Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Funiak

Nie planowałam mieć dzieci a jestem w ciąży...

Polecane posty

Gość Funiak

Witam, założyłam topic z nadzieją, że uda mi się porozmawiać z dziewczynami, które są w podobnej do mojej sytuacji. Wiem, że są przyszłe mamy, które nie do końca cieszy wizja ciąży, porodu, a później macierzyństwa. Przyczyny są różne. W moim przypadku jest to brak instynktu macierzyńskiego, nadwrażliwość - w jej konsekwencji nerwica i różne dolegliwości z nią związane (w tym chorobowe). Od 15 lat jestem w związku z kochanym człowiekiem, który wspiera mnie w każdej sytuacji, często wyręcza. O dzieciach raczej nie rozmawialiśmy otwarcie, wystarczał nam pies, kotki 😍. Z czasem zaczynało wydawać się oczywiste, że nie powinnam mieć dzieci, bo jestem na to za słaba psychicznie i fizycznie. Wydaje mi się, że pomału godziliśmy się z tym, że życie przejdziemy we dwoje, choć partner na pewno liczył na to, że zdarzy się cud. No i zdarzył się. Obecnie jestem w 10 tc, jesteśmy ostrożni w planach, bo mam niski progesteron, ciąża na podtrzymaniu...inne dolegliwości, które towarzyszyły mi od lat... Skoro jestem już w ciąży, chciałabym aby dziecko było zdrowe. Wiem, że jak się urodzi, partner będzie mi pomagał. Mam też kochanych rodziców, którzy marzą o kolejnym wnuku/wnuczce. Wszystko idealnie, ale... Nie planowałam dzieci, ciągłe mdłości, wymioty, ospałość powoduje, że nie mogę zająć pracą. Ciągłe obawy o zdrowie dziecka spędzają mi sen z powiek, a jak już śnię, to miewam koszmary. Zawsze lubiłam towarzystwo facetów. Przyjaciółek nie mam, kilka koleżanek może...Teraz wszystko się skończyło, bo piwa pić nie mogę, a poza tym który facet wyjdzie gdziekolwiek z babą w ciąży? Smutno mi, nie mogę odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Partner szczęśliwy, ale na razie ze względu na moje choroby z dystansem podchodzimy do widzimy do wizji jego ojcostwa. Jak przetrwać ten okres? Ciąża w ogóle do mnie nie pasuje, jeszcze nikomu poza bliskimi nie mówiłam, ale wiem, że jak wieść się rozniesie, to znajomym chyba pourywają się jęzory, tyle będzie plotkowania :D Mam nadzieję, że znajdzie się jakaś bratnia dusza, która rozumie, o czym piszę i razem przejdziemy przez ten wyjątkowy czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość posieszę?
ja tez zawsze mówiłam, że nie chcę dzieci, że jestem za stara na zabawy lakami, (mam 29lat) i zabawę w dom. Było mi dobrze jak było, mieliśmy plany podróży, szukania miejsca na ziemi gdzie się przeprowadzimy "na starość" za jakieś 10 lat. jesteśmy razem już 10 rok. i stało się - teraz czekam na rozwiązanie - 32tc. i na początku było cięzko. Złe samopoczucie, mdłości, ból głowy, brak apetytu............. rozmawialiśmy o dzieciach czasami, bo zawsze ja mówiłam, że nie chcę ale brałam pod uwagę, że może mój M chce tylko nic nie mówi. Ale nie było ok. Z ciązy się cieszy, jest zadowolony, wspierał, pomagał i teraz równiez. Ja - ciesze się, pokochała to dziecko, które tam we mnie się wierci. Wiem, że to odpowiedzialność na całe życie, i już wszystko będzie w około dziecka. To mnie przeraża tylkobo do tej pory robiliśmy co chcemy. Spanie do południa, brak obiadu, życie w biegu, podróże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamati&13.04
Nie wiem ile masz lat, ale to pewnie i tak od wieku nie zależy...To co teraz przeżywasz, przeżywa większość z nas. Moje dzidzi zaplanowane, nawet tak dokładnie bo na prezent na urodzinki dla starszej córeczki 20 kwietnia, a teraz termin mam na 13 kwietnia, nie dało sie inaczej hihihi. A mimo to na samiutkim początku, też zaczynałam mieć wątpliwości czy to aby na pewno dobry czas, czy ja sie jeszcze nadam na drugie dziecko itp Strach o dziecko niestety nie przejdzie ci już do końca życia, ot taki urok macierzyństwa. W pierwszą ciąże zaszłam mając 19 lat, w wakacje przed klasą maturalną, to była tragedia dla mnie, wpadka, która zawaliła cały misternie ułożony plan na reszte życia, wizja niezdanej matury, studia na drugim końcu Polski, pracowałam, dużo nauki mnie czekało i co?! Cały plan padł. Długo nie mogłam się pogodzić z tym, a potem stopniowo, stopniowo, zaczeły się "poważne" rozmowy z fasolką i w końcu obudził się we mnie instynkt macierzyński. Matura zdana, studia zaliczone, aczkolwiek w moim mieście i zupełnie inny kierunek, jestem szczęśliwa że właśnie tak moje życie potoczyło się :-))) Daj sobie troszke czasu, z fasolką tez będzie oki, zobaczysz!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny ja już stara dupa jestem - 32 lata (prawie 33). Do pocieszę? - najbardziej przytłacza mnie chyba wizja tego, że skończyła się "młodość", choć ja w dalszym ciągu nie dojrzałam :( Ta odpowiedzialność, zmiana wszystkiego, trybu życia...to, że już nic nie będzie takie samo...Wiem, że dla mnie dziecko to ratunek...inaczej przepadłabym wyniszczając sobie dalej zdrowie zbędnymi emocjami, źle ukierunkowanymi uczuciami, imprezami do białego rana. Mam w sobie coś , co sprawiało, że dokonywałam takiej powolnej autodestrukcji, ponieważ pomysły na życie zaczynały mi się kończyć. Teraz trzeba będzie zacząć o siebie dbać, dla dziecka, wstawać o świcie :o, gotować :o, zmienić się z dobrego kompana do biesiad w kobietę i matkę. Nie wiem, nie wiem co to będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I zazdroszczę wam dziewczyny, tobie pocieszę? tego, że pomału zbliżasz się do rozwiązania, a tobie mamamati tego, że masz zdrowe dzieci i że tak dzielnie sobie w życiu radzisz... Jak patrzę na dzieci brata, takie ładne i zdrowe to mu zazdroszczę rodziny, aczkolwiek nigdy świadomie nie podjęłabym się ryzyka związanego z urodzeniem i wychowaniem. Za głupia na to jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość numer osiem
a mnie sie wydaje ze to stanie sie automatycznie, kolejny etap w zyciu, gdy zaczniewsz wierzyc ze w ciazy jestes, gdy zaczniesz wierzyc ze jestes matka. Ja na ciaze dlugo sie nie decydowalam, bo po prostu zaden facet nie wygladal na takiego ze moglby stac sie ojcem..no i nigdy nie bylam kobieta ktora na widok dzieci sie rozplywala, one nie byly mi potrzebne do zycia, nigdy nie slyszalam bicia zegara biologicznego i rwania sie do posiadania dzieci. Zmienilo sie to gdy spotkalam Jego, do tego poczulam pewien przesyt moim zyciem dotychczasowym, poczulam ze to byl piekny okres, ale na razie wystarczy (pozdroze po swiecie, lazenie po gorach, dyskusje do rana, brak organizacji dnia). Zrobilismy sobie malego czlowieka z pelna swiadomoscia i checia, ktory to za chwile sie urodzi. Cala ciaze nie bylam matka-kwoka, wrecz zapominalam ze w tej ciazy jestem, pare drobnych dolegliwosci i wiadomo wizyty u lekarza co miesiac. Dzisiaj gdy maluch jest tuz tuz, zaczynam czuj pozytywne mrowienie, jak kilka miesiecy temu przed rozpoczynajaca sie podroza na koniec swiata....przyszlo dopiero teraz. Nieprawda ze ciaza bardzo wiele zmienia - pewnie zalezy jak bedizesz ja znosic. Jesli wszystko bedzie ok z maluchem, nie staniesz sie inna osoba, ktora musi tylko cierpiec i nigdzie nie wychodzi. Ja w ciazy nadal podrozowalam, chodzilam na kolacje,do knajp, spotyklam sie z przyjaciolmi...pewnie, rezygnujesz z paru rzeczy, ale nie jest to uciazliwa rezygnacja....glowa do gory i cierpliwosci, wiele przyjdzie samo, niczego sobie tylko nie wmawiaj, ze musisz czuc to albo tamto....albo robic tak, albo robic tamto, bo jestes oczekujaca na dziecko kobieta. Badz soba, soba z dodatkiem w srodku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
numer osiem :) ładnie napisane... Faktycznie, trzeba życiu nadać jakieś priorytety. Oboje z partnerem nie szanowaliśmy do tej pory własnego zdrowia..Imprezy do rana, papierosy, piwo...potem stres, wyrzuty sumienia, że już jestem na to za stara, żeby tak imprezować. Choć znajomi żyją w podobny sposób, większość z nich ma rodziny, ale jakoś to wszystko godzą. Tak czy siak, smutno mi było że nie dbamy o siebie chociaż tak bardzo się kochamy. Rozmawiałam o tym z partnerem, że powinniśmy szanować swoje zdrowie. Ja, jako kobieta szybciej i mocniej odczuwałam skutki co weekendowego imprezowania, ale on na nic się nie skarżył, więc tylko się uśmiechał, pewnie myślał, że przesadzam. Teraz gdy imprez już nie ma, cieszę się, że zaczęliśmy dbać o siebie, ale jest tak przeraźliwie nudno. Numer osiem, masz rację, że może z czasem będę mogła być bardziej aktywna i ten dół minie. Póki co, większość dnia leżę, bo boli mnie brzuch, a przez ten niedobór progesteronu, uzupełniany duphastonem, mam obawy, czy nie poronię. Wiec leżę, umieram na mdłości, nudę. Próbuję pracować przy komputerze, na leżaco, ale ciężko mi się skupić. Partner często do wieczora w pracy. Wasze historie pomagają mi. Od dawna mam świadomość, że nie można przebalować całego życia, ale z drugiej strony było mi wszystko obojętne. Cieszę sie, o ile będzie wszystko ok, że dam partnerowi coś z siebie i z nas, co będzie motywować go w życiu, niezależnie od tego, co się wydarzy. Mimo to, nie mogę patrzeć na siebie i rosnący brzuch :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość numer osiem
wiesz co nigdy nie chcialabym sie stac balujaca 40 latka pomiedzy 20 latkami w jakims klubie..tacy ludzie zawsze budzili we mnie poczucie zazenowania..podobno dzieciak po 2 latach jest calkiem samodzielny i mozna z nim cos juz fajnego robic, na poczatku bedzie to seria opiekunczych czynnosci, potem jakos to zacznie fajnie leciec, z nowym czlowiekiem na pokladzie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile ty masz lat Funiak
bo jak tak piszesz o tych imprezach to tak piszesz jakbyś miała dwadzieścia pare lat. Jak się nie wyszumiałaś jeszcze że tak o tych imprezach piszesz to trzeba było się zabezpieczać i uważać na to co się robi. Seks wiadomo z czym się wiąże. A co to z koleżankami na trzeźwo bez piwa to już się nie da pogadać ? To trochę nienormalne te znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość posieszę?
wiesz, że masz takie wątpilowości to raczej dobrze, znaczy że jesteś odpowiedzialna i myślisz o przyszłości jak to będzie, czy dasz radę itp. wazne, że mamy partnerów na których można liczyć, którzy zdają sobie sprawę bardziel lub mniej, że się wszystko zmienia i już na tym etapie (wczesnej ciązy) dbają o nas, o siebie i myślą o przyszłości. jest ciężko na początku, ja też lezałam i ryczałam z pełną świadomoscią, że to oddziałowuje na moje dziecko ale było mi tak strasznie, że wszstko się konczy. Miałam nawet myśli, że jakbym poroniła to by nic takiego sie nie stało - aż wstyd mi o tym pisać a dziś jest inaczej choć nadal cieżko - bo ból kości, stawów, ciezko jest z brzuchem i jedno zejście na dół i wejscie spowrotem by sie ubrać jest wyzynem. Ale już nie mogę się odczekać maluszka i u ciebie będzie pewnie podobnie. Piorytety się zmienią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość posieszę?
jeszcze ci powiem, że jak były takie dni, że mdłości ustawały, ból pierśi nie doskwierał to wpadałam w panikę, że coś jest nie tak. macierzynstwo, instynkt to jest w nas gdzieś głęboko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe, pisałam ile mam lat. dlaczego imprezy? tak jak pisałam, wolę towarzystwo facetów. Zawsze tak było, choć miałam w przeszłości dobre przyjaciółki. Dorastałam w towarzystwie facetów, a że oni mieli taki a nie inny sposób na zagospodarowanie wolnego czasu... Czy mogę rozmawiać z koleżankami na trzeżwo? Powiem Ci - ile ty masz lat Funiak - że ja z nimi nawet na nietrzeźwo nie umiem rozmawiać. Nie interesują mnie plotki, czcza gadka o niczym...jakoś nie znajdujemy wspólnych tematów. Wiem z czym wiąże się seks..Pisałam że jestem z partnerem 15 lat. Zabezpieczaliśmy się średnio, w sumie po tylu latach dość aktywnego pożycia miałam wątpliwości, czy ja w ogóle mogę zajść w ciążę, choć ginekolog twierdził, że tak. Mówiłam mu również o problemach z okresem , zbagatelizował - teraz mogę mieć żal, bo niedobor progesteronu to nic fajnego w ciąży... Nie mam 40 lat numer osiem, ledwo ponad 30..lubiłam podkoloryzować rzeczywistość przy pomocy alkoholu, bo jak pisałam, jestem żenująco słabą osobą (fizycznie i psychicznie). Psycholog i psychiatra nie umieli mi pomóc. Numer osiem, tak mój partner bardzo trzęsie się nade mną razem z moją matką :D wiedzą, że jestem słaba psychicznie i starają się wspierać, ale nuda wychodzi już bokiem a końca jej nie widać... Ciesze się, że mnie rozumiesz...Też myslałam o poronieniu...Z jednej strony przy pierwszym plamieniu wpadłam w panikę, ale potem pomyslalam, ze nie mogę tak emocjonować się 7 tygodniową ciążą i że jeśli ma byc to będzie, a jeśli nie..to przecież będę żyć jak dawniej... Kochana, jest ci ciężko bo jesteś juz prawie na mecie...ja na samym początku, ale uwierz mi, że ledwo chodzę..Okropnie boli mnie krzyż, strzela mi w kolanach, boli brzuch. Mam nadzieję, że w drugim trymestrze będzie znośniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile ty masz lat Funiak
teraz doczytałam że ty masz 32 lata (czyli tyle samo co ja) Ja myślałam że w tym wieku to każdy już dawno wyrósł z imprez alkoholu i papierosów. Ciebie to jeszcze bawi ? Chce ci się jeszcze ? Ja z imprezowania wyrosłam skutecznie jak miałam może ze 26 lat i poszłam na dyskotekę ze znajmomymi którzy też mieli 26 lat i okazało się że wszyscy oprócz nas to mają po 18 lat. Wtedy to do mnie dotarło ostatecznie że to już nie jest miejsce dla mnie, że ja już tam nie pasuję. Potem imprezowaliśmy kameralnie, typu grille, domówki ale i tam z chwilą gdy coraz to kolejnym parom znajomych rodziło się dziecko to te imprezy totalnie straciły swój imprezowy charakter a stały się nasiadówkami dla dzieci. W takiej sytuacji chyba każdy by się zniechęcił i prędzej czy później zdał sobie sprawę że coś umarło bezpowrotnie i że podtrzymywanie tego na siłe niczego już nie zmieni. Nawet jak się nie godzimy na to że młodość ucieka i staramy się aby nasze życie się nie zmieniło to życie samo i tak wymusi na nas zmiany. Dziwne że u ciebie taki proces nie nastąpił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem jak jest na dyskotekach... wolę puby...nie chodzę tam sama - jak pisałam chodzę ze znajomymi, część ma rodziny, więc starają dzielić się obowiązkami, albo po prostu nie pić. Często to osoby starsze ode mnie. Trzymamy się dość zgraną paczką od nastu lat, czy to źle? Zasada jest prosta, kto może ten pije, kto nie może (dzieci, inne obowiązki) ten nie pije. Mnie nic nie ograniczało.. Tak myślę, co najbardziej przeszkadza mi w tej ciąży i dochodzę do wniosku, że ja się najnormalniej w świecie wstydzę być w ciąży. Wstydzę się łazić z brzuchem, być taka słaba, rozmemłana, wstydzę się, bo macierzyństwo do mnie nie pasuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po osi czasu
Funiak, cos podobnie do mojej historii z przed kilku lat.. Wiesz, ciaza, dziecko to nie koniec zycia, to tylko 9 miesiecy , co to jes t w porownaniu z jeszcze 50latami kiedy bedziesz imprezowac? Dziecko? Skoro jak piszesz jestes otoczona rodzina pomoga Ci "odciazyc" troche i podczymaja w chwilach trudnych. Tez wpadlam po 10latach zwiazku.. plakalam i bylam w "szoku"... A potem sie ucieszylam... 3 pierwsze miesiace troche przecierpialam ale potem ciagle na obcasach , makijaz, fajne ciuchy, knajpy (piwo bez alkoholowe czy jakies napoje), powiem Ci ze z duzym brzuchem branie mialam! hahahha A potem jak juz przyszlo dziecko na swiat to oczywiscie wszystko sie przekrecilo o 360stopni! Na prawde najfajniejsza rzecz jaka mi sie przytrafila to bycie matka, chociaz z instynkt maciezynsi dopiero po urodzeniu jakos sie odezwal... Zobaczysz! Glowa do gory, dalej mozesz byc skupiona na sobie, facecie, psu i kotach , zobaczysz samo Ci to przejdzie. Buzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Funiak, ja też zawsze twierdziłam że dzieci mieć nie będę. Wystarczały mi dzieci siostry do kochania (bo kocham je jak swoje) ale mąż zaczął coraz częściej mówić o dziecku. Zdecydowaliśmy się i udało się mamy śliczną córeczkę, którą kocham nad życie. Jednak nie było różowo. Na początku ciąży mdłości i koszmarne bóle głowy. Później ciężki poród, remont w domu (w związku z czym mieszkanie u teściów) . KOSZMARRRR!!! Bardzo często chciałam się zabić, nienawidziłam mojego dziecka, nienawidziłam męża że mnie na to namówił. Minęlo pół roku i przeprowadziliśmy się do siebie, ja wróciłam do pracy i jakoś się pookładało. Z czasem pokochałam moje dziecko tak, że jak by jej ktoś krzywdę zrobił to byłabym w stanie mu serce gołymi rękami wyrwać ale..... Gdybym mogla cofnąć czas to bym się na to dziecko nie zdecydowała :( Dlaczego? no bo życie niestety nie jest już takie jak było, już wszystko trzeba planować pod dziecko itp. poza tym ja już nie jestem sobą....jestem tylko "matką mojej córki" . Czy Cię pocieszyłam? Chyba nie ale nie o to mi chodziło. Chciałam, żebyś się na to przygotowała, a jak jesteś słaba psychicznie (jak sama piszesz) to nie obraź się ale już pod koniec ciąży i po porodzie skorzystaj z pomocy psychologa, żeby Cie nie dopadła depresja poporodowa, bo szkoda się męczyć. Ja też skorzystałam ale zdecydowanie za późno. Niepotrzebnie się zadręczałam. Mam nadzieję, że tak jak ja pokochasz to maleństwo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile ty masz lat Funiak
Wszystko jedno czy dyskoteki czy puby. W latach 90-tych były dyskoteki teraz są kluby i puby. Cel jest ten sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Raczej depresja mi nie grozi. Przechodziłam już ją i wiem, jak sobie z nią radzić bez leków. Mam kuzynkę, która wpadła w najmniej pożadanym etapie życia. Tak, też imprezowiczka z naszego kręgu. Wszyscy mogli balować, a ona 20 pare lat i uziemiona. Źle znosiła ciążę, głównie pewnie psychicznie, mówiła, że po porodzie nie kochała dziecka, że uczyła się je kochać kilka lat. Ja boję się niemowląt, są takie kruche...boję się, że tak często chorują, martwię się, czy będę umiała pomóc i zareagować na czas... ja i karmienie piersią - mdli mnie na sam widok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tfu...nie widok tylko wyobrażenie :D ps. leżałam kiedyś na ginekologicznym, było ohydnie...baby ledwo łaziły, chrapały, ciągle gadały o swoich laktacjach, stolcach itp. Już mnie mdli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ile ty masz lat Funiak - cel na pewno, ale przedział wiekowy niekoniecznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po osi czasu
to ja jeszcze raz: takie wyjatki jak Twoja kuzynka to zadkosc, pociesz sie ! zaaragujesz na czas ze wszystkim: jak i my inne mamy! i wiesz co NIE karm! tez nie karmilam (fuj) co absolutnie w niczym nie przeszkodzilo kochac moje dziecko nad zycie , ktore jest zdrowe i ma normalna wiez ze mna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
można nie karmić piersią? kto o tym decyduje i co dzieje się z tym pokarmem z piersi? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość watch_the_throne
Chyba niezbyt tutaj pasuję, ale muszę gdzieś wyrzucić wszystko z siebie :) Jeszcze w tym roku skończę 19lat, jestem z kimś od lat 4 i jestem w ciąży, 6tc ;) Funiak, piszesz o utraconej 'młodośći', a co ja mam powiedzieć? :) Dla mnie kończy się wszystko. Miały być studia, świetlana przyszłość, ale nie dziecko, nie teraz. Nie myślałam o ślubie nawet, żyłam chwilą. Sama jestem jeszcze dzieckiem, czuję się tak być może dlatego że mam młodszych braci, w tym jeden ma tylko 4latka :) Okres spóźniał się tydzień, drugi, ale nie martwiłam się zbytnio, bo zdarzało się to już wcześniej. Bałam się zrobić test, bałam się zobaczyć wynik pozytywny. Ale nadszedł dzień, w którym musiałam przestać oszukiwać samą siebie. Rodzice nic nie wiedzą i szczerze nie mam pojęcia jak im o tym powiedzieć, a co dopiero jak to przyjmą... Ale gdzieś w środku czuję, że będzie dobrze, że dam radę. Mam kochającego faceta, który chce tego dziecka. Wiem, że zaopiekuje się mną i nie pozwoli aby czegoś NAM zabrakło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
watch the throne - nie pisałam o utraconej młodości, lecz o zakończonej ;) studia zawsze zrobisz, to nie problem przy jednym dziecku...najwyżej nieco się odwleką... będąc w moim wieku, będziesz miała już prawie dorosłe dziecko :D pomyśl jak wielkim wsparciem będzie dla ciebie, a ty będziesz wciąż młoda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podobnie
co to znaczy; "Teraz wszystko się skończyło, bo piwa pić nie mogę, a poza tym który facet wyjdzie gdziekolwiek z babą w ciąży?" mój mąż tym chętniej wychodził jak byłam w ciąży bo chciał się chwalić całemu światu, ja zamawiałam bezalkoholowe mojoto on piwko, a wszyscy szczęśliwy bo nie trzeba było robić losowania kto będzie kierowcą bo ja wszystkich odwoziłam. Wcale nie jesteś stara - super wiek na macierzyństwo zobaczysz. Głowa do góry. Ja planowałam a jak zobaczyłam dwie kreski to się popłakałam że nie dam rady, że nie chcę i w ogóle. Ale jakoś się udaje. Możesz nie karmić jak nie chcesz, dasz butlę a laktacja sama zaniknie, a może wcale się nie pojawi. A może nabierzesz ochoty i jeszcze będziesz karmić. NIc na siłę. My dopiero z dzieckiem odkrywamy świat. Dawniej dużo zwiedzaliśmy, a teraz jeszcze więcej bo chcemy dziecku jak najwięcej pokazać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy żartujesz czy piszesz poważnie??? Ty decydujesz czy karmisz czy nie, pokarm sam zanika ale na początku możesz mieć go bardzo dużo więc zaraz po porodzie poproś w szpitalu o tabletki powstrzymujące laktację, albo lepiej popros swojego gina przed porodem bo w szpitalach jest nagonka na karmienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
luzzzziik serio ale nie orientuje się w tych sprawach, w moim wyobrażeniu tkwi pielęgniarka ktora po porodzie przynosi matce dziecko do karmienia. Myslałam że tak jest w każdym (poza wyjątkowymi) przypadku. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość watch_the_throne
Nie wiem jak będzie, czas pokaże ;) Ze studiów nie rezygnuję. Jak na razie, planuję studiować zaocznie. Nie wiem jeszcze jak to jest mieć dziecko przed 20stką, tym bardziej po 30 ;) ale wydaje mi się, że za kilka lat będziesz zadowolona z faktu, że już je masz :) życzę Ci tego z całego serca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×