Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Calineczka:)))))))

Co zrobić, kiedy ma się ochotę na sex z obcą osobą?

Polecane posty

Ja obstawiam jednak na pierwszym miejscu lęk. Strach, przed utrata tego, co dla mnie cenne. Zazdrośc bierze sie ze strachu. Podejscie do samego seksu przez wieki jednak sie zmieniło. Statystyczny mężczyzna ma juz w miare niezłą wiedze na temat tego, jak sprawic przyjemnośc partnerce, ba, nawet czasem czuje wieksze zadowolenie z jej orgazmu, niz z własnego. Więc jesli kobiecie dobrze w łózku z własnym chłopem to sie boi, że któraś jej go zwinie :) i na odwrót, pod wzgledem odczuwania zazdrości o partnera kobiety od mężczyzn niczym sie nie róznią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba trochę kobiety od mężczyzn się różnią. Bo facet, jak widzi kolegę, który zawraca w głowie innym dziewczyną, to jest trochę zazdrosny, ale tak naprawdę życzy mu powodzenia. I nie sądzę, żeby w tej chwili na myśl mu przychodziło, że ktoś mógłby tak zrobić z jego kobietą... Tak, na szczęście podejście do seksu się zmienia, ale jednak trochę drogi przed nami. Uważam, że powinien on być po prostu sferą największej przyjemności bez zbędnego sakralizowania go...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Foxy ale gdy się ufa to nie powinno się bać, w tym przypadku strach bierze się z braku zaufania do drugiej osoby, a to z kolei z braku zaufania do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście dlatego kazdy powinien na nowo sobie zdefiniować czym dla nie go jest zaufanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brahmin, nie wniknełam tak dogłebnie w męski świat, żeby wiedziec, czy faceci zyczą sobie powodzenia w takich sytuacjach, ale pewnie masz rację. Mnie sie wydaje, że niej oblegany facet chetniej pójdzie do knajpy z przystojniejszym kumplem, bo zwiększa sie szansa, że ten kumpel narai mu jakąs laskę. Z kolei kobieta woli obstawic sie brzydsza koleżanką, żeby bardziej błyszczec na jej tle. Wy bywacie zazdrośni o kobietę, ale nie jesteście tacy zazwistni względem siebie. Raczej trzymacie sztamę. My, kobiety o piedroły potrafimy wydrapywac sobie wzajemnie oczy i nic nas bardziej w duchu nie cieszy, niż "nieszczęście" srednio ulubionej koleżanki, mimo, że na wieść o tym, że jej facet ja zdradził okazujemy jej "głebokie" współczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cenne jest to, że potrafisz to przyznać. Podoba mi się bardzo w ludziach samoświadomość, o to pomaga nie oceniać tak kategorycznie innych. Sam wiem, że bywałem kutasem i gdy chcę kogoś skrytykować ten fakt tkwi mi gdzieś z tyłu głowy i zamiast świętego oburzenia, staram się kogoś merytorycznie przekonać, że to nienajlepsze wyjście i podpieram się przy tym swoim przykładem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzoneyka, chyba jest tak, że lęk idzie zazwyczaj w parze z brakiem zaufania, bo mozna stwierdzić, że ktos, kto sie boi nigdy nie zaufa. Ja uważam, że to lęk determinuje brak zaufania, a nie odwrotnie. Kobieta, która z natury jest pewna siebie dużo predzej zaufa, niz taka zahukana dziewczynka. Dla mnie zaufanie jest wtedy, kiedy ludzie potrafia dac sobie wzajemnie jakis margines swobody i nie próbuja ograniczać sobie własnego świata tylko po to, żeby to samo wymóc na drugiej osobie. Przykład: nie chodze z koleżankami na wieczorne piwko, choc chciałabym bardzo, bo nie chce, żeby moj facet gdzies wychodził beze mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale czasami jest też tak, że obie strony dają sobie ten margines swobody, ale mimo tego nie ufają sobie wzajemnie i gdy tylko partner/ka wychodzi, żyją w strachu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Foxy moze masz rację ale w sytuacji gdy jedna osoba wychodzi na takie spotkania a drugiej zabrania...??? Kurde uświadomiłam sobie że to ja zawsze byłam ta brzydsza z koleżankami :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To sprawdź się i spróbuj się cieszyć tym, że masz ładne koleżanki;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj tam, tak naprawdę to ja się nie przejmuję tym ;) nigdy zresztą tak nie było - po prostu byłam inna, jestem inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze chyba należałoby jeszcze przewartościować wiele innych określeń, np. miłość. Niby wszyscy znamy, chcemy, a jednak różnie ludzie ją pojmują. To samo zresztą dotyczy zdrady/wierności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ale czasami jest też tak, że obie strony dają sobie ten margines swobody, ale mimo tego nie ufają sobie wzajemnie i gdy tylko partner/ka wychodzi, żyją w strachu..." No tak tez może byc :) Jesli dają go sobie wbrew własnym checiom, to sie nie liczy. To tez jest ze strachu, tylko w znaczeniu: "nie moge mu wszystkiego zabronic, bo w koncu ode mnie ucieknie" Chodziło mi o taką sytuacje, w której nie mam z tym problemu, że on wychodzi z domu beze mnie i on także żadnego dyskomfortu nie czuje, kiedy ja gdzies idę. Ciekawa jestem w ilu związkach taki poziom zaufania funkcjonuje? Mozna kogoś bardzo kochac i jednoczesnie darzyc zaufaniem i nie ograniczac jego swobody?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Foxy jeśli nawet ktoś powie że u niego tak jest, to nie uwierzę :) Podobnie, jak w to że są idealne związki, zawsze ze sobą zgodni i nie kłócący się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie sądzę, Dżoneya, żeby wartości, o których wspomniałaś trzeba było przewartościowywać. Chyba dalej znaczą to samo... Hmm, muszę się przyznać, że w moim związku taki obustronny i to bardzo duży margines swobody funkcjonuje, może dlatego, że przeszliśmy już sporą próbą, jaką był rok czasu daleko od siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brahmin no jeśli tak jest, to jesteś szczęściarzem, u mnie rozłąka tylko pogorszyła sprawę, bo mój stał się bardziej jeszcze podejrzliwy niż wcześniej, ale widać ten typ tak ma... Ja z kolei nie jestem taką zazdrośnicą i dlatego nie rozumiem tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba jeszcze za wcześnie, aby mówić o szczęściu, bo jak wcześniej nie miałem wątpliwości, że to jest miłość, to teraz się takie pojawiają... Ale faktem jest, że był okres, kiedy mocno ją kochałem i zupełnie szczerze przyznaję, że była tylko taka zdrowa zazdrość. Sam ja nawet zachęcałem, aby wyszła się gdzieś pobawić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a skąd te wątpliwości? one chyba pojawiają się wlaśnie po latach, kiedy jesteśmy juz tak przyzwyczajenie do drugiej osoby, że staje się ona czasem... ( no właśnie kim??) Wtedy właśnie zastanawiamy się czy to jest miłość czy to jest kochanie ;) Wtedy właśnie dochodzimy do wniosków "czegoś tu brak" i rozglądamy się za nową, świeżą partią emocji, o których jakby już zapomnieliśmy ale znamy je już i tęsknimy za nimi... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paradoksalnie, myślę, że z bliskości... Bo kiedy dwa tak odmienne światopoglądy są od siebie oddalone, to bariery, które tworzą są raczej mniej widoczne, a gdy już spotykają się na co dzień, to łatwiej się o nie przewrócić;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
banały znaczy ;) to tak jak moja koleżanka mi opowiada: "M jest już 5 lat za granicą, jesteśmy juz 15 lat po ślubie, jak przyjedzie na weekend raz na 1-2 miesiące jest ok., ale jak ma przyjechać na tydzień lub dłuzej, to już się boję, bo tylko się kłócimy i wkurza mnie. Bo wiesz co, ja się od niego odzwyczaiłam" To podobnie jak u tych co cały czas razem - oni są z kolei przyzwyczajeni :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, czy nagła (według niej przemyślana) oziębłość seksualna, czy deklaracja wspólnego zamieszkania dopiero po ślubie to banały, ale w każdym razie są sprzeczne z moją wizją odpowiedzialnego podejmowania decyzji i wyrazem nawet pewnego rodzaju egoizmu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brahmin - spokojnie i będzie dobrze :) ja też zamieszkałam z moim po ślubie :P Adonis - nie wiem, ja nowa nie jestem nawet cię pamiętam ;) a przyzwyczajenie to wiesz - mam buty zakupione w 1995 roku z jednej strony je uwielbiam i przyzwyczaiłam się, z drugiej - kiedy one kuźva się rozlecą, bo kupiłabym nowe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Raczej jestem z natury optymistą i jakkolwiek dalej się to potoczy uznam, że jest dobrze:) Ale wiem, że nie czuję się męczennikiem i poświęcać się nie zamierzam... Co do butów - polecam zainwestować w królika i oszczędzić na klatce:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brahmin mam szczeniaka 9 no już ma 10 m-cy) ale kuźwa tych nie rusza! ja też jestem optymistką :) nie należy się przejmować tylko iść do przodu :P Chyba nie takich odpowiedzi chciała autorka topiku ;) Powiem tak: generalnie chyba łatwiej jednak zdecydować się na ten jednorazowy wyskok niż na dłuższy romans :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×