Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ta głębsza

płytki mąż

Polecane posty

Gość Franki bez kochanki
czy ja dałbym radę wysiedzieć w filharmonii, mając cały czas otwarte oczy, gdyby ona nie była gotowa pójść ze mną na mecz? ile fajnych rzeczy mógłbym w tym czasie zrobić....? ile pożytecznych mogłaby w tamtym zrobić moja żona....? Niektórzy ludzie twierdzą, że KOMPROMIS, który jest przecież ustępstwem, zawsze oznacza jakąś stratę dla obydwu stron. Ja jestem zwolennikiem tezy, że są rzeczy bezcenne!!!! Jeżeli zyskuję rzecz bezcenną to jak mogę nazywać stratą środki zużyte w celu jej osiągnięcia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do franka
Może jednak okażesz szacunek innym. koro "Matuzalem" tak się przedstawia wypada tak się do niego zwracać. Forma per "staruszku " jest zbyt lekceważąca i świadczy tylko o braku kultury i dobrego wychowania. To tak jak więcej poufałości niż znajomości. Nie neguję twojego szampańskiego humoru, ale dobry ton wymaga aby..... A tak zyskujesz miano faceta o nazwie "PŁYTKI FACET " Bo tak właśnie autorko wygląda płytki facet. Bryluje na salonach a w gruncie to taki powierzchowny. Rację miał ktoś gdy napisał, że było to słowo użyte przez ciebie jako pierwsze lepsze. W rzeczywistości pewnie chodzi o coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
do staruszka, DOKŁADNIE TAK!!!!!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
do tego/tej co to akurat teraz [do franka], po pierwsze: szacunku nie można się domagać, na niego trzeba zapracować po drugiej: szacunku nie wyraża się słowami SZACOWNY PANIE ....... po trzecie: "staruszku" (możesz tego oczywiście nie wiedzieć) ale jest TEŻ formą wyrażającą CIEPEŁKO jakie wyzwala w tobie inna osoba po czwarte: nie rozmawiam z żadnym konkretnym Panem X. (a może Panią Y?), a z osobą, która przybrała sobie w celu rozmowy z innymi jakiś nick. Czy oczekujesz ode mnie abym zwracał się do ciebie Szanowny Panie/Pani do franka? po piąte: nie odniosłem wrażenia, że osobie do której każesz mi się zwracać per "Matuzalem" chociaż przybrała nick "matuzalem0325" w jakikolwiek sposób to przeszkadza w DYSKUSJI... A tak Bogiem a prawdą to PRZEPIĘKNYM TEKSTEM mnie pouczasz: "dobry ton wymaga aby..... A tak zyskujesz miano faceta o nazwie "PŁYTKI FACET "" Mówisz o dobrym tonie równocześnie nadając mi MIANO o wydźwięku pejoratywnym. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaczęłam trochę czytać ale rozrzut od tematu głównego jest tka wielki ,żę .....nie dałam rady :) Ale jeszcze rozmawiacie czy juz tylko zaczyna branie się za łby ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do allium
To właśnie styl francowatych. Rozmydlić temat i rozpieprzyć. Autorka już zrezygnowała przy takim forum :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta głębsza
padł mi internet i nie mam nawet jak nawet jak doczytac i odpisac jeszcze inna bajka - u nas jest dokładnie podobnie, tyle, że ja podałam więcej szczegółów i oczekiwań - mamy więcej dzieci i ja pracuję, ale stosunki między mną są również powierzchowne i przyziemne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej głębszej
Przytoczę wypowiedź wygłoszoną na wykładzie o spójności związków i przyczyn ich rozpadów. Wiem, że tekst jest przydługi, ale nie można przyznać racji podawanych przyczyn i braku "cierpliwości". Przyczyny rozpadu związków małżeńskich w świetle pracy diagnostycznej w ROD-K w Elblągu. Fakt zawarcia związku małżeńskiego, jak wynika z badań socjologicznych, pozostaje źródłem stresu dla większości par małżeńskich. Przyszły związek jest wszakże niewiadomą, a to co nowe, nieznane budzi na ogół lęk. Do zmniejszenia frustracji może przyczyniać się podstawowa motywacja leżąca u podłoża zawarcia małżeństwa jak i okoliczności towarzyszące poznaniu partnera Determinanty obiektywne. Pierwszym ważnym elementem w tym zakresie jest czas trwania znajomości przedmałżeńskiej. Odpowiednio długa znajomość partnera, możliwość częstego spotykania, poszerzona częstotliwość spotkań nie tylko spotkania tzw. „odświętne ale i w różnych sytuacjach życiowych może pomóc w lepszym poznaniu partnera, jego potrzeb, oczekiwań, hierarchii wartości. Poznanie też rodzin generacyjnych nie pozostaje bez znaczenia bo czerpiąc z nich, na drodze identyfikacji i internalizacji często partnerzy budują swoją hierarchię wartości. Przez negację powyższego można wskazać, iż bardzo krótka znajomość, jedynie okazyjne spotykanie się stron pozbawia możliwości wzajemnego poznania, powoduje „zaciemnianie obrazu partnera, spostrzegamy go przez pryzmat życzeń i fantazji. Pierwsze sytuacje kolizji w związku demaskują te fantazje, są źródłem poważnej frustracji. W grupie tych par małżeńskich znajdują się też te pary, gdy jedno z partnerów dostrzega poważne negatywne zachowania u drugiego jeszcze przed zawarciem związku w postaci np. nadużywania alkoholu, ale wierzy, że fakt zawarcia związku małżeńskiego odmieni zachowanie partnera. Taka naiwność sądów i właśnie owo życzeniowe spostrzeganie drugiej osoby występuje zdecydowanie częściej u kobiet. Kolejny ważny element to wiek partnerów w momencie zawierania związku. Bardzo młody wiek metrykalny i związana z tym najczęściej niepełna dojrzałość emocjonalna i społeczna determinują sposób spostrzegania partnera. W tym okresie dokonywana jest ocena najczęściej przez pryzmat atrybutów zewnętrznych tj. atrakcyjności fizycznej, atrakcyjności towarzyskiej. Nie są to zatem te atrybuty, które będą ważne przy rozwiązywaniu poważniejszych problemów małżeńskich, pomogą w kompetentnym realizowaniu późniejszych ról (małżonka, rodzica). Nie mniej ważna determinanta wpływająca na jakość związku to motywy zawarcia małżeństwa. Najbardziej podstawowym motywem pozytywnie prognozującym są żywione przez partnerów obopólne pozytywne uczucia i ich jakość. Brak u podłoża związku więzi emocjonalnej powoduje często, iż w małżeństwie nie dochodzi do budowania relacji bliskości, intymności, empatii i otwarcia na potrzeby partnera. Implikuje to często postawy życia obok siebie, realizowania zadań małżeńskich, jednakże z chłodem uczuciowym. Są to często te związki, które były zawarte z powodu ciąży i związanej z tym presji społecznej, presji rodzin. Do grupy tej można zaliczyć i takie związki gdzie występuje zjawisko tzw. „ucieczki z rodziny generacyjnej. Wówczas, gdy rodzina pochodzenia funkcjonuje w sposób patologiczny (alkoholizm, przemoc, karalność jednego bądź obojga rodziców) głównym motywem zawarcia małżeństwa jest chęć opuszczenia domu rodzinnego za wszelką cenę. Partnerzy decydują się na założenie rodziny by uciec ze środowiska wywołującego frustrację, napięcia emocjonalne. Związek małżeński oparty o takie motywacje często jest „zamknięty, partnerzy mają trudności z podejmowaniem różnych ról małżeńskich, ponieważ mieli niewłaściwe wzorce identyfikacyjne w swoich rodzinach generacyjnych. Kolejną grupą czynników determinujących jakość związku są tzw. czynniki obiektywne, niektóre z nich nie w pełni zależne od samych partnerów. Podstawowym czynnikiem w tej grupie jest posiadanie przez małżonków niezależności terytorialnej. Jest ona związana z posiadaniem samodzielnego mieszkania, bądź przy wspólnym mieszkaniu z rodzicami niezależności gospodarczej od nich jak i niezależności psychologicznej. Częstą przyczyną kolizji małżeńskich jest ingerencja teściów w związek. W sytuacji gdy oboje partnerzy są niezależni psychologicznie od swoich rodzin generacyjnych radzą sobie zdecydowanie lepiej z ową ingerencją tych rodzin. Bywają jednak sytuacje które w psychologii nazywamy „nieodpępowieniem a więc pozostawaniem w psychologicznej zależności od rodziców, życiem z nimi w symbiozie. Gdy jedno z małżonków funkcjonuje w taki właśnie sposób (lub oboje) to zawsze odbywa się to kosztem relacji z partnerem. Na pierwszym miejscu realizowane są potrzeby rodziny generacyjnej a nie nowo utworzonej rodziny prokreacyjnej. Coraz częściej obecnym w naszej rzeczywistości czynnikiem poważnie frustrującym życie małżeńskie są czynniki ekonomiczne. Utrata pracy przez jednego bądź przez oboje małżonków, znacząco obniżający się standard życia rodziny są poważnym stresem, prowadzącym do napięć, nieporozumień a czasem i do dezintegracji związku. W tej grupie znajdują się też wszystkie te związki gdzie sytuacja zawodowa małżonków jest niestabilna, również tam, gdzie małżonkowie zaciągali pożyczki i kredyty, a obecnie nie są w stanie spłacać roszczeń wierzycieli. Wzrastający lęk o przyszłość, poważnie sfrustrowana potrzeba bezpieczeństwa i stabilizacji są najczęściej występującym symptomem w okolicznościach ekonomicznej degradacji. Determinanty psychologiczne. Oceniając związek małżeński w perspektywie ściśle psychologicznej (poprzednio opisana czynniki były natury bardziej ogólnej, dotyczyły czynników bardziej zewnętrznych) należy wskazać, iż jego jakość determinują cechy osobowościowe partnerów. Dojrzałe osobowości tzn. osobowości zintegrowane, prawidłowo funkcjonujące zarówno w sferze emocjonalnej, poznawczej jak i społecznej potrafią tworzyć związki partnerskie dobrej jakości. W sytuacjach trudnych uruchamiają dojrzałe mechanizmy radzenia sobie ze stresem, dominują u nich mechanizmy które determinują zadaniowe strategie działania. Osoby o niskiej dojrzałości wykazują nieprawidłowości w kilku podstawowych sferach. Cechuje je obniżony krytycyzm i refleksyjność w stosunku do siebie i swojego sposoby działania. Powoduje to, iż za sytuacje kryzysowe w związku obwiniają innych (współpartnera, osoby trzecie np. teściów), uruchamiają mechanizmy projekcji przypisywania partnerowi własnych negatywnych uczuć, motywów postępowania. Ponadto osoby niedojrzałe cechuje słaba umiejętność nawiązywania dobrych relacji interpersonalnych z powodu obniżonej empatii, słabej umiejętności współbrzmienia (syntonii) z drugim człowiekiem, egocentrycznej orientacji. Osoby takie dbają przede wszystkim o zaspokajanie własnych potrzeb, mogą zabezpieczać potrzeby innych jeśli nie kolidują one z ich własnymi. W przeciwnym razie nie będą liczyć się z odczuciami innych, będą stosować mechanizmy obronne racjonalizacji tzn. będą szukać uzasadnień dla swojego postępowania, które to uzasadnienia będą nosić pozory racjonalności. Osoby takie związku małżeńskiego nie potrafią spostrzegać jako nowej jakości w życiu, która modyfikuje dotychczasowy sposób funkcjonowania np. w zakresie spędzania czasu wolnego. Kontynuują dotychczasowe życie towarzyskie w niezmienionej formie, nie odczuwają potrzeby włączenia partnera w grono swoich znajomych. Partner w takim związku często przeżywa frustrację bliskości, jest osamotniony zarówno fizycznie z powodu częstej nieobecności współmałżonka w domu jak i psychologicznie. Każdy związek jak i indywidualnie każdy partner mogą przeżywać sytuacje kryzysowe w małżeństwie wynikające z nieco odmiennej hierarchii wartości, potrzeb i dążeń. Wszakże nie ma dwóch identycznych osób, partnerzy pochodzą z różnych środowisk, mieli odmienne wzorce identyfikacyjne, odmienne rytuały rodzinne. Owa odmienność może od czasu do czasu prowadzić do kolizji pomiędzy małżonkami. W dojrzałych związkach partnerzy poszukują kompromisowych rozwiązań, prowadzą dialog, którego podstawą jest otwarta komunikacja małżeńska, jawne informowanie się o swoich oczekiwaniach, potrzebach. Niedojrzałe sposoby radzenia sobie z takimi sytuacjami to działanie z pozycji dominacji, forsowanie swoich poglądów i dążeń. U podłoża takiego stylu działania leży często (obok innych czynników) zaburzona komunikacja wewnątrzmałżeńska. Partnerzy nie poświęcają czasu na rozmawianie ze sobą o swoich emocjach, odczuciach, rozmowy takie uważają za trudne bądź za stratę czasu. Często oczekują, iż współmałżonek domyśli się jakie są ich potrzeby, werbalizują je w sposób niejawny, „zamglony. W bardziej skrajnych przypadkach dochodzi do zerwania komunikacji i zarządzania tzw. „cichych dni, które bywa, iż coraz bardziej wydłużają się w czasie. Determinanty wynikające z odmiennej hierarchii wartości. O ile niewielkie różnice w hierarchii wartości mogą prowadzić incydentalnie do kolizji pomiędzy małżonkami o tyle związki partnerskie w których partnerzy mają skrajnie odmienne hierarchie wartości lub odmienny światopogląd religijny funkcjonują często zgodnie z modelem „moje lepsze. Toczą z partnerem swoistą walkę chcąc narzucić własny światopogląd jako jedyny, który ma obowiązywać w ich związku. Szczególnie trudne sytuacje można zaobserwować w tych małżeństwach gdzie zmiana światopoglądu religijnego u jednego z partnerów nastąpiła po kilki latach od zawarcia małżeństwa. Obserwowane w populacji badanych w ROD-K zmiany to głównie przejście z wiary katolickiej na wiarę świadków Jehowy. Zasadnicze różnice w obrzędowości tych dwóch światopoglądów religijnych prowadzi do poważnych konfliktów rozciągających się na wiele sfer życia i nie tylko na te sfery, które są ściśle związane z deklarowaną przynależnością do religii (np. chrzest) ale i te, które wydają się być bardziej osadzone w tradycji (np. ubieranie choinki Bożonarodzeniowej) lub wynikać z osobistych i społecznych przyzwyczajeń (obchodzenie urodzin, imienin).Partnerzy, którzy tak odmiennie chcą realizować swoją religijność mają poważne trudności z kompromisem. O ile dotyczy to jedynie samych małżonków może dojść do stworzenia układu „ty rób swoje ja robię swoje. Ostre konflikty pojawiają się wówczas, gdy w związku rodzą się dzieci i każde z małżonków chce je wychować w swojej religii. Podobnie poważne konflikty mogą występować w tych związkach, które (na bazie własnych skrajnie odmiennych od partnera hierarchii wartości) mają odmienne poglądy na wychowanie dzieci. Przykładowo gdy jedno z rodziców nisko ceni aktywności poznawcze, ujawnia postawy lekceważenia tej sfery rozwoju własnego dziecka, podczas gdy dla drugiego rodzica rozwój intelektualny dziecka, szukanie dla niego jak najlepszych możliwości kształcenia będą stanowić wartości priorytetowe pomiędzy takimi partnerami będzie dochodziło często do konfliktów. Odmienność w poglądach na wychowanie dzieci może demonstrować się w przybieranych przez rodziców odmiennych postawach wychowawczych, które pozostają ze sobą w kolizji np. po jednej stronie nadmierny liberalizm po drugiej skłonność do rygoryzmu, czy nadmierna opiekuńczość w przeciwieństwie do pozostawiania dużej swobody w samodzielnym podejmowaniu decyzji i działań przez dziecko itd. Skrajną formą zachowań świadczącą o różnicach nie tylko w postawach wychowawczych ale w samym podejściu do dziecka i jego potrzeb psychicznych jest postawa znaczącego dystansowania się jednego z rodziców od spraw dziecka, odrzucanie dziecka i demonstrowanie wobec niego chłodu uczuciowego. Takie postawy jednego z partnerów wywołują u współmałżonka nie tylko poczucie obciążenia obowiązkami ale powodują silną frustrację wynikającą z zaburzonych więzi wewnątrzrodzinnych, rodzą poczucie żalu i gniewu do partnera. Determinanty wynikające z zakłóceń w sferze seksualnej. Innym ważnym czynnikiem prowadzącym do odczuwania dyssatysfakcji ze związku jest brak więzi seksualnej pomiędzy małżonkami. Ta sfera życia partnerskiego podobnie jak inne sfery ulega zmianom, nie jest statyczna, a więc nie jest stale teka sama. W początkowej fazie życia partnerskiego ma ona zdecydowanie większą intensywność, co przekłada się min. na częstość zbliżeń intymnych. W późniejszym czasie częstotliwość zbliżeń maleje. Przy dobrze zintegrowanym związku inne zachowania partnerów wobec siebie stają się tak samo ważne jak pożycie seksualne i niejako uzupełniają tę sferę. Jest to np. dbanie o intymność i bliskość emocjonalną w związku, która może demonstrować się w rytuałach charakterystycznych tylko dla tej pary (np. podane śniadanie do łóżka, codzienny pocałunek przy wstaniu itp.), wzajemna troska partnerów o siebie, lojalność, szacunek dla partnera i duma np. z jego osiągnięć, specjalnych predyspozycji itp. W niektórych związkach jedno z partnerów nie potrafi odnosić satysfakcji z tych innych form świadczących o intymności emocjonalnej. Dochodzi wówczas do sytuacji tzw, spirali neurotycznej gdy jedno z małżonków jest sfrustrowane z powodu bycia w roli osoby stale proszącej o zbliżenia seksualne, drugie ma dyskomfort i poczucie presji. Z czasem napięcia wewnętrzne, które wynikają z niezaspokojenia potrzeb intymnych (paradoksalnie oboje małżonkowie nie zaspokajają swoich potrzeb intymnych tylko u każdego z nich demonstrowane jest to w innej formie) prowadzą do konfliktów. Małżonkowie spostrzegają siebie jako osoby o odmiennych temperamentach w sferze seksualnej. W skrajnych przypadkach może prowadzić to do sytuacji niedochowywania wierności małżeńskiej. Patologie Opisane powyżej czynniki wpływające na dyskomfort w relacjach małżeńskich mogą wpływać na dezintegrację związku, dają jednak, przy podjętych odpowiednich działaniach, pomocy instytucji, pomocy profesjonalistów (np. psychoterapeuta, pedagog, seksuolog) pewną nadzieję na wyjście z kryzysu małżeńskiego. Istnieje jednak szereg czynników, które właściwie determinują dezintegrację w związku nie dając praktycznie nadziei (albo bardzo niewielką) na poprawę relacji. Czynniki te to różnego rodzaju patologie społeczne. W społeczeństwie z naszej szerokości geograficznej najczęściej spotykaną formą patologii jest uzależnienie od alkoholu jednego lub obojga partnerów. Literatura przedmiotu opisuje szczegółowo mechanizmy uzależnienia. Na użytek tego omówienia ograniczę się do kilku refleksji związanych z tym problemem. Dla porządku zaznaczę, że nie dotyczą one w pełni osób ze zdiagnozowanym zespołem zależności alkoholowej (ZZA), które jednak są w terapii lub po jej ukończeniu zachowują dłuższą abstynencję. Osoby uzależnione od alkoholu bardzo często stosują mechanizmy obronne zaprzeczania, racjonalizacji, bagatelizują swój problem: „piję jak każdy co zasadniczo obniża ich motywację do zmiany swojego sposobu funkcjonowania. Jakość ich funkcjonowania społecznego ulega stałemu pogorszeniu np. na gruncie zawodowym pojawiają się upomnienia, nagany, zwolnienia dyscyplinarne, osoba pijąca jest karana za jazdę po alkoholu. Na gruncie rodzinnym jest w konflikcie z partnerem z powodu utraty pracy, z powodu pogorszenia standardu życia (finanse rodzinne są w złym stanie), z powodu oddalania się od poszczególnych członków rodziny itd. Poważnemu pogorszeniu ulega jakość życia psychicznego osoby uzależnionej. Jest zorientowana egocentrycznie na zaspokajanie własnych potrzeb (np. głodu alkoholowego), przestaje być odpowiedzialna. Z czasem dochodzi do degradacji życia psychicznego wynikającej ze zmian ograniczonych mózgu. Upośledzeniu ulega uczuciowość wyższa, - nawet osoby najbliższe stają się obojętne. Zainteresowania ograniczają się do zaspokojenia najbardziej prymitywnych potrzeb. Krytycyzm takich osób jest znacząco spłycony. Ponadto pojawiają się u osoby uzależnionej różne dolegliwości somatyczne (nieżyt żołądka, choroby wątroby). Uzależnienia od innych środków są w naszym społeczeństwie jeszcze mniej popularne, zaczynają jednak coraz częściej występować w formie uzależnienia od narkotyków, leków, innych substancji psychoaktywnych. Jakość funkcjonowania społecznego, rodzinnego i psychicznego w podobny sposób ulega degradacji u osoby uzależnionej od tych środków. Formy uzależnienia od alkoholu, narkotyków, leków prowadzą po pierwsze do zależności psychicznej demonstrowanej jako silna potrzeba, a często jako przymus do zażycia środka dla osiągnięcia pożądanych efektów głównie natury emocjonalnej. Po drugie prowadzą do zależności fizycznej, w której odstawienie środków prowadzi do powstawania fizycznych objawów zakłócenia funkcji organizmu. Formą uzależnienia jest również hazard, w którym nie występuje wprawdzie zależność fizyczna, występuje jednak zależność psychiczna i społeczna (chęć sprostania naciskowi grupy, uleganie modzie). Opisane już do tej pory objawy charakterystyczne dla osób uzależnionych wystarczą do tego, by prowadzić do dezintegracji związku małżeńskiego. Istnieją jednak jeszcze czynniki, które bardzo często idą w parze z uzależnieniem, a mianowicie skłonność do zadrażnień i wybuchów złości. Drugą formą zachowań patologicznych, którą chcę wyakcentować jako czynnik poważnie dezintegrujący związki małżeńskie jest agresja i przemoc w rodzinie (często współwystępujące z uzależnieniami). Dla agresora w rodzinie ważna jest potrzeba dominacji, rządzenia ponad wszystko bez liczenia się z odczuciami i potrzebni innych. U osób takich często procesy pobudzenia dominują nad procesami hamowania, mają one skłonność do łatwego zadrażniania się nawet w sytuacji o małym nasileniu bodźca stresowego. Reakcje takich osób są często nieadekwatne. Mają one skłonność do różnych form agresji, od agresji przeniesionej np. na przedmioty (trzaskanie, rzucanie, rozbijanie) poprzez agresję werbalną (stosowanie wyzwisk, wulgaryzmów) i agresję fizyczną. Często wszystkie te trzy formy agresji współwystępują i są przez agresora demonstrowane nierozdzielnie. Bywają też osoby które mają skłonność do stosowania presji psychicznej poprzez poniżanie, deprecjonowanie słowne wartości drugiej osoby, ośmieszanie w oczach innych itp., bez uciekania się do przemocy fizycznej. Jest to forma agresji werbalnej, której skutki mogą przyczyniać się również do odczuwania cierpienia przez drugą osobę. Inną formą patologii, która dezintegruje relacje małżeńskie jest karalność sądowa (szczególnie wielokrotna) jednego z małżonków. Funkcjonowanie społeczne osoby karanej ulega poważnemu zaburzeniu: nieprawidłowo realizuje min. takie role jak rola pracownika, współmałżonka, rodzica. Dodatkowo w pełnieniu ról rodzicielskich stanowi negatywny wzorzec identyfikacyjny dla dzieci, co wpływa dezintegrująco na cały system rodzinny. Upośledzenie umysłowe, specyficzne zaburzenia osobowości, choroby psychiczne. Osiągnięcie dobrej jakości relacji małżeńskich jest bardziej prawdopodobne w diadzie, w której rozwój procesów poznawczych partnerów jest na zbliżonym poziomie i w obrębie normy intelektualnej. W sytuacji, gdy rozwój intelektualny jednego z partnerów (lub obojga) jest znacząco obniżony do poziomu upośledzenia umysłowego trudno jest o satysfakcję w relacji małżeńskiej. Obniżenie sprawności intelektualnych upośledza funkcjonowanie w obrębie konkretnych funkcji myślenia ale i w innych sferach takich jak sfera społeczna, sfera emocjonalna. Osoby upośledzone mają często problem z podejmowaniem autonomicznych decyzji, nie są nastawione na perspektywę, a więc słabo przewidują skutki działań, łatwo mogą ulegać manipulacjom. Uczuciowość wyższa osób upośledzonych jest spłycona, mają trudności z odczuwaniem i ekspresją bardziej złożonych emocji. Osoby o obniżonej sprawności intelektualnej do poziomu upośledzenia w stopniu lekkim cechuje upośledzenie myślenia przyczynowo skutkowego oraz abstrakcyjnego. Osoby takie mają problemy z nauką i stąd podejmują najczęściej edukację w szkole specjalnej o zmniejszonych wymaganiach. Potrafią wyuczyć się prostego zawodu i są zdolni do przystosowania społecznego, co daje im pewne szanse funkcjonowania w różnych rolach społecznych. Osoby o obniżonej sprawności intelektualnej do poziomu upośledzenia umysłowego w stopniu umiarkowanym i znacznym niezdolne są do samodzielności. Potrafią ustrzec się przed fizycznymi niebezpieczeństwami, mogą wykonywać proste, rutynowe zajęcia pod nadzorem, nie są jednak zdolni do pełnienia samodzielnie ról społecznych, zawodowych. U osób głęboko upośledzonych występuje bardzo silne upośledzenie percepcji, często mowy, osoby takie nie są w ogóle w stanie samodzielnie funkcjonować. Często u takich osób występują towarzyszące wady narządów zmysłów oraz budowy ciała. Poważnym czynnikiem rzutującym na jakość relacji małżeńskich jest doświadczenie zaburzenia osobowości przez jednego z partnerów (lub oboje).Zaburzenie osobowości nie jest chorobą psychiczną, bo nie obserwuje się zwykle u ludzi zaburzonych osobowościowo podstawowych objawów choroby psychicznej takich jak urojenia, omamy (mogą one pojawiać się przejściowo nie są jednak czymś typowym i stałym).W normalnie ukształtowanej osobowości właściwa jest dla danego etapu ewolucji psychicznej zdolność do stałego rozwoju. Osobowość zaburzona charakteryzuje się ograniczoną zdolnością do tego rozwoju, osoby z zaburzoną osobowością nie osiągają ewolucyjnej normy rozwoju szczególnie w zakresie tzw. piętra najwyższego, tj. myślenia refleksyjnego i najwyższej uczuciowości. U ludzi z zaburzoną osobowością będzie występować niedomoga uczuć wyższych, a szczególnie tych, które wiążą człowieka z drugim człowiekiem. W krańcowych przypadkach mamy tu do czynienia z chłodem uczuciowym i z postawą antyspołeczną. Dalej wiąże się z tym niedojrzałość psychiczna, brak poczucia odpowiedzialności za siebie i innych, niezdolność przewidywania skutków swoich działań, perspektywicznego myślenia i realizowania planów życiowych. Ponadto u osób takich występuje często dysharmonia psychiczna, a więc istnienie w osobowości sprzecznych ze sobą cech i tendencji, powodujących nieustające wewnętrzne konflikty. Następnie wymienić trzeba egoizm i egocentryzm, a więc stosunek do innych bardziej instrumentalny niż partnerski, z nadmierną koncentracją na swoich problemach. Wreszcie cechuje ludzi zaburzonych nieprzystosowanie pewne sztywne wzory zachowań i niemożność radzenia sobie z trudnymi sytuacjami do których normalny człowiek potrafi się przystosować, a które u osób zaburzonych powodują liczne reakcje frustracyjne. Na użytek tej pracy opiszę kilka typów zaburzonej osobowości najczęściej występujących w badanej w ROD-K populacji. Osobowość neurotyczna tj. osobowość emocjonalnie chwiejna osoby takie stosują niedojrzałe strategie obronne w postaci somatyzacji zaburzeń emocjonalnych cechuje je nadwrażliwość wegetatywna (biegunka, częste oddawanie moczu, reakcje wymiotne itd.) na niezbyt obciążające dla normalnego człowieka sytuacje. Trudne sytuacje powodują u nich tak znaczne napięcie emocjonalne, niepokój, iż uniemożliwia im to radzenie sobie w tych sytuacjach i jakąkolwiek formę przystosowania. Osobowość paranoiczna osoby takie są głęboko przeświadczone, że w każdym ludzkim działaniu, choćby było im najbardziej przyjazne czy szlachetne w intencji kryje się jakieś „drugie dno, jakaś ukryta nieuczciwość, lub zagrożenie. Osoby takie są podejrzliwe, często nawraca podejrzliwość dotycząca seksualnej wierności współmałżonka, są uparte, nietolerancyjne. Podstawową formą ich działania jest walka z prawdziwym lub domniemanym wrogiem, przy czym wykazują dużą agresywność, są pozbawieni empatii stosują niejednokrotnie metody szantażu i prowokacji. Osobowość pograniczna (borderline) osoby takie charakteryzuje ogromny stopień dysharmonii psychicznej, ujawniający się w różnorodnych, trudnych do przewidzenia zaburzonych zachowaniach. Ludzie ci reagują z wielkim gniewem i agresją, mają „pretensje do całego świata, maja poczucie niezadowolenia, „braku czegoś. W historii ich życia odnotowane są takie fakty jak: różnorodne reakcje impulsywne wiążące się m.in. z odurzaniem się, ekscesami seksualnymi, kradzieżami, a także reakcje samobójcze i samouszkodzeniowe i różnego rodzaju zachowania agresywne na przemian z tendencjami do uzależniania się. Osobowość schizoidalna i schizotypowa osoby takie często żyją w izolacji, w swoim świecie przeżyć, często robią wrażenie osób tajemniczych i dziwacznych. Przeżywają życie w oderwaniu od realności, pogrążeni w różnych, często dziwacznych i niezrozumiałych dla otoczenia stanach psychicznych, mają często różnorodne fantazje o charakterze magicznym, przeżycia iluzyjne. Osobowość histrioniczna osoby takie cechuje wprawdzie otwartość na świat (ekstrawersja), działanie w grupie społecznej podejmowane przez takie osoby ma jednak na ogół charakter destrukcyjny, niszczycielski, prowadzi do licznych konfliktów. Ludzie ci charakteryzują się płytką i chwiejną uczuciowością, tendencją do dramatyzowania, teatralności, często posługują się kłamstwem patologicznym, nie mają poczucia winy. Osobowość narcystyczna pierwszoplanowe cechy takich osób to głębokie przekonanie o własnej wyjątkowej wartości, oczekiwanie na stałe wyrazy uznania lub wręcz hołdu i spełnienia wszystkich życzeń ze strony otoczenia. Owo zapatrzenie w siebie niekiedy wiąże się z rzeczywistymi talentami i osiągnięciami, najczęściej jest jednak całkowicie bez pokrycia, jest wyrazem braku refleksji i krytycyzmu. Osobowość dyssocjalna charakteryzuje się lekceważeniem zobowiązań społecznych, stąd osoby takie często czynnie i agresywnie występują przeciw drugiemu człowiekowi. Ludzi tych cechuje chłód uczuciowy, wrogość, niski próg odporności na frustrację co powoduje, iż mają skłonność nawet do zachowań gwałtownych, niekiedy agresywnych, niszczycielskich. Choroby psychiczne w diagnozie w ROD-K rozpoznaje i opisuje lekarz psychiatra. Nie budzi wątpliwości, iż występowanie takiej choroby u jednego (lub obojga) małżonków w sposób zasadniczy rzutuje na jakość życia małżeńskiego, jest często powodem silnej motywacji i determinacji do zerwania więzi małżeńskich przez zdrowego partnera. Objawy występujące w zaburzeniach psychicznych typu psychotycznego to urojenia, omamy, zaburzenia myślenia, pamięci i nastroju. Tak funkcjonująca osoba będzie przez otoczenie identyfikowana jako osoba wymagająca opieki, nie będąca w stanie podejmować autonomicznych decyzji, w tym i tych związanych z przebiegiem relacji małżeńskich, funkcjonowaniem w rolach rodzicielskich. Dodatkową zmienną utrudniającą funkcjonowanie osoby chorej w relacji do innych osób jest zaburzona sfera uczuć, często postawa skierowana autystycznie. Na użytek tej pracy nie będę zajmować się szczegółowym opisem objawów charakterystycznych dla chorób psychicznych, bo jak podałam leży to w kompetencjach lekarza psychiatry. Ograniczę się jedynie do wymienienia najczęściej spotykanych w praktyce badań w ROD-K zaburzeń psychotycznych. Należą do nich: -schizofrenia, -zaburzenia schizoafektywne, -zaburzenia afektywne: nawracające zaburzenia depresyjne,-choroba afektywna dwubiegunowa(zaburzenia maniakalno-depresyjne). Podsumowując powyższe omówienie należy stwierdzić, iż nie wyczerpuje on w swoim opisie wszystkich możliwych przyczyn dezintegracji związków małżeńskich, a opisuje jedynie te najczęściej występujące w diagnozie w RODK w Elblągu. Moje doświadczenie z 15-letniej pracy psychologa w Ośrodku pozwala na refleksję, iż przyczyny dezintegracji związków małżeńskich diagnozowane w ostatnich kilku latach są bardziej wieloaspektowe. Część z nich jest efektem przemian ustrojowych i związanym z nimi kryzysem wartości, niskim plasowaniem wartości prorodzinnych. Opracowała mgr Marzena Szafrańska-Szlendak - psycholog Konsultacja lek.psychiatra Ryszard Panicz Potrzeby psychiczne dzieci i młodzieży Pojęcie potrzeby W psychologii budowano różne definicje potrzeb. Mimo różnorodności definicji i klasyfikacji potrzeb można zgodzić się z twierdzeniem, iż potrzeba jest czynnikiem dynaminizującym zachowanie ludzi, jest źródłem aktywności człowieka. Na użytek tego opisu korzystam przede wszystkim z teorii potrzeb Maslowa. Według niego potrzeby ludzkie ułożone są w strukturze hierarchicznej, gdzie zaspokojenie potrzeb niższego rzędu prowadzi do pojawienia się potrzeb wyższego rzędu. Wymienia on następujące potrzeby podstawowe: fizjologiczne, bezpieczeństwa, przynależności i miłości oraz potrzeby wyższe: uznania (szacunku), samourzeczywistnienia, wiedzy i zrozumienie oraz estetyczne. Wymieniając potrzeby w układzie hierarchicznym, Maslow zakłada z góry, że warunkiem wykształcenia się potrzeby wyższej jest zaspokojenie potrzeby podstawowej. Potrzeby biologiczne Z uwagi na to, iż człowiek stanowi jedność psychofizyczną tj. jego psychika i organizm są ze sobą ściśle powiązane, opisując mechanizmy powstawania i zaspokajania potrzeb psychicznych nie sposób pominąć potrzeb natury biologicznej. Niezaspokojenie podstawowych potrzeb fizjologicznych może utrudniać wytworzenie się i prawidłowy rozwój potrzeb psychicznych. Twierdzenie, że niezaspokojenie potrzeb niższych (biologicznych) uniemożliwia powstawanie potrzeb wyższych (psychicznych) jest powszechnie znane. Jego prawdziwość nie budzi wątpliwości permanentny i skrajny głód implikuje u osób doświadczających braku w tym zakresie podejmowanie aktywności w celu zaspokojenie tej właśnie potrzeby. W historii rozwoju cywilizacji, historii sztuki, literatury można zetknąć się wprawdzie z opisami wielu podobnych sytuacji. A z braku spójności i zgodności obu stron w związku wiele małżeństw uległo rozpadowi. Więc pozostać i udawać jak ja się poświęcam, czy odejść i pluć sobie w brodę, że zmarnowaliśmy jedyną szansę naszej miłości. Wszystko jest w naszych rękach. A właściwie w naszym sercu i rozumie. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta głębsza
do tej głębszej - wiesz, nawet nei chce mi się tego czyta i chyba nikomu innemu to jakbys dała statystki ludziom chorym na raka - jakie to ma znaczenie?? albo walczysz albo nie twój wybór ja walczę, ale jest mi ciężko nie dlatego, że mąż mnie nie kocha, zdradza albo nie przytula - i przepraszam wszystkich, których mąż nie kocha, zdradza albo nie przytula i mają tylko takie wymagania ja tez go kocham i przytulam, ale mi to nie wystarcza chodzi o coś bardziej złożonego, głębię, której niektórzy zdaja się nie rozumiec albo nie znac nie wiem, ludzie są ze sobą z różnich powodów, jedni dla seksu, inni dla pieniędzy, a jeszcze inni mają i seks i pieniądze trudno wytłumaczyc idiocie na czym polega fizyka kwantowa i trudno szukac zrozumienia u kogoś, komu wystarcza ciepłe łóżko i codzienny obiad jeśli poprostu masz kilka domów, kucharzy a z mężem spedzasz każą dostępną dla ciebię chwilę są rzeczy, które daja poczucie bezpieczeństwa, a są takie, które łączą ja jestem bezpieczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo madrze, ja tez. Ale dzisiaj troche mi sie te poczucie rozjechalo bo z moim NIEPŁYTKIMMĘZEM poklocilam sie k...wa rano o Tybet!!!!!O Tybet, a raczej konflikt chinsko-tybetanski....czasami tak chcialabym spokoju i aby jego oczekiwania dotyczyly tylko obiadu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A więc to jest
Taki zwykły ni to kaprys ni to chęć na coś nieokreślonego. A tak po prawdzie to szukanie dziury w całym i nieumiejętność dogadania się z partnerem. No taki zwykły przejaw kryzysu w małżeństwie. Gdy wszystko spowszedniało i ktoś stara się coś udowodnić nie patrząc na konsekwencje. A wszystko jest takie proste. Kocham go jeszcze czy już mi się znudził. Bo mówię że kocham, ale jak to jest naprawdę. Bo chcę księcia na białym koniu. Żeby w porywie i w uniesieniu.... No tak. Ale to już było i nie wróci więcej, tak jak te lata gdy byłam dzieckiem. chyba się starzeję.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Nie ma to jak rozpocząć dzień uśmiechem. Ja tak rozpocząłem po przeczytaniu PEREŁKI boony :) "z moim NIEPŁYTKIMMĘZEM poklocilam sie k...wa rano o Tybet!!!!!" NIC DODAĆ, NIC UJĄĆ!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.... no i teraz nie wiem ... czy lepiej o Tybet czy o odłożoną nie w to miejsce co trzeba szczoteczkę do zębów :)))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmamaammamaa
jagbym czytala o swoim facecie. Nie ma zdania, przytkauje. To jest strazxnie denerwujace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
dodam coś jednak.... biorąc pod uwagę fakt, że boona napisała ten tekst o godz.22:42 pozwolę sobie na pewne domysły.... nie było wczoraj żadnego bara bara czy bunga bunga..... a jeżeli nie było to nie z powodu zbyt intensywnego pogłębiania problemu tybetańskiego? mówiąc wprost: czy zbyt intensywne pogłębianie nie przynosi więcej strat niż pożytku? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
witam staruszku, ".... no i teraz nie wiem ... czy lepiej o" Mnie się wydaje, że dla "pogłębiarki" sam akt "pogłębiania" jest lepszy od aktu "niepogłębiania" aż tak bardzo, że KAŻDY pretekst jest WYSTARCZAJĄCY DOBRY. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Żeby mi nie było zbyt wesoło, tak dla równowagi przeczytałem też to co napisała ta głębsza. I nasunęła mi się pewna refleksja, którą chcę się podzielić. [ta głębsza] napisała do [do tej głębszej], że nawet nie chce się jej czytać tekstu tamtej. I to zdanie każe mi wątplić w to czy ta głębsza jest rzeczywiście głębsza jeżeli nawet nie chce jej się przeczytać "głębokiego" tekstu. Wyobraziłem sobie rozmowę tej głębszej z mężem...... Ona mu głęboki tekst, a on....? Mógłby odpowiedzieć brutalnie szczerze "nawet nie chce mi sie tego słuchać", ale "nie podnosząc rękawicy" taktycznie odpowiada "nie wiem". I ma spokój. Prawie święty. tekst [do tej głębszej] wypowiedziany na jednym "hauście powietrza" kojarzy mi się w swojej formie z formą dialogu stosowaną przez ludzi głębokich. Nietrudno sobie wyobrazić dyskusję dwóch głębokich osób; nietrudno też przewidzieć finał takiej dyskusji. Może więc lepiej udawać płytkiego niż nieszczerze przytakiwać komuś nazbyt głębokiemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytalam i mam takie
wnioski: ta glebsza wydaje st sie bycraszliwie bezkrytyczna wobec siebie i zarozumiala, przydatnych rad (podanych w mniej lub bardziej brutalnej formie) w ogole nie slucha, zapamietale podkreslajac swoja "glebie" :/ jakim prawem nazywasz swojego meza "plytkim"? on ma po prostu inna emocjonalnosc, inne potrzeby, nie wywyzszaj sie tak nad niego, bo wcale nie jestes jakims lepszym czlowiekiem, jestes po prostu kobieta, a on jest mezczyzna, to zupelnie normalne, ze on nie bedzie pierniczyl jakichs glupot, zeby tylko cos mowic i sprawiac tobie przyjemnosc :/ swoim naciskaniem tylko pogarszasz sprawe, a swoje marzenia o tym, jak to nadejdzie taki dzien, ze maz nagle zacznie ci sie zwierzac, opowiadac o swoich emocjach i pytac, co sadzisz o zywnosci transgenicznej, mozesz sobie wsadzic do pupy, niestety. On jest, jaki jest, wystarcza mu taki, a nie inny sposob oakzywania bliskosci (niekoniecznie przez wielogodzinne dysputy), i tyle. to nie jest jakas cecha, ktora mozesz wyeliminowac czy dodac, to po prostu, nazwijmy to, 'styl funkcjonowania', sa osoby mniej i bardziej otwarte, twoj maz nalezy do takich bardziej skrytych i kropka. w dodatku z twoich postow przebija to, ze go nie szanujesz (tak, nie szanujesz go, nie dajesz mu prawa do bycia soba, czyli malomownym, ale prozadnym gosciem) - wybacz, ale tez nie mialabym ochoty na rozmowe z kims, kto nie darzy mnie szacunkiem, a jakby jeszcze ta osoba napierala na mnie i kazala mi mowic, co czulam po smierci kogos bliskiego, to chyba bym jej strzelila w te bezczelna buzke. psychologa nikt ci tu nie radzi dlatego, ze masz zaburzenia, tylko po to, zeby ktos pomogl ci pojac elementarne roznice pomiedzy kobietami i mezczyznami (psychiczne roznice). byc moze dobry specjalista naprowadzilby cie na to, ze twoj maz angle nie stanie sie jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki mega gadula, w dodatku czytajacym w twoich myslach. moze bylabys w stanie pojac, ze im bardziej naciskasz, tym bardziej twoj maz sie "odgradza", odpowiadajac polslowkami, byle tylko miec swiety spokoj, bez twojego "brzeczenia nad uchem". jesli on twierdzi, ze w pracy nic ciekawego sie nie dzialo, to prawdopodobnie tak jest, w koncu nie jest Martyna Wojciechowska, zeby miec nie wiadomo jakie wrazenia, tylko (z tego co pisalas) urzednikiem - co niby ekcsytujacego mogloby mu sie przytrafic? ja wiem, ze sa osoby, ktore potrafia rozwodzic sie godzinami nad kazda pierdola i zameczac innych opowiadaniem o tym, jak to im sie kibel zepsul/ przyszedl zbyt wysoki rachunek za telefon/ dziecko zwymiotowalo, ale twoj maz najwyrazniej nalezy do kategorii pt. 'jak nie dzieje sie nic wartego uwagi, to po co tracic energie na gadanie o tym', i ma prawo taki byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisze jak to bylo z tym Tybetem, a mianowicie- ogladamy jakis filmik gdzie na scenie mnisi prezentuja swoje umiejetnosci. Na scenie soi akwarium i jeden z nich bierze gwozdz, wbija go w te akwarium w taki sposob ze robi sie mala dziurka i wycieka woda. Moj maz mowi- patrz co oni potrafia, ci mnisi z Tybetu. Ja mu na to ze prawdziwi mnisi nie wystepuja na scenie dla publicznosci tylko siedza w klasztorze w Tybecie. A tybet to w zasadzie tylko prowincja w Chinach...No co on sie oburzyl i nie wprost powiedzial jakos tak ze wyszlo na to ze jakbym byla chinka to powystrzelalabym tybetanczykow....a ja chcialam blysnac ze wiem o sytuacji w Tybecie.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest dobrym mężem - nie bije mnie, nie zdradza, w domu coś pomoże... Faktycznie, nie za duże masz wymagania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
ta głębsza, pochylam się głębiej nad twoim ostatnim postem. "ludzie są ze sobą z różnich powodów, jedni dla seksu, inni dla pieniędzy" Następstwem takich słów powinno być twoje wyjaśnienie z jakiego powodu jesteś ty. Wprowadzasz: "są rzeczy, które daja poczucie bezpieczeństwa, a są takie, które łączą" I OSTATECZNIE JEDNOZNACZNIE wyjaśniasz swój WYBÓR: "ja jestem bezpieczna" Ja ten twój wybór szanuję. Ale nie mogę zrozumieć czemu dzisiaj pastwisz się nad mężem na jakimś forum, podkreślając swoją "głębszość" aby udowodnić innym bywalcom topiku jego porażającą wręcz "płytszość". Rozumiem, że twoja decyzja o zamążpójściu nastąpiła w czasie i warunkach kiedy jeszcze nie byłaś w stanie podjąć jej w pełni świadomie. Oczekiwałaś niewiele. Mniej więcej tyle ile oczekuje przeciętna kobieta. Bezpieczeństwa, miłości i "bezgranicznego szczęścia". Dzisiaj jesteś bezpieczna; myślę, że również kochana ale brak ci "bezgranicznego szczęścia". Dostrzegłaś, że twój mąż jest GARBATY. I do "pełni szczęścia" brakuje ci tylko wyprostowania tego jego garba. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
Uśmiałam się troszkę czytając słowa tu wypisane. Wychodzi jednak na moje. Brak zrozumienia. Brak tolerancji i sporo narcyzmu. Autorce zabrakło troszkę wyobraźni. Bo czy to takie trudne wyobrazić sobie tego swojego faceta znowu jako młodzieńca, przystojnego, wspaniałego, pełnego młodzieńczego zapału. A wystarczy tylko przymknąć oczy i pomarzyć. Przecież on to ten sam co kiedyś, tylko troszkę lat mu przybyło, tak jak mnie. Troszkę włosów mu ubyło. Troszkę posiwiał. Troszkę przytył. Ale przecież to mój facet. Mój i oby tak pozostało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Mając pełną świadomość jak się narażę tym co to mają uszy wrażliwsze od duszu, pozwalam sobie........ Pewien zręczny aforysta popełnił coś pt LUDZIE SĄ TAK SZCZĘŚLIWI JAK SOBIE POSTANOWIĄ. była sobie raz....... (to tylko bajka!) Pewna Pani tak BYŁA jak sobie POSTANOWIŁA. Ale nic nie jest wieczne..... Kiedyś stwierdziła, że jest zbyt głęboka aby być szczęśliwa z takim co to ma krótkiego. I zaczęła GO ciągnąć celem wydłużenia. Ten z "za krótkim", w odruchu obronnym, złożył ręce na przyrodzeniu i trwa tak do dnia dzisiejszego. Co doprowadza do pasji zwanej szewską Panią, która by chciała aby to właśnie ten konkretny obiekt miał dłuższego, bo wszystko inne w nim jej odpowiada. .....ot i bajka cała........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
ta głębsza, możesz nas zasypywać niekończącą się ilością dowodów na płytkość swojego męża. Mnie poruszył pierwszy. Ale to on jest takim "z głębi". (reszta już może być "obciążona wymuszaniem" przez takich forumowiczów jak jedna z koleżanek przestraszona wręcz tym, że autorka może zrezygnować z tak fajnego przypierdalania temu płytkiemu facetowi) :( Dla mnie głęboką osobą jest ta, która nie musi pytać najbliższego jej człowieka jakie emocje towarzyszyły mu kiedy zmarł jego ojciec. Powiem więcej.... Tak może zrobić tylko ktoś wyjątkowo...... niegłęboki. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze facet jest
zamknięty w sobie, albo ma depresje, może cierpi na jakieś zaburzenia ma swoja dumę i boi się z Tobą o tym porozmawiać... tak czy inaczej widziały gały co brały :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"tak czy inaczej widziały gały co brały" Taki komentarz, nie po raz pierwszy zresztą wypowiadany, każe mi się głębiej pochylić nad zrozumiałymi nawet przeze mnie samego "okolicznościami łagodzącymi". i czytam....... "nie ma żadnej traumy z dzieciństwa, normalna rodzina, wszystko standardowe" - to pierwsza strona topiku. a na drugiej....... "więzi z matka mąż nie ma żadnych..z resztą rodziny też" I wobec takich słów z pokorą dopuszczam inną HIPOTEZĘ niż ZAMKNIĘCIE SIĘ W SKORUPIE WSKUTEK MĘCZĄCEGO DRĄŻENIA. Zakładając prawdomówność autorki MUSZĘ jednak zapytać: jak się ma brak traumy z dzieciństwa (normalna rodzina) do żadnych więzi z rodziną; nawet z matką. Czy ty autorko zanim podjęłaś decyzję o poślubieniu tak nienormalnie normalnego faceta NIE WIEDZIAŁAŚ TEGO? Czy może poślubiłaś POMIMO TEGO?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorce padł internet z wrażeń
No bo tu wszyscy tak płytko traktują jej problem. Jednej pani nawet woda się przypaliła w czajniku gdy szykowała zrobić sobie kawę, a mąż nawet nie "ZAGŁĘBIŁ SIĘ" w przyczynę tego stanu rzeczy. Panowie zawsze przejawiali kompleks pod względem długości przyrodzenia. Ale żeby chodziło o płytkość ? No chyba że odbytu :P Bo żonce zachciało mu się wpychać tam sztucznego penisa. No ale wszystkie chwyty dozwolone, tylko że do tego jest Strona o nazwie życie erotyczne.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi sie ze zrozumiala ze w czyms innym tkwi problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×