pójść po coś do sklepu,znajdzie byle co i zje, byle nie robić zakupów, ale jeszcze go wychowam ;) No i wspiera mnie słownie, dostrzega że się zmieniam, czasem chwali, ostatnio mówi że klepsydra się za mnie robi, bo jak się dobrze ubiorę to podkreślę wcięcie w tali, brzuch mam dość szczupły i to akurat zauważa. No i czasem, jak jest w pracy, pilnuje mnie smsowo żebym nie jadła ciastek;P zawsze coś. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamiira, a ja złamałam wczoraj swoją obietnicę, że nie będę grzeszyć do wyjazdu :( dałam się namówić mężowi na MacDonald's. I to na wieczór. I właśnie z Nim tak jest. O ma w nosie to, że się odchudzam i jaak on sam ma ochotę coś zjeść, to mnie namawia. A mi konkretów trudno jest odmówić. Ale starałam się za wiele nie zjeść. Chwilę przyjemności, a potem takie wyrzuty sumienia. No i z ciekawości weszłam dziś na wagę. Chociaż nie powinnam, bo nadal mam okres i w końcu zawsze waże się w niedzielę. Było 66 kg. Gdyby nie to objadanie się na wieczór, to byłoby może troche lepiej. W każym razie boję się, że waga zatrzyma mi się w miejscu. A cały czas mam nadzieję, że nawyjazd będzie chociaż to 65 kg... :( mam dokładnie 10 dni licząc od 16 do 26. Bo w sobote rano wyjazd. Zalezy mi na tym. Każdy utracony kilogram, to krok w strone mety. Zobaczymy... Jestem zła na siebie. Muszę trenować silną wolę. A tak swoją drogą to mój M tez się odchodza, tylko średnio mu to wychodzi. Ale czasem razem idziemy na siłownię. Generalnie już jestem po śniadanku - kanapka z chleba razowego. Na drugie mam jabłko. A na obiad kurczak w sosie curry z warzywami i trochę mam makaronu razowego i surówkę. A kolację sobie dziś odpuszę. Mała kara za wczoraj. Na 17 mam lekcę z instruktorem narciarstwa, więc ruch będzie. Pozdrawiam serdecznie :) I trzymaj za mnie kciuki :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymam kciuki za Ciebie i za mnie, oby nam szło lepiej. Ja muszę chyba dłużej myśleć zanim coś zrobię, otworzę szafkę ze słodyczami i w ogóle wejdę do kuchni :P Nie umiem odmawiać, zwłaszcza wieczorem jak oglądamy film i pada pytanie: to co, chipsy? a ja czemu nie, pomogę zjeść.. Tylko to ogarnę i będzie dobrze :) Mój M też niby się odchudza, ale to raczej w stronę rozbudowy mięśni, trochę tłuszczyku musi zamienić na mięśnie, ale on to ma tak że albo od poniedziałku albo nowego miesiąca, bo zawsze jest jakieś ale. Czasem coś go napadnie na jakieś odżywki, sam sobie robi koktajle ale to tylko w sezonie owocowym, później już nie ma zapału, bo przecież do sklepu trzeba by było pójść i kupić, a ogródek bliżej.. czasem ręce opadają.. Miłej pracy i treningu, ja zaraz po powrocie z urodzin ruszam na kije lub rowerek. Będzie tort, sama go wczoraj transportowałam i tak ładnie pachniał.. Ale zjem mały kawałek i nic poza tym nie ruszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) Wczoraj było ok. Dietowo trzymałam się planu. I byłam 3 godziny na stoku (Malta Ski). Nogi bolą. Ale to dobrze, czuję, że żyję. Jeśli chodzi o moje dziejsiejsze menu, to mam to samo co wczoraj. Być może zjem cos małego na kolację, może chrupkie pieczywo Sonko.Dziś nie dam rady poćiwczyć. Jeszcze 9 dni i wyjazd. Już nie mogę się doczekać. A potem luty i ostatnie 2 tygodnie karnawału. Pewnie pojawią się jakies impresski. Sama mam urodziny w lutym i już się boję tego co mnie czeka. Z dietą będzie krucho. Chociażby sam alkohol... No mam problem z wine :P Chciałabym na wiosnę powiedzieć "schudłam - wychodzę z diety". Kamiira, musi nam się udać! :) Ja trzymam bardzo za Ciebie kciuki, zeby Tobie się udało schudnąć i żeby dzidzi pojawiła się w odpowiednim czasie. Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) wczorajszy dzień średni, kije tylko 40 min, potem nie było czasu na ruch. Jeden kawałek torta, ale tylko dlatego że nie był jakiś rewelacyjny, lepiej wyglądał niż smakował;) Poza tym ostatnie dni wcale nie są dietowe, podjadam, są słodycze. Ale po małym dołku nabrałam nowego zapału, będzie dobrze. Postanowiłam pomierzyć się w tali, biodrach, nogach żeby zobaczyć czy rowerek jakieś efekty przyniesie, będę regularnie ćwiczyć i jeść, słyszysz to po raz enty, ale komuś muszę się wyżalić. To do dzieła, zaczęłam dzień dobrze. Same zdrowe rzeczy będą, bez świństw i kawy, jak nie dla dziecka teraz to dla niego na przyszłość przygotuję lepszy i zdrowszy organizm. Taka mam motywację na teraz. Kolejna impreza w sobotę, podwójne urodziny siostry i szwagra, będzie stół się uginał, ale będę grzeczna:) Potem jeszcze urodziny przyjaciółki, dzień dziadka, jeden mi został i jest uparty i wciska ciastka prawie do gardła, chyba jak wszyscy dziadkowie dbający o wnuczki, potem urodziny rodziców, po drodze tłusty czwartek, na szczęście nie przepadam za pączkami, Walentynki i .....przerwa. Trzymaj się Jagódka, ładnie Ci idzie, szacun :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, na szczęście było dobrze, plan zrealizowany, było łatwiej bo jeść nawet mi się nie chciało, dziś już się chce ;p Rowerek jeździł, kijki były na spacerze. Pomierzyłam się i będę sprawdzać wagę i pomiary w poniedziałki. Dziś była bułka grahamka z serkiem i pomidorem, potem mandarynka i mały deserek budyniowy, na obiad barszcz i do tego jakieś mięsko, warzywo.. @ brak.. Miłego weekendu, do poniedziałku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Przepraszam, że dopiero teraz, ale mam urwanie głowy w pracy... :/ Brawo, super, że dajesz radę. Ale dziwne, że @ nadal brak. Może tak swoją podświadomościa działasz? Ja dziś tylko na chwilkę dosłownie, bo zaraz mnie będe ścigać z robotą. Ostatnio w ogóle nie jestem głodna... Śniadanie nie dojadłam, jabłko też w połowie. A na obiad mam sałatkę grecką. I w sumie szczególnie nie mam na nią ochoty. Nawet mało zaczęłam pić. Mam nadzieję, że nie idzie mi choroba żadna. Cieszę się, bo dziś mam wieczór tylko dla siebie - mąż wychodzi z kumplami na piwo. Jedynie za kierwocę będę musiała robić. Hehe :) Również życzę miłego weekendu i silenj woli :P 3maj się i do poniedziałku! Paaa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej kochana! :) co z Tobą? Jak się trzymasz? Ja dziś słabo... Ostatnio nie mam w ogóle apetytu.I nie mam siły na ćwiczenia. Na wadze 65 kg po okresie. Wynik ok. Jeszcze 7 kg, do osiągnięcia celu. Za kilka dni wyjazd. Mam mało czasu więc szybko piszę. Napisz co u Ciebie. Pozdrawiam i mam nadzieję, ze wszystko ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) wczoraj jakoś tak się zamotałam, że nie było kiedy pisać. Trzymam się dobrze, codziennie kije i rowerek, ciutke słodyczy i jedzenie ok. W sobotę na imprezie całkiem ok, trochę pojadłam, jeszcze dziś u dziadka jakieś ciacha i na razie spokój. Waga troszkę w dół, 67,7 z czego jestem zadowolona, tempo mi odpowiada, bez uszczerbku dla zdrowia, mam nadzieję:) I co niektóre ciuchy na mnie wiszą. Także nareszcie widzę konkretną różnicę. I na koniec mały news, jeżeli wierzyć testom i innym symptomom które zauważam u siebie, to jestem w ciąży :) Nie spodziewałam się że tak szybko się uda i jeszcze tak tego nie czuję, chyba dopiero uwierzę jak lekarz mi to potwierdzi, ale zaczekam jeszcze z tydzień i dopiero pójdę. Na razie uważam na siebie, jem mało śmieci i nie ćwiczę mocno, kijki wskazane nawet, a rowerek delikatnie, bez szału i pędu. Na razie tyle, wracam do pracy, miłego Jagódka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to moja droga: gratuluję!!! Ale jeszcze nie ostatecznie. Dopiero jak już będzie pewne na 100% to wtedy będę Ci gratulować pełną parą. Czesem udaje się za 1 razem. I super! :D To teraz dieta pójdzie na dalszy plan. Czy mnie opuścisz? :( Ja generalnie dobrze. Jak już Ci ostatnio pisałam, to mam problemy z apetytem. Chociaż dzis na wieczór umówiłam się z koleżankami i robią spagetti lub lasagne. I chyba się skuszę na trochę. Tym bardziej, że na prawdę schudłam. I takie grzeszki mam nadzieję, że od czasu do czasu, nie zaszkodzą. Wiesz, że do końca zostało mi 6-8 kg? To przy tych 15 kg które schudłam wydaje się już tak niewiele :) :) :) W ogóle muszę Ci pwoeidzieć, że stałam się pewniejsza siebie, bardzo zadowolona i czuję się atrajcyjniejsza. W końcu noszę faniejsze ciuchy :) No to kochana, mam nadzieję, że mi odpiszesz, mimo iż w brzuszku jest dzidzia. Pozdrawiam Was serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to moja droga: gratuluję!!! Ale jeszcze nie ostatecznie. Dopiero jak już będzie pewne na 100% to wtedy będę Ci gratulować pełną parą. Czesem udaje się za 1 razem. I super! :D To teraz dieta pójdzie na dalszy plan. Czy mnie opuścisz? :( Ja generalnie dobrze. Jak już Ci ostatnio pisałam, to mam problemy z apetytem. Chociaż dzis na wieczór umówiłam się z koleżankami i robią spagetti lub lasagne. I chyba się skuszę na trochę. Tym bardziej, że na prawdę schudłam. I takie grzeszki mam nadzieję, że od czasu do czasu, nie zaszkodzą. Wiesz, że do końca zostało mi 6-8 kg? To przy tych 15 kg które schudłam wydaje się już tak niewiele :) :) :) W ogóle muszę Ci pwoeidzieć, że stałam się pewniejsza siebie, bardzo zadowolona i czuję się atrajcyjniejsza. W końcu noszę faniejsze ciuchy :) No to kochana, mam nadzieję, że mi odpiszesz, mimo iż w brzuszku jest dzidzia. Pozdrawiam Was serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, oczywiście że zostaję, chyba że zostanę wykreślona za słabe efekty odchudzania :p moje niecałe 4 kg które po wielu trudach zrzuciłam są niczym w porównaniu z Twoimi 15! Pamiętam jak tyle schudłam, byłam taka dumna, i tak jak piszesz, pewniejsza siebie przede wszystkim. Także nie przejmuj się jakimś ekstra jedzonkiem od czasu do czasu, chociażby w formie nagrody za ładny tydzień, no i żebyś nie zapomniała tych smaków, po przecież kiedyś do nich w pewnym stopniu wrócisz, a lepiej tak czasem troszkę niż potem non stop. Może przesadzam, ale pewnie wiesz co mam na myśli. Ja jem normalne jedzenie, to które lubię, np wczoraj i przedwczoraj po 2 krokiety z barszczem, barszcz ok, ale krokiet już nie koniecznie, w każdym razie nie przejmuję się tym ponieważ cosik tam waga spada i spalam trochę tych kalorii. Oczywiście plan jest taki żeby teraz bardziej uważać na tłuszcze i inne niezdrowe jedzenie, postaram się. I będę tu żeby Tobie kibicować do końca mam nadzieję:) i o moich zmaganiach też coś czasem napiszę;) Jagódka jeszcze 3 dni i nareszcie odpoczniesz, zazdroszczę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! Cieszę się bardzo, że mnie nie zostawisz. Co prawda ja od soboty znikam na tydzień i wracam 4 lutego na forum. Ale mam nadzieję, że poczekasz na mnie :) Ty oszczędzaj się, nie ćwicz za dużo. Dobrze się odżywiaj. Teraz musisz dbać o siebie. A ja już tylko wyjazdem żyję. W pracy siedzę jak na szpilkach.... :) Czekam na to białe szaleństwo :) A dietowo różnie. Chyba dopiero po wyjeździe się ogarnę i wrócę do stałego rytmu posiłków. Teraz taka zakręcona jestem, jem różne rzeczy, o różnych godzinach, ehhh...No i nie ćwiczę. Ale od niedzieli będę jeździć codziennie na nartach po kilka godzin, hihi :) A jak tam Twoje samopoczucie? Do kiedy masz zamiar pracować? Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, ja już żyję weekendem, dość mam tego tygodnia, w końcu się wyśpię. Jestem teraz bardzo senna, najchętniej chodziłabym spać przed 21.. Czuję się dobrze, tylko wczoraj miałam chwile takiego zmęczenia dziwnego. Poza tym oki. Jem zdrowo, co prawda jeszcze nie wypleniłam z siebie nawyku podjadania i jedzenia słodyczy. Ale i tak jestem z siebie zadowolona. Dziś podzwonię po lekarzach i gdzieś się umówię. Dziś w planach zakupy, tak mi się nie chce, ale pójdę też do biblioteki po fachową literaturę. Bardzo dużo czytam, wchłaniam książki jak tylko mam chwilę czasu. Jagódka, życzę udanego wypoczynku:) Odpocznij, wyszalej się, naładuj baterie i nie myśl za dużo o diecie:) Do zobaczenia w lutym, czasem coś napiszę żeby topic nie zaginął;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To coś napiszę, chwilowo zostałam sama. Waga konsekwentnie spada pomalutku, dziś 67,5, jest dobrze:) W czwartek idę do doktorka, szybciej nie udało się umówić, nie mogę się doczekać, zwłaszcza że są powody do niepokoju, może urojone ale jednak. Wczoraj prawie cały dzień na kanapie przeleżałam z tego wszystkiego. Może dziś się troszkę ruszę i na kije pójdę, zobaczymy. Menu to kanapka z serkiem z rana o 6.30, potem ok 9.30 kanapka z szynką i ogórkiem, na potem banan, na obiad chudziutki rosół a potem pewnie znów jakaś kanapka, może serek i pewnie coś słodkiego. Starałam się pić 1 kawe z mlekiem, ale średnio wychodziło, dziś mam zamiar dobrze zacząć tydzień i pic po 1 kawie dziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczorajszy plan wykonany, były kije i rowerek, z tego wszystkiego podjadałam, czyli to co spaliłam trochę uzupełniłam bezsensownym jedzeniem :O Dziś trochę rozsądniej, inne jedzenie, bardziej treściwe aby nie podjadać po obiedzie. Zobaczymy, na dziś mam: kanapka z pasztetem drobiowym x2, pół banana z jog natur i płatkami owsianymi, rosół z makaronem z wczoraj, potem jakieś jabłko i kanapka z czymś. Może gyros zrobię. Dziś kijków nie będzie, chyba trochę się przeziębiłam, i pogoda do d... i czasu mniej, u mnie koniec ferii i dzieciaki wracają na korki, czyli dziś tylko rowerek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś śpię na stojąco, nie wiem jak wytrwam do 15 w pracy, słaby dzień, wyspałam się a tu taki zanik sił.. Dobrze że już jutro mam doktorka, coś w końcu się dowiem od fachowca. W menu dziś z samego rana kromka z pasztetem drobiowym, potem grahamka z jajkiem, następnie pól banana z płatkami owsianymi jog natur. Na obiad dwa krokiety, potem jajko albo trochę makreli plus warzywo. Z ruchu będzie raczej tylko rowerek bo czas mało. Śnieg w lubuskim prawie zniknął, a Jagódka pewnie ma go pod dostatkiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostatni dzień stycznia, strasznie szybko zleciał ten miesiąc, dopiero były święta.. I znów weekend:) Napiszę moje dzisiejsze menu bo to mi uzmysławia jak dużo jem węglowodanów. I tak, z rana kromka z jajkiem, potem grahamka z serkiem i pomidorem, potem banan, na obiad pieczone w piekarniku ziemniaczki z przyprawami, surówka. To mam w planach, a co nieplanowanego wpadnie? zapewne jakieś małe ciacho, chociaż teraz ciągnie mnie do konkretów, czyli czekolada, odczuwam jakieś mdłości na myśl o jedzeniu. A p;o bardziej konkretnych rzeczach nie jest najgorzej. Dziś doktorek..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piątek :D Doktorek potwierdził ciążę, jest 6-7 tydzień, od razu bez problemu znalazł pęcherzyk, co mnie pozytywnie zaskoczyło, spodziewałam się trudności. Ponieważ mam małe plamienia, ciąża jest zagrożona, dostałam Luteinę i zakaz ćwiczeń, przemęczania się. Mam grzecznie się prowadzić aż wszystko się unormuje. W środę kolejne usg. Jestem dobrej myśli. Samopoczucie całkiem dobre, ale mam spore nudności, na szczęście bez wymiotów. Głodna jestem ale nie dobrze mi i sama nie wiem co bym zjadła. Szukam smaków które będę lepiej tolerować. Dziś kanapka z makrelą a wcześniej z serkiem, potem owoce, wafelek, na obiad ryż na słono albo słodko, zależy na co mnie najdzie jak wrócę z pracy. Wczoraj przegięłam z ziemniakami pieczonymi, ciągle byłam głodna i tak podjadałam sobie :O W planach nie wiele, leżenie na kanapie, godz korków i może malutki spacer coby jednak troszkę się ruszać. Czekam na Jagódkę i jej wrażenia z wyjazdu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I po weekendzie :( Poniedziałek zaczął się nudnościami, i to mega, niedobrze mi, jeszcze nie odkryłam czegoś co by pomogło. Odrzuca mnie od kawy, i nijakich rzeczy, musi być konkretny smak, słony, czekoladowy, kwaśny. W sobotę zjadłam zupkę chińską niestety, ale pomogło :O No a dziś kromka z makrelą była, niedawno banan był, a potem mam ryż z jog natur i musem truskawkowym produkcji mamy. A na koniec ziemniaki gotowane z wody, same bez niczego, jem od święta i mam straszną ochotę na takie ziemniaki prosto z wody. I tyle, pewnie surówka z kapusty wpadnie też. Wczoraj była impreza rodzinna, pojadłam mięs bo słone i tort bo bardzo słodki, trochę przegięłam i dziś na wagę nie wchodziłam, nie chciałam niepotrzebnie się dołować, jutro powinna się ustabilizować, na pewno to sprawdzę. A wagę utrzymuję póki co.. Mogę tylko chodzić na małe spacerki i to mnie najbardziej martwi, brakuje mi ruchu, zwłaszcza kijków, ale w środę znów mam doktorka i może coś w tym temacie się zmieni. Jagódka, czekam na relacje z wojaży:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie podoba mi się pisanie samej do siebie, więc jest to ostatni wpis do odwołania. Ważę 68 kg, czuje się raz lepiej raz gorzej, nudności nie ustępują, senność też. Nie pije już kawy bo mi nie przechodzi przez przełyk. Najchętniej jadłabym niezdrowe rzeczy o konkretnym smaku z dużą zawartością glutaminianu i innych witamin;) Nie ruszam się praktycznie wcale, dziś mam doktorka, może już mi cosik pozwoli. Oby..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam się co się stało że zniknęłaś, mam rożne scenariusze,jednak mam nadzieję że to nic poważnego. U mnie dobrze, czuję się nieźle, dokuczają nudności, nie wiadomo co by się zjadło, ale niektórzy mają gorzej ;) żadnych zachcianek na razie nie mam, ssania też nie, kawy w ogóle nie piję bo ciągle mi nie dobrze na samą myśl, i słodyczy mniej bo też nie wszystkie mi podchodzą. Kończę już 11 tydzień ciąży, wyniki mam dobre, dzidzia rośnie, już ma ponad 2,5 cm:D waga na szczęście jeszcze 68:) Jagódka odezwij się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×