Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Rzodkiewka na bakterie

Temat dla tych ktorzy sie poddali i nie tylko

Polecane posty

Roksolana , mysle ze obejrzy.To nie jest tak, ze ona nic nie robi, ona juz nie wie co robic, wiele szpitali odwiedzili z siostrzenica, tez bralam w tym udzial, wielu lekarzy ja badalo...nie maja dla niej lekarstwa, teraz siostra z nadzieja czeka na wyniki DNA z Niemiec, osobiscie rozmawialam z tym profesorem z Niemiec za prosba siostry, potrafie rozmawiac z czytaniem gorzej;)W Niemczech tez nie wiedza ile czasu zajmie im badanie DNA, w Polsce mowia ze nawet kilka lat...tez jest wyczerpana tym wszystkim, przeplakala swoje nie jeden raz, wyklocala sie w szpitalach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem Rzodkiewka, ze nie jest to latwe... Jeszcze zeby lekarze, skoro nie sa w stanie pomoc, chociaz nie utrudniali, nie zabijali nadziei. Tak sie zastanawiam nad ta nystatayna, bo to tez antybiotyk, niby inny.. Ale pomoze chyba tylko doraznie. Niech sie juz skonczy ten augmentin, ktorego nienawidze, nigdy mi nie pomogl, podawano go juz kiedy bylam dzieckiem, a troche juz lat pozylam. Trzeba byc dobrej mysli. Dostalam od syna na gwiazdke kijki i ogladam filmiki instruktazowe do nordic walking. Moze jutro wyrusze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez go bralam przez wiele lat, naprzemian z innymi, jeden to chyba Dalacin...nie mam pamieci do nazw lekow, nie lubie ani pojec medycznych ani nazw lekow, powinny byc latwiejsze i jedne i drugie;) Roksolana to fajnie ze masz kijki:) Ja ich nie mam, ale praktycznie codziennie rano maszeruje 2km odprowadzajac synka do zerowki, teraz mam przerwe bo ma wolne, od srody znowu zaczniemy. Wczesniej kiedy jeszcze moglam jezdzilismy rowerami do szkoly a ja potem do pracy, ale przez te ataki duszenia wysoki puls i kolotanie serca, przestalam jezdzic...Poza tym jest zimno, wole chodzic;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocna dłoń z doskoku :)
rzodkiewka- wrzuciłam Ci na gg link do sciagniecia filmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Roksolano, Lorenzo's Oil to jeden z moich ulubionych filmow. Zawsze inspirowali mnie ludzie ktorzy nie wywieszaja bialej flagi ale wlacza do konca. Dlatego trafilam tutaj do was. Masz racje co do mojego wyksztalcenia i zawodu. Im dluzej to robie tym wyrazniej widze jak niewiele mozna pomoc komus kto tego nie chce. Motywacja do zmiany musi pochodzic z wewnatrz inaczej to jest tylko latanie dziur. Moja praca to przede wszystkim pomaganie ludziom w odszukaniu lub stworzeniu tej wewnetrzenej motywacji. Czlowiek musi zobaczyc promyk w ciemnym tunelu zeby chcial do niego wchodzic a co najwazniejsze samotnie nim podazac. Dlatego latwiej jest skorzystac z rady czlowieka w bialym fartuchu siedzacego za duzym blyszczacym biurkiem ( nawet jesli nie oferuje on nadziei) niz samemu podazac nieprzetartym szlakiem. GDyby jednak nie tacy jak Kolumb nadal bysmy mysleli ze ziemia jest plaska i balibysmy sie ruszyc z miejsca wierzac ze za horyzontem konczy sie swiat i mozemy tam wpasc do "wielkiej ciemnej dziury". Ja nie daje tabletek i nie moge nieczego wyciac. Czesto tez ludzie oczekuja ze dam im prosta recepte na to co maja zrobic juz dzis i teraz zeby naprawiec cos co psulo sie przez ostantich 20 lat. Dodam jeszcze ze na tym kontynecie psychoteriapia to glownie tzw. poznawczo-behawioralne techniki ktore skupiaja sie na zmianie zachowania (niekoniecznie zmianie pogladu na problem czy "zbednego" zaglebiania sie w jego mechanizmy) co ma niejako nasaldowac dzialanie leku. Tzn. Na okreslony symptom, okreslona technika i juz. Na dzis pacjent jest "zalatwiony" a jak zacznie sie kolejny problem to przyjdzie i da mu sie nastepny plasterek. I tak to idzie. Firmy ubezpieczeniowe ( jelsi ktos ma takie ubezpieczenie przez pracodawce) pokrywaja kilka sesji z psychologiem ( czesciej jest to pielegniarka psychiatryczna albo pracownik socjalny gdyz psychologom trzeba wecej placic). Nikt nei oczekuje ze terapeuta bedzie mial czas na pokazanie pacjentowi ze istnieje wspolny mianownik do wielu ( albo wszystkich) jego problemow. Wiecie o psychologii mozna by duzo mowic ale ja wiem jedno, ze wlasciwe odzywianie i wsparcie ze strony bliskich pomoze nie gorzej niz psycholog. Wiara czyni cuda. POszukajcie kiedys ksiazki Viktora Frankla, "Man's Search for Meaning" ( czyliCZLowiek w poszukiwaniu sensu ). Jej przeslanie uczy ze czlwoiek zawsze ma w zyciu wybor pomimo wszystkich ograniczen. Prace Frankla mialy duzy wplyw na uksztaltowanie mogjego wlasnego podejscia do zycia i pyschologii, psycholoigi ktora w dzisiejszych czasach nie jest propagowana. Tak jak pisalam, ludzie maja byc "naprawieni" jak buty lub samochod. Ma im sie dokrecic jedna sprezynnke po czym znow pelni energii beda nakrecac tego "baczka" kaitalizmu. Wszystkoma ma sue kreciec a im szybciej tym lepiej bo wiadomo "czas to pieniadz" . Uff, jakie to jest niezgodne z tym w co ja wierze i chyba z sama rzeczywistscia> Zreszta moze zalacze cytat z kasiazki, pare recenzji i linki. A noz wam sie spodoba :) Człowiek może zatem wykorzystać szansę, jaką daje mu życie i wzrastać moralnie na przekór temu, co się z nim dzieje, ale też może ją odrzucić. My, którzy byliśmy więzieni w obozach koncentracyjnych, dobrze pamiętamy ludzi wędrujących od baraku do baraku, pocieszających towarzyszy niedoli, ofiarujących im ostatni kawałek chleba. Nie było ich zbyt wielu, lecz stanowią wystarczający dowód na to, że człowiekowi można odebrać wszystko z wyjątkiem jednego ostatniej z ludzkich swobód: swobody wyboru swojego postępowania w konkretnych okolicznościach, swobody wyboru własnej drogi. Oto kilka recenzji tej ksiazki: To jedna z najbardziej wpływowych książek w literaturze psychiatrycznej od czasu dzieł Freuda. Frankl, więzień Auschwitz, w głębokim i poruszającym eseju opisuje swoje pięcioletnie obozowe doświadczenia, by na ich podstawie odkryć najsilniejszy z ludzkich popędów dążenie do poszukiwania sensu i powodów do życia. Autor w drugiej części tego niezwykłego dzieła przedstawia metody psychoterapeutyczne, w tym logoterapię, alternatywną do freudowskiej psychoanalizy formę terapii. Ponadczasowa recepta na przetrwanie. Człowiek w poszukiwaniu sensu to klasyka piśmiennictwa z dziedziny psychiatrii, medytacja na temat niezwykłego daru, jakim w obliczu wielkiego cierpienia jest głos naszego sumienia, a także przypomnienie, że każdy człowiek jest odpowiedzialny za kultywowanie humanizmu w swojej społeczności. Mało jest książek, które byłyby równie mądre, poruszające i przynosiły tak wielki wewnętrzny spokój. Patricia J. Williams, pisarka Inspirujący dokument pióra niezwykłego człowieka, który był w stanie czerpać dobro z samego dna koszmaru. (...) Gorąco polecamy. „Library Journal Wciąż aktualny głos pokolenia skazanych i ocalonych. „New York Times Gdybyś w tym roku miał przeczytać tylko jedną książkę, powinno być nią dzieło doktora Frankla. „Los Angeles Times Viktor Frankl to jeden z autorytetów moralnych XX wieku. Jego przemyślenia związane z zagadnieniami wolności człowieka, jego godności oraz poszukiwania sensu życia mają głęboki wymiar humanitarny i moc przemieniania ludzkich serc i umysłów. Naczelny Rabin Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, dr Jonathan Sacks Viktor Frankl twierdzi, że zło i cierpienie nie mogą nas zniszczyć w sensie ostatecznym. Ta niezwykle wzruszająca książka kładzie podwaliny pod świadomość człowieka. To hymn ku czci każdego, kto niczym mityczny Feniks jest w stanie powstać z popiołów, wybierając życie zamiast ucieczki. Brian Keenan, autor An Evil Cradling Jedna z najbardziej wyjątkowych książek, jakie kiedykolwiek czytałam. Całkowicie odmieniła moje życie, stając się jego częścią i podstawą mojego nauczania. Obowiązkowa lektura dla każdego. Susan Jeffers, autorka bestsellera Nie bój się bać ZObaczcie ten link o ksiazce http://porcelanka.wordpress.com/2009/11/04/czlowiek-w-poszukiwaniu-sensu/ Odbieglam od tematu Lorenzo's Oil ale skoro juz wszystkie go macie lub bedziecie mialy no to uwazam misje za zakonczona. Rzodkiewko mysle ze to super pomysl zeby siostrze ten film podsunac. Moze nei wywola on rewolucji ale przynajmniej otworzy ja na nowe mozliwosci. Na to ze jednak nie zawsze trzeba zgadzac sie slepo z opinia "ekspertow", szczegolnie jelsi sami nic nie maja do zaoferowania. W przypadku Lorenzo, lekarze mowili ze ta choroba dotyka jednego na 20000 chlopcow a w zwiazku z tym nikt nigdy nie robil badan zeby szukac leku na tak rzadka chorobe. Wiadomo, firmy farmaceutyczne nie zarobilyby na takich klientach. Nie ma to jak np. szczepionki ( najlpiej "przymusowe") wtedy jest duzy "rynek". Biorac pod uwage fakt ze siostra jest juz zmeczona i ze sie boi, trzeba tez dopuscic mozliwosc reakcji negatywnej z jej strony. Otoz, do wszystkich jej obecnych stresow moze dojsc nowy wynikajacy ze swiadomosci ze ona "nie probowala byc taka madra i dzielna" jak rodzice Lorenza. Na razie ona nie wierzy w "cuda" ale jak zacznie wierzyc to moze rowniez zaczac sie winic ze ich nie szukala. PIsze o tym tak na marginesie zeby cie Rzodkiewko uprzedzic ze tam gdzie drwa rabia tam wiory leca. ALe takie jest zycie i mysle ze warto zaryzykowac :) ZYcze wiec powodzenia i tak jak powiedzialas postaram sie zaczac pracowac nad uswiadamianiem mojego brata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Roksolana, Swiete slowa z tym etatowym zamartwianiem sie. Ja wierze ze moja praca to przy najmniej polowa moich problemow zdrowotnych. Z bratem bedzie prawdopodobnie trudno ale jak mowia Chinczycy, "Kropla wody drazy kamien". Jesli ta sama informacja bedzie uderzala go w glowe , niezbyt mozno ale wystarczajaco czesto to na pewno cos tam do tej glowy wejdzie. MOj brat byl kiedys dosc otwarty na wszystko ale zmienil sie. Zachowuje sie tak jakby chcial sie odciac od swiata. Niestey zona raczej tu nie pomoze poniewaz sama pali jak samolot i pamietam czasy gdy on probowal rzucic palenie a ona ostentacyjnie palila w tym samym pokoju gdzie on przebywal poniewaz przeciez "wolnoc Tomku w swoim domku". Jesli dowie sie ze ja doradzam mu picie soku z marchwi to powie ze przeciez "lekarze wiedza lepiej". No ale bede liczyc na resztki zdrowego rozsadku jakie mu pozostaly + instynkt samozachowawczy ktory moze powie mu ze warto probowac. ZObaczymy. Jak powiedzialas trzeba unikac etatowego zamartwiania i bede sie starala. Wiem jednak jakie to trudne patrzec na czlowieka ktoru sam nie chce sobie pomoc. ZOabczymy, w kazdym razie dziekuje za dobre slowa. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc, wybieram sie na wycieczke w rodzinne strony mojej Mamy, ktore niestety juz od dawna nie naleza do nas. Lubimy tam czasem zagladac, odwiedzic cmentarz, kosciolek, usiasc w "naszej" lawce, pochodzic po naszej ziemii. Ostatnio zwlaszcza mam taka dziwna tesknote, ciagnie mnie do korzeni. Verciu czy jest na to jakies wytlumaczenie "naukowe"? Moze sie to wydawac nawet niepokojace, bo ludzie raczej odcinaja sie od tradycji. Nawet tu z jakimi oporami, a wrecz krytka spotkala sie Rzodkiewka.. Verciu :) kochana :) ile pytan teraz bedzie do ciebie. Nie wiem co na to powiesz:) Uwielbialam cie czytac,a teraz jeszcze dodatkowe tematy. Przy okazji wyjasnie i przeprosze, ze nie pisze do Was z duzej litery, tak jak Wy to robicie. Nie pisze - zeby bylo szybciej latwiej, najchetniej w ogole bym pisala wszystko z malej i bez przecinkow, kropek.. Wyjatkowo zastosowalam sie do jakichs kanonow (bo dusza jestem niezalezna) forumowych.. Ale mysle o WAS z duzej litery, z szacunkiem :) Wiecie, ze czytalam kiedys ksiazke amerykanskiej pisarki napisana wlasnie bez zadnych znakow przestankowych. Takie jedno dluuuugie zdanie :) Rzodkiewko kocham spacery, ale niezbyt lubie chodzic sama, a nie zawsze mam z kim. Ach Verciu, mam ksiazke jednej z recenzentek, ktora wymienilas. "Nie boj sie bac" i dopiero teraz w zw. z tym przeczytam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane jeszcze w tym starym roku, jesli o nim mowa, to wiecie co, chyba w zadnym innym roku nie spotkalam sie z tak ogromnym ludzkim narzekaniem, narzekaniem na zly stan zdrowia i zly stan finansowy, codziennie sie z tym spotykam, czy to w rodzinie czy w sklepie czy wsrod znajomych...kazdy narzeka, ja tez jeszcze kilka miesiecy temu robilam to samo i jak inni prosilam by ten "cholerny rok"sie wreszcie skonczyl.Z czasem wraz, ze zmiana diety, przestalam narzekac lacznie z innymi osobami, teraz uwazam wrecz przeciwnie, to wlasnie ten rok uswiadomil mi kim jestem i jak wielka wladze nad swoim zyciem posiadam.Jestem szczesliwa, ze uswiadomilam sobie to wszystko, jestem szczesliwa, ze poznalam Was Kobitki, wiele sie tutaj nauczylam i znacznie poglebilam swoja wiedze:)Verciu ja tez uwielbiam Cie czytac, masz do tego talent, mysle, ze uda Ci sie przekonac brata, sposob w jaki to robisz...az ciarki przechodza kiedy sie Ciebie czyta:)Juz po krotkim opisie o polecanej przez Ciebie ksiazce mam ochote ja zdobyc i przeczytac, moze uda mi sie ja kupic.Ja obecnie czytam Biblie, stary testament, bardzo lubie czytac Ksiegi starego testamentu, wiele madrych slow zawieraja i praktycznie codziennie czytam ksiazke "Sekret"Rhonda Byrne, zaczelam czytac od jakiegos czasu, przeczytalam cala i zawsze do niej wracam, polecam i Wam, mnie ona motywuje do pozytywnego myslenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli chodzi o film, siagnelam, ale nie moge go odtworzyc w zadnym programie, nawet rar.Poczytalam raz jeszcze linki od Verci, przypomnialam sobie, ze kilka lat temu ogladalam ten wlasnie film, pamietam jak ojciec tworzyl lancuch i szukal co w nim brakuje zeby prawidlowo funkcjonowal...wiec ogladalam, siostra chyba tez kiedys ogladala. Maz poprosil kolege z pracy by sciagnal mi ten film, mimo iz juz kiedys ogladalam, chce obejrzec raz jeszcze, no i podaruje plyte siostrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
RZodkiewka- a rozpakowałaś ten film ? U mnie chodzi normlanie, bez żadnego problemu, ale nie obejrzałam jeszcze, bo moi goście nie chcą oglądać takiego starego filmu , więc poczekam aż pojadą i obejrzę sobie w spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chyba będę musiała wszystko przeczytać jak już będę miała spokój, bo teraz czytam na szybko i pewnie połowa umyka :/ Vercia- Ja zawsze mówiłam, ze dobrego psychologa to ze święcą szukać, właściwie to w każdym fachu, o prawdziwego fachowca w swojej dziedzinie bardzo ciężko. Sama kiedyś chciałam być psychologiem, ale na dzień dzisiejszy zdaję sobie sprawę z tego, że nie podołałabym temu zadaniu. A co do tego, że dieta to jest rozwiązanie na problemy z psychiką to ja jestem o tym swięcie przekonana. Każdy psycholog czy inny specjalista powinien zalecać odpowiednią dietę swoim pacjentom, ale wiadomo jak jest, więc ty Verciu musisz być skarbem wśród ludzi Twojego pokroju, bo nie dość że jesteś bardzo inteligentną kobietą tona dodatek znasz zloty środek na wiele dolegliwości, więc siej te ziarenka i nich kiełkują ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dziewczyny też bardzo lubię czytać. Ostatnio nie mam kompletnie czasu na czytanie, ale staram się nadrabiać w siedząc w wc :D Idąc na lewatywkę, zawsze zabieram ze sobą książkę. JUż nawet mam taki plan, że na starość zakopię się w strecie książek i będę czytała i czytała...w sadzie pełnym owocowych drzew i przy cudownym śpiewie ptaków, ehhh :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roksolana- Mnie też ciagnie do moich korzeni, ja jestem bardzo przywiazana do miejscowości w której mieszkałam od urodzenia, dlatego tak trudno mi zdecydować, że miałabym zamieszkać gdzieć indziej, gdzieś z daleka od tego miejsca. Ja od dziecka mieszkałam w starej kamienicy w centrum miasta, (z moją ś.p mamusią i dwojgiem braci, jeden z nich też nie zyje) mieściły się tam tylko 3 lokale miszklane. W wieku 23 lat wyprowadzilam się z tego miejsca, ale kompletnie nie mogłam się przyzwyczaić do nowego miejsca zamieszkania, bo bardzo tęskiniłam za tamtym domem. Marzyłam sobie, że wygram w totka i kupię tą kamenicę :) w tej chwili powstały tam sklepy i nikt tam już nie mieszka. Nigdy nie będę miala tyle pieniędzy aby móc zrealizować moje marzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Och Dziewczyny jak milo z wami :) Utknelam w linku od Rzodkiewki, wczesniej juz tam zagladalysmy, ale ile tam ciekawego! Pomocna, wrocilam uszczesliwiona, naladowana pozytywnie, z nowymi silami. Naprawde wierze, ze nasze komorki pamietaja, ja po prostu lakne miejsc, przedmiotow zwiazanych z moimi przodkami. A widok horyzontu, otwartej przestrzeni, pol to dla mnie pelnia szczescia. Nawet jesli zostalo to calkowicie zniszczone, spladrowane, w niczym nie przypomina tego czym bylo kiedys, to jest to moje miejsce. Tak ze rozumiem cie Pomocna, w tej kamienicy zostala ta dobra energia. Moze jak bedziesz o niej myslala, zaplanujesz zdobycie jej, to tak sie stanie:) Vercia wie jak to nazwac i moze nam wytlumaczy. To jest chyba nasze pole..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaa widzisz, dobrej energii to tam zawsze brakowało właśnie, w tym domu wydarzyło się wiele paskudnych chwil w moim życiu, tych miłych było jakby mniej, więc nie do końca są zrozumiałe te moje pragnienia. Długo by pisać. Może kiedyś jak się spotkamy przy soczku z marchewki to będę wam mogła coś nie coś opowiedzieć :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie jakos nie ciagnie w rodzinne miejsce, moze dlatego bo tu gdzie mieszkam obecnie, jest spokoj, cisza, slychac ptaszki, pieski..:Pa wynajmujemy maly domek, bardzo bym chciala zeby kiedys byl nasz, albo tu, albo w innym podobnym miejscu, w rodzinnej miejscowowsci tez bylo podobnie, lasy, laki jeziora, morze...tutaj brakuje mi tylko jezior. Zmieniajac temat, jutro pracuje, synek razem ze mna:)juz sie doczekac nie mogl, zasnal zeby szybciej rano bylo :D Ja jestem jego pracownikiem a on jest moim szefem :D Bedzie jutro wesolo sie pracowalo :) Tak jak juz pisalam, Sylwestra spedzimy w domu, nawet nam sie nie chce wychodzic na impreze, po tej przemianie nie mam juz ochoty bywac z ludzmi jak kiedys, nie lubie patrzec na to zasyfione jedzenie, nie lubie sluchac o chorobach i metodach leczenia, jakie kto leki bierze...itd.Wole spedzic na spokojnie z mezem i synkiem, pijac soczki, koktajle, jedzac salatki owocowe i warzywne. Jutro mam zamiar napic sie szampana:D Dzid rozmawialismy z tesciowa, to fajna babka, ona jedyna sie nam nie sprzeciwia jesli chodzi o nasza przemiane zywieniowa, zawsze pyta jak tam kielki, czy nadal jem czy maz zaczal jesc zdrowo i chociaz sama zdrowo nie je, nas popiera i mocno trzyma kciuki bym calkowicie wyzdrowiala.Ona tez widziala mnie w zlym stanie zdrowia, bardzo sie cieszy ze jest taka poprawa, a leki na serce bralam takie same jak moj tesciu ;)Ciesze sie ze ona nas wspiera, czesto synowe narzekaja na tesciowa, ale ja slowa zlego powiedziec nie moge, we wszystkim co robimy nas zawsze wspiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, o nowym roku, zamierzam otworzyc sklep ekologiczny, czekam na decyzje kredytowa, chce polaczyc moj obecny sklep z ekosklepem spozywczym, bardzo Was prosze mocno trzymajcie kciuki, bym ten kredyt otrzymala, wstepna decyzja jest pozytywna, czekam na dalsza, po nowym roku mi dadza odpowiedz.Mocno trzymajcie kciuki Kochane :) Potem Pomocna dlon jak wyjdzie z tym sklepem, wlasnie z ust mi wyjelas chce otworzyc restauracje raw food :D To bedziemy mialy swoje miejsce do spotkan :D ;) A Wy pomozecie mi mam nadzieje w ustalaniu menu :P Ale to dalsze marzenie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siedzimy w domu :) Mam to samo Rzodkiewko, okropne jedzenie, opowiesci o lekach i to koniecznie "do konca zycia", na stole slodzik z aspartamem, bo tacy sa swiatli i nie slodza cukrem... Tez rozmyslalam o takim sklepie, coraz wiecej ludzi zainteresowanych :) Pomocna, jesli zle wspomnienia to czemu cie ciagnie ten dom..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje kochane, nie wiem co powiedziec na temat mojego pisanania ale tyle pochwal za wyparcowania otrzymalam tylko od mojej polonistki. Myslalam jednak ze ona po prostu mnie lubi I dlatego stawia mi piatki, a tu wy mi mowicie ze lubicie czytac co napisalam, hmm, chyba sie teraz wypada zaczerwienic ( tak przez skromnosc) W kazdym razie milo mi ze doceniacie moje wypociny. Ja ze swojej strony czekam na codzienny odcinek waszych przygod I czyta mi sie je wysmienice. Wszystkie piszecie super wiec mozna powiedziec ze powstaje cos w rodzaju ksiazki o zyciu naszego wsplnego autorstwa. Mysle ze czas zeby zaczac sejwowac (save) nasze dzielo zeby np. nagle nie zniknelo z tego miejsca. Co o tym myslicie? Ja mysle ze warto jesli nawet nie ze wzgledu na nasze pisarskie osiagniecia to chociazby ze wzgledu na bogactwo linkow kotre zostaly gdzies tam po drodze zamieszczone. Szkoda byloby to wszystko stracic. Tzn. Mnie byloby zal Dzis w koncu poszlam na kawe. Czytam ksiazke Gersona od deski do deski I uznalam ze skoro wiem coraz wiecej to moze czas zaczac wiedze stosowac. Zaczelam oczywiscie od oczyszczaniabieguna poludniowego ufajac ze zgodnie z teoria Gersona na oczyszczeniu bieguna poludniowego skorzysta rowniez i biegun plnocny Gebusia sama mi sie smieje gdy mysle o tych biegunach a to dlatego ze w czasie mojej przerwy na kawe czytalam artykul pt, W Nieznane (Into The Unknown) w najnowszym, specjalnym numerze National Geographic ktory wlasnie obchodzi swoje 125-lecie. Artykul opisuje wyprawe z 1912 roku na Antarktyke ktorej celem bylo zbadania pewnych obszarow tzw. Ziemi Nieznanej. Dowodca wyprawy byl Australyjczyk Douglas Mawson ktorego tragiczne przezycia w czasie tej wyprawy zmusily mnie do relfleksji na temat tego co pomaga ludziom przezyc najciezsze momenty ich zycia. Oczywiscie przyszedl mi na mysl motyw przewodni z ksiazki Viktora Frankla, o ktorej wam wczoraj pisalam a takze glowna postac z filmu Jablka Adama ( do ktorego link kiedys zamiescilam) . Pomyslalam tez o postaci Hioba ze Starego Testamentu ( ktory Ty Rzodkiewko czytasz). Bez wzgeledu na to czy czlowiek jest religijny czy nie, wiara w to ze mu sie uda lub ze Bog go nie opusci a przez to pozwoli mu pokonac przeciwnosci jest wspolnym mianownikimem do sukcesu kazdej z tych postaci i jak mysle kazdego czlowieka wogole. ( Do powyzyszych postaci jeszcze kiedys wroce dzis skupie sie tylko na badaczu "ziemi nieznanej". Mawson stracil wszystkie zapasy, sprzet I namiot gdy jeden z trojki uczestnikow wpadl do szczeliny w lodowcu. Drugi czlonek zalogi oszalal ( odgryzl sobie odmrozony palec I wkrotce zmarl). Bez sprzetu, jedzenia, namiotu , z odmrozonymi rekami I stopami ( podeszwy stop odkleily sie od reszty ciala tak ze Mawson niejako przymocowal je na nowo przy pomocy 6 par skarpet), obawiajac sie ze nie zdazy juz przejsc ostatnich kilkuset kilometrow do bazy skad mial go zabrac statek , Mawson przecial nozem swoje sanie na pol zeby mimo utraty sil dalej moc je ciagnac. Chcial dojsc przynajmniej do jedego z punktow w ktorych mial nadzieje ktos odnajdzie jego dziennik (z duza iloscia naukowych danych) oraz pobrane probki . Napisal wowczas w swoim dzienniku, Zrobie wszystko co w mojej mocy do samego konca. Mimo bolu I glodu udalo mu sie zblizyc na okolo 160 km do bazy gdy nagle snieg sie pod nim zapadl . Mawson wpadl do szczeliny w lodowcu ale jako ze byl zaprzezony do san, jego 7 metrowej dlugosci uprzaz zatrzymala go w locie. Gdy tak wisial z dala od obydwu brzegow szczeliny, zalowal ze nie zjadl ostatniej porcji jedzenia jaka oszczedzal na pozniej. Niemniej po pewnym czasie byl w stanie wydobyc sie ze szczeliny podciagajac sie rekami po uprzezy na ktorej wczasniej zawiazal wezly. Te wezly okazaly sie zbawienne. Niestety gdy juz dotarl na powierzchnie, lod ktorego sie chwycil urwal sie I biedaczysko znow spadl w przepasc. Znow zawisl I mozna by powiedziec ze Bog nad nim czuwal poniewaz sanie ciagle byly mocno zahaczone w sniegu. Przez krotki moment myslal aby sie wysliznac z uprzerzy, sapsc I zabic sie zamiast zamarznac, wiszac na uprzerzy jak na szubienicy. Gdy zaczynala ogarniac go rozpacz, nagle ni stad ni zowad zaswital mu w glowie fragment wiersza jego ulubionego poety ktory napisal, Just have one more try its dead easy to die, Its the keeping-on-living Thats hard W wolnym tlumaczeniu ( nie poetyckim) to mniej wiecej: Sprobuj jeszcze jeden raz Banalnie latwo jest umrzec Utrzymac sie przy zyciu Jest ciezko Te slowa dodaly mu sily gdyz przypomnialy mu ze zycie bywa ciezsze od smierci I ze mimo to warte jest by o nie walczyc. One zachecily go do kolejnej proby. Znow uzywajac tylko ramion Mawson wyciagnal sam siebie z przepasci I w ten sposob wybral zycie. Mimo ze statek juz odplynal, 6 czlonkow jego zalogi pozostalo na Antarktyce zeby go szukac I oni pomogli mu przezyc. Mowson za swoje zaslugi otrzymal tytul arystokratyczny, przewodzil jeszcze innym ekspedycjom na Antarktyke, byl profesorem Uniwerysteu w Adelaide a dorobek naukowy jego zycia zostal zawarty w 96 naukowych raportach. Dlaczego o tym pisze? Poniewaz lubie historie w ktorych nadzieja umiera ostania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzodkiewko, zajrzalam na strone o "nieuleczlnych" to rzeczywiscie skarbnica wiedzy. Zauwazylam tam link do producenta zappera o bardzo przystepnej cenie. POdobno w PL one sa generalnie bardzo drogie ( 2500ZP) a ten jest za 130ZP. Ludzie pisza ze jest tak samo dobry. MOej doswiadcznie z zapperem sprzed wielu lat jest takie ze urzadzenie to moze byc tanie gdyz jego schemat podany jest w ksiazce Dr Clrak i pamietam ze moj pierwszy zapper mialam zrobiony wg tego schematu ( tanio). PRZypuszczam wiec ze ten za 130 zl moze byc podobny. Sa oczywiscie duzo drozsze zappery z mozliwoscia dostrajania czestotliwosci ale genrealnie zapper jest zapper. Jako ze jutro ( czy raczej juz dzisiaj za kilkanascie godzin ) mam rozmawiac z bratem na SKype, sprobuje go powoli przygorowac na "szarlatanskie metody". WIem ze bedzie tak jak pisalyscie, tzn ze bedzie pewnei zastraszony przez lekarzy i wlasna niewiedze ale sprobuje zaczac akcje "siania ziarenek" juz od jutra. Wczraj pisalam ze moja praca polega glownie na wspierani ludzi w poszukiwaniu wewnetrzenej motywacji do zmiany....well, widac moja praca nigy sie nie konczy :) tak chyba bylo od zawsze i chyba dlatego wybralam ten zawod. Mowia ze jesli twoje hobby stanie sie twoim zawodem to bedziesz kazdgo dnia chetnie zaczynal prace....No moze z malym sprostowaniem. Czasami trzeba odpoczac nawet od tego co sie lubi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POmocna I ROksolana, Temat powrotu do korzeni a szczegolnie powrotu do korzeni ktore sa nieco bolesne to temat na caly nowy post. Chetnie go "rozwine" ale juz nie dzis. Wspominam o tym zeby zasygnalizowac ze temat "zauwazylam" :) POmysl na sklep ekologiczy jest super a na Raw Food Restaurant jeszcze bardziej mi sie podoba. Przylaczam sie wiec rowniez do trzymania kciukow za RZOdkiewke :) Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vercia- ty nam zaczynałaś tak skromniutko, że w życiu bym się nie spodziewała, że taki skarb nam się trafił :) Cudownie, że jesteś z nami, że są tacy ludzie i że chce Ci się aż tyle piać, jesteś fantastyczna. Rz0dkieweczko moja kochana, oczywiście, że życzę Ci jak najlepiej, mam nadzieję, że dopniesz swego, trzymam kciuki. Roksolana- Cieszę się również, że i Ty jesteś z nami. Jedną taką jak wy poznać to kopa szczęścia, a tutaj mam to szczęście x 3 :D A przecież dołaczyła do nas jeszcze Violoncelle, więc tego szczęścia jest jeszcze więcej. Mam nadzieję, że ten temat zbierze największe plony, ludzi tak superowych jak wy i że nigdy nie zapadnie w nim cisza i będzie trwał i trwał :) Ja wam tak słodzę nie bez przyczyny, bo zbieram się właśnie do życzeń noworocznych :P Życzę wam Szczęśliwego Nowego Roku, aby on był początkiem waszego nowego, zdrowszego, szczęśliwego życia !!! :* https://www.facebook.com/photo.php?fbid=517059518324603&set=a.336379529725937.82760.100000616772931&type=1&theater

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×