Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jagódka_Nie_Malutka

Od jutra dieta - start 10.09.2012 r. Do świąt 20 kg - 25 kg mniej. Zapraszam!

Polecane posty

Cześć dziewczyny! :) Kamiira, kochana moja, przepraszam, że wczoraj Ci nie odpisałam. Mam ostatnio bardzo dużo pracy w pracy i po pracy ;) Ale jestem. Melduję się. Trzymam dietę. Wczoraj nawet byłam na aerobicku. Dziś koleżanki z pracy mnie zaatakowały. Mówiły, że ładnie schudłam, że super wyglądam. Bardzo mi się miło zrobiło :) aż się zawstydziłam. Ale ja (niestety) wiem, że to jeszcze nie to. Jeszcze chcę schudnąć. I jeszcze ok. 10 kg przede mną. I jak już osiągne swój cel, to wtedy przyjmę komplementu z dumą. Teraz nie mogę osiąść na laurach. W niedziele z rana się zważę i napiszę Wam wynik. Już się nie mogę doczekać w sumie, aż się zważe. Ale będę twarda i równo w niedziele rano stanę na wadze. Chociaż jestem mega ciekawa :) A dziś na obiadek mam kotlety mielone, mofrą kapustę i surówkę z pory. A jak tam u Was? Głodzie, Zośka, jesteście? Pozdrawiam i całuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Jagódka:) ja też nie mogę doczekać się ważenia, ale to w poniedziałek rano, nie spodziewam się znacznego spadku ale miło by było te pół kg znów zrzucić, i tak powoli do celu. Jak dla mnie 5 kg i wystarczy chyba, 10 kg to za dużo dla mych piersi, bo niestety to one najbardziej na tym ucierpią, i zmaleją:P mi to nie przeszkadza, wiadomo komu by to przeszkadzało. Zatem jakieś 64 kg i będę happy. W pracy ruch, jutro też będzie szał, ale potem wypoczniemy. Dziś mam w planach kupić choinkę:) Jedzonko dziś to grahamka z serkiem, owsianka, na obiad naleśniki, potem wypadałoby jakieś warzywa, może grejfrut, ogólnie wiem że jem za dużo węgli za mało warzyw, ale ciężko zmienić te nawyki jedzeniowe, no i tłumaczę to brakiem czasu, słabe.. Ruch to jak zwykle kijaszki i brzuszki. Jagódka czy Ty też czasem myślisz o tym jak długo topik przetrwa i co potem? Ja jakoś nie potrafię sobie wyobrazić że mogłoby to się skończyć, i kiedy.. ciekawe czy jak to się już skończy będziemy się spotykać na kafeterii:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) Kamiira, nie zastanawiałam się w sumie, jak to będzie, kiedy juz się odchudzimy, co z topikiem... Jeśli chodzi o mnie, to na pewno będzie trwać dopóki nie schudnę do 58 kg. Bo to mój cel. Natomiast uważam, że potem równie ważne jak odchudzanie będzie wychodzenie z diety i utrzymywanie wagi. I to też będzie trwać jakiś czas. Także będziemy razem. Przynajmniej ja będę :) nie wyobrażam sobie nie pisać do Was, dla Was. No i przecież obiecałam, że jak już schudnę do tych wymarzonych 58 kg, to wyślę Wam moje zdjęcie przed i po odchudzaniu. Myślę, że przy wychodzeniu z diety dojdę do tych 56 kg. Natomiast wracając do diety i czasu teraźniejszego to dziś na sniadanko mam 2 x sonko z szynką i pomidorem, 2 mandarynki, a na obiad mam duszonego kurczaka z cukinią w pomidorach w sosie słodko-kwaśnym, a na kolację chyba to samo co na śniadanie. Dziś nie poćwiczę, może wieczorem brzuszki. Bo zakupy jedzeniowe mnie czekają i ubieranie choinki :) A jak tam u Was? Czy będziecie na forum w weekend albo poniedziałek? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) w pracy urwanie głowy, za to następny tydzień cały wolny. Wpadłam w sumie tylko po to aby złożyć życzenia. Zatem zdrowych, radosnych, rodzinnych Świąt, i żeby nie poszły nam w biodra te przyjemności na które czekamy:) Wszystkiego dobrego, może jeszcze przez weekend zajrzę, na pewno nie zniknę i napisze jak tylko się da. Też wczoraj ubrałam choinkę, jest śliczna i w domu tak ładnie pachnie świerkiem.. Aż się boję, tyle mam wolnego, obym nie zajęła się w tym czasie jedzeniem resztek ze świąt;p Do pracy wracam 2 stycznia, będzie dużo czasu na ruch, ćwiczenia i inne przyjemności:) Trzymajcie się, wszystkiego dobrego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) No wiec zważyłam się. I ku mojemu TOTALNEMU zaskoczeniu waga pokazała 66,5 kg. Nie wiem jak to jest możliwe. Chyba po prostu po okresie cała woda ze mnie zeszła i to co we mnie siedziało i dawało taki, a nie inny efekt. No jestem przeogromnie szczęśliwa. Aż odechciało mi się świąt, jedzenia i tego wszystkiego. Bo boje się, że zepsuję to, co udało mi się osiągnąć. Postaram się jeść mało - wszystkiego po prostu próbować w małej ilości. I może tylko 1 kg pójdzie w.... w pupę :) W każdym razie następne ważenie za tydzień w niedzielę / poniedziałek. I wtedy zobaczymy z jaką wagą wejdę w nowy rok. No i jest nadzieja, że do 20-ego stycznia będę ważyć 64 kg. Bo potem wyjazd na narty. Jupi! :) Kochane moje na te święta życzę Wam wszystkiego co dobre, dużo miłości, szczęścia, radości i tego, oby jedzonko smakowało Wam jak najlepiej i żebyście nie czuły wyrzutów sumienia jedząc te wigiljne pyszności. Wesołych Świąt! :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tucha89
Według zalecanych diet prawidłowo należy zrzucać 1 kilogram na każdy miesiąc, aby uniknąć efekty jojo. Dodatkowo mamy grudzień, idą święta, zapotrzebowanie na pożywienie rośnie, a więc życzyć tylko powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie masakra na całej linii , niestety jakos mi "nie idzie " waga waha się +/- 5kg w przeciągu miesiąca bez względu na ilość posiłków i w opgóle , najpierw doszukam się przyczyny ,a dopiero wtedy ewentualnie wznowię odchudzanie. trzymajcie się i powodzenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam poświątecznie! Głodzie, rozumiem i szanuję Twoją decyzję. Pamiętaj natomiast, że jeśli tylko będziesz chciala do nas wrócić, to zaproaszamy serdecznie. W każdym momencie Ciebie przyjmiemy i będziemy wspierać na nowo. A ja niestety z ogromną przykrością muszę Wam oznajmić, że wystarczyły 4 dni, żeby 2,5 kg powróciło. Z 66,5 zrobiło się 69 kg. Masakra! :-( Wiem, że jestem sama sobie winna! :-( obiecywałam sobie, że będę jeść mało, że będę tylko próbować. No i oczywiście było totalnie na odwrót. I dużo wina piłam. A alkohol zatrzymuje wodę w organizmie. W sumie to tylko wino piłam. I herbatę czarną. Więc złamałam wszystkie możliwe zakazy. Najgorsze jest to, że widzę po sobie że przytyłam. Jestem meeeega spuchnięta. Brzuch ogromny. Ubrania, które były luźle, znów są opięte. Mam nadzieję, że szybko wrócę do formy. Koniec siedzenia. Sport codziennie! Dokładnie za miesiąc o tym czasie będę śmigać na nartach. A obiecałam sobie, że do 20 stycznia będę ważyć 64 kg. I muszę dotrzymać słowa. Zrobię wszystko, żeby tak było. Także od dziś wracam do ścisłej diety, a od poniedziałku sporty. Mam nadzieję, że tych kilogramów, które przez święta przytyłam, szybko się pozbędę. Zobaczymy. Póki co wolę omijać lustro z daleka. Zważę się za kilka dni. A jak tam u Was? Zośka, jesteś? Kamiira, jak u Ciebie świąta minęły? Jaki bilans jeśli chodzi o dietę? Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej! Zapomniałam Wam napisać, że zmieniam troszkę dietę. To znaczy dodaję ok. 150 kcal. do śniadania. I teraz mój jadłospis będzie wyglądał następująco: ŚNIADANIE 9:00: - ciemne pieczowy pełnoziarniste 50 g - szynka drobiowa lub biały serek - warzywa (pomidor, ogórek, sałata, cebula) II ŚNIADANIE 11:30: - owoc (np. jabłko lub 2 mandarynki) OBIAD 14:00 - porcja warzyw gotowanych - porcja warzyw surowych - porcja mięsa/ryby KOLACJA (PODWIECZOREK) 17:00 - 2 kromki chleba Sonko - szynka drobiowa lub biały serek - warzywa (pomidor, ogórek, sałata, cebula) No i wiadomo: zero słodyczy, podjadania i alkoholu! Piję tylko wodę niegazowaną, zieloną i czerwoną herbatę! Aktywność fizyczna 4-5 razy w tygodniu po 60 min I kawa z mlekiem raz w tygodniu. Trzymajcie za mnie kciuki. Mam nadzieję, że uda mi się dojść do 64 kg do 20 stycznia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) w końcu jestem. No więc tak: waga ok 68,5, przed Wigilią było 68, też pojadłam, niby nie tak jak kiedyś potrafiłam bo chyba żołądek się zmniejszył,ale jednak było słodko i ciężko, do dziś dojadam ciasto, mało ale jednak.. po kawałku i dupa rośnie. W szafce spory zapas słodyczy, aż się boję, czekolady, ptasie mleczka itp Ale będę stopniowo to opróżniać;) Muszę w związku z tym jakieś postanowienie noworczne wymyślić, ale to napiszę w przyszłym tygodniu. Ciągle mam wolne, siedzę w domu, jeżdże rowerem, kije i nadrabiam zaległości ksiązkowe. Pogoda dopisuje, zaraz ruszam na rower, korzystam póki mogę. Nawet w święta jeździąłm orbitkiem, ale to ze względu na ciężkośc jaką czułam na orbitku, może dlatego waga tak bardzo nie podskoczyła, po cichu liczyłam że będzie mniej niż jest, no ale Święta mają swoje prawa. Jagódka uważam że bardzo rozsądnie podchodzisz do menu, podziwiam, bo ja jem w zasadzie to co przed dietą, tylko w wersji mniejszej i lżejszej, ale kawy nie mogę sobie odmówić, a takie picie 1 w tygodniu to dobry pomysł, można z tego zrobić prawdziwą ucztę:) Moje plany to zwiększyć ilość warzyw, bo ciągle mi to nie wychodzi, no i trochę brdziej zejść z tej kawy. Miłego weekendu, odezwę się jeszcze w tym roku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i dałam ciała po całości. Nie dosyć, że waga po świętach skoczyła mi mega do góry, to jeszcze nadal się objadam. Jak wariatka. Jakby ktoś mi dziurę w żołądku zrobił, nie mam dna i wrzucam w siebie wszystko (łącznie ze śmieciowymi fast foodami). Muszę z tym skończyć, bo zaraz wrócę do 70-ątki... :( Dieta, którą wypisałam wchodzi w życie z dniem jutrzejszym. I do tego ćwiczenia!!! I sylwester mi w tym nie przeszkodzi. Z Nowym Rokiem startuję z nową dietą i nowym odchudzaniem. Nie zamartwiam się już tymi kilogramami, które wróciły, tylko walczę dalej. I wiecie co... W sumie od 3 miesięcy nie miałam takiej uczty, jak przez ostatni tydzień. I nie żałuję. Teraz kolejne miesiące ciężkiej pracy. Co tam te 2 kligramy przy 11, których się pozbyłam. Także cel 1: 64 kg, cel 2: 58 kg. I już. Pozdrawiam serdecznie! Jutro wejdę na chwilę złożyć Wam życzenia. Całuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Ja dziś jestem w pracy :) nie wiem jak Wy :P Dziś sylwester - koniec roku 2012. Mimo zabawy, która dziś czeka mnie ze znajomymi, nie mam zamaru grzeszyć. Cały poprzedni tydzień nie przestrzegałam diety. Tak jak sobie postanowiłam od dziś dieta + ćwiczenia i koniec kropka! :) Koleżanki w pracy powiedziały, że nie widać po mnie, że przytyłam 2 kg przez święta. Ale ja to czuję. Choć wczoraj się nie ważyłam. Zważę się w niedzielę za tydzień. Chociaż pewnie też nie będzie to super wynik, bo za 10 dni spodziewam sie okresu. W każdym razie podchodzę do tego na spokojnie. Systematyczne ćwiczenia i dieta powinny dać wyniki. Dziś mam cieme pieczywko z serem, szynka i pomidorkiem na śniadanie. Na 2 śniadanie 2 mandarynki. Na obiad warzywa gotowane, surówkę i kurczaka w przyprawie gyros. Pójdę też na siłownię, na godzinkę. A jak tam Wasze/Twoje Kamiiro dietowanie? :) Moim postanowieniem noworocznym jest dojście do wagi 58 kg i utrzymac ten wynik już na zawsze. No i zdrowy żywienie, aktywność fizyczna - chciałabym, żeby to mi towazyszyło juz zawsze. Wam życzę na Nowy Rok duuużo siły i wytrwałości w postanowieniach, sukcesów w diecie, satysfakcji z życia zawodowego i miłości, która jest nam potrzeba jak tlen. Całuję i pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Jagódka, zupełnie jakbym o sobie czytała, pofolgowałam w tym tygodniu z słodkim, chyba chciałam odbić ten czas jak nie jadłam, nie było jakiegoś objadania strasznego, ale podjadanie plus słodycze to wzrost wagi. Niby niewielki, kończę rok z wagą 68,8 i niezbyt się z tym czuję, dobrze że miałam czas na ruch bo pewnie lekko byłoby już 70. No a dziś tak jak Ty mam zamiar ćwiczyć, na szczęście jestem w domu, zaraz ruszam na rower, niestety trochę wieje, ale dam radę, w planach na dziś jeszcze orbitek i brzuszki. Postaram się wieczorem mało grzeszyć, straczy tego dobrego no i chcę obudzić się jutro z uczuciem lekkości w żoładku, a nie jak zwykle czuć jakieś ciężkości.. Moje postanowienia to zrzucić jeszcze minimum 5kg, zdrowiej jeść, czyli dodać więcej warzyw i ograniczyć kawę, no i ćwiczyć w domu, jestem gotowa ograniczyć kije na rzecz ćwiczeń w domu, zobaczymy jak wyjdzie, oczywiście są i osobiste postanowieania ale to zachowam dla siebie:) Życzę udanej zabawy, porzucenia na tą noc myśli o kilogramach, a na przyszły rok szczęścia i realizacji postanowień, oby był lepszy niż ten rok:) Wracam w środę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, witam w 2013 roku! Jak po sylwestrze? Ja dietowo dobrze. Tylko brak ćwiczeń... Ale to się zmieni. To jedno z moich postanowień. W Nowy Rok wchodzę z wagę 68 kg. Także jest ok. Bilans po świętach i tygodniowym obiadaniu się wyszedł prawie na zero. Co tam to 1,5 kg więcej, hehe :) Także można powiedzieć, że jeszcze 10 kg przede mną. Cel 58 kg. Cel pośredni 64 kg. Czyli jeszcze 4 kg do schudnięcia na pierwszy rzut. Dziś zjadłam bułeczkę razową z szynką drobiową, sałatą i pomidorem. Potem zjem 2 mandarynki. Na obiad mam udko z kurczaka z piekarnika z warzywami i surówką z bialej kapusty. Może na podwieczorek (kolację) zjem sonko z serkiem. jak zdąże sobie uszykować. Bo po pracy jadę do fryzjera. 3 godziny relaksu, ach jak dobrze. A jak tam u Was? Co u Ciebie Kamiira? Lecimy z dietą, co? Za ok. tydzień powinnam dostać okres, więc brzuch już się robi wieeelki. Ale nie przejmuję się. W niedzielę kolejne ważenie. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Jagódka:) Sylwester udany, dietowo niezbyt, bo chipsy stały koło mnie :P i w ogóle trochę przegięłam, a tak ładnie się zapowiadało, byłam na rowerze, orbitku, a wieczorem dałam ciała, wczoraj ciężko się czułam, i jak wieczorem weszłam na wagę to mało nie spadłam, 70 kg! Wiem że to chwilowe, i niedługo zejdzie, ale jednak zdołowałam się trochę. I wczoraj miły, leniwy dzień. Dziś znowu podejmuję walkę, śniadanie to kanapka z szynką i ćwikłą, potem pomarańcz i mandarynka, na obiad fasolka szparagowa z pomidorami i marchewką na ciepło, a potem nie wiem. Teraz w pracy siedzę, tak długa przerwa była potrzebna, nie miałabym nic przeciwko dłuższej, ciężko było wstać po 6.. Udanego tygodnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Kamiira :) Chyba znowu zostałyśmy same. Mam nadzieję, że chociaż Ty mnie nie opuścisz :) Wczoraj dietowo dobrze. Zjadłam to co zaplanowałam. Niestety nie poćwiczyłam ponieważ wróciłam bardzo późno do domu po fryzjerze i zakupach. Ale dziś poćwiczę. Obiecuję :) Dziś na sniadanko zjadłam bułeczkę razową fitness z Lidla :) pycha :) z szyneczką drobiową i białym serkiem. Na drugie śniadanie mam jabłko. Na obiad to samo co wczoraj. Popołudniu moi rodzice przyjeżdżają i chyba skuszę się na serniczek - mały kawałek - myślę, że to nie jest grzech, bo potakruję to jako moja kolację. I tak potem idę poćwiczyć. A jak u Ciebie? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, na to niestety wygląda że zostajemy same. Ja nie odejdę, tylko nie zawsze mam czas wejść na forum, dopiero teraz znalazłam czas w pracy. Wczoraj całkiem ok, był tylko orbitek, 45 min wymęczyłam, deszcz padał, dziś chyba też nie pójdę na kije. Zdarzył się niestety grzeszek w postaci czekolady i ptasiego mleczka, miałam słaby dzień, głowa bolała, no i mam ostatnio zachcianki.. Jak nowa fryzurka? zmiana koloru? Dziś w planach małe zakupy i jakiś ruch. Na obiad tortellini i brokuł, wcześniej rogal, mały jogurt i banan. Czuję że słodycze też dziś wpadną, mam doła z powodu wzrostu na wadze a smutki zajadam czekoladą, ale to silniejsze ode mnie, jakoś to spalę.. Miłego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Nie ma sie co przejmować. Ważne, że jestesmy my i działamy. Jeśli chodzi o fryzjera, to tylko odrost robiłam. Tzn. Pasemka. I tonowanie. Jestem blondynką. Mam taki piaskowy kolor, z domieszką popielu :) i trochę podciełam końcówki. Mam też grzywkę :) na całe czoło. A włosy ogólnie mam proste jak drut, trochę za ramiona. A wracając do tematu diety. Dziś na śniadanko zjadłam 60 g chleba razowego ze słonecznikiem z szynką i serkiem i pomidorkiem. Na drugie śniadanie owoc, chyba jabłko, a na obiad mam cos pycha: 130 g ryby - pstrąg łososiowaty, ugotowany i do tego suróweczkę i makaron pewne (nie za dużo oczywiście) z serem gorgonzola i szpinakiem. Z Lidla taka mrozonka. Polecam bo jest pycha. Na kolację mam zamiar zrobić serek typu "gzik" (z gwary poznańskiej - kojarzysz?). No i pójdę dziś na ćwiczenia. Bo wczoraj znów nie byłam :( czego bardzo załuję :( ale znów nie dałam rady. Skończyłam ze swoimi zajęciami ok. 22. Bylo za późno na siłownię... Ale dziś już tyle rzeczy do zrobienia nie mam, więc poćwiczę. Na pewno. Jutro mam ciężki dzień, o muszę iść do pracy. jest dużo roboty, bo mamy zamknięcie roku i trzeba robić nadgodziny,żeby ze szystkim sie uporać. A zaraz po pracy jadę na uczelnię do wieczora. Więc dziś też muszę sobie przygotować wałówkę na cały dzień. No i iestety będe miała inne godziny jedzenia posiłków. Ale mam nadzieję, że takie jednorazowe odchylenie mi nie zaszkodzi. W ogóle za kilka dni okres dostanę. Bardzo bolą mnie piersi - jak nigdy, masakra :( brzuch o dziwo w ogóle mnie nie boli. Zrobił sie jedynie jak balon. Ale nie czuję się aż tak mega ciężko jak zwykle. Mam nadzieję, że wszystko ok. A jak u Ciebie? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, u mnie nie jest najlepiej. Co prawda byłam na kijach, nie objadam się, ale są słodycze, przeklęte prezenty, kto to widział żeby dawać mi w prezencie słodycze.. Dziś głęboko schowam to co zostało :( I znowu się biorę bo nie ma żartów, nie łatwo będzie zrucić te 2 nadprogramowe kg, już je czuję. Na szczęście weekend, nie taki zapracowany jak u Ciebie, więc się poruszam jak należy. Zastanawiam się czy nie kupić rowerka stacjonarnego, mam dylemat, nie bardzo wierzę w jego skuteczność, masz Jagódka jakieś doświadczenia związane z rowerkiem? Zaczynam też zapisywać w kalendarzu te złe i dobre rzeczy, ilość ćwiczeń itp żeby mieć jakieś porównanie, inspirację czy cokolwiek ;) Trzymaj się, oby zleciało jutro szybko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej! :) Witam w sobotę prosto z pracy ;) Kamiira, głowa do góry! Będzie lepiej! Pamiętaj, że trzymam kciuki za Ciebie i wierze, że uda Ci się przezywciężyć wszystkie trudności. Ja wczoraj nie byłam znów na ćwiczeniach :( Ale za to byłam na zakupach. Bo w sumie mało ubrań w szafie. I albo za duże, albo jeszcze za małe. Więc postanowiłam udać się na wyprzedaże. Wydałam troche kasy... Portfel sie uszczuplił. Ale jestem zadowolona, bo kupowałam rzeczy w miejszych rozmiarach. Bluzki i sweterki w rozmiarze 38 lub 40 takie M/L a dół 40/42. W sumie zalezy od sklepu, bo to różnie. Mam teraz spokój na kolejne 8 kg-10 kg. Czyli mam nadzieję do marca - tylko nie wiem czy jego poczatku czy końca ;) w każdym razie mam zamiar już teraz powoli sobie chudnąć i dążyć do mojej wagi. Powoli, ale skutcznie. Bez presji./ Chociaż wiadomo, że myśle o tym, żeby zobaczyć 5 na wadze jak najprędzej! A jak u Ciebie kochana? Jakie plany weekendowe? Pozdrawiam i do poniedziałku! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, już się ogarnęłam, jestem na dobrych torach. Piątek był dniem refleksji i totalnego lenistwa. Waga sprawiła mi dziś niespodziankę, jest 68,2 kg z czego jestem mega zadowolona, zwłaszcza że we wtorek było 70, dobrze że to zeszło, moja motywacja wzrosła :) Tak jak planowałam weekend w ruchu, sporo rowera, kijki, troszkę orbitka, było i ciasto wczoraj, a poza tym dobrze się trzymałam. Na reszcie jem więcej warzyw, dziś pekińska z sosem wg Twojego przepisu, smakuje mi. śniadanie kanapka z serkiem, potem pomarańcz i sałatka, na obiad bigos. Potem też pewnie kawałek ciasta i coś lekkiego. Mam też kapustę na słodko kwaśno z marchewką od mamuśki, pycha, też będę to robić. W planach oczywiście kije pod wieczór, a póki co nuda w pracy. Poczytam pamiętniki na vitalii, poszukam inspiracji:) Miłego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No kochana! Gratuluję wyniku! Oby tak dalej! :) Ja dietowo dobrze. Waga też zrobiła mi niespodziankę - 67 kg. Niestety, jedyny problem, a w sumie grzech jaki popełniłam to wino wczoraj. No ja po prostu nie potrafię sie oprzeć. I nie było mało tego wina. A dziś w pracy umieram. A miałam nauczke już nieraz. Przez alkohol zatrzymuje mi się woda w organizmie. A jeszcze okres zbliża się wielkimi kromkami. No ciekawa jestem jak to będzie. Póki co jest 67 kg i mam nadzieję, że będzie tylko mniej na wadze. Przez okres nie chcę się ważyć, więc pewno na wagę wejdę dopiero w niedzielę za 2 tygodnie. Mam nadzieję, że dostanę w środe okres. Bo biorę te tabletki i teoretycznie powinno być w miarę regularnie. A dziś już zjadlam 60 g chleba razowego z serkiem i szynką drobiową. Na obiad mam leczo z cukinią i kurczakiem. W międzyczasie zjem jabłko, a na kolację kromka chleba sonko z szynką lub serkiem. A może zjem 2 kromki. Zobacze na ilę będę glodna. Aaa, wczoraj byłam na siłowni! W końcu poćwiczyłam. Dzis może też pójdę. Pisze może, bo po pracy mam zamiar sprzątać z mężem mieszkanie, aroboty mało nie jest i nie wiem czy zdąże. Póki co to tyle. Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję spadku wagi! :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Jagódka:) Też masz ładny wynik, gratuluję, nie dziwię się że wino było:) Mnie do alkoholu w ogóle nie ciągnie, jestem dziwadłem, piwa nie lubię, jedynie smakowe, wino tylko słodkie i mało a wódka tylko w drinku, ale porządnym. A najbardziej podchodzi mi malibu, bo to w klimatach słodyczy, które są przecież moją radością największą. Taki ze mnie koneser ;) Co do wczoraj to całkiem ładnie, oprócz kolacji, naleśniko-placuszki z jabłkiem, smażone.. Ale kijkowałam godz i dzień uważam za udany. Dziś dla odmiany pada i nie wiem czy do wieczora się poprawi na tyle żeby wyjść. Wczoraj po czytaniu vitalii napaliłam się na kaszę jaglaną, nie znam tego smaku, poza tym w moich wsiowych sklepach jej nie ma, ale będę szukać. Ciekawość mnie zżera. Zdrowa i polecana na diecie. A kasze lubię. Znasz Jagódka ta kaszę? Miłego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Kamiira! :) Zacznę od tej kaszy jaglanej. Znam. I nie lubię. Ja tylko lubię kaszę jęczmienną i manną. Grycznej nie lubię. Kus kus też odpada, a jaglana jest dla mnie blee... ;) ale jak masz ochotę to próbuj :P Przed okresem zaczęłam sie czuc okropnie. Nie mam na nic ochoty, a apetyt wzrasta. Wczoraj wjechała jajecznica z 2 jaj z pomidorami i cebulą. Dziś też coś pewnie zjem. Mam ochotę na jajka :) ale może się zmobilizuję i pójdę poćwiczyć. O 19 mam aerobic. Dziś na obiad mam to samo co wczoraj - leczo, a na śniadanie zjadłam chlebek razowy z szynką. Brzuch mi tak wywaliło i czuję jak woda mi się zatrzymuuje. Dużo piję, a nie chodzę siusiu. Oby to jak najszybciej minęło. Te kilka dni w miesiącu to jakaś katorga. Też tak masz? :( Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja mam podobnie, brzuch tez wywala, ale tak optymalnie i dopiero w 1 dzień, czasem trochę wcześniej. Za to niesamowicie ssie i ciągnie do jedzenia, zwłaszcza słodkiego, czekolady.. U mnie zapowiada się na sobotę/niedzielę, zobaczymy. Tak w sekrecie powiem Ci że już staramy się o dziecko, ale wątpię żeby tak od razu się udało i raczej @ mnie nie ominie w tym miesiącu. A stosunek do tego mam taki jak Ty, 1 dzień można by wymazać z życiorysu a potem już jakoś leci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, kolejny dzień, zaczęłam dobrze zobaczymy jak pójdzie dalej. Wczoraj niestety podjadałam, gotowałam spaghetti mężowi dość często próbowałam:P Gdyby nie to to byłoby nie najgorzej. Teraz zajadam suchą grahamkę i popijam herbatą miętową. Mam też surówkę z kapusty. Ciągle myślę nad kupnem rowerka, chcę jakiś tani,ale to prawdopodobnie oznacza badziew i tak się biję z myślami, nie potrafię kupować rzeczy spontanicznie, zawsze jakieś ale:( Chciałabym mieć go przede wszystkim na zimowo jesienne dni, jakieś wieczory, jak nie ma co robić, jak pada, książkę możńa na nim przecież czytać, film oglądać.. Dobra zdecydowałam, dużo pozytywów, kupię jakiś na allegro. Jak samopoczucie Jagódka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! :) U mnie też nie jest źle. Co prawda wczoraj zjadłam na kolację 2 frankfurterki. Ale potem poszłam poćwiczyć :) Dziś ZUMBA! :D Przez ten okres to mam apetyt wilczy, ale próbuję to powstrzymywać. Chociaż jestem już z moim mężem umówiona, że w sobote idziemy gdzieś na obiad. i chyba to będzie KFC. Ale razy w tygodniu jakiś frykasik może wpaść. Ja z konkretami mam tak, jak Ty ze słodkim ;) trudno mi się powstrzymać. Dziś zjadłam kanaki z razowego chleba, a przed chwilą jabłko. N aobiad mam pałki z kurczaka pieczone w piekarniku, gotwane warzywa na parze i surówkę colesław. Okresu nadal nie dostała. Mam nadzieję, że dostanę w terminie. Bo biorę ten duphaston, więc powinno być ok. Najpóźniej powinnam go dostać jutro. Brzuch mnie pobolewa, jest jak balon i czuję, że puchnę, ale "czerwonej rewolucji" nadal brak. Zawsze mnie to martwi... :( Generalnie perspektywę weekendu mam taką, że będę i w sobote i w niedzielę w pracy. I to od 6 do 14... :/ Fajnie, że staracie się o dzidzię. Życzę powodzenia!!! My tak zaczniemy na wioasę. Chciałabym, zeby przedłużyli mi umowę w pracy na nieokreślony, ale zobaczymy. Aha, moja kumpela kupiła ostatnio rowerek za niecałe 700 zł w Decatlonie. Ale na Allegro może dostaniesz tańczy. I nie żałuj sobie - kupuj i ćwicz! :) Pozdrawiam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesć Kamiira! Jestem załamana! :( przez to, że zbliża mi się okres, to mam mega apetyt. I wczoraj z moim mężem zamówiliśmy sobie jedzenia. Zjadłam kebab drobiowy z surówkami na talerzu i trochę frytek. Na noc. Ehh... Nie mogę się opanować jak mam taki mega apetyt. A nawet głodna nie byłam. To tylko chęć zjedzenia czegoś konkretnego. No i stało się. A na wagę boję się wejść po takim jedzeniu i jeszcze przed miesiączką. Pewno bym się przewróciła. A ważyć się będę dopiero po okresie, w niedzielę 20 stycznia. Na 64 kg nie liczę do wyjazdu :( przez własną głupotę... Brzuch mnie trochę pobolewa. Ale "czerwonej rewolucji" póki co brak. Zaczynam się martwić. Bo na Duphastonie powinnam dostać jak w zegarku. Poza tym jednym incydentem było ok. A dziś w menu mam na śniadanko kanapkę z szynką z chleba razowego, potem jabłko, a na obiad spaghetti. I koniec z jedzeniem na dzić. A spaghetti zrobilam z mięsa mielonego indyczego, pomidorów z kartonika z brązowym makaronem. Dziś po pracy jadę na stok w Poznaniu - Malta Ski - przypomnieć sobie jak sie jeździ na nartach. Bo za 16 dni wyjazd. Więc ruch będzie. A jak u Ciebie kochana? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Część Jagódka, nie załamuj się, nie przytyjesz po takim jednorazowym wyskoku, chyba gorsza byłaby pizza albo KFC. Moim zdaniem nie ma co płakać, tylko robić dalej swoje. Głowa do góry:) U mnie było nie najgorzej, też miałam chęć na coś konkretnego, obojętnie co, ale jak weszłam do łóżka po 20 tak już mi się wychodzić nie chciało i na szczęście nic złego nie wpadło, poza małym budyniem wcześniej. Słabo się czułam wczoraj, łeb pękał, prawie nie spałam, chyba miałam gorączkę, coś mnie bierze. Już dziś na kije nie pójdę i będę się oszczędzać, zwłaszcza że pogoda brzydka. Więc dziś dla odmiany luźne popołudnie. Jutro wyjeżdżam więc będę w poniedziałek. A i rowerek kupiłam, może jutro będzie ale i tak użyję go dopiero w poniedziałek może niedzielę. Dziś z racji przeziębienia apetyt słaby, zjadłam grahamkę z jajkiem i na razie nic mi się nie chce, w razie w mam jabłko, na obiad makaron z jakąś wodnistą zupą, mam też surówkę i zjem coś słodkiego, dawno nie jadłam ;) Miłego weekendu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Kamiira! :) Też zrobiłam sobie 2 dni przerwy od Kafe. Miałam dużo pracy, wracałam do domu zmęczona, Także nawet nie miałam czasu posiedzieć przy komputerze. A dziś niedziela. Pracuję. Od 6:00. Ciężko się wstawało. Ale jak już wstałam, dojechałam do pracy i zrobiłam sobie herbatę, to stwierdziłam, że napiszę. Wyobraź sobie, że dopiero dziś dostałam okres. 7 dni od ostatniej tabletki Duphastonu. Już zaczynałam się martwić. Ale jest. I choć 1 dzień mam zawsze słaby, to cieszę się, że w końcu on nastał. Obiecałam sobie, że nie będę wchodzić na wagę podczas miesiączki. Ale dziś nie mogłam się powstrzymać. I zdziwilam się bardzo. Bo czuję się mega ciężko, brzuch jak balon, a tu waga pokazuje 66,5 kg. Nie wiem jak to możliwe. Co prawda dietowo powiedzy było ok. Trochę ruchu też. Ale przy okresie taki wynik? Dziwne... Zobaczymy za kilka dni. Zważę się tradycyjnie za tydzień w niedzielę. Ale może jest szana, że do wyjazdu będzie 65 kg. Fajnie by było... ;) Dziś też idę z mężem do moich rodziców na obiad i kawę urodzinową mojej mamy. Więc od jutra peła mobilizacja i jazda z dietą. Do wyjazdu ostro będe się trzymać i pilnować. A jak tam u Ciebie? Jak po wyjeździe? Wszystko ok? Jak dieta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×