Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość trzydziestka 3

czy uda sie schudnac 30 kg w 6 miesiecy?

Polecane posty

A te owsiane ciastka to najpierw trzeba ugotować płatki, ostudzić i dopiero kleić? Bo pisałaś że trzeba najpierw je sparzyć by później zębów nie połamać...nie bardzo zrozumiałam o co chodzi z tym sparzeniem właśnie. xxx platki wrzucam do garnka z mlekiem/woda i zagotowuje. chwile trzymam na gazie i tyle. wazne aby wchlonely plyn wtedy beda wilgotne. -- jestem po obiedzie. chinskie bedzie na inny dzien. nie mam sily gotowac. byl indyk z patelni smazony na oleju i pomidor pokrojony na czastki oblany - uwaga uwaga - jog nat wymieszanym z chrzanem. powiem wam że niezle :) mam faze na chrzan. teraz pije kawe, zjadlam 3 kostki czekolady i biore sie za prace :( milego dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to znowu ja:) Trzymam sie, chyba trzyma mnie to ze jutro biegam ten mini maratonik i nie moge byc obżarta bo wtedy kiepsko mi sie biega. Dzis naprawde nie podjadam, jem moze nie za bardzo prawidłowo bo sniadanie (3kromki z tostera z pasztetem i pomidorem) dopiero było po 11.00 a wczesniej tylko wafel ryzowy i nektarynka a potem troszke rosolu z makaronem ale doslownie pare lyzek i o 17 skonczylam gołąbka do tego kalafior z odrobiną masła i papryka marynowana. Nie zabieram malemu ciastek, chrupek, monte danio:) czyli zuch ze mnie :D No i cały dzien sie krzątam, cwiczonek niestety zrobiłam tylko z 20 minut ale przy szorowaniu odkurzaniu zmywaniu wskakiwaniu i zeskakiwaniu z krzesla żeby powycierac co nieco tez niezłą mialam gimnastyke wiec sie rozgrzeszam Teraz tylko kisiel mnie czeka i tyle, kurcze da sie nie obżerac, aż niewiarygodne No to 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monia, dajesz radę! Brawo! :) Cześć Kobiety :) U mnie jakoś pomalutku leci. Jeden minus - ze względu na dzieci kupiłam trochę cukierków czekoladowych...kurde, jakie dobre! :p Tak po 4 dziennie zjadam. Choć to też myślę nieco stres mnie dobija, jakoś tak nerwowo ostatnio żyję. Wczoraj ze złości zjadłam na kolację 2,5 naleśnika z serkiem słodkim i dżemem. W ogóle wczoraj jakiś dzień żarłoka miałam. Na obiad zjadłam 2 ogromne gołąbki u mamy (jezuuuu jakie pyszne były), na kolację te naleśniki, w miedzy czasie te cukierki...na szczęście waga stoi. Choć szkoda że nie spada :( no ale przy takim jedzeniu, nie oszukujmy się. Rano zjadłam mannę z truskawkami razem z dziećmi, później dopiero o 15ej warzywa z patelni i na kolację dwa trójkąty pieczywka z wędliną i serem. Byłoby super gdyby nie te cukierki. No ale zrobiłam jakieś 10km biegiem to może troszkę spaliłam. Choć baaaardzo ciężko mi się dzisiaj biegło. Raz że zestresowana byłam (myślałam że mnie to zrelaksuje ale niestety dziś się nie udało), dwa że masakrycznie bolał mnie brzuch. Nie wiem co mi jest bo to nie pierwszy raz się zdarzyło, choć tak mocno mnie jeszcze nigdy nie bolało. Na wysokości splotu słonecznego, w miejscu gdzie schodzą się żebra, ból przy każdym kroku jakby żołądek miała naderwany. Nie spotkałyście się z czymś takim? Szukałam w goglach ale nic na ten temat nie wyczytałam. Zastanawiałam się czy to nie wrzody...ale taki objaw? hmmm. Jakby tego było mało, dwóch kolesi mnie przeraziło. W małej miejscowości przez którą przebiegam wjechali na asfalt, moją trasę. Tak głupkowato się uśmiechali i patrzyli na mnie. Jakoś mnie zmroziły ich uśmieszki. Później, 2km dalej gdzie po jednej stronie mam szczere pole a po drugiej las - zatrzymali swojego jeepa na poboczu, jakby czekali na mnie. Mówię Wam, byłam przerażona. Powolutku biegłam, myślałam że może odjadą. Kiedy dobiegałam do auta włączyli awaryjki, serce miałam w gardle. Dużym łukiem minęłam auto i na maksa biegłam, z całych sił, dosłownie uciekałam. Po chwili mnie wyprzedzili i pojechali dalej, a ja ze strachu prawie płakałam. Koniecznie muszę kupić gaz. W poniedziałek jadę do miasta, zajadę do sklepu i kupię, więcej nie będę ryzykowała. Wam dziewczyny radzę to samo, zaopatrzcie się w coś do samoobrony, nie ryzykujcie. Tyle ode mnie na dziś. Dobranoc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobry. trzymam sie kobietki dzielnie. powiem Wam że zauwazylam sie ze czasem lepiej odpuscic i nie myslec obsesyjnie i diecie i wtedy latwiej idzie.. ja teraz tak mam i trzymam sie. x co do bezpieczenstwa i biegania... tak, czasem tez czuje sie niepewnie. Marta jak znajdziesz ten gaz daj znać. tez kupię. fajnie by bylo zeby byl jakis maly zeby z landarą nie biegać :) milego weekendu. ja odezwe sie w pon wieczorem. buziaki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
martus - kurcze przeraziląs mnie troszke tymi typkami, ja jak sa takie dni pochmurne czy jest juz szrowka bo i tak sie zdarza to wybieram dojście na moją trasę( tj droga rowerowa na pół ze spacerową obok krajowka - kiedys bawilam sie w liczenie aut - i na tej 3,5 km trasie- czyli w jedna strone przejechało 150 aut - w ciagu 20 minut - bo tyle mi zajmuje pokonanie tej traski- czasem z 5 minut dłuzej - czesto autem zeby do niej podjechac bo piechotą dojsc mi zajmuje 15 minut - ale jak juz to ide osiedlem. Ale są dni ze wybieram dojscie do tej mojej traski laskiem - ok 3 km i od razu za blokiem ok 5minut juz moge biec - do tej pory przestraszyly mnie 2 razy sarny a ostatnio, lece a tam kolezanka z rodzinka stoją cos oglądaja- dobiegam - tam 3 łosie za drzewami - kurcze ja bym nawet nie zauważyla ich gdyby mi nie powiedziala - no ale sie troszke spietralam. Co do ludzi czy podejrzanych typków to dzieki Bogu nie mialam okazji, ale wyobrazam sobie co czułaś bo kiedys moze pisalam - wlasnie w tym lesie ominęło mnie auto, chwile dalej sie zatrzymało i jak dobiegalam otworzyły sie drzwi pasażera i ktos pomalu sie gramoli - jeju serce mialam pod gardlem a to sie okazało - kobiete facet przywiozl dosc gruba zeby se z pieskiem pochodziła - ale co mnie przerazili to moje. Dlatego chyba lasek to sobie daruje bo niby u nas spokojnie ale strzeżonego Pan Bóg strzeze - trudno albo bede autem podjeżdzac albo 15 minut marnowac - ale przy okazji to bedzie rozgrzewka. Co do rozgrzewki - najczesciej nie robie bo jezeli biegne przez lasek to po 5 minutach od wyjscia z domu juz biegne a jezeli podjezdzam autem to po 2 minutach juz biegam, a dzis poszlam se piechotką czyli 15 minut szybkiego marszu było a po 10 km tak mnie cos w nodze zerwało że dokonczylam tylko trase a potem przez lasek zeby nie isc to tak smiesznie niby bieglam ale bardziej ciągnelam te noge zeby choc 15 km wyszlo - no i bardzo żałowałam że nie udało mi sie tych 20 pokonac - a bylam i psychicznie i fizycznie bo nie bylo zadnego zmeczenia tylko ta noga - potem kąpiel gorąca, cora mnie troche wymasowała i moze bedzie dobrze - zobaczymy - moze we wtorek mi sie uda pobiec - bardzo bym chciala bo jednak sie ładuja akumulatorki tak jakos pozytywnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jeszcze pożale sie bo wczoraj rano mialam pół kilo mniej niz w stopce, i sie oszczedzalam - bez podjadania, dzis rano to samo co w stopce, a po bieganiu równe 67. No ale bym musiala chyba nic nie jesc zeby ta waga byla jutro ta sama, a tak bedzie dobrze jak jutro bedzie tyle co w stopce a byc moze wiecej - chyba jestem typem bardziej do tycia niz chudniecia - eh - a naprawde sie staram Za godzine zjem ryz z jablkiem i cynamonem- zapiekany, a wczesniej jadlam kalafiorowa a na sniadanie - chleb z tostera z maslem i pasztetem - moze i chleb jest powodem że nie chudne - jutro sprobuje zjesc podeszwy i zobaczymy. Kinga pewnie masz racje co do tego zeby te odchudzanie nie stalo sie obsesją ale ja bardziej przez cwiczenia chcialabym zgubic te pare kilo, a diete to stosuje raczej rzadko - o teraz cos mi sie włączyło ale chyba jestem oporna i na diety i na cwiczenia - nic 5 kilo to chocbym sama marchewke z chrzanem miala jesc to musze zgubic bo o wiele lepiej wyglada sie w ciuchach i samopoczucie lepsze jak tak wszystko jest luzniejsze - no nic poprzynudzalam ide robic drugie danie - dzieciakom schabiki z piersi a ja ryz z jablkiem No popislam troszke:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jeszcze martus co do twojego bolu w ok. splotu słonecznego - nie wiem czy pamietasz na wakacje złapalo mnie cos podobnego ze 3 razy, ale biec bym nie dala rady - to takie uczucie że powietrza brakuje boli wlasnie czy to żołądek czy wątroba - raz znalazlam sie u lekarza ale ze to nie byl m oj rodzinny to tylko przepisał apap extra, i wsumie nie wiem co mi bylo bo mogl wtedy od razu jakies usg zlecic czy co a tak nie wiadomo czy sie nie powtorzy i co moglo byc przyczyną - ja postawialam na zle jedzenie - wrzody tez mi przyszły do glowy, dużo poczytaląm o otluszczonej wątrobie bo bardzo lubilam jesc tłusciutko slodziutko i jak troszke ograniczylam to odpukac nie mialam juz tych atakow - ale powinien lekarz zlecic mi jakies badania - no ale taka to nasza slużba zdrowia - jak przywioza mnie karetka to wtedy moze zaczna szukac przyczyn - oczywiscie oby nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Babeczki. Kinga, gaz możesz kupić w wielu sklepach przez neta. Ja żeby było szybciej zajadę do zwykłego sklepu, kolega podsunął mi jeden w którym powinnam bez problemu taki kupić. Nie będę biegała sama bez jakiegoś zabezpieczenia. Mówię Wam dziewczyny, do dziś jak pomyślę co się mogło przydarzyć, robi mi się słabo. Jak pomyślę o dwóch obcych, obrzydliwych facetach w lesie + ja to...taki scenariusz różnie może się zakończyć. W najlepszym wypadku byłabym wrakiem kobiety (bardziej chodzi o psychikę), w najgorszym mogłabym osierocić mojego synka. Dziewczyny, ja wciąż jestem przerażona. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bałam o siebie. Biegłam z całych sił i wciąż myślałam że jak coś mi się stanie to przecież synek się zapłacze, wciąż jest taki mój "cycuś". Chciałam iść dzisiaj biegać, ale nie pójdę. Sama nie pójdę. Bez gazu też nie. 2 dni temu byłam już taka zadowolona, waga pokazała 75kg. Pomyślałam sobie że jak utrzymam się na takim poziomie to będzie znak że jednak jeszcze schudnę, że dam radę, łapałam wiatr w żagle. Do wczorajszego popołudnia...euforia opadła. Najadłam się makaronu z sosem, później znów cukierki czekoladowe poszły w ruch. Na kolację delikatnie już niby- kanapeczka z sandwicza. Później wrócił małżon z dwoma paczkami czipsów. A że siedziałam i wybierałam telefon (przenoszę numer do innego operatora), to jakoś tak ręka sama szła do tej paczki. Zostawiłam tylko okruchy. Zupełnie nieświadomie pochłonęłam miliony kalorii i chyba kilogram tłuszczu...brrrrr! Normalnie wcale nie przepadam jakoś szczególnie za czipsami :( Byłam wściekła na siebie. W dodatku rozbolała mnie wątroba bo na co dzień bardzo unikam tłuszczu, ograniczam go jak tylko się da. A tu na noc, tuż przed spaniem taka bomba. Wściekła jestem na siebie. No i dziś waga pokazała 76,3kg. Pochlastam się chyba :( Ja już chyba nie schudnę nigdy :( Jak już nasmęciłam tyle to na koniec pochwalę się jeszcze. Wreszcie - po kilku latach - weszłam w swój ukochany długaśny płaszcz zimowy :) I spełniłam jedno ze swych marzeń, otóż kupiłam wysokie kozaki, takie do kolan. Niby banał, ale ja zawsze miałam takie łydy, że w żadnych kozakach nie zapinał się zamek, nawet w takich modelach z wstawianą gumką. Teraz mam długie, eleganckie kozaki bez gumy przy zapięciu :) Przynajmniej tyle udało mi się osiągnąć ;) Przyjemnej niedzieli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
martus - nawet nie wiesz jak mnie podnioslas na duchu- myslalam po wczorajszym popoludniu że ze wstydu nie wejde juz na topik - tak mi zalezalo żeby przez te pare dni co siedzialam w domu zgubic choc ten kilogram, naprawde sie staralam, dieta, rano cwiczenia, w srode i w sobote bieganie i wczoraj klops - zaczelam od ciastek w czekoladzie a potem chleb z maslem dzemem, tosty - eh tez poszlam z bolem brzucha spac - martus jak tak poczytalam że tobie to sie tez wczoraj przydarzylo to sie nie gniewaj ale tak jakos lżej zrobilo i zaczne znow - choc waga w gore, ale juz wiem że jak nie wytrzymam chociaz miesiac na diecie to nie zejdenawet kilo w doł - także dzieki martus że to opisalas - nie czuje sie jak ostatni prosiak za przeproszeniem - czyli kazdemu moze to sie przydarzyc, dzis co prawda jestem po nalesnikach ale po poludniu zrobie jakis aerobik z kompem i znow walcze pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żeby nie było że gadam sobie a muzom to cwiczyłąm cos takiego: http://www.youtube.com/watch?v=piF4eS0MZ4s ciekawe czy sie otworzy - aerobik domowy morąg - gdzies wylukałam ze dziewczyna jakas z kafe polecala a mi to nawet podeszło - wynalazłam reszte czesci, dzis juz raczej nie dam rady innych czesci przerobic ale zimowe popołudnia dla odmiany z milami trza bedzie se urozmaicac dietetycznie do bani eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć chciałabym się do Was przyłączyć mam 36 lat 160 wzrostu i 62 kg moim marzeniem jest osiągnąć 52 kg, pracuję nad tym sporo czasu. Moje wszystkie diety, postanowienia czy też ćwiczenia zaczynam od każdego poniedziałku a już w środę podaję się mam nadzieję, że dzięki Wam dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Anai77 :) Dołącz do nas, zapraszamy :) Napisz kilka słów o sobie jeśli możesz :) . Cześć wszystkim. Melduję się posłusznie. Monia, jestem podobnie jak Ty uziemiona w domu. Synek się rozłożył (zapalenie ucha i zatok) i siedzimy na antybiotykach w domu. Tak nas pediatra leczyła, tzn.małego, głupio komentowała że mamusia histeryczka bo z katarkiem przybiegła a tu proszę, po kilku dniach poszliśmy do audiologa i faktycznie uszy w bardzo złym stanie, silny stan zapalny. I to właśnie od tego katarku i nieleczonych zatok. Dusić to mało... Kinga a z Tobą co się dzieje? U mnie jakoś, dzień lepszy a drugi gorszy. Waga na poziomie 76kg i ani drgnie. Ale jak ma drgnąć skoro zero aktywności fizycznej :( Jedzenia jakoś staram się bardziej pilnować, tylko kilka dni mam takich że co zjem to mnie muli. Po tych czipsach mi tak zostało tfu! Świństwo. Karę mam bo jak zjem ze 2 cukierki czekoladowe to też żołądek pobolewa, a dobrze, niech boli :p Jadła nie będę przynajmniej ;) Uciekam obiad robić, może wieczorem zajrzę, papa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja trzymam siete tyle o ile.nie biegam za to nic. nie mam czasu :( poczytuje was czasem ale sil jakos na pisanie brak. no i chwalic sie tez nie ma czym. do tego znowu mi wyskoczyla opryszczka. ledwo jedna zaleczylam. poprosiłam kolege o recepte na ten heviran. dzis wezme pierwsza tabletke. moze wzmocni moja odp***ość... mam nadzieje bo 2 tyg temu - tuz przed weselem - tez miałam zimno. do następnego dziewczyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuje za przyjęcie do swojego grona. Jak pisałam potrzebuje wsparcia bo moje odchudzanie zaczynałam w każdy poniedziałek i docierałam tylko do środy i tak tydzień w tydzień. Wczoraj zaczęłam na poważnie i mam nadzieje, że przetrwam dłużej niż do środy. Na razie mogę się pochwalić 30 minutami na stacjonarnym rowerku wczoraj i dziś oraz nie podjadaniem słodyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anai77 Przypomniałaś mi! Mój rower stacjonarny :) Tylko jak ja go sama ze strychu ściągnę...mąż jak go wynosił wiosną to klął pod nosem i zaparł się że ostatni raz go wynosi, palcem go nie chce tknąć ;) Muszę jakoś na niego wpłynąć :) Jeszcze nie wiem gdzie go postawię, (po zmianie mebli trochę brakuje miejsca na niego) ale coś wymyślę :) . Ufff...nie tknęłam dziś palcem słodyczy. Ani paluszków, chrupek czy innego świństwa. Wtopa była bo jadłam na obiad rybę smażoną w panierce, ale za to malutko ziemniaków i góra buraczków. Podwieczorek to jeszcze jeden kawałek ryby, kolacja - kromka chleba z wędliną i spory kawałek białej rzodkiewki. Teraz zjadłam duże jabłko, jakoś tak chęć mnie naszła. Chyba nie najgorzej...no ale mogło być lepiej. Taaak bym pobiegała...jak mnie ciągnie, masakra. Zauważyłam że jak mam problemy jakieś, zła jestem czy ogólnie coś mi nie idzie to lubię ubrać się i iść biegać. Mam czas dla siebie, na przemyślenia, na poukładanie sobie w głowie, odetchnięcie, rozładowanie się. Tylko jak tu biec jak gazu nie kupiłam! Zapomniałam na śmierć. Jutro może jak odbiorę auto od mechanika to pojadę specjalnie i kupię. Nie daruję. Monia, a co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maarta29 fajnie, że biegasz ja w tamtym roku biegałam 3 miesiące codziennie, nawet męża przekonałam ja czułam się rewelacyjnie, a i mąż przestał chrapać w nocy jak smok. Masz rację bieganie rozładowuję złe emocję. Mam nadzieję, że od wiosny wrócę do biegania choć mieszkam na wsi i często ludzie patrzyli na nas jak na wariatów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anai77 My tu biegamy wszystkie :) Monia, Kinga i ja. W sumie napisałam wszystkie bo w ostatnim czasie zostałyśmy na tym topiku we trzy. Miło że ktoś w końcu do nas dołączył :) Tak że, pomału temacik zawęża się do odchudzających się biegaczek ;) Wiem o czym piszesz, ja również jestem ze wsi. Wiosną jak zaczynałam biegać (pierwszy raz tak na poważnie w życiu) to było tak dziwnie, czułam się jak zwierzątko w zoo, wszyscy się patrzyli. Biegam po asfalcie łączącym miejscowości, ruch jakiś tam jest, więc wzbudzałam sensację. Tyle, że ja miałam to w nosie ;) Później jeszcze dwie dziewczyny zachęcone moim spadkiem wagi również zaczęły biegać po tej drodze. Czasem jeszcze ktoś otworzy okno i rzuci jakimś głupim komentarzem, ale mam to w du...żym poważaniu :) Biegam dla siebie, nie na pokaz. Masz jakąś konkretną dietę? Co chcesz robić by schudnąć? . Babeczki, odezwijcie się leniuchy :) Pisać się nie chce, co? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz wiem, że trafiłam w dobre miejsce, które na pewno mnie zmotywuję. Ja pracuję z dziewczynami, które mają 20-28 lat w większości pannami (nie po dwóch ciążach jak ja) jak mówię o odchudzaniu to się śmieją, a największym ich zmartwieniem jest co na siebie włożyć lub jaki ciuch sobie kupić, ale to tak na marginesie. Nie mam żadnej diety stwierdziłam: więcej ruchu, zero słodyczy i mniej się objadać, co z tego będzie nie wiem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anai77 Czyli klasyczne MŻ jak ja ;) . Tylko mnie to MŻ coś nie wychodzi... mama przyniosła ciepłe jeszcze chrusty. I znowu wątroba mnie boli, chyba jednak nie mogę tłustego. W dodatku coś mnie nerwy noszą, bez kija nie podchodzić lepiej. Szlag mnie trafia o wszystko, gotuje mnie każdy zły ruch dziecka. Chyba zwariuję. Nie wiem co jest, hormony? Takie dni cyklu? Palma. Wysiadam. Z nerwów czuję kręgosłup, boli jak diabli, pewnie ta boląca wątroba to też trochę nerwy. Chyba czas zacząć łykać coś ziołowego bo się wykończę. . Biegać. Ja chcę biegać. Może byłoby mi łatwiej wytrzymać samej ze sobą, gdybym się wybiegała, zmęczyła tak porządnie... chyba pogonię jednak męża na strych po ten rower stacjonarny. . Haaaalooo! Gdzie reszta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hello- jestem jestem - ino w pracy ciężko mi wejśc, a tera dopiero dotarlam do domku i to za dużo czasu nie mam bo mały coś marudny - kurcze poszedł dzis do przedszkola po tygodniu chorowania i to byl chyba błąd mogł jeszcze te dwa dni siedziec z babcia ale biedny tak chcial juz do przedszkola że dzis po 5.00 wstal i kazal sie ubierac a poszli na podwórko, a wcale nie za cieplo bo ja z pólnocy jak wiecie to rano 2 stopnie potem moze ciut wiecej ale mroźno - nie mowie że maja nie wychodzic ale moglyby lepiej pilnowac a panie jak to panie, nie ich dzieci wiec niech robia co chca - tylek w blocie bo siedzial na piachu, o butach nie wspomne no i pokasłuje bo i czapke nakladal sam wiec uszy na wierzchu a juz bylo dobrze - eh 😡 - takze martus tez jestem naladowana i chetnie bym pobiegala ale ta ciemnice - eh. Witam i ja nową koleżanke - kurcze ania masz teraz taka wage do ktorej ja dąże (chcialabym co prawda 58-59, ale 62 to juz dobrze wygladam) i co jestem tuz tuz to zaraz w nagrode obżerka i podobny schemat - zaczynam - 2, 3 dni i znów to samo, a waga coraz wieksza. No i zauważyląm że nie dam rady chyba juz chudnąc od poniedzialku w zasadzie od niedzieli naprawde sie trzymam i dietetycznie i cwiczeniowo, a waga w miejscu (20dag lub pol kilo czasem mniej a dzis znow to co w stopce a odwalam rano cwiczenia, biegalam i w sobote i we wtorek,NIE PODJADAM - TRZECI DZIEN, nawet dzis nie skusilam sie na pączusia bo w pracy czestowali a potem te pączki kolo mnie lezaly i nie skusilam sie i co i nic, teraz po poludniu to wogole waga kosmos, no ale zobacze rano - na razie jeszcze sie nie domotywuje ale pewnie za 2- 3 dni jak bedzie w miejscu lub do gory to oj kiepsko bedzie bo mam rodzinke na ten weekend i cos dobrego musze ugotowac, ciasto zrobic - to nie wiem jak sie powstrzymam - jedynie moze mnie powstrzymac spadek ktory jutro lub pojutrze zobacze, ale chyba nic z tego - cos pewnie żle jem, chociaz staram sie tak jak wy mż - to moze teraz za bardzo male te moje mz - bede miec potem moze czas to napisze moje jedzon ko z tych 3-4 dni moze cos podpowiecie - mysle że 1000 kalorii nie wiecej i na wieczor idzie tylko herbata, nie wiem. A ty kinga nie dawaj sie tym opryszczkom Na razie spadam, jak czas pozwoli zajrze papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny wytrzymałam minęła środa, a ja nie wróciłam do starych nawyków choć to 3 dzień ale był prawie wszystko po 30 minut rowerka, zero słodyczy, zero kolacji choć to nie pociecha bo obiady jadam ok 18:00 to o jakiej kolacji tu jeszcze myśleć. Monia5 podziwiam ja w pracy zazwyczaj skuszę się jeżeli są jakieś pączki, ciasta itp. więc szacun.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie- wczoraj jednak nie dalam rady juz odpalic kompa, a teraz tak krociutko (praca) ale tak jak ania mam sukces i musze to opisac:)- od niedzieli do wczoraj naprawde sie trzymam i dzis male zwyciestwo wagowe - cale 70dag w doł - bardzo mnie to ucieszylo bo naprawde myslalam że juz jestem skazana tylko na tycie. Wiec dzis dalej jade z tym koksem - tak napredce to jedzonko w pracy to mieszanka platkow kukurydzianych z migdalam i slonecznikiem, jakis owoc, 2 kanapki - dzis z maslem pasztetem ogorkiem kiszonym ale ostatnio jadlam czarny chleb tylko z pomidorem, a wedlina i ser pozniej oddzielnie, jogurt owocowy, twrog pol kostki z jogurtem i pozniej juz skromny obiad ale zeby nie byc objedzona, bez kolacji- chyba to najwazniejsze jest w tym wszystkim. Jutro se z rana przed cmentarzami chcialabym sie przebiec - nie wiem czy wypada ale chyba to zrobie bo tak malo okazji tera bedzie do biegania - te ciemnosci egipskie juz po 17.00 - eh. No i widzicie mialo byc krotko ale chyba nie umiem :) Ania a co do tego ze sie powstrzymalam to ci powiem ze nie tylko u mnie w pracy kazdy byl zdziwiony ze sie nie skusilam ale najbardziej ja sama- czyli mozna - bo u mnie tak jest ze jak wezme cos to jem do konca wiec tego sie obawialam i to mnie chyba powstrzymalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bieganie z powodu tych ciemności odpuściłam w tamtym roku (po przestawieniu czasu) a latem nie odbudowałam swoich ambicji (remonty, remonty...i ogródek). Ja mam tak samo jak Ty jak wezmę paczuszkę z chipsami to muszę widzieć dno inaczej nie wypuszczam z ręki czasami jestem wdzięczna moim córką, że część zjadają i mamie idzie mniej w boczki. Staram się teraz by na stole nie leżały otwarte chipsy, paluszki, czy czekoladka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny na co inne wsparcie liczyłam, ale życzę powodzenia i mam nadzieję, że osiągnięcie swój cel. Pozdrawiam i szukam dalej pa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żadna nie ma odwagi podnieść się i odezwać po weekendzie? Monia, może i popłynęłaś ale odmelduj się, jak musisz to pokajaj się ;) i wracamy do diety :) Kinga, z Ty? Anai77 - u nas tak bywa, jak jakiś weekend dłuższy to zastój na forum. W ogóle w tygodniu większa aktywność, na weekendy ciszej, dziewczyny domem i domownikami zajęte :) Teraz pewnie popłynęły babki z jedzeniem, nie chcą się przyznać bo głupio, ale zawsze wracają ;) Teraz też wrócą :) Ja przyznaję się, też poległam po całości. Od jutra wracam na stare tory. Haaaaloooo!!! Meldować się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
haha martus ty to jestes udana, normalnie weź i nie wejdź i nie ustosunkuj sie do twojej wypowiedzi - nie da rady - a wiec prawda - poplynelam i plyne, a to wszystko przez 2 dni grypy żołądkowej gdzie wyczyscilo mnie na maksa ( a zła jestem bo było na liczniku 65,9 ale nie- trzeba nadrobic) no i teraz od 3 dni płyne, dzis juz dzien na starty bo mimo że niczego nie wepchne juz to po prostu mam wszystko pod gardłem. Dobra martus, kinga dawaj, ania tez chodź bo my wlasnie taki som - jak dietujemy cwiczymy to sie chwalimy a jak juz pochowamy sie w dziury to znaczy że plyniemy. Nawet dzis nie pobiegalam bo ta szarosc o 16.00 mnie przytlacza - pozostaja soboty ewentualnie czasem niedziela no i ranne wymachy, ale jak lenistwo to i sie nie chce nic. Wiecie co u mnie diety nie zdaja egzaminu - zobaczcie wystarczyly 2 dni prawie glodowki (bo mimo że na wymioty bralo to jesc sie chcialo wiec jakis wafel ryzowy i zupka ryzowa szla) a zjazd byl ponad 2 kilo - fakt duzo dolem wylecialo wiec tydzien by starczyl zebym sie troche przeglodzila tylko potem jak sie upilnowac z tym plynieciem - hmm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i mam plana żeby w pracy sie poglodzic (nie tak calkowicie - jakies jajko, wafel ryzowy, pomidor ogorek i duzo herbat) a w domu zupe czy jakies miesiwo z surowka bede jesc bo dzieciakom i tak cos zawsze gotuje - ile wytrzymam ? pewnie nie wytrzymam- ale bede meldowac . Martus dzieki 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×