Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość oliweczkaaa29

Silne ataki nerwicy.Jak sobie z tym poradzic?

Polecane posty

Gość oliweczkaaaaa29
nie mam mozliwosci by ktos ze mna byl. mam siostre czy jakoas rodzine ale ona nic niewie co sie ze mna dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo silne zawroty głowy, wymioty, drętwiały mi nogi, ręce (do dzisiaj czasem to mam), uciski w głowie, kołatanie serca, czasem musiałam głębiej pooddychać, ale na szczęście bez hiperwentylacji i najgorsze - uczucie zapadania. Czułam grunt pod nogami, a miałam wrażenie, że lecę w dół. Masakra i koszmar i potworny lęk, ale taki jakiego w życiu nie doświadczyłam :O :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaaaa29
mma podobne objawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaaaa29
cos bardzo mocnego doswiadczylas w zyciu? bo ja tak i mysle ze to stad te stany mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybacz Autorko ale muszę zmykać, robić kolację. Jeśli masz jakieś pytania pisz na maila gryzylda@tlen.pl ale i tak zajrzę tu później. A Ty porozmawiaj z mężem, niech weźmie wolne, Ciebie za rękę i do lekarza. Nawet do lekarza pierwszego kontaktu, niech Cię gdzieś dalej pokieruje. Poza tym większość internistów ma możliwość przepisywania leków p/lękowych. Podrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaporazdrugi2
dziewczyno idz po leki, ja gdyby nie one to juz by chyba mnie nie było, bronilam sie przed niby bo myslalam ze tylko świry biorą psychotropy,az pewnego dnia nerwica sparaliżowala mi ręce i nogi i nie mogłam się podnieść do dziecka które płakało w łóżeczku, jeszcze tego samego dnia poszlam po leki , dostalam asertin , biore go 3 rok i powowli odtawiam i w koncu czuje ze zyje, czsem cos mnie zlapie ale bardzo rzadko i szybko mija , nie bron sie tylko idz do lekarza!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaaaa29
byl ktos przy tobie? czy sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to...
też choruję na nerwicę od dwóch lat w moim przypadku ataki zdarzają się najczęściej jak jestem sama - szybkie bicie serca, ucisk w klatce piersiowej, drżenie rąk i nóg, do tego potworne bóle głowy i żołądek w opłakanym stanie. Najgorsze jest jednak uczucie lęku, wręcz przerażającego strachu, że zaraz coś nie ze mną złego stanie, że umrę, że nie zdąże pożegnać się z moim mężem, bliskimi. Z powodu nerwicy boję się zostawać sama w domu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to...
nie wiem czy kiedyś się wyleczę:( w moim życiu od kilku lat nie układa się za ciekawie, jak już zaczyna być lepiej pojawia się kolejny problem, boje się, że bez leków nie będą mogła normalnie funkcjonować:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaaaa29
w moim zyciu tez nie jest najlepiej. brak wsparcia, poczucia bepieczenstwa, stabilizacji finansowej. i nie mam jak dojsc do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsasdfasfasdf
drzenie rak, nog, nogi z waty, mdlosci,omdlenia,ucisk wszedzie,cale cialo napiete, ja dostalam to po mamusi, tak mnie kocha, ze mnie doprowadzila do nerwicy, poki co terapia odpada,jak wroce do kraju to pojde na terapie, na codzien lekow nie bioore, tylko w ramach ataku, ja jeszcze bezsennosc,ale zmeczona po takim ataku jestem strasznie. Nic nie ma wspolnego czy jestem sama w domu,czy nie, mam obok siebie obca osobe,ktora mnie odbudowuje, ktora pomaga, i dzieki niej daje rady, moje napady paniki, leku zdarzaja sie rzadko,ale jak sa to trzymaja dosc dlugo. Pogotowie bylo dwa razy, dostalam kroplowke, i recepte, zrozumieli. sama jestem mozna powiedziec,ale wsparcie mam od tej kobiety,zawsze mi pomoze. Da sie w=zyc, da sie wyleczyc, trzeba tylko chciec, zmierzyc sie z przeszloscia,wlasnymi slabosciami, i odkryc siebie, brac magnez z potasem, i isc do lekarza po leki. I zalatwic sobie terapie, nie zawsze leki to zlo,czasem ratuja niejednemu z nas zycie,zdrowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem po dużych przejściach: - wpierw umarła mi babcia - pół roku później ojczym - za kolejne pół roku ukochany tata - dwa miesiące po śmierci taty przeszłam batalię rozwodową z mężem, który latami znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie - miesiąc po rozwodzie straciłam dobrą pracę Nie zachorowałam od razu, rok po tych wszystkich wydarzeniach. Po prostu pewnego pięknego słonecznego dnia szlag mnie trafił :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaaaa29
do dst- jak to matka cie do tego stanu doprowadzila?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem po dużych przejściach: - wpierw umarła mi babci - pół roku później ojczym - za kolejne pół roku ukochany tata - dwa miesiące po śmierci taty przeszłam batalię rozwodową z mężem, który latami znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie - miesiąc po rozwodzie straciłam dobrą pracę Dzieciństwo też miałam nieciekawe, toksyczna matka, życie w cieniu genialnego brata etc :O Nie zachorowałam od razu, rok po tych wszystkich wydarzeniach po prostu pewnego pięknego słonecznego dnia szlag mnie trafił :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem po dużych przejściach: - wpierw umarła mi babci - pół roku później ojczym - za kolejne pół roku ukochany tata - dwa miesiące po śmierci taty przeszłam batalię rozwodową z mężem, który latami znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie - miesiąc po rozwodzie straciłam dobrą pracę Dzieciństwo też miałam nieciekawe, toksyczna matka, życie w cieniu genialnego brata etc :O Nie zachorowałam od razu, rok po tych wszystkich wydarzeniach po prostu pewnego pięknego słonecznego dnia szlag mnie trafił :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaaaa29
ja tez nie mialam lekkiego zycia. jako 17 latka stracilam mame. mieszkalam z ojcem alkoholikiem. rozstanie po 6 latach. potem samotna ciaza i macierzynstwo. za soba 3 nieudnae zwiazki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko ja jestem zdania, że nie ma co rozkminiać nad tymi wszystkim zdarzeniami. To i tak jest trauma sama w sobie. Nie zmienimy przeszłości. Możemy tylko popracować nad sobą, żeby inaczej ją postrzegać. To nie jest oczywiście łatwo, ale niezbędne jest to do osiągnięcia wewnętrznego spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaaaa29
ale te przezycia spowodowaly ze doprwala nas nerwica. zycie w ciaglym strachu, leku, obawach- ciagle zamartwianie sie. nie przejdzie bez echa obok nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaaaa29
ja staram sie jakos normalnie zyc ale ta nerwivca daje o sobie znac w kazdym momencie. juz wychodzac zdomu nie ide z lleka glowa. tylko ciagle myslenie ze mnmie zlapie. ze cos sie stanie. to jest silniejsze odemnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że nie przejdzie. Co więcej podepcze nas, mnie już podeptała, dotknęłam dna. Wstałam, wzięłam w garść i już teraz nic mnie chyba nie powali, no może sprawy związane z dziećmi. Jest ciężko, bo nie jestem już tą samą osobą co sprzed choroby, ale jedne rzeczy zmieniły się na lepsze, inne na gorsze. Wiem jedno nie można się temu poddać. Wiesz jestem z tym zupełnie sama, nie mam nikogo do pomocy, do życia ze mną i moją nerwicą/depresją, z moimi dziećmi, innymi sprawami i problemami. Wszystko robię sama. Ale nie tracę nadziei, że będzie lepiej. Cokolwiek by się nie działo, jakkolwiek byłoby ciężko i dopadał mnie ten irracjonalny lęk, wszystko jestem w stanie pokonać, bo są dwa słowa, które dodają mi sił - Oliwia i Emilka - to imiona moich córek... 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaa29
pracujesz normalnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsasdfasfasdf
dokladnie,masz racje piromanko, jestem tego samego zdania, ja odkrywam siebie na nowo, w momencie kiedy jestem akceptowana,doceniana,kochana,tak obcy ludzie mnie kochaja,daja to czego nigdy nie dostalam:)To jest piekne. Nerwice mam od 7 lat, bralam leki codziennie,teraz tylko potrzebuje w razie ataku,ja calkiem ladna droge juz przeszlam, wzloty,upadki i tak w kolko,ale warto!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam to wszystko, jak jechała tramwajem to napadał mnie lęk i chciałam uciekać nie wiem dokąd, ale nie siedziałam zdrętwiała na siedzeniu i masowałam sobie opuszki palców. Mi to bardzo pomagało, bo w opuszkach są zakończenia nerwowe. Dodatkowo przyklejałam się wręcz dosłownie, do szyby i obserwowałam i tak już mi znajomą okolicę. Odwracałam swoją uwagę w każdy możliwy i czasami najgłupszy sposób. W początkowej fazie miałam tak, że w domu bałam się siedzieć bo klaustrofobia, a na dwór bałam się wyjść, bo agorafobia. Czasami jeszcze tak mam, ale ścinam ten strach od razu. Robię cokolwiek, co mi pomoże. W domu potrafiłam przespacerować kilometry tam i z powrotem, tylko po to by rozchodzić lęk. Mam drewniany wałeczek do masażu, kładę go na podłogę i oglądając tv masuję naprzemiennie nogi. Tam też są receptory odpowiedzialne za poprawny przepływ energii przez nasze ciało. Swego czasu przy ataku piłam od razu sok pomidorowy, albo zjadałam coś słodkiego, ale wiadomo tu trzeba uważać. Co jeszcze? Oglądałam masę komedii, zero horrorów i filmów akcji które bardzo lubię. Śmiech to zdrowie. A lęk dopadał mnie wszędzie, przy zmywaniu, spaniu, kąpieli, nawet kilka razy w wc :O teraz to mogę się z tego śmiać jak sobie przypomnę, ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu, siedząc na tronie, trzymając się czegokolwiek z powodu zawrotów głowy i najlepiej chcąc uciec nie wiadomo gdzie i przed czym :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaa29
ja teraz mam tak ja ty opisalas. uciec niewiadomo dokad. lęk wszedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pracuję w miarę normalnie, ja poza lękami mam depresję i czasami mam takie dołki, ale szybko je zakopuję. Mam zatrudnienie na 3/4 etatu, ale to też tak trochę ze względu na dzieci, by móc wszystko pogodzić. Z tym, że kierowniczka wiedziała co mi jest, bo bywało że miałam ataki lękowe w pracy. U mnie jest z tym dobrze, że rodzinę mam do kitu ale trafiam na obcych dobrych ludzi, za co ogromne dziękuję dla nich i niech im się w życiu wiedzie jak najlepiej. Na dzień dzisiejszy trzyma mnie jeszcze drętwienie rąk, nóg. Jak śpię i wchodzę już w fazę snu, ciało i umysł się rozluźnia, to wtedy mną rzuca. Pojedyncze rzuty ciałem, a padaczkę mam wykluczoną. To są wyładowania. Stres schodzi ze mnie i pod postacią rzutu uwalnia się. Jest cholernie nie miłe i chyba strasznie wygląda, bo czasami rzuci mnie tak przy córach to biedne mają nietęgie minki :( ale tłumaczę im co i jak i one to rozumieją i nie boją się. Bo nie ma czego. Drań już mnie więcej nie dostanie. Najtrudniejszy moment mam przed okresem, gdzie dochodzi napięcie miesiączkowe. Ciężko mi to przechodzić, nasilają mi się stany lękowe, ale daję radę. Biorę tylko te jedne leki i nic więcej nie chcę. Uważam, że jestem na tym etapie, że mam stawić czoła dziadowi sama, a nie poprzez leki. Chociaż one są oczywiście po to by pomagać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaa29
a ja juz przez to nie pracuje. sama sie zwolnilam nie dalam rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaa29
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaa29
i boje sie szukac nowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli już tak masz, że nie jesteś w stanie pracować, to nie wiem na co jeszcze czekasz. Samo nie przejdzie, też przez dwa miesiące próbowałam leczyć się sama. Nie dało rady, dziadostwo okazało się za silne. Też przez ten czas nie byłam wstanie pracować, przebywać sama ze sobą. Dlatego trzeba udać się do lekarza. Masz dziecko, pomyśl o nim. Jesteś mu potrzebna, zdrowa. A i jeszcze jedno, bo może tego się obawiasz, że zrobią z Ciebie wariatkę. Owszem społeczeństwo jest zacofane, ale nerwica lękowa, czy jakiekolwiek inne formy lęku, Zespól Lęku Panicznego, nie są chorobą psychiczną!!! Zapamiętaj to sobie i nie daj wmówić, że jest inaczej. Ja miałam tak, że myślałam iż tracę rozum. Tak między innymi działa nerwica lękowa. Nie ma czegoś takiego jak świadome wariowanie. Osoba, która zapada na chorobę psychiczną nie wie o tym. Tak piszę, bo różnie to bywa. Czasami ludzie nie chcą się leczyć, bo wstyd że do psychiatry się idzie. Żaden wstyd!! Pamiętaj myśl o dziecku, niech ono zmobilizuje Cię do działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczkaaa29
przez to wali sie moje zycie. Boje sie zostawac sama w domu. Moj M. mial dzis zaczac nowa prace. Po 5 mial juz wychodzic a ja sie balam zostac sama z dzieckiem. I przeze mnie zrezygnowal. dla mnie. tak nie da sie zyc. cala noc nie spalam. a ja balam sie zajmowac dzieckiem w takim stanie. bo niewiadomo o ktorej by wrocil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×